sie 302018
 

Panuje powszechne przekonanie, że tak, że znają, a nie dość, że znają to jeszcze rozumieją. Na wysoki poziom znawstwa wskazywałaby także duża liczba periodyków zawierających treści historyczne. Nie ma praktycznie takiego tygodnika, który by dodatku o historii nie wydawał. Boom na te wydawnictwa rozpoczął się dokładnie wtedy kiedy wybujała blogosfera załatwiła wydawcom darmowe badania rynku, kiedy mogli oni stwierdzić naocznie, że można pisać o czymś innym niż standardy znane z podręczników i to nie będzie strata. Po wielkim sukcesie tych dodatków przyszła pora na filmy, możecie być pewni, że teraz, przez najbliższe 10 lat powstanie tyle ważnych filmów historycznych, że dostaniecie od tego torsji. Już się w zasadzie zaczęło. Mamy filmy o powstaniu warszawskim, a teraz na ekrany wchodzą dwa od razu filmy o dywizjonie 303. Ja nie byłem póki co na żadnym, ale chyba się wybiorę. Nie po to, żeby ekscytować się wyczynami pilotów, ale z dziejopisarskiego obowiązku. Pamiętam bowiem, że książka Arkadego Fiedlera pod tytułem „Dywizjon 303” była jego najsłabszą książką, najcieńszą przy okazji, jeśli nie liczyć dziwacznego peanu na cześć brytyjskiej marynarki zatytułowanego „Dziękuję ci kapitanie”. Nie mam akurat tego pod ręką, ale pamiętam, że rzecz ta była lekturą w szkole podstawowej. Nic niestety z niej nie zapamiętałem, poza tym oczywiście, że wszyscy pod niebiosa wychwalali bohaterstwo polskich lotników. Dziś kiedy czytam o tej książce w wiki, okazuje się, że był to reportaż. Niestety tytuły rozdziałów, które tam są zacytowane nie skłaniają mnie do ponownej lektury, każą raczej postawić pytanie – kto w ogóle pozwolił Arkedemu Fiedlerowi pisać i co to jest za konstrukcja – najliczniejsze zwycięstwo? No dobrze, ale nie znęcajmy się tu nad panem Fiedlerem, wracajmy do naszych baranów, czyli do Polaków, którzy znają historię. Ostatnio jak pamiętacie wydaliśmy komiks zatytułowany „Noc św. Bartłomieja”. Okazało się, a wiem to z kilku źródeł, że ludzie, niekiedy z pretensjami do ilorazu, nie rozumieją o co w tym, prostym przecież scenariuszu chodzi. Niektórzy mówią, że do tego potrzebne są didaskalia. Kurczę, to mnie trochę dziwi, albowiem do filmu, gdzie występują różni ludzie, którzy w dodatku nie stoją w miejscu, ale cały czas biegają didaskalia nie są nikomu potrzebne. Przy lekturze komiksu, gdzie mamy trzech królów o imieniu Henryk, ponumerowanych do tego dokładnie, pojawiają się problemy. Rozumiem, że oznacza to iż nigdy nie wyjdziemy poza formułę wiedźmina – wyłaź nędzny szczurze, bo odrąbię ci twój parszywy łeb? Że już na zawsze pozostaniemy w tej dziwnej bańce napełnionej kokieterią wobec czytelnika, który – gruby i nieogolony – siedząc na kanapie z pięknym komiksem w rękach musi się poczuć jak największy bohater kosmosu, a przynajmniej jak Jan Zumbach? Oby nie. Ja na pewno nie będę pchał swojego wózka w tę stronę i na pewno nie będę redukował produkowanych przez nasze wydawnictwo treści do takich formuł. Rozmawiałem o tym ostatnio zarówno z Hubertem jak i z Tomkiem. Doszliśmy do wniosku, że trzeba narysować jeszcze przynajmniej trzy albumy, żeby wychować sobie publiczność. To zaś jest wartość, której nic nie zastąpi i tylko o nią warto walczyć. O dobrą, wierną i nie zważającą na krótkotrwałe koniunktury publiczność. Reszta to wspomniane tu już didaskalia. Stąd właśnie moje przypuszczenie, że owa zastraszająca ilość periodyków poświęconych historii nie powoduje jej dogłębnego poznania, nie wychowuje publiczności, nie przyciąga jej, a jedynie podsuwa jakąś papkę do przeżucia, w której trafiają się jakieś rodzynki – dla jednych są to historie o gołych babach palonych na stosie, a dla innych kawałki o bohaterskich lotnikach. Okay, niech sobie to wydają, my podążamy w innym kierunku.

Umieszczę dziś w sklepie książkę zupełnie niezwykłą, dość przy tym starawą i źle wydaną, ale jest to książka naukowa, oparta na źródłach, a więc nikomu nie przyszło do głowy, żeby ją jakoś podrasować. Nie o to przecież chodzi w wydawnictwach naukowych, prawda? Dlaczego jest to publikacja niezwykła? Po pierwsze dlatego, że jej autorem jest biskup, po drugie, dlatego że dotyczy okresu w dziejach Polski opisywanego rzadko, źle i bez sensu. Dziełko nosi tytuł „Między Altransztadem a Połtawą. Stolica apostolska wobec obsady tronu polskiego w latach 1706-1709”, a jej autorem jest biskup Jan Kopiec. Książka ma już ponad 20 lat, ale nie była rzecz jasna popularyzowana w żaden sposób. Nikt też o niej nie mówił i nie zachwalał jej czytelnikom. Ja czynię to jako pierwszy. Dlaczego? Z powodów sentymentalnych po trosze, a po trosze z wyrachowania. Zacznę od tego drugiego. Nie ma w zasadzie żadnych książek dotyczących toczącej się na ziemiach polskich w początku XVIII wieku wojny północnej. To był konflikt straszliwy, dużo cięższy i obfitujący w gorsze skutki niż ten cały Potop Szwedzki. Szczegóły tego konfliktu kołaczą się gdzieś tam w naszych głowach, głównie z tego powodu, że dawno temu niektórzy z nas oglądali serial „Hrabina Cosel”, nakręcony na podstawie słabej bardzo powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego. I to w zasadzie tyle. Uważam więc, że każda publikacja dotycząca tamtego okresu jest cenna i ważna, wszystko co daje nam jakieś nowe informacje na temat zmagań Szwecji, Rosji, Hetmanatu mazepińskiego, Francji, Saksonii i Prus jest ważne. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, dlatego więc kiedy podsunięto mi skan tej książki natychmiast poprosiłem naszego kolegę magazyniera, żeby umówił się na audiencję u autora i wybadał możliwość ponownego wydania tego ważnego dzieła. Audiencja się odbyła, ja jestem w posiadaniu kilkudziesięciu egzemplarzy książki, a ksiądz biskup Jan Kopiec nie widzi przeszkód na drodze do ponownego wydania swojej książki. Teraz muszę jeszcze porozmawiać z księżmi z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego, który jest właścicielem praw autorskich rozpoczynamy pracę nad tą edycją. Mam nadzieję, że stanie się to niebawem. Teraz o sentymentach. Bardzo często bywam w miejscowości Brody, tuż nad niemiecką granicą. Znajduje się tam, całkowicie zrujnowany pałac Bruhla, ministra skarbu Augusta III. Budowla niszczała przez wiele lat, ale teraz powoli się ją odbudowuje. Jest przykryta dachem, w odnowionych oficynach zaś znajduje się hotel i sala weselna. Miasteczko jest małe, ale ładnie położone, miała tu powstań kopalnia węgla brunatnego, ale ekolodzy ją zablokowali. To znaczy zablokowali ją Niemcy, żeby nie robiła konkurencji dla podobnych kopalń po drugiej stronie granicy. Pałac był niszczony dwa razy, raz przez żołnierzy starego Fritza, który osobiście Bruhla nienawidził, a drugi raz przez żołnierzy radzieckich. To jednak co pozostało po nim, a także po założeniu ogrodowym każe się poważnie zastanowić nad perspektywami jakie miała przed sobą unia polsko-saska. My się o tej unii wyrażamy zwykle źle. Sądzę, że całkowicie niesłusznie, albowiem Saksonia była ważnym elementem w planach Watykanu na wschodzie. Być może zaaranżowanie tej unii, to ostatni akord wielkiej, niezależnej polityki papieskiej w epoce nowożytnej, tuż przed wielkim upadkiem, kasatą jezuitów, rozbiorami Polski, epoką napoleońską i innymi bożymi karami. Dla wielu osób będzie to pewnie zaskoczeniem, ale August II Sas, August der Starke, był popierany przez papieża i rezydujących nad polską granicą nuncjuszy. Dlaczego nad granicą? W kraju nie czuli się bezpiecznie ze względu na wojska szwedzkie przemierzające Polskę wzdłuż i wszerz. Lata, które opisuje, na podstawie dokumentów wystawianych przez nuncjaturę, ksiądz biskup Jan Kopiec, to lata wahań i chwiejnej polityki Watykanu. W Altransztadzie August zrzekł się korony i dyplomacja papieska stanęła wobec dylematu nierozwiązywalnego – czy cofnąć poparcie dla niego, czy też – w porozumieniu z Rosją – je utrzymać. To są poważne sprawy, jak widzimy, bo w tle majaczy jak zwykle, rozżarzana w takich momentach kwestia katolicyzacji Rusi, a także oferty francuskie podsuwane Watykanowi na złość Niemcom. Pojawia się też kwestia usamodzielnienia się, to znaczy w praktyce – zeświecczenia polityki austriackiej, która w porozumieniu z Wielką Brytanią, zaczyna dryf w kierunku przeciwnym niż Kościół. Wobec tych wszystkich problemów stawia nas książka biskupa Jana Kopca. Ja zaś dodam jeszcze, że znajduje się w niej bibliografia i przypisy, a także informacje, które wywołują zdziwienie, ale też nadzieję. Otóż okazuje się, że pełna biografia papieża Klemensa XI została ostatnio wydana w latach trzydziestych w Niemczech. W roku 1990 wydano co prawda w Rzymie inną biografię tego papieża, ale „wyczyszczoną z wątków polskich”. To jest moim zdaniem niezwykłe. Pisze się biografię ojca świętego, który był jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w dziejach Kościoła. Jego polityka na wschodzie zmierzała wprost do zbudowania przeciwwagi dla Wiednia w krajach niemieckich i stąd to obstawienie unii polsko- saksońskiej, a wydana w Rzymie biografia pomija wątki polskie. Niesamowite. Ciekawe czemu te wątki zostały pominięte, akurat wtedy, kiedy żył Jan Paweł II…Niestety ksiądz biskup nie zdradza nam nazwiska autora tej biografii.

Na koniec jeszcze słów kilka o wojnie północnej. Kiedy byłem dzieckiem i chodziłem do naszej, wiejskiej biblioteki, na półce stało tam dwutomowe dzieło zatytułowane „Wojna północna”. Nigdy go nie przeczytałem, bo byłem za mały na tę lekturę. Poszukuję tej książki teraz na allegro, ale bez skutku, nie było chyba nigdy wznowione. Nie pamiętam też nazwiska autora.

Dosłownie zaś przed chwilą otrzymałem mai z pytaniem co sądzę o serii filmów zatytułowanych „Historia na szybko”. Oto próbka https://www.youtube.com/watch?v=TyvUJ06g4rQ&index=5&list=PLBJEVn1h83HxvCVusUnwJqCoHIZed96Rt

Ponoć ma to pomóc w rozumieniu historii. Odpisałem, że już prędzej wywoła niebezpieczne uzależnienia od uproszczeń. A pewnie też różne pokusy, żeby wyczyścić tę czy inną biografię z jakichś wątków.

Na dziś to tyle. Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl a także do sklepu www.basnjakniedzwiedz.pl

  22 komentarze do “Czy Polacy znają historię?”

  1. czy Polacy znają historię ? Nie znają.

  2. Film „Bitwa o Anglię” /polsko-brytyjski/co prawda słabo zrobiony/niskobudżetowy?/ ale przynajmniej rola brytoli pokazana jak należy. To znaczy, w uproszczeniu ale kierunek jak najbardziej rzetelny.

  3. Jedna z najlepszych tego rodzaju produkcji na YT. Nie tylko jako pomysł i realizacja, ale merytorycznie nie mam zarzutów.

    Przetestowałem na własnym dziecku cykl poświęcony Kazimierzowi Wielkiemu, kiedy temat był w szkole. Dobrze nawiązuje do popularnych gier komputerowych takich jak Crusader Kings itp.  To jest dla dzieci atrakcyjne i wartościowe. Dla dzieci.

    Każdy temat można drążyć dalej, a klipom na YT trudno zarzucać uproszczenia. Mówisz „już prędzej wywoła niebezpieczne uzależnienia od uproszczeń.” No to nie widziałeś dzisiejszych podręczników do historii dla szkół podstawowych. Zresztą porównaj to co robi ThrashingMadPL z tym co leci w „Historii bez cenzury”. To jakim językiem Drewniak opowiadał o królowej, świętej przecież, Jadwidze dla mnie było bardziej niż żałosne. No ale ma zdaje się o połowę większą oglądalność niż ten o którym mówimy.

  4. Ten „dywizjon 303 Bitwa o Anglię”raczej solidny średniobudżetowy.  I rzeczywiście w miarę rzetelny. Mimo wszystko ciekawe własnie będzie skonfrontowanie tego filmu polsko -brytyjskiego z tym wchodzącym do kin w najbliższy piątek o dywizjonie 303.

  5. Zgadza się. To jest dobre dla dzieci ale już nie nastolatków.

    Podobnie jak „Historia bez cenzury” to jest nadal wyobrażenie na temat rządzenia według zwykłego Kowalskiego językiem tegoż Kowalskiego, takie podrygi.

    Odnośnie Anglii i Londynu jako domniemanego siedliska szatana stwierdzam, że Anglicy od kiedy zrzucili swoje katolickie brzemię to królują w organizacji różnego rodzaju świeckich stowarzyszeń (fellowships). A od tego podejrzewam już nie jest daleko do organizacji masońskich.

  6. A niby skąd mają Polacy znać tę historię ? Za przeproszeniem z podręczników do Historii ? Wolne żarty.

  7. Właśnie oglądam te filmiki. Rozległe Królestwo Polskie po śmierci Chrobrego kolosem na glinianych nogach? Nie wydaje mi się. Po prostu Chrobry wymiatał i królestwo które stworzył było na miarę jego możliwości. To wcale nie umniejsza Mieszkowi II, ponieważ każda zmiana na stanowisku powoduje poważne przetasowanie a do tego kontakty ojca nie bez uszczerbku przechodzą na syna. Nowy człowiek to już inny poziom zaufania.

    Trudniej to jest jak król umiera bezpotomnie.

  8. Co do książki Wojna  Północna  to przypomnę dość nieuczciwie wobec Polski  a nawet wojny trzydziestoletniej napisaną przez Henrika O .Lunde „Dynastia  wojowników Wojny Szwecji 1611-1721 ”

    . Źle  podaje  daty urodzin i śmierci polskich hetmanów ,kompletnie  wybiórczo opisuje  okres potopu i mnóstwo spraw opisuje  nieuczciwie ,wywyższa gangsterów epoki umniejsza pokrzywdzonych .Książkę kiedyś polecał sławny tuz polskiej historiografii Piotr Zychowicz w magazynie  kontra . To  nie  pierwsza i nie ostatnia  skopsana jego robota.

  9. Na koniec jeszcze słów kilka o wojnie północnej. Kiedy byłem dzieckiem i chodziłem do naszej, wiejskiej biblioteki, na półce stało tam dwutomowe dzieło zatytułowane „Wojna północna”. Nigdy go nie przeczytałem, bo byłem za mały na tę lekturę. Poszukuję tej książki teraz na allegro, ale bez skutku, nie było chyba nigdy wznowione. Nie pamiętam też nazwiska autora.

    A może to były trzy tomy+szkice i mapy? :

    https://tezeusz.pl/polska-w-okresie-drugiej-wojny-polnocnej-1655-1660-tom-i-iii-mapy-i-szkice-1391490

  10. Może się przyda – w Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej jest dostępna:

    „Polska w dobie wielkiej wojny północnej 1704-1709”

    Józefa Feldmana

    http://pbc.gda.pl/dlibra/doccontent?id=2867

  11. >Z powodów sentymentalnych po trosze …

    Na zdjęciu pułkownik pilot Wacław Iwaszkiewicz i Prezydent Ignacy Mościcki.

    Wielcy ludzie i didaskalia z pułku lotniczego

  12. Jak widzę wysyp filmów mówiących  jak łatwo było nas wrobić, to się trochę boję.

    Mam roczniki „Modelarza” , organu LOK-u, od połowy lat 70-tych. Po Sierpniu na okładkach zagościli ludzie z LWP. Około 83-84 roku znowu na okładki powrócili cywile-pasjonaci.

  13. Ciekawa koincydencja.  Po moim komentarzu zajrzałem po raz koleiny na wiki, aby zobaczyć, co nowego pojawiło się o dowódcy 5. pułku lotniczego w Lidzie, o którym (i o pułku) są zaledwie szczątki informacji. Znalazłem w przypisach odnośnik do przedwojennej publikacji „Piętnastolecie L.O.P.P”. Nie liczyłem na wiele. Niestety jedyne źródło skanu czyli Opolska Biblioteka Cyfrowa nie zadbało o certyfikat bezpieczeństwa i publikacja jest niedostępna w normalnym trybie.

    PS. Modelarzem lotniczym i szkutniczym byłem zanim urodziła się większość komentatorów. Moim pierwszym nauczycielem był wspaniały pan Błaszczyński (imienia nie pamiętam) z Domu Harcerza. Potem moim kolegą był Wiesław Schier (ma notkę na wiki), a później Irek Siwicki z warszawskiego MEL. Modelarze to pasjonaci i nie należy ich wiązać z propagandą. Na wszelki wypadek dodam, ze żaden z moich modeli nie pływał i nie latał.

  14. Oczywiscie, ze nie znaja  !!!

    Gospodarz proponuje  NAJLEPSZA   metode nauki historii…  wpisy na blogu, SN… genialne dyskusje na forum pod wpisami…  pogadanki w PGR… mysle, ze dojda jeszcze konferencje w nieco poszerzonym gronie…  do tego rewelacyjne rekomendacje nowych absolutnie  fantastycznych ksiazek –  to naprawde  MISTRZOSTWO  SWIATA  !!!

  15. ThrashingMadPL …a zaczęło się od …zagrajmy w …

    Ładny kawałek działalności, on już tak od trzech lat.

    Kalendarium według starszych, najnowszych ustaleń i burzy mózgów na Historycy.org; multimedialna oś czasu „na wesoło” i „na poważnie”. Znaliśmy wielu magistrów, a ten nam się wyróżnia, robi to z wielką pasją – bo inaczej już nie może i oddaje darmo.

  16. Peiper i Paris – oczywiście, że macie rację, ale nie chciałam ośmieszać autorów podręczników do historii, gdzie  np w podręczniku szkoły podstawowej (lata 90 – te) były podane przyczyny rewolucji francuskiej, jedna z przyczyn to taka, że obowiązkiem okolicznych   chłopów  francuskiego wielmoży było płoszenie  w nocy żab w dworskim stawie,  aby wielmoża nie był budzony ich kumkaniem. Ten powód między innymi był wg autorów podręcznika powodem wybuchu rewolty społeczeństwa francuskiego. W podręczniku  ani jednego zdania o wpływach zza Atlantyku.

  17. Wlasnie trzeba te zaraze i pasozytow  osmieszyc  !!!

    Poza tym, pozostaje  TYLKO  i  WYLACZNIE  SAMODOKSZTALCANIE  SIE  z Coryllus’em  !!!

    Te naLukawe kadry  intelektualnych baranow to  – dno i 6  metrow mulu… i to DZIADOSTWO  nalezy omijac szerokim lukiem  !!!

  18. Ja nie znam ale powoli poznaje. Problem z historią jest taki, ze jest sfałszowana więc co mamy znać? Ja sie w moim życiu uczę już 4 wersji wydarzeń. W podstawówce mialem jeszcze obowiązkowy jezyk rosyjski gdyż  Rosjanie byli  naszymi  kochanym braćmi. Potem Solidarność „wywalczyła” wolność tylko po to by za chwile Lech okazał sie Bolkiem. Wpatrzony w wzorce z zachodu odkryłem, ze to też kupa gnoju i neokolonializm trwa. A odkąd poznałem prace GM to „świat” poraz kolejny wywrócono do góry nogami…

  19. @coryllus „ludzie (…) nie rozumieją o co w tym, prostym przecież scenariuszu chodzi.”

    Może nie rozumieją, bo jest źle napisany i narysowany? Sam Pan wspominał, że nie ma doświadczenia w pisaniu scenariuszy. Co do rysunku – nie widziałem komiksu, ale widziałem zwiastun. Gdy chodzi o zbliżenia postaci, twarze – jest słaby, rysowany po amatorsku. Na dodatek sztampowo – wiele kryz, wąsów, bród i kapelusików, grubą, niestaranną kreską, od samego  patrzenia człowiek się męczy, to jak w tym się rozeznać?

    Jeśli chodzi o grafikę, niech Pan raczej pcha wózek w stronę pana Bereźnickiego, będzie mniej kłopotów z przekazem.

  20. Żaden powód, prawda? Obowiązek czapkowania przed jeleniem, bo to „towarzysz zabaw pana dziedzica” też, jak rozumiem? Wpływy z Ameryki się liczą, i to, jak rozumiem, nie ruina gospodarcza spowodowana wspieraniem amerykańskiej rewolucji, tylko… Idee, tak? Nie idee, co ja gadam. Liczy się przecież tylko pieniądz i możliwość… jak tam było? Zaoferowania możliwości eksploatacji… Jakoś tak… A herezje wynikają z zapotrzebowania na tanią, ogłupiałą siłę roboczą. Wojny nie mają też nic wspólnego z tym, że pokój z czasem staje się dla wielu (nie dla Coryllistów jednak przecie!) upiornie nudny i trudny do zniesienia, więc młodzi mężczyźni (j.w.) idą w nią jak w dym. Tak jak niektórzy trenują MMA i jeszcze do tego dopłacają.

    Ech ludzie, sam uwielbiam książki i historię, ale Wam zaleciłbym nieco kontaktu z tzw. realem, i to nie od strony naprawiania globalnego rynku idei, tylko nieco bardziej… Nie wiem jak to określić, ale twierdzę, że, choć Mistrz ma sporą wiedzę i sporo interesujących intuicji, nie rozumiecie ani w ząb psychiki takich ludzi, którzy ROBIĄ politykę czy wojnę, a nie tylko stawiają mniejsze czy większe kramy – czy to będzie z tkaninami, czy z węglem brunatnym, czy z książkami…

    Tyle wartościowej przecież i pełnej energii roboty, a jednak nie w sam cel, tylko zawsze wyraźnie obok, bo ekonomia przysłania Wam nawet najbardziej elementarną psychologię. Tak – były religijne herezje bez ewidentnie ekonomicznych przyczyn, po prostu z przyczyn religijnych! Nie ma cienia szansy, żeby choćby 10% trubadurów zajmowało się szpiegostwem (czy ekonomicznym wywiadem), a co do takich, dla których byłoby to głównym zajęciem, to szkoda gadać. Rozumiem programową paranoję, rozumiem pewną wersję marksistowskiej wizji historii – ale budowanie wizji świata na drewnianym uchu?!?

    Co zaś do żab i jeleni, to powiem, że mnie akurat to by doprowadziło do zostania rewolucjonistą o wiele szybciej, niż jakiekolwiek „amerykańskie wpływy”, gdybym oczywiście był ofiarą takich praw, a nie beneficjentem. Mało istotne? Nie chcę o sobie, możecie wierzyć lub nie, ale kto w końcu robi te rewolucje – sprzedawcy książek, choćby i b, interesujących, czy zdeklasowane elity, misfity i ktoś, kto jak ja, był na ulicach Elbląga w grudniu ’70, był w Stoczni Gdańskiej zarówno w sierpniu ’80, jak i w grudniu ’81? Nie chwalę się, przy byle powstańcu, ba – żołnierzu, jestem nikim, ale to raczej tacy jak ja robią wojny, rewolucje, nawet herezje, niż tacy jak Wy. Pomyślcie o tym, będzie to jeszcze znacznie lepsze! ŻABY I JELENIE TEŻ MAJĄ ZNACZENIE (tralala)!

    Pzdrwm

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.