maj 112022
 

Bo co do tego, że Ukraina wygra wojnę niewielu już ma wątpliwości. Kwestią istotną pozostaje jednak czy kluczowe dla naszego bezpieczeństwa porozumienia z Ukrainą gwarantowane przez NATO nie zostaną zdewastowane w imię tak zwanych wartości europejskich. Pod nazwą tą kryje się stary, pruski imperializm, nigdy właściwie nie spełniony. Minister Kułeba powiedział wczoraj, że jeśli Ukraina nie otrzyma statusu członka kandydującego do UE, jej władze uznają, że Europa chce Ukrainę oszukać. Tak się zachowują prawdziwi politycy i komunikat ten jest istotny z wielu bardzo powodów. Najważniejszy jest ten, że w mojej ocenie oznacza to, że na stole jest oferta Londynu, który potrafi zapewnić Ukrainie bezpieczeństwo i prosperity bez Unii. To co mówi Kułeba należy więc czytać tak – USA i Londyn i tak zarżną Moskwę, możecie więc iść na dno razem z nią, albo trochę zaryzykować i dać nam dobrą ofertę, a my się zastanowimy. Chciałbym żeby kiedykolwiek jakiś polski polityk komunikował się z Niemcami w ten sposób. Niemcy, na razie nie wyobrażają sobie, że można funkcjonować bez Rosji. Pytanie istotne brzmi – czy ktokolwiek będzie sobie zawracał głowę tłumaczeniem im, że jednak można? Raczej wątpię. Ukraina ma inny plan na siebie, a jej położenie i skuteczna obrona, czynią ten plan nie dość że realnym, to jeszcze groźnym dla Moskwy. Jeśli bowiem interesy Londynu, w bliskiej perspektywie Izraela i USA znajdą sprzyjające okoliczności na Ukrainie, Moskwa jako byt samodzielny przestanie być potrzebna. To jest na razie mrzonka, ale w tę stronę zmierzać będą sprawy. Na szybko mamy do rozstrzygnięcia taki problem – czy UE ma wobec Polski w ogóle jakąś ofertę, choć w przybliżeniu tak poważną, jaką Londyn złożył Ukrainie? Myślę, że nie. Niemcy i Francuzi chcą budować superpaństwo w oparciu o Rosję. Polityka UE jest polityką ofertową wobec Moskwy przede wszystkim, albowiem potęga Rosji traktowana jest tam ciągle serio. Poza tym w dalekiej perspektywie Niemcy i Francuzi liczą na odrodzenie się militarne i polityczne Rosji? Moim zdaniem nie ma żadnych podstaw, by tak sądzić. Choć do odkrycia wszystkich kart jeszcze bardzo daleko. Na razie Ursula von der Leyen forsuje likwidację zasady jednomyślności w PE, a to oznacza po prostu scedowanie władzy na instytucje unijne, a kraje UE degraduje do poziomu landów. Czy Ukraina będzie chciała w czymś takim uczestniczyć? Raczej nie. A nawet jeśli, realia, które zapanują tam po wojnie, uczynią udział Ukrainy w strukturach unijnych całkowitą fikcją. Dlatego Ukraina – z punktu widzenia Polski – musi znaleźć się w UE i NATO. Chodzi to, żeby – kiedy USA i GB zabiorą się już na serio za rozwalanie Moskwy, Polska znalazła się po właściwej stronie. Jeśli bowiem ktoś miał jakieś złudzenia co do mocy poszczególnych sojuszy, powinien się już ich pozbyć. Jeśli tego nie zrobił, jest albo idiotą, albo konfidentem.

Czy w polskiej polityce ktoś te sprawy rozumie? Pewnie sporo osób, nie rozumie tego natomiast opozycja, która domaga się respektowania tak zwanych unijnych wartości. O te wartości walczą właśnie w tej chwili żołnierze w Azowstalu, gdzie rozgrywa się tragedia na miarę antyczną. Mamy nawet konfidenta, który wprowadza wroga na nieznane i tajemnicze przejścia, tak jak to było pod Termopilami. W użyciu są wszystkie memy i aspekty kulturowe, którymi karmił się biały człowiek aspirujący do wykształcenia i ilorazu. Tylko Niemcy tego nie widzą, albowiem oni mają swoją dintojrę w Moskwie. Jeśli, nie daj Boże, opozycja w Polsce wygra, jeśli podporządkuje się dyktatowi UE czyli Niemcom, cała polska polityka zostanie sprowadzona do tak uwielbianego przez niektórych prowadzania kur do wychodka. I zapomnijcie o wizjach i planach, o Kresach i porozumieniach, zostaną nam do rozwiązania podsuwane przez naszych patronów problemy, utrzymywane na poziomie rozstrzygania jaki kolor mają mieć worki do segregacji odpadów. Politykę będzie się robić na Ukrainie, która stanie się – jako protektorat brytyjsko-amerykański równorzędnym partnerem dla nowej Unii. I będzie z tą Unią paktować jak równy z równym. Kułeba widzi to już dzisiaj i widzą to pewnie także inni ukraińscy politycy. Nie widać bowiem po nich lęku. Mówią oni wprost, że to na Ukrainie toczy się walka o wartości europejskie, nie zaś w Niemczech czy we Francji, które to kraje oddalają się od realnych problemów politycznych tonąc w obłędzie i próbując się z tego uratować poprzez prorosyjską Realpolitik. Sprawa tymczasem jest prosta – albo cywilizowane kraje uratują Ukrainę i wszyscy zabierzemy się za podział moskiewskiego truchła, ku wielkiej radości zamieszkujących podbite przez Moskwę obszary ludzi, albo Moskwa podzieli nas razem z Niemcami i wrócimy do stanu, jaki mieliśmy w Europie środkowej po Powstaniu Listopadowym. Czas wybierać. Na razie Niemcy składają ofertę Moskwie naszym kosztem, bo do tego sprowadza się propozycja von der Leyen. Nie wiemy tylko jakimi metodami jej propozycje będą realizowane nad Wisłą. Co stanie się z obecnym rządem i politykami PiS, a także jak UE zamierza wynieść do władzy opozycję. Pewnie nie będą to metody tak drastyczne jak te stosowane przez Rosjan na Ukrainie, ale łagodności bym się raczej nie spodziewał. Jeśli o mnie chodzi, wybór jest prosty. Pytanie czy zdążymy i jakimi metodami Niemcy zamierzają przeprowadzić swój zamach stanu w UE. Jeśli to zrobią Ukraina powinna zrezygnować z kandydowania do Unii, albowiem to oznacza, że Europa przyjęła kurs na Moskwę i ciągnie nas ze sobą. Dlatego też uważam, że prócz politycznych, osobiste relacje z uchodźcami są równie ważne dla przyszłości obu narodów. Nie wiadomo co będzie. Ukraińcy z nami rozmawiają i my rozmawiamy z nimi. Niemcy i Rosjanie rozmawiają wyłącznie ze sobą i wydają innym polecenia. Nieposłusznych zaś mordują. Rozumiem jednak, że ktoś może mieć wątpliwości, bo wielu nie wierzy we własną śmierć, a jedynie w cudzą, wielu nie wierzy też, że mogą zostać zdegradowani – po raz nie wiem który – do roli bydła roboczego. Uważajcie – mówię to do posłów PE – co robi i mówi ta dziwna kobieta w sweterku. I nie bierzcie serio, żadnych deklaracji dotyczących pomocy Polsce czy Ukrainie.

  24 komentarze do “Czy Polska wygra pokój?”

  1. Ukraińcy wyzwalają się spod stalinizmu, komunizmu, oligarchizmu … mówią dość

    a UE ma do zaproponowania tausendjahrige reich … dla teutonów

  2. Dzień dobry. wszystko, co dzieje się od początku tej wojny wskazuje na to, że ma być na wschodzie Europy odtworzona organizacja gospodarcza, takie RWPG bis. Ne pewno Ukraina wejdzie w jej skład, potem Białoruś. „Pribałtika” – pewnie też, bo nie ma wielkiej wartości dla Niemców, którzy będą się bardzo starali zachować Polskę przy sobie, czyli w Unii. No ale Polska została „supermocarstwem humanitarnym” co znaczy, że będą jakieś targi, a co najmniej wymuszenia na Niemcach, którzy za zachowanie Polski będą musieli czymś zapłacić. Zapewne rezygnacją z mieszania w kotle rosyjskim, który zostanie rozbity i podzielony – głównie między Chiny i Anglię. Nasza pozycja nie jest zła, bo będziemy języczkiem uwagi i moglibyśmy na tym coś wygrać, gdybyśmy w ogóle grali. Niestety, zostanie dla nas rola widzów w idiotycznym teatrzyku wystawianym tu pod nazwą PO-PIS, oraz dawaniem głosu w wyborach, z czego istotnie rządzący dowiedzą się który scenariusz ile będzie ich kosztował. Czeka nas oczywiście festiwal agentury, ale przez to wielu agentów wpływu się ujawni. Ciekawe czasy jednym słowem.

  3. Na siłę USA/UK nie zmuszą starej Unii do wejścia Ukrainy czy Mołdawii czy następnie Białorusi do UE, tutaj musi powstać nowe konsorcjum państw handlujących między morzami. Na szczęscie PL prócz słabych elit ma jednak dostęp do Bałtyku, a przez Ukrainę do M. Czarnego, przyjęła mnóstwo Ukraińców i robi za zaplecze militarne. Myślę, że Putin jest skończony, Niemcy nie wiem, bo może znowu za jakiś czas dostaną swoją strefę od Amerykanów… A co do tej Mierzei otwieranej 17 września, był też pomysł CPK, Via Carpathia ?

    Aha i to Niemcy podobno mówią o sobie, że są humanitarnym mocarstwem… bo się nie zbroją i na razie dają innym pożyć.

  4. Nie żebym się czepiał i chciał czepialstwem unieważniać czyjeś przemyślenia 😉

    Ale – mówimy/piszemy JĘZYCZEK U WAGI a nie „uwagi”.

  5. – ha, skoro tak… Ja tam piszę jak potrafię. Pewnie byłoby dobrze osiągnąć jakąś perfekcję, ale raczej nie będzie mi to dane. Czytać i pisać uczyła mnie Polska Ludowa – zatem rewelacji nie będzie 😉

  6. Maryśką Janion stała tyle lat na straży języka polskiego  a jeszcze Miodek … będzie dobrze,

    nie lękajmy się

  7. Nie sądzę abyśmy byli jakimkolwiek języczkiem u wagi. Anglosasi poradzą sobie z nami albo i bez nas. To bardziej w naszym interesie leży wyrywanie się z łap Niemców. Myślę, że mają opracowane kilka wariantów, to wygląda na zbyt poważną operację aby jej powodzenie uzależniać od tego, w którym obozie wyląduje Polska.

  8. Ja myślę, że w naszym interesie jest przede wszystkim zmiana statusu. Żebyśmy z przedmiotu targów i negocjacji między Anglią a Niemcami stali się samodzielnym graczem. To jest nierealne przy obecnym stanie rzeczy, choćby dlatego, że nie mamy możliwości i nawyku komunikowania się ze sobą a rządzą nami delegatury sił obcych. Prawdziwa Polska nie istnieje od 1795 roku – formalnie, a faktycznie jeszcze dawniej. II RP zmontowana tu w 1918 miała za zadanie wyłącznie utrudnić życie Niemcom i zadanie wykonała, oczywiście swoim kosztem i to ogromnym, tak bowiem działa City. Dziś także ważne decyzje zapadną wysoko ponad naszymi głowami i nikt nas pytał nie będzie. No chyba, że „Prezes czy Tusk”? Czekam aż wprowadzą formę głosowania sms-em. Zawsze to taniej…

  9. Wydaje mi się, że ze względu na położenie PL jest języcziem u wagi, Trumpa by tu nie było w 2017 również księcia Williama. Najpierw dogadali interesy, gaz, zbrojenie, co zrobią bez nas? Bez nas się nie da, my tu leżymy na środku i nie chcemy dominacji niemiecko francuskiej, ktore sa anty-amerykanskie. Bliskość kulturowa etniczna jezykowa  z Ukraińcami.

  10. Tak. Okradną nad i zabiją. Jednak są ludzie, którzy wskazują na rychły sukces petrorubla , a nawet petroyuana. Mimo, że towarzysze chińscy raczej by palą się do popisów wobec silniejszego partnera. Bo co innego tzw. wilcza dyplomacja, a co innego praktyka. No cóż. Kremlowska narrację o nierozerwalnym sojuszu rosyjsko-chinskim  szerzy w Polsce sporo osób. Wydaje się, że to bajka, i oby tak było, bo inaczej III w. sw. wymknie się liczącym bejmy spod kontroli całkowicie.

  11. Jasne, a Amerykanie mieli odejść nad Pacyfik…

  12. – jasne, nie będziemy przecież bezczynnie patrzyli jak nami handlują. Przynajmniej niektórzy z nas. Zawsze możemy zwiększać przeciwnikowi koszta projektu. Dobre i to…

  13. Oni zawsze tam byli. Odkąd opanowali Filipiny i ofiarowali cesarzowi chińskiemu pióropusz, kapelusz cowboyjski, lub coś równie cyrkusnego. I bejmy tam chodzą. I zaawansowane technologie tam się tworzą. W Kalifornii i w Chinach. A Niemcy to kraj stali, przemysłu chemicznego i innych starych technologii. Projekt niemieckiego auta elektrycznego, niemalże podobny do polskiego projektu, niczego tu nie zmieni.

  14. O czym tu marzyć, jeśli u nas tempo podejmowania decyzji jest jakie jest?

  15. Mam wrażenie, że rozmawiamy trochę o innych kwestiach ze względu na pewne nieporozumienie. Od początku: termin języczek u wagi odnosi się do rzeczy/osoby, która ma decydujący wpływ w danej sytuacji, która przechyla szalęle zwycięstwa. Tylko skromnie zwróciłem uwagę, że Polska nie pełni obecnie takiej roli. Za pewne Anglosasom byłoby łatwiej gdyby Polska dołączyła do ich bloku, ale bez nas też są w stanie osiągnąć swoje cele. Uważam, za zgubne podejście, że Polska ze względu na swoje położenie jest kluczowym elementem. Aby wybić się na podmiotowość musimy wykonać wiele pracy bez gwarancji na sukces, a przekonanie, że to my jesteśmy tym kluczowym elementem tylko zwodzi nad na manowce.

  16. – ja nie uważam, że Polska jest kluczowym elementem. Ale biorąc pod uwagę, że obie strony – Anglia i Niemcy – są zainteresowane jej eksploatacją, to mogłaby coś ugrać opowiadając się po jednej bądź drugiej stronie. Wybrać tego, który daje więcej – jak to robią zwykle nasi bracia Czesi. Ale u nas mało kto zdaje sobie w ogóle sprawę z tego, co się dookoła nas dzieje…

  17. Nie wiem czemu, ale ja tych Czechów nie lubię, nic z tym nie mogę zrobić. Może dlatego, że oni nas za bardzo nie lubią…?

  18. „Nie wiem czemu, ale ja tych Czechów nie lubię…”

    Może dlatego, że ich język jest dla nas taki śmieszny?

  19. Świetnie się czuję w Czechach i uwielbiam czeskie jedzenie. Ale o naszych stosunkach najlepiej mówi historia brygady czeskiej, która miała bronić kolei do Wladystoku i Harbina, a zdradziła w tajnych układach i białych Rosjan o Polaków. W sumie przeżyło 95% Czechów i może 20 % Polaków, których tamci wydali komunistom. Takie nasze zaufanie. Geniesen jedlo a holki.

  20. chyba przehandlowali Kołczaka i naszych syberyjskich żołnierzy, a handel nadzorował jakiś generał z ententy, a opłacono wszystko carskim złotem,

  21. Bardzo możliwe. Kołczaka szybko pojmano i zabito. A naszych żołnierzy wysłano do obozów. Czesi wrócili do domów na knedliczki i do swoich sprzedajnych żon.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.