Wszystko wskazuje na to, że tak, a przekonał mnie do tego ostatecznie prof., Kucharczyk, który w czasie ostatniego wykładu w Zielonej Górze wspomniał o Kancie. I to jest sprawa dość oczywista, którą każdy intuicyjnie rozumie, ale nie każdy potrafi wyrazić słowem. W czasie kursu filozofii na uniwersytecie wszyscy filozofowie omawiani są w oderwaniu od ich politycznych uwikłań. Tak zwane Oświecenie zaś, jest już w ogóle jednym skandalem, albowiem polegało ono na tym, by wyłączyć z kręgu ludzi cywilizowanych pewne formacje narodowe, ideowe, a także finansowe, następnie zaś – za wielkie pieniądze lub dary w naturze – sprzedawać im certyfikaty uczestnictwa w lepszym, oświeconym świecie. Na naszym obszarze kontrolowali ten proces Niemcy, w tym Immanuel Kant, a my jesteśmy ofiarami tego procesu i płacimy do dziś frycowe, albowiem ci z nas, którzy mają największe aspiracje, przejść muszą przez niemiecką maszynkę do mielenia mięsa, czyli uniwersytet. To, co się stamtąd wynosi, nie jest warte funta kłaków i służy temu jedynie, by naznaczony stygmatem uniwersytetu gamoń kolportował dalej, z wielkim przekonaniem, wpojone mu tam schematy. To znaczy, przede wszystkim, by uwierzył i przekonywał innych, że uniwersytet daje wszystkim narodom, plemionom i grupom równe szanse, albowiem ten postulat jest wyrażony w samej jego nazwie. To są oczywiste głupstwa, żaden Polak nigdy nie zrobi kariery w świecie, który sam siebie określa jako cywilizowany, bez dodatkowego wspomagania, czyli szeregu lojalek podpisywanych na różnych szczeblach kariery. Każda z nich zaś będzie związana z najoczywistszą zdradą, tak, jak zdradę rozumieją Brytyjczycy. Oni są bowiem pewnym wzorcem postępowania, a także producentami najtrwalszych złudzeń dotyczących wykształcenia i karier. Trwalszych i mocniejszych niż te niemieckie. Myślę, że żaden z polskich uczonych, którzy robili kariery za granicą, nie utrzymałby się na brytyjskim uniwersytecie, bo uznano by go za osobę nielojalną. Myślę teraz o tak zwanych humanistach, którzy w zasadzie służą już tylko do tego, by pilnować budżetów przeznaczonych na projekty propagandowe w krajach takich jak Polska. Gdzie ludzie muszą uwierzyć w to, że stoją cywilizacyjnie niżej i wszystko zawdzięczają oświeconym sąsiadom. Ci sąsiedzi, dawno temu, w czasach Immanuela Kanta rozumieli dobrze, że ani z polskimi majątkami, ani z polskim duchem, nawet jeśli pozbawi się kraj i ludzi armii, nie mają szans. Skorzystali więc z idei, która robiła zawrotną karierę w Europie i służyła do maskowania bandytyzmu politycznego, czyli z Oświecenia. Dziś nie mamy już majątków, ziemi w znaczeniu dawnym, nie mamy nawet pomysłów na istnienie, ale ciągle Niemcy próbują nam sprzedawać swoje certyfikaty oświeconych. Ja dzisiaj zauważyłem dwa. Z samego rana włączył mi się na telefonie jakiś tekst z Focusa, napisany przez pracownika uniwersytetu, o tym, że – co prawda – 1,3 miliona chłopów polskich nie przeżyło okupacji, ale za to ci co przeżyli mogli gospodarować i się bogacić. Zaraz mi to zniknęło, ale trochę przeczytałem. Nie wiem, być może ktoś się opamiętał i to ściągnął, bo takich numerów, że polski naukowiec reklamuje niemiecką okupację, to jeszcze nie było. A sądzę, że nasi oświeceni sąsiedzi nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Cechą charakterystyczną „oświeconych” jest ich całkowite zdeprawowanie i stawianie się poza normami społecznymi. Te bowiem dotyczą tylko „nieoświeconych”. Stąd właśnie instytucje wspierające omawianą tu ideę chronią swoich przedstawicieli szeregiem pomniejszych konstruktów intelektu, które mają usprawiedliwić ich wybryki. Tak było z „oświeconym” Kąckim, co latał bez gaci po redakcji i innymi oświeconymi, którzy potem balowali na kampusie u Trzaskowskiego. To są wszystko zachowania akceptowalne, albowiem one służą wychowaniu, a przede wszystkim drażnieniu „nieoświeconych”. Akceptacja tych postaw służy też jako wabik.
No, ale wracajmy do drugiego przykładu „oświecenia”, z którym zetknąłem się z rana. Oto jedna z kandydatek do nagrody Nike mówi, że u siebie czuje się tylko tam, gdzie są tereny poniemieckie. I tak w koło Wojtek. Jednym bowiem z najważniejszych celów współczesnego oświecenia jest degradacja kraju zamieszkanego przez Polaków, tego kraju, gdzie nigdy – poza okupacją hitlerowską – nie rządzili Niemcy. No, ale jak ustalił Focus, za Niemca, chłopom w GG żyło się wcale nieźle, choć zginęło ich aż 1,3 miliona. Kraj ten, jak wszyscy wiemy, kwitnie dziś jak nigdy. No, ale pisarka co u siebie czuje się tylko na terenach poniemieckich przygotowuje grunt do jego degradacji, bo jeśli dostanie Nike, wszyscy obłąkańcy przejmujący się tą nagrodą, po raz kolejny uwierzą, że takie gadanie to prawda. Czy wobec tego mamy jakiegoś pisarza, który wskazały, że Polska za okupacji nie była krainą miodem i mlekiem płynącą, a jest nią właśnie teraz, dzięki ośmioletnim rządom PiS? Nie, bo nie ma budżetu, który by taki pisarz mógł wziąć za napisanie książki. A jak powiedział Grzegorz Kucharczyk wszystkie kulturowe projekty w Niemczech asekurowane są przez jakieś fundacje. I ten projekt, to znaczy nagroda Nike, zapewne też. W Polsce samorządy, mogą co najwyżej wręczyć pieniądze Mrozowi, żeby umieścił ich miasto w swoim, z dupy, pardon, wyjętym kryminale. To wszystko. Polacy bowiem całym sercem wierzą w to, że są nieoświeceni i muszą aspirować. A do tego jeszcze według zasad, które wskazują im oświeceni sąsiedzi. Rozpoznanie tego procesu jest proste, ale nieakceptowalne, albowiem pozbawia ludzi najważniejszej zabawki – możliwości podniecania się w grupie i robienia kariery w hierarchiach „oświeconych”. Co prawda mają ci ludzie świadomość, że startują z niskiego pułapu, ale jest nadzieja, że wzbiją się wyżej. I kiedy już przestaną ze swoich pięknych miast i miasteczek robić tło dla gównianych powieści oszusta, zasłużą sobie na to, by żyć w poniemieckiej ruinie. I to będzie ten awans. Musimy bowiem pamiętać, że choć w czasie okupacji zginęło 1,3 miliona chłopów polskich, to jednak żyło im się znacznie znośniej niż w czasie gdy rządziła sanacja, nie mówiąc już o pańszczyźnie.
Cały schemat kursów uniwersyteckich to powielenie oświeceniowej, niemieckiej propagandy. Na konferencji w Zielonej Górze, jeden z czytelników zwrócił mi uwagę, że nawet taki autor jak Szelągowski, nie potrafi powstrzymać się od niestosownej zupełnie krytyki w stosunku do państwa polskiego, jego urządzeń i armii. I to jest prawda. Niestety nie ma innych autorów, bo kariera naukowa polega i polegała zawsze na tym, by najpierw zaznajomić się z wszystkimi zafałszowanymi opisami oraz źródłami, które są zwykle źle interpretowane, bo czynią z Niemców w Krakowie XVI wieku humanistów, a nie politycznych gangsterów, a następnie dosypać do tej góry kłamstw trochę swoich wniosków. Jeśli będą one inne niż to przewidziano w formatach akceptowalnych przez uniwersytet, autor taki dostanie swój nędzny tytuł naukowy, ale jego praca zostanie całkowicie zmarginalizowana. On sam zaś kariery nie zrobi. I tak było z przywoływanym tu niedawno Wiktorem Szymaniakiem.
Dlaczego więc ludzie, świadomi przecież tych zależności, bo nie jest to doprawdy trudne, by je sobie uświadomić, ciągle chcą robić te niby kariery naukowe? Bo nie ma innych hierarchii, w których można się doskonalić, uzyskać awans i w ogóle jakoś się zaprezentować, mając przy tym gwarancje, że człowiek nie zostanie oszukany i wykorzystany. Jednym słowem – nie ma hierarchii jawnych. I mowy nawet nie ma, by państwo nasze, robione w bambuko przez wszystkich zrozumiało potrzebę stworzenia takich hierarchii. To są sprawy pozostające poza najtęższymi umysłami polityków „obozu patriotycznego”. Są oni bowiem ludźmi powierzchownymi i trywializującymi wszystko, ich zaś najważniejszym celem jest uzyskanie pozycji uprzywilejowanej wobec tłumu wyborców, i gwarancji od jakichś innych niż państwo instytucji. Jakich? Na przykład niemieckich uniwersytetów. Na takim uniwersytecie prowadzi zajęcia prof. Krasnodębski, na przykład, szczery patriota, zwolennik silnego państwa polskiego. Ani jemu, ani podobnym mu ludziom, nawet w głowie nie postoi, że pozycja jaką zdobyli i hierarchie, które, reprezentują, na nic się Polakom nie zdadzą. Państwo zaś nasze, ten cały obóz patriotyczny, może demonstrować swoją siłę, jedynie w czasie przepychanek z babcią Kasią, pod pomnikiem smoleńskim. Wiara w to, że taki przekaz – pozycja akademicka plus zaangażowanie emocjonalne w upamiętnienie ofiar – działa na wyborców będzie gwoździem do trumny PiS. Ludzie bowiem chcą przede wszystkim pewności i gwarancji sukcesu, a także gwarancji, że nie zostaną wykorzystani, ich emocje zaś i myśli, nie będą dla nich powodem do udania się na terapię psychiatryczną. Na razie nikt dla Polaków nie ma żadnej oferty. Oferta kierowana jest tylko do tamtych. To oni muszą zrozumieć, że PiS także chce dobrze i także należy do oświeconych, musi tylko ciągnąć za sobą ten balast w postaci istot wychowanych w byłej GG, które są prymitywne, miałkie intelektualnie i kochają emocjonalne przedstawienia. No, ale dzięki wykształconym na niemieckich uniwersytetach profesorom to się na pewno zmieni.
Na dziś to tyle. Tylko do soboty przyjmuję zgłoszenia na konferencję w Kurozwękach.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-x-konferencji-latajacego-uniwersytetu-leszczynowego/
Jak zwykle mam też trochę nowych książek i pogadankę o sprawie Macocha
https://www.youtube.com/watch?v=yiCJ36JCMfE&t=748s
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wojny-polsko-tatarskie-1260-1341/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/o-zarzadzaniu-cesarstwem-konstantyn-porfirogeneta/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/marcin-szyszkowski-jako-biskup-krakowski/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/lustracja-1790/
Dzień dobry. Ano tak to jest, a odpowiedzi na pytania, które Pan stawia są również w tekście. Do rzeczy zatem. Nie wiem ilu chłopów zginęło w czasie wojny, interesowałem się raczej losem pozostałych, ale jestem pewien, że zginęli ci zamożniejsi i kierujący się jakimiś zasadami. Tymi, które proponuje Kościół Katolicki. W każdej warstwie społecznej są różnice, a wojna nie była jakimś bezmyślnym wymachiwaniem kosą, tylko planową eksterminacją. To znaczy – zginęli ci, co mieli zginąć. A ci co przeżyli bardzo się od nich różnią. Dzisiejszy chłop polski – to znaczy ten z uniwersytetu, co go Pan tak trafnie opisuje – wyznaje kult siły. Czyli pieniądza. Indoktrynowany od dawna w poczuciu krzywdy – zatracił zdolność do lojalności. Skrzywdzonemu bowiem wszystko wolno. Trzeba ich solidnie podlać gorzałą – ale to w końcu z nich wychodzi. A uniwersytet – odkąd ci na em co Pan wie a ja się domyślam – odebrali go Kościołowi miał ten Kościół zastąpić. I urodzoną arystokrację. I tak się stało. W miejsce dawnej wprowadzono nową, piramidalną hierarchię, łatwą do sterowania – przez budżety i granty. Robi się to w Excelu, nie opuszczając City.
Polską naukę trzeba reformować przez likwidację pruskiego, tfu Prusko podobnego PANu. Potem jest już z górki: likwidacja PANu, likwidacja profesury belwederskiej, likwidacja habilitacji, otwarcie na naukowców powracających z zagranicy 😉
Ten obraz dominacji intelektualnej Prus w centrum Europy zmienia się, a może nawet kończy wraz z symbolicznym zawaleniem się mostu w Dreźnie dzisiaj w nocy. Profesor Wielomski opowiada na różnych kanałach o tym, jak Niemcy w przerażeniu opuszczali Karpacz, ponieważ na forum ekonomicznym zorientowali się, że Polacy wyznają globalizm, klimatyzm, popierają Kamalę Haris, hinduizm i całą tę religię, którą usystematyzował Y. N. Harari.
Oznacza to gremialne przejście polskich elit pod kuratelę uniwersytetów brytyjskich (jak wyjaśnia dalej prof. Wielomski).
Uniwersytety we Lwowie i we Wrocławiu osiągnęły w pewnym momencie taki poziom, że było to nie do zaakceptowania przez „zwycięską ententę” i II WS musiała wybuchnąć, zatem to, co pan napisał na końcu jest faktem.
Tusk skwapliwie olał Karpacz, bo musiałby się gęsto tłumaczyć u pryncypała, ale pewnych procesów nawet on nie jest w stanie odwrócić.
https://youtu.be/p3Ldlf59dlQ?si=ivBxrtwkabx1D4hO
Przyjdzie czas, że będziemy to wspominać z nostalgią.
Jeszcze raz wymieni pan nazwisko Wielomski i wyleci pan stąd nieodwołalnie. I żadne nowe nicki panu nie pomogą
Likwidacja złudzeń, którymi żyją ci biedacy? Henry, to chyba razem z nimi, pod ścianą straceń
Tak, od czasu do czasu modyfikując metodologię
– ja tu żadnych zmian nie widzę. Różnica polega na tym, że Angole nie raczą się już fatygować, żeby zajmować się nami osobiście. Jakoś tak od powstania listopadowego chyba. Oddali nas w pacht Niemcom, bo i im przecież jakoś wodę w mózgach trzeba zabełtać, ci się biją piętami po tyłkach z radości, bo to widomy znak reaktywacji Cesarstwa. OMG…
Bardzo fajne
polecenia godne. takze dla nie muzykow
To dziwnie zabrzmi, ale Tusk postawił Niemcom ultimatum w związku z zamknięciem przez nich granic i zażądał przywrócenia funkcjonowania korytarzy na wszystkich kierunkach tranzytowych przez Niemcy. W tym celu wezwał na spotkanie ambasadorów. Polski MSZ podejmie stanowcze kroki wobec Berlina.
Celem polskiej prezydencji w UE w pierwszej połowie przyszłego roku miało być zainicjowanie akcesji Ukrainy do UE, ale obawiam się, że Polska może dodatkowo naciskać na wyrzucenie Niemiec z UE.
…”Tusk postawił Niemcom ultimatum”…
dobry żart euro wart 😉
Gdyby nie Gospodarza „Bardzo fajne.„, to by przeleciało w siną dal.
Mam podobnie jak Franz.
Teraz odsłuchuję Chopin w plasterkach
też nie jestem muzykiem
tak, dostało imprimatur
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.