lut 162023
 

Bo to zestawiania ich w jednym szeregu przywykliśmy, a tradycja ta sięga antyku, którego jesteśmy dziedzicami. Tak przynajmniej uczą na uniwersytecie. Mój syn jednak opowiedział mi dziś taką oto historię. Poszedł na film produkcji szwedzkiej, gdzie mówią po szwedzku. Uczy się tego języka, a jest człowiekiem poważnym i akurat trafił na taki dziejowy moment, kiedy powaga jest w cenie. Słucha więc szwedzkiego. Większość produkcji w tym języku to propaganda lewicowa labo promocja rozwodów. W zasadzie nie ma nic innego. Poszedł więc na ten film, a tam pokazywali wymiotujących ludzi, wypełnionych odchodami klozet, albo faceta usiłującego się wypróżnić. Publiczność szalała ze szczęścia i śmiała się w tych właśnie momentach. Mój syn odwracał wzrok, żeby nie zwymiotować, ale kina nie opuścił, albowiem poszedł tam, by wysłuchać dialogów po szwedzku. Później zajrzał jeszcze na jakąś stronę promującą ten obraz i tam była dyskusja pomiędzy ludźmi, którzy wyrażali oburzenie opisanymi tu scenami, a innymi, którzy kategorycznie twierdzili, że tamci nie mają wrażliwości i nie rozumieją głębszego przesłania filmu. To zaś zawiera się w słowach – bogaci to świnie, a obfitość to odchody. Lepiej żyć w nędzy, ale mieć dobrych przyjaciół. Widzimy, że jest to znana nam z dzieciństwa radziecka propaganda, dla niepoznaki emitowana w innym języku. Do jej zabezpieczenia używa się tych samych argumentów – bo nie rozumiesz głębszego przesłania.

Historia ta nasunęła mi myśl następującą – ludzie wierzą, że są w posiadaniu uniwersalnych kryteriów estetycznych, które pozwalają im na odróżnienie – pardon – syfu od nie-syfu. Większość ludzi mających dla siebie jakiś szacunek w to wierzy. Niestety jest to złudzenie. Owe kryteria są istotne tylko dla tych obiektów i zjawisk, które są politycznie obojętne, a co za tym idzie nie mają dużej wartości. I nie mają innych poza estetycznymi funkcji. Ktoś powie, że obrazy w muzeum mają dużą wartość. Mają, ale są elementem programu politycznego, który skodyfikowany jest w podręcznikach szkolnych w postaci tak zwanej historii sztuki. Chodzi o to, by współczesne bazgroły i gnioty, będące elementem piramid finansowych uwiarygodnić stawiając je na szczycie samym owej piramidy historyczno-sztucznej. Chodzi też o to, by ludzie uwierzyli, że sztuką, a co za tym idzie pięknem kieruje jakiś mechanizm rozwoju. Musimy więc, nie mamy wyjścia, wierzyć, że to co wieszają dziś w muzeach nie jest kiblem pełnym odchodów, ale cudownie pachnącym kwiatem. No i kolejnym etapem w dziejach wielkiej sztuki. Z automatu niejako wszystkie interesujące nas, i wywołujące owo charakterystyczne zdumienie zjawiska współczesne są skazane na zapomnienie. Nie zostały bowiem odpowiednio sklasyfikowane przez znawców, albo zostały wręcz odtrącone jako przestarzałe.

Zwróćmy teraz uwagę na dwie rzeczy – człowiek ufa sobie i wie, a podpowiada mu to intuicja, że potrafi rozróżnić brzydkie od ładnego. Potwierdzenie tych przeczuć odnajduje w naturze. Przyroda nie zna pojęcia kiczu. Ten pojawia się dopiero wtedy kiedy artysta usiłuje naśladować przyrodę. Widok gór o zachodzie słońca, nigdy nie będzie kiczem w naturze. Stanie się nim dopiero na płótnie. To zaś wskazuje, że odrywając się od kontemplacji natury sprzedajemy swoją wrażliwość krytykom, którzy mówią – nie rozumiesz głębszego przesłania. To co ci się podoba jest w istocie banalne i chamskie, spójrz lepiej jak papier toaletowy lepi się do brzegu muszli klozetowej, czy to nie wywołuje w tobie prawdziwych emocji?

Intuicja, którą się posługujemy w ocenie piękna musi skądś pochodzić. Po takiej konstatacji zostaje nam już tylko uznanie, że Bóg istnieje. Bo skąd by miała ona pochodzić i dlaczego działa bezbłędnie w ocenie zjawisk natury, a gubi się całkiem przy zjawiskach kreowanych przez człowieka? Bo gubi się, prawda? Mój syn był zniesmaczony widokami pokazywanymi w tym filmie, a publiczność wyła z zachwytu. Porzuciła bowiem swoje intuicje i zdała się całkowicie na opinię krytyków. Co oni dają w zamian za to zaufanie? Poczucie wybraństwa i przynależności do kasty lepszych istot. Ci zaś, którzy upierają się przy swoim, są uznawani zaś osoby prymitywne.

Teraz konstatacja najważniejsza – skoro tak, czy wobec tego cała sztuka nie została wymyślona po to, by wprowadzać ludzi w pułapkę i nakłaniać do złego? Po to, by uchwycić i zawłaszczyć ten moment świętego przekonania, że możemy odróżnić dobro od zła, brzydotę od piękna i dzięki temu wskazać jedno i drugie innym? Jak wiemy są religie, gdzie nie można ukazywać wizerunków ludzi i zwierząt. Nie znaczy to jednak, że unika się tam piękna. Ono jest po prostu inaczej wyrażone. Dlaczego tak nagle przeszliśmy do kwestii dotyczących wiary? Albowiem to co napisałem o intuicji musi być prawdą, a kategorie estetyczne są na zawsze i nieodmiennie połączone z religią. No tak, ale doszliśmy też do momentu, w którym musimy przyłączyć się do ikonoklastów. Skoro moment zachwytu, całkiem intuicyjny, jest powszechnie wyczuwalny i właściwie rozumiany także przez innych, to ci inni, reprezentujący organizacje religijne, zajmujące się dystrybucją piękna innego niż naturalne, muszą go jakoś zagospodarować. To znaczy pozwolić na twórczość i wynikające z niej konsekwencje, albo jej zakazać. Być może moje rozumowanie jest błędne, ale tak to właśnie postrzegam. Pozwolenie zaś jednoznaczne jest z narzuceniem i przestrzeganiem kryteriów oceny piękna. Nie może być inaczej, albowiem jeśli pozwolimy, żeby tych kryteriów nie było nasze wrośnięte w serce poczucie piękna, dające wiele pewności siebie, zostanie już na początku unieważnione, albo przez systemowy ikonoklazm, albo przez satanizm lansujący odchody rozsmarowane na ścianie. Niech się bowiem nikomu nie zdaje, że krytycy nie reprezentują organizacji o charakterze religijnym. Chcę powiedzieć, że tak często lekceważone kwestie estetyczne są najważniejsze, albowiem za ich pomocą otrzymujemy komunikaty od stwórcy. Jeśli ktoś powie, że w takiej Grecji, w V wieku, nikt w naszego dzisiejszego Boga nie wierzył, odpowiem tak, jak to czynili ludzie renesansu – ubóstwiono człowieka, przeskalowując jego możliwości. I tym samym zajmowali się artyści, nie naśladowaniem natury, jak się wydaje, ale jej przeskalowywaniem. Nikt chyba nie wierzy w to, że Grecy wyglądali tak, jak te posągi, co po nich zostały? Nawet gdyby całe dnie spędzali w gimnazjonie, tylko niewielu osiągnęłoby takie wyniki.

Mamy więc ubóstwionego człowieka, który ani na moment nie przestaje być człowiekiem. W sztuce średniowiecza jest inaczej – umęczony Chrystus jest koroną wzruszeń estetycznych, choć często przedstawiony jest bardzo prymitywnie. Nikomu jednak nie przychodzi do głowy, by krytykować te wizerunki z punktu widzenia estetyki obowiązującej w starożytności. Nie wiemy jednak jak to było z intuicją wiernych, którzy je oglądali w czasie kiedy powstały. My widzimy w nich dziś przede wszystkim eksponaty muzealne. Wtedy były to wyobrażenia najważniejszego dla ludzi wydarzenia i najważniejszej osoby, do której wracali pamięcią na każdej mszy świętej. Wizerunki te miały ponadto gwarancje i certyfikaty Kościoła, najpotężniejszej organizacji jaka zajmowała się sprawami takimi jak dusza i jej los po śmierci. Nie było więc wahań. Żeby zmienić ten stan należało dopuścić do dyskusji i wyjąć uwierzytelnienia dotyczące sztuki z rąk biskupów, a przekazać je w inne ręce. To nie jest jednak moment kluczowy dla naszych rozważań, a jedynie wstęp. Kluczowy moment już został opisany wyżej, ale chyba nie wybrzmiał tak, jak należy. Kodyfikacja dzieł, ustawienie ich w porządku chronologicznym, ze wskazaniem na zmieniające się pod wpływem indywidualności artystów formy, czyli powstanie nauki w miejsce twórczego działania, jest ważniejsze niż zmiana oceniających, albowiem ci niby-uczeni mają wpływ na przeszłość i oceniają to co było dawniej, według współczesnych sobie kryteriów, wskazując przy tym jednoznacznie, że najlepsze dopiero nadejdzie.

Powróćmy na chwilę do naszej ulubionej epoki i ulubionego kierunku w sztuce, czyli impresjonizmu. Pisałem tu wiele razy, że najważniejszą rzeczą, o którą starali się malarze awangardowi XIX wieku, było poparcie państwa. Bez urzędników, bez zainteresowania władz najwyższych republiki, byliby nikim. No, ale stali się kimś. Nie dlatego, że ich obrazy były kolorowe i ciekawe, ale dlatego, że otrzymali wsparcie aparatu państwowego i stali się elementem propagandy francuskiej na świecie. Kto im to załatwił? Szarlotta Rotszyld jak sądzę, ale oni o tym nie wiedzieli. Uważali, że wszystko zawdzięczają sobie.

Sytuacja wygląda więc tak – potrzeby estetyczne i duchowe są faktem, faktem jest też to, że ich zaspokojenie leży poza naszymi możliwościami. Potrzebujemy czegoś i kogoś, kto zrobi to za nas. Kto będzie miał odpowiednie umiejętności i misję. Czy samo wskazanie na zaspokojenie ludzkiego poczucia piękna wystarczy? Nie, albowiem ten świat pełen jest organizacji, które grają w coś, co jest bardzo oddalone od delikatnych drgnień duszy. One chcą przede wszystkim przejąć kontrolę nad naszymi emocjami. To zaś oznacza, że chcą wskazywać kryteria oceny. My zaś posiadając wrażliwość jesteśmy wobec nich bezradni. Czy aby na pewno? W zasadzie tak, albowiem pragnienie obcowania z pięknem to także pragnienie dzielenia go z innymi i uczestnictwa w jakimś misterium. No i pragnienie to jest dopiero początkiem skomplikowanego procesu, na końcu którego coś ma się wydarzyć. Co? Objawienie, albo upadek. Dlatego to organizacje religijne zajmują się kodyfikacją kryteriów oceny sztuki, a usuwanie ich z programu tych organizacji prowadzi do ich rozwalenia. Prowadzi też to tak zwanej wiary rozumowej. Jeśli organizacje religijne się tym nie zajmą, wezmą to w ręce świeccy. To znaczy, nie są to żadni świeccy, ale kapłani kultów pogańskich, które polegają, od czasów wyroczni w Delfach, na wyciąganiu pieniędzy od frajerów za nic nie warte przepowiednie będący w istocie propagandą polityczną. Wiele już ukradziono, przede wszystkim wykorzystano ludzką wrażliwość i moment zachwytu, ukradziono mechanizm tworzący wspólnoty, bo teraz wspólnoty tworzy się pokazując na ekranie defekującego faceta. Co jeszcze pozostało? Przyroda i jej naturalne piękno. No, ale niech mnie teraz ktoś spróbuje przekonać, że ekologowie to nie jest odłam tego samego zgromadzenia satanistów, co krytycy sztuki. Oni zajmą się tym, żeby nie było niczego. Żeby świat stworzony ręką Boga i porządkowany przez ludzi według zasad, które obowiązują od zawsze i przynoszą widoczny i zachwycający efekt, zamienił się w gruzowisko. Wszystko oczywiście po to, byśmy wreszcie zrozumieli kto tu naprawdę rządzi.

 

Jeszcze prośba od mojego kolegi

Polski Związek Niewidomych Okręg Lubelski Koło w Rykach zwraca się z prośbą o wsparcie finansowe na rzecz Koła.

 

Polski Związek Niewidomych w Rykach zrzesza osoby niepełnosprawne z dysfunkcją narządu wzroku, które z racji swojego inwalidztwa często żyją w izolacji. Organizujemy szkolenia, wycieczki, spotkania, które integrują osoby niewidome i słabowidzące w celu ich społecznej integracji, wyrównywania szans w dostępie do informacji, edukacji, zatrudnienia i szeroko pojętej aktywności społecznej a także w celu ochrony ich praw obywatelskich.

Efektem spotkań są min. oddziaływania psychologiczne, przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu, akceptacja niepełnosprawności, które mają ogromne znaczenie w przypadku osób niewidomych.

Dzięki przyjaznej dłoni ludzi dobrej woli możliwa jest realizacja naszych celów i zamierzeń. W imieniu naszego stowarzyszenia oraz jego członków wyrażamy głęboką wdzięczność za ofiarowaną pomoc i życzliwość.

Jeśli nie masz innej możliwości – można nam pomóc w działaniu przeznaczając 1,5 % podatku na PZN w naszym powiecie.

Krajowy Rejestr Sądowy – nr KRS: 0000007330

z dopiskiem na cel: Koło w Rykach

Jeśli chcesz pomóc indywidualnie poniżej podajemy link do Polskiego Związku  Niewidomych Okręg Lubelski i numeru konta:

https://pzn.lublin.pl/podziekowanie-specjalne/

także z dopiskiem na cel: Koło w Rykach

 

  25 komentarzy do “Czy prawda dobro i piękno rzeczywiście sobie towarzyszą?”

  1. pamiętamy konkurs krakowski, na obraz Chrystusa Miłosiernego , w Warszawie będzie prezentacja tego evenu w kościele  Św Floriana w dniach od 28 lutego do 2. kwietnia br

    tytuł tego jest taki – OBRAZY  JZUSA MIŁOSIERNEGO WG WIZJI SIOSTRY FAUSTYNY –

    z takiego sformułowania tematu wystawy wynika że to siostra  Faustyna miała właśnie takie wizje  Chrystusa /jak na załączonym obrazku/,

    taka szydera a nas  w nawiązaniu do tytułu prezentowanego powyżej tekstu

  2. szydera z nas

  3. Szwedzi robią filmy różne , ale wszystkie lepsze niż nasze, 100% odpowiedzi na dzisiejszy wpis daje film Kwadrat ,, The Square „- gorąco polecam.

  4. Krasicki pisał: „przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością”. Czego brakowało? Dobra i miłości. Artysta, który nienawidzi świata i ludzi, nie stworzy niczego wartościowego. Niszczy wszystko czego się nie dotknie. Wszystkie te obrazy z tego słynnego konkursu są martwe, nie ma w nich życia. Oni wszyscy malują siebie i swoją nicość.

  5. Dzień dobry. Może i tak jest, że sztuka jest w stanie stworzyć wspólnotę, ja myślę, że może jedynie być użyta do przekazania treści istotnie tą wspólnotę tworzących. Wspólnota – jak sama nazwa wskazuje – ma różne rzeczy wspólne, może być między nimi także jakaś konwencja estetyczna. Sztuka egipska jest, jak sądzę, tego przykładem. Czy oni przez te setki lat powielania starych wzorców nie mogli, choćby dla rozrywki, poeksperymentować z formą? Mogli, ale uważali, że nie o to chodzi. I trochę racji mieli. Jest jeszcze jedno. Od tej znanej historii z budową wieży Babel ludzie mogą się porozumieć tylko do pewnego stopnia. Nie ma i nie będzie zatem na tej ziemi sztuki uniwersalnej, trafiającej do każdego. Tak to Stwórca urządził. I postawił nam cel ambitny – próbujcie, rzekł, stworzyć takie dzieło. Macie wszak dusze nieśmiertelne…

  6. Piękne to są filmy Pasoliniego, ale – ma infatti – nie są dobre.

    https://youtu.be/ZRfOa8MiUS8

  7. nic wartościowego nie tworzą  ale taki ich sukces że może uda się coś zepsuć.

    dziś sie dowiedziałam od mieszkającego po sąsiedzku ucznia /pakuje się jedzie na ferie/ że  teraz w wolnym czasie będą sobie uczniowie używali na nauczycielach, …. na mesendżerze

    panie nauczycielki sa nazywane suki a panowie nauczyciele to dziady, na moje osłupienie powiedział my tak tylko się bawimy..

    no to się bierze między innymi z takich wystaw – co to bez serc i bez ducha … pozostaje brutalność.

  8. Co do tego pierwszego wyzwiska, w języku naszych sąsiadów jest to wyjątkowo plugawe określenie, jedno z najgorszych.

    Siedlecka opisała, co stało się z gimnazjum we Lwowie po wejściu tam bolszewików w 1939. Uczniowie byli zachęcani do krytykowania nauczycieli, a nauczyciele musieli się przed uczniami tłumaczyć ze złych ocen uczniów. Po trzech tygodniach szkoła, jedna z najlepszych w Europie, przestała właściwie istnieć. U nas też nauczyciele muszą się tłumaczyć w jedynek dla uczniów i to na piśmie.  Cierpliwie znosić wulgarne zachowania, bo inaczej dyrektor powie, że nie radzą sobie z uczniami. Nie ma kary, nie ma miary.

  9. nie ” w” a „z”

  10. Czy to prawda, że teraz wychowankowie na szkolnych wycieczkach walą się jak domy w Turcji, czy jest to wymysł chorej wyobraźni nauczycieli? Opisywano przypadki, które potwierdzają raczej tę drugą wersję.

  11. No dobra , jeżeli temat ściemy w sztuce jest ważny to film The Square jest najważniejszy w dziejach kina. Coryllus już nie napisze żadnego tekstu na ten temat , będzie zamieszczał linki do tego filmu i szlus. Wyślemy dzieci na ten film i świat się zmieni. Ja swoje wysłałem i spokojnie czekam.

  12. A nie „Brzdąc”? Tytułowy bohater filmu, czteroletni chłopiec, podczas kwalifikacji do filmu miał powiedzieć do Chaplina: „jestem kuglarzem w świecie nabieraczy”.

    The square nie jest ani śmieszny, ani mądry.

    Poza tym mamy swoje własne arcydzieło w tym temacie: „(P)oszukiwany, (p)oszukiwana”.

  13. Szwedzi też za bardzo nie byli uchachani

    https://images.app.goo.gl/spHnZhvH1ZEnA19e7

  14. „The Square” to przereklamowany i pretensjonalny twór. I do tego nudny. Ledwo wytrzymałem do końca. Dałem się uwieść zapowiedziom jakie to to nie jest przełomowe i głębokie. Po połowie filmu już wiedziałem, że to kolejna wydmuszka, a te wszystkie pozytywne recenzje to ściema.

    Współczesne kino to w dużej większości kupa gówna. Ale co kto lubi…

  15. ”Kwadrat” to nie jest komedia – to film który unieważnia sztukę współczesną i krytyków , proponuję obejrzeć.

  16. Pod warunkiem, że Pan obejrzy to:

    https://youtu.be/BCI3ToSMY-o

  17. Temat rozmowy: o sztuce nowoczesnej.

  18. Obejrzałem , przypadkowo jestem architektem i Pan pozwoli nie odniosę się do poziomu tej dyskusji . Proszę obejrzeć film.

  19. „Balon” zestrzelony nad Alaską nie był piękny ani dobry, ani prawdziwy a jednak musimy się tym interesować traktując te doniesienia śmiertelnie poważnie, w sposób zdyscyplinowany i odpowiedzialnie niczym komunikaty WHO. Nasi bezalternatywni sojusznicy przebili już wszystko, co znaliśmy, nawet z kina.

  20. filmweb – coś wyjaśnia że to jest film o przygotowywaniu wystawy sztuki nowoczesnej – tylko że nie ma tego ani na cda, ani na Netflixie

    może you tube

  21. Jestem niepełnosprawny w tych wyszukiwaniach , poproszę młodszych , ale to nie dziś.

  22. Poniedziałek 20.02 godz. 23.35  TVP2

  23. A pączki już Państwo zaliczyli, bo Kosiniak – Kamysz mówi, że w Wielki Czwartek, czyli dzisiaj , można jeść, jako lekarz poleca.

  24. Ja zaliczyłem pączka z dziurką.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.