lut 142021
 

Co jakiś czas na blogu, albo za kulisami, rozpoczyna się dyskusja o tak zwanych mitach, które możemy określić i uzupełnić wyrazem „wychowawcze”. Ja bardzo nie lubię takich dyskusji i zaraz wyjaśnię dlaczego. Problemy są dwa: prostszy i bardziej złożony. Zacznę od bardziej złożonego. Ma on naturę psychologicznego uzależnienia. Tragiczna historia naszego narodu, która ciemnych barw i krwawego odcienia nabrała także z winy bardzo konkretnych osób, prowadzących idiotyczną politykę, sprawia, że wielu Polaków, szczególnie nastawionych emocjonalnie do historii uważa iż najważniejszą wartością, w jakiej należy wychowywać młodzież jest poświęcenie. Do poświęcenia własnego życia włącznie. To nie jest prawda i należy jak najszybciej od takich projekcji uciekać. Przede wszystkim jest to efekt pewnej bardzo niechrześcijańskiej wizji, którą ilustruje nam hasło Polska Chrystusem narodów. Już o tym pisaliśmy, ale nie zaszkodzi powtórzyć. To są brednie. Polska nie jest i nigdy nie była Chrystusem narodów, a jeśli ktoś tak twierdzi, jest głupi albo nasłany. Przenoszenie zaś kultu Chrystusa i jego boskości z osoby samego Zbawiciela, na inne osoby, które dobrowolnie lub nie, oddały życie dla jakiejś sprawy, jest po prostu herezją. I tak właśnie jest z rotmistrzem Pileckim. Szczytem były, podejmowane przez różne środowiska, próby beatyfikacji rotmistrza. Nie można kroczyć tą drogą. Próba wychowywania młodych ludzi w kulcie ostatecznego poświęcenia, bez zrozumienia okoliczności i drugiego planu historii, a także okoliczności współczesnych, w jakich szerzy się kult rotmistrza ma znamiona syndromu sztokholmskiego, a w mojej ocenie powinno być klasyfikowane jako grzech ciężki. Osobiste doświadczenie przekonuje mnie, że osobą rotmistrza i próbą wyjechania na jego legendzie, do jakiejś tam kariery publicystyczn-literackiej, zajmują się ludzie bardzo cyniczni, albo zaburzeni. Czasem są to wręcz terroryści emocjonalni, nie potrafiący oprzeć się pokusie tego świeckiego kultu. Czynią to zaś nie po to, by cokolwiek wyjaśnić, ale po to, by zyskać narzędzie wpływu na innych, narzędzie bardzo trudne do unieważnienia. Nikt nie będzie chyba przecież protestował przeciwko kultywowaniu mitu bohatera niezłomnego? Owszem, ja będę protestował. Niezliczona ilość osób w Polsce lansuje się na Pileckim w sposób nieprawdopodobnie głupi i szkodliwy. Myślą one przy tym, że propagują właściwe postawy. To nieprawda, propagują postawy szkodliwe, albowiem nie sposób wskazać jednej choćby, poza emocjonalną stymulacją szaleństwa pojedynczych osobników, korzyści jaka płynęłaby ze znanego nam wszystkim kultu i sposobu opisywania rotmistrza. Przeciwnie, przynosi to same straty i nie chodzi mi tylko o mącenie dzieciom w głowach.

Przechodzimy teraz do drugiego problemu. Państwo nasze, wielkim nakładem kosztów utrzymuje tak zwany Instytut Pileckiego. Organizacja ta wsławiła się niedawno tym, że podczas jednej z imprez zatytułowanej Formy zniewolenia podczas II wojny światowej, rozdawała „pileckie” skarpetki. Analogiczny numer przeprowadziło Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie zorganizowano imprezę poświęconą Tyrmandowi, a zatytułowaną Niewinni czarodzieje, i też rozdawano skarpetki. Jakby tego było mało, zorganizowano też warsztaty pisania kryminałów. Wszystko to wśród uśmiechów, za państwowe pieniądze. Instytut Pileckiego nie wydał do tej pory żadnej biografii rotmistrza, a powinien wydać z pięć, każdą o innym zabarwieniu emocjonalnym. Ja bym przynajmniej tak zrobił. Instytut ten nie opracował, kierując się naukowymi kryteriami, raportu jaki Pilecki napisał w Oświęcimiu, nie ukazują się prace komentujące ten dokument. Za to na imprezach poświęconych rotmistrzowi rozdaje się skarpety.

Tak wyglądają ograniczniki spektrum zjawiska, które rozpoznajemy i nazywamy niczym gwiazdę, albo mgławicę, wyrazami Rotmistrz Pilecki. Z jednej strony indywidualne, nastawione na bardzo konkretne korzyści, niewymierne często w dodatku, szaleństwo, z drugiej strony obłąkanie urzędnicze, które szasta państwowymi pieniędzmi, udając, że prowadzi działalność wychowawczą. Prowadzanie dzieci i młodzieży na eventy firmowane przez jednych albo drugich jest w mojej ocenie przestępstwem.

W tym czasie Pilecki i jego legenda cały czas pozostają w orbicie zainteresowań autorów obcych i obcych ośrodków propagandy. Próby zrobienia z Pileckiego Żyda, podejmowane są bez przerwy i w końcu któraś się powiedzie, albo władza w Polsce zmieni się na tyle, że nagle Instytut Pileckiego odkryje nieznane dokumenty wskazujące, że przodkowie Rotmistrza handlowali w Kaffie z Genueńczykami, sztukami barwionego sukna. Ostatnio, brytyjski dziennikarz pochodzenia walijskiego napisał książkę o Pileckim. Instytut zaś jego imienia tę książkę promuje jeżdżąc po świecie. Nie wiem doprawdy co jest z tymi Walijczykami, po co oni się tu pchają.

https://instytutpileckiego.pl/pl/instytut/aktualnosci/jack-fairweather-autor-ksiazki-the-volunteer-w-polsce

Jak myślicie? Czy zostanie ona przetłumaczona na polski? A jeśli tak to po co? Tutaj macie fragment recenzji, którą na okoliczność wydania tego dzieła napisał prof. Chodakiewicz. Nie wiem w zasadzie co powiedzieć.

Witold nigdy nie doszedł do tego, aby ujrzeć Holocaust jako czyn definiujący II wojnę światową czy cierpienie Żydów jako symbol ludzkości. Nigdy nie porzucił swojej polskości czy swego poczucia walki narodowej. Miejscami w swoim raporcie z 1945 r. jest brutalnie szczery, pisząc o trudnościach, jakie czuł z identyfikowaniem się z gazowanymi Żydami, ponieważ koncentrował się na przeżyciu swego kraju, jego ludzi, siebie samego” (s. 389-390). Polski nacjonalista chrześcijański, Rotmistrz, bardziej martwił się o wolność swego narodu niż o losy ludu żydowskiego. Mimo tego, żydowska tragedia męczyła go tak bardzo, że postanowił zaalarmować świat o ludobójstwie. To plasuje go w jednym szeregu z większością polskiego podziemia, ale odróżnia od większości zachodniej elity.

Doszliśmy już do tego, że ludzie, którzy według nas reprezentowali na niwach publicystyki międzynarodowej polską rację stanu, muszą publicznie tłumaczyć Pileckiego, że nie wskoczył do komory gazowej razem z Żydami, a zajmował się pisaniem jakiegoś głupiego raportu, z perspektywy polskiej w dodatku. A jak był taki sprytny i odważny, to dlaczego nie zorganizował zamachu na komendanta Auschwitz, no? Może ktoś to wyjaśnić, a…?

Pomijam już to, że Pilecki nie alarmował świata o ludobójstwie, pomijam już fakt, że był w Oświęcimiu zanim przywożono tam masowo Żydów, przez co jego postać naprawdę przeszkadza w napisaniu na nowo, w jedynie słusznym duchu, historii II wojny światowej. No bo jak to…Holocaust, Konferencja w Wansee, a tu rok wcześniej jakiś Pilecki, typowy nieżyt, idzie dobrowolnie do Auschwitz? Nie znam tekstu raportu, ale przypuszczam, że jeśli jest tam coś o gazowaniu Żydów, to wyłącznie w tym jednym miejscu wskazanym przez Chodakiewicza. Na pewno można tam przeczytać o zagazowaniu jeńców sowieckich przywiezionych po wybuchu wojny z ZSRR, no i o męczeństwie polskiej inteligencji. Tylko, że takie treści, choćby były szczerą prawdą, nie mieszczą się w hagadzie. I muszą być z niej usunięte. W mojej, być może błędnej ocenie, Instytut Pileckiego, pracuje głównie nad wymyślaniem sposobów owego usunięcia, tak, by nie było zbyt wielkiego szumu. Żeby taka operacja się udała poziom pojmowania historii przez następne pokolenia ma być tak niski, jak poziom wody w kałuży. I do tego właśnie, do obniżania tego poziomu służy kult Pileckiego. Innej funkcji on nie ma.

Ja rozumiem oczywiście, że nikogo nie przekonam, albowiem chęć uczestniczenia w masowych imprezach inspirowanych porywem serca, jest nie do zwalczenia, szczególnie jeśli stymuluje ją szczere szaleństwo z jednej strony i zimny cynizm z drugiej. No, ale będę się upierał przy swoim. Chyba mogę? Jeszcze…

Pozostaje jeszcze, bynajmniej nie naiwna, wiara w to, że lansowanie takich postaw jak postawa Pileckiego, może coś dobrego przynieść przyszłym pokoleniom. Powtórzę, nie sposób wskazać ani jednej, czy to indywidualnej, czy to zbiorowej korzyści odniesionej z propagowania kultu rotmistrza. Nie licząc oczywiście tych etatów w Instytucie. Ludzie jednak zdają się tego nie widzieć, albowiem wszyscy chcieliby być jak Pilecki, ale bez Auschwitz i bez okropnej śmierci w ubeckim więzieniu. Te aspekty kapłani kultu Pileckiego odrzucają, pozostawiają je dla przyszłych pokoleń.

Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Raport Pileckiego został opublikowany przez wydawnictwo Capital i jest dostępny. No, ale wydała go firma prywatna, a nie Instytut i brakuje w nim aparatu krytycznego, jest tylko przedmowa i różne entuzjastyczne glossy, w tym jedna autorstwa prof. Chodakiewicza. Proszę bardzo, można ją kupić na stronie Multibook. https://multibook.pl/pl/p/Rotmistrz-Pilecki-raporty-z-Auschwitz/7134 Nie wiem, jak jest teraz z prawami autorskimi, ale jeśli Capital je nabył przez wydrukowanie tego raportu, no to Instytut i wszyscy inni, którzy chcieliby cokolwiek z tym tekstem zrobić mają kłopot. Wynika on, jak zwykle, z fałszywych intencji, lenistwa i przyrodzonych dysfunkcji funkcjonariuszy obsługujących państwową machinę propagandową. No, ale jeśli Raport nadal jest dostępny dla wszystkich nie widzę powodu, dla którego Instytut nie podejmuje działań mających zaowocować kolejną, krytyczną edycją.

  23 komentarze do “Czy rotmistrz Pilecki był socjopatą?”

  1. Nie sądzę aby nasza historia była tak bolesna. To co mają powiedzieć Ormianie.

    W naszym wypadku to wyłącznie głupota lub zaprzaństwo konkretnych polityków znanych z imienia i nazwiska wyniesionych do władzy lub osadzonych na stołkach. Uczciwość jest nie wystarczająca do tego aby być skutecznym politykiem czy przywódcą. Musi być wiedza.

    Chętnie można rozmawiać o postawach życiowych, także takich które uoosabnia przysłowiowy Talar Andrzej czy Henio Lermaszewski czy głupi jak but adiunkt Mietek Pocięgło czy durny docent Zbożny z Domu.

    Myślę, że rodzina Pileckiego też nie była zachwycona  wyborami Witolda. Tak jak rodziny innych bohaterów słynnych biegów, ponoć na Ich cześć.

  2. Tym głupiej wyglądają te kulty

  3. Świetny tekst. Dziękuję!

  4. I elity biorące tych poltyków durnych na sztandary, i dręczenie nas wszystkich opowieściami, jacy to oni byli fantastyczni patrioci, poniewaź jak bezmyślne cielęta chwycili za broń przeciw tym tyranom. A co zostało zniszczone i jaka była skuteczność – tu pojawiła się demencja – to już nie ważne. Na sztandary się nadaje.

  5. W każdej wojnie ludzie dzielą się na bohaterów, którzy swoje życie ofiarowują, i na skąpców, którzy je tracą.

  6. mam dwie ksiązki o Witoldzie Pileckim

    – Marco Paticelli  – Ochotnik

    – Wiesław Jan Wysocki – 'Rotmistrz Witold Pilecki’

    np prof Wysocki napisał swoisty reportaż o robocie konspiracyjnej i pobycie w Auszwicu,  a na wstępie dedykował tą książkę córce rotmistrza  jako niestrudzonej w zabiegach o dobre imię Ojca.

    to nie było tak, że od pierwszego roku transformacji uznano bohaterstwo rotmistrza, o uznanie jego dokonań Auszwicowych trzeba było walczyć.

    długi czas przez SLD był traktowany jako wróg , a chodziło o ukrycie hańby sądowej PRL.

    teraz Instytut Pileckiego funkcjonujący jako przechowalnia działaczy , absolwentów lekkich kierunków uniwersyteckich  wydaje się z tymi skarpetkowymi fantami po prostu śmieszna i  jedynie obłudna , zupełnie nie służąca dobremu imieniu bohatera jakim był Witold Pilecki.

    a tak w temacie prof Wysocki w swoim sprawozdaniu,   wymienia wiele nazwisk inteligencji polskiej zabunkrowanej w Auszwicu ale ja podam tylko kilka nazwisk które są raczej znane; Stefan Jaracz, Leon Schiller, Bronisław Czech, J. de Virion /nr 3507/ , kpt. Dering /1723/, Xawery Dunikowski / numer 774/

  7. Witold Pilecki był żołnierzem i jako żołnierz wykonywał rozkazy. Nie był samobójcą, ale jako żołnierz musiał się liczyć z tym, że zginie. W Austchwitz wykonywał konkretne zadanie. Jego raport powinien być zweryfikowany przez historyków, i jest, z tego co mówią historycy, są w nim nieścisłości i błędy.  Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że pracował dla Polski, bo był polskim żołnierzem. Żydzi traktowani byli, zgodnie z  polskim prawem ,  jak polscy obywatele. Wyodrębnienie i izolowanie Żydów, to robota niemiecka. Sami Żydzi czuli swoją odrębność, a działania Niemców jeszcze te podziały pogłębiały. Jeśli Pilecki czuł, że się poświęca, to sądze, że robił to dla swojej rodziny i dla przyszłości swoich dzieci, chciał, by żyły w wolnej Polsce.  Tak czuła i myślała większość polskiego społeczeństwa. Rób, to co do ciebie należy i to co może zrobić. Nie wiem dlaczego obowiązkiem Polaków miałby być obowiązek umierania za Żydów jako Żydów? W warunkach okupacji niemieckiej często pomoc najbliższym była niemożliwa. Sami Żydzi też nie byli w stanie zachować względem siebie często elementarnej solidarności. Zawsze jest jakaś granica, mogę ryzykować własnym życiem ale czy mam prawo podejmować decyzje, o których wiem, że ściągną śmierć na innych?  Kiedy, w jakich okolicznościach  i w jakim zakresie? W losie Pileckiego najtragiczniejsze, jest to, że zakatowali go Polacy z pomocą tych, którzy powinni być mu wdzięczni za to co zrobił. Dla uwięzionych w sowieckiej zonie miała to być lekcja: wybijemy wam z głowy wszelki heroizm, wszelkie mrzonki i urojenia. Ale czy można zbić duszę w człowieku?

  8. To wszystko są przygotowania do tego, by po zmianie władzy o Pileckim znów zapomniano

  9. Jak ktoś uważa, że dusza nie istnieje, że jest to tylko wymysł zabobonnego kleru i ludu…

    to faktycznie po nim.

  10. Salwa celna profesor Chodakiewicz zatopiony ale razem z nim buja się pan Żebrowski. Naganiali we dwóch do okrzyków ruska ku…..                                                                                       Żebrowski sfilmowany z oficerami wywiadu przez ekipe Olszańskiego(przypadek?)film na youtube.Dobrze że pan jest ,prosze czyscić dalej.

  11. Niech pan da spokój, dobrze…kto to jest „ekipa Olszańskiego”?

  12. Jedno pytanie – chce pan wylecieć? Wrzuca pan tu nagrania Sendeckiego i Olszańskiego i domaga się bym krytycznie ocenił Żebrowskiego, bo się przywitał z jakimiś facetami, którzy są podobno oficerami wywiadu?

  13. I ten prof. Chodakiewicz robi to samo: wyodrębnia i wyizolowuje na podstawie rasy. Czym to się różni?

  14. 14 lutego 2004 roku z przedawkowania zmarł znakomity włoski kolarz Marco Pantani. Takich kolarskich i innych sportowych gwiazd Włosi mają wiele. Ale rynek wydawniczy mają jeszcze większy.

  15. W tej sprawie jest jeszcze jedna, pominięta kwestia. Otóż Pan Witold Pilecki jest człowiekiem, który otrzymał zadanie i je wykonał (a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, żeby go nie wykonał). Tym samym był człowiekiem skutecznym. I to ta skuteczność jest chyba najbardziej kontrowersyjna – przecież Polakom nic się nie może udać z definicji.

    To jest bardziej niebezpieczne zjawisko.

    Natomiast jeżeli, ktoś chciałby wrzucić kamyczek do tego ogródka pod nazwą „kult ostatecznego poświęcenia”, to proponuję bibliografię chorążego Artura Boruca, koniecznie z dedykacją dla wszystkich funkcjonariuszy.

  16. chorąży Boruc – piłkarz – o kogo chodzi .

  17. Chorąży Artur Boruc, żołnierz AK. Polecam jego historię.

  18. Toś kolego pojechał. Chcesz historii bez bohaterów ?

    „… bez zrozumienia okoliczności i drugiego planu historii” jest drogą do samousprawiedliwienia tchórzostwa.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.