cze 032023
 

Siadłem sobie wczoraj przed telewizorem, żeby obejrzeć serial tak straszny, że nawet ja nie potrafię z niego szydzić, czyli „Krucjata, prawo serii”, ale coś mnie tknęło i przełączyłem na TVP Historia. Lecą tam w zasadzie same mimowolne demaskacje, a czasem Piotrek Gursztyn coś mówi, ale nie wiem co, bo zaraz przełączam. Z początku nie wiedziałem co się dzieje, a mówili coś o muzyce znanej jako rock and roll. Po chwili jednak już się zorientowałem. Pani Szabłowska, którą coraz starsze grzyby, w tym ja, pamiętają z programu o jakichś przebojach, czy może z samej „Wideoteki”, gdzie występowała razem z Krzysztofem Szewczykiem, mówiła o zmarłej niedawno Tinie Turner. Kiedy zrozumiałem co ona mówi, otworzyłem usta ze zdziwienia, a kiedy je zamknąłem zadzwoniłem do Toyaha, który lata osiemdziesiąte pamięta lepiej, a on pewne rzeczy potwierdził, a pewnym zaprzeczył. Oto Szabłowska powiedziała, że kariera Tiny, wskutek rozwodu z Ike’em Turnerem w zasadzie się załamała. Pani Turner występowała po jakichś klubach i śpiewała do kotleta. I wtedy jej menedżer, tak to zrozumiałem, postanowił jej załatwić koncerty w Europie, albowiem oboje doszli do wniosku, że tu jest lepszy rynek dla takiej artystki jak Tina. No i ich wybór padł na najweselszy barak w obozie, czyli na PRL. Tina przyjechała tu w grudniu 1981 i dała dwa koncerty, jeden w Warszawie, a drugi w Katowicach. Usłyszałem to i myślałem, że śnię. Okazało się, że to wszystko prawda. Toyah potwierdził. Zaprzeczył jedynie, że to krótkie tournée było jakimś sukcesem. Powiedział, że to była klapa, a Szabłowska w TV mówiła co innego, to samo mówił pan Marzec menago od ściągania gwiazd, szef Pagartu czy jak się tam ten gang nazywał. Że załatwili honoraria, bilety i wszystko było cacy. Nieważne jak było. Najważniejsze jest, że epizod ten jest wygumkowany z biogramu Tiny umieszczonego w wiki. No jak to? Taki ważny moment w życiu, odbicie się od dna i początek solowej kariery i nie ma o tym słowa?! No nie ma. Przecież mnóstwo ludzi musi ten moment pamiętać. Oni dziś żyją, a Tina umarła. I co? Nikomu się nie przypomniało, jak to dwa tygodnie przed wprowadzeniem stanu wojennego w Jaruzelskiej Polsce zawitała wielka artystka ze Stanów? Dlaczego?

Tina znana jest z dwóch czy trzech przebojów. Jej kariera rozpoczęła się na dobre w latach osiemdziesiątych. No i  my ją znamy z kilku puszczanych na okrągło teledysków, które ta sama Szabłowska z tym całym Szewczykiem wstawiali do wszystkich zestawów muzycznych puszczanych w telewizji. Tina była wszędzie i zawsze podkreślano jaka była świetna. Nie przeczę, ta dynamika sceniczna uwodziła wiele osób. Ja jednak, w swojej nieopisanej głupocie, myślałem, na przykład, że ona ma naturalne włosy. Mam na myśli tę szczotę na głowie. I nawet mi się to podobało. Dziś doczytałem, że to była peruka.

Tina była dwa lata młodsza od mojej matki. W roku 1981 miała więc 42 lata i ten jej wiek podkreślano na każdym kroku. Szewczyk zaczął ją – ponoć za kimś z zachodu – nazywać babcią Tiną. Była jedyną artystką, która grała swoimi latami i to dodawało jej sławy. To znaczy my tak myślimy, bo przez całe lata osiemdziesiąte oglądaliśmy dwa teledyski Tiny i film „Mad Max” gdzie grała jakąś kosmitkę. Wiki pełna jest informacji o tym, jak wielką karierę zrobiła Tina od roku 1983, kiedy to skończyła 44 lata. Otrzymała mnóstwo nagród, Francuzi dali jej order, sprzedała ponoć 200 milionów płyt. To w ogóle możliwe? Niestety wszyscy jakoś zapomnieli,  że początek jej kariery to siermięga PRL, bo nie było chyba nic gorszego niż początek grudnia w Polsce Ludowej, w miastach takich jak Katowice i Warszawa. Tylko TVP Historia o tym pamięta i robi z tego program telewizyjny w tonacji radosno-podniosłej. Pani Szabłowska zaś mówi, że Tina ze wszystkich krajów w Europie wybrała właśnie Polskę, czy to nie dziwne? Tu wszyscy zastanawiali się czy ruskie czołgi nie przekroczą granicy, a ona śmiało jedzie w te stepy i występuje w swoim ekstrawaganckim stroju na ponurej scenie Spodka w Katowicach. Do czego ci ludzie próbują nas zmusić? Do uwierzenia, że w PRL, dwa tygodnie przed stanem wojennym wszystko było normalne, a przede wszystkim oni byli normalni, bo zgodzili się przyjąć tu Tinę? Generał był, być może trochę szalony, no ale przecież nie można mieć o to pretensji do ludzi z branży muzycznej. Prawda, że nie można?

Mnie dziwi jedno – PRL pełen był tego rodzaju zaskoczeń i żadne z nich nie znalazło jeszcze odbicia w literaturze, ani poważnej, ani rozrywkowej. Ta bowiem służy wyłącznie do uwiarygodniania nowych jakichś agentów wpływu, którzy bez przerwy pieprzą o swojej wrażliwości i braku tejże u przeciwników. To się już robi nudniejsze od ciągłego zarzucania Kaczyńskiemu populizmu.

Wyobraźmy więc sobie jak mogło to wyglądać, choć nie mamy zbyt wielu danych na temat. Oto Ike Turner, narkoman, pijak, gangus, który wie, jak wyciskać pieniądze z rynku muzycznego, rozumie jego dynamikę i strukturę. I pewnie też, w porozumieniu z gangusami z innych branż decyduje, które czarne dziewczyny mogą się na tym rynku znaleźć, a które nie. Tina mu się spodobała i mogła zaczynać karierę. Kiedy go poznała miała siedemnaście lat. I przez dziesięć lat nie osiągnęła niczego w zasadzie, była nieznaną nikomu artystką, którą rządził mąż przemocowiec, a jej największym sukcesem było robienie suportów w czasie koncertów Jaggera i ferajny. Kiedy zdecydowała się na rozwód z Ike’em, pewnie rzeczywiście znalazła się na dnie, ale nikogo to nie obchodziło, bo rynek jest rynkiem i trzeba zarabiać. Zarabiają zaś nie ci, którzy są najzdolniejsi i najbardziej wiarygodni artystycznie, ale ci, których do zarabiania dopuszczą gangi pobierając jakąś prowizję – w pieniądzu bądź w naturze. Poza tym Tina się starzała, a czarne gangusy nie lubią starych kobiet. W roku 1979 czterdzieści lat, to była już poważna sprawa. I co? Raczej nie można było myśleć o szukaniu sobie bogatego patrona. Tym bardziej, że styl i uroda Tiny były dość ekstrawaganckie, a modele ekstrawaganckie czy to samochodów, czy kobiet, mają niezwykle krótkie terminy przydatności. I wtedy u Tiny zjawił się dziwny gość. Ciekawe kim był? Zapewne kimś rozpoznawalnym i znanym, bo przecież nie uwierzymy w to, że przyjechało do niej z ambasady dwóch spoconych ubeków w prochowcach i kapeluszach. To musiał być ktoś, kto stale był na tym rynku i obserwował co się dzieje. I kiedy złożył Tinie propozycję ona, chcąc nie chcąc się zgodziła. Myślę, że bardziej nie chcąc, ale pieniądze nie śmierdzą przecież. Być może też Ike Turner zorientował się, co się dzieje i próbował wyegzekwować swoje prawa do Tiny w sposób znany wśród czarnych gangusów. No, ale jeśli tak było, to do niego na pewno pojechali goście, mimo upalnego lata, odziani prochowce i kapelusze. I jeden mu powiedział – towarzyszu Turner przestańcie wymachiwać tymi szkitami, bo jak was Heniek zajedzie z bokowca, to się wam komunijna oranżada odbije.

– Rysiek – mówi na to ten drugi – on nigdy nie był u pierwszej komunii, to murzyn przecież

– Tak? A to przepraszam.

I wyszli. Ike zaś zrozumiał już swój błąd i pojął, że jego wpływy na rynku muzycznym w USA znacznie się skurczyły.

Możecie mnie oczywiście przekonywać, że tak nie było, ale ja wiem swoje. Myślę też, że kariera Tiny nie przebiegała tak dynamicznie wyłącznie ze względu na jej wspaniały wokal i niepowtarzalny styl. Przekonuje mnie do tego przypuszczenia brak informacji o tournée w roku 1981, w Wikipedii, a także entuzjazm z jakim o tych występach opowiadała Maria Szabłowska. No i wybór Szwajcarii, jako miejsca do życia. Ktoś może wie, jak często Tina odwiedzała USA od roku 1989?

 

We wtorek jestem na targu książek w Kędzierzynie Koźlu, przez jeden dzień od 10 do 19.

Wszystkim, którzy dorzucili się do naszej zrzutki na mieszkanie dla Saszy i Ani bardzo serdecznie dziękuję. Jeśli ktoś jeszcze zechce nam pomóc, będę wdzięczny.

https://zrzutka.pl/shxp6c?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_confirmation

  11 komentarzy do “Czy Tina Turner była sowiecką agentką czyli o łatwości mydlenia oczu”

  1. Ja bym obstawial, ze jeden facet w prochowcu byl z USA a drugi ze Szwajcarii.

    Lejb Vogelmann sikal do pisuaru za kulisami i stal obok Jimmiego Hendricksa.

    Po prostu inna mafia zaopiekowala sie talentem piosenkarki.

    Kwachu tez jezdzil do Szwajcarii z pieniedzmi do jakichs Vogli.

    https://youtu.be/5VCiU1osa3w

  2. Czyli w akcji #metoo chodzilo o przejecie rynku z rak tych tradycyjnych zakapiorow, ktorzy wykonczyli Marilyn Monroe. Jak ktoras chce przejsc, to mowi #metoo i sprawa jest jasna.

  3. Wszyscy musza cwierkac z odpowiedniego klucza, bo inaczej skoncza tak, jak gwizdek-pizdek. Nikomu juz sodowka nie uderzy do glowy. Chyba wszyscy zrozumieli.

    Tina tez wyrosla z „pokolenia wolnosci”.

    https://www.pudelek.pl/gwiazdy-zaskakuja-stylizacjami-na-koncercie-pokolenia-wolnosci-natalia-szroeder-paulina-sykut-jezyna-katarzyna-stankiewicz-zdjecia-6904771516730240g

  4. dlaczego tym dziewczynom z Pudelka spodnie spadają, w takiej długości nogawek nie można kroku zrobić, bo gwarantowane potknięcie. Czyżby wszystkie garderobiane przeszły na emeryturę , no nie wiem

  5. Mam nadzieję, że Gwizdkowi zagwiżdżą na stadionach.

  6. a tak w ogóle do tych koszmarnych , fryzur ,na głowach smagłych turystów płci obojga   które ostatnio zapełniają warszawskie środki transportu miejskiego to mam zastrzeżenia.

    tyle działalności fryzjerskiej w mieście a oni , ci smagli turyści ciagle …. przed wizytą strzyżenia.

    Pewien Egipcjanin wytoczył Netflixowi sprawę o zniszczenie wizerunku Kleopatry w ostatnim serialu.

    ….  radzę obejrzeć i samemu ocenić

  7. Ale za to buty maja takie, ze mozna w nich chodzic po Tatrach w zimie.

  8. Moze w Szwajcarii chodzi sie w takich butach?

  9. Turner była towarem w outlecie, to ją zakupili. Rzeczywiście miała dołek przed udanym powrotem.

    Poetyka dynamicznej divy prężącej rytmicznie muskuły nigdy mnie nie przekonywała. Z koncertu w 96 wyszedłem, gdy z towarzyszącymi tancerzami zaczęła wykonywać  ruchy frykcyjne.

    Turner zasilała liczną grupę zdolnych, ale bitych przez osobistych samców. Na jakim podłożu to bicie i maltretowanie się odbywa ? Tego nie wie nikt 🙂

  10. „I 1 szczegół wzrok mój przykuł”. Nie wiem, czy to się wiąże, czy tylko czasowa koincydencja? Na przełomie lat 70/80-tych w prylu powstało mnóstwo zespołów młodzieżowo-wykrokowych. Te wszystkie manamy, budki, perfekty, kombi itp itd. One istnieją do tej pory, (część ubyła, ale takie kombi to się rozmnożyło) i – w wieku już chyba emerytalnym – nadal okupują „estradę”. Jakoś w ’87 czy ’88 w tym bagienku wychynął juras wośpiak jako organizator koncertów i festiwali. A teraz na swoje błotstoki ściąga różnych hołdysów , coby tam biegali za ałtorytety moralne dla młodzieży.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.