lut 222025
 

Wsłuchując się w głosy dominujące dziś w debacie człowiek ma wrażenie, że za chwilę Suworow podniesie się z grobu, a armia rosyjska przez niego dowodzona stanie na linii Bugu. Zdrajcy – jak w piosence – palą już papiery i piszą wiernopoddańcze listy, których pełen jest cały Internet. Idioci domagający się stałej atencji przewidują, że Zełenski zostanie co najmniej zamordowany skrytobójczo jeśli nie stracony publicznie na kijowskim majdanie. Dziennikarze sami już nie wiedzą, co robić ze swoją głupotą i lenistwem. Religia klikalności i liczenia odsłon święci swój największy triumf. Prawda przeliczana jest na lajki i suby. To jest ten sam mechanizm, który każe historykom oceniać wagę zjawisk po ilości słów je określających obecnych w dokumentach. Tymczasem nic się jeszcze nie stało. I być może nic się nie stanie. Póki co bowiem jedynymi osobami wykazującymi jakąś aktywność na arenie międzynarodowej są prezydenci Zełenski i Trump. To zaś świadczyć może tylko o jednym, że toczą się targi. Trump robi jakieś demonstracje, coś mówi, czego nikt, a przede wszystkim sami prorocy katastrofy nie traktują za bardzo serio. Zełenski zaś mu odpowiada w tym samym stylu zwracając się w stronę Chin i Turcji. Trump ma przewagę, którą usiłuje utrzymać za pomocą spotkań z Rosjanami, na które nie zaprasza nikogo. Polscy generałowie zaś już straszą wszystkich w swoich wystąpieniach, że armia rosyjska jest dziś znacznie większa i silniejsza niż siły zaangażowane na Ukrainie. I może zaatakować Polskę.

Czy polityka USA zamieni to straszenie w jakieś realne działania? Nie wiem. Zełenski nie zamierza ustąpić, a nowego majdanu raczej nikt na Ukrainie nie zorganizuje, a to z tego powodu, że chyba trzeba by dowieść skądś ludzi na te pikiety, a za bardzo nie ma skąd. Pojawiają się głosy, że Zełenski traci poparcie. No to zobaczymy czy je straci. Na razie to jest tylko słodkie pierdzenie i niepobożne życzenia osobników takich jak Gadowski i Wielomski. Nie mogą się oni bowiem już doczekać, kiedy ogłosić będą mogli całkowitą klęskę polskiej polityki wschodniej. Nie wiem dlaczego akurat na tym im najbardziej zależy.

Sytuacja pomiędzy USA i Ukrainą jest ciekawa. Trump powiedział Zełenskiemu – ukradliście 100 miliardów, gdzie one są? Zełenski na to – nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi? Trump zaś odpowiada – jest pan nielegalny, zrobimy nowe wybory. Czy wszyscy wieszczący koniec Zełenskiego wyobrażają sobie, co by się stało, gdyby jakiś protegowany Moskwy, zajumał 100 dużych baniek i jeszcze się stawiał? Mam wrażenie, że brakuje im wyobraźni w tym zakresie. Pokoju na razie nie ma. I nie wiadomo kiedy będzie. Zełenski zaś jest zakładnikiem układu, który nie określa się jednoznacznie. To zaś mówi nam, że usunięcie go nie będzie łatwe. Choć zapewne nie jest niemożliwe.

Celem Trumpa jest chyba wymuszenie na Europie odpowiedzialności za Ukrainę i wysłanie tam wojska z krajów europejskich, które będzie chronić amerykańskie interesy. Tak, jak do tej pory Amerykanie chronili europejskie interesy w Europie, w tym samym czasie miziającej się z Moskwą i różnymi muzułmańskimi kacykami. I to zapewne zostanie osiągnięte. Czy w operacji tej wezmą udział Polacy? Nie jest to wykluczone. Ujadanie jakie się w tej kwestii podnosi, szczególnie w szeregach Konfederacji, świadczy, że sprawy są nagrywane, pytanie tylko kto będzie to firmował – Tuski czy PiS. Konfederacja próbuje, w swoim obłąkaniu, przekonać wyborców, że jest trzecią poważną siłą dbającą o interes Polaków. Przypomnę, żaden interes Polaków nie został zdefiniowany nigdy. Nie mówi się poza tym interes, bo interes każdy ma swój, mówi się doktryna. Po trzecie Mentzen wystąpi w programie prof. Antoniego Dudka, co moim zdaniem wyczerpuje kwestię szczerości intencji całej Konfederacji.

Wracajmy do Ukrainy. Chodzi o to, że Zełenski w coś gra i nie widać, żeby pękał. Oczywiście sieć zalana jest jego zdjęciami, gdzie widać jaką ma przerażoną minę, a obok publikowane są fotki martwego Kadafiego i Saddama z pętlą na szyi. No, ale na razie Trump nic Zełenskiemu nie zrobił. Więcej – Putin mu nic nie zrobił. Trump zapowiedział jedynie odwołanie go ze stanowiska. To się nie wydaje adekwatną karą za liczne błędy i zaniechania polityki prezydenta Ukrainy. Moim zaś zdaniem deklaracja ta wręcz go zachęca do prowadzenia dalszej gry. Jak to się skończy? Nikt jeszcze nie wie. Istotne jest jednak to, że Zełenski świadom tego, gdzie stoi próbuje jednak grać. A jak się zachowują nasi politycy i nasi dziennikarze? Czy w coś grają? Tak, w dupniaka. Na stronach TV Republika codziennie czytamy, że Trump za chwilę uwali Tuska, jak surowy profesor studenta idiotę na egzaminie. Politycy zaś nie robią wrażenia takich, którzy mogliby i chcieli podjąć jakąś grę z Trumpem. Tymczasem może się okazać, że on, jak i cały amerykański aparat administracyjny tego właśnie oczekują i do tego są przyzwyczajeni. Są to ludzie dwulicowi z zasady, albowiem taka jest polityka. PiS i rząd wyłoniony z tej partii był najlojalniejszą wobec USA ekipą na całym świecie. I czym to się zakończyło? Dopłacaniem do obalenia tego rządu i to mimo gigantycznych zakupów sprzętu wojskowego. To Amerykanów nie obeszło. I podobnie może być z tymi zajumanymi na Ukrainie miliardami. USA realizuje swoje cele, a te nie są póki co dokładnie rozpoznane. I niech nikt wieszczący sojusz z Trumpa z Putinem nie zdziwi się, jak USA obniżą ceny surowców na światowych giełdach, przejmą rosyjski sektor gazowy wraz z UK i zaczną sprzedawać ten gaz do Niemiec. Zełenskiego zaś, po wytarganiu za uszy, uczynią głównym dyrektorem w konsorcjum ukraińskich kopalń wydobywających metale ziem rzadkich.

Prezydent Duda ma się ponoć spotkać z prezydentem Trumpem. Ma się spotkać, bo pozory muszą być zachowane. Jeśli Trump zechce zmienić rząd w Polsce to go zmieni. Na ten bardziej według niego lojalny i posłuszny. Tylko czy będzie ten rząd szanował i czy demokraci, którzy przyjdą po nim nie zrobią nowego, mianowanego przez Trumpa, polskiego rządu w bambuko? Wiadomo, moim zdaniem już dziś, że na pewno nie będą w ten sposób traktować rządu ukraińskiego. Bo Ukraina poprzez postawę Zełenskiego włączyła się do rozgrywek wewnątrzamerykańskich. I dzierżąc w ręce niewielki odważnik, próbuje go kłaść na jedną z dwóch szal. Jeśli Trumpowi zależeć będzie bardziej na surowcach niż na pokoju, co wcale nie jest wykluczone, wybaczy Zełenskiemu wszystko. Albo wstawi na jego miejsce kogoś, przy kim szczerze za Zełenskim zatęsknimy.

Polski dyskurs publiczny obraca się zaś wokół kwestii wdzięczności lub niewdzięczności. Ludzie, tamci zajumali Ameryce 100 miliardów zielonych i nic się nie stało. Myślicie, że będą wam okazywać na każdym kroku wdzięczność, bo są tak bardzo romantyczni? Czy jaki inny powód mają sobie znaleźć?

Nikt, żadna siła polityczna w Polsce nie wypracowała żadnej postawy czy wręcz regulaminu, który by obwiązywał ludzi z nią związanych do określonych, poważnych zachowań wobec pewnych zdarzeń i uwikłań. Choć mówimy przecież o polityce, dziedzinie, w której każdy chce być skutecznym w stu procentach realistą. Wszyscy zaś, po złożeniu tej jakże poważne deklaracji, natychmiast zamieniają się w histeryków-dupowłazów, albo w bezradnych gapciów idiotów. Wszystko zaś po to, by poruszyć emocje ludzi czytających ich wpisy na twitterze. No i wskazać, że oto nadchodzi katastrofa, my zaś będziemy jej ofiarami. Jeśli będziemy się zachowywać dalej, tak jak do tej pory, na pewno będziemy. Trump zaś obserwując naszą zidiociałą pokorę i bezradność wobec jego przeciwników politycznych na gruncie amerykańskim, nie będzie nas szanował na pewno. I sam może z ochotą kopać po tyłkach wysokich naszych przedstawicieli wybranych w całkowicie wolnych i nie krępowanych przez nikogo wyborach.

Polityka polska, przez długie lata stagnacji i obracania się jak chorągiewka na wietrze jest całkowicie odtwórcza. Tymczasem w naszej tradycji obecne jest zupełnie co innego. Bo kamieniem węgielnym polskiej racji stanu była unia z Litwą, akt aż nadto twórczy w wymowie. Zapewnił on krajowi trwanie i stworzył kulturę, której staramy się być wiernymi kontynuatorami. Tak przynajmniej deklarujemy. No, ale za deklaracją nie idą żadne działania. I ten brak działań nazywamy w Polsce właśnie realizmem politycznym. Różni durnie zaś, zapraszani do amatorskich i profesjonalnych przestrzeni studyjnych, bełkocą coś o sojuszach, nie rozumieją nic z własnego bełkotu.

Jak na razie widzę w polityce okołoukraińskiej dwóch realistów. Jeden to Trump, który gra o wszystko, a drugi to Zełenski, który też gra o wszystko. Obaj ryzykują. Putin nie jest realistą, jak to się zdaje wyznawcom religii moskiewskiej, którzy w istocie są osobnikami ospałymi umysłowo, bo Putin niczym nie ryzykuje. Dla niego przesunięcie granic o 200 km  w jedną czy w drugą stronę nic nie znaczy i niczego nie zmienia. A sam ma, jak przypuszczam gwarancje dożywotnie. Jak umrze Rosjanie będą mieli problem. Ich kolejny przywódca bowiem nie dostanie już żadnych gwarancji.

Zmierzam do konkluzji. Polityka jest działaniem twórczym. Niestety za tworzenie polityki uczestnicy życia politycznego zabierają się za późno. To znaczy wtedy, kiedy mają już nóż na gardle. Za późno oznacza też, że czynią to w chwili kiedy nie można już włączyć żadnych propagandowych zaciemnień maskujących działania. I wszystko co czynią stoi w swojej upiornej krasie i kończy się katastrofą. Choć są przypadki odwrotne. Jak będzie z Zełenskim? Zobaczymy.

Budowanie unii polsko litewskiej rozpoczęto od rozprawy z największym zagrożeniem. I mit tej rozprawy służył długo za drogowskaz polityki wewnętrznej. Najważniejszym błędem, niejako błędem założycielskim, całej koncepcji, było wypuszczenie z rąk Prus. Nie należało tego czynić. Jaki dziś błąd założycielski popełnimy w naszych relacjach z USA? To się okaże niebawem.

Ja zaś, jak co dzień zachęcam Was do kupowania książki o św. Dominiku, który pomiędzy twarde jak młyńskie kamienie doktryny usiłujące zdobyć władzę nad Europą, wcisnął element w tej walce do tej pory nieznany – misję opartą na kaznodziejstwie i osobistym poświęceniu.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zywot-sw-dominika/

Jeśli możecie wspomóżcie zbiórkę dla Saszy i Ani, mam nadzieję, że uda się ją zakończyć wraz z początkiem marca

https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification

Postaw kawę autorowi! 10 zł 20 zł 30 zł

  8 komentarzy do “Czy Ukraina jest na drodze do mocarstwowości?”

  1. Po wejściu Polski do UE nastąpiło uroczyste poddanie się prymatowi interesów jeuropejskich czyli zachodnich,niemieckich jak sie okazało. I tak jest do dziś,tzw. Zielony ład to rozbój w biały dzień na mieszkańcach tego kontynentu,no ktoś musiał to ukrócić. No i powiedzieć dość przebierankom mężczyzn w kobiece łaszki i odstawiamie cyrków na ulicach,ten ruch też obrabował nieźle budżety państwowe,wymalowane jak małpy przebierańcy robili hałas na ulicacha gawiedź musiała posłusznie na to patrzeć,bo policja chroniła tęczowe biznesy. A jak wiadomo z historii,kiedy faceci zakładają peruki i kosmetykuja sie to cywilizacja upadła już. Przychodzi silniejszy i robi swoje,nic dziwnego ze papież Franciszek załamał sie zdrowotnie w obliczu tych wydarzeń,no ale lepiej wiedzieć przynajmniej że płci jest dwie,od tego znowu można zaczynać odrodzenie ludzkości. Chiny sie już nie będą sprzeciwiały bo widzą do czego doprowadzili własny naród,przyjdzie im wymrzeć tak jak zachodniej jeuropie teraz.

  2. Spokojnie, jeszcze Europa nie umarła

  3. ” Trump powiedział Zełenskiemu – ukradliście 100 miliardów” – zapytałabym raczej komu je przekazał.

    Wygląda to na awanturę zastępczą? 

  4. No tak ,te miliony migrantów uratują europejskie geny,ale im sie trafiło! Nowa ziemia obiecana bogobojnym.

  5. Rok czasu przy świeczkach.

    Prorocy internetowi powymierają.

    W ciemnościach nie widać znaczonych kart.

    A kto wygra?

  6. Jeśli dobrze pamiętam Turcja za udostępnienie lotnisk do ataku na Irak dostała 6 miliardów dolarów.

    Jeśli dobrze pamiętam, jesteśmy  krajem, który płaci większość rachunków w restauracji.

    A obecny minister SZ przypomina nieco Trumpa, przez swoją znaną politykę transakcyjną z Lechem Kaczyńskim, w której na stole leżała stówa.

    Żeleński być może słusznie pokazał palec Dudzie i innym, tak się zachowuje rasowy cwaniak po ostrym numerze na frajerze. Po takiej transakcji nie ma atmosfery do picia grzecznościowej kawy.

    Tak, coś w tym jest, we wrestlingu Trumpa z Żeleńskim wykluwa się jakaś nowa jakość.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.