lip 312020
 

W żadnym kraju świata bankierzy nie są zarazem kupcami…

Emanuel Małyński „Nowa Polska”

Tak, jak pan Jourdain nie wiedział, że całe życie mówił prozą, tak samo my tutaj nie wiemy o sobie jednej ważnej rzeczy. Otóż nie jesteśmy chorymi z nienawiści prawakami, którzy tępią wszystko co dobre i szlachetne, siejąc w internecie hejt i grozę, a także wskazując, niepotrzebnie wcale, na nieczyste intencje ludzi władzy. Tak się może wydawać skretyniałym lewakom, którzy nie widzą dalej niż koniec ich zasmarkanego nosa. Otóż Szanowni Państwo, większość z nas zajmuje się tutaj dziedziną wiedzy określaną jako achrontologia, a definiowaną w następujący sposób.

http://natusiewicz.pl/felczak/index.php?title=Archontologia

Teksty, które tu publikujemy, godzące w tak zwane oficjalne narracje, teksty demaskatorskie, wskazujące na nieszlachetne wcale motywacje władzy i urzędników, to kamienie milowe w rozwoju archontologii. I mam nadzieję, że pomysł, by otworzyć katedrę tej nauki, a następnie przyznawać stopnie w hierarchii na tej katedrze, nie wyda się nikomu zbyt ekstrawagancki.

Ktoś może uznać, że ja drwię trochę. I z czytelników, i z blogerów, i z samego siebie. Otóż wcale nie. Ja specjalnie używam tej konwencji, lekko żartobliwej, ale wcale mi nie jest do śmiechu. Powód jest prosty, oto wczoraj ktoś zalinkował biogram Teodory Modzelewskiej z portalu geni. O ten właśnie https://www.geni.com/people/Teodora-Modzelewska/6000000052216663915 Jak widzimy dzieci pani Teodory są ukryte pod słowem private. Widzimy tych słów aż cztery, choć wiadomo, że Teodora Modzelewska miała dwie córki. Dlaczego to jest ukryte, choć przecież w wiki można przeczytać, że jej wnukami są Jarosław i Jacek Kurski? Ja nie wiem, ale wiem, że jeśli ktoś coś ukrywa, szczególnie pochodzenie, ten ma lub zamierza mieć nieczyste sumienie. I właśnie po to, by zabezpieczyć się przed takimi przypadkami i takimi zagrywkami, powstała archontologia.

Powstała ona także po to, by ludzie działający w nieszczerych intencjach, nie mogli bezkarnie uprawiać działań propagandowych, posługując się przy tym mitem i literaturą. Archontologia jest co prawda nauką, ale może być też praktyką, a to znaczy, że może wykształcić narzędzia opisu dalece bliższe prawdy niż to, co zawierają propagandowe hagady władzy, a przede wszystkim bardziej interesujące w warstwie narracyjnej. I tym właśnie zajmujemy się w portalu Szkoła Nawigatorów, doskonaleniem metod opisu archontologicznego.

Jasne jest, że archontologia, to nie tylko badania ścieżek kariery i motywacji działań ludzi firmujących ważne decyzje swoim nazwiskiem. Archontologia to także badanie całego środowiska władzy, jej ośrodków i ludzi, którzy je kształtują myślą i czynem. Archontologia, to także mechanizm różnicujący władzę rzeczywistą od pozorowanej. Jest to wdzięczne pole dla aktywności ludzi inteligentnych, dociekliwych, upartych i nie dających się łatwo sprowadzić na manowce. Takich jak my wszyscy po prostu. Wszyscy jesteśmy archontologami. Na to wychodzi.

A teraz taki trochę żart, a trochę sugestia. Oto, przypadkiem zupełnie trafiłem na informację, że na denarach księcia Mieszka III Starego, syna Bolesława Krzywoustego, widnieją napisy w języku hebrajskim, ale przekazujące tekst słowiański, w zasadzie polski. Poszedłem tym tropem, całkowicie mi nieznanym i okazało się, co pewnie jest jasne od dawna dla bystrzejszych ode mnie autorów, że w średniowieczu diaspora posługiwała się hebrajskimi literami dla zapisywania myśli w języku rodzimym. To znaczy, że istniały języki judeosłowiańskie. Określa się je zbiorową nazwą – język knaan. Od krainy Kanaan czyli ziemi obiecanej. Ponoć, tak twierdzi docent wiki, istnieje jeden XVI wieczny dokument w języku knaan, ale nikt póki co go nie wskazał. Prócz tego mamy tylko te napisy na monetach. Jeśli zaś mamy napisy na monetach, to możemy uruchomić mechanizmy z zakresu archontologii i zapytać wprost – skąd się bierze władza doczesna? Z charyzmatu, siły, albo z pieniądza. Kto ma władzę, w jednym z tych trzech zakresów zaznacza ją najwyraźniej jak umie. Jeśli więc na denarach czy też brakteatach Mieszka III widnieją napisy w języku knaan, to jasne jest, że ludzie, którzy je tam umieścili musieli to zrobić za zgodą księcia. Pytanie istotne brzmi – w jaki sposób zgodę tę uzyskali? Jak wiemy zgody i ustępstwa uzyskuje się a różne sposoby, można kogoś do czegoś zachęcić, można komuś coś obiecać, ale można go też zaszantażować, lub wykorzystując jego deficyty, słabość, bądź przyrodzoną głupotę, robić po prostu co się chce. Jak było w przypadku żydowskich mincerzy i księcia Mieszka III? Trudno tego dociec, pamiętajmy jednak, że to przy osobie Mieszka pojawiają się informacje o procederze zwanym renovatio monetae. Określenie to brzmi dziś wprost szyderczo, choć w średniowieczu pewnie nikt z tych praktyk nie szydził. Zapewne ze strachu przed ludźmi księcia i ludźmi wynajmowanymi przez mincerzy. Oto z rynku i szlaku handlowego prowadzącego przez Ruś z północy na południe, ściągano mnóstwo dobrej, srebrnej monety, która podlegała następnie renovatio, to znaczy była psuta i puszczana w obieg z zaniżoną ilością srebra. Książę na tym teoretycznie powinien zyskiwać, ale jak pamiętamy polityka Mieszka doprowadziła w końcu do ostatecznego rozbicia państwa na dzielnice. To była katastrofa, na której komuś bardzo zależało. Ja nie będę od razu wskazywał na żydów, albowiem sprawa jest bardzo skomplikowana, ale fakt pozostaje faktem – na monetach są napisy w języku judeosłowiańskim. Monety zaś są emanacją władzy księcia. Jeśli ktoś, pardon, kantuje na zawartości srebra w pieniądzu obiegowym, to powinien na tym zarabiać, tak jak Fryderyk Wielki w XVIII wieku. Powinien umacniać swoje państwo, budować armię i podbijać nowe ziemie. Czy coś takiego było udziałem Mieszka III Starego? Raczej nie. Prowadził on dynamiczną i bardzo agresywną politykę wobec starszego brata najpierw, a potem wobec brata najmłodszego – Kazimierza zwanego Sprawiedliwym. Nie mam zamiaru wchodzić teraz w meandry tej polityki, ale inspirują mnie te judeosłowiańskie napisy na monetach. Trzeba by sprawdzić, czy wyznaczony przez Bolesława książę senior Władysław, którego juniorzy wygnali do Niemiec, też bił swoje monety, a jeśli tak, jakie napisy na nich widniały? Czy także judeosłowiańskie? A może łacińskie? Ja tego nie wiem, ale chętnie bym się dowiedział. Myślę też, że byłoby raczej dziwne, gdyby Władysław zwany Wygnańcem nie bił własnej monety, tak samo dziwne byłoby gdyby żadna z nich nie zachowała się do naszych czasów. Być może one istnieją, ale jeśli tak, trzeba wyświetlić kwestię najważniejszą – w jakim języku je opisano?

To są, w mojej ocenie, rzeczy istotne. Nie można, jak to czynią redaktorzy z wiki, napisać sobie ot tak, że Mieszko umieścił na denarach inskrypcje w języku knaan, bo miał żydowskich mincerzy. To tak, jakby Kurski zaczął nagle nadawanie Wiadomości po hebrajsku bez jednego słowa wyjaśnienia.

Na dziś to tyle. Dziękuję. Mam nadzieję, że ten tekst kogoś zainspiruje.

  21 komentarzy do “Czy wykłady z archontologii powinny się odbywać w języku knaan?”

  1. Czy esperanto to współczesny język  knaan?

    Takie sobie zadaję pytanie☺

  2. Wygląda na to, że tak. Ciekawe wobec tego jakie było jego istotne przeznaczenie

  3. e – sperare –

    może esperanto miało być podglebiem językowym dla całej ludzkości, a kolejne pokolenie Zamenhoffów miało już za zadanie propagować bahaizm czyli zasady duchowej jedności całej ludzkości itd

    Najpierw wspólny język potem wspólne wierzenia

  4. Esperanto, czyli język wiecznych aspirantów, przeznaczony bardziej dla bydła niż dla elit ?

  5. zamiast łaciny, potem języka francuskiego, może miało być i esperanto, ale los (jak widać w świecie) wybrał język angielski, a może twórca esperanto nie skonsultował tego swojego dzieła językowego, jednoczącego ludzkość z KIM TRZEBA i pozostał jedynie aspirującym ,

  6. Powołując się na książkę Abrahama Eliahu Harkawy (1835-1919) Żydzi a język Słowian, Abraham Nahum Polak twierdzi, że słowo  „Knaan”  to hebrajskie tłumaczenie terminu Sklawonia, „kraj Słowian” odnoszącego się do handlu słowiańskimi niewolnikami w Europie środkowej i zachodniej,  ale dodaje, że z opowiadania Beniamina z Tudeli wynika,  że Żydzi określali wtedy nazwą „Knaan” lub „Sklawonia” tylko ziemie czeskie

  7. Skoro książę dał pozwolenie na psucie to nikt nie miał prawa się hamować

  8. No, ale ten zachowany rzekomo dokument ma być po polsku a nie po czesku

  9. Zanim sprawdziłam termin archontologia, a nie zna go również mój edytor tekstu:), pomyślałam, że chodzi o archeologię ontologii, czyli dokopywanie się do historycznych powiązań pomiędzy bytami i samej istoty owych bytów:)

  10.  

    Abraham Nahum Polak wspomina o tym, że określenia geograficzne miały charakter rozciągliwy. Dotyczy to m.in. Rusi. „… z opowiadania Beniamina wynika,  że Żydzi nazwą Ruś  określali  także tereny między Księstwem Halickim a Pragą, leżącą na wschodniej granicy Żydów aszkenazyjskich”.

    „Już w roku 1807 polski uczony Tadeusz Czacki zwrócił uwagę świata nauki na odnalezione przez niego w bibliotece w Watykanie hebrajskie dzieło Hiduszim al ha-Tora [Nowe komentarze do Tory] (nazwał je błędnie  Alf  Hathore), które według katalogu miało zostać napisane na Rusi w roku  1094.  Od tamtej pory wiadomość ta wielokrotnie zajmowała badaczy judaizmu.  Byli tacy,  którzy uważali,  że  zostało  ono  napisane w języku  ruskim  i na tej  podstawie wyciągali wnioski  o  udziale  Żydów Rusi w literaturze  tego  kraju”.

    A tego manuskryptu oczywiście ani Czacki ani nikt inny nie widział.

  11. Polskie radio w 2014 przestalo nadawac po hebrajsku bez slowa wyjasnienia dlaczego.

    A z drugiej strony (o ile to nie falszywka jakas) w 2020 polski urzad IPN odmawia ekshumacji nieznanych osob pochowanych gdzies na polu, wcale nie na cmentarzu zydowskim, uzasadniajac to m.in. religijnym prawem zydowskim – oto kopia pisma: str pierwsza, druga, trzecia.

  12. Rzetelne studiowanie historii prowadzi nieuchronnie do antysemityzmu, dlatego nie będzie rzetelnych badań historycznych, dopóki kapitał ma nad nimi kontrolę.

    Po drugie historia jest zastępowana jej namiastką i legendami, żeby zachować pozory, że taka dziedzina, jak historia funkcjonuje.

    Ponadto istnieją w obiegu i są rozważane sprzeczne wersje wydarzeń, żeby wytworzyć wrażenie swobody dyskusji i dociekań, ale to nie prowadzi do żadnych wniosków. Jedyny wniosek ze studiowania sprzecznych narracji  może być taki, że wszystko zależy od punktu widzenia i interpretacji.

    Przykład: po wojnie zrodził SIĘ nowy ład. SIĘ zrodził bez planu i autorów. Mamy jedynie obowiązek znać podstawowe zasady tego nowego ładu („nowej normalności”) bez wnikania kto za nim stoi i jaki jest cel.

  13. Charakternik – wiadomo kto z kim i dlaczego porozumiał się w Bretton Woods. Kamuflaż był zawsze elementem wałki informacyjnej i propagandy, już w starożytności, a dziś mamy tzw. teorie spiskowe, jednakże nie jest tak, że historycy byli zawsze nieprawdomowni, bo ich prace są narzędziem wychowania władców i elit. Potrzebny jest dobry materiał. A dla plebsu wystarczy namiastka + powiew grozy, aby serotonina lepiej działała. Tyle że można mieć wątpliwości, czy nowe elity są elitami, czy mają ” mandat niebios”. Dlatego mówmy „sprawdzam” jeśli się mylimy to nas zabiją, jeśli mamy rację oni odpadną od rzeczywistości, ich narracja, sztuczny pieniądz, ich religia przewróci się jak domek z kart.

  14. Dlatego my tutaj realizujemy swoje legendy i baśnie

  15. Poza tym ONI zawsze mają satysfakcję, gdy po czasie wyjawiają, jak nas robili w konia.

    Bez tego nie byłoby zabawy.

  16. …. właśnie oni tacy cwani tworzący kabaret z historii a na widowni ci „ograni” … czyli my

  17. Charakternik – niezawodnym numerem tego kabaretu jest definicja pojęcia ONI, kto się da złapać ten frajer. Mnie ich starożytny program nie interesuje. Może poza hasłem „precz z gitowcami, a git babeczki z nami”.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.