maj 052021
 

Dopiero teraz wrzucam tekst, albowiem przez godzinę prawie rozmawiałem z prezesem koła PZW w Stężycy, który poprosił mnie o telefon. Chodziło oczywiście o kłusowników-ekshibicjonistów. Stąd opóźnienie.

Kwestia dzisiejsza dotyczyć będzie tego, czy przyjdzie taki moment, kiedy na wspomnienie Gazety Wyborczej zakręci nam się w oku łza. Jestem przekonany, że tak, a teraz w skrócie wyłożę swoje racje. Pierwszy argument dotyczy samego Adama Michnika. Jeśli jego zabraknie, a wielu wierzy święcie, że to będzie dzień sprawiedliwości, redaktorem naczelnym zostanie Jarosław Kurski. Będziemy więc mieli z jednej strony media rządowe, którymi kierował będzie Jacek Kurski, a z drugiej opozycyjne, którymi zarządzał będzie jego starszy brat Jarek. Nad obydwoma unosił się będzie zaś duch ich stryjecznego dziadka Lewisa Namiera. I nastanie wtedy taki pluralizm, o jakimś się filozofom nie śniło. Każdy będzie mógł sobie wybrać co woli, czy program z Zenkiem Martyniukiem, czy noblistkę Tokarczuk i jej koleżanki feministki z girslbandu.

Kwestia druga dotyczy funkcji mediów. Tylko ludzie bardzo prostoduszni wierzą, że media służą do informowania ludzi o różnych ważnych sprawach. Jest w istocie inaczej. Media to charyzmat władzy, coś jak zęby niedźwiedzia na szyi indiańskiego wojownika. Im ich więcej tym lepiej. Każdy mniej więcej pamięta, jak wyglądał podział gazet RSW, po roku 1989. Partie polityczne rozdzieliły pomiędzy siebie poszczególne tytuły, a następnie je zarżnęły, bo im się zdawało, że wystarczy mieć media, by promować istotne dla siebie treści. To nieprawda, o czym wszyscy dobrze wiedzą. W pustą, medialną przestrzeń weszły gazety niemieckie, które robiły politykę nie używając do tego celu politycznych treści. To jest jak najbardziej możliwe. Krajem rządziła Gazeta Wyborcza, pożerając reklamowe budżety spółek skarbu państwa i utrzymując jeden ostentacyjnie antysemicki tytuł, czy Gazetę Polską, prowadzoną przez Piotra Wierzbickiego. Kiedy pan ten, którego wielu ludzi uważało, za głównego wroga Adama Michnika, spełnił swoją funkcję, został u tegoż Michnika felietonistą od muzyki. Nie wiem czy jeszcze żyje. Załatwiono to bardzo dyskretnie i wiele osób w ogóle tego nie zauważyło. Naczelnym zaś Gazety Polskiej mianowano Tomasza Sakiewicza. On zaś wypracował całkiem nową formułę mediów, która daje się streścić w zdaniu umieszczonym przeze mnie powyżej – media to charyzmat władzy. To zaś wywołuje efekt następujący – nie ma żadnego znaczenia to, co media emitują. Mają one jedynie zabezpieczać interes władzy, a to w praktyce znaczy przedstawiać władzy obywatela, poddanego, tak by nie wywołać w niej szoku. Nie zaś na odwrót – przedstawiać władzę obywatelowi, tak by nie wywołać szoku. I to jest metoda wypracowana przez ostatnie dekady w Gazecie Polskiej. Ona ma tę przewagę nad sposobem zarządzania właściwym dla Gazety Wyborczej, że jest tania. Gazownia promowała niezliczone formaty, dając zatrudnienie wielu ludziom, przeważnie swoim, ale nie tylko. Format „naszych” daje zatrudnienie i profity garstce wybrańców i lansuje treści, w które ci wybrańcy nie wierzą, ale są przekonani, że wierzy w nie odbiorca. To nie jest prawda, ale znaczenia nie ma to żadnego, albowiem media nie są do informowania. Już od dawna nie są. Spektrum w jakim operują i operować będą nowe media, skupione w grupie Polska Press, wyrosłe na tradycji Gazety Polskiej, będzie się rozciągało od piosenek Żenka i Zapały do wierszy Wencla. Będzie to jednym słowem festiwal rzewnych emocji, które każdy z nas zmuszony będzie połykać codziennie, żeby w ogóle móc się komunikować z władzą i przedstawicielami mediów. Nowe media oznaczają dramatyczne uproszczenie kodów komunikacyjnych, w porównaniu z tymi, jakie stosowała gazownia. Oczywiście, były to kody zaszyfrowane, wrogie z istoty Polakom i Polsce, ale silnie rozbudowane, które nawet w odbiorze negatywnym stanowiły materiał do polemiki i dyskusji. Treści, które zostaną zaproponowane teraz będą jak garść gipsu w gębie. Wkrótce się o tym przekonacie. Współpraca z mediami zaś będzie wprost przypominała adorację bałwanów. To już się zaczęło od zaprezentowania nowych prowadzących kluczowych dzienników regionalnych. I to jest chyba jedyny punkt styczny, który upodabnia nowe media wyrosłe z tradycji Gazety Polskiej, do mediów gazowni, do razu bowiem przypomniał mi się wywiad z „piekielnie inteligentnym” posłem Rokitą z Krakowa, który gazownia opublikowała 30 lat temu. Dziś „piekielnie inteligentny” poseł Rokita zapuścił sobie brodę, całkiem siwą i udaje mędrca Zosimę z powieści Biesy Fiodora Dostojewskiego. Czasem go widać na YT. I zapewne jeszcze nie raz wystąpi w mediach.

Komuś może się zdawać, że media pisowskie są antytezą gazowni i będą ją zwalczać ile sił. To jest duże uproszczenie. One tak będą czynić rzeczywiście, ale nie po to przecież, by zrobić krzywdę Jarosławowi Kurskiemu i jego poddanym. Mowy nie ma. Tak będzie, albowiem lud musi wiedzieć, że patrioci walczą ze sprzedawczykami. Ten sam schemat będzie wobec swoich czytelników i widzów stosował Jarosław Kurski, kiedy Adam Michnik ostatecznie się wycofa i przestanie wygłupiać się dając ogłoszenia w szwedzkich gazetach. I to wszyscy dyrektorzy „naszych” mediów będą wówczas zdrajcami. Do tego wesołego oberka, jak mawia Stanisław Michalkiewicz, nikogo nie będą zapraszać, będą za to siłą wciągać i zmuszać do kręcenia się w kółko. I wielu ludzi się na to złapie, albowiem są święcie przekonani, że wszystko to jest traktowane bardzo serio, że chodzi o dobro Polski, a zatroskane miny braci Kurskich tylko to potwierdzają. Poza tym każdy będzie chciał uczestniczyć w czymś ważnym. I nie będzie świadom tego, że w tym przedstawieniu nie ma żadnych ważnych treści, tak jak nie ma żadnych ważnych treści w występach Martyniuka i Zapały. Media zmierzają prostą drogą do formuły, którą znamy z czasów późnego Gierka i Jaruzelskiego. Do polemik Kałużyńskiego z Urbanem i Dziennika telewizyjnego. Trzeba wobec tego postawić pytanie – czy można żyć bez mediów? Oczywiście, że można. Przez całą komunę ludzie żyli bez mediów traktując Trybunę Ludu jako narzędzie do mycia okien, a telewizją nie przejmując się w ogóle. Jedynym usprawiedliwieniem istnienia tej telewizji w oczach odbiorców były Teleferie dla dzieci, no i Kaczor Donald, a dla dorosłych piłka nożna i westerny puszczane w sobotę o 20.00. Można to ująć jeszcze krócej – jedyną racją istnienia mediów komunistycznych była w oczach widza amerykańska produkcja rozrywkowa. Dziś nawet tego nie ma, bo jest internet, netflix i inne wynalazki. Pozostała więc dęta polemika, Zenek, Zapała i rzekome sukcesy sportowe, których już nie można kupić, jak za Jaruzelskiego, bo i władza stała się znacznie mniej poważna. Nawet FIFA nie zamierza się z nią liczyć.

Tak więc sądzę, że za niewiele lat, zatęsknimy za gazownią i tym dreszczem emocji, który towarzyszył nam kiedy oni napisali tam coś, co rzeczywiście było bardzo irytujące.

  19 komentarzy do “Czy zatęsknimy za Gazetą Wyborczą?”

  1. Samo to, że dwaj bracia Kurscy stoją po dwóch strony barykady jest dziwne. Tam nikt nikomu krzywdy nie zrobi. Może Pan Jacek będzie kiedyś pisał felietony w gazowni jak to trafnie Pan kiedyś określił tą gazetę.

  2. jadąc autem, wrzucamy audio – booka 'Rok 1984′ Orwella , towarzyszącej  młodzieży to dobrze robi, kiedy wywracają gały niedowierzając czytanym/wysłuchiwanym absurdom  – to im się mówi że naprawdę tak było, i mówi się do nastoletniej osoby

    zastanów się czy chcesz powrotu , czy polecisz do klimatycznych i błyskawic na demonstrację …

    mówią że za nic w świecie z kolegami nie pójdą,

    a GW nikt nie czyta, no  to Jarosław Kurski z czego gazetę utrzyma …  z niczego … gazeta przestanie istnieć …

    my kupujemy -w sieci- czyli tygodnik

  3. Dzień dobry. Zatęsknimy – jeśli w ogóle – to nie za GW czy jakimś innym tytułem, ale za czasami, które Pan opisuje, a które nieuchronnie odchodzą w przeszłość. Za narkotycznym zapachem świeżego zadrukowanego papieru i zmysłową przyjemnością rozkładania nietkniętej przez nikogo gazety. To się kończy. Książki – co innego, zostaną. Jako elitarna rozrywka z jednej strony (Baśnie w twardej oprawie) i chamska propaganda z drugiej (noblistki). Dlatego zawsze mam pokusę machnąć na to ręką i zająć się wyobrażaniem sobie przyszłości. Ale sen z powiek spędza mi myśl, że jednak ta przyszłość to „wykuwa się” teraz jakby powiedział klasyk. To dzisiejszy sprawny inaczej czytelnik GW czy GP będzie luminarzem przyszłości, decydującym o tym, co nam te ikonki (tekstów już nikt nie będzie czytał, umiejętność zanika, tylko tytuły i ilustracje) będą mówiły. Trochę jednak strach.

  4. Rząd im dołoży, żeby przetrwali. W ramach pluralizmu

  5. E tam dziwne, a Lisiewicz z Niezależnej i jego brat z kancelarii Komorowskiego, to co?

  6. A po co mają wydawać pieniądze na gazetę, może wychodzić i 10 egzemplarzy, skoro prawicowe media i tak roztrąbią treści tam zawarte? A zagranica otrzyma wskazówki co myśleć i pisać o Polsce  i żaden „niezależny” dziennikarz czy komentator nie zacytuje drugiej strony nawet jeśliby go na męki wzięli…  Koncern źródło pieniędzy ma gdzie indziej.

  7. Na gazetę wydaje się pieniądze po to, żeby był pretekst do opłacania medialnych gwiazd i autorytetów

  8. Przenieśli się do Internetu.  Mają granty, programy, fundacje, zbiórki publiczne itp.

  9. I szkolenia. Jeżdżą po firmach i uczą. Taki ekspert od etyki (brodaty jegomość z TVN) wykładał metody negocjacyjne. Perły przed wieprze.

  10. Trybuna była do mycia okien, ale było też Życie Warszawy, gdzie był program kin, teatrów i muzeów oraz nekrologi. Teraz w Warszawie nie ma lokalnej gazety i nie masz  gdzie zamieścić nekrologu, no chyba że w GW. Więc to się udało – zajęcie rynku.

  11. W tej Szwecji Michnik przeciera szlaki? https://wpolityce.pl/media/549708-uokik-wszczal-postepowanie-min-przeciwko-wlascicielowi-tvn   Będzie miał następców czy będzie jak zwykle?

  12. 🙂 Bronisław Komorowski, kto by pomyślał…

  13. Sukces gazowni był niewątpliwy

  14. Z jakiegoś powodu te gazety ciągle wychodzą

  15. Co prawda ludzie tak długo nie żyją, ale duch trwa.

  16. Chyba trzeba przyjrzeć się podatkom… wiele osób ma uciechę, gdy koncerny ogłaszają straty, ale to chyba tak nie działa… bo mimo strat mają się dobrze.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.