kw. 222018
 

Wiele osób zastanawia się kogo udaje Maciej Świrski, ja to wiem od przedwczoraj, od kiedy przeczytałem tekst Joanny w nowym numerze Szkoły nawigatorów. Świrski udaje Peryklesa. I niech Was nie zmyli kaszkiet na głowie i prochowiec na ramionach. Całym swym jestestwem, wyrażającym się czy to w uśmiechu czy to w marsie na czole Świrski daje nam znać, że jest nowym Peryklesem. Jasne jest, że nie mógł założyć tego charakterystycznego hełmu, w którym przedstawiano dawniej Peryklesa na monecie greckiej o wartości 20 drachm, bo to by było przegięcie, ale dla mnie to nawiązanie jest jasne. Skąd pewność zapytacie? Otóż jak napisała Joanna, Perykles płacił gawiedzi za to, by oglądała przedstawienia teatralne. Były bowiem te przedstawienia formą kultu religijnego. Świrski zaś, jeszcze co prawda nie płaci za oglądanie swoich produkcji, ale próbuje z nich zrobić nowy, świecki kult. Do płacenia jeszcze dojdziemy, ale jak to zwykle u nas, będzie ono związane z selekcją. To znaczy drachmy popłyną do zaufanych jedynie przedstawicieli gawiedzi, którzy głośno wychwalać będą jakość przedstawień Świrskiego.

Przedwczoraj Tomek przesłał mi odcinek głupawego serialu zatytułowanego Ucho prezesa, jednym z bohaterów odcinka był Świrski. Obejrzałem kawałek, ale dalej nie mogłem. Powiem Wam jedno, już sam fakt, że piszę tu o tym człowieku, świadczy o mnie źle. Oni bowiem, to znaczy opozycja, mają do dyspozycji budżety i ekipy filmowe, które ludzi takich jak Maciej Świrski unieważniają jednym ruchem i żadna dodatkowa krytyka nie jest już potrzebna. Niepotrzebnie więc się trudzimy szydząc ze Świrskiego, bo za oglądanie tego przedstawienia i uwagi na jego temat pieniądze dostaje ktoś inny. My musimy zająć się nowymi jakimiś sprawami i nowymi jakościami. No i się zajmujemy. Wczoraj nagrywaliśmy materiał w Nieborowie. Wyszło ponad dwie godziny gawędy, Michał pewnie to skróci, bo były jakieś przerwy i musieliśmy odsapnąć krzynkę i napić się wody. No, ale mamy kawał nagrania. Myślę, że wyglądaliśmy jak trzy głupie Jasie, ale ponieważ mam w nosie profesjonalizm, nie przejmuję się tym wcale. Wyprodukowaliśmy kawał dobrej publicystyki jakiej nie pokażą nigdy w telewizji, ani pisowskiej, ani platformerskiej. Tematyka zaś była tak odległa od tego co pokazują te telewizje, że jestem spokojny o nasz sukces. I tak nikt z nich nie zrozumie po co to robimy i dlaczego nie ma między nami Janusza Korwina Mikke. Aha, teraz mała dygresja, jeśli ktoś jeszcze raz napisze mi, ze mam coś robić z Karoniem, nie będę już nawet ostrzegał, od razu takiego kogoś wyrzucę.

Powiem tak – mam nadzieję, że trend kierunek, który pracowicie wskazuję tu od stycznia mniej więcej, ta mozolnie wydeptywana ścieżka, przyniesie nam sukces prawdziwy. To znaczy taki, że nasze produkty, a także produkty przez nas promowane będą dominowały na rynku, wbrew trendom lansowanym przez stacje telewizyjne. Ktoś powie, że to niemożliwe….aha…niemożliwe…powiedziałbym Wam, co jest niemożliwe, ale mamy niedzielę i nie mogę używać wyrazów.

Oddaliśmy do druku dwie książki. Jedna to „Tysiąc lat naszej wspólnoty” Wojciecha Zaleskiego, a druga to „Okraina królestwa polskiego czyli krach koncepcji Międzymorza”, przygotowana przez Rafała. Ta ostatnia będzie najdroższą książką, jaką do tej pory wydałem. Mam na myśli produkcję i druk. Droższą niż komiks Święte Królestwo, niż książka o wołach, a nawet droższą niż Czerwiec polski. W związku z nią chciałbym teraz opowiedzieć kilka anegdot. Najpierw jednak muszę przeprosić Jacka, który do szykującego się właśnie ukraińskiego numeru Szkoły Nawigatorów, przygotował fantastyczny tekst o Mazepie i zaczął ów tekst od przypomnienia kultowego dla niektórych do dziś filmu radzieckiego dla dzieci zatytułowanego „Jak kozacy grali w piłkę nożną”. Bardzo Cię Jacku przepraszam, ale muszę Twój koncept wykorzystać. Wątków z tekstu nie zdradzę, ale pomysł pożyczę. Powiem jeszcze może tyle, że ten numer ukraiński zamierzam sprzedać w miesiąc. Tak po prostu, w miesiąc, szybciej niż brytyjski i żydowski. Jeśli ktoś się nie domyśla dlaczego, trudno, musi poczekać. Wracajmy do kozaków i piłki nożnej, filmy bowiem z tej serii, a było ich kilka są potwierdzeniem postawionej tu kiedyś tezy, że cały istotny przekaz jest w sferze pop. O czym jest najważniejszy film? O tym, że ataman wraz z dwoma asystentami, małym i sprytnym, a także dużym i silnym wracają na Sicz z zagranicy i mają kozakom do zaproponowania nowy sposób spędzania czasu – grę zespołową. Skąd wracają zapyta ktoś? Jak to skąd? Z Londynu rzecz jasna. Dla każdego człowieka na Rusi świętej jasne jest, że kozacy jeździli do Londynu i załatwiali tam różne sprawy, niekoniecznie może związane z piłką nożną, ale także istotne. Nie będę streszczał filmu, żeby nie psuć Wam zabawy, ani nie demaskować tekstu Jacka. Przejdę do krótkiego omówienia innych odcinków. Mamy na przykład film zatytułowany „Jak kozacy sól kupowali”. Każdy kto pamięta III tom Baśni jak niedźwiedź, dostępny obecnie w naszym sklepie po 15 zł zaledwie, bez trudu skojarzy ten film z buntem ludności ruskiej przeciwko Jagielle, którego tłem było wydobycie i sprzedaż soli pozyskiwanej na Rusi Czerwonej. Sprawa jest słabo udokumentowana w źródłach polskich, ale dla twórców kreskówek w ZSRR nie miała widać tajemnic. Siedzą kozacy na Siczy i jedzą zupę z wielkiego kotła. Zupa im nie smakuje, bo nie ma soli. Idą więc na jarmark, a tam trzech gości w słomianych kapeluszach, pośredników w pozyskiwaniu soli z drohobyckich solanek siedzi bezczynnie. Towaru nie ma. A czemu to? Bo polskie pany go zagarnęły. I to dokładnie widać. Mamy tam dziedzica, który mieszka, a jakże, w stylizowanym na Antoniny, pałacu. Mamy także sługi jego – ponurych drabów w głupich czapkach. Oni to zagarnęli całą sól i nie chcą się nią podzielić z ludnością włościańską. No, ale kozacy sobie z nimi poradzili.

To nie koniec. Jest jeszcze jeden film, który wielu uważnym czytelnikom bloga może zatrzymać bicie serca. Nosi on tytuł „Jak kozacy muszkieterom pomagali”. Nic nie zmyślam. Treści jest taka, książę niderlandzki chce się ożenić z księżniczką perską. Przysięgam, że nie zmyślam, ale prosi o pośrednictwo w tej delikatnej sprawie królową francuską, a ta wysyła do Persji muszkieterów. Tuż za nimi wyrusza na swoim prywatnym okręcie admirał Richelieu wraz z gwardzistami. I pewnie by pokrzyżował szyki muszkieterom, niderlandzkiemu księciu i królowej, gdyby nie kozacy. I potem jeden z drugim historyk, pisze, że wcale nie wiadomo czy ci kozacy byli przez kardynała zwerbowani do ataku na Dunkierkę, nie wiadomo, bo dokumentów nie ma. Niech sobie obejrzy taki miglanc film „Jak kozacy pomagali muszkieterom”, wtedy wszystko zrozumie. Kardynał Richelieu hula na Siczy i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Aha, w naszej nowej książce „Okraina królestwa polskiego czyli krach koncepcji Międzymorza” mamy, przypomnę tylko, nowe tłumaczenie Baupleana i po raz pierwszy przełożone na polski dzieło Pierre’a Chevalier „Wojna kozacka”. To tak a propos Francuzów na Ukrainie.

To nie koniec filmów o kozakach. Są jeszcze takie tytuły jak: Jak kozacy dziewczyny ratowali, Jak kozacy bawili się na weselu, Jak kozacy zostali olimpijczykami i Jak kozacy grali w hokeja. Ten ostatni jest najnowszy. Nie miałem już siły ich oglądać. Zostawiam to Wam, może też traficie na jakieś ciekawe tropy.

Na koniec zostawiam link do przygotowanej przez Pana Marka cyfrowej wersji wyprzedanych już numerów SN. Nie ma tam niestety całości tekstów, a jedynie zajawki, ale nie będę udostępniał tytanicznej pracy naszych autorów gawiedzi, która to potem potnie na kawałki i posprzedaje jako swoje odkrycia, bo nie jestem Świrskim, ani też Peryklesem. Jestem coryllusem, a to różnica.

http://natusiewicz.pl/nawigator/

  16 komentarzy do “Czym Maciej Świrski różni się od Peryklesa?”

  1. A co z Karoniem???

  2. jeszcze jest jak Kozacy Turyn ratowali (gra), ależ oni są (byli?) mobilni.

    A tak swoja droga pamiętam z „Pożogi”  takie zdanie charakteryzujące kozaków (wg Szczuckiej) – że nigdy nie występują przeciwko temu komu służą że są lojalni, no ale to były lata I WŚ, pewnie teraz się zmieniło.

    Co prawda można by zapytać o to Ukrainkę co w mojej „Biedronce” pracuje „na kasie”, ale zawsze jest kolejka i nie ma czasu na rozmowę. A zresztą wracając do „Pożogi” to tam autorka pisała że wołyniacy mieli ziemię i obrabiali ją jak umieli i byli zdystansowani do rewolucji, tylko ich baby były strasznie chciwe na to co jest w pałacu. No ale teraz niektóre pracują w „Biedronce” i może zmieniły poglądy i już  nie chcą mieć tego co w pałacu, tylko chcą zwyczajnie dzień przeżyć. No nie wiem.

  3. – Rabi mają dla Ciebie kobietę, chcą żeby urodziła Ci pierworodnego
    – Jaka jest?
    – Podobna do Marii
    – Chcą Cię zabić, nie chcą żebyś go wychowywał
    – Dlaczego
    – Żeby twój syn bawił się lalkami a nie w wojnę armatą
    – Głupcy, sam go będe upominał
    – Jak to?
    – Nie chcę żeby za wcześnie poszedł do nieba.
    Choć to bardzo przyjemne uczucie kiedy się tam wchodzi.
    – A do piekła?
    – Nie boli, ale jest nieprzyjemnie i towarzyszy wtedy duży niepokój.
    – Pójdzie jakiś człwiek do piekła?
    – Z końcem świata jedni pójdą za życia do nieba inni umrą w męczarniach
    i dopiero pójdą do nieba
    – A co z tymi których wybrałeś?
    – Niech mi wybaczą bo nie wiedzą co czynią.

  4. Zadziwiająca mobilność…czytam teraz rozmowy z kardynałem Sarahem „Bóg albo nic” i on opowiada, że gdy komunista Sekou Toure miał udar, Arabia Saudyjska natychmiast posłała samolot-szpital, zabrali pacjenta, poleciał do Maroka a potem do USA. Ciekawa koincydencja.

  5. Jeszcze powinno być: „Jak kozaków Anglicy ratowali”. Tak z Mackiewicza. 🙂

  6. Witam.

    A propo tezy, że cały istotny przekaz jest w sferze pop warto zauważyć pierwszą w historii nagrodę Pulitzera w kategorii muzyka dla rapera Kendricka Lamara:

    https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2018/04/17/nagrody-pulitzera-kendrick-lamar/

    https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Kendrick_Lamar

    http://vevo.ly/H8UJcZ

    Co prawda teksty trzeba by poznać, to znaczy przetłumaczyć, ale już klimat muzyczny wiele mówi o „walorach poznawczych” muzyki rapera. Sfera pop czyli walka o rząd dusz to rzeczywiście podstawa rządzenia.

    Pozdrawiam

  7. to jeszcze z literatury o UPA, że oni  walczyli o „ziemię  po horyzont”, czyli w I W Ś walczyli o to co w pałacu a w II WS o ziemie pod uprawy, czyli mają wszystko co chcieli.  Nie wiem dlaczego są niezadowoleni?

  8. Tylko jacy to kazacy? Ci z Kubani i z nad Donu? Czy ci z Siczy za porohami na rzece Dniestr?

  9. no tak, oni są sami pogubieni albo czeszą się w osełedec albo nakładają kontusze stylizując się na szlachcica. Czort znajet z jaka tradycją oni się identyfikują? Raz z widłami a raz ubraniowo rzecz biorąc  stylizują się romantycznie na szlachtę rusińską (vide stroje ich zespołów  muzycznych ).

  10. polskich panów już tam nie ma, nikt nie przeszkadza, Ukraińcy po horyzont są u siebie

  11. Nie ma panów i nie ma ich zbiorów. Z fotografii obrazu Brandta we wnętrzu pałacowym trudno wnioskować cokolwiek o Rewerze pod Beresteczkiem. Dobrze, że na aukcji internetowej jest niewielki szkic.

    Skoro jednak Brandt zniknął, to załączam portrety Rewery Potockiego i tegoż hetmana w powozie wg Juliusza Kossaka. Oczywiście Kossak wykorzystał pretekst, by namalować konie ale udało się też zaistnieć wołom.

  12. tym czym dead can dance od Lisy Gerrard

  13. najmocniej przepraszam, stonsi mi sie nagminnie wklejaja i nie wiem czemu

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.