lip 012020
 

Czasem muszę powrócić do tematów ogranych, bo mi się coś przypomni. Zanim wyjaśnimy problem zawarty w tytule, musimy zastanowić się czym polscy aktorzy różnią się od aktorów brytyjskich. Na tyle rzecz jasna, na ile pozwala nam to nasza ułomna bardzo wiedza na ten temat. Myślę, że jest tak; aktorzy brytyjscy to grupa ludzi spośród której rekrutuje się ważnych państwowych funkcjonariuszy zarządzających w sposób twórczy i nieoczywisty propagandą korony. Wyrazy „twórczy i nieoczywisty” są kluczowe, albowiem określają metodę działania, ta zaś ma wywoływać skrajne i bardzo emocjonalne reakcje, a do tego nie kojarzyć się wcale z polityką. Czy to znaczy, że wszyscy brytyjscy aktorzy są wprzęgnięci w machinę państwową? Rzecz jasna nie, o tym kto pracuje w propagandzie decydują, według nieznanych nam kryteriów, gremia bardzo tajemnicze. Tak to sobie wyobrażam, choć nie musi być to wcale prawda. Żeby owe gremia mogły w ogóle o czymś decydować potrzebna jest pewna tradycja, w której zawód aktora zajmuje miejsce istotne. I my tu wszyscy doskonale wiemy, co to jest za tradycja. Jej istnienie gwarantuje stałe i intensywne zainteresowanie aktorstwem i występami na scenie wśród wszystkich mieszkańców Wielkiej Brytanii. Bo nawet jeśli ktoś nie chce grać na deskach teatru, albo występować w telewizji, marzy o trasach koncertowych w składzie jakiejś grupy szarpidrutów, albo po prostu – w przypadkach skrajnych – siedzi przed telewizorem i śledzi przygody tych, którzy takie marzenia mieli bądź mają. Aktorstwo realizowane jako zawód i amatorska pasja jest w Wielkiej Brytanii popularne, a zarządzanie talentami polega na tym, by w ludziach pasję tę podtrzymywać i po prostu pozwolić im, przy lekkiej tylko zachęcie, robić to, co lubią. Jak ktoś jest naprawdę wybitny, dostanie swoją szansę. Reszta będzie się lepiej lub gorzej bawić w towarzystwie podobnych sobie, nieco szalonych osób. Ta metoda ma wiele zalet, najważniejszą z nich jednak są niskie koszta utrzymania systemu. Nikt nikomu niczego nie obiecuje, nikt nikogo do niczego nie namawia. Po prostu stworzono pewne możliwości i jest wytyczona droga do ich realizacji. Nie jest to droga łatwa, ale jeśli komuś się nie powiedzie i nie zrobi wielkiego sukcesu, będzie i tak miał mnóstwo satysfakcji. Jaki jest podstawowy i najważniejszy bonus przy wyborze takiej drogi, w wymiarze indywidualnym? Co człowiek, uczący się zawodu aktora osiąga i jakie umiejętności zyskuje? W mojej ocenie jedną najważniejszą – uczy się w sposób przekonujący mówić nie swoim tekstem. Jeśli chcecie mi powiedzieć, że to jest umiejętność zbędna i niepotrzebna w polityce, także lokalnej, w życiu w ogóle, w kryzysach i czasach prosperity, to lepiej dajcie sobie spokój. To jest istota mechanizmu wychowującego lojalnych poddanych korony – aktorstwo. Reszta jest milczeniem.

I jeszcze jedna kwestia, bez której system przestałby działać – aktorstwo w Wielkiej Brytanii nie jest dziedziczne. To znaczy, że aby służyć dobrze, trzeba się wysilić i nie ma mowy, by ktoś cokolwiek dostał za darmo. Nie wiem ile jest na Wyspie szkół aktorskich, amatorskich zespołów i lokalnych kółek odgrywających różne przedstawienia i startujących w zawodach zwanych festiwalami, ale zakładam, że tysiące. No, a jak to wygląda w Polsce?

Jest kilka szkół aktorskich, a uczestnictwo w zajęciach na tych uczelniach jest w zasadzie dziedziczne. To znaczy jest grupa osób, która reprezentując interesy własne kooptuje do zawodu własne dzieci albo dzieci ludzi, którzy mogą tę grupę w jakiś sposób wesprzeć. Na przykład dzieci polityków. Zawód aktora to zajęci lukratywne, a najwyższym szczeblem wtajemniczenia jest występ w reklamie jakiegoś śmiecia wyprodukowanego w Chinach. Państwo nie ma żadnej kontroli nad ścieżkami kariery aktorów, tak jak nie ma kontroli nad produkcją filmową. Stąd większość aktorów w Polsce gra w filmach, które są agresywną propagandą antypaństwową. Do tego wytworzył się w Polsce, jeszcze za komuny, pewien kult aktorstwa, zakładający, że aktor to nie tylko artysta, który nauczył się w sposób przekonujący mówić nie swoim tekstem, ale także mędrzec. Ma to swoje konsekwencje, które są przyczyną degradacji zawodu aktora w oczach opinii publicznej, ale – co zaskakujące – konsolidują środowisko kontrolujące budżety przeznaczone na wielkie projekty medialne z udziałem aktorów. Te konsekwencje to stała i kompromitująca obecność „najwybitniejszych aktorów” w przestrzeni publicznej. Aktorzy ci uwierzyli w to, że mają misję, ale rozumieją ją opacznie, to znaczy wyjmują z mechanizmu tę najważniejszą sprężynę i dziwą się, że nic nie działa, jak powinno, a ludzie się śmieją zamiast popadać w zamyślenie. Cóż to za sprężyna? Dyskrecja. Polscy aktorzy działający na niwie polityki są niedyskretni, a tekst, którym przemawiają ma jedną podstawową wadę, której oni nie rozumieją. Nie chodzi bynajmniej o to, że on nie jest ich, ale o to, że on został przed ich występem opublikowany i wygłoszony wielokrotnie przez ludzi nie mających z aktorstwem nic wspólnego. I za każdym razem był tak samo nieskuteczny. Kiedy już było jasne, że nic więcej się z tą propagandą nie da zrobić, przywołano aktorów i patrząc na nich, jak na ostatnią nadzieję białych, kazano te komunały wygłaszać. Efekt był i jest nadal tragiczny. I nikt nie rozumie dlaczego. Otóż dlatego, że wybitni, polscy aktorzy nie są bynajmniej wybitni, a żeby tekst, był dla publiczności przekonujący, musi być dla niej zaskoczeniem. To zaś, a wiem to nawet ja, nie mający z aktorstwem nic wspólnego, osiąga się poprzez nową interpretację, albo poprzez nowy całkiem tekst. To ostatnie nie wchodzi w grę, bo tajemnicze gremia, podsuwające aktorom teksty, mają w zanadrzu wyłącznie takie, które same rozumieją. To zaś jest ograniczeniem tak poważnym, że odbiera sens całej tej zabawie. A skoro tak trzeba znaleźć sens inny. Mam na myśli sens istnienia aktorów. Ja proponuję drogę taką – aktorzy w Polsce istnieją po to, by ktoś mógł nauczyć przemawiania nie swoim tekstem polityków PSL. I nie ma się co śmiać, jest to tak samo dobre wytłumaczenie, jak każde inne. Po czym poznajemy, że to w ogóle jest politykom PSL potrzebne? No po tym, że oni w ogóle nie są chłopami, nie mają pojęcia o wsi i nie posiadają żadnej wewnętrznej siły, która by im pozwoliła na serio zajmować się wsią. Oni muszą coś udawać, bo tylko wtedy jest szansa, że ich patroni – bankierzy zmierzające do likwidacji własności dziedzicznej – będą z nich zadowoleni. Powiem więcej, żaden autentyczny chłop, robiący karierę w polityce, czy w mieście w ogóle, nie będzie się serio wsią zajmował. On się bowiem wsi brzydzi, wstydzi i wsią gardzi, nawet jeśli demonstruje coś innego. On przede wszystkim chciałby wieś cywilizować i zrobić jakieś takie czary, które z tej wsi pozwoliłby wycisnąć maksymalnie dużo pieniędzy. Wsią może się w sposób autentyczny zainteresować jedynie człowiek z miasta. I takich przypadków znamy masę. Jest to pewna pułapka, ale także nadzieja. Bo ona wskazuje jak ważnym miejscem w kulturze i tradycji kraju jest wieś. Gdybyśmy mieli pozostawić wieś w rękach chłopów robiących karierę w mieście, albo polityków PSL wyszkolonych przez polskich aktorów w zakresie przemawiania nie swoim tekstem, już by tej wsi dawno nie było. No, a ona ciągle istnieje. To istotne, by istniała nadal.

Ten mechanizm jest, jak wspomniałem, pułapką. W dodatku dość perfidną. Wpadają w nią różni pasjonaci kultury wiejskiej, ludzie, którzy w przedmiotach wytwarzanych na wsi widzą coś więcej niż tylko rzeczy użytkowe, albo przeznaczone do okazjonalnego kultu. Widzą w nich, w ich gromadzeniu, pisaniu o nich, w promowaniu ich pewną tradycję. W dodatku taką, która musi znaleźć – możliwie szybko – jakiś nowy wymiar, żeby w ogóle ocaleć. Musi się też, to konieczne, oderwać od sposobów kultywowania tradycji wsi jako miejsca niezwykłego, proponowanych przez komunę i podtrzymywanej dziś przez ludzi z PSL, uczących się od polskich aktorów przemawiania nie swoim tekstem. To jest mission impossible, ale ludzie o tym nie wiedzą. Największe zaś zagrożenie tkwi z tym, że wieś zostanie zawłaszczona przez neokomunę, czyli przed sieć dystrybucji produktów pozornie oryginalnych, takich jak muzyka folk, oderwana od tradycji chrześcijańskiej.

Po co ja to w ogóle piszę? Otóż wczoraj przypomniałem sobie o profesorze Marianie Pokropku, człowieku, który dawno temu, (minęło pewnie ze dwadzieścia lat), pokazał mi swoje muzeum. Ono mieści się w Otrębusach pod Warszawą. Był to widok wstrząsający, taki, którego się nie zapomina. Wyobraźcie sobie bowiem całą ścianę, od sufitu po podłogę wypełnioną pisankami. Myślałem, że Marian Pokropek nie żyje, ale na szczęście się myliłem. Nie wiem, jak tam dziś działa jego muzeum, ale strona nie wygląda zbyt zachęcająco. W przeciwieństwie do ekspozycji, która zrobi potężne wrażenie, nawet na tych ludziach, którzy sztuki ludowej szczerze nienawidzą.

W czym jest problem? Otóż w mojej ocenie, to co zgromadził prof. Marian Pokropek, to kapitał, którym można obracać w skali lokalnej i Europejskiej, zyskując na tym tylko. I wydawać by się mogło, że gdzie jak gdzie, ale pod Warszawą, na terenie tradycyjnie zarządzanym przez PSL, promocja tej ekspozycji i jej wyniesienie, bo tak to trzeba nazwać, to nie powinien być żaden problem. Nie wiem, jak jest z tym dziś, może oni nauczyli się już tak dobrze mówić nieswoim tekstem, że nawet Marian Pokropek dał się nabrać, ale dawniej było naprawdę kiepsko. Mam nadzieję, że wszystko się zmieniło i galeria działa, a państwo ją finansuje. Nawet jeśli jednak tak jest, muszę jeszcze raz napisać – to jest materiał do wykorzystania propagandowego, ale żeby to zrozumieć trzeba być brytyjskim aktorem, który – promując politykę korony – musi używać narzędzi twórczych i nieoczywistych. Przypomnę jeszcze tylko, że niedaleko Otrębus, w Milanówku, mieszka najwybitniejsza polska aktorka Krystyna Janda.

Na koniec zaś ja, nie posiadając żadnych predyspozycji do zawodu aktora, ani też zacięcia w tym kierunku, powiem prosto i po chłopsku – kupujcie wspomnienia Jana Słomki – szeroko lansowane przez Rafała Ziemkiewicza, który co prawda aktorem nie jest, ale ma żonę aktorkę….

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/pamietniki-wloscianina-jan-slomka/

  26 komentarzy do “Czym politycy PSL różnią się od polskich aktorów?”

  1. no wczoraj kupiłam ale Kordela i Kucharczyka, no nie jedna Słomka za 120 zeta, no żeby chociaż snopek, … (żartuję)

    Kiedyś w jakiejś wycieczce objazdowej po naszych kresach na Ukrainie, zawieziono nas do Muzeum Pisanki, to był obowiązek w zwiedzaniu, bo być może te 20 lat temu nie mieli w ofercie turystycznej za dużo do oferowania. Może to było w Kołomyji ? Tam się dowiedziałam, że nazwa ta pochodzi od zwyczaju/obowiązku obmycia kół wozu do dalszej podróży, bo tak były oblepiane żyzną ziemią na wiejskich drogach, że nie mógł wóz dalej jechać. Stąd te: koło myj.

  2. W końcu Szekspir…

    A u nas duch zamkniętej korporacji.

    To cecha Anglików – zmuszanie do konkurencji, do rywalizacji?

    W XIX wieku była nauczana w szkołach ang. czytanka o biednym chłopcu, który zaczął sprzedawać parówki i wyszedł z biedy. Od najmłodszych lat…

    Dmowski wspominał o dwóch młodzieńcach angielskich: jeden pokazywał sztuczkę i mówił „Zrób, to takie trudne”. Dmowski pisał, że w Polsce raczej się mówi: „Zrób, to takie łatwe”.

    My też mamy swoją tradycję przedsiębiorczości i wybitnych, ale może za mało ją eksponujemy?

  3. Przy okazji przypomnę, że niedaleko Milanówka w Grodzisku mieszka najwybitniejszy polski popularyzator historii  Gabriel Maciejewski, który szalenie jest zaniepokojony faktem, że Prezydent Andrzej  Duda otrzymał w tymże Grodzisku mniej głosów niż kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski ☺

    P.S.

    W Grodzisku Mazowieckim mieszkańcy najchętniej głosowali na Rafała Trzaskowskiego, który zdobył 36,29 proc. Niewiele mniejsze poparcie (190 głosów różnicy) uzyskał Andrzej Duda – 35,55 proc. Szymona Hołownię poparło 16,38 proc. głosujących. 6,22 proc. wyborców swój głos oddało na Krzysztofa Bosaka, a 2,47 Władysława Kosiniaka Kamysza

  4. W ogóle nie jestem tym zaniepokojony

  5. Stają się „podwarsziawką”?

  6. Niejaki Otoka-Frąckiewicz utyskuje, że eksponujemy Żołnierzy Wyklętych a nie inżynierów.

  7. To niech eksponuje, ktoś mu zabrania? Przeszkadza?

  8. Z tą Kołomyją to jest tzw. etymologia ludowa – czyli mówiąc wprost, kompletna bzdura. O rzeczywistej można się nieco dowiedzieć nawet z Wikipedii, zwłaszcza ukraińskiej.

  9. paradoks współczesnego komedianta to brak systemu deklamacyjnego: mówi do pachy, nie dba o słuchacza, byle jak odwala „ścieżkę dźwiękową”, połyka całe sylaby itp

    mogę podać nazwiska

    Słuchacz/widownia zapłaciła i wystarczy, a jesli się nie podoba …  można opuścić widownię i pójść na Zbawiks na piwo

  10. Nie tylko książę Gorczakow wierzył wyłącznie w wiadomości zdementowane ☺

  11. ja bym jednak sprawdziła, ile było nieważnych kart z głosami „źle” zaznaczonymi, czy na każdej nieważnej karcie był krzyżyk przy nazwisku Andrzej Duda? Czy być może ktoś namalował burmistrza z profilu ? A przy nazwisku A. duda nie było żadnego znaku zrobionego długopisem?

    No bo jeśli było więcej krzyżyków na karcie wyborczej,  a przy nazwisku A. Duda też ten krzyżyk zaznaczono  – to mam podejrzenia graniczące z …..

    190 głosów różnicy na niekorzyść człowieka, który nie donosił do UE , który nas godnie reprezentował … No to jak to jest? Donosiciel w Grodzisku uważany jest za właściwego  kandydata na Prezydenta? No way

  12. No to jak mieszkańcy Grodziska nie odczuli ekonomicznego oddechu w ciągu minionych pięciu lat?

    Duch ks. Mariana Tokarzewskiego powinien odwiedzić we śnie tych co do takiej sytuacji wyborczej doprowadzili … może i odwiedzi i do porządku przywoła.

  13. Akurat w Grodzisku rządzi PSL i marszałek Struzik. Ilość dotacji z UE jest może największa „w tym kraju” ☺

  14. Przy całym szacunku dla prowincjałek przyjeżdżających na studia do wielkiego miasta, by poznać piłkarza albo innego intelektualistę, to zawód, jaki je spotyka, może wyrazić tylko aktorka wyrywająca sobie serce na scenie i poza nią.

    Piotr Wielki wynajął trupę niemieckich komediantów, by nauczyli gry młodzież moskiewską. W sezonie 1702/3 zagrali 15 sztuk, ale bez powodzenia. Nawet komedia Moliera Les Précieuses ridicules okazała się niezrozumiała dla moskiewskiej publiczności.

    Pocieszne wykwintnisie

  15. no tak, rządy Struzika, ale ile kart do głosowania uznano za głosy nieważnie oddane,?  Może około 190 ?

    Ile?

  16. no ale z czasem jakoś namówił społeczność do bywania w teatrze.. A może bilety były za drogie na te 15 sztuk?

    Muszę Panu powiedzieć, że kiedyś z dziećmi 16 i 13 byliśmy na „Martwych duszach” i trzeba było im tłumaczyć całą intryżkę tej komedii, bo pierwsze ich wrażenie z (pierwszej transakcji)  było takie, że  to „sprzedawania dusz” to jest nieludzka bezczelność.

  17. 6 mld odzyskane z Gazpromu, co te je PSL odpuścił nie rzuca mieszkańców Grodziska  … na kolana? dla nich to codzienność i norma ?

  18. Może przekroczenie w maru 2020 r. 1bln zł zadłużenia Skarbu Państwa rzuciło na kolana mieszkańców Grodziska?

  19.  

    //190 głosów różnicy na niekorzyść człowieka, który nie donosił do UE//

    Z tym donoszeniem to proszę uważać.

    https://youtu.be/7zE8_Np0jXw

  20. Współcześni Polacy w jakiś zadziwiający sposób potrafią

     

    Mieszkańcy Grodziska są tylko z lekka skołowani. Jest jeszcze dla nich nadzieja. Ale co z kolebką polskiej pańtwowości Wielkopolską?

    Odsyłam do linku

    https://wielkopolskaciekawie.pl/a-to-ciekawe/patkul-tragiczne-dzieje-awanturniczego-dyplomaty/

  21. Taki widocznie nasz wybór. Zawsze przeciw komuś, a nie za kimś.

    Po raz który wybieramy mniejsze zło?

  22. W Wielkiej Brytanii w podstawówce wszystkie dzieci uczestniczą w przedstawieniach. Byle okazja i wszystkie. A to święta, koniec roku, czy jakiś musical. Natomiast Drama, czyli granie, aktorstwo jako przedmiot na GCSE jest dostępna właściwie w każdej Secondary School (takie jakby gimnazjum). Tak, to jest popularne. Przy prawie każdym teatrze są szkółki aktorstwa dla dzieci i młodzieży.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.