Tak, jak obiecałem, najpierw będzie motto
Polacy, których wzrok nie był zamglony przez zaćmę demokratycznego fanatyzmu, przez drapieżność kapitalizmu lub przez quasi mistyczną egzaltację nacjonalistyczną, sami przyznawali, że Polska jest w bardzo złej formie, że uosabia „państwo sezonowe” i że jej dni są policzone. Czyhał na nią emblematyczny wąż czy raczej olbrzymia ośmiornica Europy środkowej przygważdżając ją hipnotycznym spojrzeniem i nawet oplatając ją już swymi niezliczonymi mackami. A tymi mackami byli Żydzi, tak zwani Żydzi polscy, wszechobecni nie tylko w zwartych masach na wielkich przedmieściach i w miastach (jak na zachodzie), ale także w małych wioskach i osadach.
Prawdziwi polscy patrioci byli przekonani, że Polska musi zginąć, jeśli Opatrzność nie ześle jakiegoś cudu…
Emanuel Małyński „Nowa Polska”
Czym jest dadaizm każdy mniej więcej wie. Nie każdy jednak rozumie, jak głębokie i ważne było to zjawisko. Dadaizm unieważnił ostatecznie krytykę, zlikwidował jakość i przeznaczył wszystkie tworzone przez artystów przedmioty na zatracenie. Postulował likwidację muzeów i zbiorów, w rzeczywistości odmawiając dostępu do nich ludziom rozumującym po staremu. Otworzył za to szeroko drzwi galerii dla oszustów, spekulantów i zwykłych popaprańców. Dadaizm był nową, ulepszoną formą ikonoklazmu, dzięki któremu spekulacja na przedmiotach zwanych sztuką mogła osiągnąć niespotykane do tej pory rozmiary.
Jednym z prekursorów dadaizmu zaś był rumuński artysta Tristan Tzara, o którym już tu kilka razy wspominaliśmy. On się w rzeczywistości nazywał inaczej, a jego wesołe i szczęśliwe życie, toczyło się dzięki pieniądzom taty, który był właścicielem pól naftowych w Ploeszti. Tristan był wesołkiem i zgrywusem tylko na pozór, w rzeczywistości uczestniczył w projektach poważnych. Jak się okazało, że dadaizm już się rozbujał i „chodzi sam”, bez napędu, Tristana skierowano na odcinek reaktywacji poezji prowansalskiej. No, ale nie o nim dziś chciałem pisać, a o pewnym zjawisku, z którym mamy bez przerwy do czynienia. Chodzi o komunikację pomiędzy elitami a ludem w Polszcze. Komunikację odbywającą się pomiędzy ludźmi, którzy, w teorii przynajmniej, są o ojczyznę zatroskani i poszukują – po pierwsze – sposobów, które zatrzymałyby falę hejtu, jaka się na Polskę i Polaków wylewa od czasu do czasu. Po drugie – i poważniejsze – o takie spreparowanie propagandy, by była ona sprzedawalna i atrakcyjna również poza polską. To drugie zjawisko, które traktujemy bardzo serio, przybiera nieraz formy niezwykłe. Zeszłego lata pojechałem obejrzeć hotel w Sulejowie. Spotkaliśmy tam sporą grupę, wyraźnie zafascynowanych Polską, obcokrajowców. Można to było poznać po tym, że jedna pani miała na plecach wielki tatuaż wyobrażający współczesne, polskie godło. Ja wiem, że ludzie są w stanie dla miłości zrobić wszystko, ale moim zdaniem ten człowiek, powinien się opamiętać i coś tej kobiecinie wyjaśnić. Niestety mało kto się powstrzymuje, bo rodacy za granicą kochają ojczyznę tak mocno, że nie ma na to sposobu. I to jest jedna z form obecnego w życiu publicznym dadaizmu patriotycznego. To oczywiście w wielu osobach budzi uczucia rzewne, a nawet entuzjazm. Ja nie mam zamiaru takich postaw krytykować, chciałbym jednakowoż zwrócić uwagę, że Polska to zjawisko złożone, którego – w komunikacji z innymi nacjami – lepiej nie upraszczać, bo cena za takie rzeczy, bywa wysoka. Przykład ten, wcale nie odosobniony i wcale nie bardzo ekstrawagancki, pokazuje w jakich rejestrach utrzymywana jest dyskusja o problemach poważnych. Dyskusja ta jest oczywiście moderowana, jak każda dyskusja i mowy nie ma, by kiedykolwiek zostały w niej poruszone kwestie, które zawiera motto dzisiejszego tekstu. To są rzeczy poza publicznymi wystąpieniami, albowiem te muszą dotyczyć wyłącznie postaw i zjawisk budzących gwałtowne emocje, a często zdziwienie. To nie jest przypadek, a kwestia nie leży w tym, by owe nie-przypadki wskazywać, ale by zastanowić się na ile Tristan Tzara i jego współcześni, patriotyczni naśladowcy, zdawali sobie i zdają nadal sprawę z tego w czym uczestniczą i co czynią.
Zacznę może od końca – komunikacja to wychowanie. Nie ma gorszej rzeczy niż komunikacja nachalna, bo ona się zamieni w takież właśnie wychowanie. To zaś, może często zwrócić się przeciwko wychowawcy. Wspomniałem tu ostatnio Macieja Świrskiego, który zajmuje się, mniemam iż po godzinach pracy, czymś naprawdę niezwykłym. Oto śledzi pan Maciej seriale Netflixa pod kątem pojawiających się tam rzekomo treści antypolskich. Śledzi te seriale także po to, by móc potem – ewentualnie – pisać pozwy przeciwko producentom. Czy to jest w ogóle do pomyślenia? Moim zdaniem nie. To zaś, co uprawia pan Świrski, to właśnie dadaizm patriotyczny, którego następstwem są te jego formy opisane wyżej. Ludzie, na co dzień zajmujący się czymś innym, niezwiązanym z promocją patriotyzmu, treści historycznych czy polskiej racji stanu, odczuwają czasem potrzebę by wziąć w tym udział. No i szukają jakichś zjawisk, które by ich „utwierdziły w mocy”. I wtedy pojawia się Świrski, który mówi – Netflix szkaluje Polskę! Walczmy z nim ile sił!
Nie wiadomo co powiedzieć wobec takiej postawy. Ja rozumiem tę panią z orłem na plecach, obawiam się tylko, czy jej szczere zaangażowanie nie zostanie, albo już nie zostało, wystawione na jakąś bardzo ciężką próbę. My bowiem tutaj, poradzimy sobie ze Świrskim i jego pomysłami świetnie. Nawet jeśli poprze go Romuald Szeremietiew, a nawet sam Antoni Macierewicz. My po prostu wyciągniemy zza pazuchy książkę Emanuela Małyńskiego i zaczniemy ją cytować na chybił trafił.
Zastanówmy się teraz do czego służy pobudzanie emocji za pomocą takich happeningów, jakie prezentuje Świrski, a kiedyś prezentował także Ziemkiewicz, wydzierając się w głos, przez szczekaczkę, pod domem jakiegoś niemieckiego dziennikarza, który akurat był nieobecny. W rzeczywistości ono odbiera szansę na spełnienie. Ludzie, do których swoje komunikaty adresują Świrski z Ziemkiewiczem, z całą pewnością myślą o Polsce szczerze i z całą pewnością nie chcą dla tej Polski źle. Oni jednak myślą o Polsce w kategoriach uczuć zwanych czasem miłością, nie platoniczną bynajmniej i oczekują jakiejś wzajemności, a także spełnienia. Czy sposób komunikacji, jaki proponują Świrski i Ziemkiewicz zakłada taką opcję? A dlaczego nie zapytacie ile zarobili na swoich obrazoburczych dziełach z kręgu dada ludzie traktujący serio Tzarę, Bretona i Duchampa? Oni też pewnie chcieli trafić parę franków wystawiając kibel w galerii. No, ale się okazało, że do tego trzeba mieć nazwisko. Podobnie jest z polskim patriotyzmem – mogą go lansować nieliczni, ci którzy mają nazwisko. Ich celem zaś jest dokładne i całkowite zaburzenie i zmącenie priorytetów w myśleniu o państwie, doktrynie, przyszłości i historii. Taka postawa wiąże się oczywiście z honorami i zaszczytami, które my tutaj omijamy z daleka, albowiem dawno już temu wynalazłem inny rodzaj komunikacji, który nas, póki co, skutecznie przed patriotycznym dadaizmem chroni. Nie patrzymy nawet w tamtą stronę i weryfikujemy natychmiast wszystkie emitowane przez dadaistyczno-patriotyczne ośrodki komunikaty. I nie ma znaczenia, czy są to ośrodki lewicowe, prawicowe, czy centrowe. Prędzej czy później bowiem przychodzi do tego, że każdy propagandysta, działający tu, na miejscu, musi zmierzyć się z komunikacją bezpośrednią. To znaczy ktoś go zapyta, co on myśli, ale tak naprawdę. I wtedy nieodwołalnie musi nastąpić demaskacja.
Celem dadaizmu patriotycznego jest zainfekowanie wymyślonymi przez jego teoretyków pojęciami, jak największej ilości osób. To się zwykle udaje, albowiem każdy, nawet najsilniej skupiony na sobie człowiek, wykonujący bardzo absorbujące czynności i interesujący się wyłącznie codzienną walką o byt, zrozumie w końcu, że wszystkiego nie da się wyjaśnić własnym tylko doświadczeniem i własnymi spostrzeżeniami. Zacznie szukać innych opcji i wtedy trafi na patriotów dadaistów, którzy powiedzą mu co ma myśleć. Wskażą wroga i przekonają, jaki sposób interpretacji wypadków współczesnych i tych dawniejszych, jest właściwi i towarzysko atrakcyjny. My to wiemy, bo przeszliśmy przez tę chorobę dawno temu. Wyszliśmy z tego zwycięsko, dzierżąc w garści pierwszy tom Baśni jak niedźwiedź, w którym przede wszystkim starałem się podkreślić z jak złożonym zjawiskiem mamy do czynienia kiedy zabieramy się za snucie opowieści o kraju i jego historii. Ja w swojej nieopisanej naiwności liczyłem długo, że ten tom może stać się, przy dobrych wiatrach, nawet lekturą szkolną. Nie ma o tym mowy, albowiem znajduje się on poza kanonami patriotycznego dadaizmu. Tak, jak normalny obraz przedstawiający krowy na pastwisku znajduje się poza sugestiami i wytycznymi dawniejszych dadaistów.
Na koniec popatrzmy co jest głównym daniem w ofercie tych ludzi. Przede wszystkim konfrontacja, czyli to co proponuje Świrski. Konfrontacja na zasadach, które narzuca przeciwnik. Ona musi się zakończyć w najlepszym razie fiaskiem, a w najgorszym kompromitacją i klęską. No, ale to nie Świrski będzie skompromitowany, ale Polska. Ziemkiewicz zaś proponuje autoanalizę, czyli jakiś taki intelektualny onanizm, bez odrobiny ironii. Czy tam gdzieś jest miejsce na jakąś twórczość, choćby ludową? A gdzie tam. A może oni coś mówią o dystrybucji za granicą tej twórczości, co to jej nie ma, z pominięciem – co ważne – instytucji państwowych? Oczywiście, że nie. Nie mówią, albowiem Polska jest dla wybranych i nikt samopas byle czego na jej temat sprzedawać nie może. I to jest głównym przesłaniem dadaistów patriotycznych. Ktoś może oczywiście im uwierzyć i wytatuować sobie orła gdzie tam chce, ale niech potem nie ma do Polski i Polaków pretensji, że został okantowany. To nie jest nasza sprawa i nasza wina. Naprawdę.
Na dziś to tyle.
DADA RAZ☺
Witam pana Gospodarza, kiedy można się spodziewać tomu II „Wieków Brązu i Żelaza”? Bardzo mi się ta książka podobała, rozjaśniła trochę te zasypaną epokę.
Jak sprzedamy I tom
Eine Bilanz des Dadaismus czyli strachy w muzeum nad Wisłą
Drogi Coryllusie, jeśli Świrski walczyć chce z Netflixem to ani chybi jest jurgieltnikiem HBO. Inaczej się nie da(da).
Świrski to polski patriotyzm romantyczny a ten oznacza celebracje klęsk. Dlatego wchodzi w konfrontacje na zasadach przeciwnika co oznacza porażkę, ale jemu to nie przeszkadza bo to będzie porażka dla Polski.
Cały PiS tak ma.
Mamy cały czas dawać się ogrywac innym? O to nam chyba chodzi by analizując historię nie dać się ograć. To co nam serwuje ten „dadaizm patriotyczny” to ryzyko kolejnych spektakularnych patriotycznych porażek.
Chyba tak
Zapewniam cię, że w Świrskim nie ma nic z romantyka
To jeszcze gorzej niż myślałem
News z innej beczki ale na pewno zaciekawi Autora: Wielka Brytania chce przyznać azyl 3 milionom mieszkańców Hong Kongu. To w ramach budowy imperium globalnego:)
Jak mało co nie nabrałem się na niemieckiego bufona Ober-Dada Badera (Johannes Baader 1875-1955)
W roku 1919 berliński korespondent The Evening Star lekko obśmiał drugie spotkanie dadaistów, które prowadził w teatrze stojąc na głowie znany architekt Herr Bader, a przygrywała panienka skacząc boso na klawiaturze fortepianu. Punktem kulminacyjnym był okrzyk „Mysz”, po którym około sto dam z towarzystwa wskoczyło na fotele.
Z trudem udało mi się dotrzeć do twórczości tego trefnisia i gdy zobaczyłem „instalację” z wojennymi łupami Niemiec, pomyślałem, że to całkiem niezłe. Na szczęście wczytałem się w tekst artykułu. „Wojenne łupy” to szczera wystawa niemieckiego militaryzmu, jakich wiele było w roku 1916. Instalacja Ober Dady, to nieudolna impresja.
Wojenne łupy i dadaiści w kolorze (bez czerwonych krawatów).
Jak widać na zdjęciu, ci dadaisci nie mieli prawa przetrwać ustaw norymberskich. Chyba już zawsze tak będzie, że do wynaturzenia sztuki żydzi nadają się jak nikt inny.
Dadaizm jako taki – to nurt w sztuce, gdzie malarstwo może być pokazywane młodzieży dopiero po zakończeniu wieku adolescencji, żeby nie spowodować w 11 – 15 letniej głowie zakiełkowania pomysłów anarchicznych.
Taki podrastający głuptas zaraz pomyśli : to tak też można? to ja spróbuję.
Dadaizm polityczny czyli p. Świrski ucharakteryzowany na Zamenhofa może ma swoim przebraniem i zadaniem obecnym czyli oglądaniem filmów – „komunikacyjnie” – łączyć epoki od końca koniec wieku XIX do początku XXI wieku. Charakteryzacja współczesnego mężczyzny na nobliwego językoznawcę z XIX wieku to chyba jest już dadaizm ? No tak mi to wygląda .
A pobieranie kasy za oglądanie (nawet kontrolne ??!!!) filmów to chyba się potocznie nazywa wygodne życie, kto kawę donosi?
Dadaizm to robienie ludziom wody z mózgu,
podobnie było w Kanadzie w latach 90 – tych, tyle że był cenzus majątkowy – emigrant musiał wwieźć i zainwestować w Kanadzie , kasę w kwocie 250 tys dolarów kanadyjskich (niby wtedy troszkę niższy kurs niż dolar USA)
a ta późniejsza wersja Baader , ta po II WŚ zwana czerwonymi brygadami – to krewni tego dadaisty? wcale bym się nie zdziwiła, dadaizm dewastuje normy i zasady.
(Baader – Meinhoff – jakoś tak ???)
Świrski to cyniczny manipulat który w 2013 roku budował wielkie pospolite ruszenie do walki z PKW. Przytulił się do Józefa Orła i jego Ruchu Kontroli Wyborów a po 2015 dostał tą fundacje, zapuścił brodę i generalnie nosi się jak hipster trzeciego wieku, tylko brak (?) mu takich sekretarek z tanich filmów dla dorosłych jak wziął sobie Glapiński. Ale to ten sam koncept na życie.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.