lut 022021
 

Zacznę ten tekst od cytatu z listu Stanisława Mackiewicza do Michała Kryspina Pawlikowskiego, będzie to fragment bardzo niestosowny, ale bardzo wymowny.

Otóż bywa u mnie mnóstwo kobiet, ale tylko dwie hrabianki z urodzenia, jedna jest Ledóchowska, a druga Mycielska, a obecnie Chłapowska, wchodzą prędziutko do kuchenki, gaszą gaz lub zapalają gaz, po herbacie same myją szklanki i w ogóle wyręczają mnie w tych nieznośnych robotach kuchennych. Tylko co była u mnie narzeczona mojego siostrzeńca. Także bardzo ładna, ale trzeba jej było zaparzyć herbatę, podać herbatę, a jak poprosiłem by ukroiła cytrynę, to ukroiła jeden płatek i powiedziała, że ją to męczy. Dziewczyny arystokratyczne są daleko pracowitsze, daleko prędzej się zadomawiają i są o wiele usłużniejsze od innych. Kiedyś, raz jeden po powrocie do Polski, sprowadziłem tu sobie dwie kurwy zawodowe. Poprosiłem, żeby zaparzyły herbatę, to się obraziły.

Teraz do rzeczy. Serial i film Noce i dnie wyreżyserowany przez Jerzego Antczaka bije na głowę wszystkie inne polskie seriale, choć nie jest ani tak demaskatorski jak Lalka, ani tak zabawny jak Ziemia obiecana. Jest to także serial, w którym do minimum ograniczono propagandę socjalistyczną, choć córka Niechciców wiąże się przecież z działaczem PPS i wychodzi za niego za mąż. No, ale to są sprawy z tła. Nie znaczy to jednak, że nie można tam dostrzec rzeczy ciekawych i zastanawiających, które powinny dać nam do myślenia, a także powinny zmienić całkowicie naszą ocenę sytuacji w Polsce przed rokiem 1914. Na pewno zaś powinny nas pozbawić złudzeń co do istoty tak zwanych przemian społecznych.

Mamy taką oto sytuację: Bogumił Niechcic wraz z rodziną gospodaruje w nie swoim majątku, który przedstawia obraz nędzy i rozpaczy. Sam główny bohater mówi o tym otwarcie. Poszukiwanie rządcy do takiego folwarku ma więc wszelkie cechy manipulacji, albowiem przypuszczać należy, że nie chodzi wcale o podniesienie go z upadku, ale o utrzymywanie go w stanie chronicznego rozkładu. Serbinów jest własnością niejakiej Mioduskiej, która mieszka w Paryżu i żyje z dochodów ziemskich uzyskiwanych – uwaga – z gospodarki na upadającym i zapuszczonym folwarku Serbinów. Jej plenipotentem w sprawach Serbinowa jest niejaki Daleniecki. Widzimy go dwa razy w całym serialu, gra go Marek Walczewski, i to w zasadzie powinno wystarczyć. Daleniecki to z całą pewnością awansowany Żyd, zajmujący się wyłudzeniami, łowieniem posagów, malwersacjami i działalnością przestępczą. Nie jesteśmy w stanie dokładnie wskazać do czego mu jest potrzebny Serbinów, ale na pewno nie chce on podniesienia go z ruiny. Jeszcze raz to napiszę – z upadającego majątku żyje właścicielka utrzymująca się w Paryżu, rodzina zarządcy, karbowi i rzesza niepiśmiennych chłopów. To jest niesamowite. Przypuszczam, że Daleniecki coś od kogoś wyłudza używając jako pretekstu Serbinowa, a poza tym chce się żenić z Mioduską, kobietą już posuniętą w latach, czego na pewno nie czyni powodowany miłością.

Tak więc Bogumił Niechcic ma przeciwko sobie wszystkich ludzi, nawet tych, co deklarują doń szczere przywiązanie, a także wszystkie okoliczności, które nie sprzyjają mu en masse. Ja w tym filmie lubię najbardziej scenę, jak Niechcic tynkuje kolumny frontonu we dworze. Stoi upaprany wapnem i błotem, w wiosennej słocie, a kiedy idzie potem w pole chłopi mówią doń – proszę jaśnie wielmożnego pana. To istotne, bo w tym filmie jaśnie wielmożny pan przypieprza za wszystkich i nie ogląda się na nic. W tym czasie lud prosty, w imieniu którego występowali socjaliści niepodległościowcy, a także współplemieńcy Dalenieckiego, chleje na umór w karczmie, wysuwa roszczenia i płacze, że za mało zarabia. I to się proszę Państwa nie zmieniło ani wtedy, ani w II Rp, ani za komuny, o czym wiemy od Stanisława Mackiewicza, ani nie zmieniło się teraz. Jak ktoś pracuje i ma cel, to znaczy, że jest arystokratą, nie ważne czy z urodzenia, z ducha czy z przekonań. Jak ktoś leży i szuka pretekstów, żeby nic nie robić, to jest chamem, żeby nie powiedzieć gorzej, posługując się rozróżnieniami zaproponowanymi przez Stanisława Mackiewicza.

Niechcic musiał wprawić tego Dalenieckiego w nieliche zdumienie, stawiając na nogi Serbinów i podnosząc dochody z majątku, bo ów oszust zgodził się w końcu na budowę nowych czworaków dla robotników rolnych. Bogumił Niechcic, a my z nim, nie rozumiał jednak dokładnie o co Dalenieckiemu chodziło. Jemu potrzebny był majątek w ruinie, na granicy krachu. Z chwilą kiedy Serbinów rozkwitł Daleniecki postanowił go sprzedać. W zasadzie natychmiast. Dowiadujemy się o tym w okolicznościach dziwnych, albowiem Niechcic wysyła list za listem do Paryża, a listy owe wracają z adnotacją „adresat nieznany”. To znaczy, że Daleniecki musiał przed kimś uciekać, albowiem nie wypełnił jakichś zobowiązań. Nie wiemy jakich, ale pokuszę się tu o pewną interpretację. Oto Daleniecki zarządza nie jednym ale całą siecią upadających majątków, które nie dość, że przynoszą przyzwoity dochód, bo płody rolne sprzedaje się w Królestwie łatwo i bez kłopotu, to jeszcze są żywym dowodem na to, jak szlachta wyzyskuje lud prosty, jak nie chce się brać za robotę i jak żyje ponad stan, świadoma przecież tego, że wszystko wokół podupada. Zarządcy tych majątków, którymi są czasem ich dawni właściciele, wyzuci z ziemi po powstaniu styczniowym, są ofiarami systemu i ofiarami propagandy. I w większości nie radzą sobie z sytuacją. No, ale Niechcic, który zaczął od tego, że odrzucił wszystkie przesądy, tak klasowe jak i narodowościowe, zaczął sobie radzić. I to wprawiło Dalenieckiego w stupor. Miał utrzymywać upadające majątki w stanie ruiny, a tu jeden się podniósł. Sponsor Dalenieckiego przysłał doń człowieka nazwiskiem Luca Brasi, a ten wyjaśnił mu w krótkich słowach, że źle robi i ma się poprawić. Daleniecki wpadł na jeden sensowny pomysł – sprzedaż. Kupiec się znalazł i był to kupiec dziwny. Niejaki Owrucki, który sam o sobie mówi, że jest dziwakiem i szaleńcem. Nie mamy pewności kim jest ten człowiek i jakie są jego cele, ale on chce za wszelką cenę zatrzymać Niechcica w Serbinowie, a nawet oddać mu za darmo dwie włóki ziemi (ok. 30 ha). Niechcic powodowany skrupułami waha się, a jego żona Barbara, zaczyna zeń nawet trochę szydzić. Myślę, że nie chodziło o skrupuły. Wielmożny pan Niechcic zorientował się na koniec z kim ma do czynienia i próbował się oderwać od Dalenieckiego, Owruckiego i Serbinowa. Uważam, że Owrucki był jednym z tych ludzi, którzy w Królestwie i na Litwie eksperymentowali z gospodarką kolektywną, po to, by pokazać iż socjalizm jest lepszy niż tradycyjne metody zarządzania. Kupił w tym celu kwitnący majątek, bo to najłatwiej. Okazało się jednak, że sprawa Serbinowa jest poważna i zamiary Owruckiego nie mogą się powieść. Ktoś, nie wiadomo kto, zastrzelił go w pociągu. Co się dalej działo z Serbinowem, nie wiemy, ale został zapewne skutecznie i w krótki czasie doprowadzony do ruiny.

Na to, że mogę mieć rację, wskazuje obecność szpiegów Dalenieckiego, którzy śledzą wszystkie poczynania Niechcica. Tych szpiegów Daleniecki instaluje w Serbinowie sam. Jednym z nich jest awansowany na pisarza dworskiego chłop Roman Katelba, któremu Niechcic pomaga jak może i zawsze służy radą. To Katelbie nie daje do myślenia i jak to zwykle awansowani chłopi, donosi on aż furczy. Szczególnie interesują Dalenieckiego pieniądze. On chce wiedzieć skąd Niechcicowie biorą pieniądze. Kiedy Barbara dostaje spadek po wuju Joachimie, Daleniecki robi awanturę Katelbie, że ten nie powiedział mu o tym spadku wcześniej. Sprawy wyglądają więc tak, że cały przepływ gotówki w rodzinach, które mogą skumulować jakiś kapitał i są oparte o ziemię, był kontrolowany. Nie tak, jak teraz przez instytucje państwowe i finansowe, ale przez organizacje, które reprezentował Daleniecki, niesubordynowany plenipotent, usiłujący się ożenić z arystokratką. Bezpośrednią zaś kontrolę nad obrotem gotówką i jej fluktuacjami sprawują wyspecjalizowani donosiciele. Jednym z nich ma być obwoźny handlarz Szymszel z Kurzy. Donosi o tym Barbarze Niechcic pewna Żydówka z Kalińca. Coś nam tu nie gra, albowiem Szymszel, zagrany i opisany jest tak, że nie sposób się do niego zniechęcić. Wygląda więc na to, że ktoś próbuje go wrobić w to donoszenie, albowiem jest łatwym celem – cały czas jeździ furmanką i ma dobre oko do obserwacji. Nie pamiętam, jak to wyglądało w powieści, ale serialowy Szymszel, który ratuje Barbarę po bombardowaniu Kalińca, jest postacią symboliczną. On i wielmożna pani Niechcic, oboje będący wyrzutem sumienia i niechcianym balastem dla świata, który nadchodzi, odjeżdżają, letnim wieczorem, w ciemną od gęstniejącej nocy brzezinę. Są postaciami jasnymi i zrozumiałymi, także dla nas dzisiaj, w przeciwieństwie do takiego Dalenieckiego czy Owruckiego.

Na koniec kilka uwag dotyczących tak zwanych spraw społecznych. Niechcic z własnych szczupłych dochodów, robił remont swojego domu, nie oglądając się na nic. Chłopi w czworakach woleli chlać w karczmie niż wydać dwa ruble na tarcicę, którą mogli położyć na podłogę w swojej izbie, wyrzucając uprzednio przegniłe deski. Żaden tego nie zrobił, za to każdy wysuwał roszczenia wobec wielmożnego pana Niechcica.

Kiedy Niechcicowie opuszczają Serbinów, a są już ludźmi w wieku dość zaawansowanym, ich sąsiad Wojnarowski inspirowany przez swoją córkę Ksawerę, godzi się sprzedać im na bardzo korzystnych warunkach, z rozłożeniem płatności na raty, majątek Pamiętów. Jest bardzo bogaty i może sobie na to pozwolić. To jest coś niezwykłego, bo Niechcicowie dostają w zasadzie ten majątek w uznaniu zasług. Panna Ksawera, która jest nieco szalona, naciska na ojca, albowiem parę lat wstecz zakochała się w Bogumile, starszym od niej ze 30 lat. Była głupią gęsią, ale nie na tyle głupią, żeby nie rozumieć kim był wielmożny pan Niechcic. Ponieważ w każdej rodzinie trafiają się czarne owce, Barbara zmuszona jest, po śmierci Bogumiła sprzedać Pamiętów, albowiem jej młodsze dzieci – Emilka i Tomaszek domagają się pieniędzy. Te dzieci to jest osobna historia i być może kiedyś ją tu opiszę. Na razie interesują nas sprawy majątkowe. Daleniecki nie jest z całą pewnością tym, kim się wydaje. Szymszel zaś, przynajmniej ten z serialu, na pewno nie mu o niczym nie donosi. Kapusiem jest za to Katelba. No, a pieniądze….pieniądze są stale pod kontrolą, właściciele zaś ziemi i gotówki nic o tym nie wiedzą.

  15 komentarzy do “Daleniecki vs Szymszel z Kurzy”

  1. Dzień dobry. Bardzo mi się podoba zaproponowany sposób rozróżniania Panów i chamów. Ja bym jeszcze dodał do tego stosunek do dobroczyńców. Też wiele mówi o człowieku.

  2. Ja się pod tym tekstem podpisuję oburącz. Cham „niebzuntowany” jak się już zbuntuje, to może co najwyżej wywołać rewolucję na swoją szkodę i na czyjeś zlecenie.

    A tak przy okazji, zachęcał Pan, drogi Coryllusie, do czytania wspomnień litewskiej szlachty. A czy istnieje coś wartego uwagi z Korony?

  3. Pewnie tak, ale ja akurat tego nie znam. Może Lanckorońska, ale nie czytałem

  4. Informacja często jest ważniejsza niż pieniądze. Przypomniała mi się historia rodziny Olewników. Pan Olewnik uniknął tylko dlatego bankructwa, iż miał zapas gotówki, o którym nie wiedziano.

  5. Mnie też się to spodobało. Aż sobie wkleję: „Jak ktoś pracuje i ma cel, to znaczy, że jest arystokratą, nie ważne czy z urodzenia, z ducha czy z przekonań”. Piękne.

  6. Nieprawdaż? Wystarczy trochę ludzi poobserwować i widać zaraz, że jednak nie są jednakowi i cały ten egalitaryzm…

  7. 🙂

    1 Teoria z Dalenieckim godna odlotu że Starskim. Dąbrowska chciała pokazać typ kosmopolity. Pisarka przewraca się na kwaterze.

     

    Moja analiza:

    2 Czerwony Kapturek była agentką. Prowokacja z wilkiem – ona go podpuścila i doprowadziła do zabicia babci, przejęcia majątku tejże, związania się z gajowym Gugala, co miało na celu wpłynięcie zakulisowe na parcelacje lasów na początku II RP. Ta bajka wymaga demaskacji. Uczy się nieprawdy.

  8. Wie pan co, zmęczył mnie pan już, upominałem pana ze cztery razy, a pan dalej swoje. Usuwam stąd pana.

  9. Takie gangi z pewnością istniały już wówczas. Współczesnych przedstawicieli miałem nieprzyjemność poznać. Mechanizm zawsze ten sam.

  10. w  Kollokacji Korzeniowskiego tez jest taki biegun/bałagoła jak Szymszel , który wie wszystko o powiecie, „wszystko’ –  to nic nie powiedzieć, on wie kto ile ma , jak rokuje, czy 'wejdzie’ w interes, ile będzie potrzebował, po kim będzie dziedziczył  ….

    nie mogę znaleźć książki żeby przytoczyć tego powiatowego omnibusa z imienia i nazwiska , musiałam  komuś pożyczyć

  11. O Koronie wspomnienia to chyba Borzym ze swoimi wspomnieniami podlaskiego szlachcica

  12. Pani Izabela Brodacka-Falzmann na swoim blogu wspomniała  kiedyś swoją siostrę, która uciekając przed bolszewikami pędziła stado krów dojąc je po drodze, żeby nie dostały zapalenia wymion. Być arystokratą czy chamem to funkcja odziedziczonych genów i wychowania,  pracy nad sobą. Jest tylu chamów wśród utytułowanych ile arystokratów wśród ludzi niewykształconych. Najgorsze jest to, że mechanizmy awansu zostały odebrane jednostkom najbardziej wartościowym. To jest działanie przeciw ludzkości. Dziękuję panie Gabrielu. Lubię takie teksty z kurwami, u Kochanowskiego, Boya, Bobkowskiego na marginesie  innych ważnych spraw. Wszystko było i nic się nie zmienia, z wyjątkiem szalonego postępu w naukach podstawowych

    zostały

  13. Arystokracja miała określony „stan posiadania”. Stan posiadania wymagał zabiegów pielęgnacyjnych. Nie ma pielęgnacji majątku bez wszelkiego rodzaju aktywności: bytowych, społecznych, manualnych, estetycznych. Stąd kultury i cywilizacje powstawały wokół „stanu posiadania”. Jedynym wyjątkiem, przeczącym tej regule, jest uwłaszczona po 1989 r. postkomuna, która nic trwałego raczej nie stworzy, miotając się pomiędzy kaftanem Katelby a szatami Mioduskiej.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.