sie 122014
 

Wczoraj pojawił się na samej górze salonu tekst Kataryny, w którym autorka poinformowała nas, że rząd znów nasz oszukał na jakiejś ustawie i to w dodatku dotyczącej przerobu odpadów z akumulatorów. Nie ma więc żartów, idzie ku gorszemu i trzeba zewrzeć szeregi. Jakość tego tekstu jak również jego forma są po prostu tak nędzne, że wywołał on jedynie reakcję różnych wywczasów i temu podobnych istot, które zaczęły ustawy i rządu bronić, oraz jakichś pogubionych ludzików, którzy bili brawo z powodu, że to taka demaskacja. Mnie pojawienie się Kataryny upewniło, że system jest dla nas, póki co niegroźny, skoro wysyła na odcinek blogerski kogoś takiego jak ona, po to, by przekonał nas tutaj, za pomocą tych akumulatorów, że naprawdę, ten rząd to już przesadza. W gruncie rzeczy o to bowiem chodzi, o możliwość robienia przekrętów na akumulatorach w atmosferze świętego spokoju przerywanego równie świętym oburzeniem jakieś pańci, która postanowiła zatrudnić się w charakterze wentyla regulującego ciśnienie w balonie ze społecznymi emocjami.
Rząd nie upadnie od tych akumulatorów, nie upadł od Smoleńska to i teraz nie upadnie. Katarynie chodzi jednak o to, byśmy zwrócili uwagę na związek afery podsłuchowej z tymi akumulatorami, że tam Belka z Sienkiewiczem o kutasach rozmawiają, a tu w rzeczywistości o utylizację odpadów chodzi. Normalnie jak w scenariuszu filmu „China Town” Romana Polańskiego, ojciec ma dziecko z własną córką, a w tle są te przekręty z zanieczyszczaniem wody, czy z czymś. Ja nie pamiętam dokładnie, bo dawno ten film oglądałem i wydał mi się on jeszcze bardziej nędzny niż wczorajsza notka Kataryny. Jak wszystkie filmy Polańskiego zresztą. Bieda z nędzą.
Mamy więc znany z kina wielkiego formatu zestaw chwytów, które odpowiednio podane przez odpowiednią osobę o ugruntowanej sławie, mają nam podnieść ciśnienie. Dlaczego nie podnoszą? Bo Kataryna to już przeszłość. To są wdzięki przebrzmiałe, to jest sześćdziesięcioletnia striptizerka próbująca wabić nas swoim show. W przenośni rzecz jasna nie dosłownie. Mimo to system wysyła ją na odcinek i każe machać nogami. Czy to nie dziwne? Oczywiście, że nie, system jest powolny i ma nas za idiotów. Pomiędzy ludźmi systemu są jakieś zależności, które muszą być realizowane bezwzględnie, żeby ludzie ci mogli żyć. My zaś jesteśmy pretekstem motywującym ich życie. I im więcej złudzeń mają oni w związku z nami tym wygodniej im się żyje. – Kaśka napisz coś o akumulatorach, tu masz materiały – zawołał do Kataryny szef fundacji. – Na kiedy? – Na jutro – głos szefa był lekko znudzony – i niech Janke da to na główną. No i wszyscy mogą iść spać w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. No, prawie wszyscy. – Kolego wywczas – Kataryna nie mogła powstrzymać obrzydzenia kiedy zwracała się do siedzącego w sąsiednim pokoju wywczasa – kolego wywczas, macie być na jutro gotowi do wpisywania krytycznych komentarzy pod moim tekstem. – Dlaczego ja – zirytował się wywczas, który w momentach kiedy się nie pocił przypominał jajko w skorupce, a kiedy było gorąco to bez skorupki – dlaczego ja nigdy nie mogę pisać komentarzy entuzjastycznych? Kataryna uśmiechnęła się – bo te mamy zawsze za darmo, wpisują je szczerzy wielbiciele mojego talentu. – Talentu – pomyślał wywczas – akurat, koło talentu to ty nawet nigdy nie stałaś, poczytaj sobie Osiejuka, zobaczysz, co to jest talent.
Patrzę na tę Katarynę i przypomina mi się Grzegorz Braun z tym jego entuzjazmem. Co on się nagada, co on się namacha tymi rękami. I co? Jaki jest tego efekt? Zapis cenzorski w GP i na portalu niezależna, gdzie nie pokazywano go od roku chyba, albo nawet dłużej. Musieli faceta posadzić do więzienia, żeby Sakiewicz zaczął na nowo wymieniać jego nazwisko na swoich łamach. Z Kataryną jest inaczej, ona ma otwarte drzwi i kiedy tylko chce po prostu pojawia się w dowolnym miejscu, a jej sława, choć nieco zapomniana zdaje się nie przebrzmi nigdy. Szydzę oczywiście, ale jak tu nie szydzić. Jak nie szydzić z ludzi, którzy zostają wystawieni niczym plastikowe konie napędzane mechanicznie do wyścigu z prawdziwymi końmi, a na koniec kiedy znowu wygrywają plastikowa publiczność wstaje z miejsc i bije im brawo.
Nie wiem czy wiecie, ale umarł Robin Wiliams, postać sławna naprawdę i przez wielu lubiana. Ja nie miałem do niego jakiegoś szczególnego sentymentu, ale potrafię zrozumieć ludzi, którzy go cenili. Robin Wiliams bardzo drogo opłacał swoją popularność, znacznie drożej niż Kataryna i cała reszta plastikowych bohaterów naszej rzeczywistości. On po prostu mieszkał w piekle. Zatrudnił się tam i żył w samym środku tego piekła, w jakimś szóstym czy siódmym kręgu, w takich rejonach, gdzie kompulsywni alkoholicy będący we władzy czarnych gangów rozprowadzających dragi udają szacownych i bardzo szczęśliwych ojców rodzin albo dziadków. W miejscach gdzie dzieciom kupuje się lody truskawkowe najwyższej jakości, reklamowane przez wszystkie stacje telewizyjne, a potem się te dzieci prowadzi do wielkiego studia, w którym siedzą fachowcy od pornografii wyznaczający nowe trendy w filmach przeznaczonych dla bogatych pedofilów w Indiach. Robin Wiliam zgodził się tam żyć bo chciał być sławny, chciał żeby jego twarz pokazywana była na ekranach i chciał wzbudzać szczere, niekłamane emocje. Żeby ludzie śmiali się i płakali na jego widok, żeby kojarzyli go dobrze, z jakimś sympatycznym nauczycielem, albo z facetem co przebiera się za babcię, lub z pisarzem nazwiskiem Garp. No i Pan Bóg spełnił wszystkie marzenia sługi swego Robina, bo on tak zwykle czyni. Robin jednak nie odpłacił Panu tym samym, nie był mu wdzięczny i pewnie nawet nie modlił się za często. Nie potrafił przestać pić wódki i nie umiał zerwać z dilerami, którzy nachodzili go w domu. Jedynym wyjściem z tej kłopotliwej sytuacji wydawało się samobójstwo i oto mamy tę wiadomość, że Robin Wiliams odebrał sobie życie. Jego żona zaś z tym charakterystycznym dla Krainy Grzybów uśmiechem mówi nam, że był cudownym człowiekiem i mężem, a do tego jej najlepszym przyjacielem. Ciekawe jak spędzali razem czas? Przy wódce czy może przy narkotykach? Myślę, że to dobrze, że żona Wiliamsa mieszka w tym odległym piekle, że nie zagląda tu, do naszego małego piekiełka, w którym królują jakieś pocieszne szmondaki z aspiracjami i ta cała Kataryna wyciągana na różne okazje jak trup z szafy. Oni ciągle mają szansę, mogą po prostu przestać pić i przestać pisać i już, zostaną zbawieni. Robin zaś już nie, jest za późno, o wiele za późno. Trzeba było tam w ogóle nie wchodzić, do tego całego Hollywood, prawda? No, ale to się tylko tak łatwo mówi. To jest pokusa nie do zwalczenia. Myślę, że nawet Katarynie trudno byłoby wytłumaczyć, że nie powinna, co tam Katarynie…spróbujcie wyjaśnić Piotrkowi Gursztynowi, żeby się przestał wygłupiać i zarzucił występy w Klubie Ronina przy tym całym przeglądzie tygodnia. Mowy nie ma i być nie może. Dlaczego? Bo to jest misja. Robin też miał misję, chciał dać ludziom trochę wzruszeń, tylko tyle, nic więcej….
Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl gdzie trwa wielka świąteczna promocja Baśni jak niedźwiedź, dwa tomy w cenie jednego. Zapraszam także do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, tam nie ma promocji, ale książkę także można sobie kupić.

  15 komentarzy do “Degrengolada na równi pochyłej”

  1. Kontakty z ambasadą amerykańską bez talentu tłumacza Osiejuka są z góry skazane na porażkę 😉

  2. W.Huston , R Williams i sto innych postaci jako generatory dochodów dla różnych rynków i tych zajmujących się produkcją i sprzedażą emocji i tych od zajmujących się produkcją i sprzedażą środków pobudzających i jeszcze stu innych obszarów rynkowych dających dochód tym komu trzeba. Odejście to jedyny sposób aby się wyrwać z tego łańcucha …. ? .

  3. Pan Maciejewski o Braunie: „Zapis cenzorski w GP i na portalu niezależna, gdzie nie pokazywano go od roku chyba, albo nawet dłużej. Musieli faceta posadzić do więzienia, żeby Sakiewicz zaczął na nowo wymieniać jego nazwisko na swoich łamach.”

    Czy nadal będą zamilczać, jeśli ktoś zacznie metodycznie przerzedzać ich zwarte szyki? Pan nawet nie wyobraża sobie, w jakim oni strachu żyją, jak im się d…y pocą nocą na myśl, że któregoś dnia nie gadający Braun, lecz ktoś, o kim nie mają pojęcia, ale wiedzą dobrze, że może być i dlatego się pocą, nie wypowiadając ani jednego słowa jak Braun, zacznie przerzedzać ich zwarte szyki szeregi tak, że wreszcie zwieracze im puszczą na dobre. Smrodu trochę będzie, nie da się ukryć, ale czy Sakiewicz czy inny kmiot zdąży coś tam nabełkotać o jakiejś makabrycznej szarży seryjnego (a raczej seryjnych) samobójców? Jak Pan myśli?

  4. Kornel Morawiecki przeszedł zawał http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3537403,wroclaw-kornel-morawiecki-mial-zawal-jest-w-szpitalu,id,t.html .
    Proszę, polećmy zdrowie adwersarza Pana Grzegorza Brauna z ostatniej dyskusji w Konspirze naszemu Bogu.

  5. Dla mnie największymi mordercami, tak mordercami, w Hollywood sa tzw. osobiści lekarze. Wystarczy tylko przypomnieć Marylin Monroe, Elvisa Presleya, Michaela Jacksona, czy ostatnio Heatha Ledgera, czy wspomnianego wyżej Robina Williamsa. Podaja swoim podopiecznym swoisty koktail pobudzająco-tonizujący i kiedy dojdzie do zdrowego rozchwiania psychyki ratują ich śmiertelna dawką środków nasennych, czy tym podobnego świństwa. Żadnemu z nich nie spadł włos z głowy, więc trzeba by pogrzebać w kontraktach i umowach aktorów i piosenkarzy z wytwórniami i zapewne okazałoby się, że one na tym korzystają, chocby z royalties za filmy, czy piosenki. To nic innego jak chów broilerów.
    A te wszystkie ekscesy po drodze zwiększają zainteresowanie gawiedzi i wartość takiego broilera. Potem tylko decyzja kiedy to należy zrobić. Może momentem jest chęć broilera do urwania się z uwięzi, a najczęściej mała przydatność tegoż do dalszego „tuczu”.
    Na szczęście widzowie nie bywaja w dzisiejszych czasach ofiarami fabryki snów.

  6. Jest kilka możliwości zerwania się z tego łańcucha,odejść jak to zrobił Williams,świadomie lub nie(sprawa dyskusyjna),rzucić to wszystko w diabły,ale na to trzeba mieć jaja,albo zostać i stawić temu piekłu czoło,ale na to trzeba mieć jaja stalowe.

  7. Tak się zasugerowałam po przeczytaniu tekstu o akumulatorach, oraz krytycznej analizy prawnej sędziego W. Johanna a dot. platformerskich propozycji zmian w prawie wyborczym – głosowania korespondencyjnego w wyborach(Nasz Dziennik) – ja mam pytanie: kto wygra przetarg na „bezpieczne i wiarygodne” dostarczenie zwrotnych przesyłek wyborczych (tj kopert z kartami z głosowania korespondencyjnego) ? .

  8. Hollywood, szczegolnie ten dzisiejszy to kraina blichtru, wodki, narkotykow I jednej wielkiej hipokryzji.
    Williams mial lep skolatany przez alkohol I narkotyki I „uciekl tam gdzie mogl”. To cytat z wiersza Milosza o Tadeuszu Borowskim.

    Wlasnie ta hipokryzja ujawnia sie w wypowiedzi jego zony ktora moze nawet juz nic do niego nie czula ale lkajac z chusteczka przy oczach wyglosila znana fraze dla gazet zeby wydrukowaly:
    wspanialy maz, przyjaciel I czlowiek. A za kilka miesiecy ladnie sie umaluje, wskoczy w sukienke za 5 tysiecy dolarow, rzachnie dzialke kokainy I gazety triumfalnie oglosza ze oto wdowa po wielkim aktorze zaczyna nowe zycie (po raz piaty lub osmy) u boku nowego apsztyfikanta z milionami na koncie.

    Samobojstwo to straszna rzecz, to czyn desperate ktory stracil wszelka nadzieje, oby Bog sie zlitowal nad Williamsem.

  9. kompletnie nie kojarzyłam Robina , może go widziałam w filmach , ale nie zapamiętałam .

    Widziałam wczoraj na portalach tę informację, zauważyłam bo tu , że samobójstwo a tu – uśmiechnięte pogodne zdjęcie …….I jadąc przed chwilą do domu tramwajem , słyszę że za mną jacyś prosci ludzie mówią , że jakiś Robin Williams nie zyje … chyba mieli gazete w reku … tak przypuszczam …. i pan się dziwił : tyle pieniedzy , bogaty , zamiast dobrze sobie zyćto on samobójstwo …. Tak sobie pogadywali dość długo …..

    I teraz przychodze tu pod blog i znowu on ……

    A rano na portalach Żyrinowski , a w mieście spotkanie ze zdjeciami , ktoś ma wnuczę nowe …… jakieś plany na przyszłość .

    A Robin ……………………. w piekle ???? kto to poza Bogiem wie ?

    Aż się boję zajrzeć na salon24 , bo jeszcze widziałam rano zdjęcia konwoju z pomocą humanitarną.
    Chyba ide z psem . Może zdązę przed konwojem .
    🙂

  10. No właśnie – jaki jest cel tego konwoju, Gibraltar?

  11. gadają na salooooonie24 ….. abchelena obserwuje samoloty przez lornetkę , albo wrocławski ??? przez Warszawę jadą czołgi po nocy ….. salon szaleje -:( ……..

    komentów czoryty ….. do wyboru do koloru …

    poniosło mnie niestety na salony -:(

  12. poprawka : nie czoryty … tylko … w czorty …..

  13. Czołgi jadą na defiladę bo ktosie przypomniały sobie o 15 Sierpnia, w ramach pobudzania ,wiecie, ducha bojowego…

  14. noooo… nareszcie 🙂 … czekałam , czy ktoś się obudzi z tą refleksją…. 🙂

    ale ci patrioci nie pamiętają o 15 sierpnia :)))

  15. Jeżeli popełnił samobójstwo, to „pozamiatane”. Żadnej litości nie będzie…

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.