Pisałem to sto razy, ale jeszcze powtórzę, musimy odwrócić się od różnych, nieistotnych już demaskacji, bo to jest proste narzędzie politycznej walki, za pomocą którego czyni się z nas stado tępych baranów. Ja znam dokładnie wszystkie reakcje anonimowych komentatorów na takie postawienie sprawy, czytałem je wielokrotnie. Dają się one streścić w zdaniu – panie Maciejewski, bądź pan mężczyzną, trzeba wreszcie stanąć w prawdzie, trzeba wyjść na ulicę i się policzyć. Wychodźcie więc i się liczcie.
Demaskacja, żeby być ważna, musi być dokonana w momencie kiedy osoba demaskowana zajmuje ważne miejsce i ma jeszcze poważne możliwości działania. Wtedy demaskacja służy pozbawieniu tej osoby takich możliwości i odsunięciu jej od władzy. Jeśli ktoś nie ma możliwości i siły, by w takich momentach dokonywać demaskacji, milczy. Jeśli zaś nie milczy skazuje się na klęskę, ostracyzm, szyderstwo i zapomnienie. Tak jak rząd premiera Olszewskiego w roku 1992. Demaskacja dokonywana po czasie jest jak padlina, ma taki sam zapach i kolor, no i zlatują się do niej sępy, które szarpią z tego truchła co lepsze kawałki, a potem wymoczywszy je w wodzie z saletrą potasową, żeby nabrały lepszego kolorku, sprzedają jako świeżutką rąbankę.
Tak jest z różnymi książkami dotyczącymi ciemnych sprawek peerelowskich dygnitarzy. Ja akurat czytam książkę Joanny Siedleckiej, o literatach współpracujących z SB. To jest rzecz niesłychanie wstrząsająca, która niestety wobec otaczających ją okoliczności i sposobu w jaki została napisana, nie będzie miała za dwa tygodnie żadnego znaczenia. Gra tu sporą rolę także zachowawcza polityka wydawcy, który chciałby zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli wydać tę książkę, ale promować ją po cichu, żeby się ci co jeszcze żyją i ich rodziny nie zdenerwowali.
Większa część nowej książki Siedleckiej poświęcona jest Jerzemu Zawieyskiemu, postaci upiornej, którą ciągle jeszcze lansuje się jako głębokiego, katolickiego intelektualistę. Ta historia porusza wszystkich najbardziej, a to z tego względu, że Zawieyski był bliskim znajomym prymasa Wyszyńskiego. No i prezesem KIK, posłem na sejm, który coś tam w tym sejmie oprotestował. Był też Jerzy Zawieyski, współpracownikiem SB o ksywie „Teozof”, bo jakżeby inaczej. O jego życiu prywatnym nie będę pisał, bo jest ono głównym tematem rozważań Siedleckiej. Mnie ciekawi coś zgoła innego. Jak to się stało na przykład, że Zawieyski, żydowski chłopak o urodzie, powiedzmy, mocno przeciętnej, został żarliwym katolikiem i przez całą wojnę, nie niepokojony przez nikogo przemieszkał w ciepłym mieszkanku razem ze swoim przyjacielem Stasiem. Ja mam widocznie jakieś ciężkie braki w edukacji, albo może jestem przez kogoś systematycznie oszukiwany, ale nie umiem sobie wyobrazić tej sytuacji. Dwóch homoseksualistów, w tym jeden Żyd świeżo ochrzczony siedzą sobie w ciepełku, a za oknem okupacja, szmalcownicy, donosiciele, obozy koncentracyjne, gdzie tacy jak oni giną tysiącami. Tych kwestii Siedlecka nie omawia, bo jej książka dotyczy spraw powojennych. Okay, ale nie zmienia to faktu, że są to sprawy ciekawe.
Kolejna sprawa, oto pod koniec życia Zawieyski stracił głowę dla człowieka podsuniętego mu przez SB, który nazywał się Bogusław Wit Wyrostkiewicz. Pan ten penetrował środowisko homoseksualne Warszawy, co Siedlecką i jej wydawcę interesuje najbardziej, a jeśli idzie o inne zadania, to miał na przykład wkraść się w łaski Mazowieckiego, który wpuścić go miał, jako współpracownika do redakcji „Więzi”, gdzie tenże Bogusław Wit-Wyrostkiewicz, miał rysować plan rozmieszczenia biurek, a także ustalić kto przy jakim biurku siedzi. Tak to jest opisane, ale ja znowu mam wątpliwości. Rozumiem, że redakcja „Więzi” to był newsroom tak wielki, że nie wystarczyło wysłać tam fałszywego inkasenta, który rzuciwszy okiem na tych facetów i ich biurka, zapamięta jak to tam wygląda. Trzeba tam było posyłać jeden z najważniejszych kontaktów SB, zatrudniony w najbardziej drażliwym środowisku, po to by wkradł się w łaski Mazowieckiego. A po co miał się wkradać, skoro Mazowiecki był zaprzyjaźniony z Zawieyskim i w czasie kiedy wszyscy już tylko z tego starego durnia szydzili, on jeden pomagał mu i traktował poważnie? Mam nadzieję, że jestem dobrze rozumiany, bo w innym z kolei miejscu Siedlecka pisze wprost, że w klasztorze w Tyńcu księża udzielali ślubów homoseksualnych, które były „przykrywane” przez podstawione panny młode. To jest zarzut poważny i jak sądzę wyssany z palca. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych gangi czynne w Polsce nie zawracały sobie dupy takim folklorem rodem z jakichś pedalskich środowisk amerykańskiego środkowego zachodu. No, ale Siedlecka pisze o tym wprost i sprawę zamyka. Nie podaje żadnych szczegółów, ale przypuszczam, że to jest najbardziej śmierdzący kawał padliny, który nam podsuwa. I myślę, że wiele osób zechce go spróbować, tak ciekawie się prezentuje. Do czego zostanie użyty w przyszłości? Nie mam pojęcia, ale z pewnością zostanie użyty.
Idźmy dalej. Po śmierci Zawieyskiego, tenże Bogusław Wit-Wyrostkiewicz, zaczął żyć pełnią życia, omotał siostrę zmarłego, którą się rzekomo opiekował, ale pod pretekstem tej opieki przejął odziedziczone przez nią nieruchomości. Ani on bowiem, ani stały partner Zawieyskiego nie mogli przejąć tych aktywów, bo prawo nie przewidywało takiej możliwości. No właśnie, prawo PRL nie przewidywało możliwości dziedziczenia w związkach homoseksualnych, a prawo Kościelne naginane przez zdeprawowanych księży przewidywało według Siedleckiej śluby jednopłciowe. To bardzo ciekawe zagadnienie, bardzo…
Wyrostkiewcz umarł w roku 1984, a Siedlecka pisze, że był pierwszą polską ofiarą Aids, nie to jednak ciekawi nas najbardziej. Oto bowiem mamy w tej książce szalenie ekscytującą informację. Wyrostkiewicz donosił, pisze Siedlecka, na związanego z opozycją Andrzeja Seweryna. Z jaką opozycją związany był Seweryn? Z Mazowieckim? Kolegą Zawieyskiego? Po wczorajszych i przedwczorajszych demaskacjach widać dokładnie, kto gdzie stał i jaką miał funkcję. Do zadań osób takich jak Wyrostkiewicz nie należało bynajmniej donoszenie na bliźniego swego dotkniętego różnymi dysfunkcjami, ale pilnowanie, by tenże bliźni nie narobił zbyt wielu głupstw i szkód swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. Tak to chyba trzeba interpretować, nikt bowiem nie płaci agentom za liczenie biurek w redakcjach.
W zasadzie mógłbym już więcej nic nie dodawać. Wczoraj fragment wywiadu z Żuławskim, synem attache kulturalnego ambasady w Paryżu prowadzonej przez Putramenta, który siedząc w redakcji gdzie naczelnym jest Sierakowski mówi o kolegach swojego ojca per „komuchy”, a dziś ten Seweryn związany z opozycją, który pisał listy do Kiszczaka.
Oczywiste jest, że kiedy podnosimy takie kwestie, to nas się wyzywa od komuchów, bo któż inny jak nie komuchy dyscyplinował tych ludzi, kiedy chcieli poszaleć troszeczkę? Oni właśnie!Gdyby nie pilnowali naszych milusińskich, gdyby naznaczony im pasterz nie wyrywał jednemu z drugim flaszki z ręki, nie zakazywał rozwodów szkodzących państwu, środowisku i całej tej misternej, zbudowanej przez odpowiedzialnych funkcjonariuszy konstrukcji zwanej kulturą, nie odbierał narkotyków lub nie szantażował nimi, oni by się tam nawzajem powykańczali gołymi rękami. Dlatego dziś im się te dawne czasy przypominają i kiedy ktoś woła, że te ich postawy to skandal, oni odpowiadają – precz z komuną, bo znowu ktoś chce ograniczać ich wybory życiowe i krępować wolność twórczą.
Siedlecka zaś dokonuje demaskacji i pełna oburzenia pisze o tym jak ciężko spenetrowane przez SB i gejów było środowisko księży. Nawet sam prymas był w to zamieszany, co prawda zabronił pokropić trumnę Zawieyskiego i do katedry jej nie wpuścił, ale przecież znał go osobiście, ho, ho, tak, tak….
Jakby tego było mało, w czwartek w Krakowie, w Klubie pod gruszką odbędzie się spotkanie z Joanną Siedlecką, które poprowadzi Witold Gadowski. Ciekawe czy ją zapyta o te śluby w Tyńcu. No, ale to także nie jest najważniejsze. Pan Witold, sam znany demaskator, autor książki o nie mających nigdy miejsca przygodach Sumlińskiego, będzie przepytywał Siedlecką, która napisała, że Wyrostkiewicz wkradł się w łaski Mazowieckiego, żeby odrysować schemat rozstawienia biurek w redakcji „Więzi”.
Na ulicach zaś miast Polski triumfujące pochody KOD, a dziś z rana wywiad w WP z rozradowanym i zwycięskim Wałęsą. I tak w koło Macieju….a do mnie przychodzą różne idiotki i zarzucają mi brak odwagi….niechęć do demaskacji, uciekanie od prawdy…..
Przypominam wszystkim zainteresowanym zyskami wydawcom, że w dniach 4-5 czerwca odbywać się będą w Bytomskim Centrum Kultury targi książki, dla których pretekstem jest 1050 chrztu Polski. Uczestnicy nie płacą za stoisko, zgłaszać zaś swój udział w imprezie mogą pod adresem info@rozetta.pl
Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze.
W najbliższy czwartek zaś będę gościem ojców Karmelitów we Wrocławiu, Ołbińska 1, początek pogadanki o 17.30
O ile wiem, Tyniec to teraz wzorowo prowadzony benedyktyński biznes. Chciałbym być dobrze zrozumiany – piszę o pozytywnym wzorze do naśladowania, zaczynie. Możemy się zatem domyślić do czego ta padlina posłuży.
Też tak słyszałem. Zaprosiili kiedyś mnichów buddyjskich, żeby uczyć się od nich medytacji.
Poza tematem – ciekawe zestawienie zmian w TVP (może ktoś ma aktualniejsze) – jest nawet ktoś z TVTrwam.
http://www.polskatimes.pl/artykul/9289275,kolejni-dziennikarze-zwolnieni-z-tvp-nowi-prezenterzy-zmiany-w-telewizji-kto-stracil-prace-lista,id,t.html
zwykle ponad 100 komentarzy o niczym, a teraz nic? WTF?
W temacie – panie Coryllusie, jeśli się pan dziwi jak to jest, że Żyd się może nawrócić na wiarę katolicką to proszę spytać tego, który nazywa pana geniuszem.
Siedlecka, Kaliska, Poznańska. Przypomina mi się angielskojęzyczny dowcip o tym, że żydzi zatopili Tytanica, kończącego się puentą „Iceberg, Goldberg, they all the same” (http://www.servant.org/writings/humor/h_mfarj.php).
Nie czytałem tej książki – słuchałem dwóch prezentacji, ale tak jak pan to tutaj przedstawia to to jest ilustracja rozwalania KK i organizacji satelickich od wewnątrz, przy okazji mimochodem jakby dodatkowo przyczyniając się do potwierdzania propagandy, że KK wspiera takich homosiów i pedofili.
Rzeczywiście, był taki przypadek. Nie badałem go dokładnie. Ale w zeszłym roku zmienił się opat, stary – o. Bernard – niewątpliwie zbłądził na niebezpiecznych ścieżkach medytacji. Ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą, bo może o to właśnie chodzi.
„Stanisław Trębaczkiewicz (ur. w 1910, zm. w sierpniu 1980) – doktor psychologii, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Studiował w okresie międzywojennym w Wolnej Wszechnicy Polskiej. Jego przyjacielem i życiowym partnerem był Jerzy Zawieyski, którego poznał w 1933, podczas kursu dla nauczycieli w Wymyślinie. W czasie trwania związku z Zawieyskim był redaktorem jego publikacji wydawanych przez Tygodnik Powszechny – Droga katechumena (1971) i Dobrze, że byli (1974) (Biblioteka „Więzi”).”
Już wczoraj panu zwróciłem uwagę, że nie potrafi pan czytać ze zrozumieniem, a dziś znowu to samo. Ja się nie dziwię, że Żyd się nawraca, ale że udaje mu się przeżyć okupację razem ze swoim chłopakiem.
No i co? Po co to tutaj wpisałeś?
Wiez, podobnie jak Tygodnik Powszechny i wydawane codziennie Slowo Powszechne, a obecnie np. Gosc Niedzielny, byly czy sa instrumentami dezintegracji Kosciola siania zametu doktrynalnego.
Nie wiem, bo tego nie czytam
Nie WTF tylko WP – Wielki Post.
…grób Jerzego Zawieyskiego i Stanisława Trębaczkiewicza na Cmentarzu leśnym w Laskach…
Poza tym, sukces zawsze rodzi pokusę, a z drugiej strony furię. Piętnować zło i wspomagać dobro. Modernizm przeminie a Tyniec zostanie. Alleluja i do przodu! 🙂
?? „Okay, ale nie zmienia to faktu, że są to sprawy ciekawe.”
Ale to nie jest tekst o Trębaczkiewiczu? właśnie specjalnie chciałem to wyminąć, ale ty jak zwykle wiesz lepiej i musisz mi spychać dyskusję na pedałów tak?
Ta Siedlecka to jakaś gender menda do kwadratu 😉
nie na pedałów, a na KUL, Więź i Wolną Wszechnicę Polską
Ale one dzialaly jako pisma katolickie, nie bedac nimi w istocie. Nie byly tez adresowane do ludzi prostych, lecz do tzw. inteligencji i duchowienstwa, wiec szkody przez nie wyrzadzone sa ogromne. W redakcjach tych pism splataly sie sciezki tych, ktorzy mieli zarowno „odrebne” zdanie w sprawach koscielnych, jak i zdeklarowanych, lecz zamaskowanych wrogow KK.
A ta wczorajsza uwaga to nie wiedziałem, że to do mnie. Tylko, że wczoraj odnosiłem do innego komentarza, bez bezpośredniego związku z tekstem głównym. Pisano tu o uprawianiu ogródka, więc czuję się trochę usprawiedliwiony wobec braku nawiązania.
Jeśli chodziło panu oto, że jednoczesny homoseksualizm i żydowskie pochodzenie daje praktycznie zerowe szanse na przeżycie pod niemiecką okupacją, a to nawrócenie to tylko informacja która nic istotnego nie wnosi do komunikatu (poza obiektywnym zmniejszeniem szans na zaistnienie takiego zdarzenia), to przepraszam, rzeczywiście nie zrozumiałem.
Ale tak swoją drogą te trzy rzeczy naraz wiele mówią zarówno o kondycji neofity jak i przyjmującej go wspólnoty. I zdaje się, że to miało miejsce przed soborem watykańskim II i msza była odprawiana w rycie rzymskim i po łacinie.
Aaaa i Siedlecka mówiła, że nasz bohater miał stałego spowiednika, który też był jego kochankiem.
Rzeczywiscie, te Laski (Siostry Franciszkanki Sluzebnice Krzyza) wyrozniaja sie niespotykana w historii Kosciola otwartoscia na rozmaitych dewiantow, zbrodniarzy, apostatow i zydow. Po stanie wojennym przy nalezacym do ww. siostr kosciele sw. Marcina w Warszawie przy ul. Piwnej dzialal osrodek tzw. demokratycznej opozycji, w ktorym dzialali ludzie znani po ’89 z zajadlych nagonek propagandowych na KK.
Kawałek o: “Demaskacja, żeby być ważna, musi być dokonana w momencie kiedy osoba demaskowana zajmuje ważne miejsce i ma jeszcze poważne możliwości działania.” w sposób niepodlegający jakiejkolwiek dyskusji odpowiednio umiejscawia zabawy IPNu i żarliwe obrony Lesia przez Lityńskiego, Szejnfelda, czy Frasyniuka. Myślą, że dopóki lud bawicie się podrzuconym nieświeżym mięskiem to my, którzy odmawialiśmy lustracji jesteśmy bezpieczni.
Ta oszałamiająca szybkość w powielaniu i udostępnianiu dokumentów! Może w Warszawie coś wiadomo o pracy na drugą zmianę w IPNie i palących się światłach w budynku w głęboką noc. Trzymano te dokumenty właśnie na taką okazję.
Siedlecka i jej rewelacje to sygnał, że coś zaczyna się kręcić u nas wzorem USA. Tam „Spotlight”, a u nas ona i jej książka, a wczoraj Danuśka wyskoczyła z KK.
Widzi mi się, ale nie tylko mnie, że ŚDM oraz wizyta Papieża w Krakowie postawiły na nogi wszystkie siły, które realizować chcą cel, który wykładać się ma, że to nie jest wielkie wydarzenie i święto, więc lepiej pojechać na grilla.
Popędza ich do wytężonej pracy 1050 rocznica Chrztu Polski. 😛
Teraz lepiej można ocenić wściekłość po odmowie użyczania kościoła św. Katarzyny w Krakowie.
Toyah dorzucił jeszcze jeden krakowski kwiatek, a mianowicie stanowisko ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego ws. szantów w ww. kościele. Widać, że działania nacelowane są na Kraków, a Tyniec blisko.
bardzo ważny tekst.
„Opozycja” koncesjonowana przez „chamów” „zwalczała” „opozycje” koncesjonowaną przez”żydów”
A panu kalkulatorowi możesz odpowiedzieć że myśmy dawno policzeni…
Mazowieckiego..
A może to jest manewr okrążający zastosowany wobec procedury wyniesienia prymasa S. Wyszyńskiego na ołtarze. Wyciąga się takie na razie odlegle „smrody”, dalekie od osoby, ale kiedyś to się przyda żeby powiedzieć, że prymas:
– najpierw „współpracował z Zawieyskim”,
– potem będzie powiedziane że „przyjaźnił się z Zawieyskim”,
– a następnie że „prymas bardzo Zawieyskiego lubił”.
No i jak na ołtarze ma trafić prymas który bardzo lubił …………
Jeśli tak, to bardzo wredna robota, obrzucanie nie błotem a gnojem.
Lub jak piszesz sprzedawanie przez Siedlecką padliny, która ma wyglądać jak świeżutka rąbanka .
Wydawali nawet „poradniki” jak to robić. Przeglądałem kiedyś taki „rarytasik”.
Wyobrażaj sobie mękę Chrystusa i koncentrując się na swoim chi wydychaj powoli powietrze…
Ty „u”, ty popatrz na godzinę. My tu nie pracujemy jako komentatorzy na etacie, tak jak ty, Bóg wie przez kogo opłacany
Zakład dla Niewidomych w Laskach – ks. Stefan Wyszyński i Luna Brystygierowa. Szła tropami?
i obydwaj spłodzili siedlecką wg instrukcji oficera prowadzącego z WSI/sb/mossadu/..
Może jeszcze znajdą dokumenty SB o agentach i pięknisiach w KK. Albo jakaś wdowa przyniesie „sama”. Podarunek w sam raz na ŚDM. Demaskacja zgodna z wyśrubowanymi wymaganiami.
a kto to wie w tym mądrym społeczeństwie co to doktryna, a już o zamęcie w doktrynie to lepiej nie wspominać;
jedyna doktryna jaka ludek kojarzy to doktryna realnego socjalizmu, po dziś dzień
jedyne pismo katolickie to Nowy Testament, i ew. pisma rodzaju O naśladowaniu Chrystusa;
no i oczywiście życiorysy Świętych KK;
a wszelka reszta nie zdaje proby czasu, nawet w cezurze miesiąca
policzeni i to z dużą dokładnością
Nie tylko Luna. Wyszynskiego kardynala zas nie mieszalbym do tego. Czasem w Kosciele lepiej jakis czas tolerowac zlo, nie zaniedujac staran jego usuniecia, niz tepiac je z marszu, zniszczyc wieksze dobro – w tym przypadku ow zaklad dla niewidomych.
Odrzucil Pan literature koscielna? Pisma swietych synodow i soborow, Ojcow Kosciola? Samo Pismo (i wiara) wystarcza podobno protestantom do zbawienia, tak twierdza.
Kontakty z Zawiejskim nie sa w stanie zaszkodzic procesowi beatyfikacyjnemu Wyszynskiego. Przeciwnie, tu moze sie kroic wieksza podlosc: ze prymas o wszystkim wiedzial, byl wiec dobrze do tego nastawionym, a Zawiejski i Tyniec byli juz wowczas awangarda zwiazkow sodomickich.
Nie wolno przy tym zapominac, ze Tyniec ma na koncie tzw. Biblie Tysiaclecia, ktora zasluguje raczej na miano Biblii Tysiaca Bledow. To sprawa znaczeni powazniejsza niz slub zboczencow, co do ktorego tymczasem nie ma dowodu oprocz slow Siedleckiej.
Szło o to, że osoba o takiej przeszłości nagle zmienia swoje zachowanie. Przypomniałem sobie o Laskach i kardynale i wtedy ta zmiana ukazała mi się w innym świetle. Była gorliwym UBekiem i być może odeszła, by pracować pod przykryciem, a tu potrzebna była w i d o c z n a zmiana mentalna, więc… Resztę tłumaczy kontekst twojej wypowiedzi Dunaju.
„Od dawna ma pan te objawy?”
Grafika googla prawdę Ci powie.
10/10 😉
Ale to „oni” policzyli nas a nie „my sie”
Witaj
Widziałam tekst już rano, ale nie miałam możliwości skomentować.
Bardzo się cieszę, że po wczorajszym wstępie poprowadziłeś rzecz dalej. Nie miałam nawet komu tutaj dokładnie powiedzieć na czym polega zło tej ksiązki, bo nikt jej nie czytał. A ludzie ciągle sa spragnieni ujawniania kolejnych informacji.
Jest ta ich ciekawośc zrozumiała, ale poprzez to można się stać łatwym obiektem manipulacji… Co chyba już teraz jest jasne.
Cieszę się tez, że w komentarzach sprawa prymasa Wyszyńskiego tak jasno się pojawiła. Niepokój o to co dalej w Krakowie, szczególnie wobec zbliżajacych się tu ŚDM, pozostaje.
Miasto jest pełne inicjatyw i „inicjatyw”.
Dziękuję Ci za ten tekst i komentatorom za cenne komentarze. Przekazując dalej info o ksiazce i tym tu tekście będę mieć „w ręku” szersze spectum opinii – nie tylko – że ja tak uważam.
.
Sprawa odwoływania koncertu z tutejszego poziomu wygląda inaczej, ale już nie będe komentować po fakcie. Dość, że ksiądz wywinął się z pułapki „spóźnionym” tłitem.
Kto zna krakówek, ten rozumie zapewne.
.
a przeczytał Pan to wszystko? tą całą [podkreślenie] literaturę? i jakie z niej wnioski?
Dunaj – Oczywiście, ze masz rację taki proces to poważna sprawa. Tak sobie tylko pomyślałam, że zamieszczenie informacji o prymasie w tekstach których bohaterem jest Zawieyski może być przydatne (komuś, do czegoś) na wzór dowcipu „Że Kowalski ukradł rower, nie to Kowalskiemu ukradziono …”
tadman 29 lutego 2016 o 12:21
Dopoki nie ma dowodow, mozna tylko snuc przypuszczenia. Tajniak komunistyczny i zydowski w dodatku tez moze sie nawrocic, ale zeby tylu tych neofitow prosto z rezimu i akurat w Laskach? Co wiemy o pokucie tych ludzi? Zadoscuczynieniu za zbrodnie czy inne gorszace ciezkie grzechy, ktore bezspornie mieli na sumieniu?
Bo to jest stara i sprawdzona metoda: kilka, a jesli sprawa wielkiej wagi – to i kilkadziesiat lub ile sie da, prawdziwych informacji czy stwierdzen, i tylko po to, miedzy nimi umiesic jedna jedyna teze czy stwierdzenie bledne, nieprawdziwe lub bedace punktem wyjscia do dalszych atakow, bomba zegarowa lub ziarnem kakolu.
Odradzam brania udziału w spotkaniach autorskich z panią Siedlecką, bo tej pani nie da się słuchać – tak bardzo źle posługuje się polską mową. Acz jedną ciekawostkę z takiej imprezy wyniosłam i był to głos czytelniczki. Opowiadała, że literat i konsultant SB Jan Maria Gisges ma wciąż w mieście Nisko swoją ulicę (dla zabawy krzyżującą się z główną arterią – ulicą Wolności), a także izbę pamięci w miejscowej bibliotece. Pisma do władz jakoś nie skutkują. Jak długo więc Gisges ma wspólny winkiel z Wolnością, tak długo będziemy nabierani na demaskacje.
No, pierwszy już jest 😉
A wobec pytania p. Maciejewskiego, jak ci dwa tak spokojnie przezyli okupacje? Niewykluczone, ze zadzialaly tu te same czynniki, ktore umozliwily przezycie Igorowi Newerlemu, o ktorym juz Pan pisal.
Siedlecka o rzeczonej ksiazce:
https://www.youtube.com/watch?v=TXNYt9fYeCE
Sorry Coryllusie ale Twoje delikatne napomnienia są na darmo. Umiejętności czytania ze zrozumieniem nabywa się w podstawówce. Jeśli ktoś wtedy chodził na wagary to dzisiaj jest nie do odrobienia. Nikt już systematycznie nie odpyta co autor miał na myśli.
Przeżyli i mieli się dobrze Zawieyski, Newerly, Ranicki , …………
Tak, bo ta wojna nie byla do niech adresowana. Opowiadano mi o osobach, ktore nawet podczas lapanki czy zatrzymane w innych okolicznosciach, zadaly kontaktu z wymienionym z nazwiak funkcjonariuszem SS, Gestapo lub innym Niemcem, na terenach administrowanych przez Sowietow zas – z funkcjonariuszem NKWD czy partii, po czym byly wypuszczane. Po wojnie rowniez byly osoby nietykalne, ktorych aparat rezimowy nie osmielil sie tknac, one zas bardzo czesto prowadzily dzialalnosc, ktora oficjalnie byla zabroniona lub zastrzezona tylko dla panstwa.
Okropne, ile razy można powiedzieć „prawda”, używając tego słowa jako przerywnika. Nie da się jej słuchać.
Ja nie czytałam Siedleckiej i nie zamierzam, bo wiem jak bardzo krewni autorki są lansowani przez miejscowy gazwyb, który dopiero co zabiegał o to, żeby nowym patronem miasta nie mógł być bł. ks. Michał Sopoćko. Na szczęście właśnie nim został, 15 lutego.
Nie mozna jej sluchac, prawda?
Dawno temu, Gospodarz przepowiedział, że Leonardo Di Caprio, po występie w „Wilku z Wall Street”, będzie chylił się ku upadkowi poprzez występ w tym filmie skończy się jego kariera. Wczorajsze rozdanie Oscarów pokazała że jednak koniec kariery nie nastąpił. Napisałem ten post dla przypomnienia, ponieważ zapadło mi to bardzo w pamięć 🙂 przewidywanie przyszłości według Coryllusa.Pozdrawiam
Tez sie ciesze, ze Gospodarz „prowadzi rzecz dalej”, bo to bardzo dobry pomysl zwlaszcza
w swietle… arcyciekawych komentarzy… ja tez znalazlam dla siebie… arcyciekawy „watek
francuski”.
… jak to sie plecie… tyle lat po wojnie, te zaprzane czerwone, komusze autorytety… Putrament,
Broniewski, ich przezdolne zony i dzieci jeszcze bardziej przezdolniejsze… Zulawski, Seweryn,
… teraz coronia Marysia, Peszek, Janda, Tyszkiewicz… Pan Bog nie rychliwy ale sprawiedliwy!
Taka zemsta po dziesiatkach lat… kazde ich qrestwo bedzie obnazone! Co za bladz, co za
judaszowe plemie… trudno w to uwierzyc co to za szambo !!! Nie moge sobie wyobrazic jak
ta sprzedajna holota ma czelnosc wyjsc na ulice, pokazac sie ludziom majac oczywiscie pelna
swiadomosc, ze sa juz zeswinieni do konca swoich dni.
Ma pani racje, ze ludzie sa spragnieni ujawniania kolejnych informacji… i slusznie, ze sa one ujawniane. Uwazam, ze wielu, bardzo wielu ludzi jednak nie uda sie zmanipulowac, ludzie
zaczynaja myslec, owszem bedzie tez sporo manipulacji, ale robia to wylacznie ci zeswinieni
i zdecydowana wiekszosc merdiow, ktore robia to z premedytacja toczac wielka „piane”
merdialna jak np. kapusie w Polszmacie, TVN, szwabski onet, jakala, rowniez „zreformowana”
TVP i sprzedawczyk Sakiewicz ze swoimi merdiami, ktore robia ewidentnie „krecia” robote
w Polsce.
Po prostu musimy zwracac szczegolna uwage skad czerpiemy nasze wiadomosci i kto
je podaje… trzeba ciagle bardzo sie interesowac i byc bardzo przebieglym… tyle… a co tyczy sie
SDM to rowniez trzeba bardzo, bardzo uwazac… kto jest organizatorem, sponsorem tych
„inicjatyw”… chyba ludzie maja troche jakiegos rozeznania… i jeszcze zdrowego pomyslunku.
Ja tez czesto mysle o SDM, ciesze sie, ze przyjedzie do Krakowa Papiez Franciszek, ale
wszyscy uczestnicy tych radosnych dni musza tez byc bardzo czujni, prowokacji moze byc
cala masa, a tam jednak moze byc tlum ludzi… nie sadze jednak zeby do Krakowa przybyly
te 3 czy 4 nawet miliony, bedzie duzo mniej… sytuacja z emigrantami staje sie coraz bardziej
napieta… i jest pewne, ze powodowane jest to do jakiejsc konfrontacji… co z tego wyjdzie
to tylko Pan Bog raczy wiedziec
… poza tym uwazam – czysto prywatnie, ze wcale z okazji tego spotkania z Franciszkiem
wcale nie jest porzebny taki „wysyp” inicjatyw i „inicjatyw”… moze wiecej modlitewnego
zamyslenia… zdecydowanie mniej tej „goraczki sobotniej nocy”!
Mam tez nadzieje, ze Pan Gabriel bedzie zamieszczal sukcesywnie swoje „streszczenia”
z ksiazki Siedleckiej, bo np. ja nie przewiduje zakupu tej ksiazki… i raczej zmanipulowanie
mi nie grozi.
Ma Pan rację, to naprawdę cud. Każdy inny Żyd w tamtym czasie nie mógł się pokazać na ulicy, a chłopaki figlowali w najlepsze i jeszcze po wojnie robili kariery.
Przeczytajcie u Eski, co pisze o Mazowieckim. O WTK i innych
podpisywanych listach przez siłę spokoju wiedziałem, ale ta informacja robi wrażenie. Oni wszyscy mieli jakieś ciemne strony swojej osobowości.
Co znaczy WTK?
OK.
.
Tak jest. Wczorajszy koment przeczytałam. Też OK.
.
Mam nadzieję że będzie c.d. Bo ja to polecę komuś z komentarzami razem.
.
Dostał Oskara za „Zjawę”? Tak dobrze zagrał, że przy braku konkurencji, chcąc nie chcąc musieli mu dać tą nagrodę.
Molu, w mojej rodzinie, kuzyni mamy nosili nazwisko Birula – Sopoćko, więc ja uważam że jestem w jakiś sposób spokrewniona z bł. Ks. Michałem Sopoćko. Pewnie to megalomania, ale ….
W Warszawie awanturę robiono o nazwę Ronda „Radosław”, GW destabilizowała opinię społeczną w tym zakresie, ale mimo kreciej roboty GW jest rondo „Radosław”
Podobno w „Zjawie” strzela dwa razy z rewolweru nabijanego „od przodu” – ale i tak pójdę na ten film tylko będę miała trochę czasu. Kiedyś byłam w Kanadzie i w BC zwiedzałam góry skaliste. Myślę, że jak się raz zobaczyło piękno przyrody ( w wydaniu np. kanadyjskim) , to są inne emocje, to jest taka tęsknota za pięknem które kiedyś było na wyciągnięcie ręki.
Rzeczywiscie podczas wakacji „diabel” mnie podkusil i kupilam sobie w mojej rodzinnej
parafii w Polsce wlasnie „Goscia niedzielnego”… bylam porazona tresciami tam umieszczonymi !
Ta gazeta dla mnie… to wielkie nieporozumienie !!!
… byl to moj pierwszy i ostatni raz kiedy „skusilam sie” na GN… rodzine rowniez
„uswiadomilam” i juz… mamy z glowy wspomaganie tej „katolickiej” gazety.w
Zgodnie z miarami młynów sprawiedliwości, ja bym chyba poczekał jeszcze kilkadziesiąt lat na naturalną emeryturę L.D.Caprio. I wtedy oceniał trendy kariery.
PS.
Nawet ciężko choremu często się przed zgonem niespodziewanie poprawia.
Tez tak mysle, Pan Gabriel jest czlowiekiem nadzwyczajnie „Przewidujacym”,
swietnie zdaje sobie sprawe z… powagi chwili.
Wielu Polakow rowniez zdaje sobie sprawe, wielu z nas tu we Francji
jest mocno zaniepokojonych…
Trzeba o tym dzisiaj bardzo duzo rozmawiac, bo to jest na TERAZ bardzo
wazna sprawa!
Oj tam, megalomania. To miło mieć takie nazwisko w rodzinie, a właściwie taką osobę!
Co gryzie Gilberta Grape’a to było wejście smoka w wykonaniu DiCaprio. Smarkacz tak grał, że początkowo myślałem iż najęli prawdziwego upośledzonego. Tak zajęty byłem śledzeniem jego gry, łowieniem wyrazu twarzy, oczu i w końcu wiedziałem, że to jednak aktor. Brakło mu wtedy jeszcze doświadczenia, a już potrafił mylić pogonie.
Ostatni film to już nie magia kina, nie wielka kreacja, a raczej zabiegi techniczne. Miał kilka ról w swoim dorobku, które zasługiwały na Oscara, ale nie dostał go wtedy; z Martinem Scorsese było podobnie – dostał Oscara nie za swój najlepszy film.
Wrocławski Tygodnik Katolicki – okoliczności jego utworzenia też mocno ciekawe.
Tez tak mysle, zadna megalomania… a rodziny sie nie wybiera, to jak… dar losu.
Dane mi bylo poznac wielu Polakow z bardzo zacnymi korzeniami historycznymi.
Poza tematem – na cmentarzyku przy kościele św.Idziego w Inowłodzu odkopano prawdopodobnie szczątki Hubala.
Czyżby przymiarka?
http://wiadomosci.onet.pl/slask/nieletni-chuligani-zniszczyli-kosciol-w-zabrzu/wft4vq
🙂
Paradoksalnie zdobycie Oscara może być początkiem końca. Osiągnięty cel skutkuje często rozprężeniem… Dla mnie był niezpomniany w Infiltracji i ta statuetka już 10 lat temu mu się należała
Biskup Pieronek na posterunku – zapraszamy na najbliższy marsz KODu.
ogląda się z rozdziawiona buzią, jest super
dziś też działa ten mechanizm, trzeba mieć w portfelu stosowna wizytówkę i …
znam przyklad uratowania życia z egzekucji po wykazaniu ssmanowi, że źle dokonal selekcji i winien postępować zgodnie z rozkazem,- to był cud – beneficjent został katolickim księdzem
Zawieyskiego „pompowała” czas jakiś temu „Karta” wydając jego wyimki z „Dziennika” – nadal jest on u nich do kupienia. Takie pośrednie „walenie” w kogoś materiałami historycznymi jest typowe dla „karty”. Parę lat temu w ich kwartalniku pojawiły się wyimki z czyjegoś dziennika z 1968 r., w którym pojawiła się relacja z jakiegoś zebrania ZBOWiDu, czy czegoś innego, na którym głos zabrała „Kama” – zmarła w lutym tego roku. Autor przytaczał jej wypowiedź, o ile dobrze pamiętam okraszając jakimś swoim komentarzem z zarzutami o antysemityzm. Mniej więcej w tym samym czasie IPN do swojego „Biuletynu”, czy może już do „Pamięci.pl” dawał filmy na DVD z relacjami „Kamy” z zamachu na Kutscherę. Tak, że p. Siedlecka podąża przetartym szlakiem…
Ooo… ten byczek bozy to bedzie na posterunku do smierci… musza byc „solidne” kwity
na „jego ekscelencje”!
… coz… za pieniadze ksiadz sie modli, za pieniadze czlowiek podly !
Wśród broni nabijanych od przodu były pistolety jedno, dwu i czterolufowe można więc był strzelić raz i dwa i cztery razy.
A w XVI i XVII wieku używano karabinu maszynowego tylko nazywano go organki lub kartaczownica. Można było obejrzeć to cudo w działaniu w „Panu Wołodyjowskim” przy obronie Kamieńca.
Pieprzenie…. Oscara dostał za jeżdżenie po świecie i straszenie tłuszczy globalnym ociepleniem.
Tak. Był w Calgary i na własnej skórze odczuł zmianę temperatury z -5 do 17 w ciągu kilku godzin. To fakt. I teraz głosi światu „Hiobowe wieści” Zapomniał jednak dodać, że w tej części zachodniej Alberty to normalne zjawisko od wieków, które miejscowi Indianie nazywali Chinook. To ciepły front znad Pacyfiku spływający wprost z gór na region. To może być Oscar za robienie z siebie idioty – tak to widzą w Kanadzie.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.