sie 252019
 

Koszta reprezentacyjne to jest klucz do zrozumienia natury władzy. Dawniej było tak, że im większe koszta reprezentacyjne, którymi realizowano projekty uświetnienia władzy, tym władza była większa. Mam na myśli władzę jawną. Metody likwidacji władzy jawnej zaczęły się, jak przypuszczam, od redukcji kosztów reprezentacyjnych, lub ich zanegowania. To nie mogło mieć innego niż rytualny charakteru i mam nadzieję, że wszyscy rozumieją dlaczego. Pisaliśmy o tym sto razy, ale chyba za mało. Wszelkie reformatorskie pomysły ikonoklastów, wszelkie oszczędności w stroju, wszelki brak zbytku, który miał uświetnić duszę i charakter, to w rzeczywistości sposoby na negację i likwidację władzy jawnej, świętej i do tego jeszcze ciekawej z innych niż relacja pan-poddany, punktów widzenia. Co proponowano zamiast uświetnienia władzy za pomocą reprezentacyjnych budżetów? Tajemnicę. Na przykład wytwarzanie złota za pomocą alchemii. Zamiast tego można było jeszcze zaproponować jakąś hermetyczną naukę, która służyć będzie – a niech tam – porozumiewaniu się z aniołami. Skracam wszystko jak mogę na potrzeby tego tekstu i to mam nadzieję też jest zrozumiałe. Ktoś powie, że wytwarzanie złota za pomocą alchemii wiązało się z kosztami reprezentacyjnymi. W pewien szczególny sposób tak, ale odwracało też uwagę władzy od realnych problemów ekonomicznych, które należało rozwiązać. W końcu pojawiał się pomysł likwidacji lub redukcji kosztów reprezentacyjnych, a to wiązało się, jak mniemam, przekazaniu części władzy w ręce ludzi – zwanych ekspertami – którzy potrafili wytwarzać pieniądze. I nie jest istotne czy robili to za pomocą alchemii czy za pomocą operacji bankowych. W końcu pojawiła się myśl, całkowicie fałszywa i mająca bardzo zwodniczy charakter, że tylko ludzie o określonych poglądach i sposobie bycia, potrafią zmierzyć się z problemami dotyczącymi władzy i pieniędzy. Chodzi o tajemniczych gości w ciemnych ubraniach, demonstrujących na każdym kroku swoją dyskrecję i wyższość, którą rzekomo daje im jakaś tajemnicza wiedza o finansach. To jest brednia i wynik trwającej od wieków operacji na otwartych ludzkich mózgach. Operacji, która każe wierzyć, że przepych, złoto i wszelki zbytek musi podlegać jakimś racjonalnym ograniczeniom. A to niby dlaczego? Jak tego pojąć nie potrafię, bo w moim mózgu pojawia się natychmiast taka oto opozycja – jeśli ktoś nie wydaje pieniędzy na uświetnienie swojego kościoła parafialnego, albo rezydencji, musi wydać je na coś innego. Na co? Na jakąś tajemnicę. Na przykład na nieletnie prostytutki płci obojej. Czemu zaś nie, wszak pieniądze powinny być wydawane racjonalnie, a cóż może być bardziej racjonalnego niż tkwiące głęboko w sercu ludzkie potrzeby? Nic co ludzkie nie jest nam obce, prawda? Negacja i likwidacja władzy jawnej może się też odbywać poprzez opanowanie rynków przedmiotów tę władzę uświetniających. To się dokonuje za pomocą sieci pośredników, którzy najpierw tylko zarabiają, a potem zaczynają ingerować w rynek i zmieniać go według własnych kryteriów, te zaś nie mają nic wspólnego z kryteriami, na których zależy dysponentowi reprezentacyjnego budżetu. Nie ma on jednak w pewnym momencie wyjścia, bo pośrednicy tak konstruują ofertę, że może sobie wybrać tylko to, co oni wymyślili. W końcu przychodzi moment, w którym rynek przedmiotów reprezentacyjnych jest już niepotrzebny, a one same zostają zdegradowane i zamieniają się w jarmarczne jakieś zabawki, albo służą spekulacji na wielką skalę. Wtedy następuje ostateczna likwidacja władzy jawnej. I jeśli przyjrzymy się dziejom najnowszym zauważymy, być może pozostające bez związku, który istnieje tylko w mojej głowie, fakty. Mam na myśli rozwój ruchów awangardowych w sztuce i utworzenie FED. No dobrze, ale skoro władzy jawnej już nie ma, a władza musi istnieć i zaznaczać swoją wyższość, w jaki sposób realizowany jest reprezentacyjny program władzy tajnej? Poprzez prowokację. Ta zaś na obszar władzy przeniesiona została wprost z obszaru przedmiotów zbytku, służących dawno temu do uświetniania władzy jawnej. I w zasadzie została tylko ona. Władza realna, władza tajna, władza bankierów i organizacji religijnych o charakterze niemisyjnym, może zaznaczać swoje wpływy tylko za pomocą prowokacji. Wszystko inne będzie początkiem jej końca.

Wszyscy widzieli jak zachowała się żona Benjamina Netanjahu na lotnisku w Kijowie. Można oczywiście powiedzieć, że to jest wieśniara ze tarnogrodzkiego sztetla, której nikt nigdy nie dawał bardziej odpowiedzialnych zadań niż skubanie kur. No, ale jednak nie. Już to wyjaśnialiśmy. Takie rzeczy nie mogą mieć miejsca, a przynajmniej nie mogłyby mieć, gdyby zachowany był reprezentacyjny charakter władzy. Ktoś powie, że on jest zachowany, bo istnieje protokół dyplomatyczny. To jest złudzenie, albowiem ten protokół, nie generuje kosztów, a przez to jest bezwartościowy i służy tylko jako narzędzie kompromitacji słabszych organizacji. Można go zmieniać dowolnie, wszystko zależy od tego z jaką siłą oddziałuje nań władza realna, czyli tajna.

Wszyscy pamiętają historię zjazdu gnieźnieńskiego. To jest stary przykład, ale na nim najlepiej widać, to, co chcę wyjaśnić. Chrobry poniósł koszta, które zadziwiły Ottona, a pewnie i jego ludzi. I przez to nie było mowy o jakichś wygłupach, o rzucaniu chleba na ziemię, albo traktowaniu kogokolwiek z góry. Moc była widoczna i każdy się dobrze zastanowił, zanim coś powiedział. A o mówieniu czegoś głupiego nie było nawet mowy. W sytuacji jaką mamy dzisiaj, każda wizyta głowy państwa w kraju, który nie ponosi kosztów reprezentacyjnych, bo wierzy w dobre intencje gościa i protokół dyplomatyczny, może się zakończyć upokorzeniem i kompromitacją, którą w dodatku trzeba będzie znosić z uśmiechem na ustach. Oto przykład

https://www.timesofisrael.com/japan-pm-said-offended-by-dessert-served-in-shoe-at-netanyahu-home/

Czy Benjamin Netanjahu, jego ludzie i jego żona, tarnogrodzka przekupka, nie rozumieją kulturowego tabu Japończyków? Oczywiście, że rozumieją, ale chodzi przecież o zademonstrowanie władzy. Nie ma zaś, po likwidacji kosztów reprezentacyjnych i unieważnieniu władzy jawnej, innej możliwości przeprowadzenia tego, jak prowokacja. W dodatku w ramach protokołu dyplomatycznego. Tak to wygląda na gruncie dyplomatycznym. Są jednak jeszcze inne płaszczyzny komunikacji, w której władza rzekomo jawna, pochodząca z tajnych wyborów, musi liczyć się w upomnieniami ludzi reprezentujących nierozpoznane organizacje. Tu na przykład Jonny Daniels, o którym zdążyliśmy już zapomnieć, poucza premiera Morawieckiego, na okoliczność holocaustu. https://medianarodowe.com/premier-morawiecki-neguje-holokaust-sugeruje-jonny-daniels/

Jak widzimy, nieliczni żydowscy kolaboranci ratowali własne życie, a Brygada Świętokrzyska, na którą obraził się rabin Schudrich po prostu kolaborowała z Niemcami. Nie wiem jak w takim momencie ocenić Chaima Rumkowskiego, utrzymującego w łódzkim getcie władny burdel i wysyłającego na śmierć małe dzieci. Co on chciał przez to osiągnąć? Ocalić własne życie, czy może trochę zarobić? Może niech sierżant Daniels wyjaśni nam to przy następnej okazji.

Komunikacja odbywa się także poprzez kontakty prywatne władzy rzekomo jawnej z przedstawicielami władzy tajnej, nie korzystającej z dobrodziejstwa kosztów reprezentacyjnych. Oto przykład. Pan Rotszyld rozmawia z księciem Karolem.

https://www.reddit.com/r/conspiracy/comments/7fftvo/now_we_know_king_rothschild_reminding_prince/

Na dziś to tyle, wracam do socjalizmu, którego już znieść nie mogę. Muszę to skończyć jak najszybciej.

 

Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i na stronę www.prawygornyrog.pl

 

 

Tak się niestety składa, że dynamika rynku (a nie mówiłem, a nie mówiłem) w związku z okrągłymi rocznicami politycznych sukcesów Polski, jest tak słaba jak nigdy chyba do tej pory. Mamy wielkie plany dotyczące tłumaczeń, które od kilku lat są realizowane z budżetów, generowanych bieżącą sprzedażą. Niestety budżety te nijak nie pokryją dalszych, będących w trakcie realizacji projektów. Jeśli więc ktoś ma taki kaprys, żeby wspomóc mnie w tym dziele i nie będzie to dla niego kłopotem podaję numer konta. Ten sam co zwykle

 

47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

i pay pal gabrielmaciejewski@wp.pl

Jestem tą koniecznością trochę skrępowany, ale ponieważ widzę, że wielu mniej ode mnie dynamicznych autorów nie ma cienia zahamowań przed urządzeniem zbiórek na wszystko, od pisania książek, do produkowania filmów włącznie, staram się odrzucić skrupuły. Jak nic się nie zbierze trudno, jakoś sobie poradzę…

  30 komentarzy do “Deser w bucie czyli jak realizować władzę bez kosztów reprezentacyjnych”

  1. Sposób podania deseru co najmniej nietuzinkowy, bezkarnie lansowane lekceważenie wobec delegacji reprezentującej państwo o niezwykle tradycyjnej kulturze bycia i zapewne także bardzo tradycyjnym protokole dyplomatycznym.

    Nie wiem jak nazwać te trzy przywołane ilustracje chyba jest to jednak obnoszenie się z brakiem  brak kultury, a to co widać to małostkowość ze sztetla.

  2. Ciekawe jak się prezentował serwis obiadowy podczas  kiedy goszczono w Izraelu  prezydenta Trumpa z córką i zięciem (decyzja o budowie trzeciej świątyni).

    Zapewne wszystko było correct.

    A gdyby zastosowali prowokacyjny ubiór, że  Trump z zięciem  w tęczowych  koszulach i w dżinsach z porwanymi kolanami no to by się działo … poszłoby w świat jako upokorzenie holokaustu i dewastacja izraelskich emocji…. ile  kosztowało by „odszczekanie” takiej prowokacji ?

  3. tak więc ta władza … to jednak (gdzieś) jest … jednego flekuje prowokacjami a drugiego (stara się) oszczędzać (bez przesady na ile konieczne)

  4.  
    Podobno „kultura” to jest to, co człowiek pamięta, kiedy już wszystko zapomni, a reszta to złudzenia. Otóż, ja bym chciał, żeby nam, Polakom, podawano co tydzień tabletkę gwałtu wymazującą dokładnie pamięć, bo wtedy moglibyśmy pokazać taką kulturę, że nikt by nam nie podskoczył. Mam na myśli problem obciążenia pamięci takimi tematami ,jak tematy historyczne – najbliższy będzie 1 września (piszę o tematach , a nie wydarzeniach, bo jak było naprawdę nie wiemy albo wręcz prawdę się przed nami ukrywa, jak w przypadku dokumentów z Auschwitz, które zostały wywiezione do Moskwy i polscy historycy mają bardzo ograniczony do nich dostęp tak, że w sumie nie wiemy, co się działo w Auschwitz, czy innych tego typu miejscach), uniżony stosunek do lekarzy (szanowany zmarły producent filmu „Bogowie” o lekarzach na pewno przyczynił się do zwiększenia obrotu firm farmaceutycznych ojca, popularności chirurgii plastycznej i handlu organami, natomiast żadna z osób publicznych nie ośmieli się zwrócić uwagi na szkodliwość tytoniu czy alkoholu, bo tego po prostu nie wolno robić), uniżony stosunek do osób z tytułami profesorskimi, uniżony stosunek do artystów aktywnych i celebrytów, którzy nic nie muszą robić (od wielu lat nie powstał w Polsce przebój muzyczny, który można by z przyjemnością zanucić, ale artyści piosenkarze istnieją i mają się dobrze), uniżony stosunek do wszystkiego, co z USA, stąd mamy dziwne ruchy MSZ, Ministerstwa Kultury, kody kulturowe, rzekome zobowiązania, przy pomocy których nami się manipuluje, a na które człowiek ze zdrowym rozsądkiem, ale pozbawiony twardej pamięci byłby odporny. Na takich twardzieli nie byłoby mocnych i wtedy musieli by nas spalić, jak Indian w Amazonii, „bo oni nie mają kultury”, to znaczy nie są posłusznymi niewolnikami konwenansów. Nasi interlokutorzy musieliby na bieżąco udowadniać swoją wartość i przydatność dla nas.

  5. Ten Japoniec nie mógł użyć ani miecza, ani dumy?

    Wszystko płytkie, a w tym bajorku pełnym metanowych bąbli pływają dziurawe kajaki udające fregaty.

    Tak naprawdę zasady są proste, ale niedouczone małpy zawsze będą wesoło walić w znaleziony bęben i od czasu do czasu, między iskaniem, naparzać się kijami.

    Co się może zmienić na świecie, gdy nic nie może się zmienić?

  6. Zwyczajnie…

    … to po prostu jest  CZYSTE,  MOSKOWE  BURACTWO,  NIEUCTWO,  CHAMSTWO… i  nic wiecej  !!!

    Jeszcze nie znizac sie do ich „poziomu”… i  ZAWSZE  robic swoje,  tyle.

  7. Kapitalny wpis, Panie Gabrielu  !!!

  8. W 1913 w USA miały miejsce takie trzy wydarzenia:

    -utworzenie FED

    – zniesienie ceł na sztukę europejską

    – wielka wystawa sztuki współczesnej w arsenale- Armory Show

    Pośrednik między światem polityki a spekulacji sztuką – agent CIA John Quinn:

    https://en.wikipedia.org/wiki/John_Quinn_(collector)

    Pan ten kreował nie tylko malarzy i rzeźbiarzy, był tez zainteresowany literaturą (Conrad, Ezra Pound), nadzorował agenta infiltrującego polityków pochodzenia irlandzkiego (Alistair Crowley). Można domyślać się więc, że Telema to projekt CIA. Very busy gentelman.

    A na marginesie: wystawę „młodego polskiego malarstwa” w 1988 roku również nazwano „Arsenał”. Wojskowe buty wystają spod kolorowej kołdry tzw. sztuki współczesnej

  9. ta humoreska „buty na stół” pasuje też do memów (przedwczorajszych) gdzie chodziło o nas w aspekcie że:  my nie słabsi, nie gorsi, nie głupsi… tylko (dowiadujemy się ostatni) a na wstępie kreatorzy biznesu nawet się nikt nie zapytają czy życzymy sobie instalowania jakowyś wynalazków na naszej ziemi. Mamy wyznaczone być terenem czyichś zysków, taką nam rolę przypisała jakaś tajna władza.

  10. z butem na mównicy to jeszcze niejaki Chruszczow popisywał się swoją kulturą

  11. Super extra  !!!

    Piekne to jest, Pani Marto jak odkrywamy coraz bardziej i bardziej jak to „nasze panstwo” pogrywa sobie z nami obywatelami w BAMBUKO  !!!

    Oj, wystaja wystaja te „wojskowe buciory”  we  wszystkim czego sie nie dotknie „nasze panstwo.  Dobrze dal Pan Bog,  ze ten degenerat i zbok  JQ – pierdyknal przedwczesnie  w kalendarz  – majac 54 lata… na  „raka watroby” – tak jest napisane we francuskiej wiki… bo strach pomyslec co by jeszcze ten platny pacholek  „wykreowal”  !!!

  12. Genialne  !!!

    Szkoda, ze  nasz mlody „producent filmowy” tez „miliarder” wylecial do wody z tej obciachowej lajby, szumnie zwanej „motorowka”… „na zakrecie”… i nic i nikt z kilkuosobowego towarzystwa mu nie pomogl…

    … ciekawa jestem, czy on tez, ten nasz „znany” producEt filmowy… 2 filmow – wzorem innych „swiatowych miliarderow”  tez zakladal nogi na stol.

  13. Symbol sukcesu czyli amerykański biznesmen z nogami na stole lub biurku jest z nami od ponad stu lat, ale chyba czeka na wyjaśnienie historyczne. Być może to buty były symbolem sukcesu, a ich pokazanie gościowi siedzącemu na krześle przed biurkiem dawało przewagę negocjacyjną. Z pewnością był to popularna pozycja redaktora naczelnego w amerykańskich wydawnictwach. Umberto Eco sądzi, że robił tak Sam Spade lub Marlowe.

    Zupełnie niesamowity jest jednak amerykańsko-izraelski film Norman z roku 2016 z Richardem Gere w roli żydowskiego pośrednika biznesowego, który korzysta z wizyty dobrze zapowiadającego się izraelskiego polityka, by wkręcić się w biznes między Izraelem a diasporą żydowską. Zaprzyjaźnia się z tym politykiem i za swe ostatnie dolary kupuje mu w prezencie luksusowe buty. Za trzy lata polityk zostaje premierem i ten prezent staje się dla niego kamieniem u szyi.

    Oto plakat z butami. Buty są tu sfotografowane na wystawie sklepowej. Dekorator umieścił je na rachitycznym drzewku, a pies pod drzewkiem unosi tylną łapę w charakterystycznej pozycji.

  14. Uniwersalnym wskaźnikiem zamożności i kultury jest ilość dzieci w rodzinie oraz jak wygląda stół w czasie obiadu, jakość i ilość potraw. U młodych Polaków czasem stołu z prawdziwego zdarzenia nie ma w ogóle (tak się projektuje kawalerki) i jest średnio jedno dziecko na dwoje dorosłych. Muzułmanie już nas przegonili, Ukraińcy zrobią to za chwilę. Nie da się zjeść na mieście szybko i smacznie w polskich jadłodajniach. Jest to niemożliwe, bo albo jest bardzo drogo, albo taniej, ale brudno i nieapetycznie i wygrywa kebab z ukraińską załogą. W gastronomii jesteśmy na szarym końcu w świecie i pod względem jakości życia rodzinnego również. Buty i odzież mogą być wyznacznikiem sukcesu na drugim miejscu, chociaż akurat nam to bardzo imponuje, ale jak nie ma co jeść, a taka sytuacja zdarza się w naszej kulturze coraz częściej, to robi się nieciekawie. Wystarczy popatrzeć, co Polacy kładą na taśmę przed kasą w supermarketach. Głównie jest to wóda, dużo plastiku i tektury w opakowaniach, a dla niedożywionych i zaniedbanych emocjonalnie dzieci kupuje się chemiczne zagłuszacze głodu, w tym lody i slodycze. W muzułmańskich rodzinach jedna osoba w rodzinie zajmuje się wyłącznie kuchnią.

  15. Może u Pana nie ma stołu w mieszkaniu, nie gotuje się w domu i napycha się dzieci słodyczami. Większość Polaków, których znam, gotuje w domu, bo to taniej i smaczniej.

    Jak moje dzieci były małe to strasznie mnie denerwowało, że w tych tak uwielbianych przez Pana Niemczech obce starsze panie na ulicy chciały dawać moim dzieciom żeli i cukierki, a moje dzieci wtedy takich rzeczy w ogóle nie znały i nie jadły.

  16. To był drugi Arsenał, bo pierwszy był w latach pięćdziesiątych.

  17. No tak, ale on miał obydwa buty na nogach, a ten, którym walił w mównicę wyjął z kieszeni

  18. Dziś prawdziwych Japońców już nie ma

  19. nie ma tego filmu na cda, szkoda, ale ponieważ wskoczyłam do wiki z R.G to obejrzałam film (tytuł?), bohater jest na delegacji w Chinach i ma sprzedać nowości pop muzyczne z USA, Chińczykom (młodym) ta produkcja muzyczna się podoba ale starszemu pokoleniu nie i Richard wpada w intrygę (wojna starszego pokolenia z młodszym pokoleniem o moralność Chińczyków), więc 3/4 filmu to proces Richarda przed sądem chińskim jako oskarżonego o zgwałcenie i zabicie młodej (b. ładnej) portrecistki.

  20. Nie wiedziałam, że Chruszczow tego buta którym stukał o mównicę, to wyjął z kieszeni. Wpadłam w stupor/zdumienie jak przedstawiciel tak wielkiego państwa o ustroju tak postępowym jak ZSRR, mającym za zadanie rozsiewanie postępowego bo komunistycznego i z gruntu słusznego dobrego przykładu innym państwom które są oczywiście wsteczne i zacofane, mógł sie wspierać takim atrybutem  jak „but z kieszeni”. Coś takiego mógł podpowiedzieć tylko imperialista (trzymający nogi na biurku) .

  21. but jako argument w dyskusji (Nikita)

    but jako obrażanie gościa (Beniek)

  22. Ten film jest na CDA, tylko pod innym tytułem:

    https://www.cda.pl/video/1711957e7

  23. Dzięki, wieczorem obejrze  i może mi się uda skomentować

  24. Ciekawa analiza.

    Pytanie: jak się ustosunkować do takich prowokacji?

    Samo jej zauważenie to już jest dużo. Ale jakie to ma znaczenie?

    Ps. A gdyby tak Japończyk ściągnął swojego buta, grzecznie z niego przedmuchał smród nadstołem biesiadników i zapytał żartem premierową czy nie chciałaby spróbować lodów z japońskiej miseczki?

  25. Gratuluje. Az nie mogę uwierzyć, ze ta jakość jaką tu odnajduje nie daje Panu milionów. Wyrazy szacunku.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.