lis 062019
 

Przyrzekam, że nie napiszę nic o Donaldzie Tusku i jego politycznych planach. Postaram się także nie pisać nic na tak zwane tematy bieżące, a przynajmniej na razie.

Zastanawiałem się wczoraj po czym poznać będziemy mogli, czy Nobel dla Olgi Tokarczuk jest ważny czy nie? I pomijam tu nasze oceny tego smutnego faktu. Otóż poznamy to, po wielkości konduktu idącego za trumną pani Olgi. Wielu z nas tej chwili nie doczeka, ale ci, którzy doczekają będą mogli zaświadczyć o wadze tej nagrody. I niech mają w pamięci to, co tu teraz napisałem.

Dziś zaś odpowiemy sobie na pytanie, jak się konstruuje literatów w Polsce, czyli na czym polega ta cała autentyczność w przekazie i postawie, o której tyle mówiliśmy. Pomijając kreacje służbowe, czyli wszystkich starzejących się tajniaków, którzy muszą nam dziś opowiedzieć o romantycznej stronie swojej natury, do stworzenia literata potrzebne są następujące elementy – pasja, trudne dzieciństwo i przemiana duchowa. Proporcje tych elementów, wszystkich jak jeden wyciągniętych z d…i całkiem w prawdziwym pisaniu nieważnych, decydują o tym, czy literat będzie rozlazłą ciotą, czy może twardzielem, co z wdziękiem potrafi przeładować karabin. Zacznijmy od pasji, nie może ona być byle jaka, musi być szczególna, znacząca i wskazywać na kierunek rozwoju duchowego autora. Pisarze mieli kiedyś prawdziwe pasje, Nabokov na przykład był entomologiem i specjalizował się w motylach. No, ale dziś takie histerie są nie do zaakceptowania przez rynek i pośredników na nim działających, bo oni chcą od literatów aspirujących otrzymywać komunikaty zrozumiałe przede wszystkim przez nich samych. No, a jeśli przyjmiemy, że wszyscy pośrednicy na rynku książki to zdemobilizowani stójkowi, to cóż oni mogą, do cholery rozumieć z otaczającego ich świata? Jakie relacje są w zasięgu ich percepcji? Tylko te związane z prokreacją i strzelaniem. To jest oczywiste. I tak rośnie popyt na pisarstwo deprawacyjne, albo romantyczne, a także rośnie popyt na autorów deklarujących zainteresowanie bronią palną. I tu dochodzimy do Szczepana Twardocha. Ktoś powie, że on przecież zaczynał od znakomitej książki, zatytułowanej „Epifania wikarego Trzaski”, która wielu ludziom się podobała. Jesteście naiwni jak dzieci. Chodziło tylko o to, by zestawić pięknie brzmiące słowo Epifania ze swojsko brzmiącym słowem Trzaska. To wystarczy, by przekonać wszystkich sfrustrowanych mężczyzn, którzy nie są w stanie decydować sami o sobie, że ten Trzaska, choć ksiądz, to właśnie ich alter ego. A objawienie, o którym pisze Szczepan dotyczy ich właśnie i wydumanych religijnych dylematów, które mają ich wyzwolić z licznych ciążących na ich garbach opresji. To czysta socjotechnika. Kiedy okazało się, że na Trzasce za dużo się nie natrzaska, Szczepan ogłosił, że fascynuje go broń i daleka północ. Tu już można mnożyć przykłady i analogie – Centkiewiczowie, Jack London, Curwood itp., itd., cała ta produkcja pełna nieprawdziwych emocji, fikcyjnych dylematów, rzekomych inspiracji i tanich wzruszeń. Jeśli zaś idzie o opresję, to Szczepan znajduje się w polskiej, nędznej opresji, która przeszkadza mu robić prawdziwą karierę. I już, pisarz gotowy.

Chciałbym teraz, dla przykładu wprost, żeby pokazać wszystkim jak wygląda pasja, głębia i zaskoczenie, i zacytować moją rozmowę z prof. Ostaszewskim, taką krótką wymianę zdań jaka odbyła się na fejsie. Dotyczyła ona kwestii tu omawianej, czyli tego, dlaczego Leo Perutz nie dostał Nobla. – To pan nie wie – zapytał mnie Krzysztof Ostaszewski. – No nie wiem – rzekłem. – Bo był aktuariuszem ubezpieczeniowym, a żaden aktuariusz ubezpieczeniowy nie może być sławny. Jego kuzyn Max też nie dostał Nobla z medycyny, a powinien…Tyle.

Moim zdaniem to jest początek trzech przynajmniej ciężkich od znaczeń powieści. Nikt tego jednak nie rozumie, albowiem pośrednicy decydujący o sprzedaży i aspirujący do tego, by kształtować umysły czytelników, operują na poziomie sierżanta Kloca z jednostki specjalnej w Orzyszu i wyżej nie wzlecą, bo im pełne portki przeszkadzają. Mogą tylko strugać kolejnych Szczepanów z tego samego kaczana kukurydzy i wraz z nimi delektować się kawą latte pitą na tarasie hotelu, gdzieś w Toskanii. Bo to akurat kojarzy im się z wyrafinowaniem.

Jakby ktoś chciał pogadać z prof. Krzysztofem Ostaszewskim, aktuariuszem ubezpieczeniowym, o literaturze, to informuję, że będzie on uczestnikiem konferencji w Kazimierzu Dolnym. Będzie tam gościem, nie wygłosi wykładu. Przelatuje akurat wtedy obok i postanowił się zapisać.

Kreacja autorów zaczyna się wcześnie, zwykle już na studiach. Nie ma takiego młodzieńca z pretensjami do ilorazu, który nie chciałby zostać pisarzem. Usiłuje on odgadnąć, czego też chcieć mogą odeń pośrednicy i albo robi jakiś skandal, albo modli się w miejscach publicznych z nadzieją, że ktoś zwróci na to uwagę, albo też deklaruje miłość do określonego rodzaju publikacji, które ubogacają i uwznioślają go duchowo. I tu z miejsca tworzy się pewna hierarchia, bardzo dodajmy powierzchowna. Bo skąd student historii sztuki ma wiedzieć jak się rzeczywiście sprawy miały z tymi pisarzami i ich książkami? Tylko z Gazety Wyborczej i z pokątnych rozmów jakie prowadzą jego starsi koledzy liczący na to, że też zostaną zainstalowani na rynku literackim. No, a jeśli hierarchia, to są w niej obiekty ważne i ważniejsze. Zwykle, za moich czasów, na samej górze, była książka „Człowiek bez właściwości Musila”, o której już mówiliśmy. Książka, nie czytana przez nikogo i przez wszystkich omawiana ze szczegółami. No, ale o to właśnie w tym chodzi, żeby już na wstępie wyselekcjonować tych, co mają największe zdolności do konfabulacji i łatwość przeskakiwania z tematu na temat. Jak sobie przypomnę tych wszystkich aspirujących kolegów, którzy chcieli zostać sławnymi pisarzami, to muszę jasno stwierdzić, że wszyscy przegrali. Żaden nie został pisarzem, za to wielu usiłuje przekonać otoczenie, że to przez fakt, iż literatura prawdziwa nie istnieje, są tylko oszuści, którzy się nie poznali na geniuszu. To jest słabe usprawiedliwienie, a ja dodać od siebie mogę taką radę dla wszystkich studentów – lepiej chlać i zabawiać dziewczęta dowcipami, nawet nie szczególnie wyszukanymi, niż czytać te nikomu niepotrzebne idiotyzmy, z nadzieją, że ktoś zwróci na człowieka uwagę. Większa jest wtedy szansa zostania pisarzem. Naprawdę.

Wróćmy jednak do przemian duchowych. Najważniejsze na rynku przemiany dotyczą odkrycia przez człowieka młodego i wrażliwego antysemityzmu w narodzie, bądź pedofilii w Kościele. Od tego zaczynają się dziś kariery prawdziwe i mowy nie ma, żeby to wyszydzić, bo wszyscy, którzy głoszą prawdziwość tych dylematów, są opłaceni tak ciężkimi kwotami, że prędzej odrąbią sobie rękę niż przestaną o tym mówić. Przykład młodego Stuhra jest tu najbardziej znamienny. Lepszy odeń jest tylko Hołownia Szymon, który ogłosił przedwczoraj, że trzasnął kiedyś jakiegoś księdza z tak zwanego liścia, albowiem ten objął go zbyt czule.

Powyższe przykłady nazwałem diagramem literackim, a diagram to uproszczony schemat. To nie jest dobry tytuł, albowiem na naszym rynku nic, poza tym diagramem nie ma. Jest tylko uproszczony schemat. Od czasu do czasu, ktoś włącza jakiegoś bęcwała i ten wygłasza w TV napisane przez kogoś innego kwestie, które akurat korespondują z trendami publicystyczno-propagandowymi. Czy to znaczy, że nie ma prawdziwych problemów, które do literatury się nadają i nie zalatuje od nich polityką i propagandą? Są, ale nie mogą się przebić, albowiem tak zwana sfera intymna życia człowieka, a nie mam tu na myśli dylematów związanych z tym, jak i z kim spędzić sobotni wieczór, została zagospodarowana przez politykę. Najlepszym przykładem może być ostatnie arcydzieło kina czyli film „Joker”. Normalny, oklepany amerykański socjalizm, mający uspokoić biednych, słabych i chorych, a także utrzymać ich na swoich miejscach, przebrany w kostium wariata. To wszystko.

Powtórzmy jednak raz jeszcze – czy nie ma prawdziwych problemów? Są, mają je aktuariusze ubezpieczeniowi, którym odmawia się Nobla, mimo że są wrogimi Kościołowi żydami, okultystami, matematykami rodem z magicznej Pragi, pomieszkującymi w Wiedniu, o mało nie wylądowali w komorze gazowej, a ich największym wielbicielem był Kazio Borges. A Nobla nie dostali. Można? Oczywiście, że można.

Tokarczuk zaś dostała, a w kolejce czeka Szczepan i tak się denerwuje, że mu się ta kawa toskańska na spodeczek wylała, bo jej do ust nie doniósł.

A propos, czy ktoś może wie, co tam słychać i zapomnianego geniusza, specjalisty od opisów delirycznych, Jerzego Pilcha?

  27 komentarzy do “Diagramy literackie”

  1. W kwestii p. Pilcha uważam, że jest to bardzo inteligenty człowiek, ponieważ w pełni zdaje on sobie sprawę, że klasyfikuje się do kategorii „nic specjalnego” i jest mu z tego powodu smutno. Korzystając z omawianej tu powieści Martin Eden wypadałoby mu tylko powiedzieć: „szanuję i podziwiam pańskie niepowodzenie”.

  2. Tak, to dobra riposta, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę relacje Pilcha z PZPR

  3. ale na klepsydrze zawierającej informację o tym smutnym zdarzeniu – pogrzeb – (na pewno) będzie info, żeby nie przynosić wiązanek tylko tą kasę  przelać na schronisko albo coś w podobie.

    odczłowieczanie będzie już w rozkwicie

  4. Drogi Coryllusie, szczyt szczytów to był 'Ulisses’ Joycea a nie Musil. Nikt nie przeczytał a wszyscy dyskutowali i rozkładali na części.

  5. U nas był Musil, Ulisses był passe

  6. Odczlowieczenie dopiero bedzie???… Jacek Holowka, profesor filozofii i etyki z afrykanskiej (w sensie wyznawanych wartosci) uczelni „Uniwersytet Warszawski” uwaza, ze obecne prawo regulujace chowanie zmarlych w Polsce i w Europie jest dziwne i ograniczajace swobode, wiec – wnioskuje etyk – nie ma obowiazku jego przestrzegania, ani nie ma sensu, zeby to prawo traktowac powaznie. Jak dalej uzasadnia prof. Holowka, cialo zmarlego Piotra Staraka rodzina miala prawo pochowac, a raczej miala kaprys (prawo jest pojeciem reakcyjnym) – gdzie im sie zywnie podoba, ot zakopac gdzies pod krzakiem. Na Zachodzie faktycznie juz jest tak, ze chowa sie szczatki w lasach, na polach, prochy rozsypuje do rzeki, nad jeziorem, bo w koncu Matka Ziemia Pachamama wszystko przyjmie (nowa bogini w Watykanie). Efekt bedzie taki, ze kupujac nieruchomosc mozemy miec zakopane zwloki w roznych miejscach, a w nocy szuranie na poddaszu.
    A co, jesli wdowa po producencie filmowym bedzie chciala poobracac kosci meza? Kto jej zabroni?
    https://turystyka.wp.pl/famadihana-swieto-zywych-trupow-6043965452145793g/8
    Wspolczesna Antygona w latach 1970-tych postawilaby urne z prochami na telewizorze, ale teraz produkuja takie cienkie telewizory, ze sie nie da na tym nic postawic. Praktyczniejszy bedzie diament wyprodukowany z prochow:
    https://finanse.wp.pl/nie-tylko-trumna-z-prochow-diament-albo-nawet-drzewo-6311550004840065a
    https://www.o2.pl/quiz/6339437153793665/start
    Najwieksza tandeta naszych czasow jest instytucja uniwersytetu. Poniewaz rolnicy wciaz sa najwieksza grupa spoleczna, ktora musi sie trzymac realiow i nie moze sobie pozwolic na zadna lipe, bo nie zbierze i nie sprzeda plonow, a wiec nie sa takze podatni na hipisowska propagande, wiec oni przed kilkudziesieciu laty zostali przeznaczeni do modernizacji i stopniowej likwidacji. Z tego powodu po wojnie przerazone baby i chlopy sila odrywano od pluga i nahajami zaganiano do uniwersytetow. A dzisiaj mamy wybitnych profesorow, doktorow h.c. i absolwentow tworzacych ciekawa kulture.

  7. Literatura popularna, rozrywkowa, przygodowa zostala uksztaltowana w duzej mierze przez piszacych medykow, lekarzy o specjalnosciach od psychiatrow po ginekologow.
    „Lustige Geschichten und drollige Bilder für Kinder von 3 bis 6 Jahren” dr Heinricha Hoffmanna z 1845 r. znane jako Struwwelpeter – ksiazka dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat z ilustracjami dla nieumiejacych czytac. Zabawna i makabryczna. Liczne nasladownictwa w naszej kulturze.
    https://sites.google.com/a/maurong.site/lonnyheadley/struwwelhitler-a-nazi-story-book-by-dr-schrecklichkeit-eine-struwwelpeter-parodie-von-1941-3866710143
    Targetem literatury lekkiej sa glownie dzieci i kobiety.
    Dzieci na calym swiecie czcza i uwielbiaja piratow. Niektorzy z nich, okrutni mordercy po smierci stali sie postaciami demonicznymi, z ktorymi maja problem egzorcysci, gdy fascynacja ta jest zbyt silna. Taki przykladowy Dirlewanger z Karaibow (formacje wojskowe, w tym SS uzywaly czaszki, symbolu piratow):
    http://www.jacksparrowcostuming.com/images/New_Jack_Sparrow_totals_2012.jpg
    Batman i Joker sa przedmiotem analiz psychiatrow i na odwrot: ciezkie przypadki kliniczne staja sie kanwa dla scenariuszy filmowych.
    http://www.psychosoziale-gesundheit.net/bb/pdf/BB_Batman_und_andere_himmlische_Kreaturen.pdf
    Heidi Möller, St. Doering (Hrsg.): BATMAN UND ANDERE HIMMLISCHE KREATUREN Nochmals 30 Filmcharaktere und ihre psychischen Störungen Springer-Verlag, Berlin-Heidelberg 2010.
    Czlowiek karmiony od dziecka taka strawa nigdy nie bedzie normalny.
    Dramatem polskich pisarzy jest to, ze nie sa dosc nienormalni, poje****, „crazy” w porownaniu z ich zachodnimi kolegami (por. dredy Tokarczuk z fryzurami postaci wystepujacych w „Piaratach z Karaibow”), dlatego w wywiadach czesto daja upust swojej frustracji z tego powodu.

  8. Pilch zakłada wydanictwo, chyba podejrzał Coryllusa

  9. To by sie zgadzalo, taki Kafka co cale zycie w ichnim zusie pracowal tez nobla nie dostal. Z drugiej strony hemingway co to i z karabinem biegał, po safari i morzach jezdzil i plywal tez nobla nie dostapil…

  10. A co u Doroty Masłowskiej?

  11. Przygotowuje zapewne serię obrazoburczych bestsellerów

  12. Na poczcie wczoraj widziałam, sprzedają nową kniżkę Pilchową pt. „Żółte światło”. Ten człowiek nic nowego nie jest w stanie wymyślić niż seks starca z piękną młódką jak zwykle:
    „Była piękną kobietą. Ja byłem starszym wrakiem, przy niej budziłem się ze snu wiecznego”

  13. I dalej on tam, że ona wygląda na szesnaście lat. Tyle mogę przeczytać bez abonamentu w Wyborczej:)

  14. Jezeli ustawa stop pedofilii wejdzie w zycie, to filmy takie jak „Leon – zawodowiec” (wersja nieocenzurowana) beda zakazane. W tej wersji, ktora puszczano oficjalnie w kinach kilka lat pozniej po premierze jest duzo watkow pedofilskich. Natalia Portman, ktora grala w tym filmie dziewczynke Matylde miala wowczas 11,5 roku: domaga sie od Jana Reno seksu, mowi, ze jest juz dorosla i zaczyna sie starzec, wiec ma prawo itd., jest tez scena, jak Natalia zneca sie nad ofiara (jak dzieci – zolnierze ISIS). Pilch to jest malizna, nudziarz.

    Oczywiscie u nas film Luca Bessona byl kultowy i kazdy ojciec bylby dumny z takiej corki. Tymczasem w prawdziwej Francji sceny jak z filmow „Nikita” czy „Leon Le professionnel” sa na porzadku dziennym. Dla nas to sa jaja i nie do uwierzenia.

    Wychowanie podprogowe poprzez obraz filmowy to jest chyba przedmiot w szkolach filmowych, np. w „mistrzowskiej szkole Wajdy”…

  15. Pilch Stary człowiek i może.

    Czyli jednak trzeba kupić sztucer albo przynajmniej wędkę na marina.

  16. Poprawka: slynna aktorka pochodzaca z Jerozolimy miala wtedy 13 lat, czyli rzeczywiscie byla juz „stara”.

  17. Moja przepowiednia artystyczna

    Zajrzałem do starego dziennika londyńskiego Institute of Actuaries a tam reklama firmy Phœnix jako żywo przypominająca jedno z mych ostatnich udanych zdjęć natury.

    Aktuariusze rozpościerają skrzydła

  18. oj Georgius z czym się Pan chce porównać, przecież skrzydła z lewej strony to lata rozbiorów,  a te Pańskie to bieżący rok.

    No ale jeśli jest Pan osobą ambitną, to dlaczego nie, niech i tak będzie.

  19. Fotografia to dziwna sztuka. Ambitni kłamią, by zdobyć poklask. Niekiedy przyznają się do kłamstwa wiele lat później. Kłamstwo polega na wyborze kadru i wycięciu tego, co nie pasuje. Malarze też kłamią ale inaczej. Najcenniejszą rzeczą jest autentyczność, o której ostatnio pisał Coryllus.

  20. Pan jest autentycznym samorodkiem złota na tym blogu. Świetnie ilustruje Pan teksty Coryllusa.

    Po prostu skupiona na słowach Coryllusa że nagrody są przydzielane, że nagroda wcale nie są dla tych utalentowanych co na nią zasługują, że nagroda to forma kontrolowania kierunku rozwoju literatury (przez kogo ?), że jest jakiś rozdzielnik wg niego się ten rynek kręci – nie powinnam się złościć, tylko zauważyć, że ładnie Pan porównał piękno natury z wystylizowanym ulizanym kanonem malowania skrzydeł wiele lat temu. Pańska ilustracja to  porównanie prawdy ze stylizacją na prawdę.

    Sorry.

  21. Herb EX FLAMMIS ORIOR pochodzi z kultow staroegipskich i byl uzywany przez niektore rody arystokratyczne. Europa wcale nie byla chrzescijanska, przynajmniej nie w takim stopniu, jak nam sie wmawia i nie ma zadnego „wspolnego fundamentu chrzescijanskiego w Europie”, o ktorym mowil Jan Pawel II, tylko byla i jest ciagla walka chrzescijanstwa i przyjaciol lichwy.

    https://en.numista.com/catalogue/pieces137934.html

  22. Ps. Na awersie monety zawsze jest GWARANT, na rewersie wizerunek jakiegos smiesznego, malo istotnego faceta.

  23. W tym przypadku moge sie mylic, moze byc tez na odwrot. Jest to sprawa dyskusyjna, czy podstawa prawna wybicia monety byla wola lokalnego wladcy, czy gwarancje jakichs tajemniczych zbirow.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.