cze 102020
 

Pisarze prześcigali się w szczegółowych i pełnych uwielbienia opisach wiejskiej specyfiki, chłopskich amorów oraz życia i zwyczajów chałup, starając się wydobyć na światło dzienne domniemane diamenty zamknięte w szorstkich duszach.

Emanuel Małyński „Nowa Polska”

Mogę się mylić, ale sądzę, że ludzie przychodzą na SN głównie dlatego, że są tu traktowani serio i mają poczucie swobody. To jest jedyne chyba, jeśli nie liczyć serwisów specjalistycznych poświęconych różnym hobby, takie miejsce w sieci. Ono się odróżnia od innych miejsc gdzie uprawia się publicystykę, dlatego, że tamte portale służą temu jedynie, by podłączyć maksymalnie wiele osób pod dyskusje prowadzone w mediach. Te zaś, jak wszystkie polemiki, są sfingowane i służą propagandzie, albo sprzedaży słabych produktów. My sprzedajemy produkty dobre, a propaganda nas nie interesuje.

Na początek musimy odpowiedzieć sobie na ważne pytanie – czy sprzedaż produktów podobnych do tych, wokół których toczą się sfingowane dyskusje w mediach, nie byłaby dla mojego wydawnictwa lepsza? To się już wkrótce okaże. Póki co takich produktów jest niewiele i one są niezauważalne. Wobec naszej słabości promocyjnej, może być różnie, tym bardziej, że stymulacja fikcyjnych dyskusji o fikcyjnych problemach odbywa się nie tylko w mediach, ale także na piętrach najwyższych administracyjnego górotworu i zahacza o ministerstwa. Na razie nie jest to moim priorytetem. Jeśli sytuacja się zmieni wszyscy zostaną poinformowani. Priorytetem jest teraz wydawanie ciekawych, ważnych i zapomnianych książek, które zyskują czasem miano książek niszowych. To jest ciekawy fenomen moim zdaniem. Bo według tej logiki, produktem nieniszowym jest wyłącznie gówno. W twardej fizycznej rzeczywistości prawda ta zostaje potwierdzona – złoto, wolfram, molibden i inne metale, są produktami niszowymi. Wszystko się więc zgadza.

Jak formatowane są dyskusje? Bardzo prosto. Poprzez głosy oddolne, głosy zatroskanych przedstawicieli kluczowych zawodów, albo głosy ludzi, którzy mają większe niż inni prawo do wypowiadania się, poprzez jakieś fakty z ich przeszłości. Najlepiej by głosy te dochodziły z piwnicy, a więc były z istoty upośledzone i nie stanowiły konkurencji, dla pośredników, czyli dla mediów i pracujących w nich, odważnych dziennikarzy, którzy owe piwniczne głosy przekują na twardą propagandę nowego porządku. Potem zaś – w sfingowanej dyskusji ze sfingowanym przeciwnikiem podeprą się argumentem – proszę, lud zapiwniczony się tego domaga. Ta metoda stosowana jest, pardon, do porzygania. A jej najważniejszym reprezentantem w blogosferze był Paweł Przywara występujący dawno temu pod ksywą FYM. Człowiek ten stworzył specjalny portal dla wzmożonych intelektualistów, którym doskwierała alienacja. W winietce tego produktu był napis – „legendarne dialogi ludzi zapiwniczonych”. Świadczyło to o tym, że pan Przywara, miał pewną wizję przyszłości. To znaczy chciał, by pod jego światłym kierownictwem rozwijały się te dialogi, z których pełnymi garściami czerpaliby jego koledzy z uczelni oraz z mediów. Rzeczywistość, jak mawiał pewien mój kolega, okazała się jednak „inaksza”. I dzięki Bogu. Metoda ta, skompromitowana i zużyta dawno temu, ciągle jednak powraca. Dlatego ja właśnie piszę ten tekst, żeby powiedzieć tym ludziom wyraźnie – musicie mieć nowe zabawki, te, które pokazujecie śmierdzą piwniczną zgnilizną i są odrapane. I teraz lecimy po kolei.

Mamy te całe rozruchy w USA, których celem jest zamiana Trumpa na dziadka pedofila z inklinacjami do podbierania cudzego mienia, kiedy właściciel nie widzi. W związku z tym polscy intelektualiści, wśród których znajduje się i Stefan Chwin, i nauczycielka s Sochaczewa, wzywają do oczyszczenia kanonu lektur w rasizmu. To jest wesoły oberek, że polecę klasykiem, który się rozpoczyna po raz 564 już chyba. I dziwne jest to, że oni ciągle uważają ten manewr za ciekawy i uwodzicielski. Może mają rację? Może kolejne roczniki dzieci udręczone obecnością polonistów w klasie, mają ochotę o tym dyskutować, ale szczerze wątpię. Dyskusja jest przeznaczona dla mediów. Biorą w nich udział urzędnicy z ministerstwa i dyżurni dziennikarze, z wykupionym abonamentem na mądrość. Tacy jak Lisicki, który wie wszystko lepiej, co poznajemy po okularach i tym charakterystycznym spojrzeniu. Wszystko oczywiście toczy się wokół Sienkiewicza i jego książki o przygodach dzieci w Afryce, która jest rasistowska. Poza kolejną próbą wywołania coraz słabszych reakcji nic z tego nie wynika. Żaden istotny problem nie zostaje poruszony, żadna nowa myśl nie pojawia się w przestrzeni dyskusji. Nie ma to jednak znaczenia, albowiem są to – jak przypuszczam – przygotowania pod promocję nowych książek Lisickiego i jego kolegów, nie tylko tych z prawicy, ale także tych drugich, na przykład Stefana Chwina. Wszyscy oni później będą dyskutować w telewizji, na tematy, które – przepraszam – każdy normalny człowiek ma w dupie. A ta polonistka z Sochaczewa wręcz powiedziała, że Kali jest jak George Floyd. To jest moim zdaniem ciekawe. Ja tego nie wiem na pewno, ale ponoć jest tak, że w każdym powiecie jest jakiś medialny kapuś, który cedzi lokalne informacje i przenosi co ciekawsze do wielkich telewizji, robiąc z nich różne afery. Myślę, że w każdej szkole też jest taki prowokator, który tylko czeka aż coś się zacznie dziać w USA i od razu zaczyna swój breakdance o Murzynach. I muszę tu niestety rozczarować Wojtka, nigdy dyskusja ta nie pojedzie w tę stronę, o której była mowa wczoraj na jego blogu. Nie ma o tym mowy, dlatego też prowadzenie dialogu z tymi ludźmi jest najbardziej oczywistą pułapką. Jedyne co można zrobić to wykorzystywać ich do promocji własnych produktów. Żadna w zasadzie dyskusja, poza bardzo specjalistycznymi nie ma sensu.

Stefan Chwin zaś, żałuje, że w lekturze szkolnej nie ma książek pisarzy żyjących. To znaczy jego książek, a są tam książki umarlaków, całkiem nieważnych z jego punktu widzenia, bo lansują one jakieś wartości narodowo patriotyczne. No i brakuje Chwinowi poczucia humoru w szkolnych lekturach. To poczucie, to, jak zgaduję, Gombrowicz, bo cóż by innego. No, ale – pal sześć – czy ktoś może odnaleźć w sieci jakieś nagranie, gdzie widać, jak Chwin opowiada jakiś śmieszny żart?

Kolejna sprawa to książka Ziemkiewicza. Stowarzyszenie „Nigdy więcej”, napisało na niego donos do allegro, przez co książka została wycofana ze sprzedaży. No i oczywiście sprzedaż ta natychmiast skoczyła. Nie wiem, jak Ziemkiewicz to robi i kogo on tam ma w tym „Nigdy więcej”, ale widzimy, że metoda jest skuteczna i antyfaszyści biorą pieniądze za promowanie „faszystowskich” treści. To jest ciekawe i twórcze moim zdaniem. Najciekawsze jest jednak to, jak allegro tłumaczy się, że w ofertach ma Mein Kampf, a nie ma Ziemkiewicza.

https://twitter.com/Piotr_Lis_/status/1270366696998612994?s=20

Mechanizm ten służy moim zdaniem wyłącznie temu, by degradować dyskusję prawdziwą. Wszyscy wiemy, że książka Ziemkiewicza to gniot, który wypuszczony został po to, by podnieść samoocenę menedżerom korporacji wywodzącym się ze wsi i wciągnąć ich do internetowej dyskusji o kanonie lektur szkolnych. To zaś ma wzmóc sprzedaż książek wszystkich uczestniczących w niej autorów. I nic więcej się nie liczy. Po czym ja to poznaję? Po tym, że „Nowa Polska” Emanuela Małyńskiego najspokojniej w świecie wisi sobie na allegro i nikt jej stamtąd nie usuwa. Nie można tego zrobić, albowiem to – zamiast skupić wiązkę promieni na jednym małym kółku wzajemnej adoracji podzielonym na lewiznę i prawiznę – rozproszy ją i przez to ktoś niezorientowany mógłby też kupić nasze książki. Do tego nie można dopuścić i dlatego właśnie fingowane są dyskusje medialne.

Na koniec przykład, który dobrze ilustruje tytuł tekstu napisanego przeze mnie wiele lat temu. Brzmiał on – Gdy rozum śpi, budzą się dziennikarze. I tu mamy dobry przykład – rozum zasnął, a te co prowadzi wywiad z Bartosiakiem właśnie się obudził. Jeden z czytelników zaznaczył mi, od którego momentu mam słuchać, ale nie dałem rady. Złamali mnie. Kreowani na wszechwiedzących mędrców prorocy, maglowani są potem w mediach na wszelkie możliwe okoliczności. I nieważne czy to są wojny szwedzkie, zwrot zagrabionego mienia, czy wojna handlowa USA – Chiny. Ważne, żeby gadać i gasić wszystkie pytania, poza tymi najbardziej idiotycznymi. Wymiękłem kiedy rozumny dziennikarz zapytał – czy spodziewa się pan, że w ciągu 5-10 lat wybuchnie na świecie jakiś poważny konflikt? Czy oni mogliby nauczyć się zadawać inne pytania? A nie ciągle to samo? To jest jak zabawa choinkowa w kolejowej świetlicy. Wszyscy są zadowoleni tylko dzieci się nudzą, bo znów ten sam facet przebrał się za Mikołaja. – A będzie ten konflikt czy go nie będzie? A skąd Bartosiak ma o tym wiedzieć?

https://www.youtube.com/watch?v=PzLNOMWtn6k&feature=youtu.be&t=1142

  18 komentarzy do “Dialogi wewnętrzne czyli o priorytetach”

  1. Murzynek Bambo w Afryce mieszka, czarną ma skórę ten nasz koleżka

  2. Murzynek Bambo w Afryce mieszka, łajdak i pijak ten nasz koleżka…chodzi i pije przez całe ranki, potem….ma sesję….u swej kochanki…

     

    Ja tak mogę długo…

  3. Bambo

    Murzynek Bambo w Afryce mieszka ,
    czarną ma skórę ten nasz koleżka.

    Uczy się pilnie przez całe ranki
    Ze swej murzyńskiej pierwszej czytanki.

    A gdy do domu ze szkoły wraca ,
    Psoci, figluje – to jego praca.

    Aż mama krzyczy: „Bambo, łobuzie!’
    A Bambo czarną nadyma buzię.

    Mama powiada: „Napij się mleka”
    A on na drzewo mamie ucieka.

    Mama powiada :”Chodź do kąpieli”,
    A on się boi że się wybieli.

    Lecz mama kocha swojego synka.
    Bo dobry chłopak z tego murzynka.

    Szkoda że Bambo czarny , wesoły
    nie chodzi razem z nami do szkoły.

    Ten Bambo Juliana Tuwima nie był jeszcze zdeprawowany przez Sorosa i spółkę☺

  4. „Jenakszszym” (tak się z kolei mówi w moich stronach) przykładem jest tu Zychowicz Piotr, który ma generalnie słuszną misję przekonania ludzi do realizmu politycznego, ale robi to z gracją słonia w składzie porcelany.

    Jego metoda – bierze wszytko z Mackiewiczów, Studnickiego, Bocheńskiego i Wieczorkiewicza i wulgaryzuje. A słupki sprzedaży w górę, w górę…

  5. Tak Polska była słaba i dlatego musiała  upaść . To jest  pojęcie  eksperta  od strategii . Zapewne jest większym znawcą potęgi Szwecji ,która  może mu nawet płaci za te brednie  . Barosiak będzie chyba  doradzał polskim wojskowym jeśli wybuchnie  wojna na Pacyfiku . Wypowiedział się o walce na  Bałtyku i już . Zna się na rzeczy i nie można przy nim wracać do tych kwestii .

  6. Nie wiem, czy przejdzie emotikon, który załączam.‍♂️

  7. Niestety nie przeszedł. Na klawiaturze mojego tableta, to jest czarna rozczarowana buźka.

  8. SJW są jak ławica ryb. Wszystkie ryby w ławicy natychmiast zmieniają kurs … albo znajdują się nagle poza ławicą.

    Ostatnio GazWyb świata, czyli New York Times wyrzuciła swojego głównego edytora za … „rasizm”, bo pozwolił wydrukować artykuł, iż nie zawsze grabież (w domyśle szympanso-Amerykanów) jest usprawiedliwiona.

    Dało się znaleźć „faszystę” w centrum światowej świątyni propagandy lewackiej 🙂

  9. Nie, nie chodziło mi o dwuwiersz z czeską Javą, ale o to, wszystkie symbole/emotikony powinny być poprawne politycznie, a na czerwonym świetle widzimy białego człowieka.

  10. Czarne na czerwonym pędzi po zielonym?

  11. Koniec świata blisko – GW robi darmową reklamę RAZowi ☺

  12. Zdjęcie pochodzi z serca Warszawy, w pobliżu Placu Zamkowego. Widok osoby z ciemnym pigmentem nie budzi sensacji, tak jak to było w roku 1955. Być może osoba azjatycka z pigmentem doskonale czarnym wzbudziłaby dziś przelotne zainteresowanie. Wczoraj nie zamieściłem ilustracji, bo spędziłem kilka godzin na parkingu przed ogródkiem piwiarnianym przed teatrem Buffo. Nie pytajcie po co. Nie odpowiem też, ile w tym czasie zeszło z mojego rodzinnego konta, bo nie sprawdzam, tylko dokładam. W każdym razie zaobserwowałem kilka aspirujących dziewcząt spieszących na próbę oraz stolik z korpoludkami w różnych odcieniach skóry. Nie chciało mi się wyjmować kamer z mojej komputerowej torby.

    To miejsce pamiętam od dziecka. Tak jak najpiękniejszą piosenkę wszechczasów w najwspanialszym wykonaniu.

    Mona Lisa

  13. tak piosenka przepiękna ,a ja się zaplątałam w tym yt i wysłuchałam Kofty „Jak dobrze rano wstać skoro świt” – cóż to był za przebój. Wooow.

    Kofta tą piosenką spowodował, że komuna wydawała się milsza, co przecież jest niemożliwe. cudowne dziewczyny to śpiewały, zdziwienie budzi że tak świetnie śpiewające panny nie zaśpiewały za dużo. Chyba się czymś naraziły komuchom.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.