Kolega skłonił mnie do prześledzenia, powierzchownego bardzo, losów młodych poetów, tych z pokolenia Kolumbów. Zajrzałem na początek do biogramu Tadeusza Gajcego i mocno się zdziwiłem, czytając, że w czasie okupacji porzucił pracę magazyniera, by oddać się pisaniu poezji. To jest spora ekstrawagancja, mam na myśli ten sposób opisywania decyzji młodych ludzi dotyczących kwestii – być albo nie być. Magazynier za okupacji to była fucha nie byle jaka. Porzucanie tej funkcji ot tak, bo trzeba pisać poezję jest cokolwiek nierozsądne. Zapewne Tadeusz Gajcy miał ze sześć dobrych powodów, by nie przychodzić do pracy w magazynie. Być może chodziło o to, że dostawał wynagrodzenie w ramach swoich obowiązków w podziemnych komórkach państwa, gdzie zajmował się propagandą. I tu znów oddam głos wikipedii, ale nie dosłownie. Sam opiszę co oni tam wstawili. Te podziemne komórki, nawet mi się nie chce wymieniać nazw, wpadły na pomysł, żeby Gajcy i jeszcze dwóch, położyli wieniec z białoczerwoną wstęgą pod pomnikiem Kopernika. Żeby zrobili taką demonstrację. Oczywiście przyjechała żandarmeria, szedł policjant granatowy i wszyscy zaczęli strzelać bez ostrzeżenia. Dwóch towarzyszy Gajcego zginęło, a on sam uciekł. Ja programowo nie czytam niczego, co dotyczy czasów okupacji, żeby się nie denerwować i nie pogryźć tu kogoś z wściekłości. No, ale mnie namówili, więc musiałem. Podziemne Państwo, zamiast – dla przykładu – zajmować się przejmowaniem składów i pociągów z żywnością, a następnie jej dystrybucją wśród głodujących ludzi, robi w tak zwanej kulturze, czyli urządza idiotyczne demonstracje w samym środku miasta, gdzie jest najwięcej Niemców. Potem przeczytałem, że Gajcy redagował podziemny magazyn poetycki i tam, pod dwoma pseudonimami, pisał polemiki ze Skamandrytami i Awangardą, a także stawiał postulaty, które powinni wykonywać młodzi poeci zagrzewając ludzi do walki o lepszą Polskę. Gajcy związany był z ruchem narodowym. Nie chce mi się już nawet powtarzać tej frazy, ale niech tam – pierwszy chrześcijański handel szmelcem. Położyć wieniec pod pomnikiem Kopernika, po to, żeby dwóch ludzi zgięło na oczach przechodniów, a wszystko „ku pokrzepieniu serc”? Kto to montował? Zapewne nigdy się nie dowiemy, a jak się dowiemy to okaże się, że był to bohater tak wielki i człowiek tak zasłużony, że nie można nań złego słowa napisać. Potem było powstanie i 22 letni Gajcy zginął w połowie sierpnia przysypany gruzami.
Teraz Baczyński. Ojciec Baczyńskiego był członkiem grupy Wawelberga, czyli komórki dywersyjnej wykonującej mokrą robotę w III powstaniu śląskim. Likwidowali agentów, wysadzili mosty, odcinając Śląsk od Niemiec i robili jeszcze inne rzeczy. Był to oczywiście członek PPS, ożeniony z dziewczyną wywodzącą się ze zasymilowanej rodziny żydowskiej. Ojciec Baczyńskiego był też pisarzem, oficerem dwójki i generalnie socjalistą. Matka także była socjalistką, a do tego jeszcze pisała podręczniki szkolne, które miały wychowywać młodzież w takim duchu, by nie zważając na ryzyko, kładła potem wieńce pod pomnikami dawno zmarłych osób narażając siebie i przechodniów na śmierć. Po śmierci Stanisława Baczyńskiego, z tego co mówią biografie, Stefanii Baczyńskiej z domu Zieleńczyk, troszku odbiło i zaczęła terroryzować swojego syna, a także jego młodą żonę. Tak czasem bywa, ale w latach okupacji miało to zapewne dodatkowe, tragiczne rysy. Ponoć ta żona bardzo się starała nie zwariować, nawet podzieliła mieszkanie na pół prześcieradłami, ale nic to nie pomogło, bo teściowa coraz głębiej angażowała się w życie młodej pary. W końcu żona się wyprowadziła, a Baczyński został z matką. I teraz najlepsze. Dostałem oto link do tekstu „Obok legendy o wierszu Krzysztofa Kamila Baczyńskiego „Jerzy! Mój przyjacielu…”. Nie przeczytałem tego w całości, bo jest to typowy, polonistyczny bełkot, o tym, czy wiersz adresowany do Andrzejewskiego jest zimą satyrą, na mieszczańskie fanaberie, dotyczące urządzania lokali w stylu burżujskim, czy może ciepłym i pełnym serdeczności listem do przyjaciela, którego stać było na wynajęcie mieszkania tuż przy murze Getta, z widokiem na sławną karuzelę. Nie chce mi się też czytać w całości tego wiersza, bo jest okropny. Są tam wszystkie polonistyczne obsesje, zwane czasem „próbami nawiązania”. To znaczy Baczyński, udaje poetów z dawnych czasów, by opisać nowe mieszkanie Andrzejewskiego i to jest taki, prawda, pyszny żart. Dodam tylko jeszcze, bo zapomniałem, ze wierszy Gajcego nie da się czytać. Reprezentują bowiem ten nurt w poezji, który mój kolega określił jako „poezję wysiłkową”.
No, ale jak to – zdziwi się ktoś – przeprowadził się tak po prostu, podczas okupacji? Nie znacie realiów ludzie. Oto Jerzy Andrzejewski miał znajomości w kwaterunku i mógł się przeprowadzać gdzie chciał i jak chciał. Niestety nie wiemy dlaczego w 1942 przydzielono mu po znajomości mieszkanie akurat pod murem getta, ale zapewne nie było to bez znaczenia. W tym gettcie przebywał wówczas wuj Baczyńskiego, Adam Zieleńczyk, który przeszedł na aryjską stronę, ale został zamordowany w 1943. Tych kwaterunkowych ruchów Andrzejewskiego nikt nie tłumaczy inaczej, jak poprzez poezję i to jest obłąkanie prawdziwe. W roku 1944 Andrzejewski wysłał Baczyńskiego, swojego młodego przyjaciela poetę, do kwaterunku ze świstkiem następującej treści:
Jerzy Andrzejewski 13 II 1944
Szanowny Panie dyrektorze,
Oddawca niniejszego listu, P. Krzysztof Baczyński, ma do załatwienia
pewną sprawę w biurze kwaterunkowym. Gdyby mógł mu Pan w
czymkolwiek dopomóc, byłbym Panu bardzo zobowiązany.
Łączę wyrazy szacunku Jerzy Andrzejewski
Czy Andrzejewski załatwił Baczyńskiemu mieszkanie, żeby go uwolnić od matki wariatki? Tego nikt dokładnie nie wie. Zacytuję poprzedzający notatkę fragment artykułu o wierszu Jerzy! Mój przyjacielu…, a Wy się zastanowicie o co chodzi:
I jest jeszcze osobliwe świadectwo z roku 1944, na które zwrócił uwagę dr Maciej Tramer — to papierowy świstek rozmiarów wizytówki zawieruszony, nie wiedzieć skąd, w teczce z papierami do zredagowanej przez Jerzego Zagórskiego i Czesława Miłosza antologii Pieśń niepodległa, na którym to skrawku można przeczytać:
I tu następuje tekst notatki Andrzejewskiego.
Mamy więc sytuację następującą. Warszawa okupacyjna pełna jest poetów i pisarzy, którzy myślą tylko o tym, jak będzie wyglądała kultura po wyzwoleniu, które – w to nikt nie wątpi – przyjdzie ze wschodu. Niektórzy z tych poetów, przejęci misją, piszą wiersze i deklaracje w periodykach, których nikt poza ich żonami i narzeczonymi nie czyta. Andrzejewski w tym czasie, posiadając znajomości w kwaterunku, zmienia co dwa lata mieszkania. I przenosi się do coraz lepszych lokali, jeśli nie wierzycie przeczytajcie ten wiersz Baczyńskiego. Niestety całkiem nieprzewidzianie wybucha w Warszawie powstanie. I ktoś musi w tym powstaniu walczyć. No przecież nie Andrzejewski, który czeka na lepsze jutro. Miał co prawda 35 lat dopiero i mógłby spokojnie chwycić z broń, ale jednak nie zrobił tego. W wiki piszą, że był zaangażowany w pomoc Żydom i temu zapewne służyły owe przeprowadzki. Do powstania nie poszedł także Miłosz, albowiem miał litewski paszport, przez co mógł spokojnie poruszać się po Warszawie nie niepokojony przez Niemców. To Miłosz właśnie wraz z Zagórskim porządkowali papiery po Baczyńskim i pozostawili tam ten ślad, świadczący, że Andrzejewski coś załatwiał w kwaterunku dla Baczyńskiego. Prócz Miłosza papiery te porządkował także Jerzy Zagórski. Po wojnie, podobnie jak Andrzejewski, fisza w środowisku literackim. Ciekawe co z tej teczki zginęło, a co ocalało i stanowi dziś dokument epoki, świadczący o tym, że kiedy płonęło getto Polacy kręcili się na karuzeli. Nie dowiemy się tego niestety, albowiem Miłosz nie składał idiotycznych deklaracji dotyczących roli poety i funkcji poezji w narodzie i społeczeństwie, ale spokojnie czekał na swoją kolej, tak jak jego przyjaciel Andrzejewski i mentor Iwaszkiewicz. I do żadnego powstania nie poszedł. Podobnie jak Jerzy Zagórski, który po wojnie ochoczo podpisał się pod listem potępiającym księży krakowskiej kurii.
Słyszałem kiedyś legendę, że po wojnie matka Baczyńskiego, była niepokojona wizytami bezpieki, która nie wierzyła, że jej syn zginął. Podejrzewali, że jednak żyje i kiedyś się ujawni. To ciekawe, bo ktoś tych ludzi musiał ku takim przemyśleniom skłonić. Nie wpadliby na to chyba sami? Jeśli zaś chodzi o spuściznę poetycką po Krzysztofie Kamilu, to Stefania Baczyńska z domu Zieleńczyk zadeklarowała, że opiekować się nią powinni Jarosław Iwaszkiewicz i Jerzy Andrzejewski…Aha i Jerzy Turowicz jeszcze.
Nie wiem, jaką tu pointę wstawić na koniec, ale może to będzie właściwe – Cała prawda, całą dobę…! Może być?
Przypomniała mi się historia Andrzeja Szczypiorskiego, który ponoć walczył na Starówce i z niej wyszedł. Czy czegoś nie pokręciłem? Jakie oddziały zasilał? Czy to się tylko wszystkim przyśniło? Według odwiecznej zasady piaskowego dziadka z bajki, puszczającego na chatki halucynogenne komunikaty?
Oczywiście, a Herbert był w AK
w Kamieniach na szaniec też jest opisana akcja z pomnikiem Kopernika – ktoś z zaplecza działań propagandowych , widział sens oporu w jawnym ryzyku i ofierze z krwi. Do ryzykownych spraw najlepsza jest młodzież.
Sabotaż bez krwawych ofiar to nie był sabotaż – takie musiało być założenie tego wydziału propagandy
Panie Coryllusie, ależ pan jest głuchy na poezję. Wiersz Baczyńskiego jest wyraźną stylizacją na „Pana Tadeusza”, żartobliwą w dodatku. Jakieś przysługi Andrzejewski Baczyńskiemu uczynił, a że dziura w kieszeni, jak sam pisze pod koniec, to wywdzięcza się wierszem, pewnie wolał to niż inne przysługi. Andrzejewski był łasy na hołdy, to je otrzymał, łącznie z wizją nowego mieszkania godnego następcy wieszczów. Miłosz z Zagórskim jak to przeczytali pewnie zaśmiewali się do łez…
Moim zdaniem to jest stylizacja na Kochanowskiego i o tym wspomniałem, ale nie rozwijałem tematu, bo mnie stylizacje nie interesują. Nie jestem głuchy na poezję. U Tadeusza Nowaka słyszę wszystko. Miłosz z Zagórskim byli ostatnimi ludźmi, którzy mogliby się nad tym zaśmiewać do łez.
Ciekawe kto przyjął takie założenie. Co za cholerna banda durniów
Taki śląski dowcip mi się przypomniał: Afrika Korps
A ja z przyjemnością czytam Baczyńskiego i Gajcego, a diabli mnie biorą nad Nowakiem…
Może ma pan rację, ani Miłosz ani Zagórski nie mieli poczucia humoru. Miłosz swoje stanowisko wyłożył w opasłej książce „Rodzinna Europa”, wyjątkowo obłudne i wstrętne tłumaczenia.
Dla mnie Baczyński i Gajcy to jest zbiór rymowanych oczywistości wtłoczony w schemat wyniesiony ze studiów na filologii, wyjątkowo obłudnym kierunku studiów
To zależy co, jak się czyta i jakich miało się wykładowców. Nie ma tu miejsca na wyklady i tłumaczenia, ale jest pan uprzedzony i tyle.
To co Gajcym to genialne. Sam jestem poetą, lepszym czy gorszym, ale tym bardziej doceniam. Bardziej jednak z pana tekstu bije wiedzą o dwójkach i innych, o powstaniu śląskim np jako o przedsięwzięciu nie tyle żywiołowym, co sterowalnym. Jasne. Sporo wiedzy. Pewnie moje niewyrobienie skłania mnie po wielomiesięcznym czytaniu pana do pytania: czyja korzyść ? Proszę nie odpowiadać, bo układanka ciekawsza niż domysły prowincjusza
Co do powstań śląskich. Tak, tak powinniśmy się pięknie pokłonić Niemcom i Anglikom i komu tam jeszcze i grzecznie poprosić, a oni jako znani ze szlachetności, pewnie by nam ten Śląsk oddali… tak bez walki. Ach ci Polacy, tacy perfidni, dwójkę zaangażowali, a biedni Niemcy służb nie mieli… tacy bezradni.
Ślązacy powtarzają argumenty o polskiej agresji wobec szlachetnych Niemiec. Warto znać ten punkt widzenia, to tak jak zderzenia dwóch różnych geometrii postrzegania świata.
Oni na widok niemieckich hełmów czy krzyży na pancerzach przeżywają prawdopodobnie głębokie wzruszenia.
A lud to w jakim języku na tym Śląsku gadał? Czytałam jakiś pamiętnik Amerykanina podróżującego po Śląsku w XIX wieku i biedak nie mógł się nadziwić, że tu tylu ludzi mówi po polsku i na dokładkę są katolikami. Ale skoro Rosjanie ród swój wywodzą od Etrusków… a Obama wierzy w UFO, to co się dziwić.
Baczyński i śmierć w jednym stali domie …………..
historia to nieopisana ale domyślamy się jej
w każdym Baśniowo niedźwiedziowym tomie
A może taki fragment z wiersza Nowaka :
„Tragarzem jestem pieśni,
potykam się o korzeń,
lecz wiem, że wiersz mój zmieści
radość i ból wypowie,
gdy Partia mi pomoże
i rękę poda człowiek.”
Partia podała i człowiek podał. I pierszy we wsi odział Gwardii Ludowej i koministka dzieci nauczyła.
a ci z wydziału propagandy to zdaje się nie siedzieli w ubeckich kazamatach , kilka nazwisk zrobiło niezłą karierę w państwie sojuszu robotniczo – chłopskiego
Przypomnę, że miał 17 lat. Dwóch braci zginęło. Uważa Pani, że to nie są okoliczności łagodzące? Nie chcę się z Panią kłócić, ale to jest właśnie ta polonistyczna hipokryzja. Jak nie wiadomo co powiedzieć, że przyczepmy się wiersza o komunizmie u poety, który pisał intuicyjne, oparte na melodii języka wiersze. A Mickiewicz był naczelnym Trybuny Ludów i donosił na kolegów.
Część z nich zginęła, część zakatowano, a część porobiła kariery.
Poezja męcząca
Każdy może się pomylić, wybrać niewłaściwie i pobłądzić. Nigdy nie wybielam Mickiewicza za jego świństwa, ale nie twierdzę też, że wszystko co napisał, nadaje się do kosza i jest wynikiem jego uwikłań. Wiersze czy proza Nowaka mogą mieć swoich wielbicieli, mogą się podobać. Z tego nie wynika, że trzeba zaraz go przypudrować. Jego książka ” A jak królem, a jak katem będziesz” do końca prrl była szkolną lekturą. Młodzieńcze wybory można jakoś usprawiedliwiać, ale późniejsze? Te jego opisy wsi nijak się mają do rzeczywistości. Nie ma czegoś takiego jak pisanie intuicyjne, to kłamstwo. Romantycy mieli natchnienie, a on intuicję. To kreacje i wymagają bardzo dobrzej znajomości warsztatu.
Komunista pisze wiersz: https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/baczynski-modlitwa-do-bogurodzicy.pdf
https://m.youtube.com/watch?v=xD9h7j5uzg4&list=PLR4FWhtYzuxytAx6CqVypVTdc3V-pTvt1&index=7
Zapewniam Panią, że jest coś takiego
Taki bardziej pogański w wymowie ten wiersz
Nie jest pogański. Wpisuje się idealnie w polską tradycję i rzymski katolicyzm.
Ja takiego konia nie widziałam. Widocznie jeszcze mało widziałam. A tak z ciekawości czytał Pan tego całego „A jak królem a jak katem będziesz”?
Podkreślam, rzymski katolicyzm, nie katolicyzm rozwodniony.
Duch ziemi skuty w zbrój szereg? To nie ma według Pani pogańskiej wymowy? Cały ten wiersz to jest festiwal szkodliwego bardzo patosu, rodem z akademii ku czci w szkole powszechnej siedmioklasowej. Z tego się biorą same nieszczęścia w tym kraju.
Czytałem i mi się nie podobało, bo ja nie lubię prozy Nowaka. No, ale jak ktoś potrafi napisać
Wtedy się nagle mój kraj komuś przyśni
Z chłopcem pod lasem i koniem u studni
Spłoszona gałąź ucieknie od liści
I wiatr zawoła przez sen leśne echo
Wieczorna zorza odchodząc zadudni
I noc swe gniazdo uwije pod strzechą
To jest to poeta wyczuwający język intuicyjnie. Tadeusz Nowak pisał wiersze zanim zdobył jakiekolwiek wykształcenie i ono mu w żaden sposób nie pomogło, a pewnie czasem przeszkadzało.
Przyciął Pan cytat, początek jest nawiązaniem do „Bogarodzicy” i Grunwaldu. O roli tej pieśni w polskiej tradycji pisał Piotr Skarga. Nie da się odłączyć etosu rycerskiego od kultu Maryjnego. Patos i dostojeństwo jest na miejscu, wszak chodzi o rzeczy najwyższej wagi. To taki skrót poetycki. Na akademiach ku czci nigdy tego wiersza nie dają, zawsze jest coś w stylu „Bagnet na broń”. Skrajnie różne. Pan mi przypomina w tej chwili Rafała Ziemkiewicza, który krytykuje stale zakończenie „Pana Wołodyjowskiego”. Janion mu wytłumaczyła, że to powieść w stulu Dumasa , a nie dopowiedziała, że dominującą konwencją w tej powieści jest epos rycerski. W eposie rycerz się nie poddaje, stąd takie zakończenie. Podobnie u Homera, Troja pada z powodu drewnianego konia – wotum pozostawionego przez Greków i tak dalej, bo tak nakazywała konwencja i wszyscy to wiedzieli, że to konwencja. Troja padła z powodu zdrady części obrońców i też wszyscy to wiedzieli, ale konwencja nakazywała tak to przedstawić. W jednym i drugim przypadku.
Sienkiewicz tak to rozwiązał, ponieważ wiedział, że człowiek może być wielki, przez to, że służy wielkiej sprawie. To wtedy jego życie nabiera sensu, śmierć też. To są takie elementarne prawdy, które znali i rozumieli Baczyński, Gajcy i inni. Nikt nie chce umierać, ci młodzi ludzie, chcieli żyć, ale przyszło im się zmierzyć ze złem w czystej postaci. Musieli wybierać. Polacy nie są samobójcami, ale są gotowi umierać za sprawy ich przewyższające. Takie podejście do spraw mają też święci. Nie są masochistami, ale przyjmują cierpienie w imię prawdy Najwyższej. To się nazywa heroizmem cnót.
Proszę sobie porównać te wierszydła z dwóch pierwszych zbiorków z późniejszymi. Wykształcenie mu pomogło, bo przestał się borykać z problemami warsztatowymi i odnalazł własny język poetycki. Intuicyjnie to się psalmów nie pisze.
Tak, szczególnie Gajcy, który leciał z wieńcem pod pomnik w biały dzień, żeby go wszyscy widzieli. Co z tego, że nawiązuje do Grunwaldu? Nie wiadomo czy ta Bogurodzica była w ogóle tam śpiewana…to są projekcje, a sytuacja Baczyńskiego i całego jego pokolenia skłaniała raczej do tego, by nie zachowywać się w sposób, który mógłby ściągnąć śmierć na wszystkich dookoła. Czy możemy wreszcie przestać czcić postawy dalekie od bohaterskich, a bliskie egzaltacji grupowej?
Nie wiem czy prawidłowo obliczył ryzyko i już nigdy się nie dowiemy. Znamy tylko to, co się wydarzyło, a mogło być przecież inaczej. Jest w tym młodzieńcza brawura. Nie wiem czy jesteśmy ich w stanie zrozumieć, wszak wyjście na ulicę mogło się skończyć łapanką i rozwałką. Mój dziadek był człowiekiem trzeźwo myślącym, a jednak walczył na Starówce. Mój ojciec jako dziecko stał przed plutonem egzekucyjnym, cudem ocalał. Niemcy wprowadzili terror, śmierć, tortury były wszędzie. Ci chłopcy byli żołnierzami, walczyli.
„Bogurodzica” była na pewno pieśnią znaną i śpiewaną. Była też hymnem Jagiellonów, ci będąc chrześcijanami świeżej daty dbali o takie szczegóły z oczywistych względów. Długosz nie ryzykowałby kłamstwa, bo łatwo by go zdemaskowano.
Długosz solidnie nazmyślał w swojej kronice, co bez przerwy mu się wypomina. Mój tata był w partyzantce jako młody bardzo człowiek i prawie nigdy o tym nie opowiadał, raz czy dwa. Nie próbował też przedstawiać mi tego swojego uczestnictwa, jako wzoru do naśladowania.
I jeszcze jedno, z tej grupy wojnę przeżył Anoda. Chciał wrócić do normalnego życia, a jak to się skończyło? Niemcy planowo niszczyli polskie elity, to samo po wojnie robili komuniści. Herbert pisał, przeżyliśmy, bo ci najlepsi zginęli.
Dla Pana Taty to było oczywiste. Jak trzeba, to trzeba. Mężczyzna musi wiedzieć jakie ma obowiązki. Moj dziadek jak wychodził kanałami z tej Starówki to klął w kamienie.
Wcale nie było to dla niego oczywiste. Był młody, głupi i nic nie rozumiał
W tamtych czasach szybko się rozumiało i dorastało. Był młody, ale nie głupi. Pełny szacunek dla Pana Taty. Zachował sie jak należy.
Niech Pani da spokój, nic tam nie wyglądało tak, jak Pani pisze
A jak wyglądało? Wszyscy są źli, głupi i zakłamani?
Wiersz ten produkt świecami Tobie – Ojcze
https://m.youtube.com/watch?v=B9XJGOl0RWM&list=PLR4FWhtYzuxytAx6CqVypVTdc3V-pTvt1&index=9
(Wiersz ten poświęcam Tobie – Ojcze)
Przepraszam, czy to są strofy wiersza z tomu „Sag mir Helga, wo ist Felga?”
Nie, wszyscy są oszukani i zostają na lodzie
Jestem pod wrażeniem lektury książki, którą Pan niedawno polecał „Grzegorz Wielki”.
Myślę, że nigdy nie wiadomo, co z czego może wyniknąć, bo prawdziwym Panem historii jest Bóg. Cesarz Maurycjusz nazwał Grzegorza Wielkiego głupcem, a przecież sam nim był.
Chcę się zrewanżować. Proszę sobie odszukać w Internecie piękny obraz ” Lampa filozoficzna”. To specjalnie dla Pana.
Jak Rene Magritte, to „Zamek w Pirenejach”, a zatem zamek „Na skale czarnej” Witkiewicza i album Grechuty „Szalona lokomotywa” z utworem „Na skale czarnej” i dalej „Pieśni” do wierszy Tadeusza Nowaka, ale „Szalona lokomotywa” jest fajniejsza.
Nie można było tak od razu?
Komentarz do Magritte’a
https://m.youtube.com/watch?v=GWQDyRNFhEY
Skoro dzisiaj jest notka o poezji, to proponuję erotyk z XIII wieku:
piosenka
https://m.youtube.com/watch?v=PuSHs8D7W-4
tekst:
Kędy szeleszcze Lipa w kwiecie, Gdzie z miłym swym Siedziałam wraz, Miejsce to jeszcze odnajdziecie, Bo zmięte kwiaty pomną nas. Z lasku płynął słodki śpiew Tandaradei! To słowiczek pośród drzew Gdym porą nocną W to ustronie Przyszła, mój miły już tam był. Tulił mnie mocno Na swym łonie Dotąd mam słodycz w głębi żył Czy całował? Rozdział z chust? Tandaradei! Patrz na czerwień moich ust! I poszedł łoże Popod lasem Z przeróżnych kwiatów usłać nam Śmiałby się może Ktoby czasem Przechodził i przystanął tam Zaraz by po różach zgadł Tandaradei! Mej leżącej głowy ślad. Dyby obwieścił Kto te śluby, Broń Boże, gdzież przed wstydem schron? Lecz jak mnie pieścił Miły, luby Wiem jedynie ja i on. A słowiczek pośród róż Tandaradei! Pewnie milczeć będzie już. ____ *tłumaczenie Leopold Staff
Byłem na grobie autora. Na płycie grobowca są wykonane specjalne wgłębienia na wodę i ziarno dla ptaków, które tam przysiądą.
Bardziej klasyczna propozycja z mistrzowską poezją użytkową autorstwa Josepha von Eichendorffa
w wersji na męskie głosy:
https://m.youtube.com/watch?v=p-8UfsDBwb4
lub głos damski:
https://m.youtube.com/watch?v=WUlNcyQgzkY
To wykonanie też jest urocze.
Zwykli Niemcy „z łapanki” śpiewają w pierwszym kolorowym filmie w NRD.
Ps. dom Gerharta Hauptmanna w naszym polskim Jagniątkowie jest pięknie wyremontowany.
https://m.youtube.com/watch?v=taU15Goi-mI
Acha, no i jeszcze baśń jak niedźwiedź w wykonaniu Marka Grechuty
https://m.youtube.com/watch?v=ETSv24JPIOI
Strzałka psiapsiułko
W.Suworow „Oczyszczenie”. Przyznaję, jadowita uwaga.
Uwaga Churchilla w tle.
Niemcy budowali Rzeszę, a nie Rzeczpospolitą. Wszystko w Rzeszy musiało być zniemczone. Czasami przymus rodzi kontrę i to właśnie uratowało polskość na Śląsku. Gdyby nie mieli Bismarcka i upłynęloby jeszcze ze sto lat obawiam się, że z polskości na Śląsku zostałoby tyle, co ze słowiańskości w Berlinie.
Mój dziadek był powstańcem. To nie były żarty. W moim miasteczku leży ośmiu, a a jakby dołożyć dziadka i inne miejsca zrobi się kilkanaście. W 39 i 40 rozwalili u nas 50 tyś chłopa w odwecie. To nie była jeszcze Inteligenzaktion, ale pierwsza klasa średnia aktion. A dwójkę robiliśmy my. Bo nam się ufa.
Kilka kilometrów od mojego rodzinnego domu rozwalili 44 osoby. Kobiety, dzieci… można tak wyliczać. To nie były żarty.
Pod ten pomnik poszło ich trzech: Gajcy, Bojarski i Stroiński. To Bojarski nie przeżył. Gajcy i Stroński zginęli w powstaniu. Tak gwoli ścisłości.
Ja miałem na myśli Wielkopolskie. Oby nas nigdy nie wmanewrowali w kolejne. Ale teraz scenariusz chyba inny. Też niedobory. Tyle że okrągłostołowych odstawią od stołu.
Pierwsze jest zdecydowanie lepsze
Mam w pamięci przerażajace zdjęcia z rozstrzeliwania powstańców wielkopolskich w 1939.
Z perspektywy czasu – bezimienność ofiar we współczesnej świadomości, brak kary i zadośćuczynienia. Koła napędowe politycznych i wojennych zbrodni.
Andrzejewski był lawendowy, czyżby K.K.B też i to z tego powodu żona odeszła?
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.