mar 192023
 

Już w chwili kiedy kończyłem drugi tom „Kredytu i wojny” wiedziałem, że konieczne będą jakieś aneksy, czyli narracje wzbogacające zawartą w tym tomie treść i ją uzupełniające. Dzięki Bogu nie skończyłem ten małej książeczki bardzo szybko, albowiem wybuchła wojna i zaczęliśmy pomagać uchodźcom. Coś co miało być błyskawicznie napisanym uzupełnieniem, ukaże się więc dopiero jutro. Nie umieszczam dziś w sklepie okładki „Krucjaty dziecięcej”, bo jest niedziela. Nakład jeszcze nie przyjechał, choć obiecano mi go w piątek. Będzie jutro i jutro też zacznie się sprzedaż.

Teraz przejdźmy do spraw merytorycznych. Jak niektórzy wiedzą, krucjata dziecięca została opisana w pięćdziesięciu sześciu kronikach, badacze zaś współcześni domagają się by ktoś wreszcie wyjaśnił serio i naprawdę czym ona była. To znaczy, że te pięćdziesiąt sześć relacji nie warte jest funta kłaków. Ot ktoś coś słyszał i o tym napisał, bez analizy przyczyn i bez wskazania winnych. Przeważnie też o spowodowanie wypadków znanych jako krucjata dziecięca oskarżano Kościół, który zaraził dzieci swoim fanatyzmem i obłąkaną ideą odzyskania Ziemi Świętej, która przecież należała już do muzułmanów, pragnących jedynie pokojowego współistnienia ze światem chrześcijańskim. To jest propaganda, której cel i przyczyny nie są, póki co, badane. Żyje ona jednak w świadomości ludzi zainteresowanych tematem i nikt z nich nawet nie próbuje wyjaśnić fenomenu krucjaty w inny sposób. Bo taki sposób nie może istnieć przecież. Jeśli Kościół dysponuje narzędziami wpływu na masy, czyli amboną i pismem, to jasne jest, że to księża są winni tragedii dzieci z Francji i Niemiec.

Co w takim razie z winnymi, którzy te dzieci sprzedali co z Hugonem Żelaznym i Wilhelmem Wieprzkiem? Oni po prostu skorzystali z okazji, byli wszak kupcami, handlowali czym się dało, żeby zarobić na chleb codzienny. W całej historii krucjaty stanowili jakiś epizod, którym nie należy się przejmować. Najważniejsze, by podkreślać zły i tragiczny wpływ Kościoła na młodzież.

Kiedy związane z tym ekscytacje zostaną już wyczerpane, zaczyna się opisywanie różnych aspektów niewolnictwa seksualnego w świecie islamu, którym dzieci z krucjaty zostały poddane. I to jest doprawdy niezwykłe. Jak łatwo obsesje autorów zamieniają się w narzędzia opisu, przy całkowitym lekceważeniu wszelkich okoliczności, które jednak da się odtworzyć na podstawie tekstów i relacji pochodzących z epoki, a także późniejszych.

Oto okazało się, że istnienie ciekawy artykuł polskiego autora, wyjaśniający kwestie tytulatury w Ziemi Świętej. To znaczy opisano tam kto jaki tytuł nosił, skąd go wziął i z jakimi zaszczytami się to wiązało. Jak uważni czytelnicy II tomu „Kredytu i wojny” pamiętają Wilhelm Prosiak tytułowany był – amiralis de Messina. I ja w swojej nieopisanej naiwności sądziłem, że ów amiralis to admirał. Nie sięgnąłem do wspomnianego wyżej artykułu. Otóż, kochani, jest znacznie gorzej niż nam się zdawało. Amiralis de Messina bowiem to emir z Messyny, a nie admirał z Messyny. A skoro tak, to w żaden sposób nie możemy się dziwić iż Hugo i Wilhelm znaleźli się na drodze tych dzieci.

Oczywiście badacze dziejów krucjaty włożyli mnóstwo wysiłku, by wskazać, że Żelazny i Wieprzek nie byli ze sobą związani, a ten Wilhelm, rzekomy Prosiak, to w rzeczywistości był kto inny. Fryderyk zaś II, z dynastii szwabskiej, kazał na rynku w Palermo powiesić nie tego Świniaka, o którym się mówi, że sprzedał dzieci. I w ogóle nie wiadomo, czy to wszystko w ogóle miało miejsce. To jest znana metoda zaciemniania, którą stosuje się z intencją podstępną, a celem jest wskazanie, że żyjące w zbiorowej pamięci wydarzenia, są jedynie konfabulacją, która narastała przez wieki. Kto konfabulował i dlaczego? Tego wytłumaczyć nie sposób, ale wychodzi na to, że autorzy, którzy próbowali sobie dorobić na opisach niedoli tych biednych dzieci sprzedawanych do haremów i domów publicznych na wschodzie.

Widzimy jednak, że z różnych, nieraz odległych od samej krucjaty fragmentarycznych opisów i ustaleń, tworzy się obraz spójny i uwodzicielski. To zaś co mamy przed oczami, czyli historia wypraw krzyżowych w wersji zaakceptowanej przez filmowców i popularyzatorów, to właśnie jest owo zmyślenie, za którym stoi całkiem zła intencja, która wskazuje Kościół, jako głównego wroga ludzkości. Opis ten, który niczego nie wyjaśnia, przeciwnie zaciemnia i wprowadza zamęt jest utrzymywany dużym nakładem środków. I ciągle jest ważny, to znaczy nie możemy sobie wyobrazić, że ktoś wreszcie przerwie pisanie i tworzenie obrazów których bohaterami będą rycerze krzyżowi. To jest zbyt łakomy kąsek dla propagandy. Uważam, że to dobrze, albowiem okoliczność ta może służyć napędzaniu koniunktur dla treści całkowicie negujących wspomniane wyżej opisy i zmyślenia. Jak napisałem – jest mnóstwo powodów, by napisać to wszystko od nowa i wskazać inne przyczyny całego ruchu, a także rzeczywistych winowajców tej tragedii.

Nigdy dość przypominania, że ani papież, ani król Francji nie poparli krucjaty. Nigdy dość zadziwienia na faktem, że biedny pastuszek został postawiony przed obliczem Filipa Augusta, a jego niemiecki odpowiednik przed obliczem papieża Innocentego. Nawet jeśli są to tylko późniejsze projekcje wskazują one na wolę i zaangażowanie ludzi manipulujących przy tej narracji.

Jeśli więc nie ma w nas lęku, a tamci nie wprowadzili jeszcze prewencyjnej cenzury, twórzmy swoje, autorskie opisy tamtych wypadków opierając się na wiedzy jaką przekazują nam historycy. Oni tego nie zrobią, albowiem znajdują się w trybach machiny, która nie daje im żadnych szans. Autorzy jednak, mają taką możliwość, albowiem ich misją jest poszukiwanie prawdy i wywoływanie wzruszeń, tak przynajmniej twierdzą niektórzy. Oczywiście wiemy, że owa prawda i wzruszenia dotyczą tylko niektórych autorów, takich, którym wydaje się, że wiedzą skąd wieje wiatr. Inni mają raczej milczeć. No, ale jak powiadam, przymusu na razie nie ma, cieszmy się więc tymi naszymi opisami, póki czas. Bo wiele może się zmienić.

  21 komentarzy do “Dlaczego napisałem książkę o krucjacie dziecięcej?”

  1. Podmiana tzw”narracji” to stara praktyka. Już pewnie przy ognisku stosowana przez Aborygenów, którzy mieli coś za uszami. Levi Strauss nazywał to uczeie inwersją mitu. Ale ja teraz myślę, że kłamstwo od zawsze było narzędziem oszustów, złodziei i morderców. Na tym zbudowano mit Rosji, a wcześniej wiele innych mitów. Na szczęście równolegle rozwijała się historia ludzi szlachetnych, bynajmniej nie makiaweliczny. O niej mówi np. Kadłubek, tak bardzo obśmiany przez nowoczesnych i oświeconych.

  2. na salonie 24  /16.03.2023/ wisiał  tekst o rodowodzie elit rosyjskich, wygląda na to że wszyscy jak jeden mąż / 168 rodzin/ pochodzą z elit TATARSKICH , a mama Piotra I , nazwisko Naryszkina to córka Ismaila Narysza, córka krymskiego murzy,

    szanowny ród Romanowych pochodzi od … Czyngis Chana a pierwszy z nich to Andrej Kobyła – tatarski nadzorca w Moskwie

  3. Najlepszym papierkiem lakmusowym świętości jest stosunek dorosłego człowieka do dziecka, które ma jakieś kłopoty – tu i teraz. Później już się nie liczy.

    Oskarżenia wysuwane po kilkudziesięciu latach powinniśmy ostentacyjnie ignorować (że na przykład ktoś został jako dziecko wywieziony do Arabii).

    Moją intuicję potwierdza polskie prawo:

    „Dziś przestępstwa seksualne wobec małoletniego do 15. roku życia przedawniają się, kiedy ofiara skończy 30 lat. Oznacza to, że jeśli ktoś był molestowany w dzieciństwie, to jego oprawca może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej jeszcze przez najwyżej 30 lat – czasem jedynie 15.”

    Tłumaczę zawsze dzieciom i dorosłym: po co dzieciństwo trwa 18 lat (w prawie 15 lat, w ZSMP 35 lat)? Na pewno nie po to, żeby chodzić do szkoły. Co odróżnia dziecko od dorosłego?

    Janusz Korczak mylił się, że dziecko to mały dorosły. Notabene oszukiwał podopiecznych aż do końca.

    W katalogu grzechów uczynek przeciw dzieciom lub zaniechanie ma najcięższy kaliber i nie ma znaczenia status sprawcy ani jego przeszłość.

    Błędem jest również tłumaczenie, że ktoś „miał trudne dzieciństwo”, ponieważ po wejściu w dorosłość przeżycia z dzieciństwa nie mają znaczenia i nie mogą służyć za wymówkę.

    Prawo wydłuża okres reklamacji do lat 30 ze względów czysto praktycznych i opieszałości postępowań.

    Dzieciom, które wróciłyby z Arabii jako osoby dorosłe po trzydziestce prawo do skarżenia nie przysługuje.

  4. U nas sami frankiści.

  5. krucjata miała jakichś organizatorów,  ich droga, szlak /zapewne/ utarty, handlowy, mieli jakąś opiekę/grupę  druhów którzy ich utrzymywali w przekonaniu że to nic że daleko od mamy i domu, ale … bliżej Boga.

    Ktoś ten projekt turystyczno – pielgrzymkowy przygotował, może własnie jakiś emir, bo to chyba  nie trudne dla cwanego handlowca stworzyć mit w społeczeństwie chrześcijańskim, żyjącym raczej wg Dekalogu, ufnym – o poytzebie poświęcenia się. Nie trudno wykazać zasadność oddelegowania np. jednej z latorośli do pieszej pielgrzymkowej wycieczki w celu oswobodzenia Grobu Chrystusa. Cel znakomity, a że fałszywy … no cóż…

  6. I tu jest problem, bo skarga w sprawie syna posłanki Filiks została szybko rozpatrzona, swoją drogą ciekawe, kto wniósł tę skargę i kto reprezentował małoletniego w sądzie, ale wnioskodawca (niesłusznie zwany „ofiarą”) nie był przygotowany mentalnie do uniesienia skutków procesu.

  7. Jaka „krucjata”?

     

    Zdaje się, że nawet pielgrzymki do Częstochowy nie są dozwolone dla małoletnich.

  8. Tatarskich czy mongolskich? Czy jednych i drugich? To są odrębne grupy.

    A kiedy i w jaki sposób we władzę na Kremlu  wszczepili się Niemcy?

  9. Art. 49 kodeksu postępowania karnego definiuje pokrzywdzonego.

    „Polska karta praw ofiary”, która jest dokumentem masońskim przytacza dokładnie tę samą definicję, ale pokrzywdzonego nazywa ofiarą, jak również bliskich pokrzywdzonego.

    W kodeksie cywilnym nie ma pokrzywdzonych, tylko są strony postępowania.

    Nazywanie pokrzywdzonego ofiarą ma na celu usprawiedliwienie zła, jako fatum.

    Ofiary przestają należeć do „normalnego” społeczeństwa i tak są traktowane w najnowszych projektach zmian prawa.

    W zamian za to otrzymują specjalny status oraz „ochronę”. Z jednej strony świadczy to o przedmiotowym traktowaniu „ofiar”, z drugiej stwarza znakomitą możliwość stosowania nadużyć.

  10. Masonka Hanna Suchocka wg wikipedii tłumaczy to następująco: POSZKODOWANY, którego prawa (nadal) nie są przestrzegane przez powołane do tego instytucje państwowe, staje się (w myśl polskiej karty praw ofiary) OFIARĄ, a także ofiarami stają się najbliżsi osoby poszkodowanej.

    Hanna Suchocka, wstęp do: Polska Karta Praw Ofiary, Ministerstwo Sprawiedliwości, Warszawa, 1999

    Oznacza to wprowadzenie do prawa nowej kategorii osoby, która w świetle prawa została poszkodowana, a mimo to urzędy nie chcą podjąć postępowania w jej sprawie.

    Celem ochrony ofiar przestępstw seksualnych jest likwidacja instytucji rodziny lub Kościoła w sposób pozaprawny, na przykład wskutek petycji albo działanie wzburzonego tłumu, przy czym wówczas atakowana rodzina lub Kościół jako instytucja lub osoba stająca w ich obronie nie może uzyskać statusu pokrzywdzonego ani ofiary, ponieważ byłaby to sprzeczność.

  11. Oskarżenia formułowane przez OFIARY nie przedawniają się, nie mogą być dokładnie zbadane a skutki oskarżeń wobec oskarżonych mogą być niewspółmierne do czynów, które ofiara zarzuca.

    Dotyczy to także zachowań rasistowskich, ksenofobicznych, homofobicznych, antysemickich itp.

     

    Taki jest aktualny stan prawny w 3RP i na Zachodzie.

  12. Zatem OFIARA to jest konstrukt prawny, który umożliwia przebudowę (represyjnych) instytucji i postęp ludzkości.

    https://images.app.goo.gl/cbdzzCzwrkLR239RA

    https://groups.google.com/g/pl.soc.polityka/c/qTsaTf45AWo?pli=1

  13. Uznany za ofiarę zawsze jest niewinny i nie ma znaczenia czy tak faktycznie jest.

  14. Zgadza się. I może rzucać oskarżenia (sam lub przez przedstawiciela), bo ma „status”.

  15. No bo jak to było możliwe, że ponadpięćdziesięcioletni oszust Marek Lisiński mógł występować w Watykanie oficjalnie jako poszkodowany z tytułu rzekomego molestowania w wieku lat 13? Nawet uwzględniając, że postępowanie trwało 10 lat?

    https://youtu.be/AExu8tCfoB8

  16. może wtedy /czas krucjat/ nie analizowano czy krucjata jest zgodna z prawami dziecka, ale decydowali rodzice czy opiekunowie dzieci

  17. To jeden ze sposobów unieważniania prawdy.

  18. Te mody idą z Zachodu. Nic ich nie nauczyło skazanie wielu ojców za molestowanie własnych pociech, które potem okazywały  się fałszywe (oskarżenia). Swoje odsiedzieli. Kto trzeba zarobił, a że ktoś niewinny został skazany na więzienie i odsądzony od czci i wiary, to już inna bajka. Pieniądze nie śmierdzą.

  19. powinno być : na podstawie oskarżeń, które …

  20. Narracje są elementem marketingu. Łatwo zaobserwować zabiegi handlowców opowiadających bajki o „najlepszych”, „niezastąpionych”, „niezawodnych” produktach. Nie ma się co dziwić, że w historii i polityce jest tak samo.

    Musimy być zawsze czujni i próbować sprawdzać, czy parametry produktu są efektem fantazji marketingowca, czy rzetelnego, potwierdzonego opracowania.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.