mar 262021
 

Nawet jeśli bardzo się zapędzimy, staramy się – mam przynajmniej takie wrażenie – by mieszając w nasze polityczne, ziemskie sprawy świętych i błogosławionych Kościoła, stawać zawsze po ich stronie. Kult świętych bowiem jest najistotniejszą częścią pobożności i dewastowanie go w imię doraźnych jakichś porozumień jest co najmniej dziwne.

Tak się jednak składa, że wszyscy reformatorzy Kościoła, pewnie od czasów najdawniejszych, czyli od herezji antycznych, przede wszystkim – jawnie lub podstępnie – uderzają w ten kult. Jego zaś likwidacja bywa nazywana oczyszczeniem.

Używam tu pewnych skrótów, ale mam nadzieję, że wszyscy mnie zrozumieją. W istocie nie jest to żadne oczyszczenie, ale próba zastąpienia świętych Kościoła jakimiś innymi osobami, z innego panteonu. No i inną pobożnością rzecz jasna. Często w kazaniach, księża powołują się na pobożność ludową. Mówią, że w pobożności ludowej jakieś święto nosi taką, a taką nazwę, która wyraźnie różni się od nazwy oficjalnej. I nie ma to znaczenia. Ja chciałbym dzisiejsze rozważania rozpocząć od ludowej pobożności właśnie. Ona bowiem ma pewne, istotne cechy, ważne dla nas dzisiaj. Otóż w ludowej pobożności nie ma miejsca na hierarchie pochodzące ze sfer kultury. Lud bowiem do szkół nie chadzał i nie zna nazwisk wielkich poetów, mam na myśli nasz polski lud, no, ale też pewnie inne ludy, może bardziej wobec kościelnego wędzidła narowiste. Lud pobożny ma swoją hierarchię, jest w niej miejsce na Boga w Trójcy Jedynego, na Matkę Najświętszą i całą rzeszę świętych, którzy patronują poszczególnym dniom w roku i których przypomina się w czasie codziennych nabożeństw. Wśród tych świętych znajduje się papież Celestyn. Był on człowiekiem uwikłanym politycznie, czego lud pobożny nie wie, ale chętnie o tym posłucha, kiedy kapłan opowie o Celestynie w homilii. Tyle, że ja nigdy takiej homilii nie słyszałem. Może akurat nie było mnie na mszy, ale coś mi podpowiada, że jednak nigdy takiego kazania nie wygłoszono. Przynajmniej w Polsce. Sytuacja papieża była trudna i robił on co mógł, by z niej wybrnąć z twarzą. Jak pamiętamy pod koniec życia, jako 87 letni starzec stał się więźniem swojego następcy Bonifacego VIII. Kiedy zmarł, w Italii zaczęły krążyć plotki, że papież Bonifacy, nie dość, że kazał dręczyć Celestyna przed śmiercią, to jeszcze wydał rozkaz, by go otruto. Przyjmijmy, że to jest pierwsza klamra naszej opowieści. Drugą, niech będzie śmierć króla Niemiec i cesarza rzymskiego z dynastii Luksemburskiej, Henryka, który zmarł niespodziewanie w Italii i został pochowany w Pizie, gdzie nabrał kredytów na wojnę i politykę antypapieską. O śmierci Henryka też mówiono różnie, a najgłośniej zaś mówiono o tym, że ktoś go otruł. Najpewniej papież Klemens na polecenie Francuzów. Śmierć Celestyna to początek, a śmierć Henryka VII Luksemburskiego to koniec interesującego nas czasu. Co się dzieje w tym okresie? Przede wszystkim zaczyna się i kończy afera zwana procesem templariuszy. Po drugie, aktywnie działa w Italii Dante Alighieri, który w osiem lat po śmierci Henryka kończy Boską Komedię, w niej zaś opisuje papieża Celestyna, świętego Kościoła Powszechnego, który siedzi w piekle. To są rzeczy, które w żaden sposób nie mogłyby się pomieścić w kanonach ludowej pobożności. Nie mogłyby, bo tam nie ma miejsca na takie postaci jak Dante. One są niezrozumiałe nawet dla większości studentów i absolwentów kierunków humanistycznych. Mało kto wie dziś o co, tak naprawdę chodziło Dantemu i dlaczego umieścił papieża Celestyna w piekle. Papieża Bonifacego zresztą tak samo.

Jeśli rozpatrywać będziemy rzecz z dwóch zaproponowanych przeze mnie punktów widzenia, możemy wysnuć wniosek, że Dantemu było dokładnie obojętne kto sprawował władzę w Italii – Francuzi czy król Niemiec, byle by władza ta podporządkowała sobie Rzym. Oczywiście, nigdzie nie jest to napisane wprost. Dante był zwolennikiem jednolitej, zunifikowanej władzy świeckiej, która współpracuje, ale się nie podporządkowuje władzy duchowej papieża. Wobec sytuacji, jaka została w Italii po Staufach, były to postulaty nierealne i słabe. Jeśli zaś przypomnimy raz jeszcze tego cesarza Henryka, pochodzącego z rodziny Luksemburgów, jakiegoś drugiego garnitury lennej szlachty, składającej hołdy królowi Francji, to nie można ominąć pytania – kto go wykreował i w jakim celu? Nie znam rozkładu głosów elektorskich w czasie wyborów, ale być może było tak, że papież Klemens, dobrze wystraszony postawą Francuzów, chciał zniwelować ich wpływy za pomocą człowieka, który by mu dużo zawdzięczał.

Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo nie o tym jest ten tekst. Oto wczoraj z okazji okrągłej rocznicy śmierci Dantego, papież Franciszek ogłosił specjalny list. Można w nim przeczytać takie oto słowa:

Dante chce, abyśmy go nie tylko czytali i studiowali, ale byśmy poszli jego śladem, towarzyszyli mu w jego poetyckiej wędrówce od zamętu i zła do pełni szczęścia i człowieczeństwa w spotkaniu z Bogiem – pisze Papież Franciszek w ogłoszonym dziś Liście apostolskim Candor Lucis aeternae – Blask wiecznego Światła.

Nie mogę nie zgadzać się z papieżem, ale przyznam, że jestem wstrząśnięty. Do tego jeszcze były, czy też mają być jakieś uroczystości w katakumbach, które w metaforyczny sposób upamiętnić mają drogę Dantego i całej ludzkości z piekła do raju. Mówimy o tym samym piekle, gdzie według największego poety Italii siedzą papieże Celestyn i Bonifacy.

Ja się już zdążyłem przyzwyczaić do tego, że księża i hierarchowie coraz częściej przemawiają do nas językiem poetyckich metafor. Nie podoba mi się to. Głównie z tego względu, że ludzie, który ogłaszano świętymi Kościoła nie stawali wobec wyzwań metaforycznych, ale realnych i politycznych. I przeważnie w owym starciu tracili życie. Dlatego właśnie stawali się świętymi i błogosławionymi. Nie wszyscy święci odbyli taką drogę, ale św. Celestyn akurat tak.

Nie potrafię pojąć dlaczego żaden ksiądz w Polsce nie wygłosił nigdy kazania poświęconego św. Celestynowi i jego niełatwej drodze, pełnej pułapek i uwikłań. Przypuszczam, że stało się tak dlatego, bo historia św. Celestyna mogłaby zamącić w głowach maluczkim. Co innego Dante, który został wyniesiony na piedestał przez wrogów Kościoła. I przez wieki całe używany był jako poręczny młotek, przeciwko Kościołowi właśnie. Dziś papież, próbuje przejąć jego spuściznę i włączyć ją do tradycji. Nie bardzo rozumiem po co? Przykład dla ludu prostego to żaden, bo ludowa pobożność nie zaakceptuje Dantego. Dla błąkających się po kościelnych nawach intelektualistów, jest to wyłącznie objawem słabości Kościoła i przekonuje ich, że jednak warto wikłać się w różne antykościelne działania, bo potem to oni mogą stać się przedmiotem zabiegów, podejmowanych przez papieża, który będzie chciał się z kimś skomunikować. Bo o to zdaje się chodzi. Papież Franciszek wysłał do kogoś jakiś komunikat, a w nim zrównał wiernych z członkami społeczeństwa obywatelskiego, bo i taka fraza się w tym liście znalazła.

Kalkulacja zdaje się była taka – wiernemu ludowi sprawa Dantego i tak jest obojętna, ale ludzie z aspiracjami mogą taki list odebrać, jako próbę przyciągnięcia ich do Kościoła. Sądzę, że nikogo się w ten sposób do Kościoła nie przyciągnie. Przeciwnie. Będzie jeszcze gorzej. Społeczeństwo obywatelskie bowiem ma Dantego w nosie. Interesuje je tylko, tak w masie, jak i pojedynczo, afirmacja samego siebie.

Dante, prócz Boskiej Komedii, napisał także traktat O monarchii, który znalazł się w XVI wieku na indeksie ksiąg zakazanych, a w czasach kiedy Dante żył ogłoszony został pismem heretyckim. Przypomnę także, że czasy Dantego, to jednak triumf herezji, budżetów miast-republik w Italii i poezji w języka lokalnych. Ta poezja jest wprost wzorowana, jak piszą mędrcy, na liryce prowansalskiej. Ta z kolei nie jest żadną liryką prowansalską, ale liryką oksytańską, pisaną w języku herezji, który przez cały XIII wiek używany był w Italii przez ludzi trzymających władzę w miastach. To było zjawisko, które chyba trudno sobie wyobrazić, a opisywane jest ono w kategoriach takich oto – finezyjna, żywa i niezwykła poezja oksytańsko-prowansalska triumfowała na dworach i w miastach Italii, bo była uwodzicielska i gloryfikowała piękno oraz życie. Kiedy ostatecznie przestała pełnić swoją funkcję, inną zgoła w mojej ocenie, niż to co streściłem wyżej, pojawił się Dante i postawił postulat, by komunikować się w językach lokalnych, a łacinę zostawić uczonym. Że też dziś ten postulat nie jest stawiany i wszyscy musimy czytać i pisać po angielsku, żeby nas rozumiano.

Z tą poezją, żeby zilustrować rzecz w wymiarach praktycznych, było tak mniej więcej: wyobraźcie sobie, że w XIV wieku, w Europie Środkowej, ze szczególnym wskazaniem na Polskę, ale też Śląsk, rozkwita dworska poezja pisana w języku morawskim. Dlaczego tak? Bo jest to piękny język, który lekkimi i ekscytującymi frazami afirmuje życie we wszystkich jego przejawach.

Wiem, wiem…nikt mnie tu nie zrozumie, a najmniej z tego co napisałem, przyjdzie księżom, którzy chcą wreszcie wiedzieć co i jak mają mówić, by do tego kościoła przychodziło jak najwięcej osób. Jeśli mógłbym coś doradzić, ale uprzedzam, że to cholernie ryzykowne, zacznijcie mili kapłani od homilii poświęconej papieżowi Celestynowi, świętemu Kościoła Powszechnego. I nie wspominajcie przy tym ani słowa o Alighierim.

  17 komentarzy do “Dlaczego papież Celestyn znalazł się w piekle?”

  1. Dzień dobry, no tak, Ciekaw jestem jaki stopień odporności wykaże ta pobożność ludowa na tak wyrafinowane zabiegi. Pociecha w tym, że to dość stara formacja, zahartowana w czasach społeczeństwa obywatelskiego, którego najwyższą forma była Milicja Obywatelska. Ja w sumie niestety trochę dałem się zaindoktrynować temu po-KEN-owskiemu systemowi edukacji i teraz – z pomocą Pana Gabriela – usiłuję się z tego wyczyścić, lepiej późno niż wcale. Zastanowię się jeszcze, ale ponieważ zderzam się z ludem i jego pobożnością częściej niż chcę, to identyfikuję się z nią z pewnymi zastrzeżeniami. Nie mogę się też mazwać niepiśmiennym baronem. Jedyne co wiem z pewnością, to to, że po nawach kościelnych się nie błąkam. Czuję się tam dobrze, rzec można jak u siebie. I też czekam na pewne kazania.

  2. Komedia. Dante wpakował Św.Celestyna do piekła za to, że ten zrzekł się urzędu papieskiego. Bonifacy gorąco go do tego namawiał. Obaj z powodów politycznych znaleźli się w piekle Dantego. Czy papież Franciszek  sam z siebie te rewelacje nam ogłasza czy z jakichś powodów został to tego nakłoniony?

  3. a wiemy chociaż ile i od kogo – Dante-  zarobił na swoim wierszach, to by może tłumaczyło dlaczego do piekła wrzucił postać papieża  – wg wiki skromnego zakonnika z ubogiej wiejskiej rodziny, osoby bogobojnej, zajętej modlitwą i surowym życiem zakonnym …

  4. Nie wiemy, pensje poetów okrywa mgiełka tajemnicy

  5. Dante dorabiał jako lekarz. To się chyba bardziej opłacało niż pisanie wierszy…

  6. Jeśli chodzi o poezję prowansalską i Dantego ciekawe są związki z muzułmańską Andaluzją. ” Występują w tej poezji postacie i pewne wyrażenia, które spotykamy później w poezji prowansalskich trubadurów, jak np ” stróż śledzący” -rakib, „oszczerca” – waszi ( dążący do rozdzielnia kochanków) itp. ”        Józef Bielawski ” Klasyczna literatura arabska.” Warszawa 1995, str.206.            Dalej o Al-Ma’arri, wcześniejszym autorze traktatu religijnego, pochodzącym z Orientu.”Cała koncepcja dzieła, wędrówki w zaświatach, spotkania i rozmowy, opisy raju i piekła. – to wszystko przypomina nam bardzo żywo strukturę ” Boskiej komedii”  Dantego.”   Ta sama książka, str. 130

  7. Właściwie to w przedsionku piekła Dante umieszcza wszystkich pospolitych ludzi

    Miernoty w przedsionku

  8. Trochę to heretyckie, pragnienie sławy podszyte pychą pogańską, wszak ta miała dać nieśmiertelność. Kara za marność nad marnościami?

  9. Tak to jest trochę heretyckie, tak jak poezja trubadurów, którzy jak wampiry żywili się krwią Czynu. Pospolici ludzie z dantejskiego przedpiekla do dziś w partyjniackiej propagandzie określani są jako BMW (bierni, mierni ale wierni). Dante szedł dalej, bo aniołów, które nie walczyły z szatanem określił „bierne… ni wrogie Bogu, ni też wierne” (sprawdziłem w oryginale, to naprawdę dobre tłumaczenie Dantego). Nie muszę dodawać, ze Szatana definiują sami poeci, a młodzież na to leci.

  10. O języku wulgarnym i Bonifacym

    Języki wulgarne, to lokalne odmiany łaciny, które z języka mówionego przekształciły się w język literacki. Język włoski ma swe źródła u Franciszka z Asyżu i w poezji sycylijskiej. Dzisiejsi studenci włoscy mają problemy z recytację Dantego. A Bonifacy jako kardynał Caetani miał w przebraniu anioła ukazać się w nocy Celestynowi i przedstawić wizję, że po rezygnacji Celestyna papieżem ma zostać ten, którego ten rano zobaczy. Wg tego apokryfu Caetani rano czuwał pod drzwiami. Ze swym kuzynem problemy miał mianowany przez Mussoliniego w roku 1922 książę Gelasio Gaetani, ambasador w Stanach Zjednoczonych, bo jednak jego tytuł książęcy w almanachu gotyjskim wywodzi się Caetani.

  11. A mit prometejski ma się dobrze, chociaż dla Geków, to ten Prometeusz był buntownik i straszny paskudnik. W późniejszych czasach  zakamuflowany smutny szatan Miltona.

  12. upewniła mnie Pani co do medycznego zawodu Dantego, no i  profil poety zamieszczony u Gerogiusa też … niczegowaty

  13. to co, Dante czerpał z Orientu

    No jasne kto zdolnemu, utalentowanemu  medykowi mógł zabronić

  14. Nie mógł nikt zabronić. Tylko podałem pozycję dotyczącą tych wpływów, bo to zdaje się interesujący temat na tym blogu. Takich wpływów było wiele, nie wszystkie kojarzone z herezjami.

  15. mógł czerpać – taka cwana gapa

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.