maj 032014
 

Pamiętacie jeszcze wizytę Ławrowa w Polsce, kiedy to wraz z nim wystąpiła aktorka Barbara Brylska i wygłosiła jakiś dłuższy monolog o miłości i nienawiści? Mi się coś po głowie kołacze. Było tam o tym, że Brylska nie lubi tych, którzy nie kochają Ławrowa. Kiedy patrzę na pana Ławrowa mam ponad 80 procentową pewność, że z kochaniem w jego przypadku sprawa ma się mniej więcej tak, jak w przypadku Fritzla. To znaczy, sądzę że Ławrow dostaje mnóstwo listów od wariatek, które chcą, żeby je związał, a potem tłukł butem po głowie i wołał, że jest Chruszczowem, sypialnia zaś gdzie się to wszystko odbywa to sala posiedzeń Organizacji Narodów Zjednoczonych. Takie skojarzenia uruchamia w mojej głowie ta postać i myślę, że nie jestem tu odosobniony, bo pomijając różne ważne powody, dla których on został tym ministrem, jego wygląd i miny, które robi, musiały także ważyć przy tym wyborze.
Nie dziwi mnie dlatego wystąpienie Brylskiej, emocjonalne i pościelowe, trochę nie a propos wieku tej pani i trochę nie a propos sytuacji. No, ale Brylska ma za sobą doświadczenia zawodowe, których nikt z nas wyobrazić sobie nie potrafi. Myślę, że nie potrafiłby wyobrazić ich sobie nawet ktoś taki jak Daniel Olbrychski. Ona zaś, mimochodem i całkiem za darmo ujawniła nam wtedy istotę relacji międzyludzkich w Rosji, a poprzez obecność na sali Ławrowa także istotę relacji międzypaństwowych.
Najsłynniejszą i najbardziej wzruszającą sceną z udziałem Brylskiej, jaką zna radzieckie kino, była ta, w której aktorka gra na gitarze siedząc przy stole. Obok niej zaś siedzi jakiś zmęczony życiem mężczyzna, który tam przyszedł bo szuka cichej życiowej przystani i tą przystanią jest dlań Brylska właśnie – ucieleśnienie marzeń rosyjskich mężczyzn o kobiecie idealnej. Brylska nie dość, że przygotowała stół, nie dość, że potrafi grać na jakimś instrumencie i śpiewać, co w kulturze rosyjskiej jest szalenie ważne, to jeszcze jest nieźle ubrana jak ta tamte czasy. No i wiadomo, że w planie jest seks. Tak więc ów pan, który tam siedzi i wygląda jak asystent Jeżowa, który właśnie awansował, bo udało mu się zapuszkować i rozstrzelać grupę wrogów ustroju, ma mnóstwo powodów do zadowolenia. Brylska reprezentuje w dodatku typ kobiety poważnej, takiej która nie będzie szydzić, ani robić głupstw, kiedy okaże się, że jej mężczyzna nie jest samodzielnym i odważnym kowbojem, a jedynie nędznym popychadłem, trybem w maszynce do mielenia mięsa, w którą wrzuca się niewinnych ludzi. I to jest właśnie najważniejsze. To jest największa tajemnica Ławrowa i jemu podobnych, a także największa tajemnica kultury i cywilizacji rosyjskiej i radzieckiej. Obce i poważne kobiety powinny stwarzać w domu pozory wolności. Takich pozorów nigdy nie potrafiła zaaranżować kobieta radziecka, ona się bowiem w ogóle nie nadaje do budowania złudzeń. Nie to co Brylska. Z jednym wyjątkiem, mam na myśli żonę Adrieja z książki Szołochowa „Los człowieka”. Kiedy Adriej wstawał rano, z kacem jak dzwon Zygmunta na łbie, jego żona nie robiła mu głupich awantur, nie wrzeszczała, ani nie płakała w kąciku wzorem wielu tamtejszych kobiet wielokrotnie już pobitych do krwi za nieposłuszeństwo. Jego żona odważnie stawiała flaszkę na stole, nalewała wódki do kieliszka i mówiła – Andriej masz klina. No i szczęśliwy bohater, widząc, że go w domu rozumieją nie nadużywał przemocy wobec poślubionej sobie kobiety i miał namiastkę swobody, której nie było ani w fabryce, ani na ulicy, ani w ogóle nigdzie, nawet w jego zlasowanym wódką mózgu. I to właśnie cenił w swojej małżonce najbardziej.
Życie w Związku Radzieckim i w Rosji jelcynowskiej oraz putinowskiej jest słabo zniuansowane, a droga od emocji domowych związanych z gitarą, biodrami kobiet i salcesonem na talerzyku do emocji politycznych jest krótka i żaden człowiek radziecki czy obywatel demokratycznej Rosji nie ma czasu by się przestawić z życia domowego na publiczne. To ostatnie zresztą właściwie nie istnieje. Zasady są jasne i niezmienne od wielu lat. Oni to widzą, wiedzą i są tym zdołowani, jedyne zaś co mogą zrobić to wszczynać awantury. Tym groźniejsze im bliższa im kobieta stawia się i nie ma zamiaru grać na gitarze. Tym mocniej się denerwują im więcej obcych mężczyzn kręci się dookoła domu. Bo o demaskacje najłatwiej kiedy w pomieszczeniu jest jeszcze jakiś obcy facet i on nie pracuje w tym samym resorcie co ten siedzący przy stole z Brylską. Wtedy może dojść do rzeczy strasznych. No bo trzeba coś zrobić i coś powiedzieć, a jeśli tamten ma poważne zamiary to jeszcze walnąć go w mordę. No ale tu się rodzi dylemat. Dom bowiem jest azylem, ale zaraz za drzwiami są te wszystkie rzeczy przed którymi człowiek do domu ucieka. I one mogą wkroczyć niczym towarzysze czekiści, nagle i znienacka w sam środek życia biesiadnego i zażądać dokumentów, ukrytych dolarów, czy czego tam. Mogą nawet zrobić rewizję osobistą Brylskiej. I co wtedy? Wtedy wszystko się rozwiewa jak sen złoty i pozostaje już tylko step, pieśń burłaków nucona przy ognisku, wódka i nadzieja, że świt nigdy nie wstanie.
Nie wkroczą, jestem tego pewien. Za dużo gadają jak na ludzi, którzy mieliby wkroczyć. Popatrzcie na tego gościa co siedzi z Brylską przy stole. Jakiż on jest zniuansowany, jak bardzo się stara dobrze wyglądać i jak chce by mu Brylska wybaczyła wszystkie okropne rzeczy, które były jego udziałem. A najbardziej ten garnitur z bistoru, w który się wystroił na to spotkanie. Pewności jednak, że ona go zaakceptuje nie ma, a pobić jej nie może, bo straci wszystko, drzwi się otworzą i na scenę wjedzie piekło. – Trzeba się cieszyć – myśli nasz bohater – że poza mną nikogo tu nie ma, żadnego mężczyzny.
Nie wkroczą, mówię Wam, żadnej wojny nie będzie.
Wczoraj dostałem ciekawy list od jednej z czytelniczek. Dotyczył on kobiety jeszcze bardziej legendarnej niż Barbara Brylska, kobiety, którą wszyscy znamy z telewizji oraz z ostatnich wystąpień w obronie teatru przed przecweleniem. Chodzi mi o Joannę Szczepkowską. Ponoć w telewizji Szczepkowska powiedziała, że napisała drugą część swoich pamiętników, ale przez ostatnie afery żaden wydawca nie chce się nimi zainteresować. Pani, która do mnie napisała zasugerowała, że ja mógłbym wydać pamiętniki Szczepkowskiej. Pomysł wydał mi się ciekawy, choć nie znam przecież autorki pamiętników, nie wiem jakie ma oczekiwania, ale podejrzewam, że duże, zważywszy na środowisko, które jest jej naturalnym biotopem. Po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że Szczepkowska może trochę kokietować. Może nie tak mocno jak Brylska Ławrowa, ale trochę tak. Nie sądzę, by nie było w Polsce wydawcy, który zrezygnowałby z pewnego zarobku. Mnóstwo ludzi sięgnie po te pamiętniki, wystarczy napisać do nich dobry wstęp. Może to zrobić choćby Daniel Olbrychski. I wcale nie musi jechać przy tym na gejów. Potem jakaś promocja w „naszych” mediach i te 10 tysięcy egzemplarzy zawsze uda się sprzedać. Tak więc podejrzewam Szczepkowską o pewną nieszczerość. No, ale tak dla ciekawości zajrzałem do wiki, żeby sprawdzić kim naprawdę jest pani Joanna. I trochę się zdziwiłem. Okazało się, że to jest wnuczka Jana Parandowskiego. Nie to mnie jednak zaskoczyło najbardziej. Otóż Joanna Szczepkowska znalazła się w roku 2010 w sztabie wyborczym Bronisława Komorowskiego. Ponieważ ja w tym samym roku też byłem obecny w sztabie wyborczym, tylko w innym, o wydawaniu książek Joannie Szczepkowskie, nie może być nawet mowy. Tym bardziej, jak powiadam, że podejrzewam ją o pewną nieszczerość. Chętnie za to przeczytam jej pamiętniki kiedy już się ukażą w druku.
No i popatrzcie teraz. Mamy dwie wybitne, dobrze się wielu osobom kojarzące polskie aktorki. Obydwie zrobiły karierę i obydwie mają za sobą jakieś poważne, ciężkie przejścia. Ja nie oceniam ich wyborów i nie mam zamiaru krytykować obydwu pań, chcę tylko zwrócić uwagę na to, jak krótki jest dystans pomiędzy prywatnymi wyborami ludzi, a wielką polityką. Chcę także zwrócić uwagę na to, że pociągi odchodzące ze stacji „Prywatność” do stacji „Wieczorek z Ławrowem” jeżdżą w obie strony z niespotykaną dziś regularnością. Brylska dawno temu podjęła ważną życiową decyzję, a po wielu latach ku zgrozie nas wszystkich stanęła obok tego dziwnego faceta w okularach, by wyznać mu – szczerze czy nie, to nieistotne – miłość. Wystąpienie Szczepkowskiej zakończyło komunizm w Polsce, tak chcą niektórzy, a po latach gang pedałów, zorganizowany lepiej niż urząd towarzysza Jeżowa, wywalił ją na bruk. Czy to nie jest malownicze? „Nie ma żartów z filozofią moja ty Pietrowna Zofio” – jak mówią słowa zapomnianej piosenki. Całość zaś leciała chyba tak:
Raskolnikow wziął siekierę
i uderzył bez przymiarki
w zakłamany łeb lichwiarki
nie ma żartów z filozofią
moja ty Pietrowna Zofio…

Mam nadzieję, że niczego nie pomyliłem. Wojny nie będzie, naprawdę….

Od wczoraj na prawdziwie wolnym rynku, czyli na stronie www.coryllus.pl sprzedajemy komiks o Janie Hardym – żołnierzu wyklętym. Cały czas trwa promocja I tomu Baśni jak niedźwiedź. Wyprzedajemy ostatnie egzemplarze książki „Dobrzy księża” autorstwa rodziców Grzegorza Brauna i ostatnie egzemplarze pierwszego numeru „Szkoły nawigatorów”. Zapraszam www.coryllus.pl

  28 komentarzy do “Dlaczego Rosjanie kochają Barbarę Brylską?”

  1. Trochę cię Ukraina jednak rusza. Bloger @Zbigwie (który faktycznie dużo wie i cyrylicą się świetnie posługuje) zarzucił, że znam Rosjan lepiej od niego kiedy napisałem, że wojny nie będzie. On napisał, że wejdą a @Darski go pochopnie za wrogą propagandę wywalił z NB. Tak się polityka z artystycznym życiem blogowym plecie. 3MAJcie się ciepło 😉

  2. Oczywiście, że mnie to interesuje, chciałbym tylko mieć możliwość nie popadania za każdym razem w egzaltację kiedy mówi się o Ukrainie. Słabo też idzie mi śpiewanie ichnich piosenek….

  3. Coryllusie, jak Ty to robisz, że tekst Twojego autorstwa zawsze jest jak – malowanie. Nie żebym zazdrościła Ci tego talentu, bo to byłoby niskie, ja to podziwiam i SZACUN za wszystkie te kawałki które, przeczytałam i awansem za wszystrkie które napiszesz, bo czytam i widzę że tekst a`la „ulęgałka” Tobie się nie trafia.

  4. Czasem się trafia, ale wtedy udaję, że go nie widzę. Dzięki.

  5. Gdyby tak użyć sformułowań p. Michalkiewicza, to p. Szczepkowska nie zauważyła , że inna jest „mądrość etapu” który własnie przeżywamy i komitet wyborczy nie jest gwarantem pracy (przynajmniej nie dla niej).
    Wydaje mi się że w swym życiu aktorka może się spodziewać rzeczy różnych m.inn. np. niewiernego męża itp, ale żeby przewidzieć wyrzucenie z pracy mimo, że dobrze wykonuje swoją robotę, że jest jakimś atutem swojego teatru, jest gwarantem jego jakości i mimo tego zostać na bruku – no to jest dla niej nowe a jak widać po jej reakcjach szokujące. Myśmy to wszyscy przeżyli w minionych latach, z dnia na dzień można było zostać bez dochodu, a ona przeżywa to teraz, no przyzwyczai się do tej sytuacji że ona spadkobierczyni elit na „tym etapie” jest passe, nie ma innego wyjścia.
    W przeciwieństwie do Szczepkowskiej – B. Brylska kontroluje „przebieg etapu”.

  6. Też lubię Garczarka, jak rzadko go słychać, właściwie wcale go nie słychać. Ale czy Garczarek, którego lubię, nie zawiódł by mnie w czasie rozmowy o Ukrainie?
    A co do Pani Brylskiej, istotne jest dlaczego tak lubi Rosjan.

  7. Kto to Garczarek, bo nie rozumiem…

  8. napisałam rano na salonie , i nawet się zapisało , że najważniejszy jest ten kieliszek wódki , podany rano na kacu …. czyli jak to ujęła AniazUW … zrozumienie mądrości etapu … ładne okraślenie … choć myślę , że ten coryllusowy kieliczek wódki podany przez ZAGRANICZNA kobietę.. lepiej oddaje sens 🙂

    innymi słowy , jak się nie chce dodtać od męża po łbie .. itd …

  9. Andrzej Garczarek, autor piosenki.

  10. Jak może ich nie lubić, przynajmniej formalnie – skora ma tam status filmowej superstar? wielokrotnie większy niż w Polsce kiedykolwiek. Miała taką szansę po jej Krzysi, ale właśnie wtedy wybrała sojuzy…

  11. Rosjanie mają młodszych w odwodzie, a mianowicie Gruszkę i Moro, a w obstawie jeszcze Żebrowskiego, bo Olbrychski choć bywa użyteczny, ale już nie trafi nawet do starszych pań.

  12. No właśnie, polubiła ruble.

  13. dobry jest, nie znalem go,

  14. Brylska przemyślała sobie swoją pierwszą wielką jednak rolę KAMY w Faraonie

  15. ,
    Raskolnikow wziął siekierkę
    I zamachnął się szeroko
    I uderzył bez przymiarki
    w prawomyślny łeb lichwiarki
    Trudno wygrać z filozofią
    Moja ty Pietrowna Zofio
    Gdy w bezsenne Białe Noce
    W głowie pająk się szamoce,,

  16. tak , poza tematem / ? /

    16 maja jest świętego Andrzeja Boboli

  17. Bo biez poł litra nie rozbieriosz!

  18. Ruble transferowe, które wymieniali po kursie 90 kopiejek za dolara USA.

  19. dziś święto NMP Królowej Polski .. wypowiadamy w czasie mszy akt zawierzenia ..

    prymas Wyszyński zawierzył Jej opiece Polskę

    na wzór ślubów lwowskich Jana Kazimierza , inspirowanych przez Andrzeja Bobolę

  20. Jeśli J. Szczepkowska wśród swoich talentów ma też talent literacki i napisze swoje pamiętniki tak dobrze, jak to zrobił jej dziadek w książce pt „Bolszewizm i bolszewicy w Rosji” to dobrze wróży jej dochodom.

  21. B.Brylska musiała teraz okazać wdzięczność za ten dobry niegdysiejszy przelicznik i zmuszona była wyznać, że kocha, może też by mi się spodobał ten pan (za taką cenę).
    A tak na marginesie p. Basię można było kiedyś spotkać (lata 70 – te druga połowa) na ul. Madalińskiego w Warszawie, zimą nosiła futerko z rudych lisów i taką samą czapę – wygladała prześlicznie.

  22. W jednym z odcinków „07 zgłoś się” Pani Brylskiej prezentującej dojrzałe piersi musiał podobać się inny Pan i też dała radę.

  23. Nikt nie zrobiłby tego co B.B., bo to sporawa kompromitacja, chyba, że gdyby tego nie zrobiła to mogłaby być większa. Wystarczy sobie przypomnieć co mówili i pisałi na temat Rosji i ich władów Voltaire, A. Gide, P. Neruda, J.P. Sartre, a obecnie G. Depardieu.

  24. Aktor jest do wynajęcia więc się wynajmuje 😉

  25. drogi Henry , jak zwykle niezawodny 🙂 🙂

  26. Pani Joanna Szczepkowska ma talent literacki. Pierwszy tom sagi rodzinnej pod tytułem
    „Kto ty jesteś” przeczytałam jednym tchem w dniu zakupu.

  27. Ale wydało to wydawnictwo Czerwone i Czarne więc może jednak przesadziłam z tym talentem

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.