cze 152014
 

Bo nie widzą zagrożenia. To jest jedyna odpowiedź. Idźmy dalej. Dlaczego nie widzą zagrożenia? Bo wszystkie działania oddolne, wszystkie marsze i kontrmarsze, śpiewy patriotyczne i śpiewy po rosie są pod kontrolą tajniaków. Każda ruchawka, która idzie protestować przeciwko Tuskowi jest ustawiona. Tusk ma w nosie to wszystko i nie reaguje. Ktoś jednak reaguje na takie rzeczy. Kto? Różni cyngle, którzy zostali wydelegowani do prasy i internetu po to, by obrzydzać tak zwanym „zwyczajnym obywatelom” całe absolutnie uniwersum z wyjątkiem gołej baby i golonki z chrzanem. Czynią to ci ludzie nader skutecznie. Do tego stopnia skutecznie, że zarzucili wszelkie twardsze niż pieprzenie głupot formy nacisku. Tak się rozbestwili, taką miękkość poczuli przed sobą, że dopiero pojawienie się Marysi Sokołowskiej przywróciło ich do przytomności. I teraz zastanawiają się skąd się ta Marysia wzięła. Kto ją nasłał? Jak zauważycie zastanawiają się głównie nasi, bo ona robi im konkurencję na tak zwanym rynku patriotycznym, gdzie zostali oddelegowani, celem rozmiękczania mózgów i formułowanie misji, nie skomplikowanej wcale, bo polegającej na tupaniu w rytm. Gazownia i cała reszta nie interesuje się Marysią, mają ją w nosie. Dlaczego? Otóż, jak sądzę, doskonale wiedzą, skąd i dlaczego pojawiła się nagle taka dziwna dziewczyna. Spróbujmy się zastanowić co takiego się wydarzyło ostatnio, że uruchomiło lawinę dziwnych zdarzeń. Ostatnio była u nas niejaka Obama i powiedziała, że jesteśmy jej najlepszym przyjacielem i pojechała dalej. Ktoś tam szydził, że Obama mówiła to wszędzie gdzie tylko zajechała, ale u nas jak widać ma to pewne, dość delikatne, ale jednak, konsekwencje. Oczywiście, można nie łączyć Obamy z Marysią i jej wystąpieniem, ani z tymi taśmami, które wczoraj ktoś przyniósł Latkowskiemu. No, ale ja, znany bajkopisarz i fantasta jednak je połączę. Gdybym tego nie zrobił, musiałbym uwierzyć, że najważniejszą postacią w polityce Europy Środkowej jest pan Kwaśniewski Olek. I właśnie dla niego zamyka się sejm przed dziennikarzami. Po co zamykać sejm przed dziennikarzami? Wszyscy są przecież kupieni. Jak im się powie, żeby byli cicho to będą. No po to przecież, że wśród tych dziennikarzy i pewnie posłów też są jacyś znajomi kolegów Obamy. Ona zaś, ta Obama, postanowiła najwyraźniej, z jakichś przyczyn przegrupować trochę siły na naszym terenie. O cóż może chodzić? Z Kwaśniewskim pewnie o to, żeby nie angażował się w znajomości z ludźmi starego reżimu na Ukrainie, a może też o to, żeby coś tam oddał, co wziął, a co z istoty nie było jego. Nie będę zgadywał. Z Tuskiem zaś i jego ludźmi chodzi o to, żeby miss Merkel wyznaczyć jakieś wreszcie granice zaufania, żeby pomyślała kobiecina trochę nad tym przysłowiem – sky is the limit i zrozumiała, że ono nie jest skierowane do niej. Bo nawet kogoś tak bardzo zdeprawowanego jak Tusk można wymienić. Nie będzie to proste, ale od czegóż mamy polskich patriotów, od czegóż?
Dokładnie pamiętam wystąpienia doktora Przywary, czyli FYM-a, wystąpienia sprzed lat, w których pojawiało się bez przerwy zdanie: w zasadzie nie ma państwa. I pamiętam jak Krysztopa i reszta zgrai szydziła z FYM-a, że chrzani głupoty. Pamiętam też oczywiście jego obrońców. A w związku z tym nie mogę ekscytować się rewelacjami nagranymi przez kogoś tam w restauracji „Pod ślepą sową”, bo i czym się tu podniecać. Wyszedł Sienkiewicz i powiedział, że państwo jest fikcją. No i co z tego? Od 5 lat blogerzy piszą, że państwo jest fikcją. Ktoś miał co do tego jakieś wątpliwości? Piszą to blogerzy wstawieni w blogosferę – tacy jak FYM i dziadki prawdziwki ulepione z pierwotnej materii chaosu, które się tu pojawiają co jakiś czas, błyszczą jak gwiazda szeryfa na piersi przedszkolaka i znikają, bo nie mają ani żadnego oparcia, ani wytrwałości. My wszyscy już jesteśmy przyzwyczajeni do tego komunikatu. Teraz zapewne chodzi o to, by przyzwyczaić doń tak zwanych „zwyczajnych obywateli”. Na głosiciela złej nowiny wytypowano człowieka, który miał i ma za uszami najwięcej i głośno się cieszył, że „teraz wreszcie będzie można robić interesy z Rosją”, czyli ministra Sienkiewicza. No i cóż tu rzec? Idź se Sienkiewicz zrób interes z Ruskim…chyba tylko tyle, bo co więcej. Do kogo Sienkiewicz przemawiał pod tą „Ślepą sową”? Do Marka Belki, wszyscy słyszeliśmy. Skoro tak, to może warto przypomnieć kim jest Marek Belka. Ja słyszałem dawno temu, że to jest pan z pierwszego garnituru ruskich agentów przerobionych na agentów amerykańskich. To nie musi być prawda, ale załóżmy, że tak jest. I co? Czy jakieś nieprzyjemności spotkają Marka Belkę w związku z tymi taśmami? Nie sądzę. Myślę, że tu chodzi wyłącznie o Sienkiewicza i Tuska. Poznaję to po entuzjazmie z jakim „nasi” reagują na pojawienie się tych taśm. Wreszcie coś normalnego – myśli Warzecha. Wreszcie coś co rozumiemy i pojmujemy sercem i umysłem – cieszy się Mazurek…..Mediaworkera, który to nagrał zapraszają do telewizji republika, a on opowiada o szczegółach swojego mediaworkerskiego warsztatu szpiegowskiego i jest fantastycznie. Wreszcie jest szansa, że coś się zmieni….taka myśl też się pojawia. Czy ma ona jakieś podstawy? Myślę, że nie. A myślę tak dlatego, że nie wiemy i oni też nie wiedzą, co Obama mówiła po cichu to Komorowskiego i różnych innych ludzi z jego otoczenia. Nie ma ani jednej przesłanki bowiem, by rokować na poważną zmianę. „Nasi” zaś, którzy się tak cieszą są po prostu pastuchami trzód, sami się w tej roli obsadzili, bo im się zdawało, że to jest dobry punkt do rozpoczęcia kariery. Nie jest, my to wiemy. A wiemy to stąd, że jednakowoż nie jesteśmy bydłem, choć w tej roli nas obsadzono. Nikt nie negocjuje z pastuchami, no chyba, że mają oni imiona takie jak Dawid, Saul, albo podobne. Cóż za zmiana więc nas czeka? Trudno ją nawet określić, na pewno nie będzie to zmiana jakościowa. Nie można jej też nazwać ilościową, a jeśli już to w niewielkim stopniu, bo nie wiadomo ilu nowych darmozjadów dorwie się do żłobu. Może okazać się po prostu, że nowym premierem zostanie Marek Belka. No, a co z „naszymi”. Nie zostaną zwolnieni, o nie, będą nadal podgrzewać nastroje patriotyczne i tupać, tupać, tupać….

Dziś o 15.00 mamy wraz z Grzegorzem Braunem pogadankę w Białymstoku, w kinie „Ton” nieopodal katedry. 23 czerwca zaś w Hotelu Europejskim w Krakowie odbędzie się mój wieczór autorski, początek o 17.30. Zapraszam. No i zapraszam oczywiście na stronę www.coryllus.pl

  47 komentarzy do “Dlaczego traktują nas jak bydło?”

  1. Pastuch może nie być Dawid wystarczy, że ma żonę Esterę albo Rachelę lub Sarę 😉

  2. Zgadzam się, to jest wielka orkiestra symfoniczna grająca skomplikowane partytury, przy pomocy ultra i infradźwięków. I ma nawet własne studio nagraniowe! I sekcja rytmiczna rozbudowana, że ho ho!

  3. Henry, zapomniałeś o imieniu: Hannah, czy może chciałes być dyskretny?

  4. nie wiem jakie korzyści ze swego gadania ma Przywara …

    a dziadki potrafią dobrze życ z tego państwa co go nie ma ..,,, i nie jedzą tych robaków czy czegoś… nie pamiętam , co on tam zajadał -:(

    i się nie łazi po ulicach bez sensu ….

  5. Się nie boją, bo mają za sobą długoletnie tradycje zarządzania nami „z cienia”, opisywałeś to Coryllusie przy okazji przybliżania nam postaci Tatki L.Aragona i tzw sprawy Dreyfusa. Zamachy anarchistopodobnych, a teraz podsłuchy, to ich poletko a my jestesmy przez nich tylko „wplątywani” w te eventy. Przydzielono nam rolę „widzów” tego spektaklu, i tylko. Recenzje spektaklu premier zrecenzuje w poniedziałek. Coś powie.

  6. Mądrej głowie dość trzy słowie 😉

  7. Nic dodać nic ująć. Czy „prawicowi” obsadzili się sami w tej roli, czy ktoś ich obsadził? Czy są na sznurku czy są tacy głupi?

  8. ,,prawicowi ” są potrzebni .. dla systemu … mówię , ze dobrze żyja ….. a nigdy nie będą rządzic , wiec zero odpowiedzialności … nic tylko zajadać….i śpiewać patriotycznie …

  9. Czytałem protokoły przesłuchań żołnierzy Powstania Warszawskiego przez niemiecki wywiad, już po Powstaniu, oni dopiero coś zaczęli kojarzyć po klęsce, że są rozczarowani brakiem pomocy aliantów itd..
    Pytam – skąd oni mieli nadzieję, że ktoś Powstaniu pomoże? Że w ogóle jest taka fizyczna możliwość, oczywiście mam na myśli pomoc „szlachetnego Zachodu”.

    Przesłuchania były profesjonalne i rzeczowe.

    Naiwność przesłuchiwanych przerażała, tak jak teraz przeraża naiwność społeczeństwa. Ludzie wyrażają różne poglądy, w dyskusjach dadzą się za nie pokroić, nie ma w ogóle nastawienia, że dane nam jest widzieć może 5% przestrzeni jawnej, a reszta to domysły i skojarzenia.
    Dlatego można tym społeczeństwem spokojnie i dość łatwo zarządzać, sami zamurowywujemy sobie potencjalne wyjścia nucąc disco-polowe melodie i opowiadając prześmieszne dowcipy, prawie jak w słynnym opowiadaniu Poe’go o tym młodym winie.

    Sami zlikwidowaliśmy nasz przemysł rzucając się jak dzieci na importowane zabawki – niech każdy popatrzy, co ma w garażu, niech każdy popatrzy jakie autobusy kupują w jego mieście (hitem w Warszawie są miejskie Mercedesy jeżdżące po dawnym getcie). To właśnie dlatego jesteśmy stadkiem łatwym do manewrowania, straciliśmy instynkt i dumę.

  10. To sa wszystko takie same slupy jak Nowak, Rostowski, Wipler i cala reszta tej przekupnej, zlodziejsko-bandyckiej szajki. Won z nimi wszystkimi.

  11. znamienne jest, ze wszyskie zapisy z tasm publikowane w mediach pomijaja jedno slowo, ktore pada miedzy „von” a „Rostowski”, to slowo kluczowe

    pyszne jest to, ze wszystkie mediodajnie piszac o tych tasmach pomijaj jeden, najwazniejszy!, temat czyli jak wyglada kreacja zlotego (i kto na niej zarabia). mysle, ze media pomiaja ten temat z glupoty, a nie ze zlej woli

  12. „…lud Warswzawy pozostawiony sam sobie i opuszczony na froncie wspólnego boju z Niemcami (nie z nazistami przyp.ania z UW) – oto tragiczna i potworna zagadka, której my, Polacy, odcyfrować nie umiemy na tla technicznej potęgi Sprzymierzonych u schyłku piątego roku wojny.. Nie umiemy dlatego, gdyż nie straciliśmy jeszcze wiary , że światem rządzą prawa moralne …” (cytat z mojej ukochanej książki)
    Teraz wiemy że te prawa nie rządzą, a nasi rodzice dowiedzieli się właśnie wtedy w piątym roku wojny i zaraz po powstaniu i z 10 lat po wojnie praktykowano na nich inne prawa – socjalistyczne .
    A „Baśnie …” wskazują, ile ofiar było w każdej epoce z tego powodu że kombinowano jak te prawa moralne obejść i jak na tym obejściu tychże praw coś ugrać. Kombinują i teraz ….

  13. jest takie nagranie prof. Kieżuna gdzie On opowiada jak wyglądały ostatnie dni przed Powstaniem .
    Niemcy mieli rozpracowanie kryjówki przyszłych powstańców . Kiedy nad głowani prostych powstańców radzono jeszcze o dacie itp …. Niemcy wygarniali kolejne grupy , wieźli na ruchliwą ulicę Warszawy i rozstrzeliwali na oczach przechodniów .Pierwsza grupak krzyknęła Niech żyje Polsak … i następne miały juz zakneblowane usta .
    W tym momencie głos profesora się łamie i z silna emocją mówi … my musieliśmy walczyc , bo czekajac dłużej wszystkich by nas tak wybrali i zabili , my walczyliśmy o życie ….

    Nie mam adresu tego nagrania … ale cierpliwie to można wyguglać.

    Ja się na PW nie znam rodzinnie ….. ledwie ktos o ten czas ,,zahaczył ” ……..ze znajomych rodziny owszem … ale oni już nie żyja ….

  14. pojechałam oglądać dziś taką grupę rekonstrukcyjną … dotyczyło to Wielkiej Wojny …. mam tego Chwalbę kupionego i tak się wybrałam ….

  15. No to do wspomnień profesora Kieżuna trzeba dodać, że w Krematorium KL Warschau palono codziennie ok 400 osób branych z łapanek – warszawiaków (teren KL to dzisiejszy plac manewrowy autobusów Dworca Zachodniego), wszystkich by spalili albo rozstrzelali – no nie można było czekać.
    Wybór czy Czerwona zaraza czy czarna śmierć – wybrano wariant powstania, który dawał SZANSĘ, w świecie w którym rzadzą prawa moralne, ale takiego świata nie było, nasi dziadkowie i rodzice tego nie wiedzieli . Nie wiedzieli nie dlatego że byli głupi ale dlatego że dla nich drugi to bliźni vide Żegota itp,

  16. Tak, jest, Mario, tak jest. Coryllus pisze wyżej: „..Nikt nie negocjuje z pastuchami” na co przypomina mi się chwila zestawiania chętnych do współpracy, darmowej czy jakoś podobnie, wabionych przez „patriotyczne grupy i zespoły” do śledzenia spraw związanych ze Smoleńskiem. Wącha taki, bezpiecznik stuprocentowy, koło mnie. Sypie frazesami patriotycznymi, a na każde pozytywne zdanie ode mnie odpowiada trzaskając obcasami „…Ku chwale Ojczyzny!”.
    Myślał może, że się złapię…? Na zaoferowany bilet lotniczy??
    Odmówiłem.
    Gdyby w ofercie był telefon do wydającego pastuchowi polecenia, to wtedy rozmowa zaczyna się robić konkretna.

    Z wodzem się rozmawia. Za to z jego pastuchem…
    Pastuch podbierający mnie, i to jeszcze bezczelnie nie sam, lecz przez PODSTAWIONEGO BEZPIECZNIKA, nie dostanie ode mnie ani żadnych informacji, ani umiejętności analitycznych. Uważającym mnie za rzeźne bydło potworom spaghetti (© Genezyp Kapen) nie dam nic. Stary Szpot pisał proroczo o takich lewych patriotach, otaczających szczelnie Prezesa, i ich nastawieniu do Polaków, tak: „…Trzeba ciągle łupić, doić, strzyc to bydło, a jak zdechnie — zrobić mydło!”
    Niektórzy jednak się na haczyk naszemu Potworowi Spaghetti dali złapać. Profesorskie tytuły, a siano w głowie: nie widzą tego, że są traktowani jak chusteczki higieniczne. Prof. JEDNORAZOWEGO UŻYTKU. Podłapany na łabędzi śpiew, wykorzystany, wyrzucony. Jeszcze się taki cieszy, że głowę uniósł, że mydła nie zrobiono. Reputację stracił, a trafniej: tej nigdy nie miał. Po spotkaniu z pastuchem przekonał się sam, że nic nie jest wart, że tzw. nasi potraktowali go jak bydło.

  17. Jako komentarz proponuję działanie.
    SPOTKAJMY SIĘ I POZNAJMY SIĘ POGADAJMY…
    Zapraszam do małej przystani agroturystycznej pod nazwą WIEJSKIE WAKACJE w BIAŁEJ (zachodniopomorskie).

  18. Panie Coryllusie ,
    a głupoty wypisywane przez takiego Jimmiego jak wyżej pana nie denerwują – myślę że to korwinista to ta specyficzna bezpośredniość myślenia.

  19. gdyby był korwinistą nie pisałby o dumie w kontekście konsumpcji. Płytka próba oceny bliźniego. Nazbyt pochopnie wyciąga pan wnioski.

  20. Dobrze 🙂 Marcinku 🙂 mądrze .

  21. Ja jednak myślę, że te taśmy, poza wszystkim innym, pokazały, że nie ma nad tym wszystkim jednego guru, demiurga pociągającego za sznurki marionetek. Ani nawet dwóch czy trzech rywalizujących między sobą. Są ośrodki wpływu, zewnętrzne i wewnętrzne, kontrolujące pewne obszary rzeczywistości i wyszarpujące sobie elementy władzy i benefity jak pingwiny kamienie na lęgowisku. Tworzą mniej czy bardziej trwałe mniej czy bardziej doraźne koalicje, koterie i sitwy, a w sprawach bardziej ogólnych czy długofalowych widoczne na dostępnej naszemu oglądowi powierzchni lepiej zdefiniowane stronnictwa, „rodziny” czy frakcje.

    Jednym słowem — magma. Berlin, Moskwa, Waszyngton, Londyn usiłują, czasem systemowo, jak Moskwa, czasem doraźnie i zadaniowo, jak Waszyngton, podporządkować sobie grupy gangów albo zatrudnić je do wypełnienia określonych zadań w zamian za jakieś korzyści. I tak się to kłębi, że tylko w najogólniejszych zarysach trzyma się utartych gazetowych schematów, i my się ich trzymamy, bo nasze mózgi muszą poruszać się w przestrzeni zdefiniowanych wzorców. I o ile w określonych konkretnych zagadnieniach, przekrojach rzeczywistości, dają się określić pewne schematy z grubsza modelujące faktyczny stan rzeczy i z grubsza pozwalające przewidzieć konsekwencje zdarzeń, to nikt nie jest w stanie wymodelować sobie całego tego wielowymiarowego obrazu.

    Zbyt to złożone, zbyt jednoczesne, za mało wiemy o prawidłach i mechanizmach. To tak, jak z próbami przewidzenia pogody — da się na krótką metę, choć często zaskakują nas nagłe „zwroty akcji”, ale na dłuższy termin nie ma co liczyć — matematyka zabrania. Zwłaszcza, że sfera polityczna nie jest izolowana od gospodarczej i finansowej, z ich licznymi powiązaniami z układami sąsiednimi i całkiem odległymi, od sfery społecznej i demograficznej, od pogody przecież i klimatu jak najbardziej także.

    Dodatkowo nakłada się skomplikowane oddziaływanie z podobnych naszemu układów sąsiednich, więc postrzegamy tylko chaos układający się w skomplikowane i tajemnicze mandale niejasnych wzorców i zawirowań i tyle z tego wiemy, że ładne one albo nieładne. Mimo to nie można opuszczać rąk i rezygnować, trzeba robić swoje, bo przecież „necesse est” i pamięta się tylko tych, którzy nie ulękli się chaosu oceanu lecz mimo strachu i obezwładniającego poczucia beznadziei pokonali go na swych łupinkach prawdy. Albo arogancji. Albo nieświadomości, że się nie da. Stąd morał — wyrwać ręce spod dupy i za wiosła, proszę państwa!

  22. Napisałem Ci laurkę na ostatniej pozycji w wątku O piłce nożnej i fałszywych kółkach zainteresowań. Po tym wpisie podtrzymuję ją nadal. 🙂

  23. Tu należałoby wspomnieć prof. Bydłaszewskiego, który nie słyszał o KL Warschau aż do okresu grubo powojennego i twierdził, że to wymysły iż było tam krematorium. W takim kontekście funkcje profesora wydają się nie do końca jasne.

  24. Na Fzień Dziecka napisałem takie coś jako podsumowanie zamieszania koło Marysi S.:
    Przecież to zdarzenie mogło nie wypłynąć, a tu podbija się ustawicznie bębenek i jedynym celem jest ośmieszenie stwierdzenia, że Tusk jest zdrajcą.
    Kiedy ktoś w końcu postawi ten problem na poważnie to jego ostrość będzie mocno stępiona obecnymi harcami medialnymi i oto teraz idzie akcja, by słowo zdrajca skompromitować doszczętnie.
    Nie pierwszy raz władza kompromituje nam słowa lub zmienia ich znaczenie, by łatwiej się jej żyło. Przypomnę tylko zamianę defraudacji, kradzieży (szczególnie pieniędzy) na eufemistyczne niegospodarność.A tak ogólnie to ponoszą odpowiedzialność tzw. polityczną za swe postępowanie, czyli są bezkarni, bo chcieli dobrze a tylko wredne okoliczności działały przeciwko nim, czego oczywiście żadną miarą nie dało się przewidzieć.

  25. Ja mysle ze Polacy po po wszystkich przejsciach w wieku XX , po tej komunistycznej wyzymaczce zostali wrzuceni do takiej wirowki polaczonej z suszarka I tak sie kreca bezradnie w tej maszynie nie wiedzac co z tego wszystkiego wyniknie.

    Nasza przyjaciela Obama jest takiego samego kalibru przyjaciela jak zona prowadzaca ministra Radka Sikorskego.Ona tez kocha Polska bardzo goraco.
    Sikorski sa pogloski ze byl w swoim czasie agentem MI6.

  26. czy też raczej mocno wyjaśnione, zważywszy towarzycho które nim obraca.

  27. podczas tego kręcenia złoto wycieka wszystkimi otworami. I ziemia. I krew.
    Radek poza wszystkim innym, po tym jak w liceum do którego chodziło znacznie później sporo moich kolegów w 1981 zorganizował bezkarnie młodzież do buntu i w nagrodę wyjechał do Anglii, został członkiem Klubu Bullingtona istniejącego w ramach Oxfordu. Klub ten jest pozornie (tyle wie publiczka) zgromadzeniem zepsutej angielskiej szlacheckiej i bardzo zamożnej młodzieży (oźralcy i opilcy to przy byczkach betka), ale pod spodem…
    „Odbiór klubu w oczach brytyjskiej opinii publicznej jest w dużej mierze wynikiem licznych doniesień o incydentach dotyczących klubu, jakie miały miejsce na przestrzeni wielu dziesięcioleci. Rozgłos zyskały m.in. wydarzenia z 12 maja 1894 roku, kiedy to członkowie Bullingdonu po odbytej biesiadzie wytłukli prawie całe oświetlenie wewnętrzne, 468 okien oraz zniszczyli okiennice i drzwi budynku Peckwater Quadrangle w oksfordzkim kolegium Kościoła Chrystusa (Christ Church). Do podobnych wydarzeń doszło 20 lutego 1927, kiedy bullindgończycy ponownie zdewastowali ten sam budynek oraz kilka autobusów[11]. W wyniku tych wydarzeń uniwersytet zakazał klubowi organizowania spotkań w promieniu 15 mil od Oxfordu.”
    The Bullingdon Club stał się nawet przedmiotem debaty w brytyjskiej Izbie Gmin, jako jeden z przykładów nieobyczajnego zachowania w tamtejszym społeczeństwie, a także jako polityczny przytyk pod adresem prominentnych brytyjskich parlamentarzystów, którzy w przeszłości do niego należeli: obecnego premiera Davida Camerona, ministra finansów George’a Osborne’a, a także burmistrza Londynu Borisa Johnsona.
    Pogłoski o sikorkach są zatem na pewno mocno przesadzone. W końcu jak się zostaje żywą tubą do pouczenia przez byłego ambasadora GB jej obecnego premiera, pełniąc w dodatku funkcję MSZ całkiem dużego kraju, to na pewno nie można być agentem. Agenci nie są tacy głupi. 😉

  28. W chaosie nie tylko nic nie można znaleźć ale i nic nie można zgubić 😉

  29. tłumaczyłam to kiedyś na salon24 takiemu dośc rozumnemu komentatorowi … dając prztkład tzw efektu trzepotania motylich skrzydeł nad Amazonką…. nie pojął … odwołałam się do matematyki … trochę wyhamował … ale nie wiem czy zrozumiał , czy był tępy z matmy i bał się whodzić w ten obszar …. dobrze że mnie nie zbanował …… a za kilka dni wyszło na moje … i umilkł …

    ludzie strasznie wąsko myślą … nawet mi się wpisywać już nigdzie nie chce

  30. P.S. Ale też gdzie diabeł nie może, tam pośle kogo może.

  31. A odpowiedź na pytanie tytułowe jest w takich sytuacjach niezmienna od lat, dwuczłonowa, uniwersalna:
    1) bo mogą
    2) bo mają z tego korzyści

  32. @TADMAN

    @ MARCIN

    @TIPSI

    piszcie

  33. Dzięki, bardzo mi miło 🙂

  34. Agentem MI6? Operacja „Monty”? 😉

  35. Dobrze, że Marysia się nie leni, choć często bywa dość oszczędna w zdaniach, czym mnie zaskakuje. 🙂
    Po prawdzie to tandem Marcin & tipsi tak, a ja wycofuję się na z góry upatrzoną pozycję, bom tu najmłodszy stażem, choć za Montelupich i Wrocław mam u Marysi +. Do Twej wiadomości podaję, żem z Wrocławia (do pierwszego roku życia) i dlatego Twój WW (Wrocławski Wist przyjąłem z pewnym zaskoczeniem). Przypominam, że było to przy Szewskiej.

    To tyle dygów na dzisiaj.

  36. wiesz co ????/ nie wiem co z tą Szewska ???

    był Kalambur … i dla mnie tyle …. no łażenie na uniwerek , póki tam byłam ……

    a potem już nigdy nie wróciłam ????

    jeśli coś masz na myśli czego nie wiem …. no to nie wiem co by tu powiedzieć ?????

  37. „Sami zlikwidowaliśmy nasz przemysł rzucając się jak dzieci na importowane zabawki”
    W rodzinie wszyscy zdrowi??!?
    Sami tez ustalamy sobie podatki wybieramy lokalna policje, mozemy negocjowac wynagodzenia bo jest rynek pracownika i inne bajki z rodem z TVN..

    Prosze sie nie wypowiadac na tematy ktore pan zna ze slyszenia od osob piatych bo pewnie nawet nie znali osob trzecich..

  38. Coś w Pańskim kręgu zainteresowań, Panie Gabrielu:
    http://www.pogonowski.com/?p=2810
    Pozdrawiam,
    MZ

  39. Z grubsza to my już ogarniamy co tu się dzieje.
    A ogarniamy dzięki temu, że mamy jeszcze ład w sobie i widzimy nieład. Ci co już pływają w nieładzie
    odczuwają tylko niedogodności tegoż.
    Dlatego gadajmy, edukujmy się wzajemnie, nie wykazujmy się bo sprawa jest zbyt poważna.
    Im więcej puzzli tym wyrażniejszy będzie obraz.
    nie wiem czy wszyscy znają taki materiał.
    http://www.youtube.com/watch?v=qgaEK6iER3I
    Dla mnie najpilniejsza sprawa to zatrzymanie trucizny spadającej z nieba.
    Jak tego się nie zatrzyma to stracimy zdolność kumania wogóle.

  40. Ten filmik nie istnieje. Czyżby po powyższym linkowaniu?

  41. Istnieje, weszłam stąd.

  42. Chesterton wielki przyjaciel Polski: ” moja sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń przeciw niej – rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Nieprzyjaciele Polski są zawsze neiprzyjaciółmi wielkości i męstwa. Ilekroć zdarzyło mi sie spotkac oosbnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznacego w bagnie materialistycznje polityki, tylekroć odkrywałem w nim także namiętną nienawiść do Polski. „

  43. A u Pana? Chyba nie za bardzo?
    Polacy sami dokonywali indywidualnych wyborów. Ilu przeciętnych Polaków naprawdę kupowało droższe i gorsze produkty polskie, aby poprzeć samego siebie?
    Przypomina mi się cytat jednego z pracowników francuskiej firmy w Polsce: Francuzi kupują wszystko francuskie, nawet droższe, gorsze i w dalszej hurtowni.
    Ilu Polaków tak robi ? No ilu pytam zachowuje w czasie zakupów rzeczywistą zasadę popierania własnego przemysłu?
    Bo mam wrażenie, że wręćz odwrotnie – kupują nie nasze, nie sąsiada, żeby sąsiad nie zarobił i się nie wzbogacił. Rzadki, prymitywny indywidualizm, zazdrość i zawiść.
    Gorsze, że przeciętny Polak nie rozumie prostego tekstu – tak jak Pan nie zrozumiał, że nie piszę o sprawach niezależnych od naszej woli, o ustawkach i systemowym rozkradaniu, a o indywidualnych decyzjach w warunkach zagrożenia bytu narodu.

  44. Ostatnio rozmawiałem z prof.Kieżunem, powiedział mi, że szokiem jest dla niego planowany zakup chińskich autobusów dla Warszawy, całkowicie się zgodziłem, bo gdy wcześniej o tym usłyszałem, też byłem w szoku.

  45. I dlatego wiedzą, że mogą nas traktować jak bydło.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.