lut 122023
 

Ja to się okazało przedwczoraj, można orzekać o ludziach dawno zmarłych, na podstawie fragmentów ich zmyślonych życiorysów. Wszystko zaś w imię osiągnięcia maestrii spekulacyjnej i odnalezienia prawdy nie w świecie, ale we własnym umyśle. Czy to nie jest aby ten sławny manichejski dualizm? Niech może bieglejsi w myśleniu mnie oświecą…Tales według Platona jest filozofem, a jednocześnie człowiekiem praktycznym. Bycie filozofem zaś jest lepsze od bycia człowiekiem praktycznym, choć postawa filozofa wywołuje często drwiny u prostaków. Do takiej wykładni przywykliśmy i takiego narzędzia używamy do opisów różnych sytuacji i zachowań. Przypomnijmy jednak – Tales w opisie Platona włożonym w usta Sokratesa, to zmyślenie. Nie próba rekonstrukcji osobowości i zachowań. A skoro zmyślenie, to manipulacja. Czy to czasem nie Platon domagał się usunięcia z państwa artystów, albowiem tworzą złudzenia? Poprawcie mnie jeśli się mylę. No chyba właśnie on. W swoim dialogu jednak nie ma wahań i zmyśla ile wlezie. No chyba, że to nie on…A kto? Nie dotarła jeszcze do mnie książka Tomasza Mroza o polskich tłumaczach Platona, ale myślę, że dowiem się z niej ciekawych rzeczy. Na razie przeczytałem tylko tekst Teresy Rzepy, dostępny w sieci, pod tytułem Co się kryje za kulisami przekładu dialogów Platona i książki „Uczeń Twardowskiego”? Tekst ten jest od dziś lekturą obowiązkową na naszym blogowisku. Kto go nie przeczyta nie będzie miał prawa uczestniczyć w dyskusjach. Teresa Rzepa jest uczennicą Nowickiego, teścia posłanki Nowickiej oraz dziadka tego komunisty co nadaje z kibla, a ostatnio pokazywał się Braunem czy Mentzenem, czy kimś z tego towarzystwa. Mamy więc tutaj pewną tradycję. Pisze nam Teresa Rzepa, co się działo, kiedy ona i jej koledzy studenci zorientowali się, że tłumaczenie Platona dokonane przez Witwickiego, to nachalne oszustwo (ona nie używa takich słów, ale taka jest prawda) i próbowali nagabywać Nowickiego w tej kwestii. Tak owo nagabywanie opisuje autorka: Taką strategię, w gruncie rzeczy korzystającą z manipulacyjnych technik kształtowania własnego wizerunku, uważam za charakterystyczną dla Andrzeja Nowickiego. Niejednokrotnie i otwarcie dyskutowaliśmy o niej z kurtuazyjnie droczącym się Profesorem.

Kurtuazyjnie droczący się profesor pisany wielką literą? Czy to czasem nie jest objaw syndromu sztokholmskiego? Oto studenci będący na łasce i niełasce szaleńca i manipulatora, masona powiązanego z komunistycznym reżimem piszą o nim, że przyłapany na kłamstwie kurtuazyjnie się droczył. Nowicki był autorem książki Uczeń Twardowskiego. Jak rozumiem tytuł jest szkatułką, albowiem chodzi o Witwickiego – ucznia Kazimierza Twardowskiego, ale także o głównego bohatera Fryderyka, który jest samym Nowickim, uczniem Witwickiego, który jest niczym czarnoksiężnik Twardowski.

Kim był Witwicki wiemy – „ojcem polskiej psychologii”. Czyli ojcem manipulacji grupowej i oszustw dokonywanych w imię tak zwanej nauki. Co to jest tak zwana nauka? To jest oderwanie myśli od świata i stworzenie z nich samych jakiegoś nowego porządku, który następnie narzuci się temuż światu. Taki dualizm, nie wiem czy manichejski. Wracajmy do tekstu Teresy Rzepy. Sprawy się komplikują, jak widzimy, bo do tej pory mieliśmy tylko taką niewielką piramidę łgarstw. Platon korzystając z bajki Ezopa każe Sokratesowi powtarzać ją, jako przykład, dla zilustrowania nie istniejącego dualizmu pomiędzy myślą i światem. Zarówno Sokrates, jak i Tales są fałszywi, to tylko wymyślone przez Platona figury, które służą mu do skonstruowania narzędzia władzy. Ono się nie opiera na autorytecie i imieniu, jak nam się zdawało do tej pory, ale na oddzieleniu myśli od świata, co dokonuje się za pomocą serii pogodnych, akceptowanych przez słuchaczy anegdot. Kiedy przyjmiemy do wiadomości i zaakceptujemy tę metodę, nic już nie będzie takie samo.

Dzięki Teresie Rzepie, autorce omawianego tekstu, opisana wyżej piramida potężnieje. Oto Witwicki i Nowicki, myślę, że słusznie, odczytują intencję Platona i technikę narzucania jej słuchaczom. Witwicki zna grekę, postanawia więc włączyć się do gry ułożonej przez Platona dawno temu. Czyni to w prosty sposób – dokonuje przekładu, który w istocie jest redakcją i manipulacją. Ten przekład doczekał się swojej nazwy i obszernej literatury. Mówią, że jest psychologizujący i bliski codzienności. Witwicki nie miał pojęcia o codzienności w Atenach V wieku, ale był ojcem psychologii, więc wszystko się zgadza. Skoro psycholog jest znawcą psychiki, to może być również znawcą codzienności, która tę psychikę kształtuje. Mówią też, ale już półgębkiem, że ten przekład domaga się krytycznej analizy. Otóż nie, on się domaga odwołania, albowiem jest wyłącznie narzędziem manipulacji. Na podstawie tego przekładu księża orzekają, że Platon jest źródłem myśli ojców Kościoła. Jeśli to nie jest numer tysiąclecia, to nie wiem co nim jest. Tekst wymyślony przez masona i bezbożnika, wychowawcę komunisty Nowickiego, stanowi podstawę do tego, by czynić go źródłem myśli ojców Kościoła. Nie mówcie mi, że tak nie jest, bo ludzie, którzy w dobrej wierze dokonują tej manipulacji, nie znają greki, a ich głównym narzędziem jest tak zwana szczera intencja. Innych tłumaczeń też pewnie nie znają, a my nie mamy pewności czy one się aż tak bardzo różnią od tłumaczenia Witwickiego.

Witwicki w listach do Twardowskiego i własnego syna pisał, że Platon zamieszkał w nim. Tak po prostu. On go czuł w środku, jak oddycha jego płucami, jak prowadzi jego rękę i zagnieżdża się w jego umyśle. No, a skoro ojciec psychologii tak pisze, to możliwości na polemikę zostaje bardzo mało. I nie ma jej właściwie do dziś, albowiem próby, które są podejmowane to w rzeczywistości podkreślenie wagi przekładu Witwickiego. Krytyka zaś tego przekładu jest afirmacją metody. Bo skoro się tyle napracował, to nie mógł mieć przecież złych intencji. Moim zdaniem Witwicki był opętany, bo trzeba być opętanym, żeby opowiadać takie rzeczy.

Platon nazwał swoje dzieła dialogami, choć większą ich część zajmują monologi Sokratesa, który nie jest Sokratesem – jest Platonem, korzystającym z wymyślonego przez siebie narzędzia manipulacji tłumem. Te niby dialogi, tłumaczy Witwicki, który wciela się w Platona i na chama przekręca jego słowa oraz całe intencje. To jest twórcze wykorzystanie metody. Potem przychodzi Nowicki, który pisze książkę o Witwickim korzystając z metody Platona, ale siebie umieszczając w centrum narracji. W książce Uczeń Twardowskiego to on jest Fryderykiem, który na staje się po kolei Sokratesem i Platonem, a wszystko po to, by zdetronizować Witwickiego, przejąć jego ducha i myśl, a przez to zyskać władzę nad ludźmi, konkretnie studentami, z którymi mógł się potem kokieteryjnie przekomarzać. Oni zaś mogli tylko patrzeć jak te cielęta, bo nie rozumieli mechanizmu, któremu ulegali, a żaden nie miał tyle odwagi, żeby nazwać Nowickiego oszustem.

Pocieszające jest to, że finałem tej tradycji jest gość nadający jawnie totalne komunikaty z kibla. Może więc się jakoś uchowamy.

Do jakich to nas wniosków prowadzi? No takich, że myśl nie jest samodzielna, nie jest też twórcza o ile nie powstała z inspiracji osobowego Boga. Jeśli nie ma praktycznego, a to znaczy twórczego zastosowania, staje się hołdem autoerotycznym, afirmacją świata rzekomo istniejącego poza naszym światem, w którym nie ma Boga osobowego, jest tylko czysta myśl. To jest satanizm.

Jak możemy się zorientować metoda Platona, zmodyfikowana twórczo przez Witwickiego i Nowickiego, święci triumfy. Zaczyna się od hołdu składanego założeniom jakiejś hipotezy, a niechby były z najgłębszego dna dupy wyciągnięte. Potem trzeba znaleźć autorytet, który je rozwinie, całkiem w oderwaniu od faktów, procedur, informacji pewnych i w ogóle praktyki, a potem karuzela kręci się już sama. I to widzimy w przypadku Bartosiaka, Zychowicza, Lisickiego i kilku innych. Jeśli fakty przeczą założeniom, tym gorzej dla faktów. Jeśli zaś chodzi o platońskie pierwiastki w myśli chrześcijańskiej, trzeba może wrócić do neoplatoników i Plotyna, jak zasugerował jeden z komentatorów. Ich teksty są chyba bardziej autentyczne, nie pochodzą z IX wieku po Chrystusie i nie zostały przetłumaczone przez człowieka, któremu się zdawało, że jest Platonem i Sokratesem w jednym. A teraz bardzo proszę wszystkich, by przed wpisaniem jakiegokolwiek komentarza zapoznali się z tekstem Teresy Rzepy.

  6 komentarzy do “Dualizm świata i myśli”

  1. Uproszczę strasznie, ale to metoda na ” co autor chciał powiedzieć”. Pamiętam, że tępiona była na wszelkie możliwe sposoby.

  2. Gdzie była tam była. W akademii święciła i święci triumfy

  3. Cytaty z Władysława Witwickiego:”Odejmować ludziom ból niepotrzebny a pomnażać im radość i pogodę” „Pracowałem na użytek dusz strapionych”. Myślowy kleik, kaszka manna.  Dewizą takich twórców jest- pierwsze to szkodzić.

  4. To był manipulant nie gorszy od hinduskich guru działających w USA

  5. Dla mnie pycha do kwadratu: tekst Pana i upadek tzw filozofów czyli pycha jako pride marsze w ich wykonaniu. Skojarzenia po tekście to:https://www.youtube.com/watch?v=lmh0eP0_Emk

    oraz  Witwicki jako Józef Smith i objawienie Moroni, czyli tworzenie nowej dla filozofów a starej dla historyków- religii a dla wierzących:kolejna odsłona satanizmu.

  6. Wysłuchałam ostatnio bardzo uczonego wywodu  „Spór chrześcijan i żydów o Psalm 22, a konkretnie o wers 17. Według chrześcijan brzmi on:  ” przebodli ręce i nogi moje” , a według żydów : ” jak lew ręce i nogi moje”. Według uczonego biblisty spór jest nie rozstrzygnięty. Jak to możliwe? A możliwe z tego powodu, że odczytuje się tekst bez uwzględnienia kontekstu. Tłumaczenie według chrześcijan jest logiczne, tłumaczy się  w odniesieniu do całości psalmu. W drugim przypadku nie ma sensu, tłumaczenie jest „od czapy”, ale nie przeszkadza to uczonemu dywagować.

    To metoda na cytat. Jest jeszcze jedna bardzo też popularna ” tekst sam się tłumaczy, zbędne są konteksty. Tu pole do popisu jest jeszcze większe… można sobie wymyślać co się chce właściwie.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.