wrz 162016
 

Na rynek sztuki, a mam tu na myśli każdą sztukę, składają się: system edukacji artystycznej, system dystrybucji oraz pracownie artystów. Rynek taki wart jest dużo pieniędzy, a poza tym ma jeszcze inne niż finansowy aspekty, jest nośnikiem propagandy mianowicie i przez to właśnie toczą się oń zacięte walki. Ruchy ikonoklastyczne nie są wystąpieniami oszalałych proroków, którzy głoszą niezafałszowaną wolę bożą, co zabrania oddawania czci mniejszym bożkom, ale wystąpieniami wariatów, najpewniej naćpanych, wysłanych przez cwaniaków, którzy chcą zdewastować system edukacji artystycznej i zniszczyć pracownie. W jakim celu spyta ktoś? Po to, by cały rynek sztuki podporządkować systemowi dystrybucji i wpuszczać tam, co się będzie szefom od dystrybucji podobało.

Ludzie, którzy organizują rynek sztuki zawsze mają za sobą sacrum, a chcąc ten rynek zorganizować zgodnie z powagą owego sacrum tworzą szkolnictwo artystyczne oparte o pracownie i uniwersytety. To tam kształtują się kryteria oceny, które potem decydują o tym co jest ważne na rynku i za co się płaci pieniądze duże, a za co mniejsze. Ludzie ci decydują także o tym kto zarabia najwięcej na rynku sztuki. Przez wieki całe o tym jak będzie ten rynek wyglądał decydował Kościół. Ponieważ tak się składa, że poszczególne branże, a każda jest przecież oparta o dystrybucję, wzajemnie się przenikają, rynek sztuki nie mógł pozostać wyizolowany. Ludzie zajmujący się innymi rodzajami handlu i wytwórstwa także chcieli na nim inwestować, a mnogość pracowni i produktów dawała im złudzenie, że jest to proste. Okazało się, że nie, ponieważ system edukacji artystycznej w tym przeszkadzał. Co to jest system edukacji artystycznej? To jest dowód na istnienie duszy nieśmiertelnej. Jeśli ktoś chce go zdewastować w imię łatwo rozpoznawalnych celów próbuje po prostu ukraść ludziom duszę. Ja to piszę wprost, żeby mi potem ktoś nie zarzucił, że się migam, albo że się wstydzę mówienia o sprawach istotnych w sposób prosty. W jaki sposób ten system edukacji przeszkadza inwestorom? Tworzy wzory nie tylko dla twórców, ale także dla konsumentów, jest podstawą na której kształtują się wyobrażenia o świecie, o każdym jego najmniejszym kawałku. Jeśli każdy absolutnie człowiek, a przecież dawniej, z racji częstej obecności w kościele każdy ze sztuką się stykał, poddawany jest ciśnieniom wytwarzanym przez system edukacji artystycznej i pracownie, które mają na celu tylko jedno – doskonalenie jakości, to jak takiemu sprzedać tandetę?

Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją, co my tu teraz robimy. Budujemy mianowicie pewien model, który w szczegółach może się różnić od tego jak rynek sztuki wyglądał w poszczególnych epokach, ale to są, jak powiadam szczegóły.

Jeśli mamy do dyspozycji rynek, czyli jak to czasem mówią ludzie na handlu się nie znający – zbyt, a do tego kontrolujemy system edukacji czyli dyktujemy kryteria oceny, pracownie zaś zależą od tego co zostanie zaproponowane przez nas, to wychowanie kilku czy nawet kilkunastu wybitnych mistrzów nie stanowi żadnego problemu. I teraz uwaga – w opisanych warunkach nie ma górnej granicy mistrzostwa. To znaczy każdy może rozwijać się jak chce i osiągać coraz lepsze i coraz bardziej zaskakujące efekty, nawet przy założeniu, że jest opór materii, różne przeszkody natury zewnętrznej i zwykłe lenistwo. Ilość wariantów jest nieskończona, albowiem istnieje nieśmiertelna dusza, która ma swoje tajemnice.

Fakt ów, dla nas tutaj bezsporny, jest informacją zabójczą dla wszystkich, którzy chcieliby inwestować na rynku sztuki na zasadach innych niż opisane. Odpuścić tego nie mogą, bo jak powiedziałem rynki ekspandują i to ekspandują po cichu, to co dzieje się w sferze wyobrażeń kształtowanych przez pracownie i system edukacji artystycznej rzutuje na wszystkie inne obszary aktywności finansowej. Wolno, ale nieubłaganie. Reakcja jest na początku zawsze taka sama – ikonoklazm. Jest to reakcja dziecinna, którą można powtórzyć kilka razy, ale jej nieskuteczność została już dawno wykazana. My dzisiaj żyjemy w kolejnej epoce po ikonoklazmie i mam nadzieję, że jakoś wyjdziemy a prostą. No, ale próby nie ustają. Niepoważne próby polegają na paleniu obrazów, niszczeniu rzeźb i innych tego rodzaju eventach. Próby poważne polegają na dewastacji systemu edukacji oraz na podważaniu kryteriów oceny produktów wypuszczanych na rynek przez pracownie. Nazywa się to czasem rewolucjami w sztuce.

Nie każda taka rewolucja jest zamachem na jakość, te wielkie i najbardziej znane kwestionowały jedynie kryteria oceny, a to z tego powodu, by na rynku znaleźli się nowi inwestorzy i też mogli trochę zarobić. No i kolejna ważna rzecz – skoro jest rewolucja może być także kontrrewolucja. Rewolucje artystyczne wiązały się z ustępstwami ze strony dotychczasowych rozgrywających i jakichś nowych negocjacjach. Najlepiej owe ruchy widoczne są na rynku tekstyliów, bo w takich momentach zmienia się po prostu moda. Przychodzą inni dostawcy i mają co innego do zaproponowania. A dlaczego nie mogą sprzedawać tego samego tylko w lepszej jakości spyta ktoś? Bo nie mają systemu edukacji i pracowni, a zbudowanie go trwa, poza tym jak odróżnić jedną jakość od drugiej? Klient łatwo się może pomylić i szlag trafia zarobek. O wiele łatwiej zaproponować nowy wzór kapelusza, który nawet jak będzie trochę gorszy, to zwróci uwagę i znajdzie nabywcę.

Kwestionowanie kryteriów oceny wiąże się z propagandowym aspektem produkcji artystycznej. Im bardziej rewolucjoniści zapierają się, że wcale tak nie jest tym silniej ich propozycje są związane z propagandą. Czyją? To ważne pytanie, ale na nie nie odpowiemy. Czasem jest to rząd świeckiego państwa, a czasem jakaś inna organizacja. Owe kwestionujące dotychczasową jakość rewolucje wiążą się rzecz jasna z zakwestionowaniem istnienia duszy nieśmiertelnej i wstawieniem na to miejsce czegoś innego. My postrzegamy to jako dewastację kryteriów oceny, już nie podmianę jednych na drugie, ale dewastację.

Mamy owych wychowanych przez pracownie i system edukacji mistrzów. Ich dzieła, ich następcy są blokadą, która uniemożliwia wejście na rynek nowych inwestorów i nowej propagandy. Kiedy powiemy, w milionach egzemplarzy gazet, katalogów wystawowych i innych druków, że ci ludzie nic nie potrafią, bo teraz prawdziwą jakością będą rozsmarowane na płótnie odchody zatytułowane „Orgazm niedźwiedzia” osiągniemy – jako wrogowie systemu edukacji artystycznej dążącego do jakości – zadowalający efekt. Inwestycja w taką propagandę jest tania, a zyski oszałamiające, poza tym zakwestionowanie raz kryteriów oceny i wyszydzenie mistrzów przygotowanych do pracy przez dobrze zorganizowany system edukacji artystycznej powoduje, że na rynku pojawia się niesłychana ilość niedorobieńców, którzy wołają, że tak to oni też potrafią i że teraz im również trzeba płacić wielkie pieniądze. Czy je dostaną? Rzecz jasna nie, albowiem nie po to niszczy się kryteria oceny, nie po to dewastuje się szkolnictwo artystyczne i unieważnia mistrzów, żeby dać zrobić jakiemuś, przepraszam za wyrażenie, zasrańcowi. Czyni się to, by kontrolować przepływ gotówki przez ten rynek, który wobec nieistnienia jakości może być wzbogacany o cokolwiek, co będzie pieczętowane jako arcydzieło przez wynajętych krytyków. Przede wszystkim jednak czyni się to po to, by kwestionować istnienie duszy nieśmiertelnej. To jest rzecz najważniejsza.

I teraz: tam gdzie szkolnictwo artystyczne i pracownie kształtują się wśród kryteriów najostrzejszych i najbardziej wymagających, tam ów atak na duszę nieśmiertelną będzie zawsze najgwałtowniejszy. Przykładem niech będą poczynania bolszewików, a potem ich następców w Rosji, wobec cerkwi i produktów przez cerkiew wprowadzanych na rynek. Kościół zachodni radził sobie i radzi nadal poprzez różne ustępstwa i jakieś slalomy. Tylko czy można to nazwać „radzeniem sobie”? To są ważne rzeczy moim zdaniem, bo one mają wymiar praktyczny. Powiedzmy teraz jasno co robią wymienieni tu przeze mnie „zasrańcy’, kiedy już się zorientują gdzie trafili i co się dookoła dzieje. Usiłują biedactwa organizować system edukacji artystycznej w skali mikro i usiłują w skali mikro narzucać odbiorcy kryteria oceny. To ma swój tragizm, nie przeczę, ale częściej kończy się szyderstwami i jakąś mikrokatastrofą.

I teraz ponownie uwaga – zaproponowany przeze mnie opis dotyczy wszystkich rodzajów aktywności artystycznej także filmu. Jeśli zredukujemy go do komunikatu najbardziej istotnego brzmiał on będzie – kto kwestionuje jakość, w imię na przykład tego, by treść zrozumieli prości ludzie, ten kwestionuje istnienie duszy nieśmiertelnej, ergo jest w zmowie z szatanem. I niech się nie łudzi, że będzie mu odpuszczone. Dbałość o najwyższą jakość jest formą pobożności. Nie wiem czy najistotniejszą, ale jedną z ważniejszych na pewno. Powtórzmy więc – producent tandety = satanista, odbiorca tandety = amator czarnych mszy.

Ktoś może powiedzieć, że ja mam jakieś intensywne projekcje nie wiadomo z czym związane, ponieważ ludzie obniżający kryteria oceny produktu przeważnie przegrywają. Cóż rzec? Nie powiedziałem nigdzie, że szatan zawsze zwycięża. Powiedziałem tylko, że zawsze próbuje. Jeśli służą mu jakiś potężne siły ziemskie ma szansę na opanowanie sporego kawałka terenu, jeśli zaś mamy do czynienia z jakimś, przepraszam za wyrażenie „zasrańcem’, słyszymy tylko pisk.

Wczoraj kolega podesłał mi felieton Tomasza Sakiewicza, jakże znamienny. Chodziło Tomaszowi Sakiewiczowi o to, że po zwycięstwie PiS jego gazeta nie jest dystrybuowana przez sieci instytucji państwowych, a przecież powinna być, bo on się do zwycięstwa PiS przyczynił. Ja nie wiem czy się przyczynił, a wręcz mam chęć polemizować, wiem jednak, że reklamy nie są sprzedawane wyłącznie po liniach partyjnych i koteryjno-urzędniczych. Można próbować takich numerów, ale to się kończy marnie, bo klient się nie zgłasza po odbiór usługi reklamowanej w nośniku. Można się oczywiście łudzić, że to nieważne, bo prawdziwe pieniądze zarabia się na dotacjach, państwowym cycku, u kolegów z partii i w innych tego rodzaju mikroobszarach, ale to są fikcje. Handel nie zamiera nigdy, nawet jak się go przykryje grubą warstwą bardzo śmierdzących ustaw regulacyjnych. Nawet jak się go unieważni koleżeńskimi układami. On zawsze będzie, bo jakość jest zawsze ważna, podobnie jak dusza nieśmiertelna która istnieje. Redaktor Sakiewicz zaś miał, zdaje się takie złudzenie, że jego produkt, ze względu na zasługi jego i całego zespołu redakcyjnego dla PiS, zostanie dopuszczony do systemu centralnej dystrybucji. To się nie stanie, dopóki Sakiewicz nie poprawi jakości swojego produktu. On zaś tego nie zrobi nigdy, bo on w ogóle nie rozumie o co chodzi. To jest ikonoklasta, podobnie jak Pawlicki, Wolski i Łysiak, którym się wydaje, że przy dobrej obróbce medialnej sprzedadzą ten rozsmarowany na płótnie orgazm niedźwiedzia.

Oto link do tekstu pana Tomasza.

http://tomaszsakiewicz.salon24.pl/727964,czemu-jestem-troche-wk-y

Teraz ważne ogłoszenie – nie odbieram telefonów. Jeśli mam skończyć książkę to po prostu nie odbieram telefonów i niech nikt nie ma do mnie pretensji.

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronę www.rozetta.pl gdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

  70 komentarzy do “Dusza nieśmiertelna i orgazm niedźwiedzia”

  1. Przepraszam że nie w temacie, ale proszę o dopisanie do pocztówki p. Agnieszki Słodkowskiej „Kazimierz Dolny” – bo kiedy się wpada na blog prosto z miasta, to widz zanim skojarzy wpada w osłupienie.

  2. Widać, że dla niektórych w „tym kraju” pełnię szczęścia osiąga się po wskoczeniu w miejsce Gazówy.

  3. fantastyczne, i nadaję się do adaptacji w innych obszarach ludzkiej aktywności [tj. tam gdzie jest praca, produkt/handel, handel]; i przez ten pryzmat popatrzmy na biznes tzw. polityczny – dziś ja jutri ty zakladamy partie bo tobiznes – celem jest koryto i sprzedaż tandety;- jak frajerzy kupią to jest sukces – i to jest realnośc obencego świata – wszystko na sprzedaż [pamiętacie ten film?] i wszystko dla kasy; nawet odchody na rynek polityczny, mogą byc i niedźwiedzia/wiewiórki/..

  4. O to cały czas chodzi, o nic więcej. Jeśli wchodzimy w miejsce gazówy to kwestionujemy kryteria jakości, jakimi się gazówa kieruje. Pytanie czy negocjujemy ich zmianę czy je unieważniamy i z czyją pomocą. Sakiewicz chce je unieważnić, ale z za słabym diabłem cyrograf podpisał.

  5. dziś gazowa jutro to a pojutrze tamto;- srodowiska w wyścigu o rząd dusz i po kasę agregują sie tylko wg lokalnie pojmowanych interesów; to są owe sojusze wykonawcze, też w sztuce, patrz: film …

  6. Odbiorca tandety … amator… Po Twoich gościach salonowych widać że nie mają tej świadomości…
    Niektórzy.
    Tzn…muszą iść żeby sami zobaczyć.

    Ks. Glas mówi gdzieś że czasem wystarcza jeden kontakt… Wydaje się że nic nie szkodzi…bo to tylko raz.

    Szkodzi jak wynika z doświadczeń egzorcysty.
    No ale …. Czasem mamy ten kontakt . Warto wtedy z takim ,, dotkniętym,, rozmawiać. Nie musi to być zaraz egzorcysta. Ale człowiek pobożny. Koniecznie.

    Dużo by tu napisać , ale muszę już lecieć…

    .

  7. nieraz kwestionować musimy z boku, bo nie zamierzamy wejśc w miejsce … ale chcemy przeżyć i to jest sposób na skuteczność w przeżyciu; patrząc na to wszystko: każdy maleńki obszar hołdowania jakości jest zrębem oporu/normalności/…

  8. to jest jak z narkotykiem podawanym z dobroci serca;- weź choć raz a zobaczysz jak skończysz

  9. Nie związane z tematem, ale warto, bo dotyczy szkoły.
    Sławomir Broniarz – szef ZNP – dla Newsweeka:

    Przykład idzie z góry, jeśli pani premier Beata Szydło nagle zdejmuje flagę Unii Europejskiej w kancelarii rady ministrów, to dyrektorzy idą jej śladem. W tej konkretnej placówce okazało się, że jest flaga narodowa i papieska, a w programie są żołnierze wyklęci, otoczka katyńska i temu podporządkowana jest cała sfera wychowania patriotycznego szkoły. Jako dyrektorzy i nauczyciele wykazujemy tu nadgorliwość. Próbujemy zunifikować wychowanie, podporządkować je, łamiąc tym samym charaktery, kręgosłupy i osobowość młodych ludzi.

    Wkurzyła mnie „otoczka katyńska”, bo resztę narracji znam.

  10. Kroi się nowa produkcja. Dywizjon 303. Będzie grał Szopen, Papież – Adamczewski i Zakościelny – ponoć teraz modny. Ciekawe po co teraz Dywizjon 303. Chyba po to by Polaków z Wysp wcielić do brytyjskiej armii, albo po to gdy znów będziemy mieć Rząd Polski na uchodźctwie to… No sam już nie wiem co.

  11. Lubię takie artykuły. Kiedyś słyszałem stwierdzenie że ludzie wielcy rozmawiają o ideach (jak w dzisiejszym artykule), ludzie przeciętni o zdarzeniach (np. film „Smoleńsk”) a ludzie mali o innych ludziach. Bardzo mi się spodobało to kryterium klasyfikacji i dotychczasowe doświadczenie podpowiada mi że to jest ono właściwe.

    Jeżeli na naszą życiową aktywność spojrzymy pod kątem walki dobra ze złem, to płaszczyzna oceny czegokolwiek na poziomie idei jest znacznie bardziej diagnostyczna (jakby powiedział nie wiem dlaczego nie lubiany tutaj docent J. K.) od oceny na płaszczyźnie personalnej. Idee mogą być jasne i proste (np. 10 przykazań), natomiast ludzie są skomplikowani i popełniają błędy.
    Idea jest jak papierek wskaźnikowy, który można zanurzyć w każdą życiową sytuację i sprawdzić jak zmienił swój kolor. Natomiast nawet zdeklarowanie dobremu człowiekowi może zdarzyć się zrobić coś złego i odwrotnie, zdeklarowanemu złoczyńcy coś dobrego. I jak tu oceniać człowieka?

    Poza tym mając za kryterium ideę, łączymy ludzi zdążających w tym samym celu. Jeżeli kryterium będzie personalne, to będziemy dzielić ludzi i przysparzać sobie rzesze wrogów a to z pewnością nie służy osiągnięciu celu. To takie moje cybernetyczne spojrzenie to co się tutaj dzieje.

  12. Jak oceniać? Zmierzył się w tym pytaniem w 1969 Karol Wojtyła w książce ,,Osoba i czyn,,.

    To trudny tekst. I można rzecz widzieć po swojemu. To nie jest nauczanie papieskie tylko teksty filozofa.

    .

  13. Pewnie nie każdego stać na ustawienie się w takiej pozycji jaką nam proponuje Gabriel Maciejewski.
    Warto spróbować.

    A jeśli trudno…zejść na poziom praktyki. Czyli…Co ja robię. Czego życzę Bliskim.??
    Ile doświadczenia a ile nauczania. Itd… Odnieść rzecz do hm…realizacji w swoim otoczeniu.

    .

  14. Kroi się nowa produkcja. Dywizjon 303 […]

    W tym kontekście, produkcji polskiego „Dywizjonu 303”,bardzom ciekaw jego scenariusza i ewentualnych „odniesień” się autorów do czeskiej produkcji z 2001 roku, a mianowicie filmu „Ciemnoniebieski świat” (Tmavomodrý svět). Bo to nieźle sklecony scenariusz i filmowa realizacja. Skromnymi środkami, ale bardzo realistycznie i sugestywnie. Nie za długi ani za krótki, bo w sam raz 😉

    Schemat scenariusza nie mógł być inny, aby ukazać dramaturgię i kontrasty obrazu, tj.
    – obraz przedwojennej sielanki, nic nie zapowiada zbliżającego się morderczego kataklizmu, przyjaźn
    – zbliżające się „czarne chmury” (radio, gazety)
    – Monachium 1938 > II Republika
    – wybuch wojny > mobilizacja > demobilizacja
    – ucieczka za granicę aby walczyć z Niemcami > przez Polskę do Anglii
    – szkolenie lotników dla RAF
    – wątek miłosny, przebojowi chłopcy vs. angielskie dziewczyny
    – walka
    – koniec wojny > entuzjazm > powrót do domu
    – świat się zmienia na czerwono > nowe porządki > a od 1948 terror
    – aresztowanie jako angielski szpion> katownie > surowy wyrok
    – itd, itd

    Film stworzył swoisty duet ojca i syna. Otóż reżyserem tego filmu był Jan Svěrák a scenarzystą jego syn Zdeněk Svěrák. I w sumie była to kooprodukcja CZ-UK-DE-DK. Obsada wielonarodowa.

    …a jak sobie nasi poradzą?

  15. Pewnie można, ale jest na tyle trudne że trzeba być filozofem a życie trzeba upraszczać a nie komplikować. Więc może po prostu nie oceniać ludzi?

    W jakiejś książce o wychowaniu dzieci przeczytałem że błędem jest wytykać dziecku że jest złe, leniwe, głupie (ocena osoby) tylko że nie podoba nam się jego zachowanie (ocena idei).
    W pierwszym przypadku dziecko czuje się atakowane, więc broni się robiąc masę głupot, choćby słynne odmrożenie sobie uszu na złość babci. W drugim przypadku dostaje komunikat że jest OK, tylko coś tam musi zmienić. Im lepiej rozumie że to coś jest złego, tym łatwiej mu się z tym rozstać.
    Tak wiec prostujmy drogi żeby łatwo było odróżnić dobre od złego (a gospodarz świetnie to robi) i nie oceniajmy aby samemu nie być ocenianym.

  16. Za pomocą efektów specjalnych za pięć zeta robionych przez Bagińskiego

  17. Katechizm rzecz wyjaśnia prosto. Oceniamy czyn.
    Musimy by sami nie popełniać zła.
    Jakoś nikomu nie przychodzi do głowy , by ocenić siebie .
    No ale jeśli się idzie do spowiedzi to przecież rachunek sumienia, to ocena czynów. Tu akurat własnych.

    Czyli co…? Innym wolno i my im pozwalamy na to z czego sami się spowiadamy.
    Może w ten sposób współuczestniczymy?

    Itd…

    .

  18. Wydaje mi się że między nami nie ma sprzeczności, chyba że będziemy się spierać o słowa: „idea” użyte u mnie i „czyn” użyte u Pani.
    W każdym bądź razie chodzi nam o to samo, aby nie atakować osoby.

    To czy innym wolno? Też nie, ale każdy odpowiada za siebie. Możemy tylko zwrócić uwagę, co niniejszym czynimy.

  19. Marylko, kiedyś u Ks. Glasa zabrała głos młoda mężatka, która na chwile pojechała do krewnych do Szwecji, akurat był Halloween i tam ją przebrano w śliczną czerwoną suknię do tego diadem na głowę w kształcie ślicznych świecących rożków, długie rękawiczki, lakierki itp. Wzbraniała się , ale rodzina powiedziała jej że to tylko zabawa.
    Kiedy wróciła do domu to prawie już była zastąpiona przez sąsiadkę, nie mogła dogadać się z mężem itp. Twierdziła że dłuższy czas przy pomocy nowenny pompejańskiej wychodzili całą rodzina z tych kłopotów które wg niej „nawarzyłą” tym przebraniem w piękną diablicę .

  20. A co do Wolskiego, to jest to człowiek handlu, póki ma coś do sprzedania to sprzedaje.

  21. Toż właśnie mówię, że handlu, tyle, że handlu tandetą….Wielmożna pani Niechcic mnie nie poznaje?! To ja ! Szymszel! Szymszel z Kurzy! Stare szmaty kupuje….

  22. Jak rano przeczytałam w telefonie ten komentarz, nie dawało mi spokoju, czy to przypadkiem nie jest subtelna aluzja do mnie za to, że czasem wpadam we frywolny nastrój i staję się winna grzechów cudzych. Chciałam porzucić wszystkie zajęcia i natychmiast się dopytywać i kajac. Zobaczyłam, że to wpis Pani Marylki i trochę mi ulżyło, kajanie odłożylam na później.

  23. i to zejście do poziomu praktyki jest naprawde trudne i bywa, że graniczy z ryzykiem wykluczenia

  24. todośc specyficzny handel; – na licencjonowanym rynku, w normalnym handlu nie ma szans, szanese ma tam gdzie o dystrybucji decyzuje swoiste biuro polityczne [i tego sie w życiu nauczył, też w pop]

  25. tylko jak kretynowi powiedzieć, że jest kretynem i nikim więcej? – nie zawsze numer na cicho sza ma sens, nie zawsze zapewnia skutecznośc w relacjach

  26. nie można odrywać osoby od czynu, inaczej czyn staje się bytem samistnym i nie ma nośnika [świadomego, z wolna wolą, ..] – wtedy tez nie ma kary, czynu nie karamy karamy osobę/wykonawcę, inaczej byt na tym padole jest bez sensu; rozgrzeszenie jest dla osoby nie dla abstrakcyjnego czynu;- świadomośc grzechu/przewinienia dotyczy osoby nie enigmatycznego/abstrakycjnego przewinienia

  27. Można być tak dobrodusznym, jak pewna pobożna kobieta, która o każdym potrafiła powiedzieć tylko coś dobrego. Sąsiedzi ją kiedyś zapytali:
    – A o diable, potrafi pani powiedzieć coś dobrego?
    – Bardzo pracowite stworzenie. – odpowiedziała.

    Niestety jeśli będziemy się ograniczać jedynie do opisywania idei, zupełnie pomijając persony, które te idee tworzą, głoszą i realizują, zostaniemy nadal w pozycji bohatera tego filmu. Kompletnie bezradni.
    https://youtu.be/2n8nkACTF8Q ok 1:30

  28. także 'Miłość i odpowiedzialność’ tutaj jest naprzeciw druga osoba, czyn jest tylko dokonanym zamiarem, w złej lub w dobrej wierze/woli;- …

  29. i tu np mamy podaż kossaka i kossakow

  30. Franciszek doprowadził do schizmy – pozwala cudzołożnikom przystępować do świętokradzkiej Komunii Św.
    gazeta Irish Catholic
    W Polsce cenzura w lewackich mediach jak i katolickich

    https://twitter.com/hashtag/FranciSchism?src=hash
    https://pbs.twimg.com/media/CsbKM8xWIAAiHc7.jpg

  31. A! sprzątam w domu i zagrodzie…to mi się na filozofię zbiera.

    Mam jeszcze dalsze porządki w planie, na jutro:))))

    .

  32. ”…kto kwestionuje jakość, w imię na przykład tego, by treść zrozumieli prości ludzie, ten kwestionuje istnienie duszy nieśmiertelnej, ergo jest w zmowie z szatanem.”

    ”Zaledwie pięć krótkich przyrzeczeń, w dodatku na tyle ogól­nikowych (może poza punktem dotyczącym rodzin i wychowania dzieci), że trudno /tego tekstu wywnioskować, jak miałoby wyglą­dać społeczne panowanie Chrystusa Króla i czy polski episkopat w ogóle ma wizję takiego panowania. To znaczy takiego zbudowa­nia stosunków społecznych w państwie, które urzeczywistniałyby katolickie zasady moralne w każdej dziedzinie życia.

    Według oficjalnej wersji episkopatu, listopadowa uroczystość w Łagiewnikach ma być odpowiedzią na „oddolne inicjatywy”, w któ­rych domagano się od wielu lat intronizacji Pana Jezusa na Króla Polski. Są jednak tacy, którzy uważają to wydarzenie za próbę „pa­cyfikacji” owych ruchów i środowisk, zazwyczaj mocno skonflikto­wanych z hierarchią kościelną. Potwierdzeniem tego miałaby być rezygnacja ze słowa „intronizacja”, które, zdaniem episkopatu ­”nie dla wszystkich jest zrozumiałe, choćby dlatego, że w odniesieniu do Jezusa możemy mówić jedynie o uznaniu, a nie o ustanowieniu Go królem”.

    Jakiekolwiek byłyby jednak intencje pomysłodawców Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana, to trud­no uznać ten dokument za nową konstytucję duchową Polaków. Tym bardziej to smutne, że żyjemy w czasie, gdy cała władza państwo­wa w Rzeczypospolitej znajduje się w rękach ugrupowania, które otwarcie deklaruje swoje przywiązanie do Kościoła…”

  33. robilem dziś powidla śliwkowe i też mi filozofią podeszlo

  34. To jest pacyfikacja.
    Zebrane materiały….z długich lat…..,,wyfrunęły,,,….

    Możemy …nie wiem co…..
    Wydawało mi się że to będzie to. Ale nie jest.

    .

  35. Panie Coryllusie! Napisał Pan dzisiaj kapitalny tekst. Od wielu lat czytam, tworzę, piszę i nauczam (też wiedza o kulturze i zajęcia artystyczne), ale Pana dzisiejsze myśli trafiły do mnie i we mnie bardzo głęboko. Uważam się z nauczyciela i pisarza rzymsko- katolickiego, wiara stanowiła dla mnie podstawę życia i działania, ale dopiero dzisiaj dzięki Panu doznałem olśnienia, epifanii. Uświadomiłem sobie coś najbardziej ISTOTNEGO: ZWIĄZEK najwyższej jakości z pobożnością („najwyższa jakość jest formą pobożności”, sdziełą literackiego czy teatralnegoi filmowa z nieśmiertelną duszą. Dziękuję szczególnie za te dwa passusy:
    „teraz ponownie uwaga – zaproponowany przeze mnie opis dotyczy wszystkich rodzajów aktywności artystycznej także filmu. Jeśli zredukujemy go do komunikatu najbardziej istotnego brzmiał on będzie – kto kwestionuje jakość, w imię na przykład tego, by treść zrozumieli prości ludzie, ten kwestionuje istnienie duszy nieśmiertelnej, ergo jest w zmowie z szatanem. I niech się nie łudzi, że będzie mu odpuszczone. Dbałość o najwyższą jakość jest formą pobożności. Nie wiem czy najistotniejszą, ale jedną z ważniejszych na pewno. Powtórzmy więc – producent tandety = satanista, odbiorca tandety = amator czarnych mszy.” i

    „Handel nie zamiera nigdy, nawet jak się go przykryje grubą warstwą bardzo śmierdzących ustaw regulacyjnych. Nawet jak się go unieważni koleżeńskimi układami. On zawsze będzie, bo jakość jest zawsze ważna, podobnie jak dusza nieśmiertelna która istnieje”. – Mirosław Antoni Glazik ( M.A.G. ) – nauczyciel i pisarz

  36. Teraz mnie podkusilo i zajrzalam na dyskusję na salonie.

    .
    !
    .

  37. Niech Pan to wytłumaczy esce, która w salonie wyzywa mnie od gnostyków

  38. Zaraz ją wyrzucę, bo mnie szlag trafi

  39. Dotychczas jako życiową przestrogę przyjmowałem zdanie: przez Ciebie płynie strumień piękności, lecz ty nie jesteś pięknością ) o poecie i poezji w „Nie-Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego. … („Przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością. – Biada ci – biada! … Nie żyją marzeniami, lecz ścierają się z bolesną codziennością. takie bliskie życia i rzeczywistości! – Mirosław Antoni Glazik ( M.A.G. ) – nauczyciel i pisarz

  40. Spróbuję. Jednak tam zaglądam rzadko. Biblię i Pana blog czytam prawie codziennie, bo Pan twardo walczy o Prawdę. Potem czytam Toyaha i Michalkiewicza i oglądam filmy z G. Braunem na YT . Na więcej nie mam czasu. Praca i 7 adaptowanych psów. pozdrawiam – Mirosław Antoni Glazik ( M.A.G. )

  41. GDZIE TO JEST? Poproszę o link

  42. Dzielę się z Państwem od kilku miesięcy utworami muzycznymi, które wyszukuje w internecie. Niektóre z nich wzbudzają moje osobiste wspomnienia, inne sięgają nieco wstecz poza rocznik mojego urodzenia. Ponieważ ten przegląd robiony jest w stosunkowo krótkim czasie, mogłam łatwiej zauważyć kilka zasad.
    Po pierwsze mody zmieniają się mniej więcej raz na dekadę, wraz z muzyką lansowana jest moda wszelaka, tekstylia, fryzury itp. … obyczaje. I jakość się za każdym razem pogarsza.
    O ile w latach czterdziestych, pięćdziesiątych a nawet jeszcze sześćdziesiątych sławę zdobywali ludzie z pięknym głosem, a do zachwytu odbiorców potrzebna była ladna linia melodyczna i tekst, o tyle później było coraz gorzej.
    Można oczywiście uznać, że spierniczalam, no trudno. Ale od dziesięciu lat przejawy różnego rodzaju sztuki POP mnie tak męczą, że ich unikam.

    Pewne przejawy piękna i doskonałej jakości w zasadzie pojawiają się teraz w bajkach, dlatego, że dusze ludzkie go łakną. Niestety wraz z tym pięknem serwowana jest trucizna. Np. film „Kraina lodu”, uwielbiany zwłaszcza przez dziewczynki. To jest bardzo perfidny film, a przebój śpiewany chętnie i jak najgłośniej, mówi o zdobyciu mocy. Mam tę moc. Harry Potter na słodziutko, dla przedkolakow. Jest to na tyle atrakcyjne, że i dorośli chętnie słuchają.

    Elsa, najpierw mała dziewczynka, potem coraz starsza, MA TĘ MOC, a na koniec zobaczcie jaka się z niej robi sex bomba. Ma moc sprowadzenia zimna, coś odwrotnego niż w „Opowieściach z Narni”, gdzie mieszkańcy Narni czekali na stopienie lodów i przyjście Aslana. Wsłuchajcie się w słowa. Panowie jako pokutę. 🙂
    https://youtu.be/5BSY_bsfIvk

  43. Inny przejaw piękna i doskonałej jakości w bajce. Tym razem „Kopciuszek”. Widzieliście tę sukienkę? I inne tekstylia. Szczęka opada.
    https://youtu.be/dnFTkW3YXOM

  44. Oj Coryllus, Coryllus, nie dość że ruski agent, to do tego jeszcze gnostyk. 😉
    Sie porobiło. Dostała niedawno światłem prawdy po oczach, to teraz się mści. Oślepilo kobietę.

  45. Rozalia.

    Pisałam już tu ostatnio. Warto powiększać stare rodzinne zdjęcia.
    Jedno moje odkrycie dotyczy stroju.

    Powiekszylam zdjęcie z lat trzydziestych. W plenerze, ale zaaranżowane. Jest na nim moja Babcia w cudownie haftowanym płaszczyku – narzutce z początku wieku. Musiałam poszukać w dawnych katalogach mody.
    To ubranie które zostało po Jej Mamie a mojej prababci Tekli.
    Na małym zdjęciu nie widziałam. Przepięknie bogato haftowane . Nie zgadzało mi się z wiedzą o modzie lat międzywojennych. Musiałam się cofnąć w katalogach mody paryskiej.

    .

  46. O tak, to jest świetny pomysł.
    Ja mam skaner, ale dosyć ubozuchny, jednak i dzięki niemu wiele udało mi się zrobić. Np. wybrałam najlepsze, albo najbardziej charakterystyczne zdjęcia z moich zasobów, zeskanowalam je i opisałam. Co starsze z pomocą mamy. Zaiwestowalam w papier fotograficzny do drukarki atramentowej i zrobiłam sporo kart A4. Blisko sto. Taki album. Rozmaite to jest.

    Dobrałam takie zestawy, żeby były najbardziej interesujące dla poszczególnych członków rodziny. Wiadomo przecież, że szczególnie interesuje to co konkretnie nas dotyczy. I dzięki temu wujkowie, ciocie i ich potomstwo dostali gotowy materiał fotograficzno-faktograficzny. Sprawiłam wiele radości. Szczególnie jak wnuki mogły zobaczyć młodych dziadków. Postarałam się wypięknić to najlepiej jak umiałam.
    Z rok nad tym pracowałam. I jeszcze niektórym do kompletu dałam płytę CD, na której były te wydrukowane zdjęcia i dużo więcej. Wszystkie opisane.

    Najstarsze fotografie rodzinne mam z lat 50-tych. Ale z późniejszych lat na pewno u mnie jest najwięcej, bo mój ojciec robił zdjęcia zawodowo, a ja złapałam bakcyla. Od kiedy są aparaty cyfrowe to każdy głupi potrafi robić zdjęcia.

    Na marginesie dodam, że ludzie powinni surowiej oceniać swoje zasoby, bo śmietnik się robi. Jak się chce komuś pokazać to się znudzi. Chyba, że taki świr jak jak, taki się nie znudzi. Będzie kadrowal.

    A jeśli chodzi o sprzęt, to dlatego mam taki skromny, żeby go po robocie schować do szuflad. Z większym, mój stylizowany pokój zamienia się w warsztat, albo biuro, a tego chcę uniknąć.

  47. Handel nie zamiera nigdy i jakoś tak pasują do tego rozważania o jedwabnym szlaku z salonu autorstwa an 24 – autor obawia się że sobie strzelamy w stopę zabierając się za trójmorze, że lepiej pilnować sprawy Łodzi na końcu jedwabnego szlaku a nie pozwalać przekierowywać szlaku na Finlandię.
    Tak coś się autorowi zdaje że znowu Polsce „wyrywają klamkę”. A handel nie zamiera nigdy.
    Szczególnie polecam: Co łączy Sikorskiego, Matuszewskiego, Kaczyńskiego i Dudę

  48. To duża praca.
    Mam dużo dość rzeczy nawet stuletnich. Zabytki fotografii prawie.
    Z tym że ja jestem ,, ostatnia,,. Jedyna. Więc już jeden komplet zapasowy wystarczy.

    Ale jak się ma to można rozdawać. Myślę że docenią:)

    .

  49. No brawo! Aż mam ochotę zrobić sobie koszulkę z napisem „Dbałość o najwyższą jakość jest formą pobożności”. Piękny tekst, gratuluję z całego serca!

  50. Oj popieram! Tak pięknie ubrane w słowa, to co gdzieś w środku od dawna się we mnie tli. Dzisiejszy tekst uważam za wręcz wybitny. Aż znów mocniej wierzę, że warto dalej ciężko pracować i przezwyciężać przeszkody.

  51. Pieknie sie obnazyly te „sojusze”… a jeszcze piekniej widac w nich… i Polske i Polakow!

    Krauze, stary dziad… pan Janek Pietrzak, schorowany… Wolski biegnacy do gazowy…
    i Sakiewicz „pielgrzym” zebrzacy u „patriotow z Polonii” o kase…

    … takie qrwy sa w wyscigu o rzad dusz!!! Pusty smiech czlowieka ogarnia!

  52. To niezly belkot przez pana przemawia… nielubianego tutaj docenta JK!

  53. Jednak dzisiaj juz jest pewne, ze znaczna czesc z nas juz dzisiaj bedzie musiala zejsc
    do poziomu praktyki… jesli tego nie zrobi… to bedzie bryndza… ten szczesliwy kto
    o tym wie.

  54. Rzeczywiscie… w glupocie przechodzi sama siebie… az przykro.

  55. Panie Krzysztofie! Dziękuję.

  56. Cytuję: Od kiedy są aparaty cyfrowe to każdy głupi potrafi robić zdjęcia.

    Polemizowałbym, bo od kiedy są aparaty cyfrowe to każdy głupi potrafi cykać zdjęcia.
    I tu stała się rzecz straszna, bo znajomi byli na egzotycznej wycieczce i puszczają zaproszonym wszystko bez selekcji, a moim „ulubionym” momentem jest kwestia gospodarza – szkoda, że to zdjęcie jest nieostre, ale Hania miała na tym wielbładzie pocieszną minę.

  57. Tak właśnie, potrafi cykać zdjęcia. A ponieważ w zasadzie bezkosztowo, to ludzie się nawet nie starają żeby cokolwiek się dowiedzieć o kompozycji, oświetleniu itp. Już nie wymagam jakiś bajerów, ze stosowaniem filtrów czy odpowiednich programów, niech sobie lecą na automatycznym, ale warto chociaż trochę się dowiedzieć zanim zacznie się „cykac” na prawo i lewo. A jak jakieś zdjęcie nie wyjdzie to usunąć i nie ośmieszać ludzi. Bo się odechciewa pozować.

  58. Mam nadzieję że docenią. Chociaż niektórzy.

    Ten wysiłek podjęty przeze mnie był spowodowany tym, że utraciłam większość starych negatywów. I uświadomiłam sobie jak szybko całe moje pieczołowicie zbierane archiwum może zniknąć bezpowrotnie. Poza tym niektórzy członkowie mojej rodziny z różnych względów latami się na siebie boczą i nie utrzymują kontaktów. Stąd powstał pomysł dygitalizacji zbiorów i rozproszenia ich, z nadzieją, że nawzajem zaciekawia się sobą. Sporządzenie albumów papierowych (bo w pierwszym zamyśle miałam tylko rozeslać płyty), to pomysł, namowa i przymuszenie mojej mamy, która powiedziała:
    – A tam płyta, raz zobaczy na ekranie i schowa, zrób dla cioci na papierze.
    Chodziło o jej ulubioną siostrę. A jak dla jednej cioci, to i dla innej i dla wujkow i tak się rozmnozylo. Ja wiem, że są takie miejsca gdzie można zamówić wydruk albumów w postaci książki, ale podejrzewam że ten interes jest w rękach ludzi z „czarnej Wolgi”, dlatego nawet skromniejszymi środkami i większym wysiłkiem, ale wolałam to zrobić sama.
    Za to z serduszkiem. 🙂

  59. Tak, rozproszenie.

    To jest sposób na zachowanie pamięci.
    Nigdy nie przepadnie totalnie wszystko.

    Poza jakimś kataklizmem.

    Gratuluję bardzo pomysłu…

    Da się wydać…. owszem.
    Może ją tak wydam historię rodziny.

    Poza opisanymi dokumentami…
    Zrobię książkę…kilka sztuk. Drukarnie to drukują.
    I wtedy też inaczej ktoś w przyszłości na rzecz popatrzy.

    Dokumentu …ręcznie pisane….z czasem mogą wymagać specjalisty do odczytania.
    Sama tak mam z grażdanką.
    A wiem że i ręczne współczesne pismo sprawia trudność.

    Więc taka niby książka …w okładce.. z odsyłaczsmi do dokumentów.

    :).

  60. Wykluczenia? Pytanie z czego.
    „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. … Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, …” (itd.)

  61. Bardzo ważny tekst. Niemal deklaracja i to naprawdę poważna… I z gnozą nie ma nic wspólnego, bo sprawa postawiona jest jasno, w nawiązaniu i zgodnie z nauką którą tak gospodarz jak i spora część gości uważa za sens i cel, i co najważniejsze z zachowaniem gradacji ważności co komu/czemu służy… Moralność zawsze „w cenie” (bo to rzecz bezcenna).

    „Moralność… „gr. ethos − obyczaj, zwyczaj; łac. moralitas – obyczajność – ogólny obowiązek, który narzuca się człowiekowi w jego relacjach z drugimi, z sobą samym i z przyrodą; wymaganie, które – w przeciwieństwie do prawa – jest wyzwaniem, a w odróżnieniu od obiegowego zwyczaju i społecznego obyczaju, nie obowiązuje jedynie ze względu na sankcje społeczne, ale z tej racji, że skierowuje się do człowieka jako bytu rozumnego i wolnego. Człowiek, stosujący się do tych wymagań, działa dobrze; gdy zaś wykracza przeciw nim, czyni zło. Jest on poddany uwarunkowaniom biologicznym, psychologicznym i socjokulturalnym; nie są one jednak jego determinacjami. W miarę jak je uobiektywnia, poznaje albo na nowo poznaje, osądza lub za nie odpowiada, odrzuca albo próbuje zmienić, realizuje się jako byt moralny.”

    Zapytuję przy okazji (bo wiem już że gospodarz sobie tego życzy) czy mogę na przyszłość wykorzystać fragment wpisu.
    Pozdrawiam

  62. Oooo, to zadana nowosc, ze sie bocza… w mojej rodzinie jakby
    dobrze zliczyl to z pol rodziny sie na siebie boczy i nie odzywa…
    a powody blache… zazdrosc, zawisc… na szczescie w miare wymierania… godza sie… ida po rozum do glowy, ze nie warto.

    Ja na przyklad, juz dawno zrozumialam, ze nie bede zostawiac
    po sobie zadnych pamiatek… pare albumow… ale to tez bardziej
    z mysla o sobie… uwielbiam ogladac zdjecia, ktore przypominaja
    wspaniale chwile… zdjecia sa dobrze opisane… z kim, gdzie, kiedy…
    jesli ktos z rodziny „przytrzyma” – to dobrze… jesli nie – to drugie dobrze!

  63. zaryzykowałeś kiedykolwiek wyzbycia się posiadania mienia, ot tak dla zasady, że co materialne nie jest istotne?

  64. Dokladnie… ludzie cykaja bezmyslnie tysiace zdjec… a bo aparat
    cyfrowy, a bo pamiec wielka… to po prostu koszmar. Jak widze,
    Pani, Tadman, Pani Marylka… wszyscy cenimy jakosc… nie ilosc,
    a wlasnie jakosc…

    … moje zdjecia sa naprawde piekne, wlasnie dlatego, ze zwracalam
    uwage „na drobiazgi”… nawet jak prosilam kogos aby mi zrobil
    zdjecie… to tez udzielalam instruktazu jak to „ja widze”…

    … potem siostra robila przepiekne diaporamy z roznymi bajerami
    w PowerPoint… do dzis nie zdradzila tego „sekretu” chociaz prawie
    cala rodzina ja „gwalci” o nauczenie tej „obrobki zdjec”… zakazalam
    jej tego kategorycznie!

  65. Bo to jest deklaracja, a Gospodarz to czlowiek powazny i odpowiedzialny… od lat…
    i daj Mu Boze jak najdluzej i jak najlepiej.

  66. Nieee. Podobnie jak nigdy nie próbowałem „Judasz poszedł i się powiesił… Idź i Ty czyń podobnie”. Rozumiesz już?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.