paź 092019
 

Muszę jakoś tak gospodarować czasem, żeby robić trzy projekty naraz. Nie wychodzi mi to i kończy się zwykle tak, że siedzę sobie i słucham piosenek z YT, bo mam już wszystkiego dość. Od wczoraj słucham bez przerwy tego: https://www.youtube.com/watch?v=h89o8kzm4bQ

Patrzę na tych facetów, na te portrety przedśmiertne, zamówione przecież przez kogoś i przez kogoś wykonane, rozumiem, że za życia, i nie mogę się nadziwić. Kto tym ludziom udzielił gwarancji, że dokonali takiego a nie innego wyboru? To jest moim zdaniem zagadnienie niezwykłe, a oni sami są ze wszech miar godni podziwu.

D’Elbee nie był nawet Francuzem. Rozstrzelano go w Nantes, kiedy miał 41 lat, a wszyscy inni byli odeń młodsi. Kto tym, niezwykłym przecież, młodym mężczyznom, którzy wszyscy jak jeden wyglądają tak, że daj Panie Boże zdrowie udzielił gwarancji? Ja tego nie wiem. Być może sam Pan Bóg, być może rząd amerykański, albowiem kilku z nich walczyło w szeregach armii kontynentalnej przeciwko Brytyjczykom. Kwestia ta jest jednak kluczowa dla zrozumienia tego czym była wojna w Wandei. Wojna prowadzona bez zrozumienia celów strategicznych. A skoro tak, to znaczy, że skazana na klęskę od samego początku, no chyba, że ktoś udzielił im gwarancji. Ja potrafię zrozumieć, że taki d’Lescure nie potrzebował gwarancji, bo jemu wystarczyła świadomość, że istnieje Pan Bóg, to samo było z Cathelineau, ale reszta? Powiedzmy, że monsieur Henri, który miał 22 lata w chwili śmierci także nie potrzebował żadnych dodatkowych zapewnień o sukcesie, przyszłości i dalszym życiu, bo w jego wieku człowiek nie zwraca uwagi na takie kwestie. Byli jednak jeszcze inni – Charette, Bonchamps, ludzie wykształceni wojskowo, którzy zdawali sobie sprawę z beznadziejności sytuacji. Dlaczego stawali w pierwszym szeregu i walczyli osobiście z republiką? Dlaczego nie chowali się z tyłu jak Kleber, Westermann, czy inni, znani potem z bohaterskich kampanii Napoleona? Nie wiem. Chcę jednak, byśmy się chwilę zastanowili jaka powinna być strategia tej wojny, by można było, choć przez chwilę myśleć o jakimś sukcesie. Jasne było, że republika nie żartuje, że nie będzie mowy o żadnej litości i o negocjacjach. Takie złudzenie mogło się zrodzić w głowach tych młodych ludzi, albowiem widzieli oni wielkie ilości żołnierzy dezerterujących z armii republikańskiej. Wyciągnęli z tego faktu jednak wnioski pochopne. To znaczy sądzili, że dezerterzy przechodzą na ich stronę albowiem są przywiązani do króla i tradycji. Tymczasem była to banda zdegenerowanych tchórzy zaciągnięta w szeregi republikańskie batem, albo nadzieją na łupy i łatwą rozrywkę. Kiedy się jednak okazało, że wojna z chłopami w Wandei to nie są żarty, że zabija się naprawdę, a wziętych do niewoli rozstrzeliwuje bez sądu – no chyba, że któryś z wymienionych dowódców jest akurat w pobliżu – wiara żołnierza republikańskiego w słuszność jego misji i sukces kampanii, załamała się natychmiast. Tak się jednak składało, że to republika dysponowała narzędziami politycznego przymusu i zasobami ludzkimi, które były właściwie nieskończone. Przypomnijmy, że Francja była najludniejszym krajem na kontynencie, W Rosji mieszkało co prawda więcej ludzi, ale Rosja była daleko i jej niezmierzone przestrzenie unieważniały ten demograficzny walor. Trzeba się teraz zastanowić, czy rewolucja nie służyła czasem temu, by w dłuższej perspektywie zatrzymać boom demograficzny we Francji. Wywoływanie wojen domowych w tym kraju było przecież ćwiczone wielokrotnie, zawsze z sukcesem. To co zaczęło się dziać we Francji od roku 1789 przeszło jednak najśmielsze oczekiwania. Ktoś jednak tę hekatombę zatrzymał, ale my nie wiemy dokładnie jak wyglądały negocjacje w tej sprawie i co leżało na stole. Znamy tylko efekty, a najważniejszym z nich była koronacja Napoleona Bonaparte.

Porozmawiajmy teraz o szansach. Czy Bonchamps i Charette mieli jakieś szanse? Jeśliby przestali być sobą, pewnie tak. Jedyne bowiem co mogło uratować Wandeę to fizyczna likwidacja żołnierzy republikańskich na masową skalę. Tego jednak żaden z dowódców nie chciał przyjąć do wiadomości. Republika za to, o czym już pisałem, z ochotą rozważała takie kwestie jak masowy mord wszystkich mieszkańców departamentu Vandee. Bonchamps zaś, tuż przez śmiercią, uwolnił 5 tysięcy żołnierzy republiki, których jego ludzie mieli zamiar rozstrzelać. Ci dzielni i naiwni chłopcy, nie rozumieli niestety, że wojnę prowadzi się tu na ziemi, przeciwko antychrystowi. Ten zaś lubi się wcielać w byty ziemskie, w świnie na przykład, w psy, w Robespierre’a i obywatela Carnot, w armię republiki. I ostatnią rzeczą na jaką można sobie pozwolić, to okazywanie mu litości i jakichkolwiek względów. To ważny moment, albowiem my tutaj szukamy zawsze takiego miejsca w narracjach rządzących komunikacją globalną, które determinują tę komunikację na długo, na całe stulecia nawet. I jeśli pomyślimy o nich wszystkich w ten sposób, to łatwo wyobrazimy sobie jakiś zadymiony kantorek, półeczki z papierami, pieczęcie i stosy monet, a także wielojęzycznej prasy z krzykliwymi tytułami. No i, rzecz jasna, pilnującego tego wszystkiego pana, lub kilku panów, którzy mówią – no tak, szlachetność nie popłaca, podobnie jak złe rozpoznanie celów. Warto to jednak mieć na względzie, kiedy pojawi się następna fala emocji związanych z obecnością Boga Żywego wśród ludu. Ani Bonchamps, ani Charette czy d’Elbee nie pojawią się już na ziemi. Nie mówiąc już o kimś takim jak monsieur Henri. Ktoś jednak musi ich zastąpić i ten ktoś musi w przekonujący sposób naśladować emocje towarzyszące ich wyborom. – To łatwe – doda jeden z panów siedzących w zadymionym kantorku – łatwe, bo nikt nie będzie do nich strzelał i wymagał od nich żadnych drastycznych decyzji, związanych z narażaniem życia. Trzeba im tylko coś obiecać, nie musimy nawet płacić. Potem zaś – przekonać ich samych i ludzi, którzy im wierzą, że negocjacje są jedna możliwe.

– A jak ich rozpoznają? – wyrazi wątpliwość inny pan

– Po czym?

– No wiesz – zaasekuruje się ten pierwszy – ludzie tacy jak Bonchamps, d’Elbee, nie mówiąc już o panu Henri nie gadaliby z nami, zabiliby nas na miejscu za sam wygląd. Tak więc co będzie, jak ich rozpoznają po wyglądzie?

– Nic się nie martw – powie tamten – zaniżymy kryteria oceny. Trochę to potrwa, ale warto.

– Wszystkie?

– A jak inaczej? I przekonamy ich jeszcze, że tylko sfrustrowany tchórz bez grosza przy duszy, z wadą wymowy i licznymi psychicznymi dysfunkcjami w pełni wyraża ideał, o który im chodzi.

– O chłopie, ile to potrwa?!

– Ze dwieście lat, ale uważam, że warto…

Po tych słowach wszyscy obecni zaczęli wertować leżące na stole gazety. Czy w związku z ich postanowieniami, my tutaj mamy jeszcze jakieś szanse? O tak, wystarczy, że będziemy patrzeć kto z osób najpełniej wyrażających słowami i postawą (w obliczu braku jakiegokolwiek zagrożenia) bliskie nam ideały, będzie negocjował i z kim. No i z kim się będzie fotografował, bo to także ważne.

Na dziś to tyle. I jeszcze tylko jedna piosenka, tym razem po włosku.

https://www.youtube.com/watch?v=AxU2YFcSBMQ

Aha, jeszcze ogłoszenie. Ze względów praktycznych kolacja w pałacu Turzno, dostępna będzie w formie bufetu. Będą dwie zupy i trzy dania główne i surówki. Koszt tego będzie mniejszy niż koszt dań z obsługą i zostanie doliczony do ceny pokoju. Ułatwi to także spożycie posiłku bez oczekiwania. Napoje będą podawane w trybie normalnym przez kelnerów. Obsługa pracować będzie do godziny 24.00

Zapraszam do księgarni www.basnjakniedzwiedz.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i na stronę www.prawygornyrog.pl

 

 

Tak się niestety składa, że dynamika rynku (a nie mówiłem, a nie mówiłem) w związku z okrągłymi rocznicami politycznych sukcesów Polski, jest tak słaba jak nigdy chyba do tej pory. Mamy wielkie plany dotyczące tłumaczeń, które od kilku lat są realizowane z budżetów, generowanych bieżącą sprzedażą. Niestety budżety te nijak nie pokryją dalszych, będących w trakcie realizacji projektów. Jeśli więc ktoś ma taki kaprys, żeby wspomóc mnie w tym dziele i nie będzie to dla niego kłopotem podaję numer konta. Ten sam co zwykle

 

47 1240 6348 1111 0010 5853 0024

i pay pal gabrielmaciejewski@wp.pl

Jestem tą koniecznością trochę skrępowany, ale ponieważ widzę, że wielu mniej ode mnie dynamicznych autorów nie ma cienia zahamowań przed urządzeniem zbiórek na wszystko, od pisania książek, do produkowania filmów włącznie, staram się odrzucić skrupuły. Jak nic się nie zbierze trudno, jakoś sobie poradzę…

  20 komentarzy do “Dwie piosenki czyli o katolickiej prawicy wczoraj i dziś”

  1. Jak by Pan zareagował na Nobla dla Tokarczuk? Ostatnio dużo się spekuluje na ten temat.

  2. a czy tekst jest o Tokarczuk ?

    Intelektualnie, to pytanie zadane zupełnie jak w anegdocie o studencie, co na pytanie o słonia odpowiada, że słoń ma oko zbudowane na tej samej zasadzie co mrówka i już dalej student rozwija temat, który przygotował a mianowicie mrówka w eko systemie …

  3. Właśnie nie rozumiem, co się tu ostatnio dzieje. Jeden chce, żeby mu system błędy poprawiał, a inny domaga się dyskusji i Tokarczukowej

  4. I ostatnią rzeczą na jaką można sobie pozwolić, to okazywanie mu litości i jakichkolwiek względów.

    W średniowieczu, walczący z herezjami i niewiernymi rozumieli to bezbłędnie, że nie walczą z ludźmi ale z potęgą piekielną. W Wandei zabrakło ducha Szymona de Montfort.

    Tą drugą piosenkę mogę słuchać w trybie ciągłym. Fantastyczna jest.

  5. Ja jestem tylko maly misiek, ale swoje wiem i mam przygotowane narzedzia walki. Jezus mówił do nich: „Bądźcie roztropni (przebiegli) jak węże, a nieskazitelni jak gołębie” (Mt 10,16)
    Wezmy takie cos: „Księgi Jakubowe albo Wielka podróż przez siedem granic, pięć języków i trzy duże religie, nie licząc tych małych”. Wielka pani Tokarczuk na obszarze pol Europy naliczyla az piec jezykow (!), tymczasem w jednym szwajcarskim kantonie Gryzonia, ktory jest o polowe mniejszy od wojewodztwa dolnoslaskiego, z ktorego pochodzi pisarka, wydawano lub nadal sie wydaje podreczniki szkolne w siedmiu wersjach jezykowych. Trzeba walic w pania Tokarczuk, jak w kaczy kuper nazywajac ja osoba malostkowa i ignorantka, az sie porzyga, a nie czekac, az jej wypociny trafia na liste lektur szkolnych.
    Jezeli ktos moze Panu pomoc, to moze ta osoba:
    https://www.kongres590.pl/prelegenci/anna-popek
    Z pierwszej reki wiem, ze ostatnio ma duzo czasu, szuka czegos nowego i interesuje sie szeroko pojeta polska kultura, w tym historia, wiec kto wie, kto wie…? Od Pana sprytu (przebieglosci weza) i zdolnosci towarzyskich zalezy powodzenie Panskich przedsiewziec w przyszlosci.

  6. To, że jest pan naiwny widać od razu, ale niech pan nie pogłębia tego wrażenia wrzucając tu takie linki, okay? A przede wszystkim niech mi pan nie udziela dobrych rad.

  7. Wśród moich nielicznych pamiątek rodzinnych, które przetrwały wojnę, znajduje się zegar naścienny firmy Junghans. Werkami do tych zegarów ta stara firma niemiecka zalewała niegdyś Europę, a lokalne firmy budowały do nich różnej jakości skrzynki. Moja skrzynka jest dębowa z kryształowym szkłem, więc choć zegar nie działa, to jest ozdobą mojego „gabinetu”. Od zawsze zastanawiała mnie nazwa zegara. Kilka dni temu przejrzałem kilka książek o rewolucji francuskiej. Otóż okrzyk „Król do Paryża” to wrzask podjudzonego tłumu, który 5 października 1789 zmusił króla, by opuścił Wersal. Nie wszyscy w tłumie wiedzieli o co chodzi. Niektórzy radośnie krzyczeli „Vive le Roi!”. Jaki komunikat chciała przekazać firma Junghans ponad sto lat później – nie wiemy.

    Le roi à Paris

  8. Odkryto w lesie w okolicach wsi Strzelinko kilkaset arabskich monet pochodzących z VIII i IX wieku, a także dwie pochodzące z VII-wiecznej Persji. Kolejny komentarz nie na temat ale trudno. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25283221,strzelinko-wyszedl-na-grzyby-znalazl-skarb-sprzed-ponad-tysiaca.html

  9. Na fakt (nie na wieść) że zabijają najpierw księży a potem wszystkich, opór musiał powstać – bez żadnych gwarancji.

    Ciekawe czy bez tego powstania zwrócono by ocalałym Wandejczykom ich majętności?

  10. To nie jest skarb, tylko niegodziwa mamona, bo ktos teraz musi ciezko pracowac, zeby pan Glinski za czyjes pieniadze urzadzil ekspozycje z tymi watpliwej urody monetami. To sa srodki do zniewalania ludzi. KGHM wydobywa tyle srebra, ze faktyczna, uzytkowa wartosc tych monet jest mniejsza, niz cena koszyka grzybow, ale za roczny urobek srebra z KGHM daloby sie zniewolic caly kontynent (dzikusow). Powinnismy uroczyscie przekazac te monety Arabom z kasliwa uwaga, ze okres niewolnictwa w Polsce sie skonczyl. Niestety, w mentalnosci wiekszosci z nas to sie nie skonczylo.

     

    „Wyobrażam sobie, że kiedy odniesiemy zwycięstwo w skali światowej, zbudujemy ze złota ustępy publiczne na ulicach kilku największych miast świata. Byłby to „najsprawiedliwszy”, najbardziej pouczający i poglądowo zademonstrowany sposób użycia złota dla tych pokoleń, które nie zapomniały, że w walce o złoto wymordowano dziesięć milionów ludzi i okaleczono trzydzieści milionów w „wielkiej wyzwoleńczej” wojnie lat 1914–1918, w wojnie, która rozstrzygnąć miała doniosły problem: który pokój jest gorszy – brzeski czy wersalski; w walce o to złoto czyni się na pewno przygotowania do wymordowania dwudziestu milionów ludzi i okaleczenia sześćdziesięciu milionów w wojnie, która wybuchnie gdzieś około 1925 czy 1928 roku i toczyć się będzie między Japonią i Ameryką, albo między Anglią i Ameryką, albo też między innymi mocarstwami”

    W. I. Lenin

    Źródło: O znaczeniu złota obecnie i po całkowitym zwycięstwie socjalizmu w: Dzieła, t. 33, Warszawa 1957, s. 105.

  11. Dlaczego się denerwujesz, czemu narzucasz temat? Temat jest o Wandei a nie o Tokarczuk.

    Książka Tokarczuk jest za gruba, nie mam czasu czytać o czymś przez 3 miesiące, a te jej jakubowe księgi tyle by mi czasu, zabrały więc nie czytałam i nie przeczytam tylko z tego jednego względu, a nagrodę Nobla może dostać, dostał niedawno piosenkarz co się nawet po czek nie zgłaszał,  (ale chyba w końcu skruszał ?) O zakładach bookmacherskich na temat Nobla dla Tokarczuk nie słyszałam, ale kiedy się zacznie procedura to może będzie dynamika. I tyle.

    Powiedz co wiesz o Wandei, czy zwolennicy króla mieli obiecaną pomoc czy tylko nadzieję na pomoc , czy zostali tak jak Powstańcy Warszawscy – tylko z nadzieją

  12. też mam zegar pamiątkę, który nie chodzi i nawet ma pękniętą szybkę, ale wie Pan ten napis „król do Paryża” to mrozi plecy, bo znamy skutki tej podróży.

    Przyzwyczajenie  jest drugą naturą i zapewne nie straszny jest ten napis, raczej spowszedniał.

  13. Twórcy tej masakry – opętani

  14. Londyn podpuszczał też rojalistów. Jednych na drugich. Skąd my to znamy. Zamieszki w Moskwie ida słabo, w Paryżu słabo, w Hongkongu słabo. Gdzie jeszcze będa próbować.

  15. „Naprzód dzieci ojczyzny, … by ziemię krwią napoić, przyszedł czas” , ludobójstwo francuskie  zamiecione pod dywan chwałą Napoleona itd. do Kongresu Wiedeńskiego, bo te kilkanaście lat jakoś było zaplanowane …

    Ciekawy byłby wykład prof. Kucharczyka na ten temat

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.