W starym filmie Jerzego Hoffmana gang kierowany zdaje się przez Holoubka przygotowuje skok. Plan jest doskonały i musi się udać, ale niestety w końcowej sekwencji widzimy, że przestępcy mimo perfekcyjnie przygotowanej akcji nie mogą jej wykonać, bo auto, którym mieli jechać na włam nie rusza z miejsca. Dlaczego? Bo ktoś ukradł koła. Tak się czasami zdarza, wszystko człowiek przewidzi, a tu koła podpierniczą i koniec. Siedzę sobie tak w tym pokoju bez mebli, do którego zaraz wejdą malarze i patrzę na salon24. I nie mogę wyjść z podziwu przyglądając się jak ci wszyscy ludzie próbują ruszyć z miejsca w swoich samochodach bez kół. To nie jest widok budujący bynajmniej, to jest ponure jak nie wiem co. I nie myślcie sobie, że jednemu z drugim można coś wytłumaczyć, że można powiedzieć – kolego, chrzanić szczyt Rosja-Niemcy, nic z niego nie wyniknie, bo nie ma tam Amerykanów, to jakieś rozpoznanie tylko. A gdzie tam, obrazi się taki i napisze tekst pod tytułem „Koncert mocarstw”, bo słyszał, że dawniej też był taki koncert jeden północny, a drugi południowy. No i myśli, że jak o tym przypomni i nawiąże do wydarzeń współczesnych to będzie miał zasługę. Nie będzie. Zasługi będą mieli tylko Jurasz ze starym Warzechą, nawet jeśli – jak zwykle – napiszą najgłupsze teksty w całym salonie. Wiem, że to nie ma sensu, ale mam wielką ochotę namówić wszystkich, by przestali się indyczyć i nadymać bieżączką, by olali ten konwój, tę nieprawdziwą wojnę, która nie wiadomo czy w ogóle jest i zajęli się czymś bliższym nam i ważniejszym. Koniec wakacji niebawem. Pamiętacie o tym? Podręczniki po 500 stów, a będą droższe. Ojcowie i matki rodzin, czyście poszaleli pisząc o sprawach, które Was nie dotyczą?
Tak lubiany przez wszystkich Wojciech Sumliński zapowiada premierę swojej książki o Komorowskim, będzie to kolejna demaskacja, w długiej serii nieskutecznych demaskacji, z których każda następna przykrywa kolejną i chcąc nie chcąc ją unieważnia. Ludzie bowiem nie traktują serio wystąpień publicystów, mają je w nosie, książki zaś służą do stymulowania emocji, negatywnych lub pozytywnych. Przeczytałem tekst Wojciecha Sumlińskiego i zamarłem, pisze on bowiem tak:
W kwietniu br. publicznie zapowiedziałem publikację książki o Bronisławie Komorowskim, z której opinia publiczna dowie się, kim naprawdę jest prezydent RP. Zapowiedziałem, że książka będzie udokumentowana i pełna faktów, których nie sposób podważyć. Zapowiedziałem też ujawnienie jednego ze źródeł – za jego wiedzą i wolą. To były wysoki rangą oficer WSI, mój były informator, który dowiedziawszy się, że jest w ostatnim stadium choroby nowotworowej i że zostało mu w najlepszym razie kilka miesięcy życia, pojednał się z Bogiem – w którego wcześniej nie wierzył – i otrzymał od spowiednika niezwykłą pokutę: upublicznienie wszystkich swoich łotrostw, jako oficera WSI, wykraczających dalece poza złodziejstwo na gigantyczną skalę, a częstokroć polegające na niszczeniu innych ludzi – bo z tego na dobrą sprawę składała się jego służba. Szkopuł w tym, że upubliczniając wiedzę o sobie oficer ów ujawnia tak naprawdę szokująca wiedzę o naszym kraju i jego wojskowych specsłużbach w ogóle i zupełnie niejako przy okazji – o najważniejszych osobach w państwie…
To jest już chyba dziesiąta albo jedenasta książka o specsłużbach w Polsce, która ma ostatecznie i nieodwołalnie położyć kres ich nieuczciwej działalności. Ja bardzo bym chciał, żeby tak się stało i żeby Wojciech Sumliński stał się bohaterem mediów i dostał te wszystkie nagrody, które należą się dziennikarzom śledczym i żeby miał własny program publicystyczny w publicznej telewizji. Pozwolę sobie jednak na garść krytycznych uwag i na pewną dozę niewiary. Niedawno Sławomir Cenckiewicz wydał książkę „Długie ramię Moskwy”, ta książka coś tam zarobiła, ale po pół roku powiększyła stos setek innych, nieczytanych książek demaskujących naszą współczesną rzeczywistość. Demaskacja wydaje się wielu ludziom najlepszym sposobem na upłynnienie towaru, jak przestaje być skuteczna do trzeba jej dodać nieco autentyczności – najpierw nie wierzył, potem uwierzył, wyspowiadał się, potem umarł, rodzina wyjechała za granicę i teraz można publikować. Panie Wojciechu, na litość, niech nas Pan nie traktuje jak idiotów. Nawet jeśli to wszystko jest prawda, musi Pan zdawać sobie sprawę, że efektu to nie wywoła żadnego, nawet kiedy 'Wprost” nakręci Panu koniunkturę tymi swoimi rewelacjami. Jeśli wydawca powiedział Panu, że tak będzie lepiej, że to ludzi skłoni do zainteresowania się książką to trochę kłamał, na tym poślizgu książka pojedzie może z pół roku i padnie. Pan zaś będzie musiał napisać kolejną i co Pan tam wstawi? Kolejnego nawróconego?
Trochę dalej pisze Wojciech Sumliński tak:
Okazało się, że mój rozmówca nie blefował. Utwierdziły mnie w tym trzy fakty: prawdziwość przekazanych mi informacji (z owych stu stron otrzymanych do wglądu), które w tzw. międzyczasie zdążyłem zweryfikować, rozmowa ze spowiednikiem oficera oraz fakt, że kilka miesięcy po spotkaniu z owym oficerem byłem na jego pogrzebie…
Jak to „rozmawiałem ze spowiednikiem”?! Czy Pan się zastanowił nad tym co napisał? Spowiednika obowiązuje tajemnica spowiedzi, jeśli Pan z nim rozmawiał i on coś Panu powiedział, to mamy większą aferę niż to całe WSI.
Ja naprawdę czekam, aż ten Komorowski wreszcie stanie przed tym sądem i będzie odpowiadał na wszystkie te trudne pytania. Czekam aż się odsłoni, aż się okaże, że Sumliński miał rację i obudzimy się w nowym lepszym świecie. Kiedy widzę jednak Komorowskiego, jak prezentuje się w różnych wystąpieniach publicznych, jak jest wyluzowany i jak gładko ripostuje ludziom, którzy gdzieś z offu wrzeszczą, że jest zdrajcą, kiedy to wszystko widzę,a potem czytam fragment prozy Wojciecha Sumlińskiego, taki oto:
Warto zatem zadać sobie pytanie, którego stawiania nauczył mnie jeden z moich mentorów, prokurator Andrzej Witkowski: cui bono?, czyli kto ma na tym zyskać? Kto ma zyskać na próbie rozbrojenia tykającej bomby i jednoczesnym obrzuceniu błotem Komisji Weryfikacyjnej WSI?
…to mam 99 procent pewności, że samochód, którym Wojciech Sumliński chce dojechać do sukcesu nie ma kół. Ukradziono je jakiś czas temu, ale on udaje, że wszystko jest w porządku, że zaraz wjedzie na autostradę i popędzi z niesamowitą prędkością przed siebie. Oby mu się udało, oby wszystkie jego życzenia spełniły się co do joty, ale przecież sami widzicie jak jest.
No więc dzisiaj mam do czytelników apel taki: kupujcie moi drodzy książki Wojciecha Sumlińskiego, żeby było miejsce na tę nową książkę. U mnie, na stronie www.coryllus.pl ich nie znajdziecie, bo to za mała księgarenka, żeby tam wstawiać pozycje tak poważne, ale jak się rozejrzycie po sieci to z pewnością uda Wam do nich dotrzeć.
Komorowski się nie odsłoni, może najwyżej coś palnąć z dubeltówki. Do dzisiaj nie wiem na jaką wojenkę on się z wodzem Obamą wybierał 😉
Gdyby pan Sumliński faktycznie miał na gajowego coś definitywnego, to skończyłby w dostawczaku, dojrzewając w wiosennym słońcu na parkingu pod supermarketem albo jakoś równie uroczo. Tak jak skończyli wszyscy ci, którym się wydawało, że mogą wygrać w Okalecz Pana Cebulę z naprawdę dużymi chłopcami. Oczywiście, aktualna biegunka wokół papierów na prezydenta całej WSI jest kolejną odsłoną walki buldogów pod dywanem, ale idę o zakład, że dowiemy się z niej niewiele i wszystko szybko zginie w kłębach kurzu i medialnego dymu. Bo przecież nie o to chodzi, żeby się opinia publiczna czegoś dowiedziała, ale żeby się właśnie nie dowiedziała. Panowie w ten wyszukany sposób dowodzą sobie, który ma dłuższego, a po ustaleniu faktów zgodnie podciągają portki i wracają do wyciskania drugich śniadań i drobnych na oranżadę od lalusiowatych tłustych okularników z trzeciej c.
A niech ich wszystkich jasna cholera !!!!!!
Tak, za Niemca to przynajmniej z pozoru było widać kto jest tym naprawdę złym. Teraz nikt nie bierze na siebie takiej roli w ten sposób podział może być z mniejszą ilością ofiar. Poza skundleniem tych licznych którzy przeżyją.
Pan panie Gabrielu napisal kiedys trafnie ze opozycja, konserwatysci, prawica I w ogole patriotyczny oboz to jest taki Winnetou ktory cwaluje na koniu wzdluz torow I usiluje na lasso zlapac lokomotywe.
A tu trzeba po prostu francuskim kluczem powoli rozkrecac tory.
W 1989 roku premier Mieczyslaw F. Rakowski na pytanie jak dlugo potrwa przywracanie normalnosci w Polsce odpowiedzial: tak mniej wiecej dlugo jak trwalo stawianie spraw na glowie. Czyli caly PRl.
Mozna miec wstret do polskich politykow ale innych na razie elit polskie spoleczenstwo nie jest w stanie wygenerowac. Jesli Kaczynski wygra w nastepnym roku wybory I smodzielnie porzadzi kilka lat to moim zdaniem jednym z pierwszych posuniec powinna byc nowa konstytucja. Nie sposob budowy domu zaczynac od okien lub komina, musza byc fundamenty.
A na niezależnej już podłączyli się do opluwania polskich kierowców, że niby tacy kiepscy. Zrobili to pod hasłem „Polskie drogi”.
Prezydent ma obstawę i nie lubi by go ruszać. Paweł Mitera za wkręcenie się do TVP tytułem wysyłania polecających maili rzekomo z kancelarii prtezydenta został nocą pobity na strzeżonym osiedlu przez nieznanych ludzi, a biedny i żałośnie amatorski antykomorz miał poranne najście wiadomych panów, połączone z przeszukaniem i konfiskatą sprzętu komputerowego oraz CDeków.
Tu takie drobiazgi i taka reaklcja, a gdyby to była prawda to… No dobrze, ja nie jestem stroną zainteresowaną, więc na tym skończę.
A ja bym chciała czytać o aferach w tajnych służbach u Germańców, u Ruskich czy nawet Czechów. Tajne służby nie po to są tajne aby niejaki Macierewicz uprawiał swoje show. Ten facet powinien grać w orkiestrze. Gdzieś czytałam że muzyków wszyscy kochają. A to że kanalie są w tych służbach, to nie kółko różańcowe.
salon24 jest pełen zombie , w sensie voodoo , a nie filmowo komiksowym
Pani Renato, marnie o Pani świadczy ocenianie człowieka po tym, co o nim piszą wrogie mu media. Nie chcę używać Pani sposobu opiniowania, bo musiałbym napisać, że nie miałaby Pani szans „załapać się” u niego za podkuchenną, a on nie toleruje nieuprzejmości wobec kobiet i zaraz by mnie surowo zbeształ za taki brak kindersztuby. Ponieważ więc go szanuję, traktuję Pani opinię jako nieprzemyślaną i powierzchowną, opartą na bezrefleksyjnej percepcji postubeckiej propagandy i zalecam odstawienie TVN, Polsatu i innych ogłupiających przekaziorów.
Mario! Pod ósemką u wczorajszego Ludwiczka jest dedykacja.
Calkowicie popieram, panu Macierewiczowi nalezy sie szacunek, to jeden z nielicznych politykow ktorzy mysla o Polsce a nie o wlasnej kieszeni.
Matko Boska …. nie wiem co piszesz …..
Az tak się nie łapię na grypsy ….
Jadę do Sanktuarium łagiewnickiego potem … moze mnie oświeci …..
Albo napisz drukowanymi literami :))) jeśli ważne ?????????????????
acha …. ale nie mam teraz tyle czasu czytać…… i nie umiem takich rzeczy czytać….
wieczorem się zastanowię.
🙂
Ależ ja doceniam Macierewicza. Jako jedyny poseł opozycji potrafił swoją działalnością doprowadzić do zmian w badaniu katastrofy Smoleńskiej. Zainteresowania opinii publicznej. A przynajmniej do refleksji i utrzymywania obozu rządzącego w pionie. W tym się sprawdza doskonale. Uważam że taki showman nie nadawał się na szefa tajnych służb. Przecież za swojej kadencji , Macierewicz praktycznie ze studia tv nie wychodził.
A w służbach tajnych ma być tajnie, i czystki należy robić po cichutku.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.