Władza powinna mieć po swojej stronie emocje ludu. Dlatego tak ważne dla władzy są teatry i kabarety, które budują – w zależności od sytuacji – nastrój grozy, smutku lub wesołości. To jest banał, ale dobrze go czasem przypomnieć kiedy człowiek ogląda ten czy inny – bardzo śmieszny – program w telewizji. Żeby dobrze zilustrować tę zależność dobrego humoru od władzy przypomnieć warto postać Józefa Wasowskiego, ojca Jerzego Wasowskiego, znanego z Kabaretu Starszych Panów. Józef Wasowski był tuż po wojnie prezesem Towarzystwa Przyjaźni Polsko Radzieckiej. Potem jego syn był współautorem jednego z najbardziej popularnych telewizyjnych programów, którego z anteny nie mógł ściągnąć nawet Gomułka. Choć przecież szczerze starszych panów nienawidził. I nie ma w tym nic dziwnego – humor, szczególnie ten subtelny, najwyższej jakości, musi być po stronie władzy. Jeśli władza przestaje się interesować rozbawianiem ludu, to przestaje być władzą. Tradycje kabaretowe w Polsce są więc tradycjami na sztywno sprzęgniętymi z Towarzystwem Przyjaźni Polsko Radzieckiej. Warto o tym pamiętać, kiedy człowiek idzie na występ tych naszych profesjonalnych kabareciarzy.
Nie inaczej jest z tragizmem, władza, która pozostawia poza swoim zainteresowaniem emocje i wzruszenia takie bardziej do płaczu, także przestaje być władzą. Wiedzieli o tym ludzie, którzy wynajęli do roboty propagandowej niejakiego Szekspira. On zaś wiedział, że nie wszystkie puszczane na scenie historie może brać z egzotycznych krain leżących na południu Europy, twórczo je wcześniej przerabiając. Czasem musi sięgnąć do tradycji rodzimej, szczególnie jeśli chodzi o kwestie dotyczące losów dynastii. Tak było – na przykład – z oskarżeniem Ryszarda III o zamordowanie dzieci króla Edwarda IV. Jak pamiętamy zbrodnia ta była szyta tak grubo, że rzekome przyznanie się do winy jednego ze sprawców, zostało utajnione przez Henryka VII Tudora. Skoro tak, można spokojnie założyć, że w starej, wesołej Anglii było tyle osób nie wierzących w ani jedną deklarację nowej dynastii, że potrzebny był ten Szekspir, który cały swój kunszt włożył raz jeszcze w rozpropagowanie wersji o tym, jak to nasłani przez złego króla Ryszarda ludzie, udusili prawowitych następców tronu w czasie snu. Przez to właśnie, przeciwko ich stryjowi podniósł się szlachetny bunt, który doprowadził do jego obalenia, a w końcu śmierci. Do władzy zaś doszli najszlachetniejsi przywódcy owego buntu czyli Tudorowie. No i oni natychmiast po dojściu do władzy utajnili wszystko co miało związek z zabójstwem dzieci króla Edwarda. Kiedy sytuacja międzynarodowa stała się na tyle niebezpieczna, że dynastia Tudor w osobie Elżbiety I i jej środowiska poczuła się zagrożona, bo zaczęto kwestionować legalność przejęcia władzy, należało tę władzę umocnić, poprzez wspomnienie tragicznych zbrodni dokonanych rękami ludzi Ryszarda III. To jednak byłoby za mało. Należało jeszcze powołać się na jakąś tradycję, która ten przekaz wzmocni. I wtedy ktoś włożył do rąk pana Szekspira starą jak sama Anglia historię dzieci króla Edmunda Żelaznobokiego. Korespondowała ona żywo z projekcjami jakie na temat Ryszarda III kolportowali Tudorowie. Oto najeźdźca, król Danii, jawny poganin i piekłoszczak – Kanut zwany Wielkim – pustoszy kraj, każe skrytobójczo zamordować legalnego władcę. Jego dzieci zaś, w obawie przed inwazją z zewnątrz i buntem, wysyła potajemnie gdzieś daleko, z rozkazem, by je zamordowano. Te dzieci to Edward i Edmund, bohaterowie książki „Zaginiony król Anglii”. W tamtych czasach – odległych i okrutnych – nie było nikogo, kto ukarałby uzurpatora i dał mu nauczkę. Całe szczęście, że rządząca w Anglii, nowa dynastia mogła sobie poradzić z jego naśladowcą Ryszardem III. I dzięki temu porządek zapanował na wyspie. Pan Szekspir zaś przypomniał o jej trudnych początkach i godnej postawie jej założyciela. Co prawda nie udało się uratować potomków legalnego króla, ani w jednym, ani w drugim przypadku, ale ocalono coś znacznie cenniejszego. Te ciężkie doświadczenia wskazały, jak można postępować w Anglii z uzurpatorami. To jest trudne do uwierzenia, ale do niedawna wszyscy wierzyli w winę Ryszarda III, a do dziś wszyscy wierzą, że Szekspir był wolnym duchem, który pisał co mu tam muza nakazała.
Kłopot z formatami propagandowymi jest taki, że one się, prędzej czy później, same demaskują. I nawet nie za bardzo trzeba im pomagać. Pan Bóg bowiem tak kieruje losem ludzi, że dokonując oni – w swojej ocenie – słusznych wyborów, napotykają tuż za rogiem niespodzianki, o jakich im się nie mogło nawet przyśnić.
Szekspir nie wiedział, że dzieci króla Edmunda przeżyły. Nie miał pojęcia, że obaj bracia żyli na Rusi, a potem na Węgrzech i byli tam zaangażowani w wielką politykę wymierzoną w duńskie imperium morskie. Nie miał pojęcia, że byli częścią poważnych politycznych planów, jakie snuł cesarz rzymski i książę Jarosław z Kijowa. Nie wiedział też, kto w rzeczywistości stał za ich śmiercią, która nie nastąpiła wcale w dzieciństwie, ale w wieku bardzo już dojrzałym. O jednym jednak pan Szekspir dowiedział się już zaraz po śmierci swojej protektorki Elżbiety. Oto następcą tronu mianowany został Jakub I król Szkotów. Wszystko zaś po to, by doprowadzić do finału dręczącą Anglików od czasów najdawniejszych mrzonkę, czyli zjednoczyć całą wyspę pod jednym panowaniem. To się udało połowicznie i przyniosło straszliwe konsekwencje dla kwestii legalności władzy na Wyspie. Nie ma bowiem tak starej historii dotyczącej władzy, której nie dałoby się migiem uaktualnić, szczególnie jeśli ktoś ma dobrą pamięć i potrafi kolportować informacje. Stosunki pana Szekspira z nowym królem nie układały się najlepiej. Można wskazywać różne przyczyny, ale istnieje silna przesłanka, by wyodrębnić jedną. W szkockiej tradycji, nawet tej protestanckiej żywa była postać św. Małgorzaty, królowej Szkotów. Otóż była to, ni mniej nie więcej, tylko córka Edwarda – zaginionego króla Anglii, która miała iść do klasztoru, ale jednak wydano ją za mąż za władcę Szkocji Malcolma III. Ten z kolei zgłaszał pretensje do tronu Anglii, obsadzonego przez dynastię normańską, której prawa były stale podważane.
Na przełomie XVI i XVII wieku kręgi władzy w starej, wesołej Anglii i równie starej, choć nie tak wesołej Szkocji, stanęły wobec dylematu – ktoś tu kłamie i koniecznie trzeba rozstrzygnąć kto? Tego nie dało się zrobić. Należało całą rzecz przyklepać i uznać za niebyłą. No, ale tak nie można, bo raz podniesiona w teatrze lub kabarecie kwestia uzurpacji wymusza ciągłe potwierdzanie legalności. Już po śmierci pierwszego Stuarta podniósł ją ponownie niejaki Cromwell. A proceder ten – przyznajmy – trwa do dzisiaj, choć jest niezauważalny dla postronnych. Dramatyczna historia sprzed tysiąca lat, która wydawała się nieważna, zapomniana i ledwie zarysowana na tle burzliwych dziejów wyspy, powraca ciągle w nowych odsłonach. Trudno więc jej nie przypomnieć także polskiemu czytelnikowi.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zaginiony-krol-anglii/
Dla zainteresowanych dalszym wydawaniem ciekawych książek – od wczoraj, zbieramy fundusze na przetłumaczenie i wydanie pracy węgierskiego historyka Richarda Botlika, zatytułowanej „Król Henryk VIII angielski, sojusznik Węgier”. Jeśli ktoś może pomóc, będę wdzięczny. Poczyniłem bowiem sporo planów, co wiązało się z równie sporymi wydatkami, a bardzo bym chciał wydać tę pozycję i to jak najszybciej. O istnieniu autora i jego dorobku dowiedzieliśmy się niedawno. Nie było tego w planach, stąd prośba o pomoc.
https://zrzutka.pl/d29kmh?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Dzisiaj, przy Ołbińskiej 1 we Wrocławiu, o godzinie 18.45, po mszy, będę opowiadał o swoich przygodach z filozofią starożytną. Uprzedzam, że spotkanie nie będzie rejestrowane i niech nikt tego nawet nie próbuje czynić. Jeśli ktoś zamierza też dyskutować ze mną na temat bieżących wypadków, wojny na Ukrainie itp. i wchodzić w jakieś polemiki, niech lepiej nie przychodzi.
W Polsce kwestia legalnosci wladzy i legalnosci postepowania w ogole malo komu spedza sen z powiek i nie wzbudza zainteresowania poza garstka specjalistow. Z tego powodu stalismy sie najstarsza demokracja w Europie (nie liczac takich wyjatkow, jak San Marino). Utarlo sie, ze wladza w Polsce pochodzi z woli ludu / szlachty lub z woli mocarstw osciennych, a nie z woli boskiej i nie stoi na gruncie legalizmu. Ostatnio kwestie legalnosci rozwazano bardziej wnikliwie dopiero podczas wyborow prezydenckich w pierwszym roku pandemii.
Zbrodnie popelniane w rodzinach krolewskich sredniowiecznej Europy (poza Niemcami i Austria) byly rownie czeste, jak w starozytnej Grecji, dlatego moim zdaniem trzeba spojrzec inaczej na historie E. Dypa. Otoz latwiej bylo przewidziec, ze syn jakiegokolwiek krola w tamtych czasach dopusci sie krolobojstwa, zabojstwa braci lub siostr, niz, ze nie zabije nikogo w ciagu swojego zycia. Stad mit o Edypie jest tylko wytlumaczeniem dla „ciemnej masy”, ze zbrodnia nie byla planowana na zimno, lecz ze byla niefortunnym zbiegiem okolicznosci, to raz, a dwa, ze byla jedynie realizacja przepowiedni, czyli zadzialalo fatum. Byc moze slub E. Dypa z matka rowniez byl swiadomy i celowy i nie wynikal z zadnych kompleksow, ani przeznaczenia, lecz byl czysta kalkulacja polityczna.
Mielibysmy zatem nić laczaca mity greckie z tworczoscia Szekspira – usprawiedliwianie poczynan wladzy, zeby ocalic w spoleczenstwie poczucie przyzwoitosci.
Co do kabaretu, to mielismy ostatnio wazny, ale pomijany i nie komentowany spektakl z udzialem wicepremiera Piotra Glinskiego (bez zonkila) i prezydenta Niemiec, ktory dostal w podarunku ksiazki. Jeszcze brakowalo, zeby marszalek Elzbieta Witek wyskoczyla i dala Steinmaierowi w pape w imieniu ofiar i poszkodowanych w czasie II WS, zeby mu sie te ksiazki wysypaly na ziemie.
Wystapienie polskiego ministra kultury do prezydenta Niemiec w sprawie reparacji jest z prawniczego punktu widzenia sprawa, ktorej nie da sie skomentowac, ale publika polknela haczyk w tym trudnym dla PiSu czasie i byl to pozytywny gest ze strony naszej wladzy, a czy byl to tylko gest teatralny, to sie jeszcze okaze.
https://youtu.be/nUcvN6VLb8w
Jeszcze cos dla wielbicieli cyckow
https://youtu.be/EbgCKR0NGYQ
Autorze, Henryk VII w Act of Attainder z 07.10.1485 oskarża Ryszarda III o uzurpację (tylko):”wherein was atteinted Richard late duke of Glocester, calling and naming himselfe by vsurpation, king Richard the third.”
Nie ma tam żadnej wzmianki o zabójstwie bratanków (czyli de facto królobójstwie). A skoro Henryk przywrócił legalność małżeństwa Edwarda IV i Elżbiety Woodville (by móc poślubić córkę królewskiej pary, również Elżbietę), to przywrócił niejako koronę angielską Edwardowi V. Z jakiegoś jednak powodu nie obawiał się prawowitego następcy tronu z dynastii Yorków, prawda?
Ponadto Tudor datuje swoje panowanie od przedednia bitwy pod Bosworth Field. Wiadomo, o co chodzi. Ktoś za tym walijskim skokiem na angielski tron stał. Ktoś mądry, planujący ze znacznym wyprzedzeniem i majętny. Ludwik XI, najpewniej.
Wojna Bratanków to mój konik. Żaden ze mnie historyk.
Dzień dobry. Ano właśnie. Niby ta banda Tudorów osiągnęła swój cel i jest jak jest, ale jednak czują ciągle potrzebę usprawiedliwiania się i ulegalniania, podnosząc wątki rzeczywiście stare. Tak stare, że przy nich rozliczenie naszych różnych nielegalnych postępków władzy, jak dwie reformy rolne – żeby daleko nie szukać – wydaje się świeże jak zaległy rachunek za telefon. Nie ma tego złego…
Ja nie piszę o tym o co oskarża Henryk, ale o tym o co oskarża Szekspir. Zachęcam do przeczytania książki, bo autor w przeciwieństwie do pana jest historykiem
W prasie piszą, że rolników w Polsce wkrótce nie będzie, więc problem sam się rozwiąże.
Może Pana zainteresuje…
https://youtu.be/gKQ9EG7F7Xc
Jakie wyksztalcenie ma Gabor Ronay?
– rolników może sobie nie być, jak dla mnie. Ważne, żeby byli legalni właściciele ziemi. Ma się rozumieć – Polacy.
Najwyzej bedzie tylko agroturystyka z degustacja lokalnych wyrobow.
W takim razie proponuje maly tescik, panie Heniu:
dlaczego obywatel Ukrainy nie moze kupic bez pozwolenia gruntu zabudowanego budynkiem, ale moze kupic bez zezwolenia MSWiA lokal/lokale, z ktorymi jest zwiazany udzial w gruncie? Jezeli wykupi wszystkie lokale w budynku, to jest samodzielnym wlascicielem gruntu, na ktorym ten budynek jest posadowiony.
Ronai, Gábor Ernő (known as Gabor Ronay) ; Hungary ; Journalist; 50 York Mansions, Prince of Wales Drive, London S.W.I 1. Ph. D.
Odpowiednikiem polskiego stopnia doktora jest w krajach anglosaskich (USA i Wielka Brytania) stopień Doctor of Philosophy skracany jako PhD, Ph. D. lub D. – doktor nauk humanistycznych.
– moje imię jest inne.
Nie twierdzę, że obecne przepisy dotyczące obrotu ziemią są dobre. Podobnie jak różne inne przepisy. W tym właśnie nasz problem. Nie jedyny.
Elżbieta II zabroniła publikacji wyników ekshumacji dziecięcych szkieletów odnalezionych w Tower.
A imigrant z Wegier po filologii mial dostep do wszystkiego… (?)
A propos kabaretów.Kabarety w Polsce od 30 lat są sojusznikiem postkomunistów wszelkiej maści .Walą jak w bęben w Kaczyńskiego ,Pawłowicz ,ks Rydzyka .A jak nie w tej kolejności to w ks Rydzyka ,Pawłowicz ,Kaczyńskiego .No i Dudę .Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju trochę kiedyś poczochrał po włosach Tuska ale w zasadzie od 30 lat te śmiszki nie widziały Petru ,Niesiołowskiego ,Szczerby ,Jońskiego ,Senyszyn ,Millera,Biedronia ,Ochojskiej ,Holland.Ba oni nawet nie zauważyli jedzenia wszy przez Jachirę .A od co najmniej dziesięciu lat wałkują jedzenie kanapki przez Pawłowicz.Też mi kabarety.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.