kw. 102019
 

Celowo wydrukowałem 200 egzemplarzy książki Kanteckiego „Sumy neapolitańskie’, żeby zainicjować tu dyskusję o tradycji i zobowiązaniach państwa. Pomyślałem, że zamiast snuć jakieś rozważania wokół tekstów trzeba wskazać konkret. Czym były sumy neapolitańskie każdy mniej więcej wie, ale jeszcze przypomnę. Były to pieniądze pożyczone przez królową Bonę Filipowi II na wojnę z Turkiem. Jak powiedział Rafał Czerniak niedzielnej pogadance, kwestia sum neapolitańskich kładła się cieniem na relacje pomiędzy Rzeczpospolitą a Habsburgami, czyli de facto, blokowała sojusz państwa katolickich i czyniła je wyizolowanymi i łatwymi do ataku ośrodkami władzy, które posiadały jednego tylko wspólnego sojusznika – Rzym. Pytanie dlaczego Hiszpania nie chciała zwrócić Polsce tego długu pozostaje otwarte. Brak pieniędzy jest oczywiście jakąś wymówką, ale jak pamiętamy Hiszpania opływała wówczas w srebro i zwrot nawet dużej sumy nie mógł być dla dworu madryckiego problemem. O wiele łatwiej uwierzyć w to, że schierarchizowana struktura dworu, w której łatwo było założyć jakiejś decyzyjne, niejawne blokady, mające charakter agentur obcych państw, uniemożliwiała spłatę tego długu. Rzecz powinna być przedmiotem gruntownego śledztwa, na które dziś nikogo chyba nie stać, albowiem tak jak dawniej, historia jest polem, na którym szaleją propagandowe wichry przewalające tony zapisanego papieru i różnych śmieci z jednej strony na drugą. Nas dzisiaj interesować będzie coś innego. To mianowicie na ile poważnie państwo nasze traktuje całą polską tradycję, a co za tym idzie także zobowiązania jakie wobec Polski posiadają inne państwa. Rafał przytoczył w czasie niedzielnej rozmowy przykład wygranej przez Hiszpanię sprawy, która dotyczyła znalezionego przez Amerykanów skarbu. Chodziło o setki hiszpańskich monet wydobytych z wraku galeonu. Hiszpanie złożyli sprawę w amerykańskim sądzie i ją wygrali, a USA zwróciło im skarb. Na tej podstawie, nieco z głupia frant dawny poseł Ruchu Palikota, Marek Poznański, wystąpił do sejmowych prawników z pytaniem o sumy neapolitańskie. Odpowiedź nie była zaskakująca – sprawa jest historyczna i nie można się nią poważnie zajmować. Jak oczywiście wiem, że będąc członkiem Ruchu Palikota, pan Poznański próbował zyskać poklask i trochę sondażowych punktów dla swojej partii. Faktu jednak to nie zmienia. Państwo Polskie traktuje siebie i swoją tradycję w sposób, na który nie pozwalają sobie państwa poważne, to znaczy wydłuża dystans do przeszłości. Nie ma mowy, by ktoś serio potraktował cokolwiek, co wydarzyło się przed rozbiorami, a nawet przed rokiem 1918. To stawia nas, we wszystkich możliwych zakresach, na pozycji przegranej. Dyskutujemy tu nieraz o pomnikach, o upamiętnieniu bohaterów, a także o tym, że przeszłość to nie tylko folklor rekonstrukcyjny i bajania akademików, ale rzeczywistość realna obfitująca w liczne konsekwencje. Odpowiedź na to otrzymujemy następującą – tak, przeszłość jest interesująca, ale jako scenariusz dla filmu „Korona królów”. Tak naprawdę nie ma znaczenia, bo liczy się to jedynie co wydarzyło się po roku 1918, a w rzeczywistości nawet nie to. Liczą się tylko roszczenia Żydów. Taki komunikat wysyłany jest w eter sto razy na dzień przez wszystkie możliwe ośrodki propagandy, od wielkich redakcji począwszy na teatrach realizujących ambitny repertuar kończąc. Jakakolwiek próba zmiany akcentów i wskazania, że po pierwsze – Polska ma bogatą przeszłość i jest ona niejednoznaczna, a także dyskusyjna, a przy tym dyskusja nie musi dotyczyć wyłącznie losów społeczności żydowskiej – nie wchodzi w grę. Nie może wchodzić, albowiem utrudniłoby to, a może także uniemożliwiło zarządzanie Polakami obecnie. Nie ma jednak strachu, nikt wobec polityki rządu nie będzie protestował, podobnie jak nikt nie będzie serio przywoływał zobowiązań jakie obce państwa mają wobec nas. Sfera ta, obszar gdzie kwestionuje się politykę państwa wobec przeszłości i podnosi jakieś kwestie z nią związane, zdominowana jest bowiem przez gromady freaków, którzy ubierają się w dziwne łachy, albo wieszają na sobie szarfy i ordery w rozmaitych, ciekawych nieraz bardzo kolorach. Kwestia negowania przeszłości nie dotyczy tylko rządu PiS, w zasadzie tego rządu dotyczy w stopniu najmniejszym, bo on puszcza chociaż tę „Koronę królów”. Dotyczy ona wszystkich poprzednich rządów. Rząd PO jak pamiętamy puszczał tylko wodę z kranu, a rząd Milera puszczał z torbami. Wiem bo spłacałem wtedy kredyt we frankach. Niechęć do zainteresowania się serio przeszłością i narzucenia innej niż znana nam narracji, to znaczy innej niż postępowa, nie może się udać z kilku powodów. Po pierwsze – politycy nic by z tego nie zrozumieli, po drugie przepychanki dużych i zaangażowanych w zdobycie władzy grup, takich jak ruch LGBT czy feministki straciłby na znaczeniu wobec powagi państwa, które serio traktuje swoją przeszłość i zobowiązania. To nie wszystko jednak. Państwo wobec którego inne państwa mają zobowiązania, jest samo zobowiązane do wysuwania roszczeń wobec innych państw. Polska wysuwa te roszczenia wobec Niemiec, ale ponieważ nie jest traktowana serio i otwarcie mówi – sumy neapolitańskie to są jakiejś jaja z pogrzebu, Niemcy odpowiadają – wasze roszczenia to problem historyczny, nie jesteśmy już nazistami, sorry. Oczywiście, nigdy w życiu niczego takiego nie powiedzieliby Żydom. Zresztą nie tylko im, także Hiszpanom, Włochom czy Francuzom, którym niedawno skończyli płacić reparacje za I wojnę światową. Całkiem moim zdaniem niesłusznie. Bezradność naszego państwa wobec agresywnych roszczeń i wobec demonstracyjnej opieszałości w realizowaniu zobowiązań jest druzgocąca. Mamy 10 kwietnia, a o tym, by sprawa wraku posunęła się o milimetr na przód nie może być mowy. Nie było żadnych ekshumacji, a nie było ich moim zdaniem dlatego, że kiedy już zaczęlibyśmy je robić, to okazałoby się, że można też zrobić ekshumację w Jedwabnem. Sprawa Smoleńska zakończona została przez film „Smoleńsk”, który wyemitowała wczoraj telewizja polska. To jest realizacja marzeń niektórych internetowych publicystów, którzy dawno temu zgłaszali postulat, że polska przeszłość musi być zwizualizowana. No to macie film „Smoleńsk” i serial „Korona królów”. Śmierć zaś prezydenta i całej reszty nadal pozostaje argumentem w politycznych przepychankach. Wkrótce zaś stanie się „problemem historycznym”, na który nie warto zwracać uwagi, bo trzeba dać podwyżkę tym albo tamtym i w ogóle trzeba patrzeć w przyszłość. Przy tym wszystkim Polska jak najbardziej serio traktuje roszczenia wysuwane wobec niej przez inne kraje. To jest emanacja obłędu. Nie można tego inaczej nazwać. I jeszcze, jakby tego było mało, polskie media potrafią rozwodzić się nad tym, jakie to słuszne jest z punktu widzenia społeczności żydowskiej, że upomina się ona o zwrot pieniędzy jakie diaspora utraciła w czasie wysiedleń z Hiszpanii w roku 1492. No i rzecz jasna Hiszpanie odpowiadają – jasne, zapłacimy, czujemy się zobowiązani. Taka postawa, a raczej takie postawy, tworzą pewną hierarchię, która jest nie tylko niebezpieczna, ale także niejawna i tworzy pułapkę. W tą pułapkę wpadną kolejne pokolenia Polaków, którym się będzie zdawać, że są równoprawnymi członkami społeczności międzynarodowej. Nigdy nimi nie będą. To tylko pozory. Będą gromadą głupich Jasiów, których się wykorzystuje na różne sposoby, bez informowania ich o tym. Ludzie zaś, którzy nimi zarządzają, ze strachu przed eliminacją, polityczną, cywilną, fizyczną, nigdy nie pozwolą na zmianę tego systemu. I zawsze będą mówić – to jest problem historyczny. Niedługo sprawy rozgrywające się za naszego życia staną się problemem historycznym, a najstarsi z nas widząc co się dzieje zaczną wyrywać sobie włosy z głowy. Rzeczywistość bowiem przyspiesza i może się okazać, że nie ma już nic, nawet dzień wczorajszy to już problem historyczny, a liczy się tylko woda w kranie, serial w telewizji i dzień jutrzejszy, który Bóg jeden wie co przyniesie.

Zapraszam na portal www.prawygornyrog.pl

  20 komentarzy do “Dziedziczenie zobowiązań a tradycja państwa”

  1. W takim razie co pan proponuje ?

  2. Jak zostanę politykiem, zacznę składać propozycję. Na razie jestem wydawcą i autorem.

  3. Niech pan tylko politykiem nie zostaje .Błagam.Tu nie ma sprzymierzeńców za własne pieniądze.Są tylko żeńcy co chytrze bydlą jak by tu jeszcze nagrabić z pańskiego pola.Po co I na co to komu,taka polityka?Co my bedziem czytać wtedy ,czym się pożywim.

  4. Nie wiem, czy Panstwo wiedza, ze w Polsce nie ma Ministerstwa Budownictwa, jest natomiast ministerstwo inwestowania w przyszlosc (nazwa podobna). Wynika to z bardzo konsekwentnej filozofii dominujacej w swiecie zachodnim, aby rzeczywistosc i terazniejszosc zastapic iluzja oraz blizej niesprecyzowana wiara w przyszlosc, wiec nie tylko przeszlosc jest zagrozona, ale nawet juz terazniejszosc, poniewaz wg profesora Baumana „jesteśmy ciągłą zmianą”.

  5. w filmiku (YT) „Orwell przewraca się w grobie”, narrator opowiada o przekaziorach i stwierdza, że do 5 korporacji o zakresie światowym należą wszystkie opiniotwórcze media. Nie ma żadnego przekazu nie kontrolowanego. Mysz się nie przeciśnie.

    Może z tą polityką jest jak z granicami Imperium Rzymskiego, do dziś państwa w granicach Imperium uważają się za lepsze. Ziemie w Europie środkowo – wschodniej co były  tylko penetrowane przez kupców i nie leżały „w granicach” to są nieważne. ???

  6. Nie występujemy  o dziedziczone należności, ale mamy nowo kreowane roszczenia: Broniarz już działa i nakręca sprawę roszczeń w obronie umierających z głodu nauczycieli co z grupami uczniów (dofinansowani przez wpłaty uczniów) zwiedzili co najmniej Europę. Wczoraj pojawił się anarchista Kramek nawołujący do majdanu. Dzisiaj  pojawił się Bukiel (kto pamięta???) czekam na ożywienie Rzeplińskiego , nie jest nudno i ma nie być nudno. A ulice z komuszymi nazwiskami są ok. Nawet nazw ulic nie można w Polsce zmienić w 30 lat po 1989 roku. Co to jest ???

    Nauczyciele odstąpili od szkół, Bukiel spowoduje że lekarze odstąpią od szpitali, obrońcy komuszych nazw ulic odstąpili od rozumu  i kto następny ….?

  7. Politycy szwedzcy wprost mówią, że ich kraj, nigdy, nigdy  swojej historii nie był najeźdźcą, a te parę arrasów i innych artefaktów zalegających w ich muzeach to taki przypadek, splot zdarzeń.

  8. Nie tylko o to chodzi. Neapol pod wzgledem kultury, gospodarki, finansow i nauki (najstarsza uczelnia publiczna w Europie) nie wiem, czy nie byl wazniejszy od Rzymu. Krakow wyparl sie dziedzictwa kultury wloskiej, bo zdaje sie nie ma ani jednego festiwalu kultury wloskiej w tym miescie, jest za to kilkanascie zydowskich, romskich itp., wiec to nie jest tylko wina wielkiej polityki. Gdybym poszedl na Uniwersytet Jagiellonski i zapytal profesorow, co wiedza na temat Neapolu, to by powiedzieli: co?, kultura, Neapol, Pergolesi? – nie wiem, nie znam, nie interesuje sie. O czym i z kim mamy rozmawiac? Gdyby elity krakowskie wiedzialy, co to jest Neapol to temat sum neapolitanskich z pewnoscia tez by wyplynal. Wg wikipedii Neapol nie ma miasta partnerskiego w Polsce – moglby Pan zaproponowac w radzie miejskiej, zeby Grodzisk Mazowiecki nawiazal stosunki z Neapolem jako miasto partnerskie. A czy Pan zna Pergolesiego?

  9. w klasie muzycznej krewniaka przerabiają teraz twórczość Palestriny i całą klasą ćwiczą „Jesus Rex Admirabilis …”  nawet w wykonaniu klasowym jest to przepiękny utwór. Na   Pergolesiego pewnie przyjdzie czas w następnej klasie.

    A Neapol kojarzy mi się i z Boną i z Anną German, która wygrywała konkursy śpiewu pieśni neapolitańskich. I taka nasza mała radość,  że wygrywała zasłużenie bo śpiewała jak rdzenna neapolitanka a nawet lepiej (obiektywna opinia jurorów).

  10. ja nie wierzę tym słowom, czyżby nigdy żadnej napaści na sąsiadów, nawet Bernadotte za długi szwedzkie zapłacił z własnej kasy i uratował budżet królestwa i w nagrodę osiadł na tronie  i siedzą potomkowie do dzisiaj. I postępakom ta monarchia nie przeszkadza. Po jakich przodkach ten Bernadotte był taki zamożny że te szwedzkie długi spłacił?

  11. Palestrina jest bardziej klasyczny, natomiast do piesni neapolitanskich trzeba miec „dryg”.

  12. Genialny wpis i pomysl  !!!

    Jestem przekonana, ze conajmniej 3/4 narodu polskiego  o sumach neapolitanskich nie slyszalo…

    … o sumach bajonskich – co nieco i owszem.  Tak czy owak jestem przekonana, ze  czy o sumach neapolitanskich czy bajonskich  „nasze panstwo”  na glinianych nogach  i z pustymi lbami nie ma zielonego pojecia… ale narod moglby PRZYMUSIC te „nasza wladze”  do  szybkiej nauki historii przeszlej… to nic skomplikowanego – zamiast zajmowac sie  struganiem tego chaosu i zarzadzania nim wg „zalecen”  masonstwa i szatanstwa wszelkiego i jej pSZeTstawiciela Kryski Lagarde z Paryza…

    … ona wraz z pajacem Hollande’m czy obecnym slupem rotszyldowym Macron’em – ze nie wspomne o degeneracie Juncker’ze w tym struganiu SCIEMY  –  so  dobre  !!!

  13. Inne państwa nie traktują Polski poważnie, gdyż wiedzą lepiej od nas kim są polscy politycy, skąd ich kariery, kogo reprezentują. Jeszcze mając polskie media zakrzyczą wszystkie nasze rzadania. Kraśko wyjdzie z siebie. W sumie najlepszym przykładem jakim jesteśmy państwem na niby jest to co działo się wokół katastrofy smoleńskiej. Pamiętamy co się działo w mediach, co wygadywali politycy, stokrotki były na posterunku, itd. Kpina.

  14. Bona Sforza – najmądrzejsza (a może najpiękniejsza)

  15. Pamietamy, pamietamy…

    … przeszkodzil im „pyl wulkaniczny”… a potem byla sciema  Sakiewicza,  Gmyza no i te zalosne „chorego na Polske” pana Macierewicza… wzamian za to mamy w kretynskim sejmie rozne lichockie, czerwinskie, a w kurwizorze rachonie, pereiry i dawidki wildstein’owe…

    … do tego cala „dobra zmiana” chce urwac sie do tego brukselskiego  SZAMBA… aby  „zmienic na lepsze”… „uzdrowic”  zdychajaco  Lunje  !!!

     

    Tak… to jest kpina  i  KABARET  dla idiotow  !!!

  16. Jak zwykle – niezwykle.  Proszę mnie poprawić jeśli się mylę. Dawniej doktryna nierozdzielnie związana była z racją stanu. Oba pojęcia wśród obecnej „elity” kompletnie nieznane. W szkole tłuczone coś było jeszcze tylko o honorze. ..te nocne rozterki księcia Pepi w Krakowie. ..itp. Teraz już chyba i tego nie ma. A o właściwej pozycji i bogactwie Kresowego Ziemiaństwa,  to ani mru mru. Tam tylko te dziewki były psute.

    Arcyciekawa wymiana informacji pod notką na Szkole Nawigatorów. Mniszysko poruszył ciekawy temat Ślubów Lwowskich. Nie wiem kogo musielibyśmy mieć na Wiejskiej, żeby temat stanął na wokandzie?!

    …pewnie Braun by się odwołał…

  17. To mauzoleum w Bari – jakże piękne, takie skojarzenie z miastem Bar, które chyba właśnie Bona założyła. W mieście Bar nic tak pięknego nie mogłoby do dzisiaj dotrwać.

  18. W Krakowie odbywają się Misteria Paschalia. Piękna muzyka i też z Włoch.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.