Moje ulubione dziecko – seria gospodarcza – rośnie. W poniedziałek startuje sprzedaż wznowionej przez nasze wydawnictwo książki prof. Zaleskiego „Dzieje górnictwa i hutnictwa na Górnym Śląsku do roku 1806”. Dziś prezentuję pierwszy jej fragment. Myślę, że wywoła ciekawe refleksje, szczególnie dotyczące prywatyzacji. Wydaliśmy tylko 500 egz. Cena jest oczywiście wysoka, no ale to są druki ekskluzywne nie przeznaczone dla wszystkich, więc inaczej nie będzie. A teraz już obiecany fragment:
Pruska polityka gospodarcza i górniczo-hutnicza w latach 1740-1779
1. Polityka gospodarcza Fryderyka Wielkiego
Opinia większości historyków gospodarki omawianego okresu na Śląsku (Fechner, Grünhagen) wypada dla polityki pruskiej ujemnie. By móc o niej wydać sąd obiektywny, należy wziąć pod uwagę zarówno cały system polityczno-gospodarczy Fryderyka Wielkiego, jak i w szczególności jego stosunek do Śląska. Polityka gospodarcza Fryderyka W. na Śląsku znajdowała też gorliwych obrońców. Croon w polemice z Fechnerem dowodził, że na dłuższą metę polityka Fryderyka W. przyniosła Śląskowi korzyści, pobudzając bardziej wszechstronnie rozwój przemysłu, a odbijając się ujemnie jedynie na interesach niewielkiej liczby hurtowych kupców wrocławskich1.
Z biednych, nieurodzajnych, złożonych z szeregu prowincji o odrębnych tradycjach Prus, Fryderyk W. chciał stworzyć całość, która by pod względem gospodarczym stanowiła podstawę odpowiednio wielką dla siły politycznej i militarnej Prus. W tym celu dążył on do stworzenia w Prusach własnych źródeł surowca, własnego przemysłu, własnego handlu morskiego – bo bez tego Prusy nie mogły być poważnym czynnikiem w polityce międzynarodowej. Istotnym dążeniem Fryderyka W. było narzucenie krajowi tych dążeń wbrew dotychczasowym przyzwyczajeniom poszczególnych dzielnic i wbrew odrębnym interesom poszczególnych warstw społecznych.
Zgodnie z duchem merkantylizmu system gospodarczo-polityczny Fryderyka zmierzał do nadania wspólnocie państwowej cechy wspólnoty gospodarczej. To zadanie, które osiągnęła już w ubiegłych stuleciach Anglia, które osiągnęła Francja za Ludwika XIV, chciał w Prusach osiągnąć Fryderyk W. w tempie możliwie przyspieszonym2.
Fryderyk często ucieka się do bezpośredniej działalności gospodarczej, sam występuje jako największy przedsiębiorca przemysłowy i kupiec, wcale nie dlatego, by nie rozumiał wad gospodarki państwowej, ale dlatego że widział, iż szereg zadań może spełnić wyłącznie on sam, bo całe kupiectwo Prus było zbyt słabe, a częściowo, jak np. we Wrocławiu, zbyt przywiązane do współpracy z innymi organizmami gospodarczymi, by móc spełniać te funkcje gospodarcze, które miały z Prus uczynić gospodarczo jednolity obszar i zapewnić im gospodarczą niezależność.
Jeżeli niemiecki historyk gospodarczy powiada, że monopole Fryderyka są godnym ubolewania cofnięciem się do pierwotnego stopnia rozwoju dawnego absolutystycznego regalizmu, traktującego całą polityczną działalność państwa z punktu widzenia interesów prywatnych panującego3, to jest to ocena nie biorąca pod uwagę różnic w drogach rozwoju gospodarczego krajów, położonych na wschód od Renu.
Dla zrozumienia genezy monopoli i działalności przedsiębiorczej Fryderyka W. trzeba pamiętać o naukach kameralistów pruskich tego okresu. Jeden z nich powiada, że do ulepszenia manufaktur trzeba mądrości i wydatków (Kosten) i dodaje: „to są sprawy państwa; kupiec jednak pozostaje przy tym, czego się nauczył i do czego się przyzwyczaił. Nie troszczy się o ogólne korzyści kraju ojczystego”4. Gdy powstałe dzięki, wielkiemu nakładowi kosztów fabryki berlińskie, zagrożone były wstrzymaniem ruchu wskutek braku drzewa, Fryderyk w r. 1776 powołuje do życia kompanię handlu drzewem opałowym. W r. 1785 staje się ona niemal monopolem dla hurtowego handlu drzewem i węglem kamiennym. Ale zanim ta kompania powstała, handel pruski nie był w stanie zaopatrzyć Berlina w opał5.
Fryderyk W. wielokrotnie podejmował nowe przedsięwzięcia w dziedzinie górnictwa i hutnictwa, ale w praktyce wyglądało to tak, że polecał swym ministrom i urzędnikom, by zachęcili do ich podjęcia prywatne osoby, a gdy to się okazało bezskuteczne, sam występował w charakterze przedsiębiorcy6.
Jego zdaniem przedsiębiorcy prywatni nie umieją często prowadzić fabryk, zwłaszcza nowych, ale to nic nie szkodzi, z czasem nauczą się – trzeba tylko z początku zapewnić im korzystniejsze warunki, trzeba zostawić ich nowym przedsiębiorstwom, jak młodym drzewom, czas na zapuszczenie korzeni7, trzeba mieć cierpliwość.
Ale gdy nie ma w ogóle przedsiębiorcy prywatnego, trzeba zakładać przedsiębiorstwa na własną rękę, trzeba działać samemu. Długo trwają nieraz targi między urzędnikami królewskimi, z reguły niezbyt do przedsiębiorstw prywatnych życzliwie nastawionymi, a królem, dla rozstrzygnięcia pytania, czy dane przedsiębiorstwo prowadzić samemu, czy też tylko udzielić mu przywileju i pomocy?
Przywileje królewskie dla fabryk nie były nieograniczone w czasie. Z czasem wygasały i wówczas obok uprzywilejowanego przedsiębiorcy w nowej dziedzinie wytwórczości zjawiali się inni. Zresztą w ogóle Fryderyk przeciwny był przywilejom, dającym zupełną wyłączność i rzadko ich udzielał. Gdy kupcy wrocławscy zażądali dla nowo zakładanej huty żelaznej, stalowni i fabryki wyrobów stalowych w Osowcu wyłączności zbytu niektórych produktów na Śląsku, Fryderyk odrzucił te żądania pisząc „to nie idzie: to przyniosłoby krajowi szkodę i wyrodziłoby się w monopol”. Odmawiając kupcom wrocławskim korzyści, która go bezpośrednio nic nie kosztowała, przyznawał im korzyści wyraźne, ściśle określone i obciążające go bezpośrednio, jak bezpłatny teren, drzewo itd.8.
Zasada, że udzielanie monopolu jest najgorszą formą popierania nowych gałęzi wytwórczości, była więc Fryderykowi dobrze znana. Jego stosunek do własnych przedsiębiorstw ilustrują dwa fakty: realizując plan ożywienia hutnictwa śląskiego i otwierając granice innych prowincji pruskich dla śląskiego żelaza, Fryderyk W. jako właściciel licznych hut w dawnych prowincjach, ponosił bezpośrednie straty.
Gdy w r. 1780 chodziło o nabycie dwóch hut żelaznych w Prusach, na wniosek Heinitza w tej sprawie Fryderyk odpowiada odmową, którą tak m.in. uzasadnia: „Nie widzę, po co mam kupować wszystkie huty żelazne dla siebie, nie mam bynajmniej zamiaru tego robić, publiczności musi się też coś pozostawić”9.
Zwiedzając fabryki i urządzenia przemysłowe Fryderyk podkreślał, że w ogóle nic nie rozumie z tego, co się tam robi. Nie przeszkodziło mu to jednak wysyłać zagranicę, a zwłaszcza do Anglii techników, mających podpatrzyć ostatnie zdobycze techniki i nauczyć się je naśladować. Te wynalazki, które rozszerzając zakres wyzyskiwanych dotychczas sił przyrody otwierały drogę rozwojowi przemysłu, były przedmiotem szczególnego zainteresowania Fryderyka. Dotyczy to przede wszystkim maszyny parowej i zastosowania węgla w przemyśle hutniczym oraz dla celów opałowych. Nie rozumiał jednak Fryderyk mechanizmu oddziaływań gospodarczych mechanizacji pracy. Obawiał się zbyt szybkiego zastosowania maszyn, aby zbyt wielka ilość ludzi nie była pozbawiona zarobku10.
Zadziwić może skłonność Fryderyka do przyciągania cudzoziemców. Pod tym względem nie krępował się niczym: dość powiedzieć, że całe wielkie działy administracji oddawał obcokrajowcom, jak na przykład akcyzę Francuzom. Duża część jego ministrów była pochodzenia niemieckiego, ale nie pruskiego. Np. obaj wybitni działacze na polu górniczym i hutniczym – Reden i Heinitz, byli przyciągnięci przez Fryderyka z Saksonii (Reden był Szwajcarem z pochodzenia). Troską Fryderyka W. było stworzenie jedności państwowej, a nie narodowej11.
2. Merkantylizm na Śląsku
Gdy udzielone początkowo przywileje dla szeregu fabryk pruskich w stosunku do Śląska zaczęły wygasać, ożywiała się nieco produkcja przemysłowa tej dzielnicy. Tak np. po wygaśnięciu przywilejów rafinerii cukru Splittgerbera w r. 1771 powstała rafineria cukru we Wrocławiu, która od razu polepszyła bilans handlowy Śląska o pół miliona talarów12.
Wpływy z podatku od Żydów posłużyły do utworzenia funduszu manufaktur, udzielającego pożyczek przybywającym na Śląsk „fabrykantom”. Wyniosły one 5 000-8 000 tal. rocznie. Pożyczki przeważnie nie były w rzeczywistości spłacane13. Minister dla Śląska Schlabrendorf wprowadził obowiązek zakładania fabryk przez klasztory. W ten sposób powstała m.in. fabryka drutu w Rudach14. Osiedlający się na Śląsku rzemieślnicy uzyskiwali zwolnienie od poboru wojskowego, wieloletnie zwolnienie od podatku (Nahrungsgelder) i prawa mistrzów oraz prawo obywatelstwa miejskiego15.
Bezpośrednia działalność państwa, popierającego zakładanie nowych fabryk na G. Śląsku, nie przybrała większych rozmiarów i nie osiągnęła wydatniejszych rezultatów. W r. 1746 np. ściągnięto z Bielska 11 sukienników, których osadzono w Raciborzu, w r. 1750 sprowadzono 41 sukienników z Bielska do ziemi pszczyńskiej16.
Niektóre próby ożywiania przemysłu śląskiego wydają się nam dziś humorystyczne. Sprowadzono np. z Wiednia mechanika Vettera, który otrzymał przywilej na fabrykację pilników i 600 tal. zaliczki. Gdy po otrzymaniu zaliczki Vetter fabryki pilników nie założył, wtrącono go do więzienia i kazano mu tam skonstruować maszyny, potrzebne do ich fabrykacji. I to jednak nic nie pomogło, gdyż okazały się one niezdatne do użytku. Od tego czasu ciągle przydzielano różnym mechanikom zaliczki dla uruchomienia fabrykacji pilników, oddając im też niezdatne do użytku maszyny, skonstruowane przez poprzedników. Wszystko to na nic się nie zdało17.
Schön18 podczas swej podróży po Śląsku zaobserwował szereg przykładów niezbyt celowego popierania przemysłu. Np. Francuz Bouchet otrzymał zaliczkę 2 000 tal. na fabrykę sukna w Pszczynie. Wobec niepowodzenia fabryki zaciągnąwszy długi, zbiegł. Fabrykę oddano nowej spółce, która wpłaciwszy 500 tal., objęła królewskie domy, wartości 2 000 tal. Miały one przejść na jej własność pod warunkiem utrzymywania fabryki w ruchu co najmniej przez 10 lat. Wobec tego fabryka była utrzymywana w ruchu pozornie, po to tylko, by umożliwić otrzymanie domów na własność.
W r. 1754 hr. Mieroszowski z Mysłowic otrzymał przywilej na fabrykację kos i sierpów z tą myślą, że da się uniknąć przywozu kos i sierpów styryjskich, wybitnie pogarszającego bilans handlowy Śląska. Jednak Mieroszowski wkrótce po otrzymaniu tego przywileju zmarł, nie uruchomiwszy fabrykacji. Zapewne myślał on o rozszerzeniu istniejącej w Mysłowicach szabelni.
Po nim przywilej na 10 lat otrzymał hr. Posadowski na Toszku i Pyskowicach, który miał otrzymać nawet premię wywozową 1 krajcara od każdego talara wartości wywiezionych kos i sierpów. Posadowski założył fabrykę i sprowadził z zagranicy majstrów i robotników, lecz po pięcioletnich wysiłkach zamknął w r. 1769 fabrykę, wobec niemożności uzyskania dobrej stali.
Gdy ministrem dla Śląska został Hoym, akcja popierania nie o wiele lepiej się przedstawiała, mimo optymistycznych raportów ministra. Pfeiffer wykazał na podstawie aktów archiwalnych, iż Hoym cały szereg danych, dotyczących rozwoju przemysłu w sprawozdaniach do Fryderyka W. po prostu fałszował, przedstawiając wszystko w różowym świetle19. Sam był przeciwnikiem subwencjonowania przybyszów, zakładających nowe fabryki20, toteż dokładnie nie wiadomo, jak wykonał on po r. 1779 dyspozycję Fryderyka W., by przystąpić do zakładania fabryk na G. Śląsku.
W r. 1781 przeznaczono 20 tysięcy tal. dla Opola, Żorów i Tarn. Gór dla zbudowania tam mieszkań i osadzenia 60 fabrykantów21. Nie znamy praktycznych skutków tego zarządzenia.
Ogółem na budowę kolonii i osadzenie przybyszów na Śląsku za czasów Fryderyka W. wydano 751 093 tal., ale z tego zapewne większa część poszła na kolonie rolnicze. Na prawym brzegu Odry Fryderyk założył około 200 wsi z ludnością niemiecką, ale podupadły one, a Niemcy spolszczyli się22.
3. Polityka społeczna Fryderyka Wielkiego
Polityka Fryderyka W. w odniesieniu do szlachty śląskiej oparta była o motywy polityczne, wywarła jednak swój wielki wpływ za czasów tego władcy i później jeszcze na formy gospodarcze produkcji górniczej i hutniczej Śląska.
Szlachta była najistotniejszą siłą polityczną na Śląsku. Fryderyk był zdania, że tylko szlachta dostarczać może dobrych oficerów. Toteż dbał o to, by dobra pozostawały w rękach szlacheckich23. Na ich sprzedaż w ręce mieszczan dozwalał tylko wyjątkowo, za osobnym pozwoleniem.
Co więcej, nieliczni posiadacze majątków ziemskich, pochodzący z mieszczaństwa, wykluczeni byli później od należenia do ziemstwa śląskiego i tym samym pozbawieni byli możności korzystania z taniego i dogodnego kredytu. Po wojnie siedmioletniej udzielał Fryderyk szlachcie 1-2%-owych pożyczek, byle utrzymać ją przy posiadaniu majątków ziemskich.
Często powtarzające się w różnych pismach Fryderyka uwagi o konieczności znoszenia pańszczyzny, uwalniania chłopów od poddaństwa itp. w praktyce nie wywarły żadnego wpływu na rozwój stosunków. Ciężary ponoszone przez chłopów na Śląsku za czasów Fryderyka W. nie zostały zmniejszone.
1. „Zeitschr. f. Gesch. Schles.”, t. XLIV zawiera polemiki Fechnera z Croonem.
2. Por. Schmoller G. „Studien über d. Wirtsch. Politik Friedrichs d. Gr. und Preussens überhaupt v. 1680-1796”. Art. w „Jahrbuch f. Gesetzgebung, Verwaltung und Volkswirtschaft im Deutsch. Reich”, Leipzig 1884, 12 i 43-47.
3. Roscher W. „Über die yolkswirtl. Ansichten Friedrichs d. Gr. Berichte über d. Abhandl. d. kgl. sachs. Ges. d. Wissenschaften zu Leipzig. Phil. hist. Abt. XVIII”, Leipzig 1866, 12: „Die Staatsmonopole Friedrichs d. Gr. sind ein bedauerlicher Ruckfall auf die altabsolutische Entwicklungsstufe des Regalismus: jenes Finanzsystemes, wo nicht bios der Staatshaushalt und die Volskwirt schaftspolitik, sondern auch, so viel wie móglich die gesamte politische Thatigkeit des Staates vom Gesichtspunkt einer Privatindustrie des Herrschers aufgefasst wird”.
4. Cyt. Felsch G. „Die Wirtschaftspolitik des preuss. Staates bei d. Gründung d. oberschl. Kohlen u. Eisenindustrie”, Berlin 1919, str. 6.
5. Roscher, o. c., 33-4.
6. „Acta Borussica”, IX, 355. Fryderyk W. pisał: „Le fondement du commerce et des manufactures est d’empêcher 1’argent de sortir et d’en faire rentrer. On 1’empêche 1’argent de sortir en fabriquant chez soi toutes les choses qu’on prenait autrefois de 1’etranger…” Fragment z testamentu politycznego Fryderyka Wielkiego.
7. Roscher, o. c., 31 cytuje słowa Fryderyka W.: „Anfangs werden sie es schlecht machen; aber mit der Zeit und Gewohnheit wird alles Vollkommener werden und wir müssen mit den ersten Versuchen Gedult haben… Ich habe einen schlechten Boden; also muss ich den Bäumen, die ich pflanze, mehr Zeit lassen, um Wurzeln zu schlagen”.
8. Fechner, o. c., I, 250-251.
9. Beck, o. c., III, 914.
10. Roscher, o. c., 18.
11. Zimmerman K. ks. „Fryderyk Wielki i jego kolonizacja”, Poznań 1915, 2 t., II, 269-270.
12. Grünhagen, o. c., II, 534.
13. Fechner, II, 84.
14. Grünhagen, o. c., II, 447.
15. Tamże, I, 494.
16. Fechner, II, 130.
17. Fechner, II, 329.
18. Schön T. „Studienreisen eines jungen Staastswirtes”, Leipzig 1879, 426-427.
19. Zimmermann K. ks., o. c., II, 217.
20. Tamże, I, 40.
21. Fechner, II, 135.
22. Zimmermann K., ks., o. c., I, 40.
23. Roscher, o. c., 26.
Hoym coś tam fałszował, Potiomkin budował atrapy wsi, a współcześni pracownicy kontroli skarbowych w pewnym dużym mieście na wybrzeżu tylko lawirowali, ani nie fałszowali, ani nie budowali atrap, oni po prostu obserwowali „górę”.
Gdzie można zamówić pozycję? w Księgarni nie widzę.
Czytając fragment „Polityka gospodarcza Fryderyka Wielkiego” poczułem kolejny raz wstyd, że byłem jeszcze niedawno entuzjastą ideologi wolnorynkowej 😉
A poza tym myślenie Zalewskiego bardzo przejrzyste.
ludność niemiecka spolszczyła się.
No az serce sie uradowało hehehhe
Schlabrendorf, germanizacja i anegdota o ceramice
Karl Gottlieb Guichard (1724–1775), którego Fryderyk Wielki przezwał Quintus Icilius, ze względu na przegraną przez siebie sprzeczkę o nazwisko rzymskiego dowódcy, zapragnął w 1770 roku pojąć za żonę pannę von Schlabrendorf. Fryderyk odpowiedział ostro, że był on zbyt niskiego pochodzenia, by wziąć żonę z tak wysokiego domu, bo przecież jego ojciec i dziad byli garncarzami. Na co Quintus odpowiedział, że jego przodkowie byli takimi samymi garncarzami jak Fryderyk, bo robili w ceramice to co król w porcelanie. Niedługo potem, przy innej okazji król zapytał Quintusa, ile się nachapał z zamku hrabiego Brühla, na co Quintus odpowiedział bez wahania, że Fryderyk dobrze wie, bo łup dzielili po połowie.
Anegdotę o rewolucjoniście Gustavie Schlabrendorfie zostawiam na inną okazję.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.