maj 022014
 

Słyszeliście kiedyś o jakimś dziennikarzu ekonomicznym, który głosiłby pochwałę Marksa i wymyślonego przezeń systemu? Ja nie. Wszyscy, którzy tak czynią nie podpadają pod kategorię – dziennikarz ekonomiczny – zajmują się polityką, albo wróżbiarstwem, albo czymś innym od ekonomii bardzo dalekim, na przykład deklarują współczucie dla biednych i poniżonych. Dziennikarze ekonomiczni są wszyscy jak jeden zwolennikami liberalizmu, wolnego rynku i innych takich wynalazków propagandowych. Kiedy jednak spytalibyście jednego czy drugie jakie biznesy prowadzi i ile ostatnio zarobił oni otworzą usta ze zdumienia. Na pewno w coś tam inwestują, jak większość ludzi, ale ich podstawowym marzeniem oraz programem gospodarczym jest etat. Nie ma dziennikarza ekonomicznego bez etatu. Żaden z nich nie wyobraża sobie nawet życia bez takiego zabezpieczenia. Jak ktoś spośród nich jest wyjątkową pierdołą, wtedy da się wpędzić w jakieś faktury i umowy zlecenia, ale większość twardo siedzi na etatach.
Wczoraj zauważyłem kolejnego. Przyszedł tu z Rzeczpospolitej i nazywa się Bartosz Marczuk. Napisał już dwa teksty, które są jakąś popłuczyną po dyskusjach sprzed pięciu lat, toczonych tu z udziałem Jareckiego i FYM-a i od razu wylądował na pudle. W deklaracji pod zdjęciem poinformował nas, że ma pięcioro dzieci. Po co to zrobił? Myślę, że chciał nam wszystkim, ( bo przecież pisze ów człowiek dla nas, prawda, my jesteśmy jego czytelnikami?), powiedzieć, że jest nie tylko zwolennikiem rynkowych deregulacji, czy też na odwrót – wprowadzenia ceł na granicach, ale także obyczajowym konserwatystą. Szkoda, że nie jestem jego szefem bo wyrzuciłbym go od razu i popatrzył jak sobie radzi na rynku. Jak w pocie czoła dochodzi do sukcesu i jak zmaga się z przeciwnościami niczym Bogumił Niechcic z powieści Marii Dąbrowskiej „Noce i dnie”. Że, co…że nie zmagałby się tylko poszedłby do pośredniaka, a potem zadzwonił do swoich kumpli na etatach, żeby go gdzieś zatrudnili? Oczywiście, że tak, przecież żartowałem. Zastanawiam się tylko gdzie mieści się ta fabryka, z której ich wypuszczają. Kto jest projektantem tej serii robotów i kto zajmuje się serwisowaniem. Bo to nie mogą być przecież ludzie. Nie wiem co to był za film, oglądałem go dawno temu, chodziło op to, że jakiś gość łazi po wymarłej planecie, gdzie grasują roboty pułapki, musi odnaleźć jakąś ocalałą resztówkę prawdziwej ludzkości. No i na jego drodze pojawia się mnóstwo tych pułapek. Na przykład mały obdarty chłopczyk poszukujący ratunku. Chłopczyk jest tak autentyczny, że wszyscy płaczą jak go widzą. No, ale w pewnym momencie zza horyzontu wyłania się armia takich chłopczyków, z tak samo potarganymi włosami, z tak samo przekrzywionym szalikiem owiniętym wokół głowy, w takich samych porwanych portkach. I wszyscy naraz wołają, że potrzebują pomocy. My mamy to samo. Kiedy już, już wydaje się, że zaraz w salonie zaczną pojawiać się prawdziwi ludzie zza skały wyłania się jakiś Kędryna, albo Marczuk i woła: pomocy, pomocy, pomocy….I my powinniśmy się zachować tak, jak ten facet na tej skalistej planecie, powinniśmy wygarnąć do nich z obydwu rur grubym śrutem, żeby im łeb odleciał i podzespoły się przepaliły, żeby im kółka zębate wpadły do piachu, a ten olej co mają go w rurkach imitujących żyły rozbryzgał się po skałach. My jednak nic zrobić nie możemy. Oni są bowiem gorsi niż macherzy rynku muzycznego. Mają bowiem etaty. Ich obecność zaś w sferze wolnego słowa, czyli w blogosferze, to jasny komunikat, że te etaty są nie wystarczające. Że przydałby się jeszcze jakiś autentyczny kawałek publiczności, która nie jest zdalnie sterowana, ale ma jakieś własne, autorskie odruchy. Od razu dzieci inaczej na tatusia popatrzą, od razu szef się zmityguje przy opieprzaniu, wszystko lub prawie wszystko się zmieni. I co najważniejsze bohater nasz nie będzie się musiał martwić o to, że go nie zauważą. Jest bowiem czerwonym zawodowcem, publicystą z Rzeczpospolitej czy czego tam, a tutaj przyszedł na rekonesans, żeby się zorientować w możliwości zarobkowania, kiedy ta Rzeczpospolita go wywali na zbity łeb albo się całkiem zamknie.
Gadajmy jednak dalej o tych dziennikarzach ekonomicznych. W ich przypadku najłatwiej zdemaskować całą tę hucpę wolnych mediów. Bo kimże są ci panowie z istoty? Są prorokami, prawda? Gdyby byli prawdziwymi specjalistami od ekonomii robiliby pieniądze na rynku, nie chciałby im się pisać co tydzień nędznego felietonu o sprawach, które każdy uważa za oczywiste. Po co to robią? Bo nic innego nie mają, poza tym muszą utrzymywać pewne pojęcia w obiegu, bo bez nich ludzie mogliby stracić wiarę w rynek, w kapitał i takie tam…stanęliby oko w oko z bezrobociem i łapczywością banków. I co wtedy? Mogliby zostać terrorystami. Prawdziwymi terrorystami, a nie takimi co łażą tylko po ulicach w czasie różnych rocznic i smętnie machają flagami. Dzięki jednak uporczywej działalności rozmiękczającej naszych etatystów czekają ci biedni ludzie, aż się zmieni koniunktura, aż wprowadzą nowy program gospodarczy, aż otworzy się kolejny wolny rynek dla Polaków, albo aż Unia skończy wreszcie ze swoją polityką rolną. Funkcją dziennikarzy ekonomicznych jest obsługa propagandowa banków i nie jest ważne doprawdy, czy jakie poglądy głoszą, czy są bardziej konserwatywni czy bardziej liberalni. Oni muszą dbać o to, by pewne pojęcia i kalki stale były w obiegu.
Cóż bowiem się stanie, jeśli by ich zabrakło? To co już napisałem, ale prócz tego zobaczylibyśmy jak z konstrukcji nas otaczających odpada cały kit i klarowane masło. I cóż byśmy ujrzeli? To co było tam pod spodem zawsze, czyli organizacje o charakterze politycznym, religijnym i finansowym. Zauważylibyśmy łatwo, że cała ta ekonomia, to kult złotego cielca i próba podporządkowania organizacjom finansowym organizacji religijnych. Konkretnie zaś Kościoła Katolickiego. To się odbywa wprost, albo ogródkami, ale chodzi zawsze o to, by jak najmniej osób inwestowało w wota na ołtarzu, bo to głupie i nieracjonalne, a jak najwięcej wkładało pieniądze na lokaty, bo to jest rozumne i ma przyszłość. Czy organizacje religijne mają jakieś szanse w tym starciu? Jeśli po swojej stronie będą miały jakieś twory polityczne wtedy tak, ale jeśli konstrukcje mające cele wyłącznie ziemskie czyli państwa i ich ministrowie pieprzący bez przerwy o rozwoju albo zwoju, czyli o ruchu do przodu lub wstecz, będą szły na pasku banków, wtedy szans nie ma. I my jesteśmy w tym momencie dziejowym kiedy trzeba właśnie owe szanse zważyć. To jest najważniejszy problem ekonomiczny jaki mamy do rozwiązania, ale w tym nie pomogą nam dziennikarze z działów ekonomicznych. Nie pomoże nam w tym także Kościół. Tutaj mechanizm działa tylko w jedną stronę – my możemy pomóc Kościołowi. Bez nadziei na to, że pomoc ta zostanie zauważona. Pomyślcie jednak o tym, co będzie kiedy już zadłużą się wszystkie parafie? Jak będzie wyglądała polityka banków i co wtedy będą pisać dziennikarze ekonomiczni na łamach prasy i w salonie. Czy będą nas epatować ilością swoich dzieci? Czy może czymś innym?

Od wczoraj na prawdziwie wolnym rynku, czyli na stronie www.coryllus.pl sprzedajemy komiks o Janie Hardym – żołnierzu wyklętym. Cały czas trwa promocja I tomu Baśni jak niedźwiedź. Wyprzedajemy ostatnie egzemplarze książki „Dobrzy księża” autorstwa rodziców Grzegorza Brauna i ostatnie egzemplarze pierwszego numeru „Szkoły nawigatorów”. Zapraszam www.coryllus.pl

  35 komentarzy do “Dziennikarze ekonomiczni i ich etaty”

  1. Ja jestem ekonomistą z wykształcenia, jednakże od lat nie przeczytałem żadnego artykułu o ekonomii z powodów opisanych powyżej. Nawet nie jestem w stanie przeczytać etatowego ekonomisty „w Sieci” bo wiem, że jest na etacie „Kas Stefczyka”. Nie jestem też w stanie czytać byłego członka zarządu NBP (nazwiska jeż nie pomnę) – gwiazdy blogów ekonomicznych – bo wiem, że poprzez blogi chce za wszelką cenę udowodnić nie wiadomo co, a najlepiej żeby znowu mógł wrócić na etat w NBP.

  2. Dziękuję za ten wpis.

  3. Do kroćset fur beczek!
    Wyborny tekst. To jest kwintesencja problemu. Sam byłem zauroczony „pojęciami” starając się nie zauważyć, że w warunkach prawa i instytucji które mamy bycie „zwolennikiem” lub „przeciwnikiem” nie ma sensu. Jest się albo w rydwanie banków, albo zostaje się z tyłu i robi wielkie wyprawy do krainy śniegu, żeby uratować pojedynczych ludzi.
    Przy czym zabicie Królowej Śniegu jest niemożliwe.

  4. NO !!! OK !!!!

  5. Kiedy prezydentem był Kwaśniewski to miał takiego nadwornego ekonomistę prof. Orłowskiego. Ten pan pisał felietony w jakiejś tygodniówce (Wprost albo Nwewsweek – nieważne dla mnie bo ja tego nie czytam) piał peany zachwytu nad gospodarką rynkową, polską i światową. Same zachwyty. Kiedy tylko skończyła się kadencja Kwasniewskiego od razu pojawił się felieton krytyczny tego autorstwa. Krytykował mocno na argumenty to co się dzieje w gospodarce polskiej – nie przejmując się wcale tym, że to samo tydzień wcześniej chwalił. Pamiętam ten obiad rodzinny kiedy wujek przyniósł oba numery czasopism i czytając fragmenty felietonu, zarykiwaliśmy się ze śmiechu zestawiając opinie profesora ekonomii na ten sam temat: sprzed tygodnia była pochwalna po tygodniu była b. krytyczna.
    Widać z tego było, że ekonomista prof Orłowski pełnił przy Kwaśniewskim rolę wspomagania Piarowego. A czytelnik to dla nich … coś na kształt mierzwy.
    (część studentów nie wie co to mierzwa – może i dobrze)

  6. Dziennikarz ekonomiczny to skrzyżowanie upadłego pisarza z upadłym inwestorem. Jako taki musi mieć bazę czyli etat aby tworzyć nadbudowę dla lichwiarskiego biznesu 😉

  7. Lichwiarski biznes musi mieć podbudowę pod postacią silnego państwa, z którym jest najpierw w symbiozie, później kiedy staje się silniejsza a państwo słabnie – układ staje się pasożytnictwem.
    Podobnie jak z grzybicami typu Candida.

    W jelitach drożdżaki wspomagają procesy trawienne, przy osłabieniu układu immunologicznego i zakłóceniu równowagi konkurecyjnej pomiedzy nimi a bakteriami trawienymi (np po antybiotyku) drożdżaki przechodzą w formę plechy, przerastają organizm żywiciela przyczyniając się do rozwoju różnych chorób leczonych coraz mniej skutecznie kolejnymi antybiotykami i innymi lekami(przy okazji wspierając przemysł farmaceutyczny, który nie mógłby znaleźć sobie lepszego przyjaciela niż Candida). Lekarze rzadko rozpoznaja grzybicę układową, zajmując się klasycznymi chorobami.

    Leczenie tej grzybicy zajmuje miesiące, znaczna częśc terapii to zdrowa dieta, ruch, wzmacnianie systemu immunologicznego.

    Lekarze za to są wzmacniani przez przemysł farmaceutyczny. I utrzymywani przez państwo.

    I tak to się wszystko plecie.

  8. No własnie „oni” to jest taki rejestr kozacki (wynajete wojsko) obsadzający nadbudowę tego lichwiarskiego interesu. Dziś dobrze piszemy o tym a jutro o tamtym (ekonomia jest pojemna ma argumenty na każdy temat) . Mącenei w głowach.

  9. Tamto było z głowy, jeszcze „z sieci”:

    „Grzybica jest chorobą bardzo trudną w leczeniu, przebiegającą z licznymi nawrotami.

    Przyczyna niepowodzeń w leczeniu grzybic leży w tym, że drożdżaki osiągnęły znacznie wyższy szczebel rozwoju niż bakterie, w związku z czym lepiej i szybciej potrafią przystosować się do zmiennych warunków środowiska. Są trudniejsze do zniszczenia, szybko nabywają oporność na kolejno stosowane leki, dlatego też leczenie nie przynosi pożądanych efektów.

    Czynnikami wywołującymi nadmierny rozrost grzybów Candida w organizmie człowieka są:

    ■spadek odporności organizmu;
    ■długotrwała antybiotykoterapia, chemioterapia;
    ■zabiegi operacyjne, cewnikowanie, żywienie pozajelitowe;
    ■cukrzyca;
    ■ciąża;
    ■zmiany hormonalne;
    ■zanieczyszczenie środowiska;
    ■stosowanie konserwantów w przemyśle spożywczym;
    ■wspomaganie produkcji żywności – chemią;
    ■sposób odżywiania się;”

    Przepraszam za trollowanie, ale myślę, że to użyteczna metafora. I adekwatna.

  10. znowu mi zrywa połączenie , jednak komputer , pójdzie do reklamacji po niedzieli . Szzkoda pisać , bo już mi zjadło i komentarz i maila …
    Ale tekst bardzo ważny .

    Po naprawie komputera wrócę do tego … o ile mi to wreszcie wyśle .

  11. Najlepszym dowcipem jest to, że niektórzy traktują ekonomię jako naukę i wymogli nawet Nobla za to przyznają. Dają go głównie matematykom i ideologom. Generalnie trzeba by ekonomię zaliczyć do grupy nauk stochastycznych ale jak to zrobić, jeśli wiedza historyczna mówi, że za fasadą modeli naukowych siedzi kilku Madoffów i puszcza bańki a stopy procentowe czy podaż pieniądza to ustawka paru ….bergów.

  12. KIlku Madoffów robi co lubi czyli puszcza bańki – a spróbujmy się dowiedzieć czegoś o EBOR: znamy siedzibę, cele, projekty, kredytodawców, kredytobiorców, znamy prezesa – a kto jest właścicielem? W interencie trudno znaleźć – czyżby była to tajemnica.

  13. Ekonomia – próba opisu i predykcji zachowań mas inwestorów, przedsiębiorców i pracowników (ZMIPiP) w reakcji na nakierowane na zysk działania Prawdziwych Inwestorów polegające na przemieszczaniu wielkich mas pieniędzy, surowców i produktów na skalę strategiczną oraz modyfikowaniu prawa i tworzeniu patentów.

    Przy czym ekonomia stara się pomijać w opisach zachowania Prawdziwych Inwestorów, zastępując ich enigmatycznym zwrotem „prawa rynku” i tworząc ad hoc różne zmienne i wskaźniki.

    Poza tym nie można zżymać się na komisję noblowską za przyznawanie nagrody w dziedzinie ekonomii (na przykład za „wymyślenie” tanich chwilówek w Indiach) , skoro w dziedzinie „pokoju” przyznano ją agresorowi Obamie.

  14. można, ale nie po polsku. Główni inwestorzy to kraje. Pzy czym największy udziałowiec to USA. Pozostali:
    Australia, Austria, Belgium, Canada, Cyprus, Czech Republic (receiving member until 2007-12-31[14]), Denmark, Egypt, Finland, France, Germany, Greece, Iceland, Ireland, Israel, Italy, Japan, Luxembourg, Malta, Mexico, Morocco, Netherlands, New Zealand, Norway, Portugal, South Korea, Spain, Sweden, Switzerland, Turkey, the United Kingdom and the United States of America as well as the European Community and the European Investment Bank.

    Poza kilkoma wyjątkami przypomina mi to listę krajów, których rycerzom Krzyżacy organizowali turystyczne wycieczki nad Bałtyk.

  15. pytanie: kto kształtuje finansową politykę USA, ks. Luxemburg i Commonwealthu nie jest w ogóle istotne.

  16. myślę, ze to nie tajemnica, a raczej, że moderatorzy polskich stron wiki wybierają, czym się tubylcy nie powinni interesować dla własnego dobra. No, dopóki nie będą już tak „na wskroś demokratyczni” jak nie przymierzając Amerykanie; wtedy to już nie będzie miało znaczenia.

  17. Pierwsza lepsza gospodyni domowa jest po stokroć lepszą ekonomistką niż ci z profesorskimi tytułami. Potrafi świetnie zarządzać budżetem, wydziela sensownie środki na opłaty stałe, na jedzenie, planuje przyszłość swoich dzieci, dodatkowo wysyła je na dodatkowe zajęcia, które pomogą w przyszłym samodzielnym życiu, potrafi w locie zmieniac wypracowaną koncepcję jeśli nastąpią zmiany w nadbudowie lub dzieci okażą się w jakiejś dziedzinie niekumate. Jeśli zabraknie pieniędzy na realizację planów potrafi skutecznie bodźcować małżonka lub sama bierze się za dodatkową pracę. Oprócz roli ekonomisty, świetnie daje sobie radę z pedagogiką, psychologią, nauczycielstwem, planistyką itp.
    Ci co nami rządzą do jednej opisanej dziedziny powołują ministerstwo. 😛

  18. Tak, Kwasniewski wyjatkowo na pijarze jechal. Pojechal pijany do Charkowa na uroczystosci zwiazane z wymordowaniem oficerow a brytyjska prasa pisala „Polska ma swojego Jelcyna”.
    Gdy tylko zostal wybrany prezydentem to spotkal sie z niejakim Dariuszem Przywieczerskim, aferzysta sciganym listem gonczym z nagranym wyrokiem za afere FOZZ.

    Niepojete.

  19. Po prostu huba, Marcin, taki grzyb pasozytniczy wyrastajacy na drzewie.

  20. Bank Rezerwy Federalnej.

  21. ten film o zbuntowanych robotach i tej armii chłopców to „Tajemnica Syriusza” via „Screamers”.
    pozdrawiam wszystkich komentujących 🙂

  22. Na marginesie. Ten film to „Tajemnica Syriusza” na podstawie opowiadania Philipa K. Dicka. Jedna z lepszych ekranizacji jego prozy, choć czemuś niedoceniona.

  23. EBOR to własnie ci ……bergowie, …….baumowie i inne ……zweigi.

  24. Od dekad mowie, ze jakby jakiemus Orlowskiemu, Rosatiemu, Kolodce czy innemu Rostowskiemu dac w arende budke z warzywami to ich biznesowanie skonczyloby sie po max. miesiacu.
    I tak to juz jest z tym dziennikarstwem politycznym, ekonomicznym, sportowym, muzcznym, moralnie zaangazowanym i kazdym innym. SIedza goscie, bo akurat ich tam posadzili, biora kase i musza cos pisac, zeby to sie z ogolnie zlodziejska linia jakos zgadzalo.
    Istnienie czegos takiego jak spoleczenstwo obywatelskie, swobody obywatelskie, wolnosc osobista, demokracja bezposrednia i jest zarezerwowane dla ludzi wolnych – obywateli. A obywatelami sa tylko ci co potrafia sie utrzymac z wlasnej pracy i ich glos jest wiazacy w wyborach do wladz, stanowieniu prawa, ustalaniu wysokosci podatkow, utrzymania armii czy planowania urbanistycznego. Cala reszta co jest na posadach i bierze pensje, to sa ludzie, ktorych glos jest uwarunkowany przez tych ktorzy im placa miesieczna pensje, a kasa ktora dostaja jest w calkowitym oderwaniu od realnie wypracowanych kwot.

  25. Taka mama na etacie gospodyni domowej to pierwsze co wie: musi być odpowiedzialna. A ekonomisci nie muszą, jak Friedmann opowiadał: płacili mi dobrze za lansowanie liberalizmu to tak głosiłem.
    Już finansiści to zawodowi kuglarze od puszczania baniek i dalecy od odpowiedzialności. Madoff odpowiadał bo go poniosło orżnął rodzinę i to wysoko i dlatego zdaje się dostał po łapach, gdyby Madoff zrobił Amber Gold na Pradze w Warszawie gdzie sie podobno urodził włos by mu z jego inteligentnej czaszki nie spadł. Jeszcze by się od rodziny dowiedział, że ma subtelny umysł.

  26. historycznie było tak przecież , że o byciu obywatelem stanowił stan posiadania , jeśli ktokś nic nie miał to nie miał prawa głosu w wyborach nawet do rady miasta …

    własność prawdziwa , zdobyta pracą powoduje że człowiekowi zależy na szanowaniu jej efektów , na zabezpieczeniu własności …

    sporo mi się przykładów nasówa , ale nie wiem czy ten komentarz się zapisze , szkoda mi pisać po nic ..

    Ktoś mi przy czyszczeniu laptopa uszkodził podobno sterownik …. Ciekawe sposoby naprawiania … wszystkiego ???

  27. historycznie było gospodarowanie .. i tyle , jak zaczęto przy tym mięszac to zrobiono pseudonaukę…

    pierwotnie przez tysiąclecia wręcz gospodarowanie należało do ETYKI ….. tam były rozwazania snute … potem to zmatematyzowno , nazwano nauką … a w sumie pod tymi dekoracjami nauki … rabunek naukowo uzasadniony ..

    dawniej przynajmniej rabunek tak był nazywany …po imieniu

  28. Wolny rynek jest dla naiwnych a ekonomia jak mawiają matematycy to bełkot.Najwaznejsza jest niewidzialna ręka która reguluje ten „wolny rynek „.Hasło to promował w latach 90 prof.Balcerowicz.Dziś co prawda zapomniane ale nadal aktualne.

  29. Papież powołał Radę Ekonomiczną w Watykanie. W jej skład wchodzi ośmiu kardynałów i siedmiu świeckich. Wszyscy z różnych stron świata. Jednakże żadnego z naszych „Orłów ekonomii” tam niema, a przecież Polska przez ostatnie 25 lat przeżyła cud gospodarczy jeśli nie finansowy (albo odwrotnie).

  30. Niestety nie ma w Polsce dobrych felietonow gospodarczych. Oczywiscie kazdy z tych co pisza chcielby byc jak Sam Brittan z FT lub Roger Bootle. Ale nie sa. Sa intelektuaistami, sprzedawcami zuzytych idei. Trudno mi czytac nie dlatego, ze nie znam sie na ekonomii, tylko dlatego jak daleko im do tego czym jest opis gospodarki. Co do liberalow i wolnego rynku, to kto jest tym liberalem, a czym wolny rynek. Od pewnego czasu za sprawa Garego Beckera ma miejsce tzw. ekonomiczny imperializm, czyli ekonomisci musza wypowiedziec sie na kazdy temat. Doslownie kazdy! Kiedys to bylo proste – bogactwo narodow i analiza polityki. A teraz.? Dajcie spokoj – szkoda czasu.
    PS. Prof. Orlowski to keynesista, nowe wciele oczywiscie. Keynesisci, czyli lewicowi liberalowie (socjaldemokracja) zawsze byli za gospodarka rynkowa i wolnym handlem, ale poza tym to chcieli majstrkowac przy gospodarce krajowej nt. poprzez stymulowanie popytem globalnym. Tak sobie wymyslili, ze jak ludzi robic w balona na kasie (iluzja pienięzna) to sie da ich trzymac za… Wolny rynek to idea. Moga byc wolne rynki jezeli sa wolne od polityki, majsterkowania przy gospodarce – czy to przy podakach, regulacjach itd. czli bez sterowania z jakiejs warszawki czy brukselki

  31. Cud, że przeżyła! Bo jak to by było jakby nie przeżyła? Oczywiście Polska jeszcze jest… chyba?

  32. Coryllus ma rację szukając w historii gospodarczej, a zwłaszcze kto co finansował,

  33. Jak wspomoc projekt Polska ?

    Jesli chcesz i mozesz , to :

    – zdobywaj wyksztalcenie (np. prawo/ekonomia) > „Lejzor i Gouda juz tam jest” ,
    – posylaj dziatwe do prywatnej szkoly i wymagaj ,
    – bogac sie > by dziatwa nie dziedziczyla „biedy” > w mysl „tyle wolnosci – ile wlasnosci” ,
    – nie zapominaj o wakacyjnym rodzinnym wyjezdzie > kraj wypieknial i czeka na odkrycie ,
    – EMPiK /inna ksiaznica , kino , klub , teatr , filharmonia > TY i dziatwa ,
    – …

    Tylko tyle i az tyle

  34. No, śpiewamy za masonem że nie, póki my.

  35. Tak. To jest przydatne. Ale co do dziatwy, to : rozmawiaj o własności, ucz szacunku do innych i do siebie samych (!), zaszczepiaj poprzez wiedzę na czerwoną propagandę w szkołach. (prywatne szkoły są przydatne, ale program i tak musi być konsultowany z Minimisterium Edukacji.
    Ucz myślenia syntetycznego.
    Premiuj własne myślenie (poprzez wspieranie decyzji, zostawianie swobody decyzyjnej w ważnych sprawach). Interweniuj i stawiaj granice – kiedy to jest niezbędne, ale pozwalaj też ponosić konsekwencje błędów bez twojej interwencji.
    Kochaj. Mądrze i twardo.
    Ucz szacunku do pracy.
    Pokazuj własnym przykładem, że wypoczynek jest ważną częścią życia (i pokaż jego rodzajem, jak ważny jesteś sam dla siebie).

    Tylko tyle. Nie jest nas dużo. Chyba?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.