kw. 012020
 

Kiedy zaglądamy do biografii Tamerlana, choćby tej, która znajduje się w wiki, uderza nas od razu jedno – był to człowiek znikąd. Znajdował się poza hierarchią mongolską i nie było teoretycznie mowy, żeby w tej hierarchii awansował. A jednak. Ja to się stało i jakimi narzędziami można rozmontować dzieje tej kariery, żeby coś zrozumieć? Próbujmy. Każda hierarchia, nawet tak sztywna i nie dająca nikomu szansy, jak ta, którą stworzył Czyngis, degeneruje się prędzej czy później. Można rzec, że te najgroźniejsze i najsilniejsze degenerują się najszybciej, bo poza brutalnością i krwią rodową, nie liczy się w nich nic. Hierarchia gwarantuje liczne przywileje, a te osłabiają jej strukturę błyskawicznie. Im bardziej prymitywni ludzie ją tworzą, tym ten proces następuje szybciej. Nie wchodźmy w szczegóły dynastycznych i osobistych animozji, które rozwaliły państwo mongolskie, bo są one nieistotne.

Spójrzmy na to inaczej. Degenerację hierarchii przyspieszają różne katalizatory. Na przykład pieniądze i możliwości z nimi związane, a także przeróżne wizje, które nie mają szans na spełnienie, ale są bardzo uwodzicielskie. Na przykład wizja dotarcia do Atlantyku i napojenia w nim koni.

Pieniądze ułatwiają też awans ludziom spoza hierarchii, o ile ci gotowi są spełniać życzenia organizacji zajmującej się emisją i obrotem pieniądzem. Inaczej nie da się wyjaśnić oszałamiającej kariery jaką zrobił kulawy Mongoł, który zaczynał swoje przygody jako dowódca bandy grasującej na szlakach kupieckich wiodących z Azji Środkowej do Anatolii. W wiki można przeczytać, że Timur tym się różnił od innych gangsterów, że dzielił się ze swoimi ludźmi łupem po równo. To jest ciekawa wizja, ale myślę, że nieprawdziwa. Dzielił się pewnie nie tylko z kolegami, ale jeszcze z tymi, którzy go wynajmowali okazyjnie, żeby wpływał swoją działalnością na koniunktury rynkowe Bliskiego Wschodu.

Nie będę śledził całej kariery Timura, chcę tylko wskazać na kilka jej istotnych momentów. Zacznę od końca czyli od wspomnianego tu wczoraj sułtana Bajazyta, zwanego Błyskawicą. Ten niezwykły człowiek pokonał krzyżowców w bitwie pod Nikopolis i na długie lata sparaliżował Francję, likwidując fizycznie najlepszych jej wojowników. I wielu wydawało się, że nie ma mocarza, który by się z sułtanem mógł zmierzyć. Okazało się jednak, że w niewiele lat po bitwie pod Nikopolem, Bajazyt Błyskawica został unieważniony, w jednej właściwie bitwie – pod Ankarą. Timur, wkroczył do Anatolii, rzekomo w obronie miejscowych emirów, którzy mieli dość sułtana i chcieli trzymać sztamę z Timurem. No i wziął ich w obronę. Podkreślę jeszcze raz – nie ma najmniejszego sensu śledzenie tego skomplikowanego meczu, łączącego w sobie elementy polo, piłki nożnej rozgrywanej głowami przeciwników, tańca z szablami i curlingu. Trzeba zwrócić uwagę na jeden ważny moment. Przed wyruszeniem na wojnę z sułtanem Timur wypłacił swoim żołnierzom pensję na siedem lat z góry. Wow!!! To dopiero wyczyn! To jest lepsze niż cała bitwa pod Nikopolem i wszystkie cudowne historie o rycerzach, którzy przepłynęli Dunaj w pełnej zbroi. Żołd za siedem lat wypłacony od ręki, jednego dnia! Co mogli poczuć wojacy, którzy dostali do ręki taką fortunę? Przede wszystkim wdzięczność. Potem zaś zastanowili się zapewne czy to koniec wypłat, albowiem chciwość ludzka nie zna granic. Timur uspokoił ich jednak, mówiąc, że w Anatolii będzie można rabować ile wlezie. To żołnierzy podniosło na duchu i utwierdziło ich w przekonaniu, że obojętnie jakby się sprawy nie potoczyły, trzeba stać przy Timurze, bo on jest człowiekiem serio. To nic, że nie płynie w nim krew Czyngis Chana. Ci, którzy mieli ją w żyłach, dawno przestali przypominać prawdziwych mężczyzn i zamienili się w stare baby.

My zaś musimy zadać pytanie następujące – kogo sułtan Bajazyt wkurzył tak strasznie swoją postawą pod Nikopolem, że ludzie ci, postanowili puścić się na imprezę tak ryzykowną, jak kredyt dla Tamerlana, z którego mógł on opłacić wojska na siedem lat i kupić sobie ich bezwzględną wierność? Jakim bankom sułtan popsuł interesy i komu się naraził? Trudno powiedzieć, ale ja bym obstawił Genueńczyków. Możemy to poznać po tym, że protegowany Timura, a potem jego wróg – Tochtamysz chronił się kilka razy w Kaffie. Po śmierci zaś Tamerlana i rozpadzie mongolskich ord, kolonie genueńskie nad Morzem Czarnym zostały skazane na zagładę, której dokonali Turcy. Posłowie z Kaffy prosili nawet Kazimierza Jagiellończyka, by objął ich protektoratem, ale on odmówił, albowiem siedział w kieszeni Wenecjan. No, ale to są czasy późniejsze.

Bitwa pod Ankarą była finałem rozgrywek wojennych, które zaczęły się zaraz po klęsce nikopolskiej. Timur, który walczył takim samym sposobem, jak Ugedej, Batu i Dżebe, sto pięćdziesiąt lat wcześniej, nie przejął się ani tureckimi armatami, ani bronią palną w rękach janczarów, ani w ogóle niczym. Zniszczył piechotę, za pomocą uzbrojonej w łuki jazdy, obległ sułtana na niewielkim pagórku, a potem, nocą, kiedy Bajazyt chciał uciec, kazał pojmać go swoim ludziom. Timur kiedy prowadził tę wojnę, był już mocno, jak na owe czasy, posunięty w latach. Przekroczył sześćdziesiątkę. Sułtan był o dwadzieścia lat młodszy. Nic mu to nie pomogło. Timur do końca życia, trzymał go w swoim pałacu na łańcuchu. Jest nawet taki obraz, gdzie widać smutnego Bajazyta, który nie przypomina już błyskawicy, i uśmiechniętego Timura, stojącego o lasce, który patrząc na swojego jeńca robi zygu, zygu, marchewka…

Bajazyt został najprawdopodobniej otruty, ale pisze się dziś eufemistycznie, że okoliczności jego śmierci są nieznane. Niebawem, niewiele lat po nim umarł Timur. Jego śmierć można wyjaśnić wiekiem i niezdrowym trybem życia jaki prowadził.

Popatrzmy teraz na tego całego Tochtamysza. Jest to człowiek zatrudniony na etacie podwykonawcy. Timur, poprzez swoje ograniczenia przyrodzone – nie jest potomkiem Czyngisa, nie może załatwić wszystkich spraw. Jako depozytariusz narzędzi kontroli rynków, którymi w wielkim zaufaniu obdarzyli go Genueńczycy, nie może też się lekkomyślnie narażać, albowiem jego osoba stabilizuje sytuację w regionie. Musi mieć Murzyna do specjalnych zadań. I tym Murzynem jest Tochtamysz, który występuje jako ten, co chce zjednoczyć Białą i Złotą Ordę. Nagle jednak coś się dzieje i z przyjaciela Timura człowiek ten staje się jego wrogiem. Oczywiście, można przyjąć, że zmienił poglądy, że wymyślił własny plan, ale bezpieczniej będzie założyć, że Wenecjanie mu zapłacili za to, by miast stabilizować sytuację w regionie, zajął się jej destabilizacją. Tochtamysz już nie może uciekać do Kaffy. Przypomnijmy, że był to człowiek, który dokonał rzeczy niezwykłej – zdobył i spalił Moskwę. Potem zaś, wskutek niekorzystnego obrotu spraw, który ja opiszę, jako podjęcie zbyt wielu zobowiązań od organizacji zainteresowanych kontrolą szlaków wiodących z Azji do Europy, musiał uciekać na Litwę. Tam nawiązał różne korzystne znajomości, ale nie skończyło się to dobrze, albowiem kiedy zjawił się ponownie w stepie, w towarzystwie księcia Witolda, krzyżaków i polskiego kontyngentu, został rozbity nad Worsklą przez innego Murzyna, którego wysłał przeciwko niemu Tamerlan – Timura Kutługa. Można to pewnie oceniać inaczej, ale ja będę się upierał przy swoim. Polska, która wchodziła wtedy w orbitę wpływów weneckich, przysłała nad Worsklę niewielki kontyngent. Krzyżacy zaś, którzy realizowali politykę Hanzy, przyszli z Witoldem po to, by rozszerzyć w Azji wpływy tej organizacji. Tochtamysz przylazł z nimi, ale cała impreza skończyła się marnie. Ludzie Timura jeszcze raz pokazali, że mają lepsze karty. To nie koniec.

Ułóżmy teraz podobną sekwencję zdarzeń, jaką ułożyliśmy przy okazji hołdu pruskiego, bitwy pod Mohaczem i Sacco di Roma.

Musimy cofnąć się do roku 1390, kiedy to książę Lancaster, hrabia Derby wyprawia się na Litwę i oblega Wilno. Pan ten przyjechał tu dwa razy, żeby rozprawić się z Litwinami i sprawy te zawsze tłumaczy się albo kulturą rycerską, albo młodzieńczą brawurą i chęcią użycia przygody. Jak pamiętamy, Filip Śmiały, książkę Burgundii, usiłuje wypchnąć go wraz z Ludwikiem Orleańskim na krucjatę przeciwko Bajazytowi, z nadzieją, jak mniemam taką, że obaj tam polegną, albo umrą od zarazy. Postępowanie to świadczy o tym, że Filip już w roku 1395 wiedział, kto będzie następcą tronu we Francji i w Anglii, czyli, że znał plan bankierów i usiłował się mu przeciwstawić. Filip miał własne pieniądze, więc trudno go podejrzewać o to, iż reprezentował jakieś inne poza własnymi interesy. Obaj szykowani na następców tronu młodzieńcy wymigują się od tego zaszczytu. Mają inne sprawy na głowie. Klęska krucjaty psuje czyjeś interesy. Spotyka się to z natychmiastową reakcją. Do akcji wkracza Tamerlan wykładając na stół miliardy w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze. Próba ustabilizowania sytuacji kończy się jednak chaosem w Azji. Tamerlan umiera w trzy lata po Bajazycie, a Tochtamysz w rok po nim. Henryk zostaje królem Anglii w roku 1399, we wrześniu, miesiąc po tym, jak Murzyni Tamerlana rozprawiają się z kontyngentem litewsko-polsko-krzyżackim, grzebiąc nadzieje Hanzy na otwarcie kantorów w stepie. Teraz niech ktoś przypomni, kiedy Hanza zainstalowała się w Londynie. Ja tego nawet nie sprawdzę, niech będzie, że się mylę i na niczym się nie znam, a wszystkie swoje koncepcje wysysam z palca. Nie obrażę się. Dalej będę to robił. Turcy tracą impet na ładnych parę dekad, ale Wenecjanie futrują ich bardzo mocno, bo nie mogą pozwolić, by ktokolwiek jeszcze poza nimi miał swoje przedstawicielstwa w Azji. A Turcy gwarantują im wyłączność.

Najlepsze zaś jest to, że sławny angielski dramaturg, Christopher Marlowe napisał sztukę pod tytułem Tamerlan Wielki. Nigdzie jak sądzę nie graną, bo i po co? Ramota jakaś.

Taka oto wizja. Być może niesłuszna i błędna. To be continued, ale raczej w książce niż na blogu.

  46 komentarzy do “Dziwne wojny (2) Oszałamiające kariery ludzi znikąd”

  1. Kariera Timura… Ta prawidłowość o której czytamy…

    Czy nie ma tu podobieństw do kariery Mahometa czy nawet Pana na H z XX w.?

    Nie wiem czy nie za odważnie pytam

  2. Nie obrażaj się ale: 7-lat* 12-miesięcy*140 000-wojownicy = xxx ton złota.

    Pozostaje również wyjaśnić jeszcze  w jakim banku ci mongolscy wojownicy umieścili swój żołd ☺

  3. Co by nie  było zaczęło się arcyciekawie . „Odległe zwierciadło” ,które czytałem dwadzieścia lat temu nagle  staje się bliskie a  poza tym dzisiejszy popis blogowy wróży świeżutką pozycyjkę wydawniczą . Rodzi się nowa koniunktura  . Coś się święci ,wracamy do formy .

    Wyczuwam zwroty w  akcji i nowe zaskakujące rozwiązania  jak w  prozie Michała  Radoryskiego  .Co rozdział to nowe fajerwerki .Baśń jak niedźwiedź przybiera nową formę ,no chyba  że jest od dawna  niezauważalna , zakamuflowana przez oficjalną wersję historii czyli tę alternatywną .

  4. kto to? Ten Austriak?

    Tak pod wpływem niedawnej lektury, pomyślałam sobie, że cała ta bolszewia to była banda znikąd. Tak bardzo znikąd, że nadberezyńcy, od kilkuset lat mieszkający na swojej ziemi, nie zwrócili na bolszewię uwagi, traktując ją jak przejściową szarańczę i jednak czekając na wojsko polskie i jakiegoś króla czy grafa co będzie tymi ziemia jako polskimi  rządził.

    Im, żyjącym w zgodnym z porami roku stabilnym, uporządkowanym (jakoś) rolniczym  świecie, nie mieściło się w nadberezyńskiej głowie że prawdziwe rządy obejmie bandyterka. A jednak.

  5. Fajnie, że wspominasz Nadberezeńców w tym kontekście. Do dzisiejszego tekstu pasuje ten fragment:

    – No a cóż tam panowie w Polsce słychać? – zaczął. – Cóż słychać w Warszawie? Król Jegomość zdrów?
    Oficerowie obrzucili się wzajemnie oczyma, hamując uśmiech.
    – My w Polsce nie mamy króla – odrzekł kapitan, dowódca całego oddziału, człowiek lat 30, z czarnymi pięknymi wąsikami.
    – Jak to, nie ma króla?! – zdziwił się. – No, a jakże wojujecie bez gospodarza?
    – Tymczasowo jest Naczelnik Państwa.
    – Aha!… Pewnie Pan Dowbór-Muśnicki?
    – Nie, Piłsudski.
    – Nie znam takiego. Nie znamy. Hm… a myż myśleli, że jest król – mówił skrobiąc się w głowę. – Czy to panie, że nie było czasu na wybory, czy że nie ma podchodzącego grafa?

    Dla mnie the best fragment, że instynktownie każdy, nawet najprostszy wie gdzie powinno dzwonić

  6. Jeśli Genua miała pieniądze na 7 lat dla 140 tysięcy, to czemu nie wystawiła skromnych 50 tysięcy na rok i nie zrobiła porządku wokół siebie? Na rozprawę z taką Wenecją aż nadto. Oczywiście Genua miała interes w wspieraniu Timura. Ale podarki na zachętę to maks co mogli zrobić, biorąc pod uwagę skalę działań w tamtej wojnie. Dużo istotniejsze mogły być informacje o armii Bajazyda i jej ruchach. No i oczywiście informacje jakie zyski czerpie Bajazyd z handlu z Europą…

    Bardziej realne wsparcie mogło pochodzić z miast Azji centralnej której nie na rękę było że większość handlu idzie przez zatokę perską i Anatolię. Tak samo nie na rękę im było ponowne zjednoczenie mongołów i przesunięcie większości handlu na północ. Myślę że to oni wychodowali sobie wodza

  7. Myślę że 7 lat to wymysł kronikarzy… Timur wypłacił z góry dużą sumę, a kronikarze zapisali że na 7 lat bo to ładniej brzmi. Poza tym wypłacił pewnie najwierniejszym oddziałom które walczyły już długo bezpośrednio pod jego rozkazami. A kontyngenty sojuszników i wasali patrzyły tylko z zazdrością. Mając nadzieję że jak się wykażą to następnym razem i one dostaną kasę.

  8. Na przykład jakich miast w Azji środkowej?

  9. Może choć na wiki sie pan powoła, snując te swoje przemyslenia? czy nie?

  10. Ponoć wcale go w klatce nie trzymał

  11. Tak jak i nam sie nie miescilo,  ze…

    … „propolski rzad”  i  „hierarchia  koscielna”  zafunduje nam  taki  CYRK  Jaki wlasnie ma miejsce… a z zapowiedzi  wynika,  ze bedzie jeszcze wiekszy…

    … wice  mOnister  finansUF  –  ZLODZIEJSKICH  FINANSOW –  szykuje  juz  drugi  „pakiet pomocowy”… tak  misio z  „oksfordu”  wczul sie w swoja role  !!!

    Kto wie dokad nas zaprowadzi ten  „murzyn”  ?!?!?!

  12. Na przykład Samarkandy. Która była największym miastem Azji środkowej przed Chingisem. Potem straciła na znaczeniu. W czasach Timura wróciła do dawnej świetności. Takich miast które ciepło wspominały czasy sprzed Mongołów pewnie było więcej.

    Genua czy Wenecja to były finansowe potęgi na skale europejską ale jeszcze nie światową. W tamtych czasach nie górowały nad miastami Azji. Ich szczególna rola wynikała raczej ze względnej słabości ówczesnych władców europejskich, przez co były niepodległe. Miasta azji nie mogły sobie pozwolić na niepodległość, co nie znaczy że nie miały środków żeby wpływać na politykę

  13. Zaluje…

    … nie czytalam „Nadberezencow”,  ale fragment rzeczywiscie  przedni  !!!

  14. Powołuje się na wielokrotne zawyżanie różnych danych w opisach kronikarzy. Także na występowanie liczby 7 w kronikach, wielokrotnie częściej niż wynika to z rachunku prawdopodobieństwa. A przede wszystkim na zdrowy rozsądek

  15. Takie „mocne w mordzie” i niby wyzwolone 30 -latki w mojej rodzinie, już się uspokoiły ze swoimi pretensjami do Kościoła, teraz na własne  oczy oglądając, jak może wyglądać życie bez Kościoła. A jeszcze odejście ks. Pawlukiewicza uzmysłowiło im, że ten ksiądz co ich w duszpasterstwie akademickim prowadził już na zawsze odszedł. Nie ma go, nie ma kogo skrytykować (krytyka na wesoło, ale po co?). No i teraz trzeba stanąć oko w oko z sytuacją i wybrać:  czy lepiej pofolgować sobie w wyzwolonym towarzystwie na Zbawiksie, czy już trzeba być dorosłym, czyli ostrożnym i odpowiedzialnym, bo lekkomyślne 30 – latki stają się świadkami tego, że jest niebezpiecznie, że odchodzą ludzie  i to niespodziewanie i nagle…i nie tego księdza co niby miał wesołe kazania.

    Aż się zdziwiłam kiedy wysłuchałam tych ich problemów, że tak szybko do nich dotarła powaga sytuacji. Chyba wstrząsnęło nimi, że nie można księdza pożegnać w tradycyjnym kondukcie pogrzebowym, że … coś się skończyło bo vis maior

  16. Istnienie piramid w Egipcie przeczy zdrowemu rozsądkowi

  17. Jasne, a Samarkanda wróciła do świetności dzięki komu i czemu? Handlowi z koczownikami zapewne. Co to znaczy skala światowa w XIV i XV wieku kiedy nie istnieje transkontynentalny transport? Radzę ochłonąć.

  18. tak, to jest idealna ilustracja tego, że nie wierzono iż jakaś banda może zarządzać państwem… no jak … no niemożliwe … ? Państwem zarządza król, albo graf, no może na chwilę być Dowbór – Muśnicki, no może być pan naczelnik, którego społeczność nadberezyńska jeszcze nie poznała , ale …. rozwiązanie które przyniosło życie … Piotrowskiemu nie mieściło się w głowie…

  19. Samarkanda wróciła do świetności dzięki znalezieniu się w centum państwa zapewniającego stabilizację między morzem kaspijskim a kotliną turfańską. Dla Mongołów to były obrzeża. A jak znudził im się step i zapragnęli cywilizacji zostawali władcami różnych państw, co średnio zbiegało się z interesami miasta.

    No i oczywiście długiej wojnie w Anatolii pomiedzy synami Bajazyda. Czy to nie jest dziwne że po zwycięstwie Timur zadowolił się chaosem, zamiast podbić państwo Bajazyda? Po podboju środek ciężkości jego państw mógł przesunąć się gdzie indziej. Np. do Bagdadu. A to nie leżało w interesie miast Azji centralnej. Chaos był im jak najbardziej na rękę

  20. Normal
    0

    21

    false
    false
    false

    PL
    X-NONE
    X-NONE

    /* Style Definitions */
    table.MsoNormalTable
    {mso-style-name:Standardowy;
    mso-tstyle-rowband-size:0;
    mso-tstyle-colband-size:0;
    mso-style-noshow:yes;
    mso-style-priority:99;
    mso-style-parent:””;
    mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;
    mso-para-margin:0cm;
    mso-para-margin-bottom:.0001pt;
    text-align:justify;
    mso-pagination:widow-orphan;
    font-size:11.0pt;
    font-family:”Calibri”,”sans-serif”;
    mso-ascii-font-family:Calibri;
    mso-ascii-theme-font:minor-latin;
    mso-hansi-font-family:Calibri;
    mso-hansi-theme-font:minor-latin;
    mso-bidi-font-family:”Times New Roman”;
    mso-bidi-theme-font:minor-bidi;
    mso-fareast-language:EN-US;}

    Gwoli sprostowania: Timur nie potrzebował kredytu do opłacenia armii. Kasę w gotowiźnie generowały na bieżące kontrolowane przez jego mafie szlaki handlowe w Azji Środkowej. Ponadto regularnie otrzymywał niesformalizowany „upominek” od Mingów, którzy tym sposobem łudzili się, że ułagodzą tego bandytę i powstrzymają jego zapędy zmierzające do podboju Chin. Oczywiście wykazali się tym sposobem dziecięcą wręcz naiwnością, ale mieli szczęście bo Timur wziął i umarł (zdarza się). Wreszcie kolejnym źródłem przychodów rzeczonego okazał się najazd na Subkontynent Indyjski, gdzie Mongołowie i Turkmeni bajecznie się wręcz obłowili. Acha, i Kazimierz Jagiellończyk owszem chętnie objął zwierzchnością genueńskie ośrodki na południowym Krymie, ale żadne realne działania za tym nie poszły. Nie dlatego, że siedział komukolwiek w kalicie bądź nie, tylko zwyczajnie miał w tym momencie inne priorytety – m.in. utrzymanie niezależności republik kupieckich na wschód od Litwy.

  21. Ponadto regularnie otrzymywał niesformalizowany „upominek” od Mingów, którzy tym sposobem łudzili się, że ułagodzą tego bandytę i powstrzymają jego zapędy zmierzające do podboju Chin. Oczywiście wykazali się tym sposobem dziecięcą wręcz naiwnością, ale mieli szczęście bo Timur wziął i umarł (zdarza się).

    Chiny były raczej niezagrożone przez Timura, dopiero co założono nową dynastie, pochodzenia miejscowego. Nie przeżartą jeszcze przez korupcję. I miały interes żeby szlaki do europy nie były kontrolowane przez Mongołów, bo dopiero co wyparli ich z Chin. W ich interesie był powrót do sytuacji sprzed Chingisa, czyli głównym miastem na szlaku Samarkanda. Myślę że wsparcie  kariery Timura przez chińczyków było przemyślanym ruchem

  22. Z tego co mi wiadomo największym marzeniem Timura było powtórzenie wyczynu Temudzyna i jego potomków i właśnie podbój Państwa Środka. Wspomina o tym m.in. Stanisław Rek w popularnej acz kompetentnie rozpisanej monografii „Ankara 1402”. Pech Timura polegał na tym, że zbyt szybko zabrał się z tego świata. Choć oczywiście nie da się wykluczyć, że że takie ośrodki jak Samarkanda miały inne plany i wcale by mnie to nie zdziwiło, bo faktycznie na tym właśnie polegał ich interes.

  23. Podbój Chin był możliwy tylko przez rozbicie na Songów na południu, Kitanów na północy i Tungutów na północnym zachodzie. Początkowo Mongołów wspierali Songowie myśląć że dzięki nim uda im się wyprzeć dynastie pochodzenia koczowniczego na północy. Ale się przeliczyli. Zresztą do zjednoczenia stepu może doszło tylko dlatego że chiny były rozbite. Bo silne chiny stosowały politykę dziel i rządź na stepie.

    W 1368 Hongwu zdobywa Pekin i zakłada dynastię Ming. I mniej więcej w tym samym czasie rozkręca się kariera Timura. Hongwu był przywódcą chłopskiego powstania przeciwko mongołom. Ale oprócz chłopów na pewno za powstaniem stały też pieniądze. Może te same pieniądze stały też za karierą Timura?

    Czyli za silnym państwem w Azji centralnej stały interesy odradzających się Chin, miast takich jak Samarkanda, a nawet Genui. Chociaż imho Genua miała tu najmniej do powiedzenia, ale swoje z pewnością dołożyła.

  24. Jasne, zwyczajnie miał inne priorytety. Bo to właśnie on był tą siłą w regionie, która wyznaczała priorytety. Na jego dworze zaś nie było wcale weneckiego agenta Kallimacha, który był deprawatorem jego synów i sterował polityką Krakowa. To są głupie wymysły.

  25. Sadze, ze to bedzie…

    … naprawde  potezny wstrzas  dla tych  30-to  czy 20-25 latkow… ale mysle, ze to bedzie rowniez, a moze nawet wiekszy wstrzas  dla  ICH  RODZICOW  !!!… no i ze to sie dopiero zaczyna – ten wstrzas. Poza tym w mojej dalszej rodzinie jest bardzo podobnie jak w Twojej rodzinie – beztroska i duze wymagania.

    Z jednej strony  taki  „kubel zimnej wody”  jest jak najbardziej potrzebny  na te puste lby  RODZICOW  tej naszej biednej mlodziezy, bo  skads ta mlodziez wzor bierze,  a rogi  mlodym  juz naprawde za mocno urosly…

    …  czar i blask takiego beztroskiego zycia i bycia ulecial… i mam nadzieje,  ze  bezpowrotnie  !!!

  26. Na jego dworze (tak jak w każdym tego typu ośrodku) nie brakowało agentów o różnej proweniencji. Także weneckich. To oczywiste i od dawna wiadome (by wspomnieć chociażby pochodną badań m.in. Mariana Biskupa). Inną sprawą jest która agentura zdobyła większy wpływ na otoczenie króla. Osobiście żałuję, że nie ta, która zdeterminowałaby wysiłki Królestwa i Wielkiego Księstwa na rzecz utrzymania niezależności republik pskowskiej i nowogrodzkiej. Nie minęło przecież ćwierć wieku od przejęcia aktywów Nowogrodu przez Moskwę, a mieliśmy już Wiedrosze i kres przewagi Litwy nad Moskwą co akurat Wenecji czy nie było na rękę.

  27. Ale to chyba jasne, która skoro Kallimach był wychowawcą królewskich synów, Trzeba być kretynem, żeby tego nie rozumieć

  28. Polemizowałbym ponadto z uznawaniem spalenia Moskwy przez Tochatmysza za szczególne osiągnięcie. Pomimo zwycięstwa nad Złotą Ordą w 1380 r. potencjał Dymitra Dońskiego został wówczas mocno przetrzebiony. Stąd Tatarzy kierowanej przez Tochtamysza Białej Ordy wjechali w terytorium Wielkiego Księstwa Moskiewskiego jak w masło. Moskwę oddano praktycznie bez walki bo Rusini moskiewscy nie dysponowali dostateczną siłą by pokusić się o pełnowymiarowe starcie porównywalne z Kulikowym Polem. To była raczej wypadkowa sumy ówczesnych uwarunkowań niż efekt odgórnej machinacji tej czy innej szajki bankierskiej. Choć zapewne pewne konsorcja korzyści z tego odniosły. Szkoda, że nie Jogaila, który miał wówczas idealną okazję by osiągnąć zamierzenie swojego ojca i trwale wyeliminować Moskwę z politycznej gry w regionie. Wiadomo jednak, że tym sposobem tylko wzmocniłby jeszcze nie w pełni okrzepłą Białą Ordę co oczywiście nie było mu na rękę.

  29. no i okazało się dla tych urodzonych już po PRL-u, że Zbawiks to nie jest real

    zdrowia życzę

  30. Może i trzeba, a może i nie trzeba. Wystarczy natomiast przejrzeć się późniejszym poczynaniom zarówno Jana Albrechta jak i Aleksandra Jagiellończyka by zdać sobie sprawę, że tzw. rady Kallimacha miały na nich wpływ równie przemożny co reforma Handkego na rozwój polskiego programu kosmicznego.

  31. Ale my tu nie rozmawiamy o pańskich obsesjach.

  32. Tak, długość życia i panowania Aleksandra szczególnie na to wskazuje. Niech pan już skończy bo pana wywalę

  33. Ale przecież nikt tu nie wspominał a żadnych obsesjach. Nie mam pojęcia skąd pan wykoncypował tego typu refleksje nieuczesane. I niech pan sobie wywala do woli 🙂 Żegnam ozięble nie bez odrobiny ironii 🙂

  34. Dziekuje za zyczenia zdrowia…

    … bo sie przydadza, bo wlasnie sie okazalo,  ze sasiad mieszkajacy przy mojej ulicy, ale o 2 domy dalej  jest na kwarantannie.  W niedziele byl ambulans i 3 panow „kosmonautow” w kostiumach ochronnych – stad cala okolica nasza tu juz wie.  Codziennie przyjezdza Policja i sprawdza ich… ja ze swoimi pieskami z tego wszystkiego zaczelam chodzic na spacer w przeciwna strone.

    Takze wzajemnie zycze zdrowia Tobie, Nebrasko i calej rodzince… trzymajcie sie i uwazajcie na siebie w tej Warszawie.

  35. Pech Timura polegał na tym, że zbyt szybko zabrał się z tego świata

    Kiedy umierał był 70-cio letnim starcem. Tacy dziadkowie nie dokonują wielkich podbojów.

  36. Historia jest bardziej zaskakujaca i nieprzewidywalna niz Ci sie wydaje Krzysztofie. Aby sie o tym przekonac poczytaj w wolnej chwili o Tezozomoku z Azcapotzalco, bo to bardzo pouczajacy przypadek.

  37. przeczytałam na wiki, ta klatka jest więc powtarzającym się elementem. Na szczęście pojawia się rzadko, bo zwycięzca ogranicza się raczej do zamknięcia ofiary w lochu i zapomnienia o tak ukaranej postaci. Zdarzyły się w historii dwa wypadki (Tezozomoku i Bajazyd) -„napawania się” osmieszaniem ofiary, kiedy ofiara zamknięta jest w klatce w charakterze papugi. Wielce dolegliwa jest taka bezbronność osoby zamkniętej w klatce, bez możliwości nawet minimalnej obrony swojej godności.

  38. Nebraska – tu akurat chodziło o wykazanie Krzyśkowi, że nie ma racji co do domniemanej indolencji tzw. dziadków w kwestii budowy przez nich imperiów. Tezozomoc jest tego jaskrawym przykładem, bo jako starzec liczący sobie blisko sto lat doprowadził do zaistnienia pierwszego historycznie znanego tworu imperialnego na Płaskowyżu Meksykańskim. Nie był on zresztą jedynym tego typu przekładem, a sam Timur nie musiał imperium budować bo pod koniec życia już je posiadał. Mógł je natomiast poszerzać i to właśnie Chiny Mingów, po tym jak rozprawił się z mamelukami i Osmanami, znalazły się na jego celowniku.

  39. No widzisz, Ty o budowie imperiów, a ja o uczuciach upokorzenia, każdy przeżywa na swoim poziomie , a mój poziom (jak widać)  typowo kobiecy.

    Dziękuję za doszczegółowienie tematu i pozdrawiam.

    N.

  40. Również dziękuję i pozdrawiam serdecznie : )

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.