Wypowiedzi różnych niedorobieńców, pojawiające się na twitterze w związku z wystąpienie sekretarza obrony USA są niesamowitym wręcz konglomeratem roszczeń. Każde takie wystąpienie bowiem, nieważne czyje, liczy się ranga urzędnika, traktowana jest przez freaków jako okazja do zwrócenia na siebie uwagi. I nie ma wariata, który by się powstrzymał przez wyrażeniem opinii, że oto nadeszła nowa Jałta lub nowe Monachium. Nie ma, albowiem ludzie ci o niczym więcej nie słyszeli i jakakolwiek analiza jest poza nimi. Jedyne czego pragną to zwrócić na siebie uwagę wołaniem – Jałta, Jałta!!! A ponieważ jest ich masa, głos ten jest przede wszystkim słyszalny. I to jest najtańszy sposób kolportowania propagandy, który wymyślono, znacznie tańszy niż cenzura i tajna policja. Jest w zasadzie jeszcze weselej. Oto bowiem wśród tych krzyczących Jałta, są tacy, którzy widzą, że ich głos się nie przebije, a co gorsza nikt nie będzie na nich – personalnie – zwracał uwagi. Dla odróżnienia więc wołają, że to dobrze, że jest ta Jałta czy to Monachium, bo trzeba ułagodzić tych Hitlerów współczesnych i mieć spokój. I niech Wam się nie zdaje, że to jest tylko specyfika twittera, albowiem pełnymi garściami korzysta z tego Stanowski. Patrzę na zajawki tych jego programów i widzę, że koniec jest bliski. Poznajemy to po tym, że prowadzący proszą widzów o podsuwanie im pomysłów na programy. Nie tylko to jednak wskazuje na rychły zgon tego formatu. Dodatkowo lansują tam tak zwane szerokie spektrum poglądów. To znaczy zapraszają freaków, którzy – nie mając pojęcia o niczym, ani nie umiejąc porównać żadnych okoliczności – perorują, co się stanie w Europie i kto będzie na okupował. Dodatkowo niejako włącza się wszędzie Bartosiak. Niech Wam nie przychodzi nawet do głowy klikać w jakiś jego film. Bo będziecie go mieli wszędzie. Ja tak wczoraj zrobiłem, bo ktoś mi podsunął tik toka, gdzie gada o królu Dawidzie, jak to my, biedni chrześcijanie, nie rozumiemy jego historii. I dopiero Żydzi nam muszą ją tłumaczyć. Kliknąłem w to, jak zwykle z ciekawości, i teraz mam.
Zanim przejdę do meritum jeszcze jedna uwaga. Patrząc na to, co się dzieje w przestrzeni zwanej twitterem, doznaję nieprzyjemnego wrażenia, że szalejący tam wariaci, doszli do wniosku iż poza nimi nikt i nic się tam nie liczy. Nawet Elon Musk. Skąd ta myśl? Otóż zaczynają oni, powszechnie znane cytaty sławnych ludzi, podpisywać swoimi nazwiskami i kolportować to po sieci z własnym wizerunkiem, ufając, że inni, im podobni, ale mniej bezczelni, się na to nabiorą. No i przez to ci pierwsi zdobędą sławę i nieśmiertelność. Sami więc rozumiecie, że kolportowanie czegokolwiek za darmo i w przestrzeni otwartej nie ma sensu. Mam na myśli treści poważne lub do takowych się zbliżające. Przestrzeń publiczna zostanie już wkrótce wypełniona samymi idiotyzmami. My mamy to szczęście, że tu oni na pewno nie przyjdą. Nie można bowiem w SN realizować takich aspiracji, ku jakim oni dążą, a treść kolportowana przez nasz portal nie znajduje odzewu wśród odbiorców, których pragną pozyskać.
No dobrze, a teraz przejdźmy do wojny na Ukrainie, jej wybuchu, przebiegu i zakończenia. Jak to wielokrotnie podkreślali w dawniejszych czasach różni specjaliści do spraw wschodnich, każda kampania w Rosji, wskazuje, że aby pokonać ten kraj, należy odciąć go od mórz północnych. I wszystko powinno być temu podporządkowane. Niby rozumiał to Napoleon, wysyłając wojsko ku Petersburgowi, ale Moskwa była jego głównym celem. No i Anglicy zareagowali natychmiast wprowadzając eskadrę na Bałtyk i niwecząc plan odepchnięcia Rosji od Bałtyku. Wcześniej zaś zmusili Szwedów do przekazania carowi Finlandii. Południe istotne jest tylko dlatego, że czynne w Moskwie gangi chcą je rozgrabić i podzielić między siebie. Było też istotne w czasach kiedy panującej w Rosji dynastii zdawało się, że stanie na murach Konstantynopola i reaktywuje cesarstwo wschodnie. Obecnie jest podobnie. Wróćmy jednak na północ. Hitler w ogóle nie rozumiał co to jest wojna z Rosją i drogo za to zapłacił. W takich okolicznościach możemy chyba stwierdzić, że głównym sukcesem wojny na Ukrainie, jaki USA mogą odnotować na swoim koncie jest akcesja Szwecji i Finlandii do NATO. Wobec uprawianego przez Niemcy sabotażu, którego celem jest dewastacja gospodarek krajów sąsiednich i podporządkowanie ich sobie na spółkę z Moskwą, USA musiały na coś postawić. Można oczywiście zgadywać, czy oni już przed wybuchem wojny wiedzieli, że Szwedzi i Finowie staną w sytuacji podbramkowej, czy nie. Można nawet oskarżać ich o celowe sprowokowanie konfliktu, żeby taki efekt uzyskać, ale wtedy trzeba by przyjąć, że Biden nie jest dziadkiem z demencją, ale kimś całkiem innym.
Każdy dokładnie widzi jaki skrawek bałtyckiego wybrzeża zajmuje dziś Rosja, a jaki kraje NATO. Oczywiście Rosjanie gotowi są, w obronie Petersburga, odpalić wszystkie głowice. Tak przynajmniej myślimy, bo co dokładnie mają w głowach – nie wiemy. Nie wiemy też co to dokładnie znaczy – Rosjanie? I czy ci z nich, którzy są aktualnie u władzy będą w stanie zmierzyć się z kolejnym pokoleniem Amerykanów, którzy właśnie zaczynają kariery na najwyższych szczeblach administracji. Na pewno wiemy, że nie ustąpią. Prędzej umrą.
Po jednej stronie Bałtyku mamy więc Petersburg, a po drugiej cieśniny strzeżone przez Danię. Ta zaś dostała od Trumpa propozycję. Czego ta propozycja dokładnie dotyczy nie wiemy, albowiem przestrzeń dyskusji wypełniona jest bredniami o zajęciu Grenlandii i interwencji europejskich wojsk przeciwko USA. Tylko bowiem takie idiotyzmy zapadają w serca i umysły cisnącej się wokół twitterowej sceny publiczności.
Rzućmy teraz okiem na koło podbiegunowe północne. Ponad połowa tamtejszego wybrzeża należy do Rosji. Do USA zaś tylko wybrzeże Alaski, pozostałe zaś fragmenty wysp skutych lodem to inne kraje NATO. Na ile wyceniono w obecnym rozdaniu ich lojalność? No wiemy mniej więcej na ile – czapka śliwek i dwa machy. Stąd propozycje nowego prezydenta by przejąć Grenlandię i Kanadę. I stąd panika oraz szyderstwa różnych „ekspertów”. Jak sądzę Trump uzyskał już to co chciał, czyli wymusił zarówno lojalność Kanadyjczyków, jak i Duńczyków, sprawa zaś ewentualnego przejęcia wskazanych wyżej obszarów będzie powracać w sytuacjach poważniejszego kryzysu. I nie można wykluczyć realizacji tych planów jeśli kryzys wejdzie w fazę naprawdę poważną. Można więc przyjąć, że jeśli chodzi o procentowy podział lądu na polarnym kręgu, wynosi on 50:50, mniej więcej. Lub będzie tyle wynosił, jak wszystko się utrzęsie.
Wszystkie Tuskoidy wyją od wczoraj, że Trump sprzedał Ukrainę i są przy tym przekonane, że ludzie nie pamiętają resetu z Rosją, który był ich udziałem. Treścią wycia jest zdrada Trumpa i oddanie Ukrainy Moskwie. Przypomnę, że żadne negocjacje się jeszcze nie zaczęły. Trump zaś przede wszystkim chce się pozbyć Zełenskiego, który – nie wiem, jak to w ogóle było możliwe – uwierzył Niemcom. A być może komuś z administracji Bidena, kto się na Niemcy powołał. Trudno, patrząc na wszystko z naszej perspektywy, zrozumieć tę postawę. Tak, jak trudno zrozumieć, że nie zdyscyplinowano oligarchów i złodziei w armii. Może ktoś te procesy spowalniał i je aranżował, tak by stworzyć Moskwie pewien rodzaj złudzenia? Tak tylko głośno myślę. Nie wiemy jak się zakończy wojna. Wiemy jednak, że ani Szwedzi, ani Finowie z NATO nie wyjdą. Nie zostaną też stamtąd wyrzuceni, albowiem obie armie, mimo szyderstw pod ich adresem, stoją na wysokim poziomie technologicznym i są dobrze zorganizowane. Rosja zaś może zacząć wojnę z NATO jedynie mając po swojej stronie jakiegoś ukrytego lub jawnego sojusznika. Jesteśmy, mam wrażenie, w fazie weryfikacji lojalności. O czym świadczyć mogą pełne oburzenia wypowiedzi Borisa Pistoriusa. Nie tylko one zresztą, także pełne oburzenia żądania Niemiec, by Polska pozamykała swoje elektrownie węglowe. No i rzecz jasna pozbawiła się prądu. W ten sposób może Amerykanie znów zaczną stawiać na Niemcy mimo ich podwójnej lojalności. Ktoś powie, że taka bezczelność nie jest możliwa? Nie rozumiemy skali w jakiej grają Niemcy. I jak zwykle chcemy być tymi prymusami, których wszyscy chwalą, przez to wygłupy i agresja innych ranią nasze serca i wydają się nie do uwierzenia. Lepiej w nie uwierzmy.
Różni „poważni eksperci” piszczą, że Trump zmienił język komunikacji z Moskwą. Zmienił, bo ma inny program. No i niby co miał mówić? Wezwać do ataku? Zacząć gromadzić wojska nad ukraińską granicą? Powiedzieć, że nie odda guzika? Panowanie Trumpa zaczęło się od wskazania, że najpierw trzeba posprzątać burdel u siebie i wyrównać deficyt, a potem się zobaczy. To właśnie dało mu zgodę wyborców na rządzenie. I inaczej na razie nie będzie. Dobrze więc, żeby zrozumieli to także politycy ukraińscy, w tym prezydent, który straszy atakiem Rosji na Polskę. Niech go ktoś zapyta, czy przyjdzie nam wtedy z pomocą, tak jak my mu pomogliśmy wysyłając czołgi i sprzęt? Bo chyba powinien. Szczególnie, że do wyznaczonej przez niego daty ataku Rosji na nasz kraj – 2026 – pokój rosyjsko-ukraińskich powinien już być podpisany. I on lub jego następca będą mieli wolne ręce.
Jak wszyscy dobrze wiemy, pamięć internetowych ekspertów nie obejmuje wydarzeń innych niż te z II wojny światowej. Wynika to z faktu, że sądzą oni iż tylko tamte wypadki rozpoznaje publiczność, a więc gadanie o czymś innym nie ma sensu. No, ale my nie możemy tak czynić, a to z tego względu, że nasza publiczność jest inna. Możemy więc spokojnie powrócić do Pamiętników księcia Eustachego Sanguszki, który opisał odwrót Napoleona spod Moskwy. I wskazał, jak wielu przed nim i po nim, że tak zwany geniusz wojenny Bonapartego, to w znacznym procencie propagandowa fikcją, w którą on sam uwierzył. A do tego jeszcze lekceważył okoliczności. Najważniejszym zaś założeniem strategicznym jakie powinien przyjąć było rozłożenie kampanii na etapy i zabezpieczenie tyłów. To zaś oznaczało odbudowanie Polski. Bonaparte jednak, będąc nad Berezyną, myślał, że jest nad Renem, całkiem blisko Paryża. I tym myśleniem zdegradował nie tylko siebie, ale cały swój projekt. Postawił bowiem na lojalność Niemców i uwierzył w to, że pozwolą mu się utrzymać. Musimy więc dzisiaj zadać sobie pytanie takie – czy Trump postawi na Niemców i ich lojalność? I czym my będziemy mogli odpowiedzieć na jego propozycje tak, jak on tego oczekuje. To ważne. Patrząc na rzecz poprzez pryzmat tego całego dyskursu publicznego można śmiało rzec, że nie. Nie będziemy potrafili, albowiem próbujemy – nie mając do tego narzędzi – załatwiać nieswoje sprawy. I prowadzić politykę nie tam gdzie należy. Przestańmy na razie myśleć o odbudowie Ukrainy i zajmijmy się odbudową Polski. To zaś czynić możemy jedynie na przekór Niemcom. Na dziś dziękuję za uwagę.
A tu link do Pamiętników księcia.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ksiecia-eustachego-sanguszki-pamietniki-1786-1815/
Jeśli ktoś może wspomóc Saszę i jego córkę, będę wdzięczny. Oni nie mają gdzie wrócić, bo miasto, z którego pochodzą będzie właśnie częścią stawki w zbliżających się negocjacjach pokojowych.
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
„Nie wiemy też co to dokładnie znaczy – Rosjanie?” – kilka lat temu trafiłem w internetach na artykuł jakiegoś Rosjanina (adresu ni nazwiska nie pomnę), który na wskaźnikach ekonomicznych i demograficznych udowadniał że administracja Putina działa na szkodę Rosji. Wtedy to było słabo widoczne, ale idiotyczna agresja na Ukrainę pokazała to bardzo wyraźnie. Artykuł kończył się pytaniem „głupota czy dywersja” i autor wskazywał na drugą opcję. Nawet jeśli Putin nie jest obcym agentem, to prócz USA są jeszcze inni gracze: głównie Cesarz („sojusznik”, który ma roszczenia terytorialne – ha ha!), ale Sułtan też zapewne ma jakieś plany wobec Azji Centralnej i Kaukazu. Będzie się działo – jak mawia klasyk.
Oj będzie
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.