wrz 092020
 

Sprawa jest w zasadzie oczywista, jeśli ją oświetlić lampami wynalezionymi przez nowoczesną psychologię. I każdy kto zada sobie trud przeczytania książki Stanisława Kijeńskiego, „Proces Eligiusza Niewiadomskiego”, zrozumie to od razu.

Ja jednak mam dziś dla Was coś lepszego niż cienkie coming outy z przeszłości. Czytając bowiem książkę o procesie Niewiadomskiego, oglądałem jednocześnie serial o Tedzie Kaczynskim, czyli sławnym unabomberze. I powiem Wam jedno – szok! Jeśli się czyta jedno i ogląda drugie, człowiek musi zadać sobie pytanie – z jaką intencją została stworzona nowoczesna psychologia? Bo, że nie stało się to dlatego, by pomagać pogubionym istotom, które nabawiły się deficytów w różnych zakresach, wskutek niekorzystnego splotu okoliczności, to pewne. No i drugie pytanie – kiedy została ona zastosowana po raz pierwszy? Coś czuje, że sprawą tą będzie się musiał zająć komisarz Karol Zdanowicz w kolejnym tomie powieści Michała.

Sprawę unabombera zna prawie każdy, ale każdy widzi w nim człowieka, który powodowany nienawiścią do świata rozsyłał bomby pocztą i zabijał ludzi. Twórcy serialu chcieli jednak, byśmy dostrzegli w Tedzie Kaczynskim istotę wrażliwą i zasługującą na sympatię. No, ale jak to zwykle bywa w amerykańskich filmach, prawo musi zatriumfować, bez względu na to, czy przestępca jest brutalnym chamem, czy wrażliwym neurotykiem. I rzeczywiście triumfuje, nie to jest jednak najważniejsze. Serial obejrzy sobie każdy i wyrobi opinię na jego temat. Ja napiszę tylko to, co w nim sam widziałem. Śledztwo w sprawie zamachowca nazwanego unabomberem, prowadził sam unabomber wysyłając do FBI listy, a także zostawiając przeróżne ślady w rozsyłanych ładunkach. One same – ładunki – stawały się z każdym kolejnym zamachem coraz silniejsze, a ich działanie powodowało coraz więcej obrażeń w ciałach ofiar. Jednak do grudnia 1985 roku unabomber nikogo nie zabił. Tym zaś, kto zginął pierwszy, był pracownik sklepu komputerowego, który podniósł paczkę z ziemi – leżała pod samochodem stojącym przed sklepem. Nie położył jej tam listonosz, ale sam unamober. Przy tej okazji także został on zauważony i sporządzono jego portret pamięciowy, na którym wygląda jakby był zaginionym bratem, Maurice’a, Robina i Barry’ego Gibbów z zespołu Bee Gees. To znaczy w ogóle nie przypominał siebie, ale za to robił wielkie wrażenie na czytelnikach wysokonakładowych tygodników. Ciemne okulary, szczupła, uduchowiona twarz, wypielęgnowany wąs i intrygujący kaptur na głowie. Wszyscy widzieli, że człowiek z portretu pamięciowego, choć miał te okulary, musiał patrzeć inteligentnie i przenikliwie. Potem okazało się, że portret, który wydrukowano w milionach nakładów jest jakąś kompilacją. I nie ma mowy, żeby na jego podstawie kogokolwiek rozpoznać poza oczywiści Andym Gibbem, który wybrał na estradzie karierę solową i odłączył się od braci.

Po opublikowaniu tego portretu unabomber ukrył się na sześć lat. No, ale śledztwo w jego sprawie ciągle się toczyło i pracował nad nim zespół ludzi, wykonujących czynności tak absurdalne jak analiza ikonografii znaczków pocztowych na kopertach przysyłanych przez unabombera. A przypomnę, że był tylko jeden trup i kilka przypadków obrażeń. I gdyby nie sam unabomber, całe FBI nie wpadło by na pomysł, by połączyć w jedno te zamachy. No i teraz clou. Do akcji w filmie wkracza specjalnie przeszkolony profiler, z nowego całkiem zespołu, który jest eksperymentem na skalę całego kraju. Na podstawie trzeciorzędowych zachowań i nawyków profiler ten ma wytypować podejrzanego. Sprawa śmierdzi na kilometr, albowiem ten profiler – Fitzgerald – był wcześniej zwykłym krawężnikiem, który mówił w dodatku gwarą ze wschodniego wybrzeża. Na kursie wykazywał jednak nadprzyrodzone jakieś zdolności i od razu – z tego kursu – posłano go do najsłynniejszego zespołu śledczego zwanego Biurem Analiz Bechawioralnych. W KGB nie miało to tak rozbudowanej nazwy i nie stanowiło oddzielnej komórki. Mówiono na ten mechanizm inaczej – dajcie mi winnego a paragraf się znajdzie.

W serialu widzimy, jak zielony całkiem profiler pokonuje niewyobrażalnej trudności, próbując przekonać swoich tępych i nadętych zwierzchników do nowych metod. Pomaga mu pani z uniwersytetu, specjalistka od lingwistyki, która się w nim zakochuje bez wzajemności.

Aha, profiler wkracza do akcji w roku 1996, kiedy Ted Kaczynski ma już na koncie dwa kolejne trupy. Narracja ustawiona jest tak, że lekceważony geniusz zbrodni mierzy się z niedocenianym geniuszem analizy lingwistycznej, który nie ma co prawda doktoratu, ale ma dobre chęci i jest poczciwy.

Na podstawie kilku nawyków zmieniających pisownię i przysłowia – zjeść ciastko i mieć ciastko, które zamachowiec odwraca, udaje się profilerowi w końcu wskazać kto jest tym unabomberem. I tylko przypadkiem niejako dowiadujemy się, że Ted został zasypany przez swojego młodszego brata, po tym, jak policja zdecydowała się opublikować manifest unabombera. David Kaczynski poznał styl Teda i powiadomił o wszystkim policję. Ta ponoć – tak pokazują w serialu – wykluczyła Kaczynskiego z kręgu podejrzanych ponieważ listy, które miał w Domu David były pisane na innej niż manifest maszynie do pisania. No, ale dzięki bezkompromisowej postawie profilera udaje się w końcu przekonać Davida Kaczynskiego, by wskazał, gdzie mieszka jego brat i pokazał co on tam jeszcze w domu za szpargały pozostawił.

Sytuacja jest więc następująca – przez 17 lat unabomber robi wszystko, by FBI go namierzyło, ale nic to nie daje. Śledztwo tkwi w miejscu, a śledczy zajmują się fabrykowaniem komicznych profili psychologicznych i montowaniem fałszywych portretów pamięciowych. Co w tym czasie dzieje się na tak zwanym zapleczu? Trwa, w mojej ocenie, wielki eksperyment psychologiczno-socjologiczny, którego efektem ma być oswojenie społeczeństwa z wybuchającymi bombami. No i terrorem obecnym na ulicach, eksperyment usprawiedliwiający zwiększenie uprawnień policji i zmniejszenie uprawnień obywateli. Manifest unabombera mówi o tym wprost – społeczeństwo technologiczne jest złe i trzeba je sprymitywizować, by ludzie byli szczęśliwsi i wolni. Technologia bowiem to niewolnictwo. Ted Kaczynski mieszkał w malutkiej chatce w lesie, w stanie Montana, nieopodal miasteczka Lincoln, bez prądu i wody, choć w serialu pokazują, jak puszcza sobie płytę winylową na starym gramofonie. Być może gramofon miał korbkę, ale nie zauważyłem. Nie jest to zresztą istotne. W tej swojej chatce, Ted jest tak samo wolny jak Waryński w Szlisselburgu. Podkładał bomby, co wszyscy mu ułatwiali swoją bezczynnością, ale w końcu przestali. Wreszcie kiedy eksperyment się kończy, Teda trzeba aresztować i zmusić do przyznania się do winy. Okazuje się bowiem, że prace całego tego zespołu analiz behawioralnych i wszystkich znakomitych profilerów to dla sądu śmieci. Musi być przyznanie się do winy. Ted jednak nie chce się przyznać i przygotowuje dla swoich adwokatów linię obrony. Jest bowiem wybitnym matematykiem, który rozpoczął studia na Harvardzie w wieku 16 lat i napisał pracę habilitacyjną, którą zrozumiało na całym świecie jedynie 5 uczonych. Nie można więc tak po prostu go posadzić. Ted zamierza się bronić, ale zamierza też bronić swoich tez, ale wszystkim zależy tylko na tym, by dostał dożywocie. Ponieważ nikt nie jest w stanie skłonić Teda do zmiany decyzji, obrona w zmowie z prokuraturą i sędzią, postanawia zrobić z niego wariata. Ted chciał najpierw zakwestionować nakaz przeszukania jego chatki wydany na podstawie przysłowia – zjeść ciastko i mieć ciastko – ale sąd ten wniosek odrzucił. Potem postawiono go przed alternatywą – albo dom wariatów, leczenie i wolność ( w domyśle terror, gwałty i samobójstwo na oddziale psychiatrycznym) albo przyznanie się do winy i spokojne dożywocie celi. Ted wybrał to drugie i sprawiedliwość zatriumfowała. Praca zaś profilera Fitzgeralda, który jest bohaterem serialu została ukradziona w całości przez jego zwierzchników. Zupełnie, jakby akcja nie rozgrywała się w USA, ale w Polsce.

Cały ten serial jest dęty, ale najciekawsze jest w nim życie Teda Kaczynskiego na studiach. Jako młody bardzo człowiek został on wybrany przez prof. Murraya, do eksperymentu psychologicznego polegającego w istocie na tym, by zdewastować psychikę słabych, ale bardzo zdolnych i wrażliwych studentów. Jeśli ktoś przyjrzy się fotografii wyobrażającej prof. Murraya, zorientuje się od razu z kim ma do czynienia. Z człowiekiem, którego Apacze zakopaliby w mrowisku za sam tylko wygląd. Murray najpierw uwodzi Teda, staje się jego przyjacielem, powiernikiem i spowiednikiem, a potem dewastuje jego wrażliwość i psychikę publicznie. Ponoć eksperyment ten miał na celu udoskonalenie metod łamania radzieckich szpiegów i był prowadzony we współpracy z CIA. To niezwykłe doprawdy, mam na myśli to łamanie radzieckich szpiegów. Trzeba było zniszczyć życie kilkudziesięciu studentów, jakby mało było dolarów w USA, albo mało akumulatorów, które można było podpiąć pod genitalia takiego szpiega. Ted już nigdy nie podniósł się po tym eksperymencie. I w zasadzie dziwne jest to, że nie pozwał Murraya i całego Harvardu. Przejdźmy teraz do Murraya, który w czasie wojny brał udział w innym z kolei eksperymencie mającym określić profil psychologiczny Adolfa Hitlera. Szefem projektu był twórca CIA Wiliam Donovan, człowiek, którego życiorys jest w mojej ocenie na 150 procent spreparowany. W wyniku tych badań nad Hitlerem okazało się, że Adolf jest gejem, bo wykazuje wiele cech kobiecych, nie sprawdza się jako mężczyzna, mówi per Bubi do Alberta Forstera, a poza tym w partii było zawsze wielu homoseksualistów. Słowem – Hitler to pedał, bo lubił ciastka. Po co było w ogóle wskazywać jakie preferencje ma Adolf? Tego nikt nie wyjaśnia. Cel mógł być tylko jeden – skompromitowanie go, ale sami dobrze wiemy, pamiętając polityków brytyjskich, że to nie są żadne kompromaty. Homoseksualizm może być kompromitujący dla kogoś takiego jak profiler Fitzgerald, albo Ted Kaczynski, ale nie dla mężów stanu. To jest zasada rządząca światem od czasów króla Artakserksesa, a może i dawniejsza. Być może badania Donovana i Murraya stoją u początku filozofii gender, która – wskutek ich intensywnego rozwoju – święci dziś triumf. Może tam właśnie przy tym Hitlerze, kryje się klucz do cudownego mnożenia płci i profili psychologicznych istot ludzkich. No, ale nie można dziś o tym wspominać, albowiem Hitler nie mógł być przecież gejem. Był wstrętnym prawicowym dyktatorem, który prześladował homoseksualistów i zamykał ich w obozach koncentracyjnych. Z wyjątkiem Bubiego rzecz jasna, no i Goeringa…

Hipoteza jaką można postawić po obejrzeniu tego serialu i przeczytaniu relacji z procesu Niewiadomskiego jest następująca: do sprawnego zarządzania społeczeństwem potrzebne są narzędzia, które emocje zbiorowe przeniosą na jednostkę i zmuszą tę jednostkę do czynu, który będzie oczekiwany przez dominującą na scenie politycznej siłę. Czyn ten stanie się dla owej siły pretekstem do zmiany postępowania wobec masy. Identycznie było z Niewiadomskim jak z Kaczyńskim. Tyle tylko, że Eligiuszowi pozwolono robić w sądzie co mu się podobało, albowiem każde jego słowo było kompromitacją ludzi przeciwnych Piłsudskiemu. Kaczynski zaś został, w swoim niewątpliwym geniuszu, zablokowany i powstrzymany przez układ, w który weszli sędzia, prokurator i obrońca. Ten ostatni, jak rozumiem bezprawnie. Ted jednak przyznał się i nie mógł potem złożyć odwołania do wyroku.

Tylko tyle różni te dwa procesy. Niewiadomski jest preparatem doskonałym. Mówi o swojej znajomości z generałem Sosnkowskim, podczas gdy gazety oskarżają go o zażyłość z gen. Hallerem. Wychwala socjalizm, jako ideowy ruch mający przynieść niepodległość Polsce, który został zawłaszczony i zniszczony przez Żydów. Od refleksji ogólnych przechodzi do szczegółowych, które uszczegóławia z każdym kolejnym zdaniem. Sąd mu na to wszystko pozwala, albowiem celem procesu jest skompromitowanie formacji ideowej, do której Niewiadomski nie należy. Podpina się pod nią jednak, jakbyśmy dziś powiedzieli, bo uważa, że wystarczą przeczucia i przemyślenia, by stać się liderem jakiejś formacji. Te same mechanizmy możemy obserwować i dzisiaj, za chwilę o nich wspomnę. Sąd pozwala Niewiadomskiemu na wszystko, pozwala mu nawet decydować o tym, jakie szczegóły postępowania są dla sprawy ważne, a jakie nieistotne. Na pytanie prokuratora skąd wziął broń, Niewiadomski odpowiada – to nie ma związku ze sprawą. I dalej zaczyna pieprzyć swoje. Prokurator zaś siada skarcony.

Powtórzę więc pytanie – kiedy rozpoczęły się i w jakich warunkach były prowadzone pierwsze eksperymenty psychologiczne, mające stworzyć nowe i nowoczesne narzędzia wpływu na społeczeństwo? No i kto te badania sponsorował. Jeśli idzie o Donovana i Murraya, sprawa wydaje się być czysta – ten pierwszy pracował w banku J.P. Morgana.

No, a poza tym wywody Niewiadomskiego, wskazują jasno na to, że był on gejem. Nie radził sobie z tym i budował coraz to bardziej skomplikowane systemy pojęć, w których sam siebie osadzał na stanowisku kluczowym i najbardziej wyeksponowanym. Rekompensując sobie brak zainteresowania ze strony istot, które go najbardziej inspirowały i pobudzały.

Popatrzmy teraz na to, co się dzieje współcześnie. Oto ksiądz Roman Kneblewski został usunięty ze swojej parafii, za to, że źle mówił o Ryszardzie Petru, ale w Bydgoszczy i w całej Polsce, prawica zyskała nowego, charyzmatycznego kapłana. Jest nim duszpasterz organizacji o nazwie Wojownicy Maryi, ksiądz Dominik Chmielewski. Dokonam teraz krótkiej analizy behawioralno-lingwistycznej wypowiedzi księdza Dominika, żeby wskazać, na czym polega jego istotna rola. Mówi ksiądz Chmielewski tak:

pandemia koronawirusa nie istnieje. Jest tylko częścią planu zniszczenia Kościoła przez szatana. – Żeby szatan mógł przeprowadzić swój zdemonizowany plan zniszczenia Kościoła, musi zniszczyć wpierw eucharystię 

Szatan nie może przeprowadzić zdemonizowanego planu, albowiem sam jest demonem i wszystko czego się tknie jest demoniczne z istoty. Nie potrzebuje do demonizowania żadnych przygotowań, ani gier wstępnych. To jest źle zbudowane zdanie. Poza tym, jak można zniszczyć Eucharystię? Ciało i krew Pana Jezusa, realnie obecne w czasie misterium mszy świętej można zniszczyć? Coś za dużo ciastek ostatnio chyba było u księdza Dominika na plebanii. Księdzu się wydaje, że jak ogłoszą pandemię x 10 to ludzie przestaną chodzić do komunii?

Teraz o wojownikach Maryi, celowo napisałem tę nazwę małą literą. Oto co o sobie piszą

Wojownicy Maryi piszą o sobie: „To Maryjna wspólnota męska, która zawiązała się podczas odbywających się cyklicznie otwartych spotkań formacyjnych dla mężczyzn, odbywających się w Lądzie nad Wartą. (…) Na spotkania organizowane przez Wojowników Maryi, zarówno ogólnopolskie, jak i regionalne, zapraszamy mężczyzn w wieku 18-50 lat”.

Pasowanie na Wojownika Maryi odbywa się w kościele. Ślubujący mężczyźni trzymają w dłoniach miecze, ok. metrowe, srebrne, ze zdobionymi rękojeściami. Podają miecz kapłanowi. Sami klękają na klęczniku, jedną rękę kładą na Biblii, drugą na krzyżu. Ksiądz macza miecz w wodzie święconej, potem kładzie go na prawym ramieniu wojownika, potem na lewym. Oddaje mu miecz, podchodzi kolejny mężczyzna.

Wojownicy Maryi składają też przyrzeczenie: „Przysięgam być wiernym aż do oddania całego swojego życia Jezusowi Chrystusowi, mojemu Panu i Zbawicielowi i całkowicie poddać swoje życie Maryi jako pierwszej damie mojego serca. Przyrzekam walczyć ze swoim grzechem, z głównymi moimi wadami i stawać się nieustraszonym w walce z szatanem i wrogami zbawienia. Przyrzekam bronić Kościoła katolickiego, najwyższych wartości życia chrześcijańskiego, małżeństwa i rodziny chrześcijańskiej. Przyrzekam stawać w obronie najsłabszych, szczególnie każdej kobiety, samotnej i wdowy i każdego dziecka. Przyrzekam być wiernym ojczyźnie mojej Rzeczypospolitej Polskiej i stać nieugięcie na straży jej tronu.

Na noszonych przez siebie czarnych koszulkach pod napisem „Wojownicy Maryi” mają herb z wizerunkiem Matki Boskiej i skrzyżowanymi dwoma mieczami. Pod nim jest hasło „Only4Men”

Jak widzimy od czasów kiedy Wiliam Donovan i Henry Murray zastanawiali się nad tym, jak wykorzystać propagandowo rzekomy homoseksualizm Hitlera, zmieniło się niewiele. Zabawa pod nazwą „zbierzmy wszystkich wariatów w jednym miejscu, dajmy im jednakowe ubrania i przywódcę, który wymusi na nich czyn”, trwa w najlepsze. Różnica jest taka, że wskutek rozwoju nowoczesnej psychologii, a także wprzęgnięcia w jej rydwan charyzmatycznych duchownych, władza może realizować te projekty w wymiarze nie tylko jednostkowym. Może nawet ogłosić nabór do jednej czy drugiej organizacji, a potem – kto wie – turnieje w siłowaniu się na rękę, których celem będzie wyłonienie człowieka z największą ilością deficytów i ograniczeń. Tego się oczywiście wykreuje na przywódcę.

Na dziś to tyle, nie chcę Was zanudzić.

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/proces-eligiusza-niewiadomskiego/

  56 komentarzy do “Eligiusz Niewiadomski był gejem”

  1. Szantażowanie gejów to sam cymes, zwłaszcza jak jakiś biskup w Londynie lub Lublinie się się trafi ☺

  2. Na postawione we wstępie pytanie o cel badań w psychologii odpowiada film Krzysztofa Zanussiego „Iluminacja”, nagrodzony w Koszalinie oraz praca „Rozum i iluminacja” Stanisława Judyckiego, intelektualisty z KUL/UG.

  3. ilość wykrywanych zaburzeń jest wprost proporcjonalna do ilosci psychologów, coś muszą robić wszyscy po tych studiach psychologicznych. mam następujacy obraz psychologa, kolega na studiach powiedział mi tak (studiowaliśmy razem na uczelni technicznej): ciekawe ilu z tych co idą studiować psychologie chce się sama wyleczyć? czy na psychologii jest wdrozony mechanizm odsiewania „biednych z deficytami” którzy tylko idą po to aby się samoleczyć, ci z deficytami są idealni do testowania inżynierii przez starych psychologów bez deficytów, ale wiedzacych po co ta psychologia jest.

  4. habilitacja, która zrozumiało tylko 5 uczonych – ciekawe, tyle lat minęło, czy ktoś już zawłaszczył i zdyskontował tę pracę , czy jeszcze to dzieło czeka w archiwum … ?

    poszukam w wiki jaki był temat habilitacji … może skumam

  5. Największy cymes, jak szantażują inni geje

  6. coś jest na rzeczy z tym samoleczeniem, sąsiadka dermatolożka, właśnie dlatego wybrała taką specjalizacją, żeby sobie samej pomóc

    no ale mnie tknęła nie wykorzystanie psychologiczne jednostek nie przystosowanych, czy jak je tam nazwać, tylko  ta wysoce zaawansowana praca naukowa Teda

    Tak sobie pomyślałam, że Einstein miał szczęście, że się wcześniej urodził i itd, ale zaraz przypomniało mi się że w którejś wrażej gazecie czytałam że Einsteinowi pomogła w byciu genialnym, rodzina jego żony, którzy to teściowie i żona zajmowali się problematyką, na której wypłynął tylko on jeden.

  7. Tu nie chodzi o zaburzenia, ale o wskazywanie normy

  8. co robią psychologowie ? – biorą 160 zł za godzinę,

  9. 60 letni profesor specjalizujący się w  psychologii osobowości, spotyka studenta, który jest   genialnym matematykiem i włącza studenta do projektu psychologicznego , w efekcie którego może być zdewastowana psychika studenta. ryzyko jest. I dewastacja zostaje wykonana.

    Dlaczego ? po co?, cel dewastacji ?

  10. Ja myślę, że to nie jest ważne, ponieważ każdy chce się wyleczyć. Lub też samo-wyleczyć. Ważna jest wiara tych ludzi, że wyleczenie nastąpi, czyli wiara w psychologię taką, jaką się nam przedstawia. Czyli w dokładnie odwrotną do tej, o której pisze Gospodarz. Wszyscy psychologowie to społecznicy, altruiści, którzy po prostu nieźle zarabiają. To jest układ idealny i nie ma w nim żadnej sprzeczności. Zapewne w niedalekiej przyszłości wizyty u psychologów będą obowiązkowe, a oni sami staną się urzędnikami państwowymi, w związku z czym ich zarobki spadną. Jednak oni i tak się będą cieszyć, że pod strzechy naszych głów niosą kaganek iluminacji.

    Różnica między spowiedzią a wizytą u psychoterapeuty jest taka, że w pierwszym przypadku ksiądz mówi: ja odpuszczam tobie grzechy. W drugim przypadku terapeuta mówi: to zrozumiałe. Znika więź osobowa i odpowiedzialność, choć tyle się o nich mówi. W pierwszym przypadku człowiek staje się członkiem grupy, która spotka się z Bogiem. W drugim przypadku człowiek staje się członkiem grupy, która ma problem.

  11. Psycholodzy wykonują czasami bardzo pożyteczną pracę. Kiedyś u nas w pracy przebadali wszystkich pracowników pod kątem cech osobowości i te obserwacje w postaci obszernych raportów, które dostaliśmy były bardzo trafne.

    Ciekawy był eksperyment z małpami Stephensona

    https://michalpasterski.pl/2012/11/malpy-drabina-i-banany/

    Masny skomentował to na YT na przykładzie covid i maseczek, bo wiele osób nosi i nie wiedzą, dlaczego.

    Z własnych obserwacji, starszy pracownik na kwaterze, z której korzystaliśmy we dwóch stawiał doniczkę ze sztucznym kwiatem zawsze na oknie, a ja po sprzątaniu stawiałem ją na regale, bo na oknie przeszkadzała i zasłaniała światło.

    Dopiero potem zrozumiałem, dlaczego kolega stawia roślinę na parapecie przy oknie, chociaż taki sztuczny kwiat nie potrzebuje światła, ale nie próbowałem tego tłumaczyć koledze. Nie jestem psychologiem, a on był większy i silniejszy.

  12. Pan przychodzi na ten blog lansować swoich idoli ze skrajnej prawicy medialnej, prawda? Już któryś z kolei raz się pan na jednego z nich powołuje. Powtórzę jeszcze raz – wywalę pana

  13. Proponowali temu gościowi wielokrotnie, żeby wstąpił do loży masońskiej, ale się nie zgodził.

    Pod Lądem jest największa w Polsce biblioteka masońska, a takie stowarzyszenia rycerskie przy kościołach często mają inklinacje masońskie.

    Wystarczy, że ktoś przeczytał kilka książek o zwyczajach i rytuałach masonów i już może zakładać swoje własne stowarzyszenie, któremu będzie przewodzić.

    Największą siłą homoseksualistów i każdego stowarzyszenia jest organizacja, (hermetyczna i opierająca się na wtajemniczeniach).

    Kościół katolicki ma problem, bo właściwie każde współczesne państwo jest taką organizacją, więc nie może wystąpić przeciw całemu światu, a z drugiej strony powinien ogłosić, jakie normy powinna spełniać władza i organizacja państwowa z punktu widzenia nauki Kościoła.

  14. Polskie Towarzystwo Psychologiczne i pokrewne mu Towarzystwo Seksuologiczne spełnia absolutnie wszelkie warunki, żeby przygotować dla nich stosy, chociaż na pewno jest tam wiele osób uczciwych albo niezorientowanych.

  15. Też mam wrazenie, że z tymi wojownikami Maryi jest coś trefnego. Proszę, oto ślubowanie żołnierzy Chrystusa (to jest ta sama grupa, co wojownicy).

    https://www.instagram.com/p/CD9awEfHf0u/?igshid=yaaba0yx2fi0

    A tu jest profil jednego z charyzmatycznych przywódców.

    https://instagram.com/pawel.jaworski.50?igshid=1nv6k7h74jm4j

  16. Charakternik jest bohaterem Nienackiego albo Radoryskiego, ergo istnieje.

  17. Einstein to naukowy celebryta, genialnie plagiatujący innych, wylansowany i wsparty przez cesarza Wilhelma w celu pognębienia żabojadów   ☺

  18.   (Władza ) „Może nawet ogłosić nabór do jednej czy drugiej organizacji, a potem – kto wie – turnieje w siłowaniu się na rękę, których celem będzie wyłonienie człowieka z największą ilością deficytów i ograniczeń. Tego się oczywiście wykreuje na przywódcę.”

    Pisała o nich „Niedziela”. Znani są z publicznego odmawiania różańca.

    Zastanawiam się, czy nie jest tak, że katolicyzm kojarzy się już nam tylko ze starszymi paniami, które mają zwyczaj odmawiać różaniec, albo z ks. Bonieckim i oczywiście pierwszym nadwornym katolikiem Terlikowskim?

  19. Mi się katolicyzm kojarzy z królem Ludwikiem IX. Nie wiem jak tam reszta…deficyty nie interesują mnie z istoty

  20. Czy może być coś piękniejszego, niż publiczne odmawianie różańca?

    A jednak ich wyrazistość jest trochę zbyt wyrazista, ich postawa trochę zbyt postawna, ich poglądy trochę zbyt klarowne, ich prawdziwość trochę zbyt nieprawdziwa.

    Sam sobie odpowiem: od publicznego odmawiania różańca lepsze jest po prostu odmawianie różańca.

  21. Hołownia ma duże szanse na wygraną w zawodach. Nagle wpadł na to, że chce monitorować procesy legislacyjne „w tym kraju” i to będzie jego nowe hobby, jak dla innych żeglarstwo albo zbieranie grzybów.

  22. Ludwik IX od miecza nie stronił. Był świętym królem rycerzem. Daleko mu było do pogańskiego pacyfizmu. W jego czasach duchowni nosili miecze.

  23. On na to wpadł ? Szczerze mnie pan zadziwił.

  24. No jasne, wszyscy do kruchty.

    Kiedyś byłam na spotkaniu z czerwonym Marszałkiem Senatu, zadałam mu pytanie, to tak się wściekł, że zaczął mnie do kruchty posyłać.

  25. Wydaje mi się, że jest przedstawiany jako konserwatysta i katolik, który „jest akceptowany przez Zachód”, no to dla wyborcy prawicowego nie ma lepszego kandydata, bo Konfa stara się od wielu lat, ale oni są „kontrowersyjni”.

  26. Tak to jest, że jeden dostaje zakaz wykonywania zawodu, posługi kapłańskiej, a ktoś inny dostaje kluczyki do nowego auta, dom, bo „czuje się związany z Polską”, choć po polsku ani be, ani me i przebywa tutaj po raz pierwszy, turystycznie.

  27. „dla wyborcy prawicowego nie ma lepszego kandydata|”  – zgrozą powiało. 

  28. „jeden dostaje zakaz wykonywania zawodu” – myślę, że którzy do tego doprowadzili gorzko żałują… 

    https://www.youtube.com/watch?v=9n-6fbHENUc

  29. Tokaj na stole…

    Bardzo ważne i zacne przypomnienie.

  30. Kondycja państwa jest dzisiaj taka, że jak ktoś jest przejazdem, ale nagle „poczuje się  Polakiem” gość z Izraela czy z Ukrainy, to minister już biegnie do niego z paszportem na poduszce i namiarami do adwokatów zajmujących się restytucją mienia albo prawami człowieka.

    A Polak cóż… maska na twarz i do roboty!

    Zatem przypominanie, czym było państwo albo królestwo w dawnych czasach to jest postępowanie wbrew wszelkim aktualnym zasadom i temu, czego uczą teraz w szkołach.

  31. No nareszcie ktoś na szeroko rozumianej prawicy ostrzega, że wszyscy narwańcy to albo wariaci albo agenci – często jedno i drugie, mający skompromitować ideę – powiedzmy Kościół, bo tam jeszcze przez różnego rodzaju ograniczenia obyczajowe trzyma na wariatów i agentów nakłada się jeszcze kilka dewiantów – i rozgrabić majątek, a wszystkich normalnych katolików najlepiej napiętnować i opodatkować.

    Na netflixie jest też Mindhunter – fabularyzowana opowieść skąd się wzięło Biuro Analiz Behavioralnych. I tam akurat idą w wątek, że wszystkie te zbrodnie to są fiksacje seksualne.

  32. Nie o tokaj mi szło a o szablę, srebrną szablę…

  33. Masówka średniego wykształcenia i nacisk na zdawalność powoduje, że wygląda to tak jak wygląda. Osobiście jestem przeciwniczką tego całego przymusu szkolnego.

  34. Ted Kaczynski byl ofiara programu MK Ultra. W sklad tego projektu wchodzilo 149 indywidualnych projektow realizowanych na ponad 80 instytucjach akademicko badawczych w USA i Kanadzie.

  35. Też tak myślę. Tacy ludzie jak Skinner, Sapiro a następnie słynny Callan- to ludzie wojska. Oni nadawali ton w świecie nauki.

    Poglądy to mniej więcej: ” zachowania zwierząt (również człowieka) są efektem ich warunkowania(w środowisku życia lub w warunkach laboratoryjnych. Stwierdził, że ludzka wolna wola nie istnieje – człowiek może być uważany za „operatora”, realizującego program przekazany mu w procesie warunkowania”.

    Klatka Skinnera https://pl.wikipedia.org/wiki/Klatka_Skinnera

    Któż z Państwa nie uczył się angielskiego metodą Callana:)?

  36. Przymus może nie jest zły, tylko szkoła beznadziejna.

  37. a mnie ostrożnością napawa ta eliminacja wybitnie uzdolnionych, jakoś to mnie zastanawia choćby z powodu trzech nazwisk: Mościcki, Jacek karpiński,  czy Sylwester Kaliski, który zginął w powiedzmy dziwnym wypadku samochodowym.

    zaraz po wojnie na PG studiował mój wujek i wiem od niego, że kuzyn b.prezydenta polski  – też nazwisko Mościcki, był tam profesorem i zajmował się geochronologią, opublikował swoje pomysły (lata 50-te) dotyczące pomiaru wieku skał i nic w kraju opatentować nie mógł, a po jakimś czasie były nagrody Nobla z tego zakresu, być może nagrody wynikały z równoległych badań, ale jednak Polak publikował pierwszy ,  a z prestiżowej  nagrody światowego znaczenia był wyeliminowany, czy nie podobnie z rynku konstruktorów komputerów był wyeliminowany  –  Jacek Karpiński

    tak jakoś z eliminacją z grupy uzdolnionych matematyków kojarzy mi się Ted Kaczyński

    chyba coryllus kiedyś też pisał zdziwiony wyborem chemika Ignacego Mościckiego na prezydenta, zamiast pozostawieniem go w chemii, bo dużo by zdziałał w tym obszarze – może źle pamiętam, czy to była opinia coryllusa, ale jakoś tak ….

  38. Metoda Callana jest dobra.

    Ma Pani całkowitą rację i oni mieli prawo robić to wszystko, bo przyjęli jakieś założenie, że byt kształtuje świadomość i realizowali badania zgodnie z tym założeniem.

    W łonie Konfederacji toczy się bezsensowny spór o znaczenie wolności

    https://m.youtube.com/watch?v=Qq7prrvp1B8

    Ten spór jest bez sensu, bo obie strony nie mają racji. Dla liberałów wolność to jest granica wytyczona przez zbiór obcych nosów.

    Rację mają tomiści.

    Mieć rację to znaczy uznawać, że ratio istnieje. Ci, którzy zakładają, że ratio nie istnieje, z definicji nie mają racji.

    Spory, w których dwie strony nie mają racji, np. komuniści i antykomuniści, faszyści – antyfaszyści odbywają się w sferze poza ratio. Można to poznać po tym, że zdanie i zaprzeczenie zdania jest fałszywe albo bez sensu.

    Dlatego nie da się prowadzić sporu albo dysputy ze stroną, która nie uznaje istnienia ratio. Taki spór nie ma sensu i prowadzi donikąd.

  39. Niepodległość po roku 1918 można scharakteryzować jako gwarancję bezkarności dla ściśle określonej grupy osób i idei. Podobnie tak zwana wolność po roku 1989 jest w istocie gwarancją bezkarności dla konkretnych osób i idei, np. dla Wałęsy i jego rodziny, Trzaskowskiego i tym podobnych. Każdy, kto wychodzi poza obszar gwarancji musi zostać zlikwidowany – Narutowicz, Kaliski, ks. Popiełuszko, redaktor Jacek Międlar.

    Na szczęście ten system dogorywa, doszedł do jakiegoś kresu. Takie mam przeczucie.

  40. Nie tylko naukowcy ale takze ludzie jak Aldous Huxley (jego ksiazki nie byly warning ale programem do realizowania)….:) Oczywiscie MK Ultra byl czescia operacji „CHAOS”

  41. A czego pan się nauczył metodą Callana? Moim zdaniem to marketing, żeby się zwróciły koszta za badania wojskowe

  42. Tak a Narutowicz mógł budować elektrownie wodne bo w Szwajcarii doskonale mu to wychodziło ☺

  43. Chcę powiedzieć przez to, że mit niepodległości państwa polskiego w latach 1918-39 został stworzony wokół osoby Naczelnika i był uzasadniony możliwością używania flagi biało- czerwonej, śpiewania piosenek. Co więcej, możliwość korupcji i stosowania immunitetu jest odbierana, jako atrybut wolnego, niepodległego państwa.

    Obiektywnie II RP nie była niepodległa, tylko podlegała regulacjom na innym poziomie, którego nie dostrzegamy, podobnie jak III RP.

  44. Metodę Callana odkryłem niezależnie i stosowałem przy nauce języka hiszpańskiego, a zetknąłem się z nią podczas nauki angielskiego u Stanisława Kaczmarskiego – kolegi L. L. Szkutnika.

    Obecnie stosuję metodę Callana (albo, można powiedzieć, moją własną) do nauki języka węgierskiego.

  45. Do metody Callana potrzebny jest bardzo dobry prowadzący. Młodzi ludzie po studiach nie mogą uczyć metodą Callana.

  46. Karpiński poległ z mikrokomputerem, ale zdaje się, że nie do końca był czysty i grał z wywiadem komuszym.

    Polska nauka dokonała jeszcze takiego wyczynu – niewidzialny bombowiec F117 zestrzeliła w Jugosławii sowiecka rakieta namierzona przez czeski radar sterowany  przez polski komputer Rodan, militarną wersję Odry.

    Cala polska elektronika była dość mocna i regularnie rozwijała się, obecni młodzi pasjonaci komputerowi są zdziwieni, że takie rzeczy działy się w Polsce na takim poziomie.

  47. Dobry prowadzący może zdziałać cuda 🙂

  48. Zawsze jest to mit wolności, takiej wolności małżeńskiej, gdzie za zerkanie na boki można otrzymać sankcje 🙂

  49. Teraz taka gwarancja potrzebna jest Baćce, zapomniał zamówić w Black, Red, White okrągłego stołu, a Ciechanowska nie jest chyba jego skrycie protegowaną wychowanką?

    Czyżby poczciwiec nie miał wariantu B?

    Ja bym mu zapewnił tytuł Wiekiego Księcia, albo przynajmniej hetmana koronnego, ale na razie nie mam takich uprawnień.

  50. Chyba prof.Meissner nie bedzie pana lubil:),bo jest glownym krzewicielem teorii Einsteina dla mas(procz ludzi na wydziale fizyki teoretycznej,oczywista.)W swoich wykładach nie wspomina o pomocnym ramieniu cesarza Wilhelma. ?

    Ale,ale.. z dawnych czasów przechowuję czule, blisko serca dwa cytaty.

    Pierwszy od prof.matematyki Hermana Minkowskiego, giganta w swojej dziedzinie,którego studentem był Einstein.

    .Kiedy Albert dostal Nobla ,Minkowski powiedzial: ” To ogromne zaskoczenie,bo za swoich studenckich lat Einstein był leniwy jak pies. On się w ogóle nie przykładał do matematyki”..

    Na co Albert nie pozostał obojętny strzelając w stronę Minkowskiego tak oto:

    „Od kiedy matematycy wkroczyli do teorii względności,sam już jej nie rozumiem”…

  51. Poczciwiec to on nie jest…  z tytułami też bym poczekała. To dusza sowiecka.

  52. Masz rację, to się poznaje po kształcie czapek wojskowych 🙂

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.