sie 312014
 

Jak już pisałem mam w domu kilka książek Andrzeja Nowickiego. On są, wszystkie naraz i każda z osobna niesamowite. Jest książka o bankowości watykańskiej, jest o Giordano Bruno, jest o inkwizycji i Vaninim. Jest też o tych nauczycielach, którzy Nowickiego ukształtowali i uczynili go wartościowym człowiekiem.
W czasach kiedy Andrzej Nowicki zdobywał najwyższe laury państwowej nauki, kiedy pisał, publikował i pokazywał się publicznie, trwała cały czas w państwie ludowym uporczywa praca nad wychowaniem nowego człowieka. Wychowaniem w duchu patriotycznym rzecz oczywista. Pisano broszury, ulotki, instrukcje o tym jak powinien zachowywać się prawy obywatel wolnego i szczęśliwego kraju. Zagrożonego co prawda wojną atomową, ale przez postawę jego mieszkańców nie tak łatwego przecież do zawojowania. Cała ta, nie waham się użyć tego słowa, praca u podstaw, sprzęgnięta była z dziełem Andrzeja Nowickiego i dziełem innych wychowawców narodu w trudzie i znoju wykuwających wizję państwa i wiernych mu obywateli. Tak wyglądała narracja patriotyczna lat powojennych, sześćdziesiątych i początku siedemdziesiątych.
Wszyscy się z niej śmialiśmy i wszyscy wiedzieliśmy, że nie o to chodzi, o czym nam gadają, ale o pieniądze, które biorą bokiem za to gadanie. Każdy był świadom sytuacji, od dróżnika na kolei do ministra transportu. Nikt nie wierzył w przyjaźń ze Związkiem Radzieckim ani w inne przyjaźnie, w coś jednak wierzyliśmy. W co? Większość wierzyła w Zachód. W naszym mieście wiara w Boga była na drugim miejscu. Wierzyliśmy w Zachód, w zachodnie samochody, w zachodnie rakiety i inne zachodnie rzeczy, które ładnie pachniały, jak mydło „zielone jabłuszko” dla przykładu. Z wiarą w Boga był kłopot, bo musiała być ona okupiona jakimiś wyrzeczeniami, a mało kto z nas był skłonny do jakichkolwiek poświęceń, no chyba, że pod przymusem. I tak to jakoś szło. Patriotyzm pompowano nam do głów bez przerwy i był on rzecz jasna kojarzony z wojskiem. Nie wiem jak gdzie indziej, ale w naszym mieście nie mogło być inaczej. Patriotami byli żołnierze. I właściwie tylko oni. Reszta miała ich podziwiać i klaskać. Po wojsku, na drugim miejscu szła w tej narracji patriotycznej partia, a potem Związek Radziecki, albo na odwrót, nie ważne. W tej narracji, jak w każdej innej występował oczywiście wróg. Byli nim imperialiści, Amerykanie oraz Kościół. Kiedy ja byłem dzieckiem, z tym Kościołem było już trochę łagodniej. No i zaraz wybrali papieża Polaka, więc wrogość wobec Kościoła została zepchnięta gdzieś na dalszy plan.
W latach panowania Gierka narracja patriotyczna zmieniła się nieco i do głównych bóstw wielbionych przez tłumy partyjnego aparatu dokooptowano jeszcze jedno – festyn. I tak to się ciągnęło do strajków i Wałęsy i stanu wojennego. Wtedy jak pamiętamy zmieniło się wszystko i to co do tej pory podawane było jako święte, poleciało na łeb z cokołu. Na nim zaś stanął Wałęsa Lech z taflą styropianu w rękach i powiedział – „Terasz my”. Narracja patriotyczna zmieniła się dramatycznie, wszyscy, albo prawie wszyscy słuchali zdartych kaset z piosenkami tych różnych bardów, których nazwisk nie chce mi się nawet wymieniać. Synowie i córki sekretarzy partyjnych nosili w wielkich miastach ulotki schowane pod paltem i rozglądali się nerwowo czy ich czasem ktoś nie śledzi. Posadzono kilkanaście osób, a ci, którzy nie mieli znajomości w wojsku, milicji czy partii dostali porządnie po tyłku. Kilka osób zabito, ale głównie księży. Bo oni mieli najmniejsze pole manewru jeśli idzie o patriotyzm. Mogli gadać tylko o tradycji albo Matce Bożej, a tę chwilowo zawłaszczył Wałęsa, więc księża nie byli aż tak bardzo potrzebni.
Był to właśnie ten moment kiedy patriotyzm połączono z wiarą, ale głównym jej kapłanem nie został Jerzy Popiełuszko, a Wałęsa Lech. To ważny szczegół, bo mówi nam on o tym jak się wzmacnia przekaz patriotyczny, nie zmieniając jednocześnie jego istotnej funkcji. Robi się to za pomocą symboli wypreparowanych z właściwego im otoczenia i wetkniętych w klapę jakiegoś buca. W tym samym czasie co Matka Boża w klapie, na odpustach pojawiły się breloczki z papieżem na jednej stronie i gołą Samantą Fox na drugiej. Myślę, że obydwie te zagrywki korespondowały ze sobą silnie. Pamiętam też to ogłupienie, które kazało ludziom bronić Matki Bożej w klapie Wałęsy jak niepodległości. Tak właśnie, jak niepodległości. I każdy kto wyrażał na ten temat jakieś krytyczne uwagi był czerwonym pająkiem i zdrajcą, a do tego wielbicielem spawacza. Ja byłem mały więc się nie odzywałem kiedy starsi rozmawiali.
Ów sojusz Kościoła z tymi drugimi, przeciwko komunistom, przetrwał chyba tylko do trzeciej wizyty papieża w Polsce. Potem narracje patriotyczne się rozjechały i szły od tego momentu już dwutorowo. Jedni byli zwolennikami tak zwanej tolerancji czyli rozwijali twórczo patriotyzm Gierka minus przyjaźń ze Związkiem Radzieckim, która zastąpiona została filosemityzmem, a drudzy próbowali przytulić się do Kościoła, choć ten nadal stawiał jakieś tam wymagania, nie tak wysokie, jak w czasach kiedy byłem dzieckiem, ale jakieś jednak stawiał. W tym drugim obszarze wykształciły się dwa nurty patriotyczne, jeden związany z tradycją II RP, a drugi uniwersalny, który za Polaka uważa każdego kto tu mieszka, nie zachowuje się w sposób skrajnie idiotyczny, zachowuje przykazania i chodzi do Kościoła. Nurt związany z II RP, kultywowany przez ludzi, którzy II RP na oczy nie widzieli, a jej historię znali i znają w sposób dalece powierzchowny, był w istocie wzbogaconym o inne nieco gadżety patriotyzmem komunistów powojennych, którzy domagali się bezwzględnej lojalności oraz składania hołdów tym swoim bożkom w mundurach. I tym pozostał do dziś. Nie ma żadnego przymusu jeśli chodzi o uprawianie tego kultu, ale zestaw paramentów doń potrzebnych zawsze jest pod ręką. Mamy więc zardzewiałą szablę pradziadka, podzwaniającą uzdę siwego wałacha o imieniu Lord (co za idiota wpadł na pomysł, żeby wałacha nazwać Lord), mamy też kultową narrację czyli zwroty takie jak „chorzy na Polskę” i podobne. Oczywiście nigdzie w całej tej upiornej mszy nie pojawia się słowo własność, bo też i ono jest kluczem to rozszyfrowania tego przekazu. O ile komunistom chodziło o to, byśmy poszli gdzieś tam umierać za ideały internacjonalistyczne skuszeni wizjami patriotycznymi, on tyle ci dzisiejsi komunistyczni patrioci chcą nas pochować na miejscu, (jedna korzyść, że nie trzeba będzie nigdzie chodzić), a jak mogiłka porośnie to teren zniwelować i sprzedać pod „Biedronkę”. W tym nurcie bardziej uniwersalnym pojawili się u samego jego zarania tak zwani konserwatyści, ludzie spokoju, namysłu i głębokich refleksji. Byli oni wszyscy jak jeden wychowankami Henryka Krzeczkowskiego, komunistycznego gangstera i pederasty, który w latach siedemdziesiątych przygotował dobry grunt pod kolejne zawłaszczenia symboli religijnych i religijnych znaczeń. Tak to bowiem było z tymi narracjami patriotycznymi, że on się zgrywały niesłychanie szybko, albowiem ich fałsz demaskowany był przez ludzi w praktyce dnia codziennego, poprzez stosunek do własności i do Kościoła. Czerwoni macherzy od PR, tacy jak wspomniany Krzeczkowski, czy też Nowicki, czy uczniowie wymienionych latami całymi budowali tak zwane środowiska. One zaś miały potem, idąc jak torpeda na cel burzyć coś w naszych głowach lub wywoływać tam wizje fałszywe. I wyobraźcie sobie nie nic nie mogę wytłumaczyć ludziom, nawet inteligentnym, że jak się weźmie kubek wody z szamba i ją zagotuje to ona się nie zmieni od tego w „Muszyniankę”. Dalej będzie wodą z szamba tyle, że gorącą. Nie można bazując na tekstach i przemyśleniach uczniów Krzeczkowskiego budować sobie wizji kraju, narodu czy czegoś tam, a już na pewno nie można na tej podstawie osądzać (dobrze czy źle) Kościoła. No i wypowiadać się o własności rzecz jasna. Byłoby to możliwe, ale dopiero po wcześniejszym odcięciu się od tegoż Krzeczkowskiego i wywaleniu go na śmietnik, razem z jego przemyśleniami, książkami i starymi zdjęciami w mundurze.
Jak się w to wszystko wpisuje premier Tusk z tą swoją nominacją. A to się dopiero okaże. Nie wiemy dlaczego on został na to stanowisko powołany, ale doświadczenie podpowiada nam, że trzeba było kogoś wrobić, bo idą ciężkie czasy. Pytanie w co wrobić? Czy w podział Ukrainy, czy może w wyprowadzania Brytyjczyków z Unii, czy w jakiś inny projekt, a w grę może wchodzić wszystko łącznie z zamknięciem tej całej budy z napisem UE i uroczyste przyłączenie Polski do cesarstwa, co odbędzie się oczywiście w Gnieźnie, w którym Komorowski odegra Bolesława Chrobrego, Tusk, któregoś z biskupów, Merkel będzie cesarze Ottonem. Gdzie wówczas będą księża spytacie? Już Wam mówię – w więzieniu. Za to supermarketów przybędzie z pewnością.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl jeszcze tylko dziś mamy wielką sierpniową promocję Baśni, dwa tomy w cenie jednego.

  32 komentarze do “Ewolucja narracji patriotycznych i jej konsekwencje”

  1. Tusk nie chciał zostać prezydentem nieistniejącego państwa ale Pani każe, sługa musi 😉

  2. Wcale nie powinienieś sie spodziewac, że coś tym ludziom wytłumaczysz.
    Sama to wiele razy przerabiałam w rozmowach . Już przestałamm……

    Przestałam , kiedy stał się dla mnie zrozumiały mechanizm który od pokoleń w ludzkich głowach działa…. Pewnie nalezało by go tu dokładniej opisać,,, ale ja po kilku latach rozmów już zwyczjnie nie mam siły do tego tematu ………

    Ludzie chca świetego spokoju ,, nie chcą nic wiedzieć.. .. nic … bo to ich zdaniem niebez[pieczxne …..

    Pisałam tu dos już dawno o tyum co zalinkował 2 dni temu FILOSOFz RGR u …. nikt nie zwrócił uwagi …. Wiosną przxyszedł tu bloger A-TEM … i przy[omniał o tamtym mim wpisie …

    nikt nie kojarzxtył ….

    Teraz filozpof to wrzucił i znowu cisz …

    Taki jest los kazdej sensownej informacji mogącej poszerzyć wioedzę…

    PIszesz o ekonomicznych aspektach i podtekstach … a wręcz mocy sprawczej ….w histori….

    Ludzie czxytaja , przychodzą tu do Ciebie po to ???? czy po co ?????

  3. <>
    Wygląda na to że pacynka dostanie brudną robotę do odwalenia… bo gentlemanom nie wypada.

  4. A Pan znowu przy niedzieli… Czy Pan wiem, co będzie robił w czyśćcu? Ja Panu powiem: będzie Pan czytał te niedzielne wypracowania, a następnie robił to, co powinien był zrobić zamiast je pisać. To tytułem upomnienia eschatologicznego płynącego z miłosierdzia, a nie z zawiści.

    Wypracowanie ogólnie dobre. Jedno tylko się do Waszmości przylepiło: narracja. Ten wytrych robi ostatnio furorę, podobnie jak nieodmienianie przez przypadki nazwisk nie kończących się na -ski i -cki w pismach urzędowych, sądowych, intencjach, wypominkach i zapowiedziach oraz przez obrzydliwie niedouczonych pracowników infolinii wszelkiej maści. A, zapomniałbym, bo i o tym była mowa: w TV Trwam i RM również nie odmieniają. Pobożne nieuki.

    Zatem łyknął Pan bez refleksyjnie (to do pana niepodobne) razem z tymi głąbami redaktora, których Pan – słusznie – krytykuje, i tak już pozostanie? Panie Maciejewski, będzie Pan narrował?

    Jeśli chodzi o Donka, to on ma status ścierki uniwersalnej. DONEK SzmataMultupurpose® – wytrze wszystko.

  5. Gdzie wówczas będą księża spytacie? Już Wam mówię – w więzieniu.
    Nie jestem tego taki pewny – jakoś Nycz reszta ładnie rozmawiają z Bronkiem I Gajowym .

  6. Robota Tuska na nowym stołku polega na udzielaniu głosu. Sam Tusk ma siedzieć cicho ( z racji neutralnej pozycji stołka) i przyjdzie mu to łatwo, bo ani angielskiego, ani francuskiego nie zna.
    Tusk, jako wychowany w niemiecko-języcznej rodzinie nie rozumie niuansów języka polskiego, czego konsekwencją będzie nierozumienie tekstów tłumaczonych na język polski przez dobrze wykształconych tłumaczy. Tusk i jego ferajna dała próbkę umiejętności językowych przy kolacji u Sowy. Wygląda na to, że nieuctwo Tuska jest jest jedną z ważniejszych zalet w jego karierze.
    Przemyślenia Coryllusa na temat takiej czy innej narracji nie są dostępne dla większości przedstawicieli polskiej tzw klasy politycznej. Stan ten jest osiągnięciem wytężonej pracy Żydówek zatrudnionych do pisania podręczników historii dla polskiej dziatwy. Mężusie owych Żydówek zadbali wcześniej o to, aby kompetentni w tym zakresie ludzie mówiący płynnie i bezbłędnie po polsku wylądowali daleko za Uralem lub w trybie przyspieszonym stanęli przed Sędzią Najwyższym.
    I znów: trzeba zacząć od przedszkola. Dzieci trzeba uczyć matematyki ( w tym logiki, która w pewnym stopniu kompensuje nieobecność języków klasycznych). Wszystko zaczyna się od umiejętności krytycznego, analitycznego myślenia. Bez tego nie ma „narracji”.

  7. Narracja jest słówkiem modnym, nadużywanym ta, gdzie należałoby użyć słów takich, jak:
    historia,
    opowiadanie,
    ciąg wydarzeń lub zdarzeń,
    relacja (w sensie sprawozdania),
    sposób przedstawiania zdarzeń,
    wyjaśnianie czegokolwiek, interpretowanie
    gawędzenie,
    rozmowa,
    uzasadnienie jako część pisma procesowego (tak pewien debil w prokuratorskiej todze nazwał moje uzasadnienie zawarte w jednym z pism)
    komentowanie
    analizowanie

    To z pewnością nie wszystkie pojęcia o rozmaitych zakresach semantycznych, które próbuje się zastąpić jednym wytrychem językowym. To jak z tym „słówkiem dokładnie”, znakiem rozpoznawczym odmóżdżeńców wszelkiej maści. Stawiam zakład, że niezadługo puszczenie pawia lub bąka też będzie nazywane narracją.

  8. Parnickiego zacząłem czytać w liceum. Sam nie wiem dlaczego; nie było obowiązku.
    Dzięki niemu zrozumiałem, że jest więcej niż jedna interpretacja historii. Zdarzyło mi się później powiedzieć, że Sobieski był durniem idąc z „odsieczą pod Wiedeń”. Dzisiaj widzę to jeszcze inaczej.
    ……..
    Warto zacząć od podważenia każdej tzw prawdy. To właśnie dzieje się na tym portalu i warto to to przeczytać. Mniejsze ma znaczenie, czy jest się za, czy przeciw. Chodzi o metodę.

  9. Ma Pan absolutną rację, bo puszczenie pawia jest etapem narracji. Zaczyna się opowiadaniem ciekawych historii, ciągu wydarzeń lub zdarzeń. Relacja ( w sensie sprawozdania) jest ułatwiana spożyciem pewnej ilości alkoholu, dzięki czemu sposób przedstawiania zdarzeń, wyjaśnianie i interpretowanie czegokolwiek nabiera charakteru przyjemnej rozmowy, gawędzenia. Przekroczenie dopuszczalnego stężenia alkoholu we krwi
    ( o co podejrzewam debili w prokuratorskich togach) prowadzi do analizowania spraw nieistotnych z punktu widzenia szkodliwości społecznej i kończy się z jednej strony bezsensownymi pismami procesowymi, a z drugiej – pawiem i pierdnięciem będącym przez owych debili w prokuratorskich togach uważanym za narracji ciąg dalszy.
    Tak to musiało wyglądać w przypadku np Piotra Staruchowicza.

  10. Niestety mnie kobieca intuicja podpowiada, że Tusk wpakował się właśnie (i Polskę wpakował przy okazji) w jakieś straszne kłopoty. Pocieszam się tym, że facet wygląda na w czepku urodzonego, więc może jakimś cudem nie zdarzy się coś, co miało się w zamierzeniach zdarzyć. Kiedy wczoraj na konferencji prasowej trzęsły mu się ręce, a uśmiech zamieniał się w grymas, to miałam wrażenie, że Tusk pociesza się podobnie.

    Takie stanowisko dla Polaka wszyscy powinni uznać za wielki sukces, a większość czuje się jakoś nieswojo.

  11. Szanowna Pani wylewa pani miód na moje oczy 🙂
    Moim zdaniem problem leży całkowicie gdzie indziej, jako że jestem z Ludu i śmiem twierdzić, że znam Lud dosyć dobrze. Jestem absolutnym wrogiem jakiegoś „upolityczniania mas” edukowania na siłę. Mało powiem więcej takie „nauczanie Ludu” całą tę demokrację uważam za grzech ciężki. Nie można „losów świata” zrzucić na barki szewca, murarza czy piekarza. Nie można im nic tłumaczyć i oczekiwać, że zrozumieją rzucą wszystko i za nami pójdą. Co nie znaczy, że nie można rozmawiać czy jakoś się na nich zamknąć. W każdym razie ci ludzie mają całkiem inne powołanie i pewien poziom abstrakcji. Dla nich ważne jest żeby mogli normalnie uczciwie pracować, by mieli szczęśliwą rodzinę, nakarmione dzieci itp. I teraz jak się do nich idzie i każe im się mieć wpływ na bliżej nieokreśloną przyszłość czy żeby „coś zrozumieli” to jest to ogromne nieporozumienie. Stąd trzeba wiedzieć co i komu chcemy powiedzieć zanim zaczniemy kłapać paszczęką 🙂
    Pozdrawiam i dzielę się piosenką :
    https://www.youtube.com/watch?v=xGsDEAbCaZA

  12. Przepraszam ja tak całkiem z innej beczki : http://prawy.pl/z-kraju/6837-w-skierniewicach-powstala-akademia-ksztalcaca-przyszla-elite-polski

    Co Państwo o tym sądzicie? bo mnie się jakoś nie podoba, ale sam nie wiem.

  13. Szanowny Panie Parasolnikov
    A któż to Pan jesteś, że murarz, szewc czy piekarz ma rzucić wszystko i iść za Panem. Tu Leninem zalatuje. Demokracja ma swoje dobre strony, a ów piekarz ma prawo rządać od wybranego przez siebie polityka takiego paragrafu w prawie, żeby mu się chleb piec i sprzedawać opłacało. O to w demokracji między innymi chodzi. Z resztą zauważył Pan to w drugiej części wpisu.
    Ludzi trzeba kształcić. Przede wszystkim własne dzieci i to z egoistycznymi zamiarami wychowania ich na ludzi wygrywających konkurencję z innymi z zachowaniem zasad fair play.
    ……..
    Nie radzę nie doceniać szewców; można głowę stracić.

  14. @ ALL

    przepraszam , ja tak hurtowo ….. ale w najbliższycvh tygodnisch nie będę się miała czasu tu udzielać zbyt często …

    przed chwilą jeszac cos w pos[piechu posłuchałam na jutybku starego spotkania w superstscji JKM z tą … EL\iza,,, jakąśtam ….

    i on zakończxył spotkanie żartem i zdaniem … dobry czerwony , to martwy czerowny …

    Nie jestem za demokrascją….

    szewcy będą mieć lepiej jak państwo przestasnie immustawiac sposób prowadzenia interesu …

    A na koniec …w Białymstoku biznesmeni chca jakąś formację zbrojną stworzyć… i współfinansowac …

    CIEKAWE PO CO ???????

    Idę…… kiedys zajrzę…

    🙂

  15. Wczorajszy belgijski „Le soir” napisał o Tusku- „Twardy polityk pod płaszczykiem miłego chłopca”. Takich macho jak Donald Bruksela potrzebuje. Srogo potraktował w zeszłym roku pięciolatków każąc im chodzić do zerówki w podstawówkach bez toalet, szatni, stołówek przystosowanych do potrzeb przedszkolaka. Jest to część wielkiego skoku cywilizacyjnego za który dostał teraz ten „twardy polityk „zapłatę.

  16. Staruchowicz – nie znam przypadku, podobno znany kibic, czyli jeden z tematów zastępczych w przekaziorach. Ja doniosłem trzykrotnie na prezydenta, prokuratura i sąd karny ukręcili sprawie łeb, ale wygrałem tę sprawę przed sądem administracyjnym, który nie podzielił stanowiska prezydenta, a jego wyrok jest wystarczającą podstawą do wytoczenia zarzutu o przekroczenie uprawnień. Oczywiście chodzi o pieniądze, całkiem spore. Wyrok zapadł w maju br. i od tej pory prezydentowi urwała się „narracja”, ja zaś szykuję już nie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariusza publicznego, ale pozew cywilny i karny. No i bez sensacji: nie chodzi o prezydenta RP, lecz jego towarzyszkę partyjną Hanię z Wielkiej Wiochy.

  17. Przede wszystkim przepraszam za paskudny błąd ortografifczny. Pisząc o rządzeniu, żądaniom przykleja się „r”.
    Nie ma między nami różnicy zdań. Moje pierwsze zdanie jest poniekąd potwierdzeniem pańskiej tezy. Paradoks? Nie. Postęp. Postęp polegający na tym, że nie da się już kontrolować/ ograniczać edukacji społeczeństwa.
    Uniwersytety tracą monopol. Pisał o tym kiedyś Coryllus w trochę innym kontekscie.
    Rządzące „elity” mają inną metodę: szum informacyjny czyli zagłuszarka.
    Metoda – nota bene – sowiecka.
    Pozdrowienia

  18. Trzymam za Pana kciuki. I dam na msze.

  19. Jest źle, gdy rzemieślnik bierze się za politykę lub religię, a przekupnie na targowiskach rozprawiają o Trójcy Świętej. To już było i nie znam wyjątków od tego prawidła z wyłączeniem tych przypadków, w których wybiera Bóg. Kwestia sprowadza się zatem do odpowiedzi na pytanie: czy dzieło właściwe dla stanu panujących podejmowane przez osobę z innego stanu jest działaniem z woli bożej czy samowolą. Od zarania dziejów wszelkie próby burzenia hierachicznego porządku społecznego, a zwłaszcza monarchicznego, są skutkiem buntu i samowoli. To jest zasada znana w innych politejach, np. indyjskiej, gdzie – w przeciwieństwie do Zachodu – nawet parias powie wam, że gdyby siudrzyn sięgnął po władzę, to z takiego kraju należy szybko uciekać.

    Problemem Polski polega nie tylko na tym, że rządzi tu siudra i bezkastowiec, lecz na tym, że kasta predestynowana do rządzenia została wymordowana w takim stopniu ilościowym i jakościowym, że przejęcie przez nią władzy stało się niemożliwe z powody zbyt niskiej reprezentacji.

    Żydzi, a ściśle – judaistyczno-talmudyczna hazaria, która jest głównym architektem i sprawcą zagłady naszego narodu, jest historycznie w świetle powyższego prawidła społecznością pozastanową, której politeja (nie właściwszego określenia na to, o czym mówię, pojęcie cywilizacja to bełkot ) – używając określenia św. Jana Złotosuatego – jest bezprawna (anomoios) i nie na czasie (akairos). Z tego ywpływa jedne pewny wniosek, ten mianowicie, że obecna politeja żydo-hazarska musi być zlikwidowana za wszelką cenę, zas sami jej uczestnicy objęci przynagleni do szczerego nawrócenia (w co można wątpić), albo pozbawieni wszelkim sposobem wpływu na nasz los.

    Miało być o tym, że jak garbarz bierze się za teologię, to wychodzi herezja, a gdy robotnik zostaje prezydentem, to… wszyscy widzieli, bez względy na fakt, kim ten Bolek był naprawdę, to jedno jest pewne: nie miał predestynencji do rządzenia, a jedynie do obracania śrubokrętem w misce kaszy.

  20. drugi polak 'papiezem’ europy, ale…
    ze wzgledu na braki (vide angielski i/lub francuski) bedzie pod kloszem izolacji tamtego srodowiska gadaczy… niejaki gras, lub podobne menda, nic nie pomoze… pozostaje 'madre’ milczenie oraz wieczorne gadanie do kolezanki malzonki, zycie pod kloszem…

  21. Proszę Pani, w strasznych kłopotach to Polska znajduje się od dobrych trzech stuleci, a po 1939 jest w stanie likwidacji, która się jakoś tak przedłuża, ale nie dlatego, że okupanci sobie z nią nie radzą, lecz dlatego, że dobry Bóg jeszcze nie wykreślił ostatecznie Polski z planu swojej opatrzności. Ale cierpliwości, głupotą Polaków Polska niechybnie zostanie doprowadzona do ostatecznej i nieodwołalnej anihilacji. I to nie będzie wina Żydów, Zachodu, Rosji, Niemiec czy finansowej międzynarodówki – choć lepiej byłoby im nie wyciągać rąk w naszą stronę – lecz wyłącznie wina Polaków.

  22. Stawiam, że będzie szwargotał. Przynajmniej w kuluarach, poklepywany po ramieniu przez gauleiterów Anielki, i tak wzmocni swoją pozycję, wysługując się Niemcom, że na odchodne dostanie w nagrodę jakiś upadły PGR w Meklemburgii i kolekcję trabantów.

  23. Edukację szewca i jego rodziny należy zatem uzupełnić o wiedzę na temat roli owej judaistyczno-talmudycznej hazarii – jak ją Pan określa – w największym w dziejach świata ludobójstwie, jakie miało miejsce w XX wieku. I skoro już szewc dostaje kartkę i idzie do urny, to w naszym wspólnym interesie jest podnoszenie poziomu jego świadomości, bo – póki co – z systemem zwanym demokracją nie wygramy. A może?
    No i wykształcenie NASZEJ, z naszych ( w tym szewca) dzieci składającej się kasty ludzi zdolnych do podejmowania decyzji w imieniu i w interesie i swoim, i innych. Wierzę, że można.

  24. Istotnie, wychowankowie Krzeczkowskiego niezle udzielaja sie w narracjach patriotycznych. Sporo ich bylo w Ruchu Mlodej Polski. Jeden z wychowankow Krzeczkowskiego, Jacek Bartyzel, zawedrowal na Polonia Christiana.

  25. Panu BazylemuMD:

    Ma Pan absolutnie rację pisząc o konieczności uzupełnienia wiedzy szewca.To, o czym Pan wspomniał, powinno być w mediach, ale żeby było, najpierw trzeba Żydów odsunąć od wszelkiego decydowania. W tej kwestii trzeba się wznieść ponad pieniądze, narody muszą zrozumieć, że tego pasożyta trzeba izolować i trzymać pod ścisłą kontrolą.

    Oni są tylko ludźmi i jak każdy człowiek boją się. A czego człowiek się boi najbardziej? Na nic pieniądze, gdy lufa przystawiona do skroni…

    Może pan Maciejewski rozpisałby konkurs na powieść sensacyjną i scenariusz filmowy do kreskówki pt. Polowanie na Rothschilda? Oni muszą być ścigani aż do ostatniego. To najwięksi zbrodniarze wszech czasów, synowie diabła.

  26. Jestem jak najdalej od polowania. Chazaria chazarią, ale negatywny dobór kadr (bierny, ale wierny i przez to niegroźny dla tych, co mają stołki) wiele tu też zmienił, Niszę po klasie średniej objęły najnardziej rozpłodowe chamy. .
    Zmienienie tego wszystkiego to praca na lata i to nieustająca. Na dodatek nasze państwo musiałoby być o wiele bardziej poważne, by przetrzymać medialny wizg.
    Jeśli dobrze pamiętam to ktoś u Gospodarza, chyba na rodzimym blogu, podawał, że przed wojną w Warszawie wśród adwokatów odsetek narodowości prawniczej wynosił blisko 70%.

  27. Aaa, praktycznie moje strony. Ciekawa sprawa, G. Braun pojawił się tam rozmyślnie, czy przypadkiem? Bo że Miki miał konkretne powody, to jestem pewien. Nazwiska założycieli nic mi nie mówią, ale popytam, kto zacz. Skoro sprawę firmuje prez. Trębski, to znaczy, że pos. Seliga chyba palców w tym nie maczał, to plus. Coryllus powinien coś się może dowiedzieć od Brauna?

  28. Tusk może i został wyznaczony na grabarza obecnej formuły Unii, to się kupy trzyma. Ale zapewniam, że horyzont zdarzeń uwzględnia powrót w 2020 na wybory prezydenckie do Polski. A czy potem Donald przyjmie tytuł gauleitera, czy będzie się stosować bardziej stonowaną terminologię, to już mniej istotne.

  29. Ze Skierniewic: „[…] społeczeństwo pozbawione elit oddaliło się od prawdziwego powołania człowieka, którym jest bycie z Bogiem.” Tu ogniskuje się istota wszystkich problemów. Ta szkoła to jednak raczej rodzaj gimnazjonu. Studium wyższe wymaga nauczycieli, których tu nie ma. Ciekawe, co będzie na tych warsztatach… Odwołanie do Cycerona wielce nietrafione; pewien nasz święty został za Cycera obity. Autorka użyła pojęć nie mających realnych desygnatów (wartości, cywilizacja itp.) oraz nowomowy (elita, lider, działacz). Nie tylko historię trzeba na nowo napisać. Obecność JKM niepokoi; to człowiek, którego głównym zadaniem od lat jest dyskredytowanie idei i czynów poprzez przedstawianie ich w sposób niemożliwy do przyjęcia. Jednocześnie człowiek ten przyciągał przez lata do swojej partii najwartościowszych młodych ludzi tylko po to, by zabić w nich wiarę i nadzieje, że jakakolwiek zmiana jest możliwa.

  30. Pewnie do ochrony przerzutu papierosów i gorzały przez granicę…

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.