gru 282022
 

Dzisiejszy tekst będzie poniekąd kontynuacją wczorajszego, a także odpowiedzią na komentarz Orjana, który został pod wczorajszym tekstem umieszczony. Polska propaganda państwowa, umieszczona w serialach, nie może pełnić swojej funkcji tak, jak widzi to Orjan, albowiem jej najważniejsze założenie, czyli triumf państwa, podlega weryfikacji negatywnej. W związku z tym pokazywanie fragmentów historii układających się w logiczną i spójną całość kończy się na Jagielle, choć można to ciągnąć trochę dalej, czego przykładem jest serial Królowa Bona, dziś już całkiem nie do oglądania. Żeby zmierzyć się z problemem upadku doktryny i samego państwa, trzeba przenieść ciężar narracji na głównych bohaterów samego dzieła, którzy muszą być trzeciorzędnymi bohaterami historii podręcznikowej. I to właśnie zrobił Sienkiewicz. Dziś, nikt takiej sztuki nie dokona, bo propaganda serialowa robiona jest na chybcika, przez ludzi bez talentu, którzy muszą udowadniać w poszczególnych scenach jakieś postawione dawno temu przez historyków tezy. Te zaś rozjeżdżają się z faktami i dostrzeże do dziecko, a co dopiero ktoś, kto zechce taką propagandę krytykować. Metoda – pokazujemy nieszczęśliwą bądź szczęśliwą miłość na tle wielkiej historii – sprawdza się w filmach o II wojnie światowej. I to w zasadzie tyle. Wszystkie zaś działania mające na celu zainteresowanie kogokolwiek historią, są w rzeczywistości kantem. Nikt się nie zainteresuje żadną historią poprzez serial Korona królów. Musiałby on lecieć bez przerwy przez osiem sezonów, a do tego trzeba by pokazywać w kolorowych pismach i portalach plotkarskich losy występujących w nim aktorów. Bo taki jest target tego serialu. Być może taki jest target wszystkich seriali, ale tego w Polsce nikt głośno nie powie, bo sukcesem jest nie popularność, ale jakieś inne efekty nie dające się zmierzyć. Turecki serial Wspaniałe stulecie, ma pokazać, że Sulejman trząsł całą Europą i kopał po tyłku Karola V. W polskim serialu o XVI wieku nie można nawet pokazać Karola V, bo to jest postać spoza horyzontu znaczeń. I na tym polega dramat. Tenże Karol V wysuwał roszczenia nie tylko wobec Węgier, ale także wobec Mazowsza, a to inaczej zupełnie ustawia politykę Jagiellonów w Europie, która nie była tak prosta, jak się wszystkim zdaje. I nie chodziło w niej bynajmniej o odrzucenie średniowiecza i przyjęcie postępowego renesansu. Do tego zaś sprowadza się myślenie o epoce jagiellońskiej. Każdy więc serial poświęcony ostatnim Jagiellonom będzie oszukany, bo nikt nie rozumie o co toczyła się gra. W związku z tym przenosi się ciężar narracji z polityki, na tak zwaną kulturę. I to ma załatwiać sprawę. Tymczasem w serialu tureckim, przeznaczonym dla gospodyń domowych, można spokojnie pokazać, że Sulejman sponsoruje Lutra, a cały renesans to projekt turecki. Można pokazać jak sułtan dyskutuje o Aleksandrze Wielkim i wprost ustawia swoją doktrynę polityczną w nawiązaniu do hellenizmu. W tle zaś toczą się perypetie haremowe, coś się polepszy, coś się popieprzy, kogoś uduszą, albo zrzucą ze skały i szafa gra.

Polska narracja jagiellońska jest nie do obrony. Turcy mogą spokojnie pokazać spotkanie Anny Jagiellonki z Roksolaną, ale w Polsce to są rzeczy nie do pomyślenia, albowiem trzeba by było też wskazać, że polityka ostatnich Jagiellonów wpisywała się w politykę turecką, a to już jest grunt tak grząski, że strach. Przypomnę, że kilka grubych tomów dokumentów znanych jako Acta Tomiciana do dziś nie przetłumaczono z łaciny, nie opracowano i nie poświęcono im żadnej naukowej sesji. W związku z tym, panowanie ostatnich Jagiellonów jest jedynie projekcją, a nie zbiorem faktów i polemik z tymi faktami. Pisałem o tym sto razy. Polską historię wymyślili Niemcy w końcu XIX wieku, w Krakowie, i zrobili to tak, by jak najmniej im przeszkadzała.

No to może coś o Zygmuncie III? Chyba żartujecie. Kontrreformacja, jezuici, ksiądz Skarga, arianie, nietolerancja i prześladowanie innowierców, którego nie było. Kto to dźwignie? Trzeba by znowu jakąś bajkę wymyślać. Na to nie ma siły. I jeszcze raz to napiszę, nie ma żadnej uczciwej biografii Zygmunta III. Każdy kto będzie pisał, że jest wyleci stąd bez prawa powrotu. Można w Polsce wydać i sprzedawać biografie wszystkich szwedzkich Wazów, ale o biografiach polskich Wazów zapomnijcie. I to jest dramat prawdziwy, jeśli wziąć pod uwagę ilu historyków z dyplomami opuszcza rok w rok wyższe uczelnie. Sytuacja jest taka, że nie możemy nawet nakręcić serialu w typie Allo, allo, choć były takie próby. Bo twórcy nie rozumieli, że okupacja nie jest zagrożeniem całkiem przebrzmiałym.

Mamy więc obecnie jakieś budżety na te seriale, ale do dyspozycji twórcy – bez polotu i talentu – mają zestaw dekoracji z papier mache i mogą go jedynie przestawiać po scenie. To wszystko. Dzieje się tak, albowiem nikt nie opracował pod względem literackim i dramatycznym żadnego kawałka dziejów. One w ogóle nie istnieją, bo nie ma żadnego tekstu, na podstawie którego można by zrobić uczciwy serial o Jagiellonach, albo nawet nieuczciwy, ale spójny i nie wywracający zasad logiki na nice. Dlatego skazani jesteśmy ciągle na to samo – na pokazywanie Jagiełły i Jadwigi, Grunwaldu i renesansu w podręcznikowej wersji dla idiotów. Przypomnę także, że Jagiellonowie na tronach czeskim i węgierskim mieli fatalną zupełnie prasę i dziś są postrzegani w tych krajach jako postaci w najlepszym razie nieudolne, jeśli nie złowrogie.

Porzućmy na razie mrzonki o czasach dawnych, które nie mogą być inspiracją dla Oriana, albowiem on zadeklarował wczoraj, że ze szczegółami dotyczącymi epoki jagiellońskiej zapozna się poprzez książki. Nie ma takich książek Orjanie, na tym polega problem. I o tym piszę już od 10 z górą lat.

Weźmy Piłsudskiego i jego wyczyny. Nie da się zrobić normalnego filmu o Piłsudskim, bo musi go zagrać albo Olbrychski, albo Szyc. To to załatwia sprawę, a także wskazuje, że mimowolnie lub nie, polska historia jest traktowana jak żerowisko oszustów. Ja wiem, że takie ujęcie sprawy wiele osób rozśmieszy, ale bez zmiany tego paradygmatu niczego się nie osiągnie. To tak bowiem, jakby ktoś obsadził wszystkich braci Marx w przekrojowym serialu o historii USA, którego bohaterami byliby ci prezydenci, co ich widzimy na Mount Rushmore, a Groucho Marx grałby Lincolna. Widzom zaś powiedziano by, że to dramat kostiumowy. W takiej sytuacji się znajdujemy. I na zmianę się nie zanosi, albowiem nie ma żadnej literackiej podstawy do dyskusji, a ona jest koniecznością. Tak, jak wspomnienia z epoki stanowią zawsze podstawę dla wielkiej beletrystyki pisanej sto lat po nich. Istnieją dziś tylko wizje reżyserów i producentów, którzy terroryzują i tak ogłupiałych scenarzystów, a kiedy nie można dojść do żadnego porozumienia, stawia się sprawę na budżecie i usiłuje go sprawiedliwie podzielić. Wczoraj jakiś „człowiek renesansu” z wybielonymi zębami i siwymi lokami zachęcał mnie gadając z telewizora do oglądania Korony królów. I znów poczułem się jakbym oglądał enerdowską bajkę o piaskowym dziadku.

Żeby cokolwiek osiągnąć, trzeba przyjąć, że polska historia jest o wiele bardziej skomplikowana i tragiczna niż nam się zdaje. I tragizm ten nie wynika tylko z losu powstańców, bo każdy ma jakichś powstańców, jakichś obrońców spraw przegranych i pokazuje to sześć razy lepiej od nas. Moim zdaniem trzeba pokazać tragizm wielkiej polityki, a nie jej powierzchowne triumfy. Tak, jak to robią Anglicy w filmach o Elżbiecie I. To nie jest prawda, wszyscy wiemy, ale to jest dobrze wymyślona redakcja, która nie jest przeznaczona dla małoletnich. A gospodynie domowe, przy odpowiednim spozycjonowaniu bohaterek, spokojnie ją zaakceptują.

  15 komentarzy do “Faza początkowa czyli o propagandowej roli filmów i seriali”

  1. Dzień dobry. Piaskowy Dziadek nie był taki zły. Niemcy, choć dla nas oczywiście za mało lotni czy wręcz prymitywni, lubią jednak i potrafią skupić się na szczególe i dlatego estetyka tego filmu nie rujnowała dziecięcych standardów estetycznych. A polski dubbing był wręcz rewelacyjny. Też widziałem te reklamy „Korony Królów” i tam widziałem coś zgoła przeciwnego. Damy dworu szorujące sukniami z poliestru po jakimś klepisku z niedozbieraną słomą i Jagiełło zachowujący się jak ten co mnie wczoraj na parkingu dwornie poprosił o zasilenie jego budżetu na napoje chłodzące. Ale to bardzo dobrze. Możemy sobie bowiem to prosto porównać z produkcją na przykład turecką, że o brytyjskiej nie wspomnę i widzimy wyraźnie jak wolne kraje robią swoją propagandę, a co może zostać sklecone w dominiach. Skomplikowanie i tragizm naszej sytuacji trwa w najlepsze.

  2. A 30 procent wyborców popiera Tuska

  3. – jak wysłali Kwaśniewskiego na terapię odchudzającą to wygrał wybory…

  4. Żeby zrobić serial lub film wpisujący się w państwową doktrynę, trzeba ją najpierw mieć, a raczej umieć określić. To jest trudne. Po pierwsze, brak jest rzetelnych źródeł, a przynajmniej nie ma ich w zasadzie pośród tych, które uznawane są za kanoniczne. Po drugie, chyba nie da się zrobić filmu o Polsce opierając się na obcych wzorcach, tureckich, czy brytyjskich. Tak czy inaczej, rodzime produkcje historyczne w sposób chybiony odpowiadają na najważniejsze w przypadku tego rodzaju filmu pytanie – po co powstają.

  5. Dla Tuska nie ma terapii, a ci co na niego głosują, uważają, że będzie jak dawniej

  6. No, ale jakiś wzór musi być, bez tego się nie da nic zrobić. Lepszy już brytyjski niż żaden

  7. – owszem, doktrynę najpierw trzeba mieć. A jeszcze wcześnie – trzeba chcieć…

    Tymczasem wszystko co się u nas dzieje – od uniwersytetu poczynając na serialach dla gospodyń domowych kończąc – służy interesom obcym, nie naszym. A „my” – że tak to upraszczająco ujmę – w ogóle tego nie widzimy. Z rozkoszą chłoniemy koncepcję „złotego wieku” jak nie przymierzając mortadelę z Biedronki (Jeronimo Martins…)

  8. – ludzką rzeczą jest tęsknić za przeszłością, choćby dlatego, że byliśmy wtedy młodsi i świat był piękniejszy. No ale człowiek przytomny stara się ten irracjonalny sentyment pokonać kładąc na drugiej szali jakieś argumenty, fakty, itd. Kłopot w tym, że ludzie przytomni zawsze stanowili mniejszość a współczesny system rządzenia opiera się na większości…

  9. Poważna biografia Zygmunta III została napisana w Szwecji w latach 70tych i jest dostępna tylko po szwedzku niestety.

  10. Pisze pan, że nie ma książek o Jagiellonach. To proszę je napisać, zainicjować. Zajął się pan Chmielnickim, mówił o wysłaniu historyków do archiwów w obcych stolicach. Rozumiem, że są potężne bariery, ale współpracuje pan stale z kilkoma historykami, oni mają doktorantów, a i klimatem międzynarodowy się właśnie zmienia, z pewnością nie tylko Niemcy rozdający granty.

  11. Podaję za bibliografią z książki „Wazowie” Hermanna Lindqvista i bibliografią z biografii Zygmunta III Henruka Wisnera: David Norrman ” Sigismund Vasa och hans regerong i Polen” 1978, istnieje też inna biografia po szwedzku z 2005 Stefana östergrena „Sigismund. En biografi över den svensk-polske monarken”

  12. Polska „od morza do morza”, ale już po co i dlaczego się nie udało, to nie wiemy.

    W najlepszym razie ktoś tam czytał Jasienice z jego antyklerykalizmem i skutecznie zatruwajacymi umysły teoriami o złych magnatach i anarchii.

  13. Realizacyjnie kinematografia brytyjska to top, zatem wftym sensie zgoda – wzór. Ale musimy mieć coś „naszego”

  14. A „Miś”?

    I „Alternatywy 4”?

    Czy bareizm nie jest nośną, skuteczną i atrakcyjną projekcją naszego republikanizmu i obrazem rzeczpospolitej jako związku wolnych ludzi?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.