mar 082023
 

Po obejrzeniu filmu „Lokatorka” mam podejrzenie graniczące z pewnością, że sprawa Jolanty Brzeskiej nigdy nie zostanie rozwiązana. Żeby to wyjaśnić zacznę od wyłożenia czym – w sensie istotnym – polskie kino różni się od amerykańskiego. Tam filmy zwane wielkimi i tak określani reżyserzy, realizują politykę państwa, a czynią to w konwencjach zaskakujących, nacechowanych silnym indywidualizmem. Kiedy sytuacja jest naprawdę groźna i cały demokratyczny system jest przeżerany przez robactwo agentury, puszcza się sześć części Rambo jedna po drugiej. Emocje tłumu się prostują i znów można eksperymentować. Idiotom w Europie zdaje się, że kino amerykańskie służy stymulowaniu emocji widza, tak jak jakieś francuskie produkcje z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Jest inaczej, to element machiny państwowej, która nie obawia się eksperymentu. Stąd mamy takie filmy, jak „Odyseja kosmiczna 2001”, którymi podniecają się potem trzy pokolenia bęcwałów uważających się za krytyków. Podstawą sukcesu kina amerykańskiego jest jego przemysłowy charakter i olbrzymie budżety.

Kino polskie jest zaprzeczeniem tych założeń. Jest to obszar, gdzie za pomocą taniochy, która ma stymulować emocje, wyciąga się państwowe dotacje. Pod to zaś pisze się uzasadnienia, że film jest społecznie ważny, patriotyczny czy jakiś jeszcze. W każdym razie, zawsze gówniany. Widz zaś za pomocą ludzi, których się w tym filmie pokazuje w roli bohaterów, lub ich dzieci, albo potomków, przekonywany jest o wielkości filmu. To znaczy ludzie, których losy stały się kanwą opowieści, mówią jak im się podobało i jak super, że film powstał. Potrafią też, i to jest najgorsze, zabierać głos w sprawach warsztatu. I tak było wczoraj, po filmie „Lokatorka”. Wszyscy zebrani na debatę w studio, z wyjątkiem córki Jolanty Brzeskiej, byli niezwykle podekscytowani tym filmem, jego zaletami i charakterem postaci. Jak ja oceniam ten obraz? Była to tak zwana zabawa konwencjami. Niestety nie robiona celowo i z rozmysłem, ale wymuszona. Nie wiem przez kogo, ale film był tak słaby, że nie potrafię tego wyjaśnić inaczej. Tak się składa, że najczęściej wykorzystywaną przez polskich filmowców konwencją jest gra w durnia, a także – jeśli ta się znudzi – inna, znana pod nazwą „Historyczny upadek Japonii”. Trzeba sobie odczytać pierwsze litery tych wyrazów i wyjdzie nam o co chodzi. I tu, w filmie „Lokatorka” mieliśmy połączenie tych dwóch konwencji. Najpierw pokazywali nam lokatorów prześladowanych przez ucharakteryzowanego na lisa chytrusa aktora Sapryka i jakiegoś jego cyngla. W tle rozgrywały się tak zwane interesy. Jakiś alfons udający adwokata, poszedł do sędziego, który podpisał papiery przejęcia kamienicy, przez spadkobierców mającego 104 lata Żyda. Cynicznie się przy tym uśmiechał i grał konwencją, że aż oczy bolały patrzeć. Sędzią był Krzysztof Tyniec znany niektórym z programu „Fasola”. Potem okazało się, że ten alfons jest tylko figurantem, podobnie jak Sapryk, który w ogóle nic nie znaczył. Najważniejszy był bowiem Jan Frycz, aktor z Krakowa, który był emerytowanym pułkownikiem SB, trzymającym w szachu stołeczną policję. To wszystko, co zwykle rozumiemy pod słowem „ratusz”, w tym obrazie nie istniało. Byli tylko zawieszeni w próżni esbecy, deklarujący przywiązanie do tradycyjnych wartości, którym gangsterzy – niezwykle prymitywni – wleźli w szkodę. Bo chodziło o to, że to pułkownik Jan Frycz miał prywatyzować kamienicę głównej bohaterki, ale sędzia, z nim zakumplowany, przekazał to alfonsowi udającemu adwokata i gangsterowi. Oczywiście za pieniądze. No i pułkownik najpierw poinstruował sędziego, co ma robić i gdzie popełnił błąd. Na to nałożona jest historia młodej policjantki z Opatowa, którzy rozpoczyna służbę w Warszawie. Poddają ją jakimś szykanom, ale w  sumie jest okay. To ona widzi, jak prześladują lokatorów, a kiedy główną bohaterkę znajdują spaloną w lesie, ona jest najbardziej zaangażowana w śledztwo. To jest konwencja – pierwszej naiwnej. Nigdy w polskim kinie nikt nie wpadnie na pomysł, że można by to rozegrać inaczej. Do tego bowiem potrzebne jest kino autorskie, takie jakie robi Clint Eastwood. To jest kino wpisujące się w politykę USA, oszczędne i oparte na jednym człowieku. U nas niemożliwe do zrealizowania, albowiem wymienione konwencje: dureń, h.u.j., oraz pierwsza naiwna są dominujące i zasłaniają nicość reżysera i aktorów. Poza tym służą do komunikacji z krytykami, udającymi widzów, którzy drżą z niepokoju, czy prawdziwy widz, aby na pewno wszystko z takiego filmu zrozumie.

Żeby nie było nudno młoda policjantka ma młodego kolegę, a tytułowa lokatorka ma córkę i niepełnosprawnego wnuka. Ma także męża, ale już na początku, kiedy Supryk za pomocą tego gościa z brodą, co zawsze gra sanitariuszy, rozwierca zamki, mąż ten schodzi na zawał.  W policji jest dwóch komendantów, z których jeden wysługuje się gangsterom, a drugi pułkownikowi SB. Jest też niezależny chyba dziennikarz, nie wiadomo kto. Spotyka się z policjantką na statku stojącym na Wiśle i opowiada jej jak działa mafia, a także skąd się wzięła. Otóż wzięła się z dawnych ubeckich układów, które ochraniały przemyt dzieł sztuki na zachód, za które kupowano tam złoto. W tej bandzie, jak mówi informator policjantki, byli arystokraci i księża. I to jest wątek ciekawy, bo w przemyt dzieł sztuki zaangażowano księży, arystokratów, ale zapomniano o historykach sztuki. Duch rewolucji wiecznie żywy, jak widzimy.

W policji jest jeszcze jeden agent mafii, całkiem jawny. Potem zaś okazuje się, że ten młody przyjaciel głównej bohaterki, też jest z mafii, ale się maskował. No i kiedy ona zaczyna podejrzewać, kto za tym może stać – a pracuje w młodym dynamicznym zespole – obaj agenci mafii co służą w policji aresztują córkę zamordowanej i chcą wrobić ją w morderstwo matki. Oczywiście stawiają warunek – jak młoda naiwna przestanie drążyć, to ta córka zostanie wypuszczona. No i oczywiście wszystko się układa po myśli gangsterów. W międzyczasie Frycz, który gra pułkownika, zasiewa ziarno niezgody pomiędzy alfonsem, a gangusem, którzy weszli na jego teren. Pokazuje alfonsowi udającemu adwokata zdjęcia jego żony w towarzystwie wspólnika gangusa. Ona jest w halce, a on w siatkowym podkoszulku i gaciach. To robi na alfonsie tak wielkie wrażenie, że zaczyna się on cały trząść, pułkownik w tym czasie cynicznie się uśmiecha i odchodzi.

Do gry dołącza także stara prokurator Dorota Kobus, która jest koleżanką pułkownika i prowadzi całą sprawę tak, by nic się nie wyjaśniło. Na końcu pułkownik prostuje gangusa. Mówi mu, że w jego samochodzie jest pornografia dziecięca. Gangus wycofuje się na Mokotów, a dom lokatorki przechodzi w ręce pułkownika.

W międzyczasie reżyser serwuje nam trzy zagrania konwencją. Mamy po kolei takie sceny – najpierw do lasu wjeżdża samochód z leżącą na tylnym siedzeniu lokatorką, całkiem nieprzytomną, i siedzącymi z przodu Suprykiem i tym co grał zawsze sanitariuszy złodziei. Potem, w miarę jak śledztwo postępuje mamy tę samą scenę, ale z przodu siedzą policjanci kupieni przez mafię, a na koniec jeszcze raz ta sama scena, ale z ludźmi pułkownika. My zaś mamy czas do namysłu, musimy się zdecydować i rozważyć w swoim umyśle – kto naprawdę zabił lokatorkę. Myślę, że całą polską kinematografię powinniśmy wydzierżawić Czechom. Na pewno nie byłoby gorzej, a z całą pewnością gra konwencją byłaby lepsza. Prócz durnia i tego drugiego, Czesi dołączyliby jeszcze motywy z mariasza i skata. Czuję się zmęczony i oszukany.

Jeszcze prośba mojego kolegi

Polski Związek Niewidomych Okręg Lubelski Koło w Rykach zwraca się z prośbą o wsparcie finansowe na rzecz Koła.

 

Polski Związek Niewidomych w Rykach zrzesza osoby niepełnosprawne z dysfunkcją narządu wzroku, które z racji swojego inwalidztwa często żyją w izolacji. Organizujemy szkolenia, wycieczki, spotkania, które integrują osoby niewidome i słabowidzące w celu ich społecznej integracji, wyrównywania szans w dostępie do informacji, edukacji, zatrudnienia i szeroko pojętej aktywności społecznej a także w celu ochrony ich praw obywatelskich.

Efektem spotkań są min. oddziaływania psychologiczne, przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu, akceptacja niepełnosprawności, które mają ogromne znaczenie w przypadku osób niewidomych.

Dzięki przyjaznej dłoni ludzi dobrej woli możliwa jest realizacja naszych celów i zamierzeń. W imieniu naszego stowarzyszenia oraz jego członków wyrażamy głęboką wdzięczność za ofiarowaną pomoc i życzliwość.

Jeśli nie masz innej możliwości – można nam pomóc w działaniu przeznaczając 1,5 % podatku na PZN w naszym powiecie.

Krajowy Rejestr Sądowy – nr KRS: 0000007330

z dopiskiem na cel: Koło w Rykach

Jeśli chcesz pomóc indywidualnie poniżej podajemy link do Polskiego Związku Niewidomych Okręg Lubelski i numeru konta:

https://pzn.lublin.pl/podziekowanie-specjalne/

także z dopiskiem na cel: Koło w Rykach

 

  37 komentarzy do “Fetyszyzm i gra konwencjami”

  1. „Casablanca” Bogart i Bergman i cała plejada postaci, tylko po to żeby Amerykanom przypomnieć , że są w Europie państwa złomne z niezłomnymi bohaterami i że trza iść na wojnę.  Bogart (postać) gran przez niego urasta do mitu, ten policjant kolaborant Vichy taki nawrócony, nie wspominając o jakimś węgierskim bohaterze , którego żona  puściła kantem , ale dla jego walki wraca z nim.

    A my pokazujemy nasze klęski, pielęgnujemy je i nikomu z Polaków nie damy o nich zapomnieć, „Lotna” idioci przeciwko Niemcom, czym większy wpieprz tym większa Epopeja do nakręcenia, oj gdyby żył Wajdo to by dopiero dokręcił film o …

  2. Czech o węgierskim nazwisku.Legendarny przywódca Ruchu Oporu w okupowanej przez Niemców Europie.Viktor Laszlo.Legendarny .

  3. Dzień dobry. Ano tak to jest. A widz chodzi na te filmy i konsumuje produkcję artystyczną. Każdy ma to, na co zasługuje, albowiem nieskończenie sprawiedliwy jest Pan. Skoro zaś było o Czechach, to i moje trzy grosze: W dawnych czasach towarzysze czescy, przyciskani inflacją, której starali się zapobiec jak umieli, postanowili podnieść detaliczne ceny szkodowki. To tego bowiem ona służyła w pierwszej kolejności – do ściągania nadmiaru nadrukowanego pieniądza z rynku, do jeżdżenia – w drugiej kolejności. No i zdrożały te skody o jakieś 30%. Dużo, jak na raz. Wtedy lud czeski, tak ochoczo wyśmiewany przez tutejszych dziedziców Piasta i Mendoga, zbiorowo powiedział; towarzyszu Husak, to za drogo, nie kupimy. To znaczy nic nie powiedział, ale nie kupował. I towarzysz Husak musiał obniżyć ceny z powrotem, bo nie ściągał żadnych pustych koron. Chapeau bas bracia Czesi! U nas – nie do zrobienia.

  4. To prawda .Czesi są bardzo solidarni.

  5. „Myślę, że całą polską kinematografię powinniśmy wydzierżawić Czechom.” – to nawet nie jest półśrodek. Uważam, że należy jakoś doprowadzić do pokojowego podboju Polski przez Czechy. Może wypowiedzieć im wojnę i od razu się poddać? 

  6. W polskim prawie występuje niefortunne i błędne pojęcie „lokator”. Powinno być: najemca (kwaterunkowy). Takie cudo, jak lokator w znaczeniu zwykłego mieszkańca w przyrodzie nie występuje. Jest to koszmarek językowy, który wywołuje opłakane skutki w zakresie rozumienia prawa.

    Wikipedia czeska wyjaśnia, że lokator to jest odpowiednik dzisiejszego dewelopera i chodzi w kapeluszu:

    https://cs.m.wikipedia.org/wiki/Lok%C3%A1tor

     

    W rezultacie ustawa z dn. 21 czerwca 2001 r. o ochronie praw lokatorów jest nieważna, jak również odpowiednie przepisy Kodeksu Cywilnego, z tym że w treści przepisów pojęcia „lokator” już nie ma.

    Takie mamy wadliwe prawo, a właściwie obowiązującą wykładnię prawa, dlatego ludzie rozwiązują problemy siłą, a nie w sposób cywilizowany, ponieważ prawo nie funkcjonuje.

    Poprzednio pisałem o celowym złym tłumaczeniu pojęć z łaciny dotyczących doktryny Kościoła, a to w tym celu, żeby wywołać zamęt.

     

    W innych językach tego problemu nie ma w takiej skali, jak w Polsce.

     

    Po angielsku lokator jest landlordem.

    Z całym szacunkiem, ale pani Jola Brzeska nie była landlordem.

    To wszystko jest chore.

    Filmu nie oglądałem i nie polecam, chociażby z powodu opisanego wyżej.

  7. U mnie student, który by użył pojęcia lokator w znaczeniu najemcy wyleciałby z hukiem za drzwi z brakiem zaliczenia.

  8. W języku polskim z reguły zapożyczenia z języków obcych mają charakter szyderczy, prześmiewczy, komiczny, niezgodny ze znaczeniem pierwotnym:

    colaborare – współpracować

    tiurma – wieża, więzienie

    prikaz – polecenie

    preparare – preparować dokumenty znaczy przygotowywać dokumenty

    confidente – człowiek zaufany

    gieroj – bohater

    curva – zakręt

    Alfons – Alfons

    debil – słaby, lekki

    etc.

    Dokładnie to samo zjawisko językowe ma miejsce w przypadku potocznego rozumienia słowa „locator”, natomiast człowiek świadomy i wykształcony nie używa słów wymienionych powyżej, ponieważ są poprawne odpowiedniki w polszczyźnie.

  9. Do krzywej mizerii!!

  10. Słowo lokator jest wulgarne, potoczne, o znaczeniu pejoratywnym. Poprawnie powinno się mówić: najemca, mieszkaniec, osoba zamieszkująca wraz z najemcą.

    Tytuł znanego dreszczowca Hitchcocka „The Lodger” został przetłumaczony na polski jako „Lokator” i oznacza uciążliwego mieszkańca.

    W innym znaczeniu lokator to osoba bezprawnie zamieszkująca lub zajmująca lokal.

    Słowniki tłumaczą słowo lokator jako squatter – jest to najbliższe znaczeniowo określenie.

    Zatem ustawa o ochronie lokatorów de facto odnosi się do squattersów, uciążliwych osób korzystających nie do końca legalnie z nieruchomości.

  11. Te zmiany znaczeń są dowodem, że Polacy to ludek inteligentny, przekorny i z dużym poczuciem humoru.

  12. Kiedyś zwróciłem uwagę, że słownik polsko – hiszpański jest wyraźnie grubszy od hiszpańsko – polskiego i znalazłem powód: w języku polskim jest dużo zapożyczeń.

     

    Obchodzi Pani dzień kobiet?

  13. Nie.

    To , że są zapożyczenia, to nie jest złe, gorzej a właściwie źle, jeśli się nie dokonuje spolszczeń  albo wyrzuca piękne polskie słowa wy wprowadzić jakiegoś obcego potworka.

  14. Nie będzie flaszki po fajrancie w taki prazdnik?… Czy preferuje Pani dancing?

    https://youtu.be/e03zKRNlVFY

  15. A może chociaż rajstopy były?

    https://youtu.be/GcP4ztp9tCY

  16. Bo mi coś drgnęło.

    https://youtu.be/aFHeI3lOdIo

  17. Serce drgnęło.

    Arytmia.

  18. No, przy Pani to prawie dwa Herce.

  19. Jazz, synkopa.

  20. Minus dwa to chyba w oku.

  21. Z przykrością to piszę ale nie ma chyba już dla nas ratunku to znaczy ratunku przed tymi „braćmi Czechami”, braćmi Węgrami” i diabli wiedzą jakimi jeszcze „kuzynami”. Skąd to manieryczne trzymanie się tego pseudo-braterstwa? Nie są to żadni bracia. Czy jest szansa, że dożyjemy momentu, że skończy się to bratanie?! Druga sprawa to , przepraszam, ale muszę, nieustające pieprzenie jacy to Czesi są mądrzy (tak Panie, Czesi to mądry naród). Ile głupstw by ci Czesi nie zrobili to na końcu jest to nieśmiertelne – bracia Czesi, Czesi to mądry naród. Czesi są narodem tchórzliwym czego dali po tysiąckroć niezliczone dowody, wystawiają każdego do wiatru i co, i nic. Zdarta płyta gra dalej bo to Czesi to mądry naród… Z góry przepraszam wszystkich, którzy czują się obrażeni ale dla mnie Czesi to „nędzny” naród i do żadnego braterstwa z nimi się nie poczuwam.

  22. – Czesi są narodem słowiańskim, mieszkającym za miedzą, którego historia splatała się z naszą. Oni nie są nami a my – nimi. Ale używa się wobec nich tego określenia „bracia” – choćby z powodów powyższych. Ja też za nimi nie przepadam – jako i oni za nami. Dlaczego – to temat na osobną dyskusję, warto przeczytać choćby jedną z „Baśni” Gospodarza na ten temat, tam są odpowiedzi na wiele pytań. Ja tylko chciałbym się wystrzegać bezrefleksyjnego potępiania kogokolwiek en bloc – choćby dlatego, że często prezentuje on postawy, które chciałbym widzieć u Rodaków (rodaków? co za rodacy na miły Bóg… !? 😉

  23. Wszystko to racja. Nie chodzi mi jednak o jakieś „bezrefleksyjne potępianie” kogokolwiek, a już na pewno nie Czechów choćby z tego powodu, że nic a nic mnie oni nie obchodzą. Moja „furia” dotyczy BEZREFLEKSYJNEGO używania, a raczej nadużywania zwrotu „bracia Czesi” z uwagi na to, że taki zwrot sugeruje w jakimś stopniu „duchowe pokrewieństwo”, przyjacielskość i temu podobne pozytywne emocje, których w relacjach między naszymi narodami literalnie nie ma i nie było. Czesi Polaków nie lubią. Pogardzają nami. Z pełną wzajemnością z mojej strony. Druga sprawa to nieustanne sugerowanie jakoby Czesi to był „mądry naród” w domyśle przeciwieństwo „głupich Polaczków”. Ci Polacy, którzy nadużywają takiego zwrotu rzeczywiście mądrzy nie są i nie jest ich tu wcale tak mało. Czesi inaczej życiowo postępują bowiem w innym miejscu mapy mieszkają i inne wyzwania zawsze przed nimi stały, stoją i stać będą, stąd mogą sobie pozwolić na taką „życiową dezynwolturę jaką na co dzień prezentują. W naszych polskich realiach jest to całkowicie wykluczone i stawianie Czechów jako przykładu dla Polaków jest działaniem na szkodę naszego narodu. Tak jak Ukraińcy nie mogą sobie pozwolić na „neutralność” a’la Białoruś, tak i Polacy nie mogą sobie pozwolić na postawę a’la Pepik. W obu przypadkach taka „mądrość życiowa” zakończył by się narodową anihilacją.

  24. Pan myśli tak, jak ten anonimowy Słowak, który namazał taki napis na płocie na ulicy Vajnorskiej:

    „Češi do Prahy ostrejsi na chuliganov, Mad’ary za Dunaj do Mongolska a ciganov do tábora”

    Robotnik czeski żali się, że pojechał na Słowację na urlop i w gospodzie nie dostał chleba ani piwa, bo jest Czechem

     

    https://youtu.be/jVSFoexx0qU

     

    Niech każdy zamknie się w swojej dziupli i stamtąd nie wychodzi.

  25. Radzę zjeść snickersa. Nie chcemy żadnych „wojen szympansów”.

    https://youtu.be/8J20n0Y-EFI

  26. Zwiększona agresja u Polaków, która jest odbierana na Zachodzie, jako odpychająca arogancja wynika z tego, że musieliśmy szybko nadrabiać zaległości w stosunku do nacji bardziej rozwiniętych, żeby przeżyć.

    Stąd te wzorce przyswajane na łapu capu, te niechlujne makaronizmy, nieprzemyślane decyzje.

    W 1989 roku, kiedy to zachłysnęliśmy się Zachodem, wyglądało to nadal tak samo, jak w 966 i w innych okresach zmian.

    Jeszcze bardziej wyrywni i niecierpliwi są obywatele z Ukrainy, a zwłaszcza panie,  które poznałem. W grę wchodzą ogromne emocje i niepohamowane apetyty.

    A to wszystko wynika z biologii człowieka, której nie jesteśmy w stanie opanować.

  27. W warunkach zmian i ekspansji homo sapiens ma tylko dwa programy: agresja lub przesadna uległość. Uległość okupowanych narodów wobec Niemców do roku 1941, uległość Polski wobec Zachodu w 1918 i 1989, agresja na Wołyniu, niszczenie mienia poniemieckiego po wojnie przez repatriantów, najazdy Hunów – to przykłady działania tych dwóch programów.

    Używam tej wiedzy przy sprzedaży nieruchomości. Wystawiam nieruchomość przez 2-3 miesiące, a potem nagle wycofuję ofertę bez jasnego powodu.

    Niektórzy klienci dostają szału i mam oferty wyższe nawet o 30-40%.

    Z tego, co słyszałem, to podobne metody stosują osoby, które uczą technik podrywu, ale nie mam własnych doświadczeń w tej kwestii, więc nie będę się wypowiadał.

  28. Intelektualiści mają trzeci program.

    https://youtu.be/9EJAjKYjrsg

  29. Gdzie tu jest „wojna szympansów”, zwiększona agresja, arogancja czy inne takie sugerowane. Moje wpisy tyczą się ziomali czyli Polaków, którzy wygadują kosmiczne androny na temat Czechów typu: „mądry naród” albo „nasi bracia”. Być może wypowiadam się mało zrozumiale więc spróbuję to jeszcze raz objaśnić. Rzeczywistość jest taka, że Czesi nie są ani mądrzy ani głupi, są tacy sami jak setki innych narodów na tej planecie, nie są także naszymi braćmi, tak jak braćmi nie byli Pawlak z Kargulem. I tyle. Wiem, że to są kalki powtarzane bezrefleksyjnie i zasadniczo są one nieszkodliwe, ale ponieważ są kretyńskie i merytorycznie nieprawdziwe dlatego dla mnie, powtarzam: dla mnie, są szalenie irytujące i działają jak płachta na byka, stąd moja „prywatna misja” by z tą patologią walczyć, gdyż jest ona , moim zdaniem, dla nas degradująca.

  30. Podobnie ” niecierpliwe i wyrywne” są młode Białorusinki studiujące w Polsce. Narzekają, że nabożeństwo w ich cerkwi trwa trzy godziny, co trudno wytrzymać itd., itd. wg tego, czym je szczurołap  nęci szybko przystają do tłumu zdezorientowanej (?)  młodziezy w Polsce.  „Rozkurwię polską młodzież” mówił Urban

  31. Jak zwał tak zwał.Ewentualny sojusz Czechów z Polakami jest koszmarem Niemców którzy grają na skłócenie nas .Tak jak Rosja gra na skłócenie nas z Ukraińcami.

  32. Lodger to z kolei po polsku mail nazwe sublokatora…

  33. Ale Czesi nie wydaja sie byc zainteresowani zadnymi projektami, oni wola trwac

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.