mar 122018
 

Znana jest metoda krytykowania filmów poprzez wskazywanie niezgodności dotyczących czasu akcji. Jest to idiotyczne z tego względu, że film to z założenia uproszczenie, coś w czym nigdy nie mieści się całość problemu. Film musi być więc siłą rzeczy zakłamany, pytanie tylko jak i dlaczego się go zakłamuje oraz jakich zdarzeń w nim nie ma, a jakie są. Pan Marek przesłał mi niedawno bardzo dobry, holenderski film, zatytułowany „Admirał”. Ja już wcześniej widziałem zajawki tego filmu, ale nie miałem czasu na to zerknąć. No, ale w końcu mi się udało. To jest bardzo dobre kino, a świadczy o tym oburzenie holenderskich lewaków, którzy oprotestowali obraz, bo nawiązuje on do niesławnej, kolonialnej przeszłości Holandii. Ja także będę dziś ten film krytykował. Mam po temu dobre powody. W tym filmie nie istnieje czas. Kobiety są ciągle młode, dzieci nie rosną, a główny bohater Michiel Ruyter się nie zmienia. Kiedy walczy z Anglikami w bitwie czterodniowej jest taki sam, jak w momencie śmierci, którą spotkał u brzegów Afryki płynąc naprzeciwko eskadr francuskich. Wszyscy bohaterowie są ciągle młodzi, ale to chyba wynika z faktu, że kino jest po trosze przygodowe, a aktorzy tak charakterystyczni, że dodawanie im lat za pomocą makijażu zrobiłoby z tego filmu coś niemożliwego do oglądania. Napisałem – aktorzy? Tam nie ma aktorów. Tam są drewniane postaci z dziwnymi gębami. Aktor jest tylko jeden, nazywa się Charles Dance i gra króla Anglii i Szkocji Karola II Stuarta. No może jeszcze człowiek odgrywający rolę Jana de Witt jest aktorem, ale reszta to statyści i dziwolągi.

Najlepiej wyglądają w tym filmie oczywiście sceny walk na morzu, a także sposoby jakich Ruyter imał się, żeby pokonać i przechytrzyć wrogów. To jest ciekawe i pouczające. Mnie jednak uderzyło to, że akcja opowieści rozgrywającej się w XVII wiecznej Holandii, może się obejść bez Żydów. Tam nie ma Żydów, nie ma też bankierów, co jest moim zdaniem dziwne, zważywszy na to, że są kupcy. Mamy jednak kilka tropów, które czynią ten film atrakcyjnym także na innych niż rozrywkowa płaszczyznach. Ukazany jest tam moment dojścia do władzy Wilhelma III Orańskiego, roztrzęsionej parówy, która przejmuje w kraju władzę po braciach de Witt. Ci zaś zostają bestialsko zamordowaniu w Hadze, o czym Jacek Drobny pisał w 13 numerze nawigatora. Kwestia zamordowania braci de Witt jest kwestią typową, spotykaną także w innych politycznych okolicznościach i jako rozwiązanie problemu władzy łatwo rozpoznawalną. To jest pokazówka.

Oto dwóch oligarchów mających oparcie w swojej kaście uporczywie odmawia oddania władzy. A ta jest naprawdę wielka. Uporczywie też nie zgadzają się oni na zmianę kierunku polityki i nie chcą się przestawić z opcji profrancuskiej na brytyjską. Muszą więc umrzeć, a do tego musi być to śmierć tak straszna, by każdy dobrze ją sobie zapamiętał. I taka śmierć braci de Witt dosięga. Sympatyczni faceci, których miło się słucha przez cały film, żyjący w kulturalnej, podniesionej na wyżyny materialnego dobrobytu Holandii zostają obici, wykastrowani, częściowo poćwiartowani, a następnie wypatroszeni. Potem ciała ich wiesza się na specjalnie przygotowanym rusztowaniu głowami w dół. Kto wiesza? No jak to? Rozszalały tłum. Zaraz, albo specjalnie przygotowane rusztowanie, albo rozszalały tłum. Tego się nie da połączyć. Rozszalały tłum można przepłoszyć rozwalając łeb prowodyrowi kulą z pistoletu, z bojówką, specjalnie na okoliczność patroszenia wyszkoloną, taka sztuka się nie uda. I rzeczywiście się nie udała. Bracia de Witt zginęli, ponieważ nie zrozumieli nowych czasów. Ich miejsce zajął książę z domu Oranje-Nassau – Wilhelm, późniejszy król Anglii. W filmie co prawda pada sugestia, że to ludzie księcia stali za całą afera, ale on sam – Wilhelm pokazany jest tak, żeby czasem ktoś w to nie uwierzył. Podobnie pokazani są przedstawiciele partii oranżystów, do której początkowo należał sam główny bohater – Michiel de Ruyter – to operetkowe dziadki, które nagle zamieniają się w potwory.

W filmie Admirał wyraźnie widać, że niestety emocje są główną materią opowieści i tak już będzie do końca kina, problemy poważne zaś mogą być jedynie sygnalizowane w sposób dla nie przygotowanego widza średnio zrozumiały. Oddać trzeba jednak twórcom filmu, że postarali się chociaż te problemy zasugerować. Sprawa ma się tak – władza w Holandii jest podzielona realnie a nie nominalnie. To istotne spostrzeżenie, bo tak dzieli się władzę na terenach, gdzie jest coś wartościowego, gdzie rządzi wydajna doktryna, gdzie musi panować względna stabilizacja, gwarantująca stały zysk wszystkim uczestnikom gry finansowej, która się tam odbywa. Podział istotny i rzeczywisty władzy, w odróżnieniu od podziału fikcyjnego na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, wygląda tak – armię ma parlament, a flotę biuro polityczne albo pojedynczy władca lub na odwrót. Chodzi o to, by obydwie siły mogły współpracować, ale żeby żadna z nich nie zyskała istotnej przewagi. Mechanizm taki pojawia się często w historii, ja także opisałem go w swojej książce o Żydach, ale podałem zupełnie inny niż Holandia przykład. I teraz tak, skoro mamy dwie strony, z których każda ma do dyspozycji jakiś potencjał i one muszą się ułożyć, ktoś musi być gwarantem takiego układu, bo bez tego wybuchnie wojna domowa. Kto? To zawsze musi być bank. I tego w filmie nie widzimy. Nie ma tam słowa o niderlandzkich bankach, ani tym bardziej o bankach żydowskich. Widzimy za to, że Jan de Witt w bardzo, na pozór, nierozsądny sposób ograniczył armię należącą do oranżystów i wzmocnił flotę stawiając na jej czele admirała Ruytera. Na lądzie zabezpieczył się sojuszem z Francją, bo tylko Francja mogła zagrozić Holendrom od tej strony. Wbrew czyim interesom stanął? Tego nie widzimy w filmie, bo pokazują nam tylko tą dziwną oligarchię, złożoną ze srebrnowłosych dziadków, na której czele stoi dwudziestoletni pederasta cierpiący na globus histericus. W filmie nie ma słowa o Cromwellu, ani o jego układach z gminą żydowską z Amsterdamu. Jest tylko król Karol i jego problemy. No, ale to już tak będzie w filmach, do końca kina. Inaczej się nie da. Dobrze, że chociaż pokazali to co opisałem wyżej. I teraz kolejna istotna rzecz – dlaczego de Ruyter nie został zamordowany razem z braćmi de Witt, choć przecież był gwarantem ich przewagi w realnej polityce? Tego właśnie nie wiemy. W filmie mówią, że lubił go Wilhelm, który obawiał się także, że usunięcie de Ruytera spowoduje jakąś katastrofę na morzu. I tu kolejne ważne spostrzeżenie związane z rzeczywistym podziałem władzy – flotę każdy zawsze chce zachować, a armię zniszczyć. I dlatego należy ocenić działania Jana de Witt jako słuszne, on wiedział co robi. Nie zrozumiał tylko, że politykę prowadzi się na kilku poziomach i w różnych skalach. W każdym z tych wymiarów należy mieć do dyspozycji stosowną siłę polityczną, która będzie mogła władcę ochronić. Tego de Witt nie rozumiał. Może zapomniał, a może Holandia była krajem tak cywilizowanym, że nie pomyślał o najgorszym. W skali makro pozycja braci de Witt była niezagrożona, ponieważ na morzu kołysała się flota, a na flagowym okręcie był Michiel de Ruyter, którego wszyscy się bali, albowiem wymyślał różne sztuczki powodujące, szybką zagładę całych eskadr. W skali mikro de Witt był bezbronny jak dziecko, albowiem nie zadbał o zorganizowanie bojówki dla swojej ochrony. I to jest kolejne ważne spostrzeżenie – armia jest najmniej ważna, dużo ważniejsza jest flota, ale najważniejsza jest bojówka. De Witt coś podejrzewał i zredukował armię opierając się na sojuszu z Paryżem. Tak mu podpowiadało doświadczenie polityczne. Nie zrozumiał jednak, że królowie to kukły, a to co sobą reprezentują, czyli honor i szlachetność jest zmyłką dla aspirujących mieszczan. Za pozorami, zawsze kryje się gang uzbrojony w noże do patroszenia wieprzy.

Wróćmy do kwestii ocalenia floty i zagłady armii. Ta ostatnia po wypełnieniu zadania musi być zredukowana, rozpędzona albo wymordowana. Nie ma innego wyjścia, albowiem armia generuje koszty. Flota zaś może spełniać inne niż wojenne zadania. Gwarantem bezpieczeństwa biura politycznego rodziny de Witt był de Ruyter. Dlaczego więc nie zginął w męce jak oni? Dlaczego wysłano go do Afryki, gdzie przypadkowa kula z francuskiej armaty urwała mu nogę, od czego wykrwawił się na śmierć? Moim zdaniem ciekawsze jest inne pytanie – w jaki sposób de Ruyter dostał się na Morze Śródziemne i dlaczego Hiszpanie go przepuścili? Być może odpowiedź na tę kwestię jest prosta i można o tym przeczytać w każdym podręczniku, no ale ja aż tak bardzo tego fragmentu historii nie zgłębiałem więc nie wiem. De Ruyter wszedł z niewielką eskadrą na Morze Śródziemne, ruszył w kierunku wybrzeży Afrykańskich, gdzie mógł spodziewać się sojuszników – Żydów z Maroka i Fezu, którzy trudnili się piractwem morskim. No, ale dlaczego Hiszpanie go przepuścili? Wilhelm szykowany na króla Anglii, co miało ten wymiar, że było fuzją banków Amsterdamu i Londynu, musiał być z nimi dogadany. Nie mogło być inaczej. A jeśli tak było to Hiszpanie rozpoczęli wówczas grę, która doprowadziła w końcu do utraty Gibraltaru w roku 1704.

Dla nas Michiel de Ruyter ważny jest jeszcze z innego powodu. To jest ten człowiek, który z potężną eskadrą, zaopatrzoną w 1800 dział pokładowych wpłynął na Bałtyk, w czasie kiedy Szwedzi oblegli Gdańsk z zamiarem jego przejęcia. To się bardzo nie spodobało Holendrom, którzy zareagowali natychmiast. Szwedzi widząc, że de Ruyter jest pod Gdańskiem, nawet nie próbowali wchodzić do miasta, grzecznie podkulili ogony i rozeszli się do zajęć w podgrupach.

Problem realnego podziału władzy, będzie tu jeszcze poruszany nie raz. Dziś zaś będę w telewizorze gadał z Józefem o filmie Smoleńsk.

A oto najnowsze nagranie „u Michała” w księgarni Foto-Mag, tym razem:

O kwartalniku Szkoła Nawigatorów o protestantyzmie:
https://www.youtube.com/watch?v=mPtOH0VMOq0

 

poprzednie nagrania:

O filmie Grzegorza Brauna „Luter i rewolucja protestancka”:

https://www.youtube.com/watch?v=69RcKACAUZI

O książce Hanny Koschenbahr-Łyskowskiej „Zielone rękawiczki”:

https://www.youtube.com/watch?v=PBIz5asguCA

O Bibliotece Historii Gospodarczej Polski:

https://www.youtube.com/watch?v=8xpy8i8nV6U

O kwartalnikach: Szkoła Nawigatorów o bolszewikach, herezji  i in.

https://www.youtube.com/watch?v=5cXv6kzVA9A

 

Przypominam o promocjach na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl

  46 komentarzy do “Film, w którym nie padają słowa „Żyd”, „bankier” a czas stoi w miejscu”

  1. Dwa dni temu oglądałem ten film. Czyta Pan w myślach?

  2. Nic dodać nic ująć.

  3. Skoro armię można lub nawet trzeba rozpuścić i trzeba przez cały czas utrzymywać bojówkę, najważniejszą rolę w tym układzie odgrywają towarzysze z Informacji Wojskowej, czarnego jądra światowej sieci handlowej.

  4. Polecam biografie De Ruytera na holenderskiej wiki. Tam wprost jest napisane że admirałów floty było pięciu i hierarchia między nimi była zagmatwana. Szwagier admirała skonfliktowanego z De Ruyterem (niejaki Kevit) czmychnął do anglii i był związany z mordem na de Wittach. A Ruyter był na morzu Śródziemnym bo pomagał tłumić Hiszpanom bunt na Sycylii w Mesynie przeciwko Francuzom. Ciekawe są te intrygi i gry wokół obstawiania funkcji admiralskich. Chyba każda opcja wstawiała swojego i wzajemnie się szachowali. Pozdrawiam serdecznie.

  5. To nie jest pierwszy film, jakie nakręcono w czasach współczesnych ,  w którym nie pada słowo „Żyd”. Reżyser Hoffman w filmie „Ogniem i mieczem” na podstawie dzieła Henryka Sienkiewicza też ocenzurował historię buntu Chmielnickiego i nie pokazał ani jednego zamordowanego przez Kozaków  Żyda, chociaż w czasie tzw. powstania Chmielnickiego – Kozacy zamordowali ich kilkadziesiąt tysięcy. W  filmie „Ogniem i mieczem” nie pojawia się – żaden. Żywy lub martwy.

    PS. Bardzo ciekawa notka. Okazuje się, że temat nieszczęsnych braci de Witt jest omawiany u słynnego pisarza Dumasa w bardzo ciekawej książeczce „Czarny tulipan” – o słynnej spekulacji w handlu tulipanami i próbie wyhodowania czarnego tulipana.

    PS2. Notka bardzo na czasie albowiem kilka dni temu szlachetny parlament RPA (Republika Południowej Afryki) zmienił konstytucję swojej szczęśliwej krainy, wyzwolonej  z apartheidu i wpisał do niej – prawo konfiskaty ziemi BEZ ODSZKODOWANIA – wszystkim białym obywatelom RPA czyli w praktyce – Burom, potomkom głównie Holendrów (plus hugenotów francuskich) przybyłych do południowej Afryki w połowie XVII w.  Zmiana konstytucji poprzedzona była latami napadów – „niezorganizowanych bojówek” na farmy Burów i mordowania oraz gwałcenia żon i córek farmerów oraz rabunku domów. Obecnie wszystkie bez wyjątku farmy są przekształcone w forty obronne . Większość białych już wyjechała do Australii, Nowej Zelandii i Kanady ale Burowie uporczywie trzymali się ziemi. A teraz to koniec. Ale rodzina Oppenheimer i firma De Beers (wydobycie diamentów, złota, platyny) – pozostaje. Bo ma układ ze szwagrem obecnego prezydenta RPA pana Cyrila Ramaphosy, dawniej związkowca i biznesmena. Szwagier nazywa się Patrice Motsepe, posiada firmę African Rainbow Minerals (wydobycie platyny, złota, węgla, rudy żelaza etc) i majątek 2,0 mld USD. A zaczynał w „nieformalnym sklepiku dla czarnych górników”.

    Tam, gdzie są Brytyjczycy i diamenty w jednym miejscu- na boje o wolność, sprawiedliwość i demokrację zawsze można liczyć. A źli ludzie muszą być ukarani.  Tak w XVII w. jak i dzisiaj.

  6. Wartość Dutch East India Company w zestawieniu z obecnymi gigantami. W roku 1669 miała około 50000 pracowników i 10000 najemników link

    http://www.visualcapitalist.com/most-valuable-companies-all-time/

  7. źli ludzie muszą być ukarani – tym złym jest ten co psuje biznes angliczanom…

  8. Człowiek z banku Raiffeisen twierdzi tak:

    „Gdy ostatnio doszło do wstrząsów na rynku w RPA, po tym jak prezydent wystąpił z pomysłem konfiskaty ziemi farmerom bez odszkodowania, polski rynek na tym nawet skorzystał. Jesteśmy bowiem zaliczani do tego samego koszyka co RPA i kłopoty tego kraju oznaczały przepływ kapitału ku bezpieczniejszemu rynkowi, czyli ku Polsce”

    Ciekawe jakie szczęśliwe kraje są w tym koszyku razem z Polską i RPA.

  9. Aż mi się zimno zrobiło:))) Polska „w koszyku” z RPA. Dlaczego mnie to nie dziwi? W Polsce właśnie znacjonalizowana została deszczówka:))) Ziemi – ziemianom i bogatym chłopom – III RP – nie zwróciła. Polacy z Kazachstanu i generalnie zza Buga – nie zostali objęci (jako jedyna mniejszość dawnego ZSRR) – programem pomocy rządu RP i programem – przeniesienia do RP a tacy Ukraińcy „na dzień dobry” – otrzymują socjal, pracę i witani są chlebem i solą.
    Mam od wczoraj taką intuicję, że Polacy w Polsce pełnią taką samą rolę jak Burowie z RPA. Trzymają się „niesłusznie” – ziemi i nikt nie zadaje sobie trudu aby przepraszać ich za nie tak dawne ludobójstwo i dawać im odszkodowania za straty materialne.  Lekkość, z jaką odmawia się ekshumacji w Jedwabnem pokazuje, że – prawo w III RP – nie działa. Tak jak w RPA. Spalenie kukły Sorosa – kara bezwzględnego więzienia. A żaden zbrodniarz stalinowski – do dzisiaj nie został ukarany. Prezydent czule pochyla się nad Gołdą Tencer, wdowie po Szymonie Szurmieju, który NIE wyjechał w 1968 z Polski. Za to został członkiem PRON i zasiadał w Sejmie PRL w latach 80-tych. I był członkiem ekipy teatralnej Aktorki Idy Kamińskiej, która w 1968 – wyjechała do Izraela z większością ekipy.

    To są takie „znaki”, że aż oczy bolą patrzeć.

  10. Chyba tak jest. W parlamencie RPA grasuje taki pan, który otwartym tekstem od pewnego czasu nawołuje do „likwidacji białych” w sensie oczywiście – „wygonienia kolonizatorów”. A tymczasem Burowie są zwierzyną łowną a szczęśliwcy, którzy uciekli do Australii i Nowej Zelandii- cieszą się, że mogli się przekwalifikować np. z dziennikarzy na właścicieli kanciapy z naprawą pasków i butów.  Ludność RPA liczy 54 mln z kawałkiem z tego 7,1 mln – chodzi z HIV. Firma górnicza pana Patrice’a Motsepe – szczyci się tym, iż rozdaje leki na HIV-a – czarnym górnikom w tych jego kopalniach. Za to jedna z małżonek poprzedniego prezydenta Jakoba Zumy – kasę z pomocy zagranicznej na leczenie HIV – wykorzystała na sfinansowanie sfilmowania sztuki teatralnej „Serafina’ o walce z apartheidem. Pan Jakob Zuma jest poligamistą: ma kilka żon i 20 dzieci i problemy z korupcją oraz molestowaniem seksualnym. Ta „walka z apartheidem”, który pojawił się w 1948 r. wraz z Anglikami – to był rewelacyjny pomysł na przejęcie biznesu diamentowego i innego.

  11. ahh.. coś jeszcze początkowo największym udziałowcem Dutch East India Company był…Isaac Le Maire (dobry Isaac rozpoczynał od handlu z Rosją)…a co ciekawe był jednym z pierwszych sprzedających polisy ubezpieczeniowe od wypadków na morzu…

  12. Co by dobrzy Anglicy zrobili bez służb specjalnych. Najlepiej „spontanicznych bojówek”.

  13. a co by sprzedawcy ubezpieczeń zrobili bez pomocy piratów…:)

  14. Taaa:))) Bardzo ta notka o nieszczęsnych braciach de Witt i „nieistniejących Żydach” w historii Niderlandów i I RP na „granicy” w Krymem – jest bezcenna.  I okazuje się, że stare dobre pomysły mają zastosowanie i dzisiaj. Na przykład – piraci na morzach Dalekiego Wschodu.

  15. Pantero, mamy do czynienia z ludźmi, którzy autentycznie dążą do przywrócenia nieograniczonej tyranii złych duchów i przedpotopowych olbrzymów. Od tych drugich i trzecich pochodzi tak zwana współczesna technologia wykorzystywana przez znanych nam przywódców świata. Ci okłamują nas gadaniem o ufokach, a chodzi o demony powietrzne. Ufokami tak zwanymi zajmował się z kolei dobrze nam znany zboczeniec Aleister Crowley.

    Mówimy o światowej sieci finansowo-handlowo-technologicznej utworzonej przez złe duchy tuż po wypędzeniu Adama i Ewy z ogrodu rajskiego. Ona zawsze była jedna i zawsze globalna, choć chwilami mogła być pokawałkowana. Dokładnie to opowiedział Stalagmit w tym wystąpieniu: https://www.youtube.com/watch?v=hoKTBj1WfCQ

    Opowiedział o dziejach odtwarzania tej przedpotopowej sieci bez używania tego sformułowania, w tym o Babilonii i Asyrii, pierwszej bestii apokaliptycznej, o Persji, drugiej bestii apokaliptycznej, o państwie Aleksandra Macedońskiego, trzeciej bestii apokaliptycznej, i o Imperium Rzymskim, czwartej bestii apokaliptycznej, która istnieje do dziś. Wspomniał między innymi o tajemniczych ludziach, którzy pomogli na przykład Macedończykom zniszczyć Persów, i o ewidentnym sabotażu dokonanym po stronie perskiej. O tym, jak to się stało, że Rzymianie pokonali Kartagińczyków w pierwszej wojnie punickiej – Rzymianie od jakichś dobrych dusz dostali sowite pożyczki. Otóż mówimy o ludziach należących do sieci, która na nasz użytek jest kryptonimowana jako masoneria, sieć rewolucjonistów, socjalistów i komunistów, sterowana przez magów i banksterów w jednym.

    Stalagmit powiada, że gdy Grecy i Macedończycy zdobyli Persję, zagarnęli gigantyczne ilości złota i srebra. Otóż to – skarbiec bestii. Wcześniej przedstawił metody działania Babilończyków, reprezentantów nierządnicy, i Asyryjczyków, reprezentantów bestii, które były identyczne jak działa Sowietów – jak najbardziej. W tle mamy upadłych aniołów.

  16. Bez międzynarodówki bojówek.

  17. Bodajże pierwsza giełdowa bańka spekulacyjna dotyczyła właśnie cebulek tego kwiatka 🙂

  18. Będą „tanie” czynszówki… Własność ma iść na spłatę roszczeń i odszkodowań za wydumane „zbrodnie narodu polskiego”.

    I naprawdę wzruszyłbym na to ramionami gdyby nie te znaki (a raczej konkrety) w postaci ustawek o ustroju rolnym, antyprywatyzacyjna, i inne podobne,” plus” kredyty zaciągane na wypłatę  ochłapów dla mierzwy, która ma mieć na koncie (oczywiście w banku) tyle, by starczyło na spłatę odsetek (do ostatniego indiańskiego pokolenia) i abonament za telewizor w którym będzie pokazywany projekt Sławomir.

    Ciężko mi się z tym pogodzić, ale ufam Bogu że ma to swój cel.

  19. To są zdrajcy…

  20. Co ciekawe Burowie to jest mniejszość pod każdym względem : etnicznych, religijnym, politycznym ale nie słyszę zeby jakiś demokrata trząsł się z oburzenia…

  21. Holandia coś się nie pali przyjmować swoich rodaków z RPA.

  22. Ma. To jest stanięcie w prawdzie wobec kwestii własności w dzisiejszym świecie.

  23. Pamiętam czasy, gdy pod notkami naszego Szefa było 300+ komentarzy…

    Teraz tylko 20+…

     

    Ludzie, co się z wami dzieje? Zahibernatowani?

  24. Proszę Pana… Ja nie traktuję własności jak bożka. Podejrzewam że nie jestem w tej kwestii odosobniony. Więc myślę że nie własność sama w sobie jest tu problemem. Jak już coś to brak szacunku dla poszanowania prawa własności (siódme przykazanie) i konsekwencje z tym związane.

  25. No właśnie. Ludzie jeszcze nie rozumieją, że zamiana własności opodatkowanej na 400 zł rocznie, na dzierżawę roczną 20 tysięcy odbędzie się dla ich dobra. Dostaną za to emerytury, a ubożsi miejsce w noclegowni.

  26. Podejrzewam PMM o chęć wprowadzenia katastru. Ale wtedy to nolens volens kryterium uliczne.

  27. Nie doceniasz potulności narodu. Naród sam z siebie, bez fachowej organizacji służb krajowych lub obcych nie spali w proteście nawet jednej opony od roweru.

  28. Juz ze 3 reportaze francuskie ntt. widzialam…

    … sprawa zmian w konstytucji RPA  porusza ich  do  zywego  !!!    Nooo,  Afryka  SIE   STAWIA… i to ostro… i to nie tylko  RPA  !!!…  zaczynaja wystawiac  RACHUNKI  za cale wieki  kolonializmu.

  29. 😉 ludzie kursy, naród wspaniały, trzeba teraz odwrócić porzekadło Ziuka.

  30. Dziś widziałem na prawdę piękną rzecz

    https://naforum.zapodaj.net/cac00ec406b9.jpg.html

  31. O tak…

    … o tym tez sie duzo we Francji mowi… wlasnie teraz jest tam w pilnym trybie  rozbudowywana baza francuska i amerykanska w Dijbuti  !!!… a tak sie  LADNIE  kloco w telewizorze ta kreatura Macron z Trump’em…  tak z siebie szydzo  POD  PUBLICZKE…  ale baze militarna wspolnie rozbudowuja  !!!… ta zalgana banda hipokrytow i masonow  !!!

  32. Jednakże Rzędzian w filmie o tym wspomina: nie ma cyrulika, bo jako Żydowina go powieszono.

  33. Nawiasem mowiac, ten film „Ogniem i mieczem” to straszny gniot.

    I muminek (Zbigniew Zamachowski, przez pomylke chyba tylko nazywany aktorem) w roli Wolodyjowskiego. Jak on ma sie do roli Lomnickiego? Pelna zenada, to samo Podbipieta.

  34. Tam sie w ogole w RPA zrobil syf odkad dopuscili Murzynow do  wladzy i dali im swobode  i pelnie praw. Przeciez tam biali stworzyli w tym kraju wszystko, cala cywilizacje.

    Jest taki film „Na tropie Wilbiego” („The Wilby Conspiracy” 1975r.) o tym jak szlachetny murzyn (Sidney Poitier) bojownik o wyzwolenie „narodowo-spoleczne rdzennej ludnosci” jedzie z misja wydobycia diamentow gdzies kolo Johannesburga a towarzyszy mu i pomaga przypadkowo uwiklany w sprawe bialy inzynier (Michael Caine), ktory jest w miare uplywu czasu coraz lepiej uswiadamiany przez murzyna.

    Scigajacy ich policjant z Biura Bezpieczenstwa Panstwa ma ciekawa rozmowe z miejscowym szefem policji ktory sie z nim w pewnych kwestiach nie zgadza.

    I ten detektyw mowi mu: „Zbudowalismy tu kazdy szpital, kosciol, fabryke, mlyn. I nie pozwole zeby jakis Bantu ktory swiezo zeskoczyl z drzewa wcisnal mi pewnego dnia do reki pare randow i odeslal na statek zebym stad zmykal.”

  35. ” Lekkość, z jaką odmawia się ekshumacji w Jedwabnem pokazuje, że – prawo w III RP – nie działa. Tak jak w RPA. Spalenie kukły Sorosa – kara bezwzględnego więzienia. A żaden zbrodniarz stalinowski – do dzisiaj nie został ukarany. ”

    Prawo w III RP to po prostu farsa o czym chociazby swiadczy fakt istnienia czegos takiego jak kara wiezienia bezwglednego. Jest jedna kara wiezienia (zadne w zawieszeniu, czy stawianie sie za rok czy dwa do odbycia wyroku) – dostaje wyrok- idzie siedziec.

  36. Marmurowe mauzoleum de Ruytera w kościele Nieuwe Kerk w Amsterdamie w miejscu dawnego głównego ołtarza.

    Trzy kobiety przedstawiają Chwałę (środkowa postać z trąbą) i cnoty Ruytera: Ostrożność (po lewej, z lustrem,  wężem – Minerwą i kogutem) oraz Siłę opierającą się na kolumnie egipskiej bogini Isis.

    Serce i płuca pochowane są w pobliżu miejsca jego śmierci w Syracuse.

  37. > a do tego musi być to śmierć tak straszna, by każdy dobrze ją sobie zapamiętał. I taka śmierć braci de Witt dosięga…

    W moim komentarzu z 2 marca napisałem o mordach dokonanych przez tłum w Warszawie podjudzony przez Towarzystwo Demokratyczne w dniu 15 sierpnia 1831 dodając, że o takim barbarzyństwie nie słyszał wcześniej świat. Niniejszym prostuję. „Demokraci” z pewnością widzieli wcześniej ten obraz wydarzeń w Hadze.

  38. Palce u prawej dłoni w średniowieczu obcinano za krzywoprzysięstwo. Karę
    hanged, drawn and quartered” https://pl.wikipedia.org/wiki/Powieszenie,_wypatroszenie_i_po%C4%87wiartowanie stosowano za zdradę stanu w wesołej Anglii.

  39. Dla zamordowanych może robiło to małą różnicę czy ginęli z wyroku czy podczas linczu, ale przy biciu rekordów bestialstwa warto zachować klasyfikację według kategorii prawnych. No i w Anglii kary tej nie wykonywano na kobietach, a w Warszawie szczególnie pastwiono się kobiecie.

  40. Nie w tym rzecz. Państwo nie może nikomu oddać czegoś, czego nie jest właścicielem.

  41. Ale przynajmniej nie będą mieli złudzeń….

  42. zdrada stanu –  udział obywatela w działaniach przeciwko własnemu krajowi ho, ho , mocno to teraz spowszedniało.

  43. I nigdy nie będzie… Może tylko być złodziejem albo obrońcą prawa obywateli do własności. W uczciwy sposób zapracowanej rzecz jasna. Poruszanie się w innych kategoriach jest gwałtem na prawdzie „nie kradnij”, i prowadzi prosto do piekła już na ziemi.

  44. Podejrzewam, że na poziomie szefów korporacji taka pokazówa musi czemuś służyć. Jest czytelnym znakiem, ogłoszeniem i informacją do osób zainteresowanych, bo trudno zakładać, by jakikolwiek element tej kaźni był przypadkowy. W wiki można odnaleźć hasło „kara mutylacyjna” https://pl.wikipedia.org/wiki/Kara_mutylacyjna

    Ważne jest też KTO i KIEDY namalował ów obraz. Poszukałem trochę i znowu w wiki można znaleźć taki passus, że pan Jan de Baen https://en.wikipedia.org/wiki/Jan_de_Baen był malarzem Karola II Stuarta z Bożej łaski króla Anglii, Szkocji, Francji i Irlandii , który panował 1660-1685. de Bean od 1660 mieszkał w Hadze był zatem świadkiem tych wydarzeń być może naocznym. Warte prześledzenia są życiorysy postaci Cornelius Tromp, Johan Kievit męża córki Trompa i dyrektora w izbie VOC czy Henri de Fleury de Coulan.

  45. Problem tylko w tym, że własność zostala wyprowadzona poza kontrolę państwa.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.