maj 152022
 

Dziś z rana pojawiła się informacja, że prezydent Francji Macron uważa za możliwe powstanie Europy od Lizbony po Władywostok. Jego zdaniem bowiem Rosja na pewno się ucywilizuje i będzie nadal ważnym partnerem nie tylko dla Francji, ale dla całego Zachodu. Nie ma tu za bardzo nad czym deliberować. Oto okazało się, że w niektórych krajach rosyjska agentura i rosyjska degeneracja są tak głęboko wżarte we wszystkie struktury, że nie można jej usunąć inaczej, jak tylko z tymi krajami w pakiecie. Wielokrotnie wieszczyłem tu podział Francji i jak ostatni dureń biadałem nad tym. Jak wszyscy ludzie na tym świecie miałem i mam przecież jakieś sentymenty, coś mi się podoba, a coś nie, coś lubię, a coś innego lubię mniej. Dziś nadszedł czas, by wszystkie te głupstwa odrzucić od siebie jak najdalej. Francja jest krajem skorumpowanych, złych do kości i sprzedajnych gnomów. Wybory we Francji są fikcją, bo wybiera się pomiędzy jednym sprzedajmy rosyjskim agentem, a innym, jeszcze bardziej sprzedajnym. Problemy wokół których krążą myśli francuskich wyborców są problemami z Marsa. Francja jest krainą powierzchownych ocen, lenistwa, usystematyzowanej, akademickiej głupoty, zdrady wobec wartości, a do tego pogardy dla pojedynczego człowieka. Dla mieszkańców Paryża, w tym polityków, Francja poza wielkimi miastami nie istnieje. Balzak napisał kiedyś, że największą i najbardziej zaskakującą egzotyką dla mieszkańca Paryża jest właśnie Francja. Zrobił to zanim kraj został pocięty liniami kolejowymi i ludzie z wielkich miast mogli pojechać na prowincję, żeby ją docenić. Dziś wszystko to znów straciło na znaczeniu, a politycy francuscy orzekają autorytarnie o sprawach, które w ich głowach i sercach sklasyfikowane są jako śmieci bez znaczenia. Nie ma żadnej wątpliwości, że politycy francuscy nie będą kierować się żadną wyższą racją, nawet racją stanu Francji, bo nie mają o tej racji pojęcia. Politycy francuscy będą kierować się racją stanu swojego sponsora, w tym wypadku Rosji i będą to czynić tak długo, jak długo będą widoki na dalsze finansowanie ich przez tegoż sponsora. Żeby zmienić nastawienie polityków francuskich, trzeba maksymalnie osłabić Putina, nie oznacza to jednak, że oni cokolwiek zrozumieją. Przyjmą pierwszą lepszą ofertę jaka się pojawi, albowiem takie zachowanie kojarzy im się z poważną polityką. Dokładnie to samo obserwować możemy w kraju, wśród gwiazd Konfederacji, ludzie ci, z całkowitym spokojem okłamują swoich wyborców, odrywają swoje role, albowiem są przekonani, że w ten sposób zachowuje się prawdziwy polityk.  Naśladują wzorce najbardziej zdeprawowane, a zgromadzona wokół nich publiczność przyklaskuje, albowiem sama chce w końcu awansować na polityka i także mieć możliwość oszukiwania i wykorzystywania innych, w imię jakiejś mitycznej racji stanu, która w ich wydaniu jest zbiorem źle opowiedzianych anegdot bez pointy. Wkrótce przekonacie się, że ten podwórkowy makiawelizm wyląduje na śmietniku, podobnie jak pomysły Macrona. Jeśli tak się nie stanie, jasne będzie, że każdy kto się do owej makiawelicznej tendencji tłumaczenia zjawisk i snucia planów przyłączy, podpisuje po prostu pakt z diabłem. Nie ma w zachodniej Europie żadnych wartości europejskich. One są u nas. Widziałem to wczoraj spacerując Traktem Królewskim, widziałem to wczoraj słuchając – pierwszy raz w życiu – koncertu w Filharmonii Narodowej. Przy okazji okazało się, że na sali jest trzech moich czytelników. Jeden na widowni, a dwóch w orkiestrze. Warszawa wczoraj była miastem takim, o jakim wielu marzyło przez dziesięciolecie, a ja już zapomniałem, że ona taka jest. Jeśli ktoś będzie teraz porównywał miasta zachodniej Europy, gdzie policja tłucze ludzi bez opamiętania, istnieją zamknięte getta dla gangów prowadzących nielegalną, ale zgodną zapewne z interesami partii politycznych dystrybucję różnych dóbr, z miastami na wschodzie, jeśli ktoś będzie mówił, że Rosja się ucywilizuje i w Rosji będzie dostrzegał jakieś wartości, ten chce naszej śmierci – po prostu. My zaś nie chcemy umrzeć, dlatego powinniśmy udzielić temu człowiekowi odpowiedniej reprymendy, jak prawdziwi Europejczycy.

Na Węgrzech wybrano nowego prezydenta, a raczej nową prezydent. Jest to jakaś pani o cygańskiej urodzie. Jej expose czy jak się tam nazywa ten wstęp do działalności politycznej od razu zdemaskował plany węgierskich elit, które zmierzają bawić się z krajami zagrożonymi przez Rosję w złego i dobrego policjanta. Orban mówi bez przerwy o pokoju i uważa, że przyłączenie się Węgier do sankcji zdewastuje gospodarkę jego kraju. Można zadać pytanie – kiedy ostatnio Orban był na Węgrzech, to znaczy poza Budapesztem? Bo, Macron we Francji nie był chyba nigdy. Dyrdymały o pokoju za wszelką cenę doprowadziły do wybuchu II wojny światowej i z perspektywy czasu wydają się takim idiotyzmem, że wszyscy tu podejrzewamy, że doszło do jakiejś globalnej ustawki. Dziś Węgrzy mówią o pokoju i twierdzą, że pomagają uchodźcom. Jednocześnie nie chcą oderwać się od rosyjskich surowców, choć mogliby to zrobić łatwo, przyłączając się do naszego systemu dystrybucji gazu, a także do systemu bułgarskiego. Nie czynią tego jednak, a fakt ten ma podłoże polityczne – Węgry chcą być tym państwem, które korzystać będzie na konflikcie Rosja-USA, ale zdaje się, że nikt tam nie rozumie, że zarówno dla jednego, jak i drugiego gracza znaczą tyle samo co Honduras, a może nawet mniej. Węgry, żeby odrodzić się politycznie powinny ściśle współpracować z krajami regionu, w tym z Polską. Tymczasem Węgrzy w masie i pojedynczo uważają Polaków za rozmazanych frajerów, a siebie za wielkich spryciarzy, nadających się do poważnych rozgrywek. Poza tym zorganizowani są w gangi, gdzie omerta działa znacznie silniej niż w organizacji Cosa Nostra. Jedyne co my Polacy możemy teraz zrobić dla Węgrów, to przestać ich kokietować, najlepiej zaś przestać z nimi rozmawiać i traktować ich jak partnerów, tylko wtedy bowiem może coś dotrze do tych pustych łbów. Jeśli Orban myślał, że dzięki Rosji unieważni skutki traktatu w Trianon, to jest współwinny wojny i powinien się z tego wytłumaczyć, a także prosić Boga o wybaczenie, że miał zamiar stanąć w jednym szeregu ze zbrodniarzami wojennymi.

To jest, jak sądzę język właściwy do komunikowania swoich planów i zamierzeń wobec państw i elit, które życzą nam jawnie wszystkiego najgorszego, sądząc przy tym, że ich intencje nie są widoczne pod tanią i dawano zdewaluowaną retoryką, którą próbują jej zasłonić. Miłej niedzieli życzę wszystkim. Idźcie na koncert do Filharmonii Narodowej, jeśli możecie, na jakikolwiek. Spotkacie tam ludzi myślących podobnie jak Wy, zobaczycie muzyków i śpiewaków, czyli istoty potrafiące zrobić coś naprawdę – na przykład zagrać sprawnie skomplikowany i trudny utwór. Nie ma tam idiotycznych emocji, które wylewają się z ekranu w kinie, nie ma tam szantaży i podstępów. Jest tylko moc. Spróbujcie.

  9 komentarzy do “Francuski łącznik i węgierski syndrom”

  1. Czy nie chodził zawsze żeby oderwać miasta od wsi czy prowincji. Zbudować „metropolie” całkowicie zależne od dostaw i dostawców. Głosujące na tych którzy zabezpiecza dostawy. Kłania się tu ja Prymas tysiąclecia, który wiedział że chłopa prostego wsioka komuna nie zdemoralizuje a tego wykształconego i z dużego miasta zdemoralizuje.

  2. „Dziś z rana pojawiła się informacja, że prezydent Francji Macron uważa za możliwe powstanie Europy od Lizbony po Władywostok.”

    Ta idea budowy Eurazji(od Władywostoku po Lizbonę) to pomysł tych samych sił, które wspierały rewolucję bolszewicką z Rosją sowiecką(Kraj Rad, który miał ogarnąć ludzki ród) i realizowany wraz ze zmieniającą się „mądrością etapu”, poprzez różne odsłony tego projektu.

    Pomysł ten miał i ma podstawy w teorii Mackindera, który  stworzył najsłynniejsze dotąd prawo geopolityczne: „Kto panuje nad Wschodnią Europą, panuje nad Heartlandem; kto panuje nad Heartlandem, panuje nad Światową Wyspą; kto panuje nad Światową Wyspą, panuje nad światem”.

    Heartland od wieków jest pod panowaniem Rosji w różnych odsłonach i stąd te podchody o panowanie nad nim:

    – I WŚ

    – rewolucja bolszewicka z 1917 roku

    – wojna polsko – bolszewicka

    – pakt Ribbentrop – Mołotow

    – II WŚ

    – zimna wojna

    – „jelcynowska smuta” lat 90-tych XX wieku(nieudana próba ekonomicznego podporzadkowania Rosji USA/Zachodowi

    – polityka „przyciągania Rosji do Zachodu” G.W.Busha i polityka „resetu USA/Zachód – Rosja” metodą marchewki i kija(2001- 2013)

    – polityka konfrontacji USA-Rosja(2014 -???

  3. gdzieś to było napisane, duży tekst że  tuż przed śmiercią Kołczaka miały miejsce na Syberii  konszachty  między jakimś generałem francuskim, wojskiem czeskim i bolszewikami – może tam było podglebie dzisiejszych planów , a jeśli nie podglebie to chociaż myśl , że jak wojna trwa za długo to wojnę trzeba kończyć

    może to była KARTA

  4. W zasadzie wciąż nie znam odpowiedzi, skąd wzięła się rewolucja bolszewicka. Jakieś echa, jakieś cienie tłumaczeń. I wątpliwości – chcieli rewolucji, ale nie potrafili przewidzieć jej skutkiem? Nie zapanowali nad nią ? A jeśli poszło nie tak – dlaczego Rosji nie przydusili? Liczyli na Hitlera? To po co pomagali Rosji? Bo Hitler urwał się ze smyczy? To dlaczego mając atom nie załatwili tematu po II wojnie? A potem wyposażali w ramach handlu w technologie? Jak Macron ostatnio? Coś mi się wydaje, że tej zupy nie da się ugotować do końca. Za dużo kucharek i chochli. Za dużo przypadków i nieskoordynowanych działań. Może i dobrze, ale w tym chaosie żeby ktoś zupy nie przypalił za bardzo …

  5. Może kluczem do zagadki jest Róża Luksemburg?

  6. Orban i poprzedni prezydent Ader bywali w PL często, zawsze gdzieś tam w okolicznościach kościelnych, jak nie Jasna Góra, to ostatnio nawet roraty w Wwie, ale mimo wszystko real politik po trupach robią. Niech się zdecydują komu służą. Kiedyś Juncker powiedział do Orbana „cześć dyktatorze” i to chyba jest ich pewna cecha narodowa, jakiś rodzaj prawdy o nich. Co do Francji to  nic dodać nic ująć, dla nich Polska to nie partner.

  7. nie wiem, Róża to osoba urodzona w Zamościu a potem celebrytka w Berlinie,  towarzysząca  Parvusowi, nie wiem czy maczała palce … sprawy zdarzeń na SYBERII

    ten francuski generał może się nazywał JANIN , nie pamiętam, choć na szkole nawigatorów, kiedyś Paryżanka pisała że będąc we Francji widziała sieć jubilerską z takim /a może / podobnym nazwiskiem …  A  Korpus czeski wyszedł bardzo bogaty z tej Syberii i może nie on jeden cieszył się potem zamożnością ,

  8. „podglebie dzisiejszych planów”  – odniosłam się do tych słów.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.