wrz 012015
 

Dzieje rodziny Mitterand są niezwykle fascynujące, tym bardziej i więcej brązu i pozłoty na nich położono. Dotarła do mnie wczoraj książeczka napisana przez żonę nieżyjącego już od dawna prezydenta Mitteranda, Danielle. Pani ta, dożywszy lat późnych (zmarła w 2011), działała w fundacji dobroczynnej, a poza tym była szczerą komunistką, tak szczerą, jak to się może przytrafić tylko bardzo bogatym i wpływowym kobietom. Jej książka nosi tytuł „Wolność bez granic” i jest popisem grafomanii wręcz nieprawdopodobnym. Mitterand jest tam przedstawiony jako podpora ruchu oporu, uganiają się za nim agenci niemieccy, gestapo i policja. On jednak się nie boi, umawia się ze swoją przyszłą żoną w środku miasta, w kawiarni, na spotkaniu obecny jest także jego współpracownik i siostra Danielle, która postanowiła właśnie wyswatać legendę ruchu oporu.
Zebrania organizacji, której szefuje Mitterand odbywają się w jego kawalerce, a Danielle informuje nas o tym wprost nie widząc w dej demaskacji nic nadzwyczajnego. Rozumiem, że chodzi o zebrania jednej tylko komórki ruchu oporu, w skład której wchodzą dwie efektowne kobiety, facet z wąsami na pół twarzy i jakiś żigolo. Ten z wąsami to Mitterand, bo tak wyglądał w latach okupacji. No, ale kawalerka to nie wszystko. Życie członków ruchu oporu, pisze Danielle, było coraz bardziej niepewne. Gestapo wyznaczyło specjalnego agenta, który miał wytropić i pojmać Francoise’a Mitteranda, który nosił wtedy pseudonim Morland i był znanym wszystkim, byłym deputowanym rządu Vichy, który zmienił barwy klubowe. I teraz uwaga! Danielle opisuje tropiącego go agenta w taki oto sposób

Z fotografią w portfelu, kajdankami przy pasku i bronią w kaburze, włóczył się od świtu do nocy po bulwarze.

Chodzi o bulwar Saint Germain, przy którym mieszkał Mitterand. Dalej jest jeszcze lepiej:

Rozkazy są jasne: „zatrzymać żywego, w razie próby ucieczki strzelać w nogi, a przede wszystkim zmusić do mówienia”. Pętla gwałtownie się zaciska.

Na szczęście gestapowcy łażąc w tę i z powrotem po bulwarze Saint Germain nie zauważyli Mitteranda, faceta z wielkimi wąsami i mógł on spokojnie wyjechać do Burgundii.
Co za świat. A ludzie w salonie opisują jak im się żyło za czasów pierwszej Solidarności i nie mogą się nadziwić, że niewiele osób już to interesuje. Czy za wami ktoś łaził z fotografią w portfelu i kajdankami przy pasku, w tę i z powrotem po Nowym Świecie? Pewnie nie, cóż wy więc możecie wiedzieć o konspiracji.
Książka Danielle należy do długiego szeregu dzieł nieoczywistych. Póki co znalazłem jedną wzmiankę o powojennych próbach zrobienia ze Mitternada antysemity. Danielle odnotowuje z dumą, że próby te się nie powiodły, bo wszyscy znali prawdę, w ukrywający się na południu Żydzi, mogą dziś jeszcze, po latach potwierdzić jaką postawą wykazywał się przyszły prezydent Francji. Danielle informuje nas, że podczas gdy statki z uchodźcami żydowskimi z Niemiec były odpędzane od wszystkich portów Europy i Ameryki, w całym kosmosie byli tylko dwaj deputowani, którzy domagali się, by te statki wpuścić do portu. Obaj w dodatku we Francji. Jednym z nich był Eduard Depreux a drugim Francois Mitterand. Szkoda, że pani Danielle już nie żyje, bo moglibyśmy jej powiedzieć, o Żydach uciekających z Niemiec do Polski, ale nie miałoby to chyba większego sensu. I tak by nie uwierzyła.
Zupełnie fantastyczny jest opis ceremonii ślubnej dwójki zakochanych w sobie młodych członków resistance. On ma na imię Bernard i jest Żydem, występuje pod fałszywym nazwiskiem, podobnie jak świadkowie. Ceremonia odbywa się w kościele katolickim, a panna młoda pochodzi z Tuluzy. Jest jedynaczka, więc rodzice wykładają masę forsy na ceremonię. Wszyscy są szczęśliwi, ale był pewien kłopot, Bernard musiał iść do spowiedzi, a ponieważ był Żydem, nie chciał. Poszedł więc za niego kolega, który wyspowiadał się pod fałszywym nazwiskiem i przyniósł Bernardowi tę, tak potrzebną do kościelnego ślubu, kartkę potwierdzającą wyznanie grzechów. Potem były z tego same kłopoty, po miłość przeszła im po wojnie i narodzinach dziecka, którego ojcem chrzestnym był Francois Mitterand. Para musiała wziąć ślub ponownie, tym razem z prawdziwą spowiedzią i pod prawdziwymi nazwiskami, a następnie się rozwieść. Wszystko po to, żeby papiery były w porządku.
Nie wiem, jak Danielle umie to wszystko połączyć w całość i sprzedać, ale zaraz po opisaniu wyczynów Mitteranda w mieszkaniu przy bulwarze przechodzi do jego pobytu w obozie jenieckim. Oto w ciągu trzech lat – 1941 – 1943 Francois Mitterand zdążył być niemieckim jeńcem, który trzykrotnie uciekał z obozu, deputowanym rządu Vichy i bohaterem ruchu oporu. Będąc byłym członkiem skrajnie nacjonalistycznej organizacji  Croix-de-feu miał wokoło siebie samych Żydów, z niektórymi nawet kolegował się siedząc w obozie.
Danielle także ma na swoim koncie różne bohaterskie epizody. Opisuje na przykład, jak jeździła na motorze po wsiach, wraz z przyjacielem Mitteranda – Patrcice Pelatem, jeździli tak i jeździli, a ich celem było zbieranie żywności od chłopów. Opowiadali tym chłopom jak biednie żyje się w mieście, jaką nędzę cierpią wyrzuceni z pracy urzędnicy i inteligenci, a wzruszeni francuscy rolnicy sprzedawali im lub oddawali to, czego nie zdążyli zabrać im Niemcy.
Ja się autentycznie wzruszyłem czytając ten opis, bo przypomniał mi się od razu fragment książki Andrzeja Bobkowskiego „Szkice piórkiem”, kiedy to jeden z urzędników proponuje, by wysłał on podlegających mu robotników na wieś, do pracy we francuskich gospodarstwach, u chłopów. Na co Bobkowski mówi, że wolałby ich od razu wysłać do Oświęcimia, bo miałby pewność, że będą przynajmniej mieli posiłki o czasie, a ciężar prac raczej będzie porównywalny.
Ten cały Pelat był w latach dziewięćdziesiątych zamieszany w grubą aferę, pożyczył pieniądze premierowi Beregovoy’owi, około miliona franków. O mało rząd od tego nie upadł, ale dobra Danielle tłumaczy nam, że pożyczka była gestem przyjaźni, tak samo szczerym, jak wszystkie gesty, którymi wobec swoich bliskich szafował Pelat w czasie okupacji.
Czytam to i myślę, że z dwojga złego, to wolę chyba już tego Moravca i jego podstępy, te wszystkie zacinające się steny i kule zablokowane w rewolwerach, wolę jego niż styl Danielle i to co spod niego wyziera.
Doczytałem do momentu, kiedy zdenerwowani Francuzi z Algierii próbowali zastrzelić deputowanego Mitteranda, ale im się nie udało. Nie wiem co będzie dalej, ale przewiduję same sensacje. Nie opuścimy tego wątku.

Mam jeszcze ważny komunikat. Ponieważ rozpoczyna się rok szkolny, postanowiliśmy, że album Sanctum Regnum opowiadający historię upadku średniowiecznych Węgier, album w języku angielskim, zaopatrzony w płytę długogrającą z muzyką Tomka Bereźnickiego, będzie do 30 września kosztował 30 zł za egzemplarz plus koszta wysyłki. Tak szkolna promocja.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, do księgarni Tarabuk przy Browanej 6 i przypominam, że 4 września w Piastowie, w tamtejszym domu kultury, odbędzie się mój wieczór autorski, początek o 17.00. 18 września zaś będziemy mieli z Toyahem wieczór autorski w Kietrzu, niedaleko Raciborza, początek o 19.00, następnego zaś dnia można nas będzie spotkań na jarmarku franciszkańskim w Opolu, wieczorem zaś w auli uniwersyteckiej będzie nasz kolejny wieczór autorski. Początek chyba o 18, ale pewien nie jestem. Zostawiam Wam jeszcze nagranie z Zielonej Góry i z Bielska Białej.
 

 

  37 komentarzy do “Francuski ruch oporu, francuska partyzantka”

  1. Dzięki za streszczenie, na czytanie Danielle nie mam czasu 😉

  2. Dzisiaj na Słowacji jest święto „Słowackiego powstania narodowego”, które trwało od 29VIII do 28X ’44, czytam sobie o tym na wiki, tez kupa śmiechu…

  3. Słowacki generał współpracujący z Niemcami dożył sędziwego wieku pracując jako urzędnik. Oni też są nieźli.

  4. A który bo Ci co ich tu wyklikam, to gina w 45 roku w niemieckich wiezieniach, Malarz takze

  5. Tych tam „Wolnych Francuzów” co to ich de Gaulle miał to było coś 400 ludzi – na dzisiejsze wojsko to będą ze 2 plutony i to raczej niepełne.
    Co do Żydów uciekających do Polski to było trochę inaczej – oni zostali usunięci z Niemiec, by potem w wielkiej liczbie koczować na granicy w Zbąszyniu. Oczywiście powoli przenikali na teren Polski.
    Jednymi z tych, którzy tego doświadczyli byli rodzice Herszla Grynszpana (lub jak kto woli: Herszel Feibel Grynszpan, także: Herschel Grünspan lub Herschel Greenspan). Młody ów człowiek mieszkał wówczas w Paryżu i tak się przejął losem swoich rodziców, że po 5 dniach „bicia się z myślami” poszedł do ambasady Niemiec i tam zastrzelił (właściwie postrzelił) Ernesta von Ratha, który zmarł po kilku dniach. Co z kolei było pretekstem do wywołania tzw. Kristallnacht.
    Ciekawe są późniejsze losy młodego Grynszpana. We Francji dostał wyrok, a gdy weszli Niemcy w 1940 – to dostał „nakaz ucieczki” z więzienia.
    Co ciekawe Niemcy, gdy go już przechwycili planowali wobec niego przeprowadzenie procesu pokazowego – coś tam jednak musiało być krzywo, skoro nawet data jego śmierci nie jest dokładnie znana, jak również miejsce. Przyjmuje się, że w twierdzy w Magdeburgu.
    A przecież z punktu widzenia III Rzeszy to sprawa powinna być trywialna: „żydek, który zabił Niemca i w dodatku dyplomatę, po sprawiedliwym procesie na oczach ludu niemieckiego zostaje powieszony”. No więc tego nie zrobiono – ciekawe dlaczego.
    Dużo jest w wiki, tylko trzeba zaczynać niejako od tyłu.

  6. Dzien dobry Panie Gabrielu,
    Tez poczekam na Pana streszczenie tej niewatpliwie ciekawej lektury, napisanej przez te hipokrytke Danielle… nieslubna corcia tez napisala ksiazke o tatusiu… tez jakis czas temu „brylowala” w TV…
    Coz, dla mnie pan FM to po prostu dno i 2 metry mulu… zreszta o zdecydowanej wiekszosci francuskiej sceny politycznej moge powiedziec to samo… zalosne marionetki bez moralnosci, etyki…
    i wstydu!
    Mitterrand jest postacia, ktora wyjakowo mnie mierzi, drugi to obecny „maz stanu” Monsieur Francois Hollande… obaj imiennicy! Wyjatkowe kanalie i lachudry!

  7. Dlaczego Czesi nie mieli ruchu oporu?

    Bo Hitler zabronił. 🙂

  8. Nie mogę go sobie wyobrazić z wąsami, coś niesamowitego….

  9. Przepraszam, ale czy Pan się nie pomylił; w WP są obecnie tak liczne plutony? W bojowych jednostkach liniowych pluton liczył 36, później 60-70 (żołnierze coraz gorzej wyszkoleni), Pan zaś pisze, że 400 to niespełna 2 plutony?

  10. „… 400 ludzi – na dzisiejsze wojsko to będą ze 2 plutony i to raczej niepełne…”
    To idzie mniej wiecej tak:
    1. Druzyna = 12 ludzi
    2. Pluton = 3 druzyny = ok. 36 ludzi
    3. Kompania = 3 plutony = ok. 108 ludzi
    4. Batalion = 3 kompanie = ok. 324 ludzi
    5. Pulk = 3 bataliony = ok. 972 ludzi
    6. Brygada = 3 pulki
    7. Dywizja = 3 brygady
    itd.
    Jako, ze jestem czlowiek systematyczny to musialem sie wtracic.
    CZOLEM !
    Szieriegowy riezerwy (z ducha pacyfista)

  11. A tu m.in. zdjęcie młodej pary.

    Danielle jest odrażająca. Szpetota duchowa uwalnia się, wychodzi na wierzch, nie sposób jej ukryć, twarz tej kobiety jest pełna obłudy i demoniczności.

    http://archive.francesoir.fr/actualite/societe/mort-danielle-mitterrand-enterrement-cluny-ce-samedi-159251.html

  12. PLUS dowodztwo do kazdej jednostki organizacyjnej + odwody.

  13. Rzeczywiscie, facet musial byc arcy-dramatycznie zmotywowany.
    Gdyby Coryllus widzial te fotki, to tak z samczej solidarnosci, zamiescilby pewnie jedno zdanie
    sympati dla pana M. Nie dziwota ze na starosc sobie powetowal traume.

  14. panie Gabrielu pressmania.pl/?p=18378 Płk Wroński ujawnia jak jego towarzysze z PZPR tworzyli po ’89 nowe partie i UOP!

  15. Z tymi plutonami to strzeliłem – mówiąc szczerze nie pamietam skąd i gdzie zalęgło mi się w głowie, że pluton to 200 chłopa.
    Co skądinąd nie jest zbyt istotne dla reszty treści nawet tylko tego akapitu.

  16. 400 pompek w ramach Triady – kosciol, szkola, strzelnica (+dodzio=sala treningowa sportow walki) i nie ma sprawy!

    Czolem Panie Bracie!

  17. Do p. Maciejewskiego: Wczoraj czeska, dziś francuska…

    Czy możemy się spodziewać prezentacji kolejnych „bohaterskich” partyzantek II wojny?

  18. bezBudzetuiDoktryny,
    Poczawszy od de Gaulle’a oni wszyscy musieli byc arcy-dramatycznie zmotywowani… jesli chodzi o ich zony, ich urode, kobiecosc… kazdy z nich mial „przygody”… z wyjatkiem obecnego prezydeta, ktory – nota bene – jest… kawalerem!
    Taka to ich francuska, qur… tradycja… i w nastepnej kadencji nic sie nie zmieni… no, chyba, ze
    emigranci cus zarzadza…

  19. Pisze się DOJO.
    400 na kościach

  20. Akurat radio francuskie opisuje jak w Oświęcimiu popełniono faux-pas, bo uruchomiono zraszacze, które miały zapobiec omdleniom zwiedzających, które zdarzały się z powodu wielkich upałów. NIEKTÓRZY byli oburzeni tym pomysłem, bo przypomina on im prysznice z cyklonem B.
    Ciekawe jest to, że zwiedzając Paryż nie można było nigdzie poza restauracjami kupić kropli wody. Można za to zemdleć pragnienia. Tylko Azjaci z wiaderkami z których sprzedają schłodzone butelki wody ratują tych co ich nie stać na wodę w restauracji.
    http://www.francebleu.fr/infos/auschwitz-des-brumisateurs-choquent-des-visiteurs-du-memorial-2552983

  21. Tak Mol’u… zeby nie Azjaci to w ogole bysmy zdechli z glodu!
    Pardon, ale pomysl co piszesz… ta woda u nich to 2€, a nawet widzialam po 3€, gdzie normalnie butelka 250 ml kosztuje max. 0,10-0,15 ct… nie wierze nawet tyle co brudu za paznokciem
    w ich wspolczucie czy litosc nad nami… to tylko fata morgana.

  22. Wiesz Paris, ja pomyślałam co piszę. Te butelki po 250ml, to gdzie można kupić jak się chodzi po tych turystycznych ścieżkach w Paryżu? Bo ja co prawda już dziś nie mam najmniejszej ochoty zwiedzać Paryża, ale jak mi się to zdarzyło jakoś nie tak straaaasznie dawno, to tych butelek taniej wody nie było gdzie kupić. Może teraz już są tam jakieś sklepiki, w których jest woda, ale wtedy nie było.

  23. Poza tym nie chodziło mi o to, że ratują nas Azjaci. Oni po prostu mieli wodę. To normalna rzecz, jak się zwiedza zwykłe miasta, kupić sobie wodę.

  24. Nie chcialam Cie Mol’u obrazic, bron Boze… tych butelek nigdzie nie kupisz chodzac po turysycznych sciezkach w Paryzu… ale nie tylko w Paryzu. Tak samo jest w Polsce, jesli chodzi o turystyke… oni mysla, ze my zwyczajni ludzie jestesmy debilami i ze zaplacimy kazde pieniadze za ten caly Paryz,
    czy Rzym czy Bog wie jeszcze jaki Krym… ciesze sie, ze przeszla Ci ochota na zwiedzanie Paryza…
    bo bez tego mozna zyc. Ja – na ten przyklad – jesli juz moge cos zwiedzac to… biore ze soba walowke… i w ten sposob nie daje zlodziejstwu zarobic ani centa! Tak robi juz baaardzo wiele ludzi
    i bedzie robic tak jeszcze wiecej…

  25. przypomina on im prysznice z cyklonem B. Interesujące: pamiętają komory gazowe, przeżyli gazowanie cyklonem…

  26. Francuski ruch oporu, czyli jak sobie mały Jasio wyobrażał II Wojnę Światową

  27. No właśnie o to mi chodziło. (Ja też biorę wałówkę na drogę).

  28. Aniu, obecna generacja Francuzow(!!!) nie ma zielonego pojecia o nie tak odleglej historii! Ich wiedza pochodzi z zaklamanych, propagandowych filmow, pompatycznych celebracji roznych wydarzen…
    osobiscie dla mnie to jest ogromny szok jak ciemnym i ograniczonym sa spoleczenstwem… mozgi
    wyprane totalnie, a ich elity kompletnie zdemoralizowane, zepsute do szpiku kosci.
    Francuski ruch oporu, coz… pomarzyc dobra rzecz.
    Sprawdza sie powiedzenie – chyba – Cycerona… historia jest nauczycielka zycia… warto wziasc sobie
    to do serca… a ja bede pilnie obserwowac jak beda sobie radzic… w tworzeniu ruchu oporu przeciw
    obecnemu exodusowi imigrantow… ale juz wiem, ze znowu zaczynaja sie brzydko bawic…

  29. W temacie i trochę obok, czyli legendowanie i obróbka skrawaniem ludzkich mózgów.
    W jednym ze swoich wykładów prof. Marek Chodakiewicz ( w Bełchatowie cz. 1 i 2) chce uzmysłowić słuchaczom proces demoralizacji i podaje taki przykład: gdybyśmy np. znaleźli się w 1904 roku i siedzieli w jednym pokoju z Leninem, Nadieżdą Krupską, dwiema siostrami Lenina, i jeszcze tam jakimiś ludźmi i oni by wygłaszali hasła że zniszczą własność, obalą carat, itd. to byśmy pękali ze śmiechu, bo w 1904 roku wiadomo było że to są chore mrzonki. A minęło kilka lat i….. stało się.
    Podobnie jest z demoralizacją ludzi…lansuje się im pompatyczne celebracje różnych wydarzeń, legendowane postaci (o zmyślonych sukcesach) vide sam wspomniany Lenin , czy opisany powyżej Mitterrand – zamiast prawdziwej historii, prawdziwych zasług, nieprawdziwa narracja celowa, zmyślona od deski do deski, i społeczeństwa amerykańskie, francuskie, rosyjskie, polskie lemingi itp. obrabiane na okrągło.

  30. Proszę Pani, mało znam Francję i Francuzów i ich problemy, ale są tacy ludzie, którzy mają „nadzieję wbrew nadziei”. Do nich należą ci w Tuluzie, którzy będąc katolikami są w mniejszości, w diasporze. Chociaż urodzili się we Francji, to teraz, delikatnie mówiąc, żyją jak w Afryce. To taki przykład, pewnie ubrany w łagodne słowa, ale jakoś pokazuje rzeczywistość: http://www.freres-capucins.fr/Bagatelle.html
    Pozdrawiam.

  31. A przecież bezspornym dowodem zepsucia narodów jest powszechna akceptacja ustroju demokratycznego. Demokracja jest herezją polityczną. Tak dosłownie nazwał ją Platon. W jego ocenie to najgorszy z ustrojów politycznych, które swoje dosłowne pięć minut w Atenach i nic dobrego z tego nie wynikło. Tymczasem dziś system jest swoistym fetyszem, superdogmatem. Kto przeciw demokracji ten jest wrogiem rodzaju, postępu i innych bredni. Oczywiście wiadomo, dlaczego ten najgorszy z ustrojów jest chroniony; tylko w demokracji można dokonywać takich bezeceństw, jakie mamy od rewolucji francuskiej.

  32. Dzien dobry Trzy Krainy,
    Ja tez kiepsko znam Francje i Francuzow… ale z racji, ze tu juz zyje 10 lat to mam troche pojecia
    i to mi wystarcza. Bardzo mi sie nie podoba to co dzieje sie we Francji i tym bardziej to co narzucaja
    innym. Francuskie problemy sa problemami Francuzow! Ani moimi ani tym bardziej Polakow czy wschodniej czesci Europy… i to Francuzi musza sobie z nimi poradzic, tak samo jak my musimy radzic sobie ze swoimi problemami.
    Ja nie znam tych ludzi w Tuluzie ani ich problemow, ale ciesze sie, ze maja nadzieje wbrew nadziei…
    to troche jak ja… wierze, ze nad tym wszystkim jest Pan Bog!
    Tez pozdrawiam,

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.