sty 042022
 

Staliśmy kiedyś z Jackiem Drobnym w jego winnicy, pod samą Ślężą. Kiedy tam jechałem, uprzedził mnie, że zobaczę lisa. Prawdziwego lisa, w prawdziwej winnicy. Nie uwierzyłem. Kiedy byłem na miejscu lis, jak gdyby nigdy nic wyszedł z wysokich traw okalających winnicę, stanął, naprzeciwko nas i patrzył. Potem gdzieś zniknął.

– Była kiedyś całkiem łysa – powiedział nagle Jacek, który o sprawach ważnych i ciekawych zaczynał mówić zawsze bez żadnych wstępów, zapowiedzi, porozumiewawczych mrugnięć okiem i znaków.

– Słucham?

– Mówię, że była kiedyś całkiem łysa – powtórzył

– Kto?

– Nie kto, tylko co…

Uśmiechnąłem się głupio

– Góra – wskazał głową za moje plecy – mówię o Ślęży. Była całkiem łysa, nie było tam lasu, tylko odkrywki, wszystko było zryte i eksploatowane bez opamiętania.

Nie byłem przygotowany na dyskusję o wydobyciu w takich okolicznościach, bo jechałem bardzo długo. Poprosiłem, żeby mi opowiedział o winnicy. Jest naprawdę niewielka, ma kształt trójkąta, a wtedy, nie pamiętam, który to mógł być rok, winorośl zachorowała i Jacek musiał ją czymś leczyć. Dziś już nie pamiętam czym, tak jak nie pamiętam kiedy pierwszy raz Jacek pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Być może było to w Opolu, a być może w Katowicach. Pojawił się i już został.

Potem zaczął pisać do kwartalnika, a ja zawsze go popędzałem. Nie podobało mu się to wcale, albowiem pracował powoli i lubił mieć przy pisaniu jakiś komfort. Wszyscy bardzo lubili te teksty. Kiedy wynająłem biuro, zaczął tu zaglądać w drodze z Warszawy lub do Warszawy, zawsze na krótko. Występował za każdym razem w tej samej formule. Tej, którą opisałem wyżej. Zjawiał się, wchodził do biura i nigdy nie siadał. – Już się nasiedziałem – mówił. Po czym zadawał pytanie – czy wiesz co to jest osoba prawna?

Zawsze otwierałem usta w zdumieniu, bo te pytania za każdym razem wywracały wszystko do góry nogami.

– No nie wiem – mówiłem z rezygnacją

– To jest osoba, która nie ma duszy

Po czymś takim można było tylko uklęknąć i pochylić w pokorze głowę. Może jeszcze powiedzieć coś w rodzaju – mistrzu, któż mógłby przypuszczać….! Ja jednak tylko siedziałem z rozdziawioną gębą.

– Wiesz kto to sformułował?

– No skąd…

– Papież Innocenty III

Było jasne, że to jest najważniejsza rzecz, jaką wymyślił Innocenty III, a w dodatku taka, której nikt nie podejmuje, nie omawia i nie wyciąga z niej żadnych konsekwencji, choć formuły osoba prawna, używają wszyscy wokoło. Całkowicie bez zrozumienia.

Tych pytań było więcej. Ich kaliber jednak zawsze był identyczny i rozwalał wszystko.

Od jakiegoś czasu zauważyłem, że on tu, na blogu, choć niewidoczny jest ciągle, bo tutaj może odpocząć. Czasem mówił o swojej pracy, której nie znosił. Kiedyś powiedział mi, że miał zostać jednym z bardzo wpływowych polityków w Polsce, ale okazało się, że w polityce chodzi jednak o coś innego niż on przypuszczał. Zrezygnował, bo nie chciał mieć z tym nic wspólnego. Cóż – pomyślałem – mógłby robić w polityce człowiek zadający takie pytania? Wpadałby wyłącznie w cholerne kłopoty i narażałby się niepotrzebnie.

Często pytałem go ile mu zostało do emerytury. Chciał wydać książkę, a ja się wykręcałem, bo tekstów było mało. To były bardzo dobre teksty, ale nie chciałem wydawać mu jakieś małej książeczki. Powiedział, że ma kilka rzeczy zaczętych i w wolnej chwili je skończy. Tylko, że on nie miał wolnych chwil. Czekałem więc na tę emeryturę.

Jacek zmarł wczoraj, na covid. Wydawało się, że wszystko jest już dobrze, no ale nie było. Nie położył się do łóżka kiedy był na to czas, pracował zbijając sobie gorączkę. Nie wierzył w śmierć prawdziwą, bo miał jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Takich, których nikt za niego zrobić nie może. Nikt bowiem nie myśli w taki sposób jak on i nie widzi spraw najistotniejszych od razu w pełnym świetle. Czuję się od wczoraj jakbym nie miał ręki.

Pogrzeb Jacka Drobnego odbędzie się w sobotę, 8 stycznia we wsi Wiry, pod Ślężą, która dziś jest porośnięta lasem. Msza żałobna rozpocznie się o godzinie 11.00

  8 komentarzy do “Góra jest dziś porośnięta lasem…”

  1. Niech spoczywa w pokoju.

  2. Róże na skraju winnicy

    Giną pierwsze ostrzegając przed zarazą.

  3. Niech Cię przygarnie Chrystus uwielbiony,

    On wezwał Ciebie do królestwa światła.

    Niech na spotkanie w progach Ojca domu

    Po Ciebie wyjdzie litościwa Matka

  4. Ta choroba winorośli to mączniak

  5. Polska literatura i poezja nie znają tego wątku. Ja natrafiłem na to 15+ lat temu zwiedzając wielkie winnice hugenockie (z dala od Francji). Dzisiejsze zdjęcie pochodzi z winnicy w Chorwacji, przy której samochód złapał gumę. Pobliski warsztat naprawił, nie wziął pieniędzy, więc dostał butelkę wina. A wracając do literatury, to jedyna polska wzmianka o różach przy winnicy pochodzi z 1907 roku z tłumaczenia ludowych pieśni z Piemontu: Pod winnicą krzak róży, na nim róża się płoni. W oryginale z roku 1888: La vigna a l’à ün rozè cun la röza fiuria, a po włosku La vigna ha un rosajo colla rosa fiorita.

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.