lis 282019
 

Bardzo przepraszam, że nie komentuję tak frapujących wątków, jak te poruszane pod moim ostatnim tekstem, ale sprawa z komiksem Sacco do Roma, schłodziła mój zapał na długo. Zawiozłem wczoraj książki na targi, które zaczynają się dzisiaj, o 10.00 – a ja ciągle siedzę w biurze – i przejrzałem ofertę. To jest dramat. Patrząc po tytułach, okładkach i sposobie prezentacji poszczególnych pozycji, wszyscy autorzy i wydawcy usiłują odnaleźć tak zwany żelazny target, który będzie na tyle sfanatyzowany, że nie pytając o nic, wyda pieniądze widząc na okładce słowo klucz. Tych słów kluczy jest kilka, najważniejsze z nich to „tajemnica” i „templariusze”. Zbigniew Nienacki triumfuje zza grobu. Nie wiem jak to jest, ale wszyscy przecież widzą dokładnie, że unifikacja oferty nie prowadzi do niczego dobrego, bo wszędzie jest to samo. Jak nie męczeństwo narodu, to tajemnice templariuszy i w zasadzie tyle, nic więcej wydusić się z rynku nie da. No, jeśli nie liczyć zagrań politycznych, takich jak omawiane tu wczoraj, czyli kłótni prawicowych dziennikarzy i autorów o to, kto jest ładniejszy, wdzięczniej się uśmiecha i mówi lepszą prawdę. Nie mam do tego słów. Zastanawiam się, czy czasem nie wycofać się z tych targów w przyszłym roku, bo to jest przecież obłęd. Dorośli ludzie wierzą w to, że cały naród może być jednolicie partyjny. To znaczy jacyś cyngle będą decydować czy mamy czytać Sumlińskiego, czy innego jakiegoś miśka. A jak nam przyjdzie ochota nie czytać w ogóle to przyleci dron nad nasze obejście sprawdzi, że nie czytamy i będzie mandat. Jasno widzimy, jak wielkim błędem była powszechna edukacja. Zbieramy dziś zatrute owoce tego siewu i nie możemy nic zrobić. Nie możemy albowiem każdy emerytowany w wieku 36 lat trep czy stójkowy musi, podkreślam musi, być pisarzem. Być może oni wszyscy chodzą na jakąś terapię i tam im psycholog mówi, że mają spisywać swoje przeżycia, to im się poprawi, nie wiem. Oni zaś są przekonani, że to co widzieli wstrząśnie ludźmi tak mocno, że się rozpłaczą. I w żaden sposób nie da się im wyjaśnić, że to tak nie działa, a jak ktoś będzie próbował takiej sztuki, to mu pogrożą palcem i powiedzą – oj bo się pogniewamy.

Pisałem już o tym, ale jeszcze powtórzę. Podszedł do mnie kiedyś w Szczecinie pan, który był kapitanem statku przetwórni pływającego gdzieś, hen, po północnych wodach. Zaczął mi opowiadać o tym, jak wygląda życie na takim statku i jakie niebezpieczeństwa czyhają na ludzi, którzy łowią duże ilości ryb w zimnych morzach. Dodał też, że gdyby to spisał to, ho, ho, ho….Próbowałem mu wyjaśnić, że jednak nie, że nie ho, ho, ho, bo na czym innym polega pisanie. Nie wierzył. Po pół godzinie zamilkł, albowiem dokładnie tyle czasu zajęło mu streszczenie wszystkich przygód ze statku przetwórni. I tak jest ze wszystkimi, którzy biorą udział w dynamicznych przygodach. Nie mają czasu rozejrzeć się wokół i kończą swoją gawędę jakąś, pardon, przedwczesną ejakulacją. A potem mają pretensje do całego świata, a najwięcej do czytelników, którzy nie zrozumieli ich głębokiego przesłania.

Z Sumlińskim jest inaczej, bo jemu ktoś przepisuje te książki, on zaś wstawia swoje nazwisko na górze i załatwione. Treść jest podobna do prozy McLeana, ale co to ma za znaczenie, dla prawdziwych patriotów przekonanych, że dzięki Sumlińskiemu zapuszkowali Komorowskiego. Są tacy, którzy w to wierzą, naprawdę. Myślą, że Komorowski siedzi, a niebawem posadzą Tuska, a wszystko to zasługa pana Wojtka.

Wczoraj Bartek powiedział mi, że doszło do jakiejś awantury pomiędzy Sumlińskim, a Somerem i Pińskim, którzy oskarżyli pana Wojtka o zagrania nieuczciwe. A on ponoć zachował się jak łapsy w książce „Piękni dwudziestoletni” Marka Hłaski, powiedział do nich – oj, bo się pogniewamy….

Jeśli dołożymy do tego występ Grzegorza Brauna, którzy przyleciał specjalnie z Rzeszowa na spotkanie z tym Sumlińskim, to widzimy, że sprawa wygląda poważnie. Oni wszyscy za chwilę wezmą się za łby, a jak już się dobrze wytarmoszą, zaczną szukać winnego wszystkich swoich klęsk. No, bo przecież żaden z nich nie ponosi żadnej winy. Oni są czyści i święci jak pierwsze kochanie, oni chcieli tylko opanować duży kawał rynku i uwiarygodnić się na tym rynku poprzez różne dynamiczne zagrywki. Nie wiem co powiedzieć…taka myśl mi przychodzi do głowy, taki schemat – widnokrąg zamknięty dwoma medycznymi pojęcia mi: eiaculatio precox i dementia precox, pomiędzy nimi zaś szczera, nie wypełniona niczym pustka.

Ludzie, musicie powoli i uczciwie pracować, a nie wszczynać awantury, dopiero wtedy możecie myśleć o zbudowaniu wokół swoich treści jakiegoś rynku. Przepraszam, że głoszę takie oczywistości, ale to niestety tak jest i nic się z tym nie da zrobić. Żadne gwarancje na sukces, czy to rynkowe i czy to resortowe nie istnieją. Pycha zaś kroczy przed upadkiem.

Jadę na te targi, choć sensu to wielkiego nie ma.

  12 komentarzy do “Granice obłędu”

  1. a moze jest tak ze jest to ustawka. w koncu Polska zostala ogloszona przez ADL najbardziej antysemickim krajem na swiecie. poczekajmy  az Winnickiemu uda sie zorganizowac w sejmie spotkanie dotyczace ostatnich perypetii Suminskiego. Ja bym powiedzial ze nic z tego nie wyjdzie. Narod jest cudownie rozgrywany. I nic sie nie zmieni az ludzie  zaczna wystawiac telewizory na ulice. Na szczescie nigdy do tego nie dojdzie bo zycie toczy sie po rowni pochylej

  2. może być ustawka, tak jak piszesz, albo oni może są przekonani że są mężami opatrznościowymi, oni jedyni chcą dobra , tylko wokół wrogowie i bagna

    a tak naprawdę to telewizory dobrze byłoby wystawić na ulicę, ale co my tam wiemy….

  3. Trudno mowic o obledzie, raczej sa to dzialania operacyjne, a Sumlinski w ogole nie powinien reagowac na te prowokacje ani tym samym uwiarygadniac Najwyzszego Czasu zaszczycajac ich jakims zalosnym pozwem sadowym.
    Poniewaz w tym kraju niemal nikt nie umie poslugiwac sie liczbami w zadnym zakresie, nawet definicja zera jest zbyt trudna do pojecia (dowod: prosze sie przyznac, czy Panstwo zrozumieli nastepujacy prosty tekst https://pl.wikipedia.org/wiki/Zdarzenie_losowe_niemo%C5%BCliwe), a lekarz Grodzki, ktory „nigdy od nikogo nie domagal sie zadnych pieniedzy na zadne procedury”, a tak naprawde ten facet jest grozniejszy dla naszych kieszeni, niz ustawa 447 oraz uwaza, ze gospodyni domowa Malgorzata Kidawa – Blonska bylaby doskonalym prezydentem dla Polakow, niniejszym podaje tylko jako przyklad, jak matematyk podszedlby do problemu ksiazki „Powrot do Jedwabnego”.
    Otoz, trzeba wytypowac 100 bibliotek w kraju i podarowac im w prezencie (Mikolaj, Mikolaj…ho ho ho!…) te ksiazke, co i tak nie wplynie znaczaco na wyniki sprzedazy. Czesc bibliotek zapewne odmowi twierdzac, ze ksiazka jest antysemicka, jak uczynil to kardynal Nycz. I wtedy dopiero trzeba wziac jakiegos adwokacine bedacego na stazu w Ordo Iuris, ktory napisze i odbije na ksero pozew sadowy przeciw dyrektorom tych bibliotek, ktore odmowily przyjecia prezentow od Mikolaja, bo w Polsce jest obowiazek przyjmowania darowizn przez biblioteki. Koszt jednego pozwu to jest bodajze 40 zl oplaty skarbowej. NO i wtedy pol Polski by deliberowalo, czym jest antysemityzm, a czym nie jest, a w najgorszym wypadku Sumlinski i pozostali autorzy proces by przegrali, no i co z tego, ale jaka to by byla glosna przegrana! Po prostu gloria victis. Warto uzywac w zyciu kserokopiarki, bo wtedy koszty procesowe w relacji do rozglosu redukuja sie i na tym polega zastosowanie matematyki w praktyce.
    Nie zgadzam sie z totalna krytyka rybolowstwa, bo zalezy jak i o czym sie pisze. Jako przyklad podam ksiazke „Prywaciarze 1945-1989”, ktora kupilem we Wroclawiu bodajze w antykwariacie Szarlatan na Szczytnickiej i opisane w niej wspomnienia zwyklych ludzi bardzo pracowitych i przedsiebiorczych sa wiecej warte, niz caly oficjalny kurs historii w szkole podstawowej. Osobiste wspomnienia i obserwacje sa bardzo cenne, a popyt na takie ksiazki zalezy od marketingu.

  4. 1. Ktoś kiedyś rzekł (jakiś reprezentant nurtu strumienia świadomości), że pisanie to przelewanie na papier całego tego nieokiełznanego słowotoku, który rodzi się w głowie. 2. Gdzieś tam z biegiem lat druk okazał się dość tani, a papier przestał być reglamentowany. 3. Zredagowanie tekstu przy użyciu komputera osobistego stało się banalnie proste. 4. W zakamarkach quasi-kolonialnego rynku pracy pojawiła się grupa ludzi, którzy są zbyt cwani, by redagować innym strony internetowe tudzież pisać powtarzalne raporty dla korporacji w oparciu o wykresy z Excela za 3 tys. pln na rękę/m-c, wolą stuknąć w tydzień kryminał lub napisać „powieść życia”. Nic na to nie można uczynić, „pisać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej”. Szkoda drzew.

  5. Tajemniczy rybak – mistrzowskie pióro pośmiertnie

  6. cos moze sie zmienic wtedy jak zwykli ludzie, nie mezowie opatrznosciowi,  zrozumia ze jest w nich sila. ta sila jest w prawdzie. popatrz jak to dzis wyglada, tyle zmian a nowe podatki akcyzy a to zapowiedz likwidacji gotowki a to inny bullshit. w szkolach powoli rusza przysposobienie zboczeniowe. a nikt nie pyta „kto o to prosil, skad to przychodzi”. wierchuszka jest mala grupa i zawsze, podkreslam, zawsze potrzebuje zgody wiekszosci. dlatego przy przepychaniu wszelkiego gowna daja termin skladania sprzeciwu. brak sprzeciwu i tak jest zawsze, jest znakiem zgody. takie sa mechanizmy demokratury. decyzje podejmowane sa przez ludzi ukrytych we wnetrznosciach tego golema. nikt ich nie zna , nikt nie wie skad te pomysly przychodza. to co ludziom sie pokazuje to slupypolityczne, kukielkowych aktorow. nikt nie wie kto pociaga za sznurki tych marionetek. czas zaczac sie tym interesowac i mowic NIE

  7. Komorowski siedzi w areszcie domowym w budach ruskich, a Tusk jest osadzony w Brukseli. Kolejne niebezpieczne zwiazki osadzą kolejnych zbrodniarzy po tym jak nasz Wojtek „połknie” wypozyczone z biblioteki tomy Nesbo, Larsona a moze i Mroza. Ufojcie…

  8. Uff! Kamień ze serca! Było o Braunie.

  9. Dlaczego Coryllus żywi się wyłącznie z owoców swego połowu, a nie wstępuje do «Związku rybaków»

    W sobotę, piątego sierpnia 1876 r. liczne i hałaśliwe zgromadzenie odbywało się w Sigmaringen, w gospodzie pod znakiem «Spotkanie Rybaków». Śpiewy, okrzyki, brzęk szklanek, oklaski, nawoływania, tworzyły ogłuszającą wrzawę, przerywaną tylko przez donośne toasty «Hoch», któremi objawia się radość niemiecka, w chwilach najsilniejszego natężenia. […] Wielkim rozgłosem i sławą cieszyły się te konkursy rybackie, odbywające się parę razy do roku. […] Na konkursie ustanowiono kilka nagród: dwie pierwsze, po sto guldenów każda, przeznaczone były dla tego, który złowi największą ilość sztuk i dla tego, który ułowi sztukę najwspanialszą. […] Tym szczęśliwcem był Węgier Ilia Brusz. Gdy ogłoszono to nazwisko [za liczbę sztuk], publiczność zadziwiona nie przyjęła go oklaskami. Nikt go nie znał, bo Ilia Brusz wstąpił świeżo do «Związku rybaków». […] Pierwszą nagrodę za wagę, przysądzoną szczupakowi, ważącemu siedmnaście funtów, otrzymuje Węgier — Ilia Brusz. Nastała cisza. Ręce przygotowane do oklasków — znieruchomiały, usta gotowe do okrzyków na cześć zwycięzcy — zamilkły […] Ilia Brusz zabrał głos […]— Mój tytuł, członka «Związku rybaków na Dunaju», nakłada na mnie pewne granice, w których muszę zamknąć moją działalność. Postanowiłem zatem przepłynąć całą długość naszej dawnej rzeki, od jej źródeł aż do morza Czarnego, żywiąc się w czasie tej podróży, na przestrzeni trzech tysięcy kilometrów, wyłącznie z owoców mojego połowu.

  10. dają termin sprzeciwu….. (dla przeciągnięcia i zapomnienia sprawy)  jest bezczelniej niż myślisz.

    PO w Wa-wie wymyśliła szereg innych numerów a jeden z nich to uznanie za nieważne sposób podpisania listy. Wpisanie na listach protestacyjnych nazwy Warszawa w skrótowej wersji (Wa-wa) dyskwalifikowało listę.

    to jest wyczyn decyzyjny urzędnika dojeżdżającego spod Warszawy a pracującego wygodnie w centrum stolicy (dojeżdża połowa stanu urzędniczego powiatu Warszawa czyli ratusza) … na dole w urzędzie nie ma wielkiej polityki, ma być skutecznie dla urzędników. Oni , sobie zabezpieczają miejsca pracy czyli ma być „bez zmian”, bez rozpatrywania protestów…

  11. Genialne,  Panie Georgius’ie…

    … po prostu  ge-nial-ne  !!!

    Wiadomo wszem i wobec, ze  OBLED  jest  dobrze strugany  i  kontrolowany,  do tego przez tych samych  obrzydliwie tlustych misiow… wiadomo tez, ze nie wszyscy  DADZA  SIE  ZWARIOWAC…

    … co wiecej – wiadomo, ze  KURWIZOR  klamie  jak z nut…  takze  PAD,  premier-bankster  i  PJK   klamia  i  strugaja  „chaos”  ile wlezie…

    …  a Panski komentarz  kapitalnie koresponduje do Coryllus’a…  On tez juz wygral konkurs  !!!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.