lis 262021
 

Targi są imprezą wykańczającą. Już zapomniałem jak to jest i się odzwyczaiłem. Dziś więc tylko kilka refleksji. Nie tylko natury targowej, ale także politycznej. O największych horrendach, jakie zauważyłem na targach opowiem po ich zakończeniu. Dziś trochę ogólniej. W zasadzie, co było zauważalne już wcześniej, rządzi tam przemożna chęć urządzenia prowokacji, przeplatana nudą. To znaczy tylko te segmenty rynku się liczą. Na jednym z plakatów reklamujących wydawnictwo widać okrwawioną dłoń ściskającą wyrwane z piersi serce. Nad tym jest jakieś hasło, coś o ściskaniu za serce czy podobne…nie pamiętam już teraz. To jest jeden kierunek. Drugi reprezentuje literatura typu – Kazimierze Odnowiciel. Roztropny polityk i zwycięski wódz albo Wieńczysław Gliński – amant, aktor tata. Jest to 29 już edycja targów książki historycznej, a jak widać, wydawcy niczego się o swoich czytelnikach nie nauczyli. Nie znają ich, nie rozumieją i nie chcą tak naprawdę mieć z nimi do czynienia. Targi te, jak wszystkie inne targi książki, istnieją dzięki dotacjom. No i przyzwyczajeniom ludzi z ośrodków akademickich do czytania i przeglądania książek. Nikt się tam niczym nie ekscytuje. I nikogo tak naprawdę nic nie obchodzi. Może to i lepiej, pomyślałem sobie, bo otwiera się przestrzeń do organizacji własnych targów. Na razie jednak musimy obserwować co się dzieje.

Czym jest nuda dla takiej imprezy wszyscy mniej więcej wiedzą. To jest zatęchły jakiś kożuch pływający po powierzchni wody zgromadzonej w beczce. Czym jest prowokacja? To jest wyrwanie szpuntu z tej beczki i radosne klaskanie na widok wypływającej przez dziurę wody. Nie sądzę, by impreza ta zakończyła swój żywot, ale jej popularność, gwarantowana przyzwyczajeniem, dotacjami i lokalizacją, będzie słabła. Oferta jest, z mojego punktu widzenia, oszukana. Niewielu wydawców podnosi jakieś ważne kwestie, większość chce prowokować zarówno tematem, jak okładką, przeważnie słabą i bardzo prymitywną, ale zawierającą jakiś element mający szokować, na przykład uciętą głowę, albo wyrwane serce. Najgorsi są jednak prorocy i mędrcy, którzy też zaczęli rozstawiać swoje stoiska na targach. O nich jednak opowiem innym razem. Myślę też, że do nich należeć będzie przyszłość imprezy i to oni ją zamkną, obrażeni na niewdzięcznych czytelników, którzy nie będą chcieli zapoznać się z głębią ich przemyśleń, oprawionych w pudełko po butach, na którym ktoś dokleił fotografię wierzby rosochatej.

Siedząc wczoraj na tych targach wymyśliłem scenariusze dwóch filmów obyczajowych z wątkiem sensacyjnym, a przecież bez przerwy właściwie gadałem i sprzedawałem książki. Nie jest więc tak źle – powie ktoś. Rzeczywiście, patrząc na okoliczności z pewnych punktów widzenia, nie jest tak źle. Ogólna jednak sytuacja zmusza mnie do pewnego wycofania się. To znaczy nie będę udzielał żadnych wywiadów żadnym niezależnym i zależnym telewizjom. Nagrania z moimi wypowiedziami ukazywać się będą tylko na moich kanałach. No chyba, że ktoś ma taki kaprys, żeby za taką wypowiedź zapłacić. Wypowiadanie się dla innych nie ma najmniejszego sensu z kilku powodów. Pierwszy jest taki, że wszyscy oczekują iż nagranie zawierające prosty, prowokacyjny komunikat podniesie klikalność, a co za tym idzie sprzedaż. Mi nie podniesie, więc nie ma powodu, bym się tym interesował. Sądzę, że nie podniesie nikomu niczego, ale tej kwestii wyjaśnić się nie da, albowiem pragnienie zabłyśnięcia na chwilę, poprzez emisję jakiegoś niby to celnego powiedzenia, jest przemożne. Równie silne i równie głupkowate jest pragnienie wyrażenia arbitralnej, poważnej, rozsądnej, ale jednocześnie odrobinę kontrowersyjnej opinii na temat jakiejś bieżącej, domagającej się komentarza kwestii. Za każdą taką próbą przekonuję się, że podnoszący ją człowiek nie rozumie absolutnie niczego. Tak więc bardzo proszę reporterów niezależnych i zależnych telewizji, by nie dręczyli mnie i siebie przy okazji prośbami o wywiad czy komentarz. W sobotę przyjdzie Michał i wtedy coś nagramy.

Teraz trochę o polityce, na której przecież wcale się nie znam. Pewne rzeczy więc kwituję prostym wzruszeniem ramion. Oto na portalu WP, najbardziej chyba zidiociałym, jeśli chodzi o sposób podawania newsów, pojawiła się informacja, że Ukraina otrzyma wsparcie z niespodziewanej strony. Ta niespodziewana strona to armia kanadyjska. Nie wiem w zasadzie co powiedzieć. To jest bowiem najbardziej spodziewana strona, nie tylko ze względu na lobby ukraińskie w Kanadzie, ale także dlatego, że Ukraina jest po prostu brytyjską strefą wpływów i nikt tam, jak przypuszczam, nie pierdnie, bez odpowiednich zezwoleń wystawionych przez lordów admiralicji. Kanada zaś występuje ze wsparciem dla Ukrainy po to, by ukryć – póki co – brytyjskie interesy i brytyjskie zamiary wobec Ukrainy. Bardzo wszystkich przepraszam, miałem nie eskalować. Nie wiem co dalej będzie ze wszystkim naszymi wróżbitami wpatrującymi się we wnętrzności wyprute z kurczaków, ale szczerze ich zachęcam do udzielania wywiadów wszystkim niezależnym i zależnym telewizjom.

Naprawdę, nie chcę się upierać przy swojej wersji wydarzeń, albowiem nie potrafię jej nawet dokładnie opisać używając tych wszystkich mądrych wyrazów, które są dziś w obiegu. Zamiast bowiem zwrotu – działania kinetyczne mówię – bedom strzylać, a czasem jeszcze gorzej.

Są poza tym pewne rzeczy, które mnie poruszają i nie są dla mnie do końca zrozumiałe. Oto wczoraj mignęła mi gdzieś wiadomość, że Trzaskowski będzie przesłuchiwany przez kongres na okoliczność łamania demokracji w Polsce. Wcześniej, ktoś na twitterze napisał, że widziano Trzaskowskiego w towarzystwie jakiegoś pana reprezentującego tak zwane państwo islamskie. Nikt tej informacji nie zdementował i nikt się do niej nie odniósł. Czy to może oznaczać, że niektórzy członkowie kongresu mając coś wspólnego z państwem islamskim, a łącznikiem pomiędzy nimi jest Trzaskowski? Sam nie wiem….A Wy? Jak myślicie? No i jak obecność Trzaskowskiego w kongresie ma się do pozycji i trwałości legalnie, w wyborach demokratycznych wyłonionego rządu w Polsce?

Jeszcze jedna kwestia. Mam na tych targach, prawie naprzeciwko, tak lekko po skosie wydawnictwo tygodnika Przegląd. Mają bardzo ciekawą ofertę. No, ale o niej opowiem później. Zajrzałem wczoraj na strony Przeglądu, a tam wielki tekst zatytułowany – Konfrontacja z Chinami jest nieunikniona. Potem zaś zauważyłem, że felietonistą tego tygodnika jest zapomniany już całkiem pisarz Kuczok. To mnie raz jeszcze utwierdziło w przekonaniu, że żadnej wojny, ani z Rosją ani z Chinami nie będzie. Martwię się tylko o to, że ktoś nam może urządzić wcześniejsze wybory, żeby poprawić jakość demokracji w naszym kraju, która dla pewnych osób jest trochę za mało demokratyczna. No, ale pażywiom, uwidim…skazał sliepoj.

  14 komentarzy do “Grubo”

  1. Dzień dobry. Jak „bedom” to „szczylać” Panie Gabrielu, wiem co mówię. Co do tych telewizji ma Pan oczywiście rację. Trzeba budować własne kanały komunikacji i dystrybucji, a że Pan ma do tego super-mechanizm weryfikacyjny – czyli wysokość Pańskiej sprzedaży. Rośnie – znaczy dobrze to działa, nie rośnie – trzeba przemyśleć i może poprawić. I nikogo nie słuchać – co Pan sam wie. Co do targów – wyjaśnił Pan wyczerpująco powody, dla których tam nie pójdę. Na pewno fajnie byłoby zobaczyć Pana na żywo, ale dla mnie jednak trochę ociera się to o jakiś pogański kult celebrytów, więc sobie odmówię. Blog jest wystarczająco atrakcyjny.

  2. /zacznę po głupiemu/

    … a co to ten kongres …

  3. to amerykański kongres,

    zmyliło mnie to, że trudno było mi skojarzyć,  co polski Belmondo zarządzający nieudolnie dużym miastem może mieć do powiedzenia kongresmenom amerykańskim…

    no widać może , pewnie się poskarży, ubierze w cudze sukcesy, narobi  nam bardachy…

    tak się robi fakty dokonane

  4. – nie wiem czy ci kongresmeni go w ogóle zauważą. Biedak wisi na klamce swoich mocodawców, może nawet ma jakąś rodzinę w Stanach, co mu pomogła załatwić to zaproszenie i będzie mógł się teraz chwalić przed kolesiami jaki to on mocny i światowy. Żenada. Prymitywna akcja propagandowa obliczona nawet nie na publiczność polską, ale wewnątrz-opozycyjną. Zupełnie jak ruchy wojsk Putina, o czym mówił Gospodarz.

  5. a może to mienie … przy zeznaniach Komisji Reprywatyzacyjnej powiedziano, że jeden ambasador USA miał po mamie kawałek działki chyba przy ul. Cecylii Śniegockiej, ale nie pamiętam, to napiszę że miał po mamie  … coś na Powiślu

  6. – zawsze jest coś za coś na tym najpiękniejszym ze światów… My cię poklepiemy po plecach, a ty nam wypłacisz odszkodowanie. Taki deal.

  7. Jak oddamy wszystko, co się komu przyśniło, będziemy kwitnącą demokracją.

  8. No właśnie, tych wszystkich podkomisji w całym kongresie USA jest prawie 200. Przeważnie liczą 6-10 członków. Oczywiście kilka komisji jest ważnych, np. Komisja ds. Sił Zbrojnych (Committee on Armed Services). W niej jest 60 członków i zajmują się poważnymi kwestiami. Ale większość podkomisji to są małe grupki potworzone tylko po to, aby każdy w czymś brał udział i mógł sobie coś tam do CV wpisać. I aby swoim dawać PR – tak jak teraz Trzaskowskiemu. To tylko wpłynie na jego pozycję we własnym stadku. Już Budka doznał szczytowania w internetach i podkreślił, że tow. Trzaskowski będzie gadał po angielsku.

  9. Kiedyś przeglądaliśmy życiorys Trzaskowskiego i widać było formowanie człowieka od początku. Mało rzeczy dzieje się przypadkowo.

  10. jak zdefiniować kwitnącą  demokrację skoro Stalin walczył o pokój a Schuman był wsteczny , nie postępowy , chyba  definicje nie maja sensu, a poglądy polityczne chowają sią za nazwiskami

    kto namaszczony ten lepszy, postępowy

    kto namaszcza ….

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.