Do wczoraj nie wiedziałem co to jest, ale syn mi wytłumaczył, a kiedy zaczęliśmy rozmawiać okazało się, że ten cały hedżing świetnie opisuje sytuacje także poza sferą finansów. No, ale najpierw definicja za wiki. Co to jest hedging:
strategia zabezpieczająca przed nadmiernymi wahaniami cen papierów wartościowych, polegająca na doborze do portfela aktywów o przeciwnie skorelowanych trendach.
I teraz wyobraźcie sobie taką historię – oto wczoraj pojawiła się informacja, że młody Stuhr idzie do sądu, albowiem jakaś firma w czasie kiedy była pandemia odwołała jego występ. I nic byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Stuhr nie podpisał wcześniej kontraktu na występy w kampanii zachęcającej ludzi do pozostania w domu, w czasie pandemii. Czy to można nazwać hedżingiem? Myślę, że tak. Obstawiamy jedną opcję, dają nam za to pieniądze, a jednocześnie domagamy się pieniędzy za coś, co jest naszym wyborom – deklaratywnym przynajmniej – skrajnie przeciwne. Od razu przypomniał mi się też pewien człowiek, którego opisałem w tej oto książce: https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zydowscy-fechmistrze/
Pan ten brał udział wraz ze swoim oddziałem w różnych wojnach, w Niemczech. Miał zwyczaj podpisywania kontraktu ze wszystkimi stronami konfliktu, a kiedy rozpoczynały się walki, chował się w lesie. Kiedy już było widać kto zwycięży, ruszał do boju z okrzykiem, a za nim jego ludzie. Pomagał stronie mającej przewagę, a stronę, która przegrywała pozywał przed cesarski sąd, o niezapłacenie żołdu. To też jest hedżing. Tak sądzę.
Pora teraz zadać pytanie bardzo dramatyczne – czy PZPN uprawia hedżing w sporcie? Najwyraźniej nie, albowiem organizacja ta nie jest w stanie określić nawet jakie są jej oczekiwania w stosunku do reprezentacji. Być może hedżing uprawiają jacyś jej pojedynczy członkowie, ale w masie, w strukturze, o żadnym hedżingu nie ma tam mowy. Jest wręcz odwrotnie, ludzie z PZPN zachowują się jak ci pozwani przed cesarski sąd, co najpierw przegrali bitwę, a teraz jeszcze muszą zapłacić haracz, a wszystko to oczywiście jest zgodne z prawem. Nawet jeśli mamy na myśli prawo niepisane. Ktoś powie, że się mylę, albowiem nie rozumiem różnic w polskiej i niemieckiej mentalności. Przez co przykłady te wcale do siebie nie pasują. W Niemczach, w dawnych czasach i teraz, ludzie myślą, żyją i określają się wobec prawa. W Polsce zaś wszyscy chcą być fajni i żeby koledzy na podwórku ich lubili. Takie wyjaśnienie sytuacji w PZPN, choć bardzo uwodzicielskie nie może być prawdziwe, bo żaden z działaczy tej organizacji nie jest biednym Gapciem, któremu pękła gumka w majtkach, choć cała organizacja właśnie tak się prezentuje. Nasz problem – bo nie ich – polega na tym, że nie wiemy kim są ich koledzy, u których zabiegają o akceptację. Być może nie chodzi o kolegów, ale o ich własne rodziny, ale co do tego też nie możemy mieć pewności. Taka konstatacja ustawia od razu priorytety w organizacji, ale nie czyni ich jawnymi. I my widząc wyczyny piłkarzy na boisku zachodzimy w głowę, jak to jest możliwe, że tylu wspaniałych zawodników z różnych europejskich klubów nie jest w stanie zagrać dobrego meczu jako reprezentacja? Kiedy dodatkowo jeszcze słuchamy komentatorów, którzy na bieżąco relacjonują sytuację na boisku, a potem tych w studio, zastanawiamy się jakie są inne opcje tego hedżingu, w którym oni z kolei uczestniczą. Bo jeden wczoraj zaczął, na przykład, cytować meksykańskiego Pudelka. I czynił to z całą powagą. Chodziło o to, że Michniewicz studiuje zawarte tam treści dotyczące zawodników drużyny przeciwnej i to mu pomaga zrozumieć ich grę.
Podkreślmy raz jeszcze – hedżing jest często stosowany także poza strefą finansów, jest zawsze zgodny z prawem, ale my nie jesteśmy do końca zorientowani o jakie prawo chodzi. Na tym polega cały problem.
Za komuny, co niektórzy pamiętają, nie było paszportów, a za granicę jeździło się rzadko. Była jednak spora grupa ludzi, uprawiająca hedżing, która przemieszczała się regularnie w różne strony bez najmniejszych kłopotów. I nikt nie robił z tego afer.
Hedżing poza sferą finansów polega na tym, że niektóre z przeciwnie skorelowanych trendów są niejawne. Nawet więcej – są wręcz nie do uwierzenia. Można zadać pytanie – czym się je maskuje? Moim ulubionym przykładem jest działalność wydawnicza niektórych wyższych uczelni. Prowadzą one badania naukowe, publikują artykuły, książki, wydają periodyki, ale nikt tego nie przegląda, a o czytaniu to już nie może być mowy. Czasem uczelnie te nie mają nawet statusu placówki badawczej, obojętnie co by to nie znaczyło w praktyce. Cała działalność edytorska takiej uczelni, podobnie jak misja PZPN, zaangażowanego w trendy, o których nie mamy pojęcia, obsługiwana jest przez jedno wydawnictwo. Mniejsza o to, jakie. Ono prowadzi sprzedaż, ale – chyba, bo nie wiem tego na pewno – w rzeczywistości obstawia przeciwnie skorelowane trendy. Tego nie da się w żaden sposób wytłumaczyć ludziom, określanym zwykle wyrazem – postronni – albowiem oni wierzą, że w czasie wojny, najemnicy mogą podpisać umowę tylko z jedną walczącą stroną. Jest inaczej i zawsze było inaczej. No i na tym też polega różnica pomiędzy Polską, a Niemcami. W Niemczech takie sprawy są oczywiste, a w Polsce ludzie gotowi są na wszelkie poświęcenia, byle tylko ocalić dziewictwo Stuhra i narkotyzować się dalej jego niezłomną wobec reżimu postawą. Nie rozumieją przy tym, że sami zamieniają się w trend przeciwnie skorelowany, który służy do zamaskowania tego drugiego trendu, z którego płyną rzeczywiste zyski. Nawet gdyby im pokazać, jak się sprawy mają, nie uwierzą. Powiedzą, że przecież podpisał umowę, o co chodzi?
Pracownicy naukowi niektórych uniwersytetów piszą swoje książki i są szczęśliwi, bo nie rozumieją, jak jest skorelowany trend, który obstawiają władze uczelni. Nie rozumieją, że można żyć inaczej, nawet jeśli się podpisało jakąś tam umowę, albowiem są różne rodzaje umów, a ich waga i znaczenie są zhierarchizowane. Nie zawsze umowa pisana jest ważniejsza od ustnej, choć tak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.
Wczoraj na przykład doszło do bardzo widowiskowej demaskacji hedżingu w Sejmiku Województwa Śląskiego. Okazało się, że pan marszałek, który był pisowcem, obstawiał przeciwnie skorelowany trend. Czego nikt z jego kolegów partyjnych, ludzi przecież doświadczonych, nie zauważył. A nawet gdyby zauważył, nic by nie mógł zrobić, bo w PiS jest dokładnie jak na w PZPN, strategie konstruowane są w oparciu o doniesienia z Pudelka. Poznajemy to po wpisach jakie działacze partii i politycy zostawiają na twitterze. Mamy tam gromadę niezłych zawodników, którzy wierzą, że najlepsze strategie dla partii wymyśla dziennikarze, którzy też zapewne obstawiają przeciwnie skorelowane trendy, choć tego jeszcze nie ujawniają, bo na razie wszystko idzie po ich myśli. Hołdysa, na przykład, wyrzucili z Newsweeka i każdy się zastanawia, jaką sobie opcję teraz ten Hołdys skoreluje. Wypadki na Śląsku pokazują jednak, że dzieje się coś niedobrego, a to co widzimy w mediach nie ma nic wspólnego z rzeczywistością dostępną zmysłom i intelektowi na poziomie samorządów. O polityce zagranicznej nawet nie wspomnę. Media każą nam ufać, że działacze PiS, niektórzy przynajmniej, nie podpisują umów z dwoma walczącymi stronami, a także, że zachowanie takie jest wstrętne i podłe. Możliwe, że takie właśnie jest, ale nie jest nielegalne i żadna kara za to nie grozi. Nie można nikogo pozwać przed cesarski sąd. Jeśli zaś ktoś będzie próbował ostracyzmu, to na pewno nie PiS i na pewno nie wobec takich ludzi. Moralność zaś jest w polityce opcją przeciwnie skorelowaną do zysku i wpływów w partii opozycyjnej. Jeśli więc dochodzi do tego, że działacze wybierają zyski, to znaczy, że coś z moralnością w naszych szeregach jest nie tak. I nie można tego przykryć bajaniem, że na Pradze samorząd został przejęty przez PiS. Bo to jest taki sam argument, jak ten, którego wczoraj użył ktoś po meczu z Meksykiem – ale nasi mieli ładniejsze stroje. To fakt, tyle, że ten trend nie nadaje się do obstawienia. Mam nadzieję, że media przestaną nas traktować jak idiotów i zaczną emitować komunikaty poważne. Na PZPN i zmianę tamtejszych stosunków nie liczę bowiem wcale. Życzę wszystkim miłego dnia.
wraca jak bumerang kwestia selekcji negatywnej, nasi muszą być i koniec , potem dobierzemy paru wybitnych , pomalujemy ich swoimi barwami. PZPN to chyba najtrwalsza skorupa po komunie w Polsce. Zadekowali sie tam działacze nie tylko jawnych struktur i przeżyli. Pierwszą próbe rozwalenie tego podjał AWS ale się nie udało , potem były pomniejsze próby ale też nie dali sobie chłopcy w kasze dmuchać.
Polityk może przechodzić z opcji A do opcji B bo nikt nigdy nie był i nie będzie rozliczony. Wyborcy mają krótką pamięć a partie no cóż weźmiemy go bo się nam przyda.
Dla PiS powinien to być zimny prysznic i sprawdzenie czy doły nie wiedzą lepiej że czas sie zmywać,
Sprawa jest prosta – albo dalej będziemy uprawiać politykę sołtysów z czasów Gierka, albo zaczniemy grać jak prawdziwi zawodnicy. I to trzeba rozstrzygnąć teraz. I na to wychodzą dziennikarze od Karnowskiego i mówią – ale na Pradze wygraliśmy
Dzień dobry. Ja myślę, że ten hedging to możnaby jeszcze pobadać. Obstawiam, że wyszłoby to co zawsze, z każdym amerykańskim trendem. Otóż zawieźli go tam, za wielką wodę emigranci z Drohobycza czy innego Berdyczowa, w oryginale nazywał się „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek” i był własnym wkładem RON w myśl chrześcijańską lub zbliżoną. Podobnie jest z muzyką, filmami (Rękopis…) itp, itd. To dlatego tak bardzo zakłamuje się pamięć o naszej Ojczyźnie. Była bowiem potęgą – militarną, gospodarczą i kulturową – o czym świadczy choćby dzisiejszy temat. Nie inaczej jest z PZPN-em. W świecie ma to różne nazwy, po naszemu – sitwa. I dotyczy każdej branży – od agencji towarzyskich do wymiaru sprawiedliwości, a początek ma w rozbuchanym polskim parlamentaryźmie wieku XVII – jak sądzę, za wszystko bowiem płaci się pewną cenę. I tak za ówczesną wolność i sprawność systemu politycznego płacimy dziś – dosłownie – podatkami idącymi na PZPN, teatr Jandy i postkomunistyczną bibułę. Nadzieja w tym jedynie – i gorzka satysfakcja, że kiedy już PIS zmarnuje wszystkie szanse, jakie dostał od Boga i Korony, przegra z kretesem i zniknie, cesarscy, którzy zaniosą nas na do Rajchu na talerzu do połknięcia, to nasz narodowy relatywizm moralny stanie im kością w gardle.
Nie przebijemy Rajchu w relatywizmie. To nie jest możliwe.
– to jest jednak trochę inny model. Oni po prostu słuchają rozkazów i zwykle szukają kogoś, kto za nich podejmie decyzję i weźmie na siebie odpowiedzialność. My jesteśmy jak każda kobieta, która spowoduje wypadek. Zawsze tłumaczy się; „ja miałam prawo tak jechać!”. Gorsi są tylko Rosjanie. Ci z kolei robią z siebie świętych mężów i nie ma dyskusji…
Hedgingową strategię w dziedzinie finansów na dużą skalę zastosował Mayer Amschel Rothschild finansujący wszystkie wojujące strony podczas wojen napoleońskich, co stało się fundamentem budowy globalnej potęgi finansowej rodu, która siłą rzeczy przełożyła się na potęgę globalnych politycznych wpływów rodu w koalicji z innymi żydowskimi rodami, których instytucje finansowe stały się wierzycielami zdecydowanej większości globalnego zadłużenia państw, wynoszacego około 300 bln USD, przy wielkości globalnego PKB wynoszacego około 94 bln USD(~319 % globalnego PKB).
W tym obecnie funkcjonującym światowym systemie finansowym stało się niemożliwym, by zadłużone państwa świata mogły kiedykolwiek spłacić pożyczony kapitał, więc stał się on swego rodzaju globalnym podatkiem płaconym przez świat na rzecz właścicieli tego kapitału, czyli największych globalnych banków. Dlatego nie dziwią przygotowania prowadzone przez właścicieli „światowych pieniędzy” do przejęcia władzy nad światem, czego wyrazem ma być „Wielki Reset” kapitalizmu i ustanowienie Nowego Światowego Porządku(NWO) z Rządem Światowym na czele, wyłonionym przez właścicieli „światowych pieniędzy”. Wyznaczonym ostatnio przez tych „właścicieli” terminem tej operacji ma być 2030 rok. W związku z tym lata pozostające do tego terminu, muszą obfitować w wojny, wszelkiego rodzaju kryzysy, zarazy i pandemie, bo tylko świat pogrążony w chaosie, z ludźmi totalnie zastraszonymi, stwarzał będzie warunki do realizacji tego planu.
Wszystko za radą, jaką Mayer Amschel von Rothschild dał swoim synom :
(…)Im gorzej jest na rynku, tym większe są szanse na zysk.(…)
(…)„Kup, gdy na ulicach jest krew, nawet jeśli ta krew jest twoja”(…)
Nie. Polacy potrafią brać na siebie odpowiedzialność. Fakt, nie zawsze. Po fazie : „ja miałam prawo tak jechać!” często następuje refleksja. Ostatni przykład: Lewandowski nie kręci. Nie szuka usprawiedliwień, wziął na siebie odpowiedzialność.
jeśli już poruszasz temat krwi, to jaka jest Twoja opinia o hedżingu /musi występować/ w aktualnej wojnie tj napaści Rosji na Ukrainę, jak byś tu wskazał kierunki działań, powiązań
kto kupuje w czasie gdy na ulicach ukraińskich tyle krwi
no i coś w podobie
w notce na Salonie 24, jest wypowiedź Borysa J., że zachód tylko czekał kiedy Ukraina się wykrwawi
Jest i taka możliwość, że ta cała piłka kopana to tylko generator liczb do zakładów sportowych. I te liczby nie mogą być ani całkowicie losowe, ani – tym bardziej – przewidywalne dla „znawców” – kibiców. Jak wiadomo mafie czerpią głównie zyski z: narkotyków, prostytucji, lichwy i (ta dam!) hazardu. Stawiam dolary przeciw orzechom, że horrendalnie wysokie wynagrodzenia zawodników nie pochodzą tylko z wpływów reklamowych. Astronomiczne pieniądze które płacą handlujący gladiatorami – tj. pardon ! – za „transfery zawodników”, to zapewne działka dla „klubów”. Wczoraj wszyscy „znawcy” u mnie w robocie przeżywali dziwną porażkę Argentyńczyków. A może ten pustynny mundial to nie jest wcale fanaberia znudzonego emira, tylko „geszeft” (czy jak to się u tamtejszych semitów zowie)? Jeśli tak, to jeszcze inne cuda zobaczymy, kto wie – może nawet biało czerwonych na podium? A prawdopodobieństwa tych cudów będą ujemnie skorelowane ze stawkami bukmacherów.
I jeszcze „jeden szczegół wzrok mój przykuł”: jakoś tak ok. 20 lat temu zamordowano ministra sportu. O ilu takich wypadkach nie wiemy? Zwłaszcza o zawodnikach, którzy myśleli że to naprawdę jak na podwórku, rozemocjonowani wbili gola którego miało nie być?
Z tymi wyjazdami za granicę, nawet na „zgniły zachód”, to już nie było specjalnych problemów (pomijając stan wojenny) za Gierka. Nie wypuszczano tylko tych co podpadli waadzy. Raczej istniała bariera finansowa. Jak człowiek ledwo żyjący od 1-go do 1-szego za 20 dolarów miał przeżyć tam, gdzie 20 USD kosztował 1 nocleg w hotelu? Pamiętam, że wśród znajomych i rodziny było kilka osób jeżdżących na saksy a 2 czy 3 z nich zostały już tam na stałe. Ci którzy, nie mieli kwatery u pracodawcy mieszkali np. w namiocie na kempingu.
Jeśli rozpatrywać Ukrainę razem z Polską (a wiele na to wskazuje), to mamy już od ponad roku bardzo duże spadki cen akcji na GPW. A mam na myśli nie jakieś śmieci dla spekuły typu CD Projekt, tylko duże specjalistyczne firmy produkcyjne i usługowe B2B, osiągające znaczne zyski i płacące duże dywidendy (> 10% ceny akcji / rok). W ostatnich tygodniach trochę drgnęło w górę, ale właśnie raczej te spekulacyjne papiery. Przemysłowe nadal można kupować w takich cenach, że zdarza cię C/Z poniżej 2,0 (widziałem nawet 1,3) a C/WK poniżej 0,5. Czyli – taniej niż pół ceny (jeśli za cenę przyjąć wartość księgową). To są poziomy znacznie poniżej „czarnego czwartku” z marca 2020. I te firmy w pierwszym półroczu b.r. (wojna!) miały zysk na akcję rzędu np. 60-70% ceny! Myślę, że po zakończeniu wojny wzrosty cen rzędu x3, to jest ostrożne przewidywanie. Na Ukrainie też na pewno jest sporo ciekawych zakładów. I czarnoziem, i uran …
Kupuje ten, kto pożycza walczacym i wspierajacym ich, czyli globalne banki, u których zadłużają się te państwa(np. dług ogółem USA(dług publiczny+dług gospodarstw domowych+dlug firm) w 2022 roku wynosi 52,501 bln USD przy PKB wynoszącym 25,346805 bln USD, co stanowi 207,13 % PKB USA.
– ja nie mówię, że wszyscy i zawsze. Akurat w piłce nożnej sprawa jest na ogół jasna i trudno kręcić. Ale w życiu często spotyka się u nas postawę zaciskania oczu, żeby nie zobaczyć rzeczywistości. Bo wtedy zobaczylibyśmy także siebie, a to nie zawsze miły widok.
Nasi piłkarze na takich imprezach zwyczajowo już „mało istnieją”. Coś ich „zjada” emocjonalnie. Doskonale widać to po Piotrze Zielińskim, który w meczach reprezentacji generalnie nie istnieje, z Lewandowskim jest nie lepiej i ze zdjęć jego twarzy (przed wykonaniem karnego) zamieszczanych na necie wyraźnie widać , że nie wytrzymał tego psychicznie. To nie są panienki na wydaniu, to są dorośli faceci i nie chodzi o to aby wzięli to „na klatę” i „wzięli odpowiedzialność” za niepowodzenie bo to jest najłatwiejsze ale o to by „wytrzymać ciśnienie” i zrobić swoje. Z tym u naszych piłkarzy jest nie najlepiej i oglądamy to raz za razem: Polacy nic się nie stało. Może gdyby przeszli szkołę życia w wojsku to w cywilu byłoby im łatwiej. Może. Ja taką szkołę w zasadniczej służbie wojskowej swego czasu przeszedłem i dużo mi to dało. Niestety jest to jednak za mało by oglądać mecze naszej reprezentacji dlatego od trzydziestu lat nie robię tego zadawalając się jedynie pomeczowymi skrótami. Moja psychika mimo, że zaprawiona onegdaj w wojsku nadal jednak jest za słaba 🙂
racja
Szmyhal powiedział że dzień wojny kosztuje ich 4 mld USD,
powojenna sytuacja w PRL, oblegała na znacjonalizowaniu wszystkiego, żeby stworzyć solidnego płatnika odszkodowań indemizacyjnych, chyba spłacano do 1973 roku?
ciekawe jak to rozwiążą na Ukrainie
A tu mamy jeszcze ciekawsze zjawisko: PROF. LEGUTKO: GORZKA PRAWDA O PE – YouTube Który to stopień lewitacji i zamykania oczu na rzeczywistość?
Zależy jaka sytuacja będzie w przyszłości. Jeśli Rosja zostanie zmuszona do negocjacji na warunkach USA, to na odbudowę zniszczeń i ogólnie reparacji zostaną przeznaczone kapitały rosyjskie zamrożone na Zachodzie po 24.02.2022 roku.
Jeśli w Rosji odsuną od władzy Putina i jego klikę i przejmą władzę siły skłonne do dołączenia Rosji do Zachodu, ale nie wg planu niemiecko francuskiego, w którym niemiecka UE i Rosja miały stanowić biegun geopolityczny, zdolny do konkurencji z USA i Chinami(o co przecież chodziło USA w polityce Resetu z Rosją), to zarówno Ukraina jak i Rosja mogłyby zostać objęte „Planem Marshalla 2.0.”, bo te biliony USD na kontach globalnych banksterów byłyby przeznaczone na przejęcie większości gospodarczych aktywów zarówno Ukrainy jak i Rosji(przecież na to liczyli banksterzy finansując rewolucję bolszwicką w Rosji w 1917 roku. Poczatkowo tak się działo, bo Lew Trocki, wysłannik banksterów rozpoczął wydawanie banksterskim koncernom licencje na eksploatację bogactw naturalnych Rosji, ale po śmierci Lenina we władzach Rosji sowieckiej zwyciężył Stalin i pogonił z Rosji nie tylko zachodnie koncerny ale i samego Trockiego, którego stalinowcy siepacze dosięgli 21 sierpnia 1940 w Meksyku.
– ha, dla mnie PE to uosobienie patologii współczesnego świata, co zaś do prof. Legutki – nie mam zdania, ale też jakoś go pozytywnie nie zapamiętałem…
dziękuję za komentarz , bardzo dynamiczna jest sytuacja wojenno-gospodarcza wschodniej Europy a może szerzej bo środkowo – wschodniej, dla laika idzie to w kierunku dewastacyjnym .
no i właśnie ciekawe czy i jak dydaktycy z SGH, wykorzystają te wojenno-gospodarcze kazusy na ćwiczeniach z ekonomii, mam nadzieję, że Junior nam opowie
Nie wykorzystają, u siebie na uczelni od dawna piszę i mówię żeby analizować i badać ekonomię wojenną. Nie przeszedł nawet tekst w kole naukowym.
Za chwilę wszystko się wyjaśni. Ukraina stoi. Ruscy zbombardowali kolejne elektrownie.
Nasi umiłowani przyjaciele przegrali właśnie z Japonią. To dla miłośników piłki.
masz na myśli przyjaciół od wurstu z kapustą
ja nie oglądam, ale bardzo się śmiałam z tej przegranej
Ja też.
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.