Moja prywatna opinia na temat Henryka Grynberga jest taka, że należy się do niego i osób jemu podobnych odnosić wyłącznie z entuzjazmem. To jest jedyna metoda. Można jeszcze do tego czasem dołożyć szczery podziw. Tylko to może nas uchronić przed magią, jaką wokół siebie roztaczają ludzie tego pokroju. Musimy po prostu wyprzedzić ten atak pozytywnych fluidów, które w naszym kierunku mogą wysłać takie osoby.
Oto na naszych oczach materializuje się niepojęte, powrócił do nas Henryk Grynberg, o którym prawie już zapomniałem. Pisarz, eseista, amerykański emeryt, dawniej aktor, człowiek orkiestra i człowiek entuzjazm. Jak wiecie w trakcie lektury tekstów na różnych portalach włączają się reklamy korespondujące z treścią czytanego materiału. W czasie gdy czytałem wywiad z panem Henrykiem włączyły się dwie – Śluz ślimaka, twoja recepta na młodość – to pojawiło się gdzieś w połowie tekstu. Na koniec zaś wskoczyło coś takiego – Podwójne morderstwo na Mazowszu, syn zabił rodziców siekierą.
W jakim celu powrócił do nas pan Henryk? Sądzę, że Gross jest na tyle już ograny i na tyle niewiarygodny, a także nieatrakcyjny wizualnie i werbalnie (nieatrakcyjny werbalnie, to znaczy, że pierniczy w sposób nieznośny), że trzeba było go podmienić. Energiczny, sympatyczny i wesoły pan Henryk w sam raz pasuje na jego miejsce. I oto jest, zaczął jak mi się zdaje swoją nową przygodę, od spotkania ze studentami UJ. Biedni studenci, im nigdy niczego się nie oszczędza. Celem istotnym zaś wizyty pana Henryka, jest pilnowanie Antoniego Macierewicza i to zostało wyrażone wprost w tym wywiadzie. Macierewicz powiedział coś tam o jakichś żydowskich kołach, które chcą rządzić ślimakami, czy światem…nie pamiętam już dokładnie czym, bo i to na „ś” i tamto na „ś”, a to może oznaczać tylko jedno – prawicowy rząd polski skłania się ku faszyzmowi i żydzi znów są w niebezpieczeństwie. Pan Henryk przybył więc by zbadać sprawę i ją ewentualnie załagodzić przywołując do porządku pana ministra.
Gawędy, które nam sprzedaje są jak bajka przy kominku opowiadana przez weterana. W tym wypadku weteranem byłby Marek Hłasko, którego pan Henryk Grynberg znał osobiście. Najlepsza historia, jaką Hłasko kiedykolwiek opowiedział dotyczyła Różańskiego. Było to tak – eskortował Józef Różański bandytów z lasu, w tym kobietę – a rzecz całą relacjonował dziennikarzom na jakimś spotkaniu – Hłasko też tam był. No i tej dziewczynie zachciało się siku. Poprosiła Różańskiego, żeby ją wypuścił, a ona mu daje uroczyste słowo honoru, że nie ucieknie. I rzeczywiście, nie uciekła. Ona okazała się honorowa, a on okazał się silnym człowiekiem, który potrafił uszanować honor. Hłasko szydzi z tego niemiłosiernie, bo kto jak kto, ale on dobrze wiedział kim był pan Różański i jakimi kryteriami się posługiwał przy ocenie ludzi. Ponieważ pan Henryk nie jest tak dobrym autorem jak Hłasko, on jedynie do tego poziomu aspiruje, jego opowieść o wojennych przygodach wygląda tak:
Żołnierz izraelski dostał 18 miesięcy nie za to, że zabił „rannego Palestyńczyka”, ale rannego napastnika, który zranił izraelskiego żołnierza. Wątpię, czy w polsku wojsku by go w ogóle ukarano, nie mówiąc o jakimkolwiek wojsku arabskim. „Nieletni Palestyńczycy” dopuszczają się nie mniej brutalnych napadów i morderstw niż pełnoletni i policja nie może sobie pozwolić na podsuwanie im „Paris Soir” do wąchania.
Prawie to samo, a jednak widać różnicę. No, ale to Henryk Grynberg żyje, a nie Hłasko, więc nie mamy wyboru. Zresztą mówi nam pan Henryk, że pan Marek często przychodzi do niego we śnie i obaj sobie gawędzą siedząc na ławeczce nad morzem. Ostatnio jak siedzieli, to Henryk Grynberg polecił Hłasce nawet jakieś wydawnictwo w Polsce, gdzie mógłby on opublikować swoje nowe teksty. Nic się póki co na rynku nie pokazało, więc pewnie Hłasko zrezygnował. Może ze względu na tego Macierewicza antysemitę. Sam nie wiem.
Z tym Macierewiczem to sprawa ma się tak, że on te haniebne słowa wypowiedział w roku 2002 w Radio Maryja, rok temu zaś przypomniał je Guardian. I to jest coś niesamowitego – wielki Guardian przypomina, co nieistotny przecież w roku 2002 polski polityk powiedział, gdzieś w jakiejś katolickiej rozgłośni. Teraz zaś przybywa do Polski Henryk Grynberg i może mówić o czym chce w swoim wywiadzie, ale powraca właśnie do tego co kiedyś tam, przed wielu laty powiedział Antoni Macierewicz.
Dlaczego ja się skupiam na tym małym fragmencie dużego przecież wywiadu, w którym Henryk Grynberg opowiada rzeczy znacznie ciekawsze i poważniejsze? Dlaczego nie piszę o jego książkach, z których jedna – Drohobycz, Drohobycz, jest najjaskrawszym przykładem manipulacji, jakiej dopuszczono się wobec tego miasta, wobec Schulza i całej tamtejszej społeczności. Czynię tak, ponieważ wszystkie uwodzicielskie numery, które nam serwuje pan Henryk, to znaczy gawędy o potrójnej osobowości, żydowsko-polsko-amerykańskiej, o wewnętrznym bogactwie kulturowym i tajemniczych cieniach, które kładą się ma macewach cmentarza żydowskiego w Warszawie, kiedy się tam spaceruje po zmierzchu, już znam. Już to słyszałem tysiące razy z ust wszystkich aspirujących autorów, którzy będąc żydami lub tylko ich udając, próbują wejść na ścieżkę sukcesu tą właśnie drogą – opisując, jak Pan Henryk ulotne, ale ciężkie od znaczeń wrażenia. Mam nadzieję, że nie muszę Wam mówić co o tym myślę. Tym mniej mogę mówić im wyższa jest emerytura, którą pan Henryk Grynberg pobiera za długie lata pracy na rzecz amerykańskiego rządu.
Tym wspomnieniem dawno już przebrzmiałych słów Antoniego Macierewicza byłem jednak trochę zaskoczony. Ponieważ mam taki nawyk, że w takich momentach szukam zawsze w pamięci lub gdzieś w treściach, słów i sytuacji analogicznych, które czasem – zestawione z tym zaskoczeniem – pomagają wyjaśnić różne fenomeny, tak samo zrobiłem i tym razem. Z miejsca przypomniało mi się to co wczoraj toyah wrzucił na swoim profilu, na fejsie. Taki oto list http://wei.org.pl/blogi-wpis/run,list-otwarty-do-prof-modzelewskiego-bardzo-drogi-panie-profesorze-kochany,page,1,article,2535.html
Ktoś powie, że to są sprawy bez związku. Co Grynberg ma wspólnego z Modzelewskim, jeden jest pisarzem, a drugi ekonomistą. No to, że obaj mając coś do załatwienia w Polsce, jeden przyjechał, żeby przypomnieć co Macierewicz powiedział w roku 2002, a co nie zostanie mu zapomniane nigdy, bo zawsze będzie jakiś Guardian, który to przypomni. Drugi zaś przypomniał przedsiębiorcom w Polsce, że nie można ot, tak rzucać oskarżeń na doradców podatkowych, nawet jeśli nie wymienia się ich z imienia i nazwiska. Dla mnie akurat te dwie sprawy są niezwykle bliskie i dostrzegam w jednej i drugiej figurze istotne podobieństwa. Jestem ponadto pewien, że gdyby się w portalu WP pojawił wywiad z profesorem Modzelewskim, to tam, w samym środku, natychmiast wyskoczyłaby ta reklama cudownych, odmładzających właściwości śluzu ślimaka. Mogę się założyć. Mogę się oczywiście także mylić, ale jeśli się mylę, to Wy mi już to ładnie i klarownie wyłożycie w komentarzach.
Aha, jeszcze link do wywiadu z panem Henrykiem Grynbergiem http://opinie.wp.pl/henryk-grynberg-polski-rzad-nie-chce-uchodzcow-dla-nich-to-nawet-lepiej-6098443281667201a
Ogłoszenia: Michał nie zdąży uruchomić sklepu w tym tygodniu. Zapraszam więc do księgarni przy Agorze w Warszawie, do Tarabuka, a także do antykwariatu Tradovium w Krakowie i do sklepu Gufuś w Bielsku Białej.
„nieatrakcyjny werbalnie, to znaczy, że pierniczy w sposób nieznośny” – pikne !
.dzień dobry
przykro, bo to niedziela, ale co te dziadki pierniczą? i dlaczego studenci uj tego chodzą słuchać? studiowałam na uj rok, ale się nie dało. jedziemy dziś na chrzciny, chyba to opowiem
aha, dowiem się przy okazji,co w Neapolu, bo sasiadka ma tam siostrę za Włocha wydaną. a cos wczoraj się u nich bili
O, jak milo, mamy wiesci i z Francji, i z Wloch, od Letycji! 🙂
Az zajrzalem do wiki czemu mi sie ten Henryk z Krzeczkowskim kojarzy.
A tam w przypisach niespodzianka: „Elżbieta Lechicz-Niesiołowskiej, Główny specjalista ds. promocji i marketingu w Teatrze Żydowskim im. Estery Racheli i Idy Kamińskich ”
Zwiazki z tym Niesiolowskim?
Informacja z naszego grajdoła.
„Dzień kobiet – na koncert zaprasza Danuta Morel !!
2017-03-09
Zapraszam 9 marca 2017 do Przestrzeni Kulturze Przyjaznej na Dworcu PKP w Grodzisku Mazowieckim. Początek programu godzina 19.00.
Drogie Panie, zapraszam Was na wesołe i mam nadzieję, ciekawe spotkanie.
Wypełnione piosenkami i anegdotami, opowiadanymi przeważnie przez mężczyzn, bo przecież nikt inny nie wymyśli czegoś tak głupiego jak Oscar Wilde, który powiedział, że współczesne kobiety rozumieją wszystko z wyjątkiem własnego męża. Jednak szybko się zreflektował i zaraz dodał, że kobiety należy kochać lecz nie próbować ich zrozumieć.
My, doskonale wiemy co nas denerwuje. Agatha Christie zapytana o to kiedy powstają pomysły na jej powieści kryminalne szybko odpowiedziała, że przy myciu naczyń, które jest tak irytujące, że powstają w jej głowie zbrodnicze myśli. Wystąpię dla Państwa z nowym programem, w całości dedykowanym kobietom, które, jak mawiał Julian Tuwim, nie gonią za mężczyzną, bo przecież nikt nie widział żeby pułapka goniła mysz.
A w ogóle, to koniecznie musicie przyjść, zobaczyć i posłuchać bo już się za Wami stęskniłam.
Danuta Morel
Wstęp wolny!!”
Tak, to córka Salomona Morela. Nigdy nie odcięła się od zbrodni popełnionych przez ojca. Stawała w jego obronie. Robi w tzw. kulturze. Przepraszam za ten wtręt.
jak nazywa burmistrz Neapolu? bo ten w Rotterdamie Ahmed Aboutaleb
Napoleon Bonaparte rzekł onegdaj, iż każdego kwatermistrza (wojskowego) można po trzech latach urzędowania rozstrzelać bez sądu z całkowicie spokojnym sumieniem.
W czasach Napoleona nie było instytucji doradcy podatkowego i tylko dlatego cesarz ich pominął.
nie, z innym.
Proszę spojrzeć na komentarze pod artykułem na wp, ludzie widzą o co temu Panu Henrykowi chodzi.
… a ten w Warszawie to HAJKA GRUNDBAUM.
Kadry z jaczejki A. Smolara wykruszają się coraz szybciej.
H. Grynberg to już ponad 70-latek. a J. Gross 70 lat ukończy w tym roku.
A sam A. Smolar niezadługo ma do 80-tki.
Długo już tego antypolskiego wózka nie pociągną.
Heniek ma 8 krzyżyk na karku
„Niech jego ściga Radca Prawny nr seryjny”
Rozumiem, że epoka seryjnych morderców odeszła do historii…
Rzeczywiście, nie zauważyłem…
Wieści z Paryża, Neapolu i … Mokotowa: Teatr Żydowski w dawnym Klubie Garnizonowym przy Al. Niepodległości.
Ciekawy passus z wikipedii:
1 grudnia 2006 „Życie Warszawy” podało informację, że Henryk Grynberg został zarejestrowany 11 października 1956 przez Wydział VII Dep. I jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Reporter”. Zdaniem gazety przekazywał informacje na temat rodziny i znajomych. Okoliczności tego zdarzenia pisarz przedstawił w wywiadzie dla „Życia Warszawy” z 5 lutego 2007 i w książce Ciąg dalszy. Wyjaśnił, że jego kontakty z UB (nie SB), a następnie z wywiadem trwały nie dłużej niż pół roku i były pozorowaniem współpracy. Zaprzeczył także jakoby kiedykolwiek na kogoś, poza rodziną i przyjaciółmi, donosił.
Czyli nie donosił na dalekich znajomych i przechodniów. Tylko na rodzinę i przyjaciół. Filut taki…
Czyli pozorował w ten sposób, że donosił tylko na dobrych znajomych.
Dodam z tego samego źródła, że w 2007 roku zmienił się i wydawca, i naczelny Życia Warszawy.
Oni wszycy tak tylko troche wspolpracowali, tak na niby, pozorowali, udawali, a jak donosili, to tak, ze nikomu to nie zaszkodzilo i ze to w sumie byl epiod. Albo w ogole to sa insynuacje i pomowienia.
Boni, Niesiolowski, Walesa, prof. Miodek, rezyser Kutz, hrabina Tyszkiewicz, rezyser Woloszanski, pisarze Szczypiorski i Safjan, dziennikarze Passent i Toeplitz, dziennikarka Dziedzic, rezyser Piwowski i Ronikier… wszyscy po tym samym patencie.
Napoleon mówił coś przedwczoraj?
W przypadku „etrusków” to był rodzaj współpracy po linii etnicznej.
Swoi do swoich o swoich. I tak wszystko zostawało w ramach Gminy (wyznaniowej).
Szykany wobec nich ze strony bezpieki były często aranżowanym „legendowaniem”
na potrzeby kreowania „prześladowanej opozycji”, żeby mieli dobre wejście w emigracje
i takiż odbiór w kraju.
To był idealny patent działający przez pokolenia.
Niczego nie słyszałeś?
no ale na nas to nie dziala. Grynberg zostal w USA i inwigilowal dla Amerykanow udajac dysydenta i wroga komunizmu. Niech spada na drzewo, tak ja cala wymieniona i nie wymieniona reszta. Mnie oni nie maja nic do powiedzenia i za kazdym razem jak otworza dziob w jakiejkolwiek sprawie, to trzeba im przypominac, ze sa oszusci, klamcy, konfidenci.
powinno byc ongis zamiast onegdaj
powinno byc ongis zamiast onegdaj
http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/onegdaj;10256.html
Fililogi za dychę, Maciora, też używacie w pierwotnym znaczeniu?
@Coryllus
Ciekawa sprawa z tym Modzelewskim. Kiedy on się pokazał w okolicach PiS-u, ja od razu pomyślałem, że on był na pierwszej liście Macierewicza, jako TW. Po chwili jednak okazało się, że nie był i że ja się pomyliłem. To jednak, że mi to przyszło do głowy, że w ten własnie sposób go zapamiętałem, jest bardzo znamienne i on coś z tymi ślimakami musi mieć wspólnego.
Niezapomniany pan Henio Grynberg. Zarejestrowany jako TW „Reporter” już w 1956 r. kiedy miał zaledwie lat 20. Studiował, miał kolegów i koleżanki. Zapewne po artykule Życia Warszawy parę osób zrozumiało, dlaczego im w życiu nie wyszło.
Pamiętam, że pan Henryk był niesłychanie aktywny na polu opisywania i analizowania rodzajów polskiego antysemityzmu i podłości, głównie w sensie materialnym. Miał przewagę nad Grossem, bowiem główna jego opowieść o polskim antysemityzmie to opowieść o zamordowaniu jego ojca przez polskiego chłopa, który jakoby zabił Żyda, żeby mu nie oddawać dwóch krów, które „otrzymał na przechowanie”. Trzeba być z Warszawy, żeby nie rozumieć, że w czasie okupacji każda sztuka była zakolczykowana i Niemcy konfiskowali znakomitą większość krów, bo trzeba było Wschodni Front wyżywić. Więc ja mam spore wątpliwości co do tej opowieści.
No ale. On był dość aktywny literacko, ale nie mógł uzyskać popularności, jaką miał na emigracji i w PRL – Herling Grudziński. To go nazwał „Żydem -antysemitą”. Że niby ukrywał swoje żydowskie pochodzenie. W latach 90-tych panu Heniowi wydawali co roku jakieś dzieło i on się zaczął strasznie nadymać i wypowiadać na każdy temat. Głównie w temacie „co złego robią Polacy”. Najgorszą rzecz, jaką mogli zrobić, to było postawienie w Warszawie pomnika pana Romana. Dmowskiego. Kiedy tylko pojawiło się info, że będzie pomnik Dmowskiego w Warszawie, to pan Henio dostał takiej histerii, że prawie kładł się w tych Alejach Ujazdowskich, żeby „zakazać”. Uspokoił się dopiero, kiedy Życie Warszawy rzuciło na stół te „13 lat donoszenia do UB”. Zrobiła się taka cisza, że aż w uszach dzwoniło. Pan Henio przestał mieć opinię na jakikolwiek temat. A tu proszę. Może jego „mentorzy” uznali, że tamte sprawy już zapomniane i nowe pokolenie „studentów” będzie łykać odgrzane kotlety pana Henia jak indyk kluski.
PS. Donoszenie do UB bardzo dobrze robi człowiekowi na talent. Literacki. Panu Heniowi wydali pierwszą książkę w 1963 r. a następną już w 1965 i jeszcze ją „na wiele języków przetłumaczyli”.
PS2. Ciekawe, czy ktoś przeglądał jego donosy. Jakoś mu się upiekło i pani redaktor Siedlecka chyba nic o nim nie pisała. A ona zrobiła znakomity przegląd donosów literatów.
Trudno pozbyć się tego wrażenia: Henryk Grynberg – bracia Marx do kupy.
No ale w latach wczesnych 90-tych przyjechał do Polski i nakręcił film, w którym udowadniał, że Polacy – polscy chłopi – zamordowali jego rodzinę. Poznał to po butelce na mleko. Żydzi z tą właśnie, odkopaną przy kamerach butelką, chodzili po mleko do tych chłopów i ci chłopi ich zabili. Grynberg z ekipą filmową trafił bezbłędnie w to miejsce i kazał kopać. I wykopali tę butelkę. To wówczas było chyba pierwszym takim, poważnym oskarżeniem.
thx
postaram się zapamiętać
choć najwięcej wspólnego ma z etruskami.
No popatrz, a mnie szczena opadła, gdy Henryk pokazywał ekipie, gdzie kopać, by znaleźć tę flaszkę… Co za pamięć sytuacyjna…
Po „zakopanej butelce” poznał??? Na oczach całej wsi Żydzi chodzili w czasie okupacji po mleko? To znaczy: u jednego chłopa się ukrywali, a do drugiego chodzili po mleko?? W biały dzień??? A chłop- morderca (i cała rodzina oczywiście) „zakopał butelkę na mleko” ? Na swoich gruntach??? I nie wyorał? O ile ja dobrze pamiętam wieś jeszcze do lat 70-tych to mleko nosiło się w emaliowanych bańkach. Te bańki były różnej wielkości, miały ładne kolory i tę przewagę nad butelką, że miały nosidełko z drewnianą rączką. Plus ładne wieczko, które nie spadało, bo było wciskane. Natomiast butelki za okupacji miały branie, bo ważną walutą na czarnym rynku był bimber i „producenci” musieli go w czymś sprzedawać.
Mnie utkwiło w pamięci to, że on był taki gorliwy w ukazywaniu „polskiej podłości”. Ludzie ryzykowali dla niego życiem a on skupił się na opowieściach, jacy podli ci ludzie byli. Różnie było za okupacji na wsi ale do dzisiaj jeden wątek jest starannie omijany: że wśród wsi polskich były również miejscowości zasiedlone jeszcze przed wojną osadnikami niemieckimi. Oni mówili po polsku i donosili aż się kurzyło. I ani razu po wojnie nie padł temat roli niemieckich osadników w donoszeniu na Polaków i Żydów. Parę wsi było np. w rejonie Zwolenia k. Radomia. To oni byli tacy entuzjaści, że kiedy były masowe egzekucje w polskich wsiach ( w mojej okolicy były w kilku), to przyjeżdżali na rowerach nawet 15 km żeby sobie popatrzeć.
I teraz mi się przypomniało, że główna trasa transportów na Katowice z Warszawy była i jest – przez Radom. A tam w okolicy wsi niemieckich było parę. A jednym z ważnych wątków opowieści Żydów, którzy przeżyli okupację, był wątek „wyskakiwania z pociągu i wędrowania”. No tak mi się przypomniało przy tym „odgrzanym panu Heniu” i tych jego „szklanych butelkach zakopanych w 1944”.
Z tymi krowami jest tak samo jak z jego donosami. To jest ludzka podlota ten Grynberg. Oszust i klamca.
A więc po pierwsze nie mleko tylko bimber, a po drugie czasami ten bimber jest zwany „mlekiem od wściekłej krowy”. Bańka na mleko 1 litr, to moje dzieciństwo, trasa dom – mleczarnia – dom . Co rano przed lekcjami.
To była taka flaszka właśnie, ze zwężającą się, cieniutką szyjką. Ja nie wiem, jak tam było, ale bezbłędne trafienie w tę zakopaną flaszkę było szokujące. No bracia Marx…
Oooo, to BARDZO CIEKAWE! To wręcz wymaga badań historycznych!
heño farbowany… slodka morda, jak ten wielki przyjaciel, eminencja szef wajs
Klasyczny mało zdolny zawistnik. Jak on musiał zazdrościć śp. Herlingowi Grudzińskiemu, że „nie podarował” mu sukcesu literackiego. A przecież Herling Grudziński nie był w PRL wydawany a we Włoszech, gdzie w kulturze rządzili komuniści – też miał pod górkę. I nigdy nie ukrywał swego pochodzenia. Jakie to znamienne: facet donosi na kolegów, koleżanki czy sąsiadów (w stylu: „Kowalska spod trójki słucha Wolnej Europy”) a ma czelność oceniać moralnie innych ludzi. Zrobił sobie z tego niemal zawód. Ale i aktor z niego był raczej mizerny i o literackich sukcesach coś głucho.
PS. Może uznał, że oszuści i kłamcy najlepiej mają w III RP – i wraca:)))
No tak. To jest fakt. Oni zniknęli wraz z Wehrmachtem w 1944 r. jeszcze latem i w wielu wsiach jest zupełnie „nowa populacja”. Temat na doktorat dla historyków ale nikt nie bierze.
PS. Henio chciał być pożyteczny. Przyszło „zlecenie na 65 mld” to „się rzucało wszystkie ręce na pokład”. Ciekawe, gdzie ta butelka była zakopana. I PO CO.
O matko z córką! Co za truchło tu nam rzucileś dzisiaj…Brrrr…
.
Ta sa szambonury. Ludzie z koopy ulepieni. Smierdzi od nich z kilometra. Ich trzeba na kazdym kroku, za kazdym razem kiedy sie pojawia ze swoim pieprzeniem po prostu sprzatac. Zero litosci, zero wyjatkow.
Ja nie na temat, ale jeszcze w sprawie „akcji” Tajemniczego Ogórka:
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/331104-syn-nazisty-chce-wybielic-ojca-a-eksperci-pytaja-dlaczego-oddal-tak-malo-i-tak-pozno
z Modzelewskim jest b.skomplikowanie; raz dla PiS, i dla Palikota [ten sam czas ta sama stawka] wyłudzenia Vatu też jego autorstwa [wykłady za kase dla 'biznesmanów’ – jak 'omijać’ ustawę o Vat, którą sam napisał kilka miesięcy wcześniej] – to jest taki figurant co robi za łącznika między kilkoma środowiskami, widać, że radcy prawni są w opresji jak interweniuje w ich problemach; jest faktem, że przestępczość gospodarczą oraz okołogospodarczą projektuja prawnicy i prawnicy takie działania osłaniają [interśrodowiskowo tj. od sędziów/prokuratorów po adwokatów/radców; najprawdopodoniej kilka grup wyludzających podatki po rozpracowaniu wystawiło organizatorow np. radcow o uznanych srodowiskowo nazwiskach
problemy z wieloma z wieloma osobami są z innych obszarów niż TW; mitologizowanie TW/WSI skutkuje, że wszystkim się pieprzy co z czego wynika; teza, że za cale zło w RP odpowiadają TW/WSI/… jest odwracaniem uwagi od realnie diagnozowanych problemów
Truchlo ale wszelkie zagraniczne wikipedie , amazony i ine strony podaja ze „”Henryk Grynberg, einer der wichtigsten jüdisch-polnischen Autoren der Gegenwart”” jeden z najwazniejszych itd
dokładnie w piątek i w sobotę podczas wykładów taką samą tezę podniosłem, odrobina litości mści się okrutnie, bo jest odbierana jako słabość i brak konsekwencji, jedna ze słuchaczek pokazała przykład jak do końca sprzątać i zero wyjątków [wyeliminowała kilku urzędasów i pozbawiła ich praw uprawiania zawodu, a następni w kolejce]
Trafne spostrzeżenia. Oni coś mają z tymi butelkami na mleko. Michnik ciagle straszył w latach 1990.-2000., że faszyści, CBA i Kaczynski (zależnie od etapu wybrać trzeba) wpadną o 5 rano, i zamiast mleczarza zobaczymy kajdanki na swoich rękach. W tym czasie mleczarzy już nie było. Kiedyś (połowa lat 80.) pewien student w Krakowie handlował mlekiem w akademiku. Przynosił zamówione butelki mleka pod drzwi, a co mu zostawało, wciskał za opłatą znajomym. Potem nagle zniknął. Wyjechał do Izraela.
tak uznał, że jest wzrost w tym trendzie i ma szansę się na cośkolwiek załapać; to chyba wynika z diagnozy, że wiele obszarów konfrontacji w wojnie o:prawdę, prawo, własność, państwo, … zostalo odpuszczonych lub zastąpionych pierdołami tj. prymat państwa nad własnością, Tusk…, o czym wieczorami rozmyśla wódz, czy Putin już pod Przemyślem, itd., itd.,..
a uczniowie? mieli takich?
to był tylko biznes i zbierania informacji, uzbierał-sprzedal-wyjechał [tylko z jakiego rozdzielnika miał paszport]
W sieci jest film z 1992 r. pt. Miejsce urodzenia”, nakręcony „klasycznie” przez Pawła Łozińskiego syna Marcela Łozińskiego i wnuka dwojga „internacjonalistów” jeszcze z wojny hiszpańskiej i Francuskiej Partii Komunistycznej: Salomona Stranera (Roman Kornecki) i Eugenii Łozińskiej. Sceneria wsi Radoszyna jest „klasyczna”: zima, brudno, chałupy się rozpadają, chłop nieogolony i nieumyty głównie potakuje „panu Grynbergowi”.
Sprawa jest ciekawa o tyle, że we wsi Radoszyna był dwór i majątek rodziny Dziurewiczów. No i znajduję na stronie 91 książki pana Henryka Grynberga pt. Zwycięstwo” (The Victory) „świadectwo” o tym, że jak NKWD aresztowało dziedzica Dziurewicza, to do „Mamusi Henia” przyszła niejaka Ciokowa i „poprosiła jego mamę” żeby „poszła na NKWD i zeznała na korzyść Dziurewicza i go ratowała”. No i ona poszła i zeznała oficerowi NKWD, że „Dziurewicz był mniej antysemicki niż miejscowi chłopi”. No i Dziurewicza zwolnili. Wsią Radoszyna w tym czasie zarządzał „radziecki major Młotkow”, z którym mamusia pana Henryka była jakby „znajoma”. I z niejaką Ciokową, „żoną miejscowego przedstawiciela władzy”. I to ona się najbardziej martwiła o Dziurewicza trzymanego przez NKWD. A zaraz po niej mamusia Henia.
. Nie mam siły czytać tego dalej. Tam była polska partyzantka a NKWD robiło wraz z KBW – obławy. I ta „mamusia” z takimi dobrymi kontaktami.
Wydane przez Northwestern University Press Illinois.
https://books.google.pl/books?id=XZqGWeBDbAYC&pg=PA90&lpg=PA90&dq=dziurewicz+radoszyna&source=bl&ots=fE_PG8MHIi&sig=Tg_baDNovwHY_LzhIPJh_l4tNK0&hl=pl&sa=X&ved=0ahUKEwiS4Mexg9HSAhXDkiwKHZy0A3YQ6AEIITAB#v=onepage&q=dziurewicz%20radoszyna&f=false
Widać było zapotrzebowanie na znalezienie butelki. jakieś ustalenia zapadły i propaganda ruszyła.
Wie wobec kogo może być podłym bezkarnie, a nawet zarobić…
Internacjonaliści, czyli środowisko staliniąt, do jakich zaliczają się obaj panowie są z tak wyizolowanej grupy towarzyskiej, że oni mają zupełnie fantastyczne wyobrażenie o realiach życia w Polsce. Im wystarczy, że mogą bezkarnie szkalować „Polaczków antykomunistów” a lewica na Zachodzie „się odwdzięczy”. I jadą po bandzie.
czyli, że to było tak, mama pana Henryka wraz z Ciokową wystawiły Dziurewicza, a potem wespół w zespół poszły wybierać co cenniejsze rzeczy ze dworu. Tak to należy chyba rozumieć. Propaganda działa zwykle przez zaprzeczenie totalne.
To nie jest skomplikowane, tylko zależy od oficera prowadzącego
sam napisał, to ma
Ja myślę, że chodzi o ludzi z tych środowisk (dyspozycyjni są), którzy po różnych transferach mogą dziś grać w różnych drużynach.
proszę pana, mówimy o Neapolu. to jest miasto kamorry. burmistrzem, Il Sindaco, jest urodzony i wykształcony w mieście Luigi De Magistris. kamorra na nic innego nie pozwoli. nigdy tam nie byłam, ani we Włoszech. nasza nowa sąsiadka z mężem mieszkali w Neapolu. nawet jej siostra wyszła za neapolitanczyka. a sąsiedzi wyjechali a chyba uciekli do Polski półtora roku temu. jak w czasie wojny wojsko weszło do miasta. akurat tu mieli już kupiony domek. właśnie ochrzcili bambino. nie poszłam do nich na obiad, bo kicham. żeby nie zarazić dziecka.
teraz się martwią o siostrę. wieczorem powinna być na Skype.
Z tablicy nagrobnej wynika, że ojciec Grynberga został zamordowany w 1944 roku, tylko nie wiadomo, którego miesiąca. A Henryś miał wówczas 8 lat o wszystko zapamiętał.
Czyżby mama Henia, byłą jedyną znaną sprawiedliwą wśród eskimosów (etrusków) 🙂
w czasie wojny klanów kamorry w Neapolu oczywiście
Na razie, tak, ale na Zachodzie też są różne mądrości etapu, teraz akurat nosimy eskimosów na rękach, ale np w Ameryce wojna aryjsko- eskimoska jeszcze trwa….
jeszcze jedno. Oni byli z Warszawy, więc skąd ta krowa a nawet dwie u nich?
Jesteś WIELKA!!!
Witam!Czy jest mozliwosc odsluchania Panskiego wczorajszego wykladu?
To chyba nie ma znaczenia, jeszcze troche duraczenia studentów na Zachodzie (u nas zresztą też), jeszcze więcej lewactwa na uniwerkach i będą mogły być nawet kangury.
proszę pani, zdumiewające sprawy pani wie. widziałam na pani blogu. nie nadrobię tych moich braków, bo to czasochłonne. tu jest prawdziwy uniwersytet.
Na razie nie.
wpisałem dzięki Panu Gabriela w google i taki o to smaczek 🙂
http://lubimyczytac.pl/autor/69542/gabriel-maciejewski
wie pan? to jest chyba podswiadomy powód, ze zmieniłam studia i środowiska. bronilam się przed duraczeniem, jak Pan to nazwał. a zawód i tak mam
Podczas okupacji niemieckiej 1939-1945 kolczykowane były: krowy, świnie, owce, a ptactwo domowe obrączkowane. Wyjątkiem od reguły kolczykowania były konie. Były prowadzone rejestry zwierząt. Wiem, to czasy tak zamierzchłe, że dziś już można powiedzieć wszystko. Kangura też mógł trzymać w oborze sąsiada i ganiać po wsi z harmoszką.
Dla porządku wklejam:
https://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_R%C3%B3%C5%BCa%C5%84ski
by poszerzyć tło dzisiejszej „gawędy”…
Otóż to. Im dalej od wojny tym wyraźniej widać, że polscy naziści wymknęli się spod kontroli niemcom i eskimosom i narobili wiele zła, gdyby do takiej sytuacji nie doszło to na świecie byłby pokój i dobrobyt (to a być nauka na przyszłość, najlepiej jakby ci co tę wiedzę będą konsumować sami do tego doszli), a detale typy czy ptak był malowany na zielono czy na żółto, butelki, krowy itd nie mają znaczenia
Kto to pisał? Czy ci ludzie pogłupieli? Jakich gazetach na wschodzie Polski? Grodzisk jest na wschodzie Polski? I kiedy to zdjęcie było robione? Tę marynarkę miałem na sobie może ze dwa razy…nie pozwolę się już więcej fotografować….
Co ten parszywy Kazimierz Wielki nam narobił sprowadzając do Polski tych żydowskich uchodźców, to ludzkie pojęcie przechodzi. Nalazło tego od groma, nazałatwiało sobie u króla przywilejów i zaczęło sobie wyobrażać, że to ich kraj.
Co by nie rzec złego o obecnym rządzie, przynajmniej ciapatych nam na głowę nie sprowadził.
A nie. Wedle wywiadu udzielonego przez Henia Grynberga we wrześniu 2016 pt. Przewodnik po kłamstwie” dla dwutygodnika o nazwie http://www.dwutygodnik.com, rodzina Matki Henia urodziła się w miasteczku Dobre koło tej wsi Radoszyna a jej ojciec pochodził z Ryni i „miejscowi chłopi nazywali go Jankiel Rynier”. A rodzina ojca w miejscowości w Nowej Wsi koło Czarnogłowia. Pan Henio zwraca uwagę w wywiadzie, że o o historii swojej rodziny pisał już w „drugiej części mojej „Ojczyzny”. Zasadniczo artykuł ma charakter interwencyjny i jest oskarżeniem władz gminy Dobre o wydanie broszurki. Zdaniem pana Henia cytuję:”…to celowe wymazanie zgładzonych Żydów z mapy pamięci jest oczywistym kłamstwem historycznym z paragrafem w europejskim kodeksie karnym , w kodeksie moralnym oznacza znieważenie ofiar i opowiedzenie się po stronie zbrodni. Zniewaga ta ukazała się w 6 tysiącach egzemplarzy nakładem Urzędu Gminy Dobre. Urząd ten z sobie wiadomych patologicznych przyczyn nie szczędzi unijnych pieniędzy by nas zapomniano…”.
Mnie się najbardziej podoba, że Urząd Gminy Dobre robi coś „z patologicznych przyczyn”. Chodzi o to, że w czasie likwidacji getta w nieodległym Stanisławowie, gdzie byli zamknięci m.in Żydzi z miejscowości Dobre, w tym jakoby rodzina pana Grynberga, część Żydów uciekła i schroniła się w miejscowych lasach. Pan Henio się przemógł w tym przypadku i napisał, że ci Żydzi byli poszukiwani w obławach urządzanych przez „czarnych czyli Ukraińców w czarnych mundurach”. I zapewne dlatego później pisze, że „Schwytanych w lesie Żydów ZABIJANO na miejscu, w tym rodzinę mojej matki”. Ale sprawa jest o to, że w „pobliskiej Gęsiance” jest „pomnik ku czci ofiar hitleryzmu”, gdzie 5 sierpnia 1944 r. Niemcy mieli w odwecie za atak partyzantów – wysadzić piwnicę, w której ukrywało się 38 osób, w tym 8 dzieci”. Pana Henia wnerwia maksymalnie to, że jest tam „grób z wysokim krzyżem ogrodzony żelaznym płotem, wieńce, chorągwie, wojskowa warta honorowa”.
Mnie fascynuje jedno. Człowiek, który od 1963 roku zarabiał gigantyczną kasę jak na warunki PRL a potem jeszcze większe w dolarach, sam nie sfinansował już dawno jakiegoś ekstra-pomnika miejscowym Żydom, którzy zginęli w czasach okupacji. Nie sfinansował jakiegoś wielkiego pomnika gdzieś w miejscowości Dobre, skąd jakoby pochodzi – tylko pisze kolejny donos , tym razem na wójta i urząd Gminy Dobre, insynuując, że ci ludzie postawili ten pomnik jedynie w celu „wymazania zgładzonych Żydów z mapy pamięci”. Gmina go powinna zaskarżyć za ten wywiad z paragrafu KK.
Liczy się dystrybucja propagandy
pomysł nie był najgorszy w zamyśle, chodziło o zneutralizowanie mieszczaństwa niemieckiego
To ktoś sprytny dodał, bo tylko cytował
źródło opisu: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=112682
źródło zdjęcia: http://www.piotrskarga.pl
Dobra, skoro się tatuś urodził na wsi, to może i pojecie o krowach miał, ale jak je kupił? czym je żywił? skąd miał kasę na to wszystko?
Co do Henia – toż on nieodrodny syn swego narodu, który do perfekcji opanował metodę PIL, czyli rób wszystko za pieniądze innych ludzi.
Powinna ale najprawdopodobniej tego nie zrobi. Raczej znają realia. A dlaczego on ma postawić pomnik skoro też zna realia? Odpowiednio postraszyć mniejscowych i sami to zrobią, taniej wyjdzie z jego punktu widzenia.
To p.Grynberg senior w końcu się ukrywał czy z litrową butelką latał przez wieś po mleko?
Akurat ostatnio pogadywałam sobie z panią gospodynią na rynku, u której kupuję mleko prosto od krowy, czy nie miałaby kiedy takiego z ostatniego udoju rannego. A ona mi na to, że takiego świeżego nie da się nalać do butelki, a przynajmniej są z tym problemy. Nie wnikałam w naturę problemów, ale chyba teraz wniknę.
Przepraszam, ze troche nie na temat, ale nie moge sie powstrzymac, zeby sie nie podzielic:)
http://wolnosc24.pl/2017/03/12/tylko-u-nas-lustracja-po-amerykansku-hemingway-byl-sowieckim-agentem/
W mojej wersji szlachetna mama Henia wyściskała się z uwolnionym dziedzicem Dziurewiczem spłakana ze szczęścia a ten miły człowiek wynagrodził ją za uratowanie życia – całą biżuterią małżonki. I może kilkoma detalami z ruchomości. Z tym, że dwór dziedzica Dziurewicza został spalony w 1944 r. A tam „partyzantka była”. Więc chyba należy zwrócić się do Pana Leszka Żebrowskiego, bo on zna tego typu scenariusze z przeglądanych archiwów. PS. Nazwisko Ciok występuje w IPN i w sieci wśród podlaskich sekretarzy PZPR i aktywistów ORMO.
PS. Przypuszczam, że niestety ma Gospodarz rację. Kto w jakiejś wsi polskiej nie bał się wejść do komendantury NKWD. I znał ruski na tyle, żeby odkręcić jakieś zeznania. Co ciekawe, ta „dobra Ciokowa” w tej książce parę stron dalej miała scysję z miejscowym księdzem o „wydanie klucza do sali kościelnej” ( we wsi była tylko kaplica), żeby mogła urządzić obchody 7 listopada. A Henio przekonuje, że ona wręcz konspirowała,żeby wyszło z tego „święto narodowe”. I przemawiał na nim „pułkownik Wołkow”.
Ten facet chyba ujawnia nam więcej niż chce. W dodatku warto porównać wersję polską tej książki z czasów PRL z tą angielską umieszczoną w kawałkach w sieci. Jakoś mało wierzę w to, że za czasów PRL mógł napisać otwartym tekstem cokolwiek o „NKWD we wsi”. Ta nazwa nie padała jeszcze do niedawna, poza naukowymi referatami w IPN.
No w końcu zawód przypisany swego czasu do nacji; patrz Tewje mleczarz. Tylko realiów nie uwspółcześniają.
Troszkę to na temat jest… w Ameryce jakby to podrążyć dalej punkt dla aryjczyków 😉
Tak, tez to sprawdzilam. Edytowal niejaki „wiking” z Czestochowy, ale zamiescil cytat z krytycznego komentarza na historycy.org. Zrobil reklame wszystkim ksiazkaom, ale nie pofatygowal sie o wlasna opinie.
Ten powrot Henryka Grynberga to prawie jak powrot Henryka Twarocha jako posla beja Tunisu do cesarza Rudolfa – Grynberg liczy na amnezje lagodnego i spolegliwego spoleczenstwa.
Przecież Kazio miał w głowie jeno spłodzenie potomka, czego zresztą nie uskutecznił. Mieszczaństwo niemieckie się polonizowało, Żydzi nie.
Różnie z tym mogło być na dłuższą metę ( z tą polonizacją), mieszczaństwo polskie było słabe, a Niemcy w przeciwieństwie do… mieli niedaleko państwa i swój żywioł.
proszę zwrócić uwagę, że w opowiadaniu na papug.pl pan Maciejewski wskazuje na cesarza jako jedynego przytomnego. choć mieli go za wariata wszyscy dworzanie. oby tak nie było teraz.
Ciekawe jest to, że jakoby rodzina Grynberga została zamknięta w przejściowym getcie w większym miasteczku. Oni uciekli. I teraz powstaje cała masa pytań. Skoro mamy już pojęcie o prawdomówności Henia, to warto się zastanowić, czy jego Ojciec – rzeczywiście miał jakąkolwiek krowę, czy uciekł z Getta, czy przypadkiem nie należał do takiej „partyzantki” jaką zarządzał Grzegorz Korczyński, czy może zniknął w pomroce dziejów i nikt nie wie, co się z nim stało, tylko Henio „opowiada swoje prawdy”.
On zaczyna mi przypominać Kosińskiego . Tamten też miał zaledwie kilka lat za okupacji i po wojnie dla kasy wypisywał takie kłamstwa, że się w głowie nie mieści do dzisiaj.
No właśnie. To kolejny przyczynek do mleczarstwa u etrusków.
dziwna myśl przyszła mi do głowy. napisalam ze Neapol jest własnością kamorry. rozne klany mają swoich bossów. i walczą teraz o spadek po tych aresztowany. jakoś to co państwo tu ostatnio piszecie przypomina mi sytuację w Neapolu który nie jest normalnym miastem.
Trzeba pilnować swojego wizerunku, nawet jak się ma piękny uśmiech.
Wiarygodność takich jak Kosiński, czy Grynberg jest żadna. Każde zdanie można po kolei analizować pod tym kątem i efekt to potwierdzi. Problemem jest na ile te kłamstwa są przyjmowane w Polsce i na świecie i czy są siły, które mogłyby to efektywnie sprostować na szerszą skalę.
Kosińskiego załatwili krytycy amerykańscy: wykryli, że pisali mu po angielsku jacyś miejscowi. Dołożyła się redaktor Siedlecka, którą z dalekiej Ameryki przyjechał sprawdzić amerykański dziennikarz i wyszło , co wyszło. Ale w III RP „Malowany Ptak” nadal był wydawany.
Natomiast „wiarygodność” na Zachodzie „w temacie Holocaust” – jest „żadna” ale -Polaków. Bo tzw. tutejsze elity patriotyczne wykazały zdumiewającą opieszałość w weryfikowaniu oszczerstw. Sprawa ekshumacji w Jedwabnem to klasyka tematu.
Jedyne co nas ratuje, to Łaska Boska, bo co jakiś czas wyskakuje temat jak nie Ireny Sendlerowej to Witolda Pileckiego. No i „jest zgrzyt w przekazie”. Myślę, że we własnym interesie winniśmy każde zdanie napisane przez Henia uważnie obejrzeć pod mikroskopem i żadnego kłamstwa – nie darować. W interesie Ofiar. Polskich i Żydowskich. On z nich -żyje. Zarabia na nich kasę. I jeszcze kłapie dziobem o moralności.
Tak to wygląda. Agentura na Zachodzie rozbija Polonię, bo od czasów Geremka wiadomo, że lobby polskie jest niepotrzebne, skoro jest eskimoskie. Jasne, że monitoring kłamstw jest bardzo potzrebny. Ci krytycy od np Kosińskiego, to nie wiem jaki mieli zasięg w demaskacji. Z łaską Boża trzeba współpracować. Osobiście uważam (bez najmniejszej ściemy), że np modlitwa różańcowa odmawiana przez większość narodu, może z nas uczynić w krótkim czasie największe mocarstwo świata.
Tak czy siak, sprowadzanie do zwalczania mieszczaństwa niemieckiego Żydów było klasycznym zwalczaniem dżumy cholerą. Zamiast zwalczać siebie, zwalczali zupełnie im niepotrzebny element polski.
http://bookto.pl/ebook/255089-klub-auschwitz-i-inne-kluby-rwane-opowiesci-przezywcow
Ta autorka chodzi do stulatków i pisze że oni się przyznają np że rzucali kamieniami w Żydów. To nie tylko stary Henryk pracuje…
.
Z tego, co pamiętam z historii, Żydzi sprzedawali i kupowali mleko, ale żeby mieli jakieś krowy? Albo kupowali we dworze, albo od bogatszych chłopów. W żydowskim gospodarstwie mogła się wyżywić co najwyżej koza, bo zeżre wszystko.
Zgadza się. Tak to się w końcu skończyło, ale myślę że w czasach Kazimierza to nie było łatwe do przewidzenia (eskimosi mający wprawę w handlu, a przy tym nie katolicy, mogli go z premedytacją oszukiwać)
Narracja by się Henrykowi szybko wysypała, gdyby go mocniej przyciśnięto i o szczegóły zapytano. Np. jak to się stało, że urodził się w Warszawie, choć rodzina ponoć z głuchej prowincji i w tej Warszawie też się na aryjskich papierach ukrywał (u kogo?)? I dlaczego po wojnie szkoły kończył i stały meldunek miał w Łodzi, ale studia wybrał znów w Warszawie? No i jak się jego ojczym nazywał, z którym matka tak szybko się pocieszyła po stracie pierwszego męża i małego synka (już w 1946 była mężatką i o wyjazd do Palestyny z nowym mężem się starała, aż w 1956 trafiła z nim do USA i zamieszkała w Beverly Hils!). W końcu to dla dobra ojczyma i matki Henryk został „Reporterem”, jak rzewnie w 2007 r. wspominał: http://zw.com.pl/artykul/218453.html A to musiał być ciekawy człowiek. Prawie jak tatuś Wojciecha Frykowskiego, tylko rozmach jakby mniejszy:
Lonia Grynberg – ur. 1922-1923, przed wojną mieszkała w Łodzi na ulicy Św. Andrzeja 28. Pochodziła z bardzo religijnej rodziny; rodzice prowadzili sklep. Miała młodszego brata – Herszka (…). Niemcy odebrali Grynbergom sklep oraz zmusili całą rodzinę do zamieszkania w jednym pokoju – dozorcówce. Ojciec Loni, Abram Grynberg, wyjechał na Wschód, w poszukiwaniu innego miejsca do życia, jednak nigdy nie powrócił do żony i dzieci. (http://www.zydzipolscy.pl/photo,id,3468,letter,J,filter,person.html)
Co do getta, to pewnie chodzi o getto w Jadowie, gdzie miał zginąć mały brat Heńka:
http://www.sztetl.org.pl/pl/article/jadow/5,historia/
Radoszyny w Wirtualnym Sztetlu nie ma, więc chyba i żydów tam za dużo nie było. Nawet dla Grynberga nie zrobili wyjątku.
Okazuje się, że podejrzenia Gospodarza co do roli matki Henia w wydarzeniach, jakie miały miejsce we wsi Radoszyna i miasteczku Dobre – były bardzo trafne. Życiorys Henia i jego Mamusi w 1944 r. po wejściu Armii Czerwonej i NKWD – bardzo przypomina zachowania rodziny Kosińskich. Oni się bardzo „zaprzyjaźniali” z Armią Czerwoną (Kosińscy) ale Mamusia Henia też nie była gorsza. Mieszkała z jakimś „majorem Gopinem” (albo go „gościła”): piekła mu ciasteczka, przyszywała guziki etc. Innym kumplem Henia i rodziny był „Duży Władek” miejscowy milicjant, który miał co prawda być w czasie okupacji w AK, ale „nie zajmował się polityką” tylko „chciał bić Niemców”. Ten cały major Gopin (jak należy rozumieć, Rosjanin) miał mieć kłopoty, bo jak „zaaresztował AK-wców, to nie odstawił ich do NKWD”. I stracił stopień majora. Henio natomiast był brany przez majora Gopina do armiejnego szewca, który mu robił buty z wojskowej skóry – na miarę. Można sobie wyobrazić, jaki rodzaj stosunków łączył „mamusię Henia” i miejscowe społeczeństwo.
Grynberg wyemigrował do USA w tym samym okresie co Kosiński i usiłował zapewne zrobić równie oszałamiającą karierę co Kosiński. Ale Kosiński był bezczelniejszy i jego „kariera” opierała się na ożenku z amerykańską multimilionerką i na jej kontaktach ze światem wydawców i generalnie „tych co dużo mogą”. Grynberg nie umiał się zakręcić koło „amerykańskiej milionerki” i życie mu zeszło na szkalowaniu Polaków za znacznie mniejsze pieniądze niż Kosińskiemu. Ale schemat i logika tych „karier” w USA są bardzo podobne.
Jak pisze Gospodarz, Gross został wyeksploatowany na maksa i chyba przeżywa jakieś załamanie nerwowe. Więc znowu odkurzyli „pisarza Grynberga”, bo nie ma młodszych.
A dowodem na to, że współpraca trwała tylko pół roku była granatowa jesionka oficera prowadzącego:
Po prostu niesamowite!!! Wystarczyło tylko trochę poskładać te puzzle. W jego książce „The Victory”, którą już tu przywoływaliśmy, na stronie 103 jest wpisana dedykacja Henryka Grynberga: „Dedykowane pamięci mojego ojczyma Askera Uszera Powazek”. Jakoś dziwnie mi to brzmi. Wedle świadectwa samego Grynberga, ten Asker Uszer Powazek miał być „przedwojennym komunistą”, który przetrwał obóz w Mauthausen i którego żona i córka zginęła w obozie. Starsza córka zginęła „gdzieś” jeszcze na etapie getta.
To bardzo ciekawe, że wbrew jego opowieściom, społeczność żydowska w miejscowości Dobre była znikoma lub żadna. Więc bardziej wierzę w to, że ta jego matka należała do „ekipy zwycięzców” czyli pracowała dla „nowej władzy”, która ją do tego Dobrego wysłała na „delegację”. Nic tu się nie zgadza. Żałosny typ.
Też tak uważam ale:
Ryby, żaby i raki Raz wpadły na pomysł taki, Żeby opuścić staw, siąść pod drzewem I zacząć zarabiać śpiewem. No, ale cóż, kiedy ryby Śpiewały tylko na niby, Żaby Na aby-aby, A rak Byle jak.
W końcu trzeba się wziąć za to porządnie. Szkoda że wciąż nie ma oficjalnego, wielokrotnie ponawianego, zawezwania do Różancowej Krucjaty za ojczyznę.
Heniek jest tylko 2 lata mlodszy od „mojego” Rotszylda, ktorego poznalam zaraz po przyjezdzie do Paryza w marcu 2005 roku. „Moj” Benius szukajac mlodej, inteligentnej Polki do konwersacji po polsku… przez polski, katolicki kosciol… mial wtedy prawie 85 lat !!!
Ten caly Henius to jest Panie Gabrielu – ten sam poziom ODPALU co Benius !!! To jest „Wylotowo”… i tu juz jest wskazana… IZOLATKA !!!
A tak na powaznie, bo to wcale nie jest smieszne moja znajomosc z Beniusiem… i tym samym „konwersacje” zakonczyly sie po „interwencji” syna, na prosbe mojej przyjaciolki.
Tak wiec, Panie Gabrielu… absolutnie sie Pan nie myli… ABSOLUTNIE !!! To jest NORMA… a Heniek to klasyczny przyklad CZUBA … DEGENERATA !!!
Tu w ogole nie ma o czym mowic.
No i za ten brak spójności zabrali go ze strony głównej Wirtualnej Polski. Ale chyba czytają Coryllusa, bo teraz wkleili drugiego bohatera jego analogii;-))):
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/witold-modzelewski-proces-cezary-kazmierczak,57,0,2277945.html (przekierowuje tam po kliknięciu w przydługi tytuł na wp, ze zdjęciem Oberdoradcy: „Tego jeszcze nie było. Wewnętrzna kłótnia obok PiS. Szykuje się proces”)
My odkopujemy kości bohaterów… a oni odkopują krowy
Wlasnie tak…
… prosto w te zaklamane ryje… w swietle jupiterow i przy ludziach !!!
Nigdy HONOROWO… w 4 oczy !!!
Kosiński to był zawodowy oszust matrymonialny, ja bym go chętnie zobaczył w akcji z tą multimilionerką, bo to z pewnością nie był zwyczajny podryw. No i Kosiński jakoś wyglądał, w sensie, że baby się na to nabierały. A Heniek, co? Mały, w okularach, z kretyńskim wąsikiem.
Najbardziej w tym liście Pana Kaźmierczaka podobało mi się stwierdzenie
…trochę asekuracyjnie, bo przecież wartość prof Modzelewskiego jest nie do wycenienia. Rośnie z każdym uchwalonym budżetem „tenkraju”. Należałoby się do niego zwracać „Coraz Droższy Panie Profesorze” 🙂
Jedni robią w „luzowaniu ilościowym” (u tzw liberałów) a inni w podatkach (u socjalistów), ale korzeń mają ten sam
Taka ciekawostka. Spis członków gminy żydowskiej w Radzyniu Podlaskim sprzed 1939 roku bazhum.muzhp.pl/…/Radzynski_Rocznik_Humanistyczny-r2010-t8-s208-238.pdf
Ciekawy jest napis na nagrobku, data urodzenia 1907, zamordowany – 1944, ekshumowany 1992. Czy przy ekshumacji był patolog? prokurator? jest jakiś protokół oficjalny z tego wydarzenia? jaka była przyczyna zgonu?
A Mińsk Maz. został wyzwolony przez Armię Czerwoną 30 lipca 1944 roku. Czy on przypadkiem nie nawiązał wcześniej kontaktów z armią niezwyciężoną?
Pewnie tak sie Henkowi wydawalo… i jego „mentorom”… tym co go tu nadali !
I popatrzy Pani, Pani Panther’o… taki Heniek „otaletowany literacko”… tyyyle „ksionrzek” przetlumaczonych na „wiele jenzykuf”… ale we Wiki francuskiej… GO NI MA !!!
Też tak uważam… Przeca te tysiące młodych zdolnych z wielkich miast i wsi (nie WSI) sięgający po miliony „dotacji” to zwykli ludzie
Honorowo, w cztery oczy, to przemowa jest w esperanto, czyli buciorek w akcji.
Cała prawda… Przez ostatnie dni znowu mamy górkę informacyjną dzięki nakręcaniu przez PIS „problemu” Tuska… tymczasem po cichu i w nocy (o czym była mowa wczoraj)