wrz 062022
 

Dawno, dawno temu, kiedy powstawała platforma blogerska salon24, jej właściciele doprosili do udziału w tym przedsięwzięciu ludzi takich jak Kazimiera Szczuka. Pomysł był taki, żeby w salonie24 reprezentowane było możliwie szerokie spektrum poglądów. Okazało się jednak, że blogerzy nie mają żadnego szacunku dla pani Szczuki i wygłaszanych przez nią opinii, w związku z czym osoba ta się obraziła i opuściła salon. Mam nadzieję, że dobrze to zapamiętałem i zinterpretowałem. Od wyrzucenia z salonu lewicowych, domagających się specjalnej atencji i przywilejów publicystów, zaczęła się nasza wielka przygoda. Trwała ona aż do momentu kiedy PiS wygrał wybory, a dziennikarze z tą partią związani uznali, że sukces ten partia zawdzięcza przede wszystkim im. To było i jest nadal kłamstwo. Ma ono jednak swoich zwolenników i wyznawców. Ludzie ci, doprowadzili do czegoś, czego się absolutnie nie można było spodziewać. Mianowicie swoją kunktatorską, kokieteryjną, wręcz idiotyczną postawą, doprowadzili do tego, że Kazimiera Szczuka od jakiegoś czasu znów jest czynna w publicystyce. Pisaliśmy o takich zachowaniach wielokrotnie, chodzi o to, że dziennikarze związani z tak zwaną prawicą, nie mogą ścierpieć, że ktoś proponuje publiczności jakieś słabo przez nich rozumiane czy nawet rozpoznawane formaty. Oni muszą mieć do dyspozycji przestrzeń, gdzie wszystko jest opisane jak w przedszkolu, dlatego z taką łatwością poświęcili przestrzeń blogosfery politycznej i doprowadzili do reaktywacji tego całego szajsu, który w mojej ocenie reprezentuje pani Szczuka. Każdy kto widział jej ostatni wywiad z ministrem Jabłońskim w RMF FM, zorientuje się o co chodzi. O to choćby, że Szczuka, bo trudno w tym momencie użyć wobec niej wyrazu „pani” cały czas tytułowała ministra wiceministrem. To jest rzadki przykład chamstwa w przestrzeni publicznej, zaaranżowany celowo, po to, by cała lewicowa tłuszcza miała pożywkę intelektualną i wzór do naśladowania. Wróciliśmy do czasów, o których należałoby zapomnieć i to jest naprawdę smutne. Tym smutniejsze, że tak zwani „nasi” dziennikarze, otwierają kolejny portal informacyjny, gdzie zamierzają publikować swoje poważne, sążniste i głębokie analizy. Nie rozumiejąc przy tym ni w ząb, że publiczność ma to w nosie, albowiem powaga, w którą usiłują się drapować wszystkich tylko śmieszy. Jest poza tym dla nich poważnym ograniczeniem i zdradza ich wszystkie deficyty. Szczuka nie chce być poważna, chce być agresywna i wie, że może sobie pozwolić na wszystko. I tak też czyni. Nikt jej nie zatrzyma, nikt jej nie zwróci uwagi, albowiem każdy dziennikarz boi się, że ona – jak już dawniej bywało – rzuci się na niego z pięściami. I także nic jej za to nie spotka, nawet cień ostracyzmu. Publiczność zaś, dla której Szczuka występuje, będzie wyła  z zachwytu, że tak dokopała pisiorom. W tym czasie pisowscy dziennikarze, ze wszystkich sił będą się starali udawać gwiazdy zachodniej publicystyki, są bowiem środowiskiem zamkniętym, lekceważącym całkowicie swoich odbiorców i aranżującym różne przedstawienia tylko dla siebie nawzajem. To znakomicie widać na twitterze, który stał się kółkiem wzajemnej adoracji prawicowych publicystów, szukających odbicia swoich cnót i zalet w postawach istot takich jak Szczuka.

Efektem tych postaw jest całkowite zubożenie rynku treści, sprowadzenie polemik i publicystyki do poziomu psa. To także widać na twitterze, wystarczy bowiem, że jakaś prowokatorka pokaże cycki i nie ma takiego dziennikarza związanego z prawicą, który nie poczułby przymusu zabrania głosu w tej, jakże istotnej sprawie. Można oczywiście wskazać, że takie postawy służą do integrowania środowiska, ale jeśli postawimy taką hipotezę, przyjdzie nam zaraz stwierdzić, że środowisko integrujące się wokół takich treści i postaw, jest po prostu katastrofą. Treści zaś, którymi usiłuje wabić publiczność służą degradacji tej publiczności. Nie będzie lepiej nawet wtedy, jeśli przyznamy, że takie spłaszczenie przekazu służyć ma zwycięstwu PiS w wyborach. Na pewno temu nie posłuży, bo to Szczuka może bezkarnie nazwać Pawła Jabłońskiego wiceministrem i nikt nawet nie będzie próbował jej powstrzymać. „Nasi” zaś muszą się zachowywać inaczej, tak,  by ich własne środowisko nie pomyślało sobie o nich nic złego. Mam nadzieję, że ta postawa nie doprowadzi do klęski w wyborach, choć przyznam, że nadzieja ta we mnie słabnie. Ślepota bowiem, na jaką skazują ludzi media elektroniczne formatowane przez dziennikarzy piszących o sobie dla siebie i swoich kolegów, nie pozwala dostrzec niczego co znajduje się poza tymi mediami. Pewności siebie dodają tym ludziom posunięcia takie, jak to ogłoszone wczoraj, czyli zwolnienie Kurskiego ze stanowiska szefa TVP i mianowanie na to stanowisko Matyszkowicza. Kurski ma iść podobno w ministry i zostać szefem resortu kultury, albo też zająć się kampanią wyborczą. Jeśli będzie ona prowadzona tak, jak prawicowa publicystyka ostatnich lat, to marnie widzę ten sukces. Już wszyscy zaczynają przypominać, że Kurski był nazywany bulterierem Kaczyński. I nikt nie chce sobie przypomnieć, że porównanie to padło po raz pierwszy w wywiadzie, jakiego były prezes TVP udzielił Gazecie Wyborczej. Potem zaś okazało się, że PiS musiał oddać władzę i żaden bulterier nie miał w tej kwestii nic do gadania. W mojej ocenie wyraźnie widać, że cała polityka i publicystyka odchodzi od formatów poważnych, w które wtłoczona została siłą po 10 kwietnia 2010 roku, a powraca do formuł infantylnych, prymitywnych i życzeniowych, a także łatwo czytelnych dla przeciwników, którzy nie mają i nie będą mieli wahań przy rozgrywaniu „naszych” obarczonych różnymi deficytami i najwyraźniej zadowolonych z posiadania tychże deficytów. Na razie mało znaków zapowiada katastrofę, jest telewizja, są publicyści, wszyscy mogą się podniecać swoimi własnymi słowami na twitterze i – jak mówią słowa piosenki – wiadomo, że nikt się nie wyrwie w przód. Takie są bowiem ograniczenia na tej platformie. No, a prawdziwi dziennikarze, jeśli mają dosyć nawalanek na ćwierkaczu, mogą przenieść się na portal i.pl gdzie dla wybranych usługi publicystyczne świadczą inni wybrani, najtęższe umysły prawicowej sceny publicystycznej. Żeby trafić do ich publikacji trzeba niestety także korzystać z twittera, albowiem teksty te są jak flaki z olejem. Nie nadają się do czytania i nikt nie będzie się nimi ekscytował. I stan ten pozostanie nie zmieniony, dopóki PiS nie zaliczy poważnej wpadki, albo obsuwy, a wtedy zacznie się szukanie winnego i próba rozkręcenia publicystyki bardziej autentycznej. Potrzeby jej istnienia na razie nie widzi nikt. Niestety tylko katastrofa może tych ludzi otrzeźwić i przekonać ich, że sami nie znaczą nic, a istnieją tylko dzięki politycznemu zbiegowi okoliczności.

Przypominam, że 11 września w niedzielę jesteśmy na kiermaszu w domu kultury Hugonówka, w Konstancinie. Od 10 do 18.

  14 komentarzy do “Historia zatoczyła koło”

  1. tylko przegrane wybory, jak kubeł zimnej  wody mogą zadziałać, obecnie wszyscy przemawiają do swojej publiczności, nikt nie szuka nowej publiki. Szczuka jest wyrazem taniej tępej jak siekiera sztuki ( Szczuki) narracji, przemawia , obraża tak żeby swoi zrozumieli.
    Publicyści prawicowi sie spaśli i wydaje im się ,że tak będzie zawsze.

    Mnie bardziej niepokoi ,że ambasador amerykański spotyka się i bierze udział w hucpach tak zwanej opozycji. Prezes powinien się zastanowić czy już Amerykanie nie obstawiają innych koni.

    Kurskiemu dobrze propaganda szła, dopóki było dobrze.

  2. Z końmi to na Służewiec. Poczytaj trochę o tym jak Amerykanie dobierają personel.

  3. chcieli nas Niemcy wychować na swoją modłę , demokracją tak jak oni to rozumieją, praworządnością taką jak oni to rozumieją, chciała nas jedna pani vice przewodnicząca zagłodzić a teraz co … chyba już się zastanawiają że jak by uruchomili reparacje za PO, to nie byłoby obaw o koszty adwokackie, może by ich nawet nie było … a tak .. .kiedy w blokach startowych są już najdroższe kancelarie adwokackie  i chcą reprezentować interesy jednego państwa co go jeszcze w czasie wojny nie było .. to ja nie wie, co pomyśleć … ale nudno nie będzie

  4. prof. Józef Balcerek (SGH) mówił że w sytuacji lat 90- tych, najważniejsze jest budowanie klasy średniej… dobrze mówił, bardzo dobrze opisał strategię przebudowania naszej  gospodarki … tyle że jakoś szybko umarł.

    Może to tylko jego serce nie wytrzymało…. obserwowanej transformacji gospodarczej

  5. pełna zgoda, jak było dobrze to i propaganda szła gładko

  6. poproszę jakiś link do materiałów, jak dobierają współpracowników.

  7. Biorą kto pod ręką, aby miał swojaków w terenie. Przy inwazji na Sycylię swoich swojaków mieli w Nowym Jorku, Soprano czy Capone. A tamci na Sycylię przecierz mieli, kuzynów i braci i ojców chrzestnych.

  8. propaganda szła gładko i Niemcy się lansowały jako dobroczyńcy IIIRP,

    za gładko im szło Kohlom ,Genszerom, Szrederkom, Makreli, teraz Stolz nie ustępuje w sytuacji ewidentnie popełnionego błędu z energetyką , jeździ po Europ[ie i pozując na wybawcę (od czego? od 'obstrukcji’ stosowanej przez Polskę ) lansuje nową wersję jednomyślności  unijnej…

    to jest rozzuchwalenie

  9. Rz to nie ja to android sknocił

  10. W jaki sposób miałby nie dopuścić, skoro Teatr Dramatyczny jest w nadzorze Rafała Trzaskowskiego a nie Ministra Kultury.

    Mógłby co najwyżej złożyć wniosek do prokuratury  o odpowiedzialność karną za przestępstwo z art. 196 k.k. , które „najwyższa kasta” odrzuciłaby argumentując, ze jest to wyraz wolności artystycznej wg zasady z „Misia”:

    – Nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie.

  11. A kto finansuje działalność teatru?

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.