lip 072014
 

Gadamy sobie ostatnio z Tomkiem B., o tym czy na rok 2017 jakaś telewizja lub Hollywood uszczęśliwią widzów produkcją pod nazwą „Zakochany Luter”. Była już agitka pod tytułem „Zakochany Szekspir” teraz ponoć na ekrany wejdzie „Zakochany Einstein” logiczne by więc było, żeby pojawił się zakochany Luter, tym bardziej, że zbliża się okrągła rocznica jego wystąpienia. Ja oczywiście mam szczerą ochotę szydzić z takich projektów, ale wiem, że za bardzo nie można. Gdyby bowiem ktoś w Wielkiej Brytanii zapytał jakiegoś historyka czynnego w Oksfordzie czy takie produkcje jak „Zakochany Szekspir” są potrzebne, on najprawdopodobniej nie zrozumiałby pytania, a kiedy już jego istota dotarłaby do jego mózgu, zdziwiłby się, że ktoś w ogóle zadaje takie pytania. Taką wersję wydarzeń obstawiam, bo przecież nie znam żadnego brytyjskiego profesora, poza – z widzenia – Normanem Davisem, a ten zajmuje się przecież wyłącznie popularyzacją.
Popularyzacja to dźwignia koniunktur i narzędzie polityki imperiów. Tylko jakiś skończony idiota może kwestionować jej sens, albo próbować ją ograniczać. No i teraz popatrzcie co dzieje się w Polsce…Profesor Nowak napisał tę swoją książkę, tę syntezę dziejów, która być może wyprostuje różne pozaginane przez Jasienicę kwestie, a być może nie, a reklamowana jest ona w ten sposób, iż podkreśla się odwagę autora. Odwagę wobec szeregu wąsko rozumianych specjalizacji i zarządzających nimi pasterzy. Odwagę wobec takiego profesora Ryby – nazwijmy rzecz wprost – bo niby wobec kogo? Tak to wygląda i przez wielu jest owa postawa traktowana jako walor. Ja mam oczywiście wątpliwości, bo nie wierzę z przyrodzony idiotyzm wąskich specjalistów, nie wierzę też w to, że praca profesora Nowaka będzie jakoś szczególnie odkrywcza. Nie o to bowiem chodzi, ale o to, by jeszcze raz, w przystępnej formie, ktoś przekazał nowym pokoleniom stare prawdy i stare kłamstwa, czyli jak się dziś mówi – memy. I profesor Andrzej Nowak podjął się tego niewdzięcznego zadania. Jak na to zareagują wąscy specjaliści? Będą milczeć, to jasne. Dlaczego? Ponieważ oni w ogóle nie traktują serio rynku, ani publiczności. Oni takie numery kwitują wzruszeniem ramion, a popularyzacja śmieszy ich, tak jak rentiera śmieszyć musi próba zarobienia na życie sprzedażą truskawek pod stacją metra w Warszawie. Oni mogą mieć dla takiego sprzedawcy jedno ciepłe słowo, ale gawędzić z nim długo nie będą, bo spieszą się do zajęć dużo ważniejszych, do miejsc gdzie dzieli się granty, czyli mówiąc po naszemu budżety na różne wąskospecjalistyczne artykuły i książki. Ludzie ci nie rozumieją prawdopodobnie nawet tego o czym my tu gadamy i dopóki nie zajdzie pewna ważna okoliczność nie zechcą tego zrozumieć.
W mojej ocenie akceptacja bądź jej brak dotyczące popularyzacji i rynku związana jest z demografią. Wąscy specjaliści jeszcze tego nie wiedzą, ale wkrótce do nich istota tej relacji dotrze. Im mniej studentów na uczelniach humanistycznych, tym mniejsza szansa na zarobienie paru złotych. Ci, którzy nie zdążyli dochrapać się jakiejś pozycji będą powoli odsuwani od pieniędzy, a możliwości dorobienia sobie w wyższych szkołach gotowania na gazie będzie coraz mniej. Panika zacznie się wśród asystentów i doktorów nie związanych z partiami politycznymi i strukturami urzędniczymi. Oni stracą najwięcej i pierwsi rzucą się na rynek, by próbować coś tam pisać i sprzedawać. O wiele lepiej czuć się będą ci, którzy załapią się do różnych rad i kolegiów, ale pomiędzy nimi dochodzić będzie do rozpraw nożowych, w walce o pieniądze i pozycję. Profesorowie zaś, oby jak najszybciej, zaczną donosić do mediów jeden na drugiego i wymachiwać narzędziem zwanym „listą Wildsteina”. Taką mam wizję, choć nie musi się ona sprawdzić, może się bowiem okazać, że różne niemieckie lobby wezmą całą polską humanistykę na utrzymanie w zamian za posłuszeństwo i realizację tematów potrzebnych na kolejnym etapie walki propagandowej. Jakiś tematów spytacie? Ot, choćby takich jak „Zakochany Luter”, bo właściwie czemu nie…Skoro przebąkuje się o tym, że Watykan będzie świętował wystąpienie Marcina Lutra to niby dlaczego kilku wąskich specjalistów ma nie podpisać scenariusza takiego filmu, gwarantując jego zgodność z oryginałem? Pytanie kto to zrobi i według jakiego klucza będzie wybierany? Na to pytanie odpowiedzi nie znam, ale pewnie wkrótce są poznamy, bo rok 2017 coraz bliżej, a i studentów na wydziałach humanistycznych zaczyna szybciej ubywać.
Mnie jest, przyznam, trochę żal ludzi w moim wieku i nieco starszych, którzy znaleźli się w takiej pułapce i którym nikt nie da żadnej szansy. Żal mi nawet tych, co mają silne powiązania rodzinne w naukowym biznesie i teoretycznie powinni się uchować. Może się jednak okazać, że się nie uchowają, bo w grę zaczną wchodzić tak zwane czynniki pozamerytoryczne. Myśmy tu już dwa razy mocno szydzili z niejakiej Magdaleny Ogórek, mediewistki, dziewczyny Grzegorza Napieralskiego, autorki książki „Beginki i Waldensi na Śląsku i Morawach w drugiej połowie XIV wieku”. Pani owa, z zaskoczenia zupełnie, stała się podstawowym medialnym ekspertem od historii Kościoła. Dziewczyna pisząca o heretykach ma najwięcej do powiedzenia na temat Rzymu i ją właśnie zaprasza się do mediów. Zgadywać można w ciemno, że jej dekoniunktury nie dotkną. Mowy o tym być nie może, Kalisz z Napieralskim się o to zatroszczą. Książki pani Magdy napisane są ze znawstwem i znajomością warsztatu, pani Magda cytuje obficie źródła i dzieli się z nami różnymi spostrzeżeniami, ale oczywiście nie ma w jej publikacjach żadnych odpowiedzi na pytania istotne. Więcej – tam nie ma nawet tych pytań. I nie ma się co dziwić, bo nie chodzi o odkrywanie prawdy, ale o powtarzanie rytuałów magicznych, w które już dawno zamieniło się tak zwane badanie przeszłości. – Ja jakie ty – rzuci się zaraz ktoś – masz prawo do takich ocen?! Odpowiadam – takie jak każdy czytelnik i każdy kto wydał pieniądze na książkę pani Ogórek. Ona tam używa słowa, które my tu powtarzamy nader często, słowa kluczowego do zrozumienia historii Kościoła i historii herezji, ale jej to słowo nie interesuje w sposób przesadny. Podobnie jak innych badaczy, nie tylko z Polski. Słowo to brzmi „tkacze”. Ja wiem, że można mnie teraz zacząć podejrzewać o obłęd, ale niech tam, ryzykuję….W nowym numerze „Szkoły nawigatorów” mamy kolejny tekst o fabrykach tekstyliów. Tym razem o całkiem zapomnianej fabryce w Leszczkowie koło Sokala. No, ale wracajmy do tych tkaczy. Jakież to ważne pytania można zadać w związku z aktywnością średniowiecznych, heretyckich tkaczy? Ja mam dwa: czy istniała w średniowieczu jakakolwiek produkcja tekstyliów poza herezją? I drugie: jeśli istniała to jak wyglądało zestawienie kosztów produkcji – heretyckiej i katolickiej – kto produkował taniej? To są moim zdaniem pytania najważniejsze, ale żeby na nie odpowiedzieć trzeba by chyba stworzyć od podstaw jakąś nową metodologię, bo jak rozumiem w źródłach nic nie ma? No, a jeśli jest to źródła te dostępne są jedynie wtajemniczonym profesorom, ci zaś nie interesują się takimi kwestiami, bo zastanawiają się jak tu dostać posadę konsultanta przy nowo powstającym filmie zatytułowanym „Zakochany Luter”. Na razie dziękuję Państwu za uwagę i zapraszam na stronę www.coryllus.pl

  26 komentarzy do “Humaniści ws niż demograficzny albo zakochany Luter”

  1. Dla naukowców grunt to grant 😉

  2. To bardzo dobry trop z tym tkactwem. Mieszkam w St.Gallen, miescie ktore slynelo i slynie z produkcji tekstyliow od czasow sredniowiecza. Tutaj dzialal niejaki Joachim von Watt, zwany tez Vadianem. Podraze temat lokalnie i zaraportuje.
    Z doktorami co z braku podlaczen pozamerytorycznych odpadli od przydzialu kasy – tez trafiles. To sie juz dzieje. Zanm takich doktorow co siedza juz od trzech lat w Anglii, z kiepskim jezykiem angielskim i jada na zmywaku, bo dopoki nie opanuja jezyka, to nikt ich na klienta nie wypusci.

  3. nie tylko z tkactwa – dobre szkolnictwo tez tam bylo od zarania…

  4. nie przebąkuje się o świętowaniu, jest oficjalny dokument na stronach Watykanu,
    dokument zaczynający się od God- Godself…, a reszta równie kuriozalna
    miłego dnia,ewa

    http://www.vatican.va/roman_curia/pontifical_councils/chrstuni/lutheran-fed-docs/rc_pc_chrstuni_doc_2013_dal-conflitto-alla-comunione_en.html

  5. Z braku możliwości intelektualnych , potrzebnych do napisania takiego tekstu na zamówienie , jak ta pani z telewizora …… wymyślono na biblotekoznawstwie cały szereg tematów …. hmmm… medioznawsztwem zwanych …ale tak … inaczej ….. .
    Charytatywnie poprawiałam tekst doktoratu z tej dziedziny . Chocbył nędzny bardzo , zrobiłam to i nie żałuje . Ten doktorat już obroniony . Powstać ma jakies centrum takich badań i potrzebni sa specjalisci z tytułami . Trzeba ich wyprodukowac.

    Dopiero po wakacjach bedę mieć więcej wiedzy . Ale nie odpuszczę tematu .

    W kazdym razie jedni sie załapali do pisania i do telewizorów a inni sie załapija własnie do badania tych ….. pierwszych……..

    Czy ktos zbada tych drugich ? …. To jest super sposób na złapanie kawałka kiełbasy .

  6. Ja długo mieszkałem w krośnieńskim zagłębiu lnianym. Przez panią ArGutową poznałem jak to z upadłością krośnieńskiej Lnianki było. No a przez Marię Konopnicką jakim to skarbem jest len. W muzeum rzemiosła w Krośnie, tej sali pod punktem informacji turystycznej za jedyne 10 PLN od rodziny można historię i technologię przetwarzania lnu oglądnąć. Jan Szczepanik, ten od kamizelki kuloodpornej i telewizji, zajmował się również automatyzacją i umaszynowieniem produkcji tkackiej. Maszyny jego konstrukcji i wytwory tych maszyn są do oglądnięcia.

  7. od poczatku VIII wieku, sw. Othmara i zalozonego przez swietego opactwa benedyktynow i slawnej Stiftbibliothek. To bylo i jest miejsce wiedzy i wiary. Katedra to moja parafia. Za bogactwem St.Gallen i okolic stoi przemysl tekstylny, ktory jest silny do dzis. Podukcja materialow jest badziej „kosmiczna” i nie ma konkurencji, ze wzgledu na niedostepna poza Szwajcaria technologie i materialy.

  8. ano właśnie – bo, ta Szwajcaria jest niesamowicie wielowymiarowa i bogata (teraz) nie tylko w CHF… jeszcze ten Fryburg z Bocheńskim, straż watykańska, itd. itp

  9. ostoja wolnosci i bogactwa w morzu rewolucyjnej bolszewii. No i jedyna demokracja, ktora dziala – bezposrednia.

  10. Bardzo dobrze, sprawdź tego Joachima

  11. Hmm.. Szukamy z Anką kubków.. Na prezent.. Może ktoś wie, co aktualnie się dzieje z krośnieńską hutą? Tyle fajnych karafek i dzbanków.. Komu to przeszkadzało?.. Może też ktoś wie, jak to z hutą w Wołominie się sprywatyzowało?..

  12. Jest jeszcze Bielsko Biała i okolice. Firmy takie jak Finex, Velux, Merilana, Weldoro, Kentex, Andropol – to już tylko wspomnienie… A był to kiedyś, 2-gi po Łodzi ośrodek włókienniczy w Polsce. Coś mi się widzi, że to może być dobry materiał na kolejną część historii polskiego przemysłu textylnego. Może ktoś by opisał to w SN – ja niestety nie siedzę w tym temacie a wymienione firmy pamiętam z racji zamieszkiwania w rejonie Bielska.

  13. gdyby nasi górale tez mieli taką dolinkę…

  14. że Watykan oficjalnie wydał dokument o świętowaniu wystąpienia Lutra? to jest temat jak z tvn? jeśli źle zrozumiałam, to przepraszam, jeśli to mało prawdopodobne i wydaje się dziwaczne to pretensje proszę zgłaszać do Kurii Rzymskiej , ja tego nie napisałam, ja tylko pokazałam, gdzie szukać

  15. Tak, to tryskajce zrodlo grantow I budzetow do podzielenia owocuje takimi pracami jak „Konstrukcja strzemienia w epoce napoleonskiej” czy cos w tym stylu.
    Co do profesora Normana Davisa ktory jest juz obywatelem polskim ( podobnie jak zona prowadzaca ministra Sikorskiego) to pamietam jego wywody, glownie w Gazecie Wyborczej. Opowiadal jaka to by byla dzisiaj straszna Polska gdyby nie wybuchla wojna I nadal byla II Rzeczpospolita: konflikty narodowosciowe (Ukraincy, Zydzi), zatargi graniczne itp. Brzmi to jak NIEUNIKNIONA KONIECZNOSC DZIEJOWA, wypowiadal sie na ten temat juz Grzegorz Braun. Wlasnie tacy spece jak Davis zajmuja sie praniem mozgow w skali masowej, no I czasami jeszcze pokadzi Polakom, a Polakom latwo podkadzic, zwlaszcza jesli to robi cudzoziemiec a do tego jeszcze z Zachodu.

  16. jeszcze tego nie czytałem, ale świętowanie to chyba za mocne jest – mowa jest raczej o wspominaniu (upamiętnienie tez chyba za mocne…) – tu trzeba ostrożnie i powoli… to przecież dynamit prawdziwy… najprawdziwszy.

  17. Na kopulach dwoch wiez katedryw St.Gallen widnieja dwa duze zlote krzyze, na szczycie wiezy protestanckiego kosciola sw. Laurentego jest metalowa choragiewka. Te symbole najlepiej obrazuja zyciowe postawy. Pertraktacje i „odkrywanie Lutra na nowo dla nowych pokolen” z heretykami to jest bzdura. Niech sie wytlumacza najpierw z palenia kosciolow i klasztorow. W St.Gallen tym heretyckim bandytom przeszkadzaly relikwie sw.Galla i Othmara wiec musieli je troche podniszczyc. Ta banda do dzis sie z tego nie wytlumaczyla i nie przeprosila. Dalej sie przedstawiaja jako ci, ktorzy „uwolnili ludzi od zabobonow i przesadow, skorumpowanego i pazernego kleru”. Uwolnili glownie od gotowki.

  18. Oczywiście przez przypadek jest to centrum (Andrychów, Bielsko Biała, Cieszyn itd) polskiego luteranizmu.

  19. Z przyczyn … różnych ….. dziś dopiero dostałam do rąk Irlandzki Majdan .

    Towarzyszą temu wydarzeniu okolicznosci przyrody … stosowne do zawartosci …
    Z powodu upału całodziennego po pierwsze byłam w południe w domu a nie z psem w polach . Nie mogłam używać komputera bo jak mi powiedziano , grafika zdechnie.
    No więc byłam w domu w momencie wizyty listonosza i kopertę odebrałam od razu . Gdyby nie … to nie wiem kiedy zmusiła bym się do wizyty na poczcie o powierzchni sali – 4m2….. serio …… po odbiór przesyłki .

    Z racji tego upału , zamiast pracować pilnie , zaczęłam czytać tę mała książeczkę. W tak zwanym międzyczasie musiałam jeszcze wyjść z psem … i wróciliśmy podczas zaczynającej się burzy .

    Dom mój obrósł w metalowe rusztowania … i za oknem robotnicy z wielkim samozaparciem kończyli pewien rozpoczęty etap .Pioruny grzmiały , robotnicy rzucali dla animuszu popularnym polskim słowem ….. a ja czytałam Irlandzki majdan …..

    I chyba okoliczności przyrody i emocje robotników narazających swoje zycie …… to bardzo dobre tło przy czytaniu tej książki. Znając już z tekstów na blogu myśl przewodnią … czytałam tekst z kamiennym spokojem .

    I teraz mi taka myśl przyszła do głowy . Książke zamierzałam … i może to zrobię nawet ….. puścić dalej , w obieg …..
    Nie mam jednak pojęcia czy jest szansa , by u ludzi nie znających coryllusowego chodzenia pod prad wszystkiemu ……. czy oni to będą w stanie przeczytać…
    My tu przychodzimy codziennie , czasem od bardzo dawna …. Czy czytelnik nieprzygotiowany … mający jak najbardziej patriotyczne poglady , postawy …. zniesie tyle demaskacji , tyle ,,obrazoburstwa „….. Ciekawa jestem tego eksperymentu . Niestety dopiero po wakacjach będę mogła to sprawdzić.

    Myślę , ze jak coryllus czasem o nas pisze , my stanowimy pewne całkiem odrębne środowisko .

    Inaczej mamy ukształtowane myślenie , widzenie spraw…..

    Tak na marginesie . Moje koleżanki na emeryturze pozapisywały sie w swoich miastach a nawet miasteczkach na UNIWERSYTET TRZECIEGO WIEKU ….. działa toto wszędzie .. nie tylko w uznanych ośrodkach uniwersyteckich …. Radziły mi bardzo uparcie , abym i ja sie zapisała . Wszak w Krakowie mam duży wybór . Łącznie z Uniwersytetem Papieskim …. Tak!

    Do niektórych dociera powoli , że to co mówię , ze ja juz uczestniczę w innym uniwersytecie ………. że to może być prawdą….. Tylko nie sa w stanie przyjąć tego o czym mówie , ocen , pogladów …
    Do niczego znanego im to nie pasuje .Kiedyś studiowały . Dzis studiują. I nie mogą sie od tych schematów wyzwolic. Rozkładaja bezradnie ręce ……. mając iles faktów przed sobą…. jakichś… aktualnych …….. nie sa w stanie ocenic , wyciagnac wniosków …

    Nie mówię, że my byśmy się z ich wnioskami tu zgodzili . Moze nie. Chodzi o to że nie sa w stanie wcale wnioskowac. Kiedys już chyba to pisałam , ale powtórzę….. Dawna moja znajoma , wobec śmierci któregoś z NAZWISK …. nie pamiętam kogo … było tych śmierci trochę….. Otóż ona wyraziła żal , ze teraz juz nikt jej nie powie CO ONA MA MYŚLEĆ !!!!!

    I jak ja z tym Irlandzkim Majdanem pójdę do upatrzonych czytelników ???

  20. vs – kontra
    Wiki
    Versus (łac. kontra) w skrócie vs, vs.[1] lub v. – określenie konfrontacji dwóch bohaterów; słowo zapożyczone z sądownictwa, obecnie używane jest w sporcie, szczególnie w boksie, jak również w sztuce – literaturze i spopularyzowane przede wszystkim w komiksie oraz filmowych ekranizacjach i komputerowych grach opartych na fabule.

  21. Pani Mario, juz mniejsza o Irlandzki Majdan, niech pani idzie do czytelnikow I w ogole Polakow z przekazem tak prostym jak dobrze wypieczony bochenek razowego chleba: Polska jest na Zdrowas Mario.

  22. Pani Mario, mam bardzo podobną sytuację. Albo nawet trudniejszą, bo ja zaczynam od rodziny.

  23. Zachęta obok niej Kościół luterański a przed nim na sztalugach informacja, że odbywają sie tam „Warsztaty ekumeniczne” finansowane ze śr. UE.

  24. Bewelana , Vega , Rytex , Lantex , Krepol i Labolatorium przemysłu wełnianego.Łódź i Tomaszów Mazowiecki to nie ta jakość .W Bielsku jest odpowiednia woda do wykańczania tkanin.

  25. Akapity, błagam, akapity!!!

Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.