Na początek ogłoszenie. Proszę Państwa, jeśli ktoś nie zrealizuje swoich zamówień promocyjnych do końca przyszłego tygodnia, zostaną one usunięte. Kończymy z praktyką, jakże dla mnie niekorzystną przetrzymywania w nieskończoność nieopłaconych zamówień. Nikt tak nie robi. I ja także tego zaniecham. Po powrocie z Zielonej Góry ogłoszę to jeszcze raz. Potem po prostu wyrzucimy te zamówienia. A teraz już tekst.
Mamy już tyle patriotycznych kanałów telewizyjnych, że niektórzy zastanawiają się kiedy spać. Bo ciągle coś trzeba oglądać, a to demaskację Tuska, a to historię o zamordowaniu Michała Falzmana, a to inne jakieś rewelacje, które znane są wszystkim od dawna i od dawna wiadomo, że poza powtarzaniem ich z zagadkową miną i zawieszeniem głosu na sam koniec wypowiedzi, wszystko w tych kwestia pozostanie takie samo, jak dotąd. To znaczy nic nie zostanie wyjaśnione i nikt nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności. Wszystkie bowiem narzędzia, którymi można było tych sztuk dokonać zostały oddane w ręce wroga, w szczerej wierze, że demokracja to najgorszy ustrój w historii, ale lepszego jeszcze nie wymyślono. Teraz zaś, jak tylko demokracja zwyciężyła, rozpoczęła się jałowa walka o coś, co nazywane jest „demokratycznym państwem prawa”, a czego dawno nie widzieliśmy, bo gdyby takowy twór istniał, nie zastanawialibyśmy się dzisiaj, jak to było z Michałem Falzmanem. Ludzie winni jego śmierci siedzieliby w publicznie dostępnych klatkach, a niektórzy z nas chodziliby tam codziennie, by rzucać w nich ogryzkami dla zabawy. Tak się jednak nie stało i tak się nie stanie. Możemy tylko co kilka lat przypominać tę historię i czynić to z coraz mniej czytelną intencją. Na naszych oczach bowiem, dokonuje się zamknięcie pewnych formatów, które były skuteczne w ciągu ostatnich dwóch dekad i pozwoliły PiS dojść do władzy i utrzymać ją przez dwie kadencje. Ta droga do władzy osłonięta była działalnością publicystyczną, publiczną i polityczną dziesiątek tysięcy ludzi, którzy mieli już serdecznie dosyć tego co się w kraju wyprawiało. Ludzie ci jednak widzieli także, że metody jakimi posługuje się PiS są cokolwiek problematyczne, a dostrzegali to nawet najsłabsi na umyśle, szczególnie w momentach takich, jak mianowanie Marcinkiewicza na premiera. Jaka była najważniejsza zdobycz tamtych lat, niełatwych, pełnych sporów i różnych wygłupów, no ale przecież owocnych? Wszyscy braliśmy udział w dyskusji. To było szalenie istotne i takie pozostało do dziś. Czy dziś „patriotyczne” telewizje proponują nam udział w dyskusji? Nie, proponują nam gapienie się na uczestników programu, którzy powtarzają kwestie nie dające się wyjaśnić i niemożliwe do zrealizowania w zadanych warunkach. Szczytem szczytów jest tak zwany film, piszę tak zwany, bo na pewno nie jest to film, pod tytułem „Zgoda”. Widać tam, jak Rachoń z Cenckiewiczem manifestują absolutną bezradność wobec wrogów państwa, co podkreślone jest jeszcze tym, że siedzą w łódce i pływają po jeziorze. A ratunku znikąd nie widać. Przypomnę – przegrane przez PiS wybory, zakończone oddaniem władzy Tuskowi w imię demokracji, poprzedzone były emisją ośmiu odcinków idiotycznego filmu „Reset”, którego efektem jest uaktywnienie się na scenie politycznej wszystkich jego negatywnych bohaterów. Nie inaczej będzie teraz, ale nikt chyba tego nie rozumie. Jeśli uporczywie powtarzamy te same czynności, nie możemy liczyć, że ich efekt będzie inny. Wczoraj prof. Cenckiewicz ogłosił, że Paweł Kowal jest czy też był agentem. Ani Pawła Kowala, ani nikogo w ogóle to nie obeszło, jeśli nie liczyć tradycyjnie wzmożonych obserwatorów z twittera, którzy liczyli na jakąś sensację. Wobec niesamowicie dynamicznej głupoty Pawła Kowala, która manifestuje się we wszystkim co człowiek ten robi, jego agenturalna przeszłość wydaje się być jedynie jakimś dodatkiem, nie koniecznie barwnym, do całej kariery politycznej.
Nie wiem czy pamiętacie moment, kiedy zaczynaliśmy wydawać książki. Było autentyczne poruszenie i ludzie mieli niezły orzech do zgryzienia. W ogóle nie rozumieli, że tak można. Skala naszej działalności była skromna, ale jednak efekt był widoczny. Dziś mamy trzy patriotyczne stacje telewizyjne, w których obrabiane są ciągle te same formaty. I wszyscy pilnują, żeby nie wyjść poza ten schemat, bo wtedy widz może się, o zgrozo, zainteresować czymś innym niż Donald Tusk i jego przeniewierstwa. Mamy więc do czynienia z drastycznym zubożeniem przekazu. I to jest niestety trwałe, albowiem nikt nie ma dziś pomysłu jak ten przekaz urozmaicić. Wszystko bowiem już zostało opowiedziane, wszystkie zaniechania narracyjne wyrównano, demaskacje są porobione i co? Nic, niestety… Bo wszystko to służyło dawniej temu, by wynieść Prawo i Sprawiedliwość do władzy. I wszyscy liczyli, że partia ta zajmie się załatwianiem pewnych spraw. I tu zaraz włączy się ktoś i powie – wiele zrobiono. Jasne, na przykład, odkupiono banki, które dziś Tusk znowu sprzeda. I tak w koło Wojtek. Nie zmieniono nic, w sposób istotny, albowiem narracje, które wyniosły PiS do władzy, były traktowane przez polityków tej partii, jako dekoracja. Co innego było trąfem. No, ale widzimy jak łatwo przebija się dziś te trąmfy. One się nie liczą. Zmiana narracji zaś jest sprawą trwałą i ostateczną. Jeśli ktoś nie wierzy, nie przyjrzy się historii, najpierw protestanckiej, a potem komunistycznej. To są jedne z najtrwalszych, zakłamanych całkiem formatów. I od ich likwidacji należało zacząć. PiS jednak tego nie zrobił, albowiem uznano, że wszyscy żywi ludzie w Polsce wyrastają z postępowych nurtów narracyjnych i tylko tam należy szukać skojarzeń, które będą przez wszystkich zrozumiałe. I na tym budowano komunikację. I dlatego dziś jesteśmy w czarnej dupie. I problemem nie jest to, jak swego czasu napisał Stefan Kisielewski, że zaczynamy się w niej urządzać, ale to że zakładamy tam telewizję i robimy programy o owsikach i glistach.
Codziennie zaś media społecznościowe donoszą nam, jaką to przewagę lajków subów i oglądalności mają patriotyczne stacje nad reżimową TVP. Nie wiadomo jak zareagować na ten rodzaj głupoty. Może tak – gdybyśmy wyobrazili sobie, że telewizje mają wykupione prawa do transmisji ukrzyżowania, wszyscy siedlibyśmy przed telewizorami, żeby to obejrzeć. I wszyscy by płakali. Koncerny zaś liczyłby zyski z reklam, a komentatorzy prześcigaliby się w ujawnianiu makabrycznych szczegółów dotyczących śmierci krzyżowej i kolejnych jej etapów. I teraz zastanówcie się ile stacji telewizyjnych wykupiłoby prawa do transmisji zmartwychwstania? Przede wszystkim nikt by nie uwierzył, że ono nastąpi. Fascynacja bowiem męką, śmiercią, przygotowaniami do kaźni byłaby tak wielka, że w zasadzie należałoby ją uznać za objaw szaleństwa. Tak, jak dziś wszelkie demaskacje ujawniane we wszystkich możliwych kanałach. To, że ktoś tam zapowiedział zmartwychwstanie ukrzyżowanego nie obeszłoby nikogo. I nikt po trzech dniach nie czatowałby przy grocie grobowej z kamerą, by nagrać Jezusa jak stamtąd wychodzi. Wszystkie telewizyjne hieny napasłyby się widokiem śmierci i krwi ściekającej po belkach krzyża. Nakręcono by setki, czy jak się ten telewizyjny szajs nazywa, a potem wszyscy wreszcie odetchnęliby z ulgą i poszli do domów, żeby zająć się swoimi sprawami. I dziś mamy taką właśnie sytuację – pokazujemy ze wszystkimi, najdrobniejszymi szczegółami upodlenie i degradację naszego państwa, ale nie liczymy na zmartwychwstanie, bo gdybyśmy liczyli nie ekscytowalibyśmy się aż tak bardzo. Mielibyśmy bowiem gwarancje. Nie mamy ich i właśnie w tym jest kłopot. Rozedrganie emocjonalne i różne sensacje mają nam je zastąpić. Pewności co do zwycięstwa nie ma. Ja zaś mam wręcz pewność, że wybory prezydenckie żadnym zmartwychwstaniem nie będą. Po ich przegraniu zaś wszyscy rozejdą się do domów, z kacem i będą się zastanawiać co zrobiono źle i kto to zrobił. I nikt nie będzie szukał winy w sobie, bo przecież było tak pięknie. Wszystkie dostępne formaty były w grze, telewizja śniadaniowa, sensacje XX wieku, Stanowski nawet iluzjonistę do studia zapraszał i wszyscy świetnie się bawili. Była oglądalność, lajki i suby. No, ale nie o to chodziło. Czekaliśmy na zmartwychwstanie….wciąż czekamy.
Jak zwykle mam trochę nowych książek z rynku i trochę książek, ważnych, ale zapomnianych, w ofercie antykwarycznej.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/manicheizm-sredniowieczny/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/srebrna-maska-biografia-krolowej-krystyny/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zycie-codzienne-w-czasach-trubadurow-oferta-antykwaryczna/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/zycie-codzienne-katarow/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/armia-chanatu-krymskiego/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dowodcy-chanatu-krymskiego-tuhaj-bej/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/sila-nowicy-z-wylag-wspomnienia/
Przypominam też o konferencji w Kurozwękach
Szanowni Państwo, na konferencję 5 października w Kurozwękach, zapisało się 16 osób. Jak rozumiem wynika to poniekąd z faktu, że 7 września odbędzie się konferencja w Zielonej Górze, na którą pojedzie wielu naszych czytelników. Wynika to także, jak przypuszczam z faktu, że w Kurozwękach poza wielką salą jest niewiele pokoi i wszyscy raczej będą się musieli rozlokować w miejscowościach położonych nieopodal. Rozumiem, że ta niedogodność wielu osobom przeszkadza, ale proszę też o zrozumienie, bo czasem jest różnie. Jeden z naszych wykładowców – Pan Adam Nosko, który przyjedzie aż z Kwidzyna, gotów był zwolnić swój pokój w pałacu i chciał szukać noclegu na własną rękę gdzieś w okolicy. Sprawy mają się więc następująco – jeśli do 14 września nie zbierze się przynajmniej 50 osób, konfernecja zostanie odwołana, a pieniądze zostaną zwrócone uczestnikom. My zaś poszukamy wiosną innego miejsca, albo na razie przestaniemy organizować konfernecje, bo dla mnie jest to zbyt duży stres. A mam jeszcze sporo innych, równie stresogennych zatrudnień. Tak, jak powiedziałem, ja wszystko rozumiem, ale też domagam się zrozumienia. Jak zwykle dołączam link pod którym można wykupić udział w imprezie
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/udzial-w-x-konferencji-latajacego-uniwersytetu-leszczynowego/
Pewien ksiądz, gdzieś w tak w grudniu, powiedział nam coś co mną wtedy wstrząsnęło: odsuńcie się od polityki!
Mijają miesiące i coraz bardziej widać, że to słuszna droga. Walczyć ze swoimi wadami, iść w stronę która od nas wymaga najwięcej, dbać o rodzinę. Wierzyć, kochać i mieć nadzieję.
Z marketingowego zarządzania beznadzieją nie może tu przyjść nic dobrego.
Tak wiem, że na mojej Golgocie będzie też pusto 😉
Wszyscy jednak są innego zdania
Na każdej będzie pusto. Tylko matka i najwierniejszy uczeń
Dzień dobry. Cóż, dobrze Pan to opisał, dodać wiele nie można. Ja po swojemu pokuszę się o zasadnicze podsumowanie. Otóż tak, jak w czasach Chrystusa nikt z mieszkańców Palestyny nie spodziewał się żadnego Zmartwychwstania ani go sobie nie życzył, tak dziś w kraju zwanym w uproszczeniu Polską żadnego odzyskania wolności nikt się nie spodziewa ani nie pragnie. Nawet ci, którzy wiedzą, że stan obecny jest wolnością iluzoryczną. Oni też bardziej boją się takiej ewentualności niż zachowania status quo. To ludzie nie tylko urodzeni w niewoli ale z tej niewoli wyrastający. Nie daliby rady żyć na wolności i w sumie o tym wiedzą. Zwyczajnie się jej boją. To i tak mniejszość, bo większość ogląda filmy o owsikach i napawa się własnym sukcesem, jakby nie przymierzając z lechem przez płot skakali…
Strach, bezsilność i nienawiść – trzy nowe stacje skierowane wprost w serca patriotów.
To miejsce (komentuję tu bo na szkole był błąd serwera), jest też wyjątkowe przez przypominanie co jakiś czas uczestnikom o ich obowiązkach. Stawianie wyzwań i wysokie wymagania są najwyższą formą wsparcia, od kościoła, przez rodzinę, szkołę, po produkcję. Kto kocha ten wymaga, chociaż ciężko to czasami znieść.
Psioczymy na demokrację, ale żyjemy właściwie w ustroju feudalnym, skoro każdy producent dostaje od klienta tylko (mniejszą) część zapłaty, a resztę dostaje w formie dopłat, zwolnień podatkowych, tarcz itp. od „nieznanych sprawców” zwanych eufemistycznie państwem. Najlepszym przykładem jest rolnictwo, ale dotyczy to wszystkich branż aż do producentów elektrycznych hulajnóg włącznie, nie mówiąc już o akademii, mediach, kulturze i sztuce szeroko pojętej. Wszyscy zależymy od łaskawości tych anonimowych sił, które decydują o dotacjach i ulgach. Tzw. ludzie mało interesują się polityką i układami, kto jest czyim agentem. Najbardziej liczą się pieniądze.
Transformacja od wolnego rynku i demokracji w 1989 do kryptofeudalizmu odbywała się stopniowo poprzez obalenie rządu Olszewskiego, śmierć Andrzeja Trędowatego (Lepera), wejście do UE, wojny i pandemie, ignorowanie referendum. Prawdopodobnie stoją za tym aktualne służby takie, jak kiedyś WSI i ich zagraniczne odpowiedniki, które dogadały się między sobą.
https://youtu.be/1wdOYEVL5BE?si=ZuRTq7nZ1aJ1ljAn
Jeżeli w PiS (i w KO) prym wiedzie stronnictwo wojny, to pewnie jest to zasługa jakichś służb wojskowych.
https://youtu.be/TfY3apD1PKM?si=NBArTq5RkEn6ZarJ
Dwóch Panów w Łódce (nie licząc psa/pisu)
Ta głupia sztuczna inteligencja znalazła ten sam błąd w treści scen filmowych, które wyszukałem na YT: Salah ad-Din miał armię 20 tysięcy żołnierzy, a nie 200 tysięcy. W „Żywocie Briana”lektor też tłumaczy błędnie „twenty” jako „dwieście”, ale wracając do tematu, to, parafrazując słowa św. Jana Pawła II, każdy ma swoje Jeruzalem, co oznacza, że zanim podejmiemy jakąkolwiek ważną decyzję, to powinniśmy rozważyć przynajmniej z dziesięć alternatyw, a jak już na którąś się zdecydujemy, to powinniśmy jeszcze dobrze się targować ze stroną przeciwną. Brak alternatywy jest grzechem.
https://youtu.be/L1uuEv-GaJc?si=8SCP0UbJLUqyiRif
Chciałbym jeszcze nawiązać do cudów i nieracjonalnych, nieoczekiwanych rezultatów, o których była mowa ostatnio. Osobiście mogę podać dwa przykłady: renesansowi papieże wywodzący się z miasta Borja, które leży w największym zadupiu Europy, jakie można sobie wyobrazić (m. in. tam ukrywał się kapitan Contreras, ważna europejska ostoja sępów ścierwojadów, zamek Peñaflor, bandy rzezimieszków – wszystko to pokazane jest w filmie „Rękopis znaleziony w Saragossie”, truchła braci Zota, sępy i Jan Machulski jako hr. Peñaflor, zamek Olsztyn w roli wspomnianego zamku), otóż ci papieże zbudowali symbol chrześcijaństwa, jakim jest bazylika św. Piotra.
Drugi cud, to telewizja Al-Dżazira, która jest synonimem obiektywnych mediów. Z płaskowyżu Al-Dżazira pochodził Salah ad-Din, zwany Saladynem.
I tu nasza siermiężna, smutna rzeczywistość:
https://youtube.com/shorts/f3H6oELuAg4?si=e0chd9RieoD0mJhE
Za chwilę już nikt się polityką nie będzie się zajmował, oprócz wybranych, bo ta wymaga sporych nakładów finansowych. Na placu boju zostanie rządząca koalicja, a ci już wiedzą czy się polityką zajmować czy nie.
Proszę pani, a po co się interesować polityką, skoro już jest wszystko jasne? Żeby ktoś wszedł do domu o szóstej i dzieci wystraszył?
https://youtu.be/6tAFd95y4FM?si=dEwBw1QyhHMEjSuj
Nie mają takiej potrzeby, wystarczy jak Panu dzieci sformatują w szkole.
Są już specjalistki od procesów odwrotnych:
https://www.facebook.com/share/v/EmKfidjiGtfptSUz/?mibextid=UalRPS
Rynek idei działa 🙂
Rząd sprzedaje nam pomysł uzdrawiającego wszystko środka w postaci wojny, niczym cudowną maść na pryszcze dla nastolatków, ale w szkole nic się nie mówi na temat wojny.
Mobilizacja ma dotyczyć osób w wieku 40-60 lat. Dr Bartoszewicz już się łapie. Sformatowana młodzież żywa jest potrzebna, bo ktoś musi obsługiwać system. Luminarze różnych forów ekonomicznych, na których jest przepowiadania przyszłość, nie są samobójcami.
https://youtu.be/nLXfXRmod4s?si=FeGG8ESn_O4VEFID
Psychologia wieku dziecięcego ma przyszłość. W moim mieście powstają kierunki psychologiczne i paramedyczne, a technicznych, ekonomicznych i rolniczych jest mało.
„mam wręcz pewność, że wybory prezydenckie żadnym zmartwychwstaniem nie będą” – być może a propos moja mała obserwacja socjologiczna z ostatnich dni (ciekawe, czy Państwo też ją podzielają?): z ulic zniknęli „ciapaci”. Późną wiosną i przez połowę lata było widać sporo murzynów i arabów. Na warszawskim Dworcu Centralnym wręcz się kłębili. Czyżby wyjechali (zostali wyjechani?) z powrotem do Niemiec? Czy zamknięto ich w jakichś ośrodkach, coby nie leźli nam przed oczy? Czyżby ktoś z onych stwierdził, że stanowią zagrożenie dla zwycięstwa prezydenta UB-watelskiego? Jeśli tak, to chyba nie są gotowi (jeszcze?) na totalne „Jagodno”. Więc jakaś szansa jest, byle kandydata wybrano mądrze…
https://youtu.be/5XHhuHFTrkU?si=jpTgjQQghihyrwNq
Reporter wszechczasów, Ryszard Kapuściński, nie przekazał nam żadnej wiedzy o Afryce. Nie potrafię wymienić żadnego obrazu opartego na prozie Kapuścińskiego. Pański obraz Afryki został ukształtowany przez propagandę organizacji pomocowych i jest to obraz fałszywy. Należałoby się zwrócić do amerykańskich organizacji pozarządowych z tym pytaniem, co się stało z murzynami i muzułmanami w Polsce, ponieważ oni mają pełną wiedzę. Wiedza Putina kończy się na polskiej granicy albo białoruskiej, natomiast Amerykanie, którzy organizują ten przerzut, mają aktualne informacje.
To, co pan wie o Afryce i to, czego pan nie wie, zawdzięcza pan organizacjom pomocowym.
Chyba, że ma pan dostęp do chińskiego tiktoka albo mediów arabskich, chociaż nie sądzę, to może pan wydostać się z bańki informacyjnej, w której tkwimy.
Mam odwrotne wrażenie. Przybywa i to wyraźnie.
Ale z różnych powodów. Niedawno wiózł mnie uberem sympatyczny murzyn z Zimbabwe, przyjechał rok temu, celowo wybrał Polskę jako bezpieczny kraj, w którym można chodzić w nocy po ulicach 🙂
i nagle podjeżdża w nocy taksówka bez kierowcy…
Przepraszamy, zamieszczanie komentarzy jest chwilowo niemożliwe.