W telewizorze do oglądania nadają się tylko „Pingwiny z Madagaskaru”. Niestety nie są emitowane ciągle, w zasadzie przez cały czas są jakieś przerwy. Włączyłem przedwczoraj telewizor, a tam ku mojemu nieopisanemu zaskoczeniu ksiądz Henryk Zieliński z tygodnika „Idziemy” mówi – rozdział Kościoła od państwa to herezja. Naprawdę, nic nie zmyślam. Była to końcówka jego wypowiedzi, więc nie wiem o czym było wcześniej. Na przeciwko księdza siedział całkiem zbaraniały Wildstein, a obok niezwykle ekstrawagancko ubrany Piotr Zaremba. Obok księdza jakiś nieduży facecik w okularach, w zasadzie bez właściwości. Jak się potem okazało był to słynny wydawca Tadeusz Zysk. Całość zaś prowadził Karnowski, nie jest tu istotne, który. Trudno mi było połączyć wypowiedzi poszczególnych osób w jakąś całość, ale z tego co wyłapałem wyłania się obraz następujący – patriotyczny rap i koszulki to zjawiska spontaniczne, które narodziły się w blokowiskach z potrzeby serca. Ludzie mający po dwadzieścia parę lat, rapujący o Ince i Zagończyku, to sól ziemi, która nieprzymuszona i nie nakłaniana przez nikogo poczuła ten zew w sercu i zaczęła w prostych, ale ujmujących słowach wysławiać bohaterów. Na dowód pokazano jakichś dwóch niedomyłów, którzy opowiadali o tym, jak poruszają ich losy wyklętych. Zaremba powiedział wręcz, że tacy jak oni – prości, ale uczciwi, pójdą pierwsi umierać za ojczyznę. Przyznam, że zamarłem. Czegoś takiego się nie spodziewałem. Zaremba palcem wskazuje kto ma umrzeć za ojczyznę, a kto nie. Jego oczywiście nie ma na liście, nie ma tam także Tadka Polkowskiego, który już zrobił karierę i dalej nie musi się męczyć zostawiając niełatwe poletko patriotycznego rapu w dzierżawie u innych.
Koszulki też są spontaniczne, spontanicznie się je sprzedaje, a obrazki na nich spontanicznie projektują spontaniczni graficy. I wyobraźcie sobie, że do końca programu nikt nie wymienił nazwiska Leszka Żebrowskiego i nie zwrócił uwagi na badania i dorobek tego faceta. Wszystko stało się spontanicznie. Może jest trochę prymitywne, może surowe, ale na pewno prawdziwe. Teraz trzeba to tylko ująć w jakieś karby i powstanie fantastyczny folklor patriotyczny, który poruszy masy. Bo o tym wszyscy zebrani marzyli – o poruszeniu mas.
W nocy zamiast spać oglądałem film. Jakiś stary film z Kurtem Russelem. Było to tak przerażające, że aż boję się pisać. Indiana Jones i królestwo kryształowej flaszki po prostu. Kurt z żoną podróżuje nowym jeepem – jesteśmy w epoce przed telefonią komórkową – po południowym zachodzie. Widzimy te wszystkie miejsca, gdzie fotografują się turyści, te dziwne skały i górotwory. Jak mój jeep popsuł się latem i wracaliśmy od babci lawetą, za kierownicą siedział facet, który regularnie jeździ do USA i także ma zdjęcia w tych miejscach gdzie popsuł się jeep Russela. Que coinsidencia.
Jeep, nówka, stoi, Kurt z żoną się martwią, a tu podjeżdża do nich samochód facetów co wcześniej o mało nie spodowodwali kraksy z samochodem Russela. No, ale ich mija i jedzie dalej. Zaraz nadjeżdża ciężarówka i uprzejmy kierowca próbuje pomóc sympatycznej parze z wschodniego wybrzeża. Kurt mówi, że samochód się zagrzał….ja pierniczę….co on w ogóle gada. Jak mój jeep miał awarię chłodnicy i musiałem zjedżdżać z ronda w Zielonej Górze bez wspomagania kierownicy, z napisem check gages przed oczami, to dopiero była przygoda. Jak jeep się zagrzeje to się nie zatrzymuje. Jedzie dalej tylko trochę trudniej go prowadzić, gumowy pasek od wspomagania się pali, wszystko śmierdzi gumą i zabawa jest na całego. No, ale ten stanął. Uprzejmy kierowca miał zepsute CB radio, ale obiecał podrzucić żonę Kurta do miasteczka. On sam zaś – Kurt Russel – został, by pilnować samochodu. Kiedy żona odjechała ciężarówką, Kurt patrzy, a tam pod samochodem widać dwa rozłączone kable, zaklął szpetnie i spiął je, a samochód cudownym sposobem ruszył. W tym momencie powinienem przestać oglądać, Nie zrobiłem tego jednak. Okazało się później, jak się zapewne domyślacie, że miejscowa banda polowała na frajerów ze wschodu. Żonę porwali, Kurta pobili, ale cudownym sposobem oboje wyszli cało z opresji. Jepp pływał po wodzie, samochody pędziły, kierowca ciężarówki, który okazał się hersztem bandy uproczywie nie chciał umrzeć. Nie miałem pojęcia, że takie nędzne filmy się produkowało. Okazało się jednak, że nie produkowało, ale produkuje nadal. Pokazali bowiem w telewizorze jeszcze jeden film. Był to film o oswajaniu Murzynów. Nosił tytuł „Nietykalni” i pomyślany był jako komedia. Nie uśmiechnąłem się ani razu. Bogaty inwalida – Filip Pozzo di Borgo – poszukuje opiekuna i wybiera Murzyna z pośredniaka. Murzyn jest tak sympatyczny, że zakochują się w nim nawet lesbijki. Uśmiecha się, żartuje, a jest przy tym wrażliwy i odpowiedzialny. Aranżuje swojemu pracodawcy różne przygody, a także chce go ożenić z jakąś dziewczyną z Dunkierki. Ta jednak spóźnia się na randkę. Efekt komiczny ma wywołać skonfrontowanie wysokiej, starej, zasobnej kultury, która jeste sparaliżowana i jeździ na wózku z żywiołowością emigranta, który co prawda nie odróżnia Einsteina od Eisensteina, ale za to ma ładny uśmiech. Ma także za sobą różne przejścia i wieczorami jeździ pod jakiś biurowieć oglądać swoją grubą, starą ciotkę, która go wychowała. Ciotka ta myje okna i wraca potem z pracy objuczona siatkami. Wygląda zupełnie jak nasze matki, kiedy w latach 80-tych wracały z pracy, ale im nikt nie współczuł i filmów o nich nie kręcił.
Tak jak napisałem, nie uśmiechnąłem się na tym filmie ani razu, albowiem przypominał mi on film „Piątka z ulicy Barskiej”, gdzie Murzyna grał Ludwik Benoit, który był ideowym komunistą, tłumaczącym wsobnej i egoistcyznej burżuacji polskiej, że teraz trzeba się będzie wszystkim podzielić z ludem, nawet nutami co leżały na pianinie. Źli w jednym i drugim filmie byli faceci, którzy nie lubili Murzynów-komunistów. W tym wczorajszym to były wręcz karykatury facteów, których reżyser wyszydzał bez litości, a główny bohater jeżdżący na wózku dostał przez nich depresji. Jeden nawet wetknął mu przez przypadek słomkę do oka. Nie to co Murzyn. Ten był całkiem inny. W pewnej chwili widzimy, jak nasz Murzyn, który musiał zrezygnować z pracy u bogatego inwalidy powraca do prawdziwego życia. Zbliża się do grupy innych Murzynów, którzy stoją pod ścianą na jakimś blokowisku i coś palą w skrętach. Wita się z nimi i po chwili, wszyscy niemal tańczą, mówią jeden przez drugiego, cieszą się z własnego towarzystwa i widać, że są szczęśliwi, a jakby tego było mało jeszcze prawdziwi. Nie to co biali sfrustrowani pielęgniarze, co zastąpili Murzyna przy wózku Filipa. Jeszcze lepsza jest scena kiedy Murzyn idzie do pośredniaka. Siada przed jakąś zabiedzoną dziewczyniną, która ma go skierować do nowej roboty. Po pięciu sekundach widzimy jak dziewczyna śmieje się w charakterystyczny dla uwiedzionych kobiet sposób, jak poprawia sobie włosy nad uchem i jak to ucho gładzi, a także uśmiecha się bezradnie. Murzyn triumfuje, bez niego nic już nie będzie nam smakowało, jest niezastąpiony. W końcu wraca do naszego inwalidy, ale tylko po to, by zaaranżować mu randkę z tą panią, co się wcześniej spóźniła. No i film się kończy. My zaś dowiadujemy się, że był nakręcony na tak zwanych autentycznych faktach. Inwalida, który mógł poruszać jedynie głową spłodził dwoje dzieci i mieszka teraz w Maroku, a Murzyn mieszka gdzie indziej i także ma dzieci. Wszyscy są zadowoleni, a to dzięki dobrym urzędnikom, sympatycznym lesbijkom i otwartości na innych, której brakuje tym wstrętnym duchowym karłom z białej, heteroseksualnej Francji.
Dlaczego ja łączę te filmy z programem publicystycznym, w którym występuje Karnowski, Zaremba. Tadeusz Zysk oraz ksiądz Zieliński? Ponieważ one mają wspólny mianownik, są nim uczciwe i transparentne intencję twórców tych przedsięwzięć. One są w programie Karnowskiego tak samo autentyczne jak w filmie z Kurtem Russelem i tak samo uczciwe jak w filmie o Murzynie. Tylko zamiast zagrzanego samochodu i faceta uwodzącego lesbijki mamy spontanicznych raperów gotowych oddać życie za ojczyznę w myśl zaleceń redaktora Zaremby. Ho, ho, tak, tak….
Dlatego trzeba oglądać westerny 🙂
Wczoraj leciał Wielki Mały Człowiek, ale ja to znam na pamięć więc nie mogłem obejrzeć. Zacząłbym gadać do siebie.
Mogę zapewnić , że są emitowane na antenie TVP znacznie gorsze programy, niż ten prowadzony przez Karnowskich. Co oczywiście nie dezawuuje tezy zawartej w notce, a tylko wskazuje, że w czasach cwałującego postępu dowolna propaganda staje się zuchwała oraz nachalna, ergo nie bawiąc się w jakieś tam subtelności. Bo i po co?
No właśnie – po co? Może więc trzeba przyjąć jakąś zbiorową strategię przy głosowaniach w czasie wyborów. Przydałaby się jakaś organizacja „oddolna”, która tych gamoni będzie utrzymywać w ciągłej niepewności. Widok Zaremby który mówi – oni pierwsi oddaliby życie za ojczyznę – jest nie do zapomnienia.
Przydałaby się. Ale musi zaproponować coś co będzie jakąś odpowiedzią na oczekiwania np antysystemowców i być jakoś wiarygodna.
Antysystemowcy to najwięksi durnie i wpadają w najbardziej prymitywne pułapki.
„Przyznam, że zamarłem. Czegoś takiego się nie spodziewałem. Zaremba palcem wskazuje kto ma umrzeć za ojczyznę, a kto nie.”
Mnie to już nie rusza od dawna. Niech bredzą, że ludzie będą ginąć (niech tylko spróbują przeżyć) za zus, komorników, 500+, fotoradary, więzienia, podatki… ostatnio fronda się podniecała, że na ulicę wyjadą tysiące „wózków patriotycznych”i że to „dywizje pancerne pis”. Czy tonie „przeraża”? Tysiące matek szarżuje wózkami na chińskie czołgi, a noworodki w nich wyją: „Niech żyje zus! Precz z przedsiębiorcami!”
współczół – http://x3.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_n90L5SMancK5ZufZUnajypR52n4cGigD.jpg
a po tej bitwie wózków z chinolami pokażą zdjęcie zmasakrowanych noworodków z podpisem: „Grzegorz Braun musi odpowiedzieć za tę tragedię!!!!!!”
A np antyetatyści? Antysocjaliści?
Wiesz co, żeby być prawdziwym antysocjalistą trzeba przede wszystkim przestać mówić o swoim antysocjalistycznym nastawieniu i trzeba zacząć coś produkować. Nie widzę, by antysystemowcom czegokolwiek przybywało
Aha i trzeba się zająć tworzeniem rynku.
Nie pisz nic o Grzegorzu Braunie, bo nie wiesz jak ci jego kapusie to zinterpretują. Coś rzucisz od niechcenia, a oni z tym zaraz polecą, żeby się zasłużyć. Lepiej więc nic nie pisać.
Pytanie za sto punktów, a można być „pro” cośtam? Czy tylko bycie „anty” jest cool?
„..bo tam czerwoni zawsze przegrywają” – AWarchał Piwnica pod Baranami
a kto zacz owi antysystemowcy?
już biegną na pierwsza linię frontu: http://www.niepokonani2012.pl
za zus, za komorników i za sądy i za …
już zastawiamy ostatnie mienie w bankach aby na benzynę do linii frontu starczyło…
Obecnie obowiązująca ordynacja wyborcza stanowi mechanizm „samozwrotny”,
czyli oparty o regułę chowu wsobnego, który generuje głównie patologie
w życiu publicznym. Patologie te zostały już dawno zinstytucjonalizowane,
a w ich obronie stoją beneficjenci tychże.
Brytyjska propaganda imperialna w amerykanskiej tv w czasie Swiat. Swinka Peppa jedzie do Krolowej a w tle muzyka „God Save the Queen”.
https://www.youtube.com/watch?v=_adELiLMdnw
To normalne, że każdy tworzy o sobie. Czytałem kiedyś jakąś knigę o historii turniejów i polski autor zżymał się, że zachodni historycy zajmujący się tym piszą mało o polskich. Nie dlatego, że nie lubię Polaków, tylko dlatego, że o swoich sprawach dość.
miało być „nie lubi Polaków” zamiast „nie lubię”
A może ten Zaremba zatrzymał się w rozwoju emocjonalnym na poziomie piętnastolatka a teraz tylko wygląda starzej?
raczej jest typowym salonowcem – określają go brzuszek, łysina, etat
To jest wersja optymistyczna
Albo i odwrotnie . Czuje się na tyle stary ,że od młodszych oczekuje działań na które jemu nie starczyło chęci i zdecydowania .
Do wszystkich: Przewodas się odezwał pod tekstem o histerii i kokieterii. Nazwał nas debilami. Co za sympatyczny człowiek i jaki układny. Szczerze wierzy w swoją misję
Chyba jakich działań zastępczych, z bejsolem w dłoni i koszulką przeciwpancerną na grzbiecie do ataku na wroga. Bo do prawdziwego działania to nie namawia, nie mówię tu o pisaniu czy robieniu prawdziwej propagandy, ale chociaż jakiś zagon marchwi zasiać, zebrać i sprzedać. To daje niesamowitą satysfakcję, coś co się samemu zrobiło i sprzedało.
jakiś link?
Kto to jest Przewodas?
Konrad T. Lewandowski
fajne te inicjały w środku:
Tomasz Pe! Terlikujący
Rafał AAaaaa! Ziemkiewicz
A dzięki, już kojarzę:) Przeczytałem kiedyś dawno jego opowiadanie Noteka. To tak jak kiedyś chłopaki z naszej ulicy tłukli się z chłopakami z innej ulicy, bezinteresownie i bohatersko. Z tego zwykle się wyrasta, ale niektórym tak już zostaje, niestety.
Przewodas to twórca alternatywnych światów. Wygrał życie jak sam twierdzi, a teraz chciałby nauczać młodzież, ale zła akademia mu przeszkadza
Na dźwięk słów potępiających herezję oddzielenia Kościoła od państwa nasi zapowietrzyli się – jakie to piękne.
da sie gdzies obejrzec?
Pewnikiem tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=8PFSlGP4t7E
A u kogo ten Przewodas jest na etacie? U szamanow z „rodzimego kosciola polskiego”? Ciekaw jestem jak z jego maddroscia skleja sie okultyzm i promocja dozynek jak u sekretarzy za Gomulki?
Ten film o Murzynie oglądałem parę lat temu. Wówczas uczył, że gdy ktoś jest naprawdę strasznie bogaty, to może żyć pełnią życia nawet będąc sparaliżowanym.
Witam.
Nie wiem co dzisiaj lepsze, notka czy komentarze? Chyba jednak komentarze.
Pozdrawiam
pisałem o zarebie
A Polacy okradaja ,oszukuja i wykorzystuja ukraincow tak oto rzeczono na drodze krzyzowej prowadzonej przez Nycza w Wawie, do tego nie pomagaja uchodzcom. Mam te ksiazeczki z tymi odczytywanymi tam przypowiastkami. Bylem pierwszy raz na drodze krzyzowej ,nawet tam Polacy sa obrazani tak to odczulem.
Czyli to ma być tak, że blokersi pójdą umierać za Zarembę, a jak już ich wystrzelają, to przyjadą murzyni-uchodźcy, którzy zaopiekują się starym Zarembą, a w nagrodę dostaną dżipa w wymalowaną, biało-czerwoną szachownicą?
Bo to jest Nycz, to dla niego chyba zniszczono Wielgusa. Dla jego stanowiska w Warszawie, przyjaciel Hanki
Moim zdaniem to co on o sobie pisze w wiki, że urodził się 1 kwietnia 1966 roku to kreacja.
Na to wygląda.
Chrzest był chyba 14 kwietnia? Nie pamiętam. Nieważne. Kiedy by się nie urodził już go wyrzuciłem.
murzyn pupilem burżuazji paryskiej,
samotnych, podstarzałych paryżanek
i zastępów sorosa
Zaremba-pastor, tylko, że zamiast za Pana Jezusa, mówi o oddawaniu życia za kogoś innego, bliżej nie określonego.
socjalizmus
„[w islamie] rozdział kościoła od państwa nie istnieje”
https://youtu.be/8PFSlGP4t7E?t=1279
Myślę, że Przewodas stanął w kolejce za Ziemkiewiczem do promocji przez podpuszczanie Coryllusa. Ciekawy przypadek. Najpierw twierdzi, że ,,orzeł bielszy niż gołębica” to cytat z Chestertona by po chwili dodać, że dzisiejsza Wielkanoc to podróbka. Te jego trzy komentarze powinny zawisnąć na Wiki obok twierdzenia, że ,,Jest autorem systemu filozoficznego”.
Ta „Noteka 2015” to jest fajne opowiadanie, ale tylko do czasu aż się ktoś nie zacznie zastanawiać czy w taki sposób da się na „serio” prowadzić wojnę obronną.
Na „serio” oznacza, że działamy w warunkach prawdziwej wojny a nie takich „kwiatków”, jakie maja sytuację w wojnie z ISIS.
Co z tego jak będę tworzył rynek, a owoce mojej zapobiegliwości zabiorą mi urzędnicy systemu.
To ci co chcą zmienić system np żeby był gospodarczo bardziej liberalny,a obyczajowo bardziej konserwatywny
Zawsze ktoś albo coś może to zabrać. Urzędnicy, powódź albo najazd Tatarski
I niesamowita jest samodyscyplina uczestników dyskusji we wzbranianiu się przed nazywaniem rzeczy po imieniu, szczególnie wtedy, gdy mówią o „europejskich elitach” i „walce z chrześcijaństwem”.
To co, lepiej siedzieć na dupie i narzekać w internecie, że „no nie da się, panie…”?
No tak i dlatego przed każdą taką alternatywą trzeba się bronić. A najlepiej trwale na ile to możliwe zneutralizować
Przestań, dobrze…
Może jednak się da -;)
Niech więc pan siedzi i pielęgnuje swoją antysystemowość
Nawiązałem tylko do notki coryllusa z 10:14 🙂
Chociaż chyba lepiej jednak jakoś odnaleźć się w systemie.
Antystemowi to byli ogrodnicy i kupcy na targu hurtowym na Okęciu w latach osiemdziesiątych. Zaraz po stanie wojennym. Moja żona lubiła tam ze mną jeździć gdy się udało dzieci z kimś zostawić i sprzedawać razem ze mną. Twierdziła że to jest jakaś enklawa ludzi którym się chce coś robić.
To niesamowite jak niektórym przychodzi z łatwością szafowanie życiem Polaków. Bardzo łatwo przychodzi im wskazywanie kto ma zginąć. Czy po 2 wojnie światowej która rąk mocno nas okaleczyla niczego się nie nauczyli? Dobrze że demaskuje ich Pan za pomocą takich notek a wściekłe ataki tylko potwierdzają że uderzenie było celne. Może Polacy znowu mają ginąć tym razem w jakiejś ograniczonej wojnie, cos na kształt ukraińskiego Donbasu. Lech Wałęsa wraz z Adamem Michnikiem chyba coś mówił że jak nas ktoś zaatakuje ( w domyśle Rosja) to oni pierwsi pójdą walczyć za Polskę. Niech więc idą ci co mają o co walczyć (przywileje,posadki rządowe).
Piękny obyczaj na Poniedziałek Wielkanocny:
http://wpolityce.pl/lifestyle/335933-konne-procesje-z-krzyzem-czyli-wielkanocne-slaskie-rajtowanie
Chyba nie o to chodzi w wyścigu bełkotów o antysystemowcach raczej partie kadrowe mają takie programy o konserwatyżmie i liberaliźmie etc
uwielbiam pana notki o filmach 🙂
To jest istotą bycia przeciw systemowi coß robić za swoje
Otóż to! I lud pracujący miast i WSI zadowolony i ogrodnicy i kupcy i bezpieka, wraz z innymi beneficjentami systemu. Bo i coś kupić było można i napięcie rozładowane (że niby problemy z zaopatrzeniem ;-)) itp itd
Najlepiej jako ofiara bye
Ten cały Przewodas to niski, gruby i starzejący się facecik bez mamusi, tatusia, co to ledwo się urodził, od razu „współpracował z kilkudziesięcioma czasopismami”, a zaraz potem został „doktorem filozofii” zapewne wypisawszy sobie ten doktorat na druku L-4 z okolicznego psychiatryka. Oczywiście jest antyklerykalny i antykatolicki oraz rodzimowierczy jak cholera. O istnieniu gnypka dowiedziałam się dopiero na blogu Coryllusa. Nie wiem, skąd się takie istoty biorą, ale nie sądzę, aby warto je było tutaj promować. Nawet negatywnie.
Dziś też przecież system daje obywatelowi duże możliwości, może pietruszkę sprzedawać, marchewkę uprawiać (jak mu pozwolą, a dlaczego nie?). Może jechać na Zachód pracować ( nawet z Murzynami rywalizować, a kto powiedział, że ci z nad Wisły gorsi? Niech się wykażą).
Bo żarcie jest bardziej podstawowe niż WSI czy inna cholera. A mogli zabronić, próbowali nawet, ale w Łodzi. Tak niechcący tym idiotom wyszło, nie można było wyjechać Żukiem poza granice województwa. A w województwie łódzkim nie było ogrodnictwa, tak jakoś jest. Ale kobiety się zbuntowały gdy na wiosnę nawet sałaty nie mogły kupić.No i strajk, nie polityczny tylko taki zwykły, sp..dalać sk…syny. No i wymiękli, przestali zabraniać. Ja dość stary jestem, a od młodych lat pracowałem, zaraz po Politechnice. A pamięć mam jeszcze jako taką:)
Widać w Łodzi tak łatwo nie zawsze było. Czasem nadgorliwcy tępili ( i ktoś wyżej musiał ich temperować). No bo trza było walczyć z kapytalystami, jak z Wałęsą w Gdańsku 😉
>zjawiska spontaniczne, które narodziły się w blokowiskach z potrzeby serca
Moskwa 1883 (koronacja), Pittsburgh 1887 (destrukcja) i wiara w rewolucję.
Blask byskawicy chmury rozdziera,
Płynące w górze po niebie;
Duch narodowy w mękach umiera,
Niestety, zabił sam siebie.
Tygodnik Ilustrowany, maj 1907
Gabriel to jest trochę zafiksowany na rynku książki, ale przecież nie wszyscy będą dobrymi pisarzami, może kilku. A cała reszta? No warsztat jakiś założyć, marchewkę uprawiać, dachy budować, cokolwiek aby na swoim. Ale mentalność wielu ludzi jest tak przeżarta socjalizmem że posada, a najlepiej na państwowym, to jest szczyt marzeń
Bo taki jest system. W tym systemie chyba rzeczywiście lepiej jest być np dyrektorem Urzędu Skarbowego (nawet mniej ważnych urzędów dla systemu, na mniejszych stanowiskach), niż założyć firmę produkującą coś bardziej poważnego, albo cokolwiek uprawiać. Ponoć są systemy, gdzie łatwiej prowadzić działalność gospodarczą. Taka mentalność w dużej mierze została ukształtowana przez system. Ludzie najczęściej jednak kalkulują…
Tak, niektórzy nawet sami się sprzedają w niewolę, bo jest łatwiej
No właśnie tak jest urządzony system, że jest łatwiej.
Komentarze. Teksty Gabriela bardzo umiejetnie prowokują dyskusję. I za to go cenię.
Ciekawostka. W latach 50. i 60. w fantastykę inwestowało wojsko „ludowe” – Wydawnictwo MON.
„(…) Fantastyka jako bardzo specyficzny rodzaj literatury idealnie nadaje się do wydawania w długiej ujednoliconej serii. Stały, określony format, czytelny i ciekawy znak wywoławczy, atrakcyjna okładka – stanowią o powodzeniu cyklu i szacunku dla wydawnictwa. Te podstawowe wymagania czytelników nie były chyba obce wydawcom, skoro już w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych podejmowano próby wydawania
fantastyki w seriach MON i Wydawnictwa Poznańskiego. Poszukiwania, które uwieńczone zostały pewnym sukcesem, zaowocowały później w wydawnictwie „Iskry”. (…)” (1983)
——–
„Najsłynniejszym utworem Lema – najbardziej znanym w kraju i za granicą – jest powieść fantastyczna Solaris. Książka ta należy do ścisłego kanonu gatunku i doczekała się olbrzymiej ilości recenzji i analiz w wielu krajach” (wiki)
Stanisław Lem, „Solaris”:
Warszawa : Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1961.
Warszawa : Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1962, Wyd. 2.
Warszawa : Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1963, Wyd. 3.
„Pingwiny z Madagaskaru” są super, bardzo cenię sobie też spaghetti westerny.
TucoBenedictoPacificoJuanMariaRamirez.
A ja się katuję historią kierowcy Jeepa 🙁
Ja jeszcze nie znam tego filmu na pamięć ale z przyjemnością obejrzałbym raz jeszcze. Hoffman jest genialny.
A propos „Nietykalnych”. W oryginale zamiast Murzyna był Arab z Algierii. Książkę napisał o swoich przeżyciach. Nawet film dokumentalny o nim nakręcili.
W sumie dla widza nieważne jakiego koloru jest skóra pchającego wózek z dalekim krewnym Napoleona Bonaparte, ale jak na faktach to na faktach.
Tak, tak, znany opozycyjny myśliciel z Wiednia – Stanisław Lem
Dokładnie…
Nycz to jest ta sama talmudyczna tradycja, która podnisła swój hydrzasty łeb za Glempa. Był stan wojenny jaruzela, zima, a Glemp grzmiał z kazalnicy u Św. Jana, jak to 'ci Polacy’ to są 'te warchoły’ — nie wprost, a zza woalki, insynuując, rozmazując niewprawonych w sylogizmy robotników na miazgę. Za brak ochoczej współpracy z żywiącym Go (uwagą i respektem) Systemem ucisku i upodlenia, żywiącym się krwią Polaków. Pałki zomowskie na dole, respekt na górze, wyalienowany Prymas ganiący lud za zbyt wstrzemięźliwą, Jego zdaniem, kolaborację… opisałem to raz syntetycznie, u ESKI, ale jakiś zbyt nastroszony komentator zadenuncjował tekst ESCE, a ta? Wystrzeliła go w forumowy niebyt. Odtwarzać takich precyzyjnych syntez się nie da, one udają się tylko raz. No może kiedyś, jeżeli ci glempopodobni kolaboranci zła, biorący Polaków w dwa ognie, ściskający mózgi ludzi pracy w imadle totalniactwa i talmudu, znów mnie zdenerwują.
Nycz, kontynuator połajanek Glempowych. Dobić Popiełuszkę nie będzie Mu jednak dane, tu już całą robotę wykonał poprzednik. Wiem, nie całkiem 'poprzednik’ — zostawmy formalizmy — wskazuję tu na hydrę wywyższania się nad ludem przy jednoczesnym rozpłaszczeniu się przed uzbrojoną organizacją rozbójniczą. Hydra zagnieździła się za Glempa tam, pomiędzy hierarchami Kościoła Katolickiego, i siedzi tam do dziś, i zadowolona, nażarta, napawająca się aprioryczną submisywnością niektórych, szczerzy stamtąd kły — na nas tu.
Tak, pamiętam te serie, od razu człowiek wiedział, że pojawiło się coś nowego w serii (to samo przecież było z Ossolineum, uczciwszy proporcje), mam ich trochę od roku ok 1968- Iskry i Wydawnictwo Poznańskie, MON mi nie wpadł w ręce (może było to wcześniej?). Potem te kolorowe, błyszczące, krzyczące, ale nic nie mówiące okładki tylko odstraszały, niestety zapowiadały chłam (a przecież też nie zawsze, jednak antyreklama działała).
Było w tym coś ze zbieractwa- kupowało się, żeby mieć całą serię, 3/4 nie było warte wydanego grosza, ale w bibliotece prezentowało się dostojnie;)
Myli się pan co do ks. Prymasa Glempa, ale nie będe tu rozwijał tematu bo strollujemy dyskusje aż miło.
Myślę, że zagnieździła się dużo wcześniej. System spenetrował wszystkie bez wyjątku ważne środowiska w Polsce (i nie tylko…)
MON miał dość dobrą serię prezentującą różne bitwy w historii świata.
Możliwe że prymas był skutecznie dezinformowany (w sprawie bł. x.Popiełuszki i nie tylko). Taka hipoteza też jest możliwa.
Zanim na starosc wyszla z Lema totalitarystyczna swinia, byl on autorem pod specjalnym nadzorem urzedow zwiazanych z LWP i SB, gdzyz jego ksiazki cieszyly sie niebywala popularnoscia w sowietach.Odkodowywano go tam ( zreszta w prl’u tez) z klucza politycznego. Kazda kosmiczna metafora byla odczytywana jako aluzja do komunizmu. Poza tym Lem byl jedynym pisarzem z komunistycznej Polski, ktory odniosl autentyczny handlowy sukces na Zachodzie, i to bez pomocy polskich sluzb. Ot, tak po prostu dobrze i interesujaco pisal. I najnormalniej w swiecie przeniosl sie do Wiednia, bo tak mu pasowalo. Dorzucic, by mozna liste rzeczy i spraw, ktorych byl absolutnym pionierem, konceptualnym, jedynie, to prawda, ale, mimo wszystko…! np rzeczywistosc wirtualna
Tak jak napisałem, może kiedyś będzie okazja do dyskusji, ale nie o tym jest tekst, więc nie będziemy trollować.
Jeżeli to takie małe, broszurkowe wydania, to pamiętam, było trochę tego po rodzicach (zniknęło, w książkach jest ruch, nad którym nie da się zapanować :)).
Musiał mieć niezłych dystrybutorów na wschodzie i zachodzie. Może jacyś ziomkowie go promowali po linii szczepowej 😉
Po pierwsze: ogromna liczba ludzi lema nie może czytać.
po drugie: kojarzy mi się tylko z http://coryllus.salon24.pl/702514,dyrdymaly-o-husarii
„tygryski”? Propaganda
Tak takie coś, ale te opracowania były bardzo dobre. Szczególnie tło historyczne. Może jakiś wallenrod się za tym krył… 😉
Tygryski tak, bo opisywały czas, który mógł byc traktowany tylko i wyłącznie propagandowo
Tak, myślałam o Tygryskach.
A co w tamtych czasach w dziedzinie madia/ książki (państwowe) mogło oprzeć się propagandzie? Wtedy (i jeszcze długo potem) jej nie wyłapywałam a i teraz nie raz daję się nabrać. Dlatego tak cenię ten blog.
Ja tez:)
Nie znosze filmow francuskich. Strasznie nachalne.
Tak, na przyklad we Francji, do pewnego czasu, Calmann-lévy, ale i bez tego w latach 70 i osiemdziesiatych Lem by sie przebil. Zreszta, on wtedy swojego pochodzenia nie lansowal.
Na wschodzie i zachodzie podziwiali go wielcy autorzy tacy jak bracia strugatccy i Philip K.Dick. Oczywiscie Dick twierdzil, ze Lem nie istnieje, ze jest tworem sowieckich sluzb.
Całkiem nachalne to były filmy radzieckie i amerykańskie. Zaś ten film o Murzynie uczy również, że między ludźmi którzy nie muszą pracować (bogacze i imigranci z ciepłych krajów) istnieje nić porozumienia, której lokalni wyrobnicy nie potrafią pojąć.
Jkich tekstow Lema „ogromna liczba ludzi” nie moze czytac? Pewnie glownie dlatego, ze wydawal go MON, Iskry, no i Michnik?
istota systemu państwowo-prawnego w RP nie zasadza sie na tym czy sie jest dyrektorem usu czy czegokolwiek innego; – istotna jest doktryna aparatu i jej realizacja;- pejoratywne znaczenie słowa system odnoszone jest do patologii funkcjonowania państwa w każdym jego obszarze a nie do bycia dyrektorem izby skarbowej
dlatego, że w tedy nie ma ryzyka konfrontacji z państwem i jest świety spokój – i to jest przesłanie socjalizmu – wszystko państwowe to znaczy świety spokój
Ja na przykład nie mogę czytać Lema. Nigdy go nie czytałem i zawsze uważałem go za oszusta. Szczególnie zaś w momentach kiedy opowiadał o swojej praktyce ginekologicznej.
to im zaproponuj, ze się będziesz dzielił przychodami wtedy nic Ci nie zabiora a może dodadzą wille sąsiada jak będa sprzedawać na licytacji za fikcyjne długi
szkoda czasu na kolejnego zadaniowanego oszołoma
Na 67 lat dorosłego życia S. Lem (jego ojciec Samuel, pisał się przez Lehm – matka Sabina z klanu Wollendrów) spędził w Wiedniu niecałe 6 lat (1983-1988).
Tak , że bez przesady z tym Wiedniem.
A tu akurat się mylisz, bo miał tę praktykę w Krakowie. Ale świadek- położna ma już daleko posuniętą demencję. Opowiadała o tym wiele lat temu, wtedy jeszcze miała doskonałą pamięć
tak po prawdzie to Strugaccy pisali tak, że sie ich teksty pamieta np. Piknik na skraju drogi ;- Lema pamiętać można tytuły – to jak z filozofią – całe rzesze filozofów tylko co ich twórczości zostaje? summa tech/fil?
ale z Klubem Literatów na ul.Krupniczej to już nie przesada;- kto, komu i za co;- krakowianie mają świetną pamięć;- ach, te spotkania o fantastyce/futurologii/..
Chodzi o to, że systemy są różne. To trochę tak jak za pierwszej komuny wyraz partia (albo człowiek partyjny) miał charakter pejoratywny (przynajmniej w niektórych środowiskach 🙂
To jest dobra podpowiedź. W końcu lepsze takie posunięcie niż wyjść na durnia :-). Rynek trza umieć rozpoznać.
Lem był praktykiem motoryzacji, jeden z niewielu Mercedesów jeżdzących w tamtych latach po Krakowie to był osobisty Mercedes Lema [sprowadzony z Wiednia?- w peweksach mercedesów nie było]
przede wszystkim rynek łapówek i innych beneficjów
System III RP jest w dużej mierze socjalistyczny
problem dla wszelkich znawców sytemu jest brak wiedzy o owym mitycznym systemie – opowieści niczym o żelaznym wilku i tylko jedno dictum na wszystko dookoła – system, system, .. ; a gdzież te analizy dot. funkcjonowania sytemu, jego cech/właściwości, przykłady egzemplifikacji realności, itd., itd. – no i jak się chronić/bronić przed tym mitycznym systemem gdy do drzwi zakołacze o 6.00
no i co z tego wynika?
a który element tego systemu jest najbardziej socjalistyczny i na czym ta socjalistyczność polega?