Myślenie ahistoryczne jest powszechne i nosi nazwę myślenia historycznego, a jest przy tym zawsze firmowane przez patentowanych profesorów. Najlepszym przykładem jest tytuł książki prof. Tazbira „Państwo bez stosów”. Chodzi z grubsza o to, że Polska ma powód do dumy, albowiem była państwem, gdzie nie palono czarownic i heretyków. To twierdzenie nie wytrzymuje konfrontacji z faktami, albowiem palono, ale nie w takiej skali, jak w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii. I nie jest to powód do dumy, ale do refleksji. Oznacza bowiem owo stwierdzenie, że przestępcy stanu i burzyciele porządku mieli się w Polsce zawsze dobrze, żyli jak pączki w maśle i nie można im było nic zrobić. Polska zaś istniała tyle czasu i nie rozleciała się w XVII wieku, albowiem ludzie, którzy mieli są zniszczyć doszli do wniosku, że życie w upadającym i gnijącym kraju jest wygodniejsze niż życie w opresyjnej monarchii, w której trzeba składać tysiączne dowody wierności wariatowi siedzącemu akurat na tronie. Państwo jednak, jako byt samodzielny i decydujący o swoim kształcie de facto nie istniało. Ostatnią poważną decyzją tego państwa, było ścięcie Samuela Zborowskiego, o którym także pisze się i myśli w sposób ahistoryczny, albo wręcz symboliczny. Kiedy człowiek próbuje to zmienić, zarzucają mu, że jest przeciw nauce, bo przecież tylu autorów przez tyle lat omawiających te kwestie nie mogłoby się mylić, ani też celowo wprowadzać ludzi w błąd. A dlaczego nie? Skoro dobrze płacili? Skoro ludziom się to podobało? Mam na myśli tych zainteresowanych historią, a nie tych, którzy żyją z dnia na dzień. No, ale kwestie dotyczące Polski i jej tolerancji są traktowane serio w Polsce, poza nią w ogóle nie istnieją, bo nikogo to nie obchodzi, a państwo słabe, obnoszące się ze swoją słabością jest międzynarodowym popychadłem, dla tych państw, które w swoim czasie nie wahały się rozpalać stosów. I takie są realia historyczne.
Zwykle nasze ostatnie rozważania rozpoczynaliśmy od Indii, a potem przechodziliśmy do Polski. Dziś zróbmy inaczej. W poważnym państwie, w chwilach grozy i wielkiego kryzysu, przede wszystkim chroni się symbole władzy, gwarantujące jej przetrwanie. To znaczy osobę panującego, stolicę, albo insygnia władzy i dokumenty świadczące o ciągłości państwa. Chroni się naprawdę, a nie jak w Polsce gromadzi te dokumenty w jednym miejscu, żeby można je było łatwiej spalić rzucając na ten budynek bombę lotniczą. Przymus tej ochrony to kwestia ważna, bo wskazuje ona też na zdrajców. To znaczy, jak ktoś głośno domaga się poszanowania realiów i nie zawracania głowy głupstwami, mając przy tym na myśli wymienione aktywa, to jest zdrajcą. Ludzie, którzy namówili króla Ludwika, by zamiast bronić się w stolicy, w roku 1526 szedł pod Mohacz, byli zdrajcami, grającymi w bardzo misterną grę. Za jednym razem załatwili prawie wszystko – osobę króla i stolicę. Koronę wzięli Habsburgowie, bo była im potrzebna do legitymizowania swojej władzy. Dziś korona jest tym artefaktem, na którym opiera się węgierska państwowość.
Czy takie rzeczy rozumiał 250 lat później Kościuszko. Rzecz jasna nie, złożył przysięgę na rynku w Krakowie, w którym znajdowały się jeszcze insygnia królewskie. Potem pomaszerował na północ lekceważąc starą stolicę i symbole władzy, bo mu się zdawało, że jak uwolni chłopów z pańszczyzny, to oni ochoczo pójdą nadstawiać za niego karku. Był po prostu Kościuszko realistą politycznym, takim samym, jak prof. Tazbir. Kraków pozostawił pod zarządem rosyjskiego agenta, który wpuścił tam Prusaków. Ci zajęli Wawel i zabrali stamtąd wszystkie insygnia, a było ich bardzo dużo. Następnie dokonali symbolicznego unieważnienia polskiej tradycji państwowej przetapiając korony, jabłka i berła na pieniądze. Dlaczego to zrobili? Bo dynastia Hohenzollern, od czasu hołdu pruskiego, dążyła do objęcia tronu w Polsce. Nie w Prusach – w Polsce. I trzeba było się na to zgodzić, albo Prusy wchłonąć. Droga, którą wybrano, była drogą ku katastrofie. Dziś nie można o tym mówić, bo to jest myślenie ahistoryczne. Albrecht zaś złożył hołd Zygmuntowi, bo czuł, że religia protestancka jest prawdziwa i nie mógł już żyć w błędach papistowskich, a także miał dość wojny z królem i protekcji cesarza. No i stawiał na tolerancję. Postanowił się więc ukorzyć, co było wielkim triumfem polskiej dyplomacji, a rocznicę tego wydarzenia obchodzić będziemy w tym roku. To jest myślenie historyczne w polskim wydaniu.
Teraz pytanie – ile stolic miała Polska? Po roku 1791 czyli uchwaleniu konstytucji majowej unifikującej oba kraje commonwealthu trzy: Kraków, Warszawę i Wilno. Nie wiem czy wiecie, ale w Wilnie właśnie, odnaleziono w katedrze skrytkę, a w niej trzy grobowe korony: króla Aleksandra, królowej Elżbiety Habsburżanki i królowej Barbary Radziwiłłówny. Nie wiem, jak wy, ale ja się wzruszyłem. https://pl.belsat.eu/84392792/wilno-sensacyjne-odkrycie-archeologiczne-z-czasow-jagiellonow?fbclid=IwY2xjawHpAtZleHRuA2FlbQIxMAABHbfBtx5J0XF6gS6Ol8QzhIjMlNnb6Ou76DsK39Hpi4nzjsJEZiRmspLVQA_aem_S_wSqjZ0tTzbcXLxeojJNA
To nie są paradne insygnia Zygmunta III, ani nawet Augusta II Sasa, ale to jest jednak coś. Trzy skromne, grobowe korony. W trzeciej stolicy, dziś oderwanej, odnaleziono prawdziwy skarb. Czy ktoś z Polski, nie mówię o politykach, ale na przykład jakiś historyk, czy choćby dziennikarz, wskaże na wagę tego faktu? No skąd. Jest tyle ważniejszych rzeczy. Co tam Piątek wypierdział o Macierewiczu na przykład, albo jak będzie wyglądał przyszły sylwester i gdzie zostanie zorganizowana największa impreza? Czy zaśpiewa na niej Maryla? To są problemy współczesnego Polaka, myślącego realnie o życiu.
Indie, w odróżnieniu od Polski, były państwem stosów. Tak to wynikało z kolportowanej przez cały wiek XIX literatury popularnej i dokumentów. Palono wdowy razem z ciałami mężów, a był to wyraz wierności małżeńskiej i kilku innych jeszcze kwestii, na które tu nie ma miejsca. Tyle, że relacje o tym zwyczaju pochodzą z czasów Aleksandra Wielkiego, nie ma o nim słowa w Wedach i Machabcharacie. Zwyczaj ten miał charakter ludowy i był nawiązaniem do legendy o bogini Kali, która dokonała samospalenia. Kobiety poddawały się temu okrucieństwu dobrowolnie. Władza, także władza wielkich Mogołów, zakazywała sati – ze szczebla gubernatora prowincji. Nie można było go zakazać wprost, a więc otaczano opieką kobietę pragnącą spłonąć na stosie wraz z ciałem męża, a przedstawiciel sułtana odwlekał wydanie pozwolenia na przeprowadzenie rytuału. Brytyjczycy też zabraniali palenia wdów. Powstał nawet specjalny ruch zrzeszający duchownych protestanckich i Hindusów przeciwnych sati. Opisy zaś barbarzyńskich zwyczajów, którymi żyły Indie, kolportowane były po całym świecie. Podkreślały one rzecz jasna zasługi okupanta w cywilizowaniu tego straszliwego kraju. Dlaczego? Bo łatwiej się wywozi diamenty, takie Koh i noor, z kraju w którym płoną stosy, niż z takiego, gdzie stosów nie ma. A diamentów w Indiach było sporo. Szczególnie w czasach, kiedy działali tam owładnięci miłością do Hindusów przeciwnicy palenia wdów na stosach.
Wyjaśnijmy teraz jaka jest różnica pomiędzy indyjskimi diamentami, a polskimi insygniami królewskimi. Diamenty, nawet gdy są w Tower, świadczą o wielkości Indii i ich bogactwie. Same przez się, komentarz do ich istnienia jest zbędny. Inaczej jest z insygniami królewskimi, zarówno tymi przetopionymi, jak i tymi, które właśnie odnaleziono. One domagają się wręcz jakiegoś komentarza. Tymczasem wokół jest tylko głucha cisza.
Na dziś to tyle
Jeszcze ogłoszenia
Bardzo wszystkich proszę o pomoc dla Saszy i Ani
https://zrzutka.pl/fymhrt?utm_medium=mail&utm_source=postmark&utm_campaign=payment_notification
Mam też trochę książek do sprzedania
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/w-dialogu-i-zwarciu/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/episkopat-plocki-w-latach-1075-2022/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/szew-za-igla/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/magia-wojny-wojna-magii-w-swiecie-dawnych-slowian/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bieszczadzkie-lwy-1914-1915-tom-ii/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/bron-strzelecka-powstania-styczniowego/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/misja-benedykta-makraia-1412-1413/
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/lasy-gor-i-pogorza-izerskiego-waldemar-bena/
Święty Kazimierz Jagiellończyk niech ma Litwę i nas w swojej opiece,wspaniała ta dynastia była i zawdzięczamy im złoty wiek który plon wydaje w obu narodach do dziś. No ale wpierw była Andegawenka …to jej ofiara młodego życia w świętości stała sie fundamentem wielkości Polski i Litwy. Nie da sie zrozumieć spraw tego świata bez mistycyzmu,każde dobro przynosi owoc obfity. Korony grobowe budzą refleksje o znikomości czasu i o tym co chcemy pozostawić po sobie. Ale,ale,pare lat temu z muzeum Augusta Mocnego w Dreźnie w dziwny sposób skradziono najcenniejsze klejnoty z koroną włącznie,psipadek? Ten Frydryś Hohenzollern jakby co to jest w gotowości a synów ma coś ze trzech tak więc powiem że mnie sie ten chłopok podoba bo zaradny jest i zasad arystokracji sie trzymie. Jak to wyrzekł nasz Pan Jezus Chrystus że wszelka władza od Boga pochodzi więc kto ją piastuje surowo rozliczony będzie bo wiele mu dano,i tak na sprawy polityczne patrzeć musimy. Wymagać ale i omadlać te osoby jakie by nie były a kiedyś dopiero wszystko zobaczymy w świetle,i samych siebie też.
Dzień dobry. Cóż, Panie Gabrielu, trudno się dziwić, że socjalistyczna władza wyrastająca wprost z wieloletniej walki wszelkiej maści „lewicowców” i „postępowców” z Polską i jej królestwem, może i nie świętym, ale zawsze, teraz nagle zmieniła front. Że niby socjalizm upadł? Are you sure? – zapytam tak z indyjska. To już prędzej poprzetapiają te świeżo znalezione korony. Nic się nie zmienia na tym najpiękniejszym ze światów od czasów Plantagenetów co najmniej. Dla ćwiczenia umysłu można sobie pozadawać jeszcze inne pytania i znaleźć na nie odpowiedzi; kto wywołał I wojnę światową i ilu obywateli Wielkiej Brytanii na niej zginęło? City nie ma skrupułów, naprawdę. I mięso armatnie jest tylko mięsem, obojętnie czy mieszka nad Wisłą, Gangesem czy Tamizą. No i zasoby, oczywiście. Te są zawsze nie do pogardzenia. Wiele rzeczy można jeszcze zamienić na złoto w Londynie. Uważajmy.
Diamentów nie dało się i nie opłacało się przetopić.
Przetopienie naszych insygniów jest elementem eksterminacji Polski. Jesteśmy historycznie jak inwalida podparty na drewnianej kuli, tylko dzięki witalności narodu powoli się regenerujemy.
Całe szczęście, że w tym modelu kończyny, a nawet głowa – odrastają.
Tylko teraz, przeszczepili nam łeb od świni.